Nazywanie
Dereka swoim chłopakiem było cudowne. Wplatał to wszędzie gdzie mógł w rozmowie
ze Scottem, nie mogąc się nacieszyć samym brzmieniem tych dwóch wyrazów. „Mój
chłopak”. Nie chodziło nawet o fakt, że wreszcie kogoś miał. Chodziło o to, że
miał Dereka. Ze wszystkich ludzi akurat jego. To było nie do pomyślenia. Nawet
Lydia Martin nie mogła się z nim równać, a kochał się w niej całymi latami.
Allison
nie było. Zdarzało jej się czasami nie przychodzić do szkoły. Ojciec pozwalał
jej, bo o ile śmierć Gerarda nie była żadnym ciosem, o tyle śmierć matki nią
wstrząsnęła. To, jak wielki udział miała jej matka w całym zamieszaniu, nie
miało znaczenia. Allison tęskniła za mamą, nawet jeśli nie były specjalnie
blisko. Stiles nie dziwił się, że czasami wolała zostać w domu i pobyć trochę
sama. Nie było mu szkoda Viktorii ani żadnego z łowców, którzy zginęli podczas
starcia z wilkołakami. Dostali to, na co sobie zasłużyli. Jeśli było mu żal
Viktorii Argent to tylko ze względu na Allison.
Po
szkole Scott szedł do niej, żeby spędzić z nią trochę czasu, a Stiles…
Po
Stilesa przyjechał Derek. Miał już swój telefon i w ogóle, więc mogli ze sobą
esemesować jak Stiles był w szkole i umawiać się na spotkania, jeśli dogadanie
szczegółów nie było możliwe podczas ich spotkania.
Tego
dnia, gdy Stiles wyszedł przed szkołę, czekało na niego zaparkowane piękne,
czarne Camaro, o które stał oparty Derek. Miał na sobie ciemne dżinsy z
dziurami na kolanach i przetarte na udach, ciemny podkoszulek i narzuconą na
niego skurzaną kurtkę. Na policzkach zauważalne były zaczątki zarostu i
wyglądał niezwykle seksownie, tylko opierając się o samochód i tak sobie…
czekając.
Dziewczyny
pożerały go wzrokiem.
Stiles
nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu, który mimowolnie pojawił się na jego
ustach. Zbiegł po schodach i podszedł do bruneta cały w skowronkach.
–
Hej – przywitał się z szerokim i trochę nieśmiałym uśmiechem. Na chwilę zaparło
mu dech.
Derek
uśmiechnął się lekko. Stiles wychylił się i pocałował go w usta.
–
Długo czekałeś? – zapytał, odsuwając się odrobinę.
–
Nie, dopiero przyjechałem. – Wilkołak skinął na samochód, obracając klucze w
palcach. – Wskakuj.
Stiles
odsunął się lekko i spojrzał na samochód.
–
Skąd wziąłeś takie cacko? – zapytał, otwierając drzwi i zajmując miejsce
pasażera. Jego auto ciągle stało w jakimś warsztacie z dziurami od kul, więc
chwilowo musiał polegać na innych. Derek obiecał, że go odbierze ze szkoły i
będą mogli spędzić trochę czasu razem.
Szeptom
na szkolnym parkingu nie było końca.
–
Miałem je przez cały czas. Stało zaparkowane w garażu Petera.
Stiles
pokręcił głową.
–
Jesteście pełni niespodzianek – stwierdził.
Derek
tylko wzruszył ramionami, wyjeżdżając ze szkolnego parkingu.
–
Jak tam Cecyl? – spytał.
Cecyl
był tym łowcą, którego przemieniono w wilkołaka i który odmówił odebrania sobie
z tego powodu życia. Podczas gdy wataha toczyła bój z łowcami, Cecyl został
niedaleko domu Hale’ów, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Peter nie chciał go w
swoim stadzie, to było oczywiste, ale koniec końców pozwolił mu zamieszać z
resztą. Prawdopodobnie skłonił go do tego Chris Argent, który poręczył za
Cecyla. To był w końcu jego człowiek. W każdym razie, Cecyl stał się oficjalnie
częścią watahy, nawet jeśli reszta go unikała. Z jakiegoś powodu mężczyzna
zaskakująco lubił irytować Corę. Derek podejrzewał, że jego siostra mu się po
prostu podobała, ale Stiles nie był tego taki pewny. Jasne, Cora była ładna,
ale jakoś nie wyobrażał sobie, że ktoś mógłby ją lubić w ten sposób – była zbyt
brutalna jak na jego gust.
Derek
parsknął.
–
Peter lubi go trenować. Rzucanie mu się do gardła sprawia mu zaskakująco dużo
przyjemności – powiedział. – Wczoraj Cora zepchnęła go ze schodów po tym, jak
skomentował jej sposób mówienia. Złamał sobie rękę i nos.
Stiles
pokręcił głową.
–
Twoja siostra jest przerażająca.
–
Sam się o to prosił – bronił ją Derek.
–
Może, ale i tak jest przerażająca.
Zajechali
do lasu. Derek zatrzymał Camaro na poboczu i wysiedli z samochodu.
–
Na pewno ci to nie przeszkadza? – spytał Derek, zdejmując swoją kurtkę.
–
Na pewno – potwierdził Stiles. – Dam ci znać, jeśli się znudzę, okej?
–
Okej.
Derek
rozebrał się i wrzucił swoje ciuchy na tylne siedzenie samochodu, po czym
przeciągnął się i przemienił w wilka. Stiles potarmosił go za uszami i razem
weszli do lasu. Derek chodził i niuchał co jakiś czas, prowadząc go w tylko
sobie znanym kierunku. Stiles podążał za nim wiedząc, że nic mu z Derekiem nie
grozi i że na pewno się nie zgubią.
Wilk
podszedł do niego i trącił go nosem w bok. Zawarczał krótko, po czym spojrzał
na niego z przekrzywioną głową. Stiles przypomniał sobie o ich rozmowie nad
jeziorem.
–
Mam uciekać?
Wilk
skinął zadowolony.
–
Okej, ale musisz chwilę odczekać, zanim zaczniesz mnie ścigać, dobra?
Wilk
tylko prychnął i wywrócił oczami, jakby to było oczywiste. Stiles zaśmiał się,
ciągnąc go krótko za ucho, po czym obrócił się na pięcie i zaczął biec.
Nie
wiedział, ile czasu mu to zajęło, ale starał się poruszać szybko i sprawnie. I
nie potykać się na każdej jednej rzeczy, na której można i nie można się
potknąć. Wydawało mu się, że biegnie całkiem długo i całkiem się już zapocił,
kiedy coś nagle zwaliło mu się na plecy, przygniatając go do ściółki. Jęknął
cicho, ledwo dając radę wyhamować i nie uderzyć głową w ziemię.
–
Ugh, totalnie musimy nad tym popracować – mruknął, obracając się na plecy i
oddychając ciężko. Derek polizał go entuzjastycznie po twarzy, wyraźnie
zadowolony z pościgu. – Ej, fuj! – bronił się Stiles, próbując odepchnąć od
siebie jego głowę, ale Derek nie odpuszczał. Wariat jeden. Dopiero po dłuższej
chwili odsunął się. Merdał leniwie ogonem. – Chcesz jeszcze raz?
Derek
skinął.
Stiles
nie miał pojęcia, ile czasu zajęła im ta zabawa, ale gdy skończyli wyglądał,
jakby stado wilków przeciągnęło go po mokrej trawie za kostki.
Jeszcze
nigdy nie czuł się tak wspaniale.
Nie
przejmując się stanem swoich ubrań, podążył za wilkiem. Derek doprowadził go do
jeziora, gdzie Stiles mógł trochę doprowadzić się do porządku. Wilk chłeptał
spokojnie wodę, najwyraźniej spragniony. Stiles nie mógł się nadziwić temu, jak
pięknym był zwierzęciem.
Gdy
skończyli, Derek wsunął mu głowę między nogi przeszedł pod nim aż na wysokość
łopatek, po czym wyprostował się tak, że Stiles po chwili siedział na jego
grzbiecie. Nastolatek złapał go mocno za futro, zaskoczony. Miał nadzieję, że
nie sprawia mu w ten sposób bólu.
–
O, rany, ale super! – powiedział, kiedy Derek zaczął iść z powrotem w las. Na
początku szedł ostrożnie, pozwalając Stilesowi przyzwyczaić się do tego, w jaki
sposób poruszało się jego ciało. Po dłuższej chwili przyspieszył, aż w końcu
niemal biegł przed siebie ze Stilesem przyczepionym do jego grzbietu.
Nastolatek
śmiał się głośno, nie mogąc w to uwierzyć. Nigdy by się nie spodziewał, że to
może być takie super. Czuł mięśnie poruszające się pod jego udami przylgniętymi
do boków wilka i nie wierzył, że to się rzeczywiście dzieje. O tego typu
przeżyciach większość ludzi mogła tylko pomarzyć, no bo ilu ludzi na świecie
miało okazję zaliczyć taką przejażdżkę? Było niesamowicie!
No,
do czasu, kiedy Stiles dostał gałęzią w czoło, stracił równowagę i runął na
ziemię.
–
Och, stary! – jęknął, łapiąc się za bolący bok. – Nad tym też musimy
popracować. – Derek pisnął, trącając go nosem. – Nic mi nie jest. Łamaga ze
mnie i tyle. Ouch! – Stiles potarł swój bok i odetchnął. – Daleko jeszcze do
samochodu? – spytał. Nie miał pojęcia, gdzie są.
Derek
pokręcił przecząco głową.
–
Okej, może resztę drogi przejdę sam – stwierdził nastolatek.
Derek
położył uszy po sobie. Wyglądał, jak zbity pies. Stiles zaśmiał się i
poczochrał go.
–
Hej, spokojnie, nic się nie stało. Ta gałąź wzięła mnie z zaskoczenia. Musisz
się do tego przyzwyczaić. Od zawsze miałem problemy z koordynacją.
Wilk
otworzył usta i wyglądał, jakby się uśmiechał. I pewnie właśnie to robił.
Stiles wywrócił oczami.
Gdy
wrócili do samochodu, Derek otrzepał swoje futro ile mógł i zmienił się z
powrotem w człowieka. Stiles odwrócił wzrok, nie chcąc go podglądać nagiego,
kiedy ten się ubierał.
–
W porządku? – spytał wilkołak, poprawiając swoją koszulkę. Złapał Stilesa za
rękę i zmarszczył brwi. Nastolatek ze zdumieniem poczuł, że ból znika, a żyły
Dereka zabarwiają się na czarno na krótką chwilę.
–
O mój boże, co ty właśnie…?
– Przejąłem twój ból – powiedział spokojnie
Derek. Sięgnął do czubka głowy Stilesa i wyciągnął z jego włosów kilka liści.
–
Umiesz zrobić coś takiego? – zdziwił się.
–
Mhm. To chyba efekt uboczny tego, jak szybko się leczymy. Mogę zabrać twój ból,
ale nie umiem przyspieszyć procesu leczenia.
–
To w takim razie jakim cudem moje rany zagoiły się tak szybko? Mam na myśli te
po kulach, kiedy pierwszy raz do was trafiłem.
–
Dostałeś do wypicia trochę mojej krwi – wyjaśnił Derek, opierając się o maskę
samochodu. – Jesteś moim partnerem, więc… z jakiegoś powodu zadziałało. To
stara magia. Tak stara, że nikt już nawet nie zadaje pytań. Przyjęło się, że
tak jest i już.
–
Wow. Im więcej się o was dowiaduję, tym bardziej dochodzi do mnie, jak mało o
was wiem.
–
Nauczysz się – stwierdził spokojnie Derek. Chciał coś jeszcze dodać, ale
przeszkodziło mu głośne burczenie w brzuchu Stilesa. Zaśmiał się cicho i
spytał: – Chcesz pojechać coś zjeść?
–
Egh, możemy.
Wsiedli
do samochodu. Derek wsunął klucze w stacyjkę, ale Stiles pochylił się do niego
i pocałował go w usta. Derek oddał pocałunek od razu, bez najmniejszego
wahania.
–
Myślałem, że chcesz jeść – powiedział w jego usta, muskając je lekko.
–
Poczekam – odparł Stiles. Całowanie się było o wiele lepsze niż jedzenie, no
nie? Chciał się nacieszyć Derekiem, skoro wreszcie miał taką możliwość.
–
Na pewno? – upewnił się wilkołak.
–
Mhm… – wymamrotał tylko Stiles. Klęknął na siedzeniu, żeby było mu łatwiej
dosięgnąć Dereka.
–
Poczekaj… – Derek odchylił głowę i odsunął siedzenie bardziej do tyłu, robiąc
mu więcej miejsca. Złapał go za biodra i pomógł mu wdrapać się na swoje kolana.
– Tak lepiej, hmm? – spytał Derek, przesuwając dłońmi po jego udach.
Stiles
z wrażenia omal nie doszedł. Siedział okrakiem na kolanach Dereka i totalnie
obściskiwali się w jego czaderskim samochodzie. To było jak najlepszy mokry
sen.
Objął
go za szyję i wrócił od całowania. Jego ręce błądziły po ramionach bruneta, po
jego bicepsach i torsie. Już nie raz widział, że Derek jest wspaniale
zbudowany. Gdy przesunął dłonie na jego twarz, poczuł pod palcami delikatne kłucie
zarostu i mimowolnie się uśmiechnął.
Derek
na początku starał się nie dotykać żadnych bardziej kontrowersyjnych rejonów
ciała Stilesa. Wsunął mu dłonie pod koszulkę i gładził jego plecy, pomrukując w
jego usta. Dopiero po dłuższej chwili ostrożnie przeniósł dłonie na jego tyłek.
–
Okej? – spytał cicho, przerywając na chwilę pocałunek.
–
Totalnie okej – odparł Stiles z szerokim uśmiechem. Derek uśmiechnął się lekko,
całując go po szczęce i szyi i robiąc mu tam malinkę. Stiles westchnął cicho.
Już dawno zrobił się kompletnie twardy. Wiedział, że Derek mógł to wyczuć i że
też był podniecony, ale żaden z nich nie próbował posunąć się dalej. Stiles
chciał, ale był to w sumie pierwszy raz, kiedy spędzili tyle czasu razem, no i
sam nie był pewny, na ile był gotowy w tym momencie. Chciał spróbować z
Derekiem wszystkiego, ale do niedawna jeszcze nawet nikt go nie złapał za
tyłek. Wolał poczekać jeszcze trochę na jakieś konkretniejsze akcje.
Ale
ręce Dereka na jego tyłku były super.
Przyssał się znowu do warg wilkołaka, wsuwając
mu język do ust.
Drzwi
od strony kierowcy otworzyły się nagle. Nim Stiles połapał się w sytuacji, już
wywlekano go z samochodu za ramię.
–
Co ty, do cholery, wyprawiasz? – spytał John, patrząc na syna z mieszaniną
niedowierzania i złości. Zmarszczył brwi, patrząc na jego brudne ubranie. – I
coś ty zrobił ze swoimi ciuchami? Czołgałeś się przez las?
–
Eee…
Derek
wysiadł z samochodu i spojrzał na ojca Stilesa. W jego oczach widać było
przerażenie.
–
Uhm… Szeryf Stilinski… Dzień dobry – powiedział niepewnie.
John
wbił w niego przeszywające spojrzenie i spytał ostro:
–
Pan Hale. Mogę wiedzieć, co robił pan na tym pustkowiu z moim niepełnoletnim synem?
–
Tato, daj spokój, za niecałe dwa miesiące… – zaczął Stiles, ale John szybko go
uciszył. Cała jego uwaga skupiona była na Dereku.
Brunet
wyglądał, jakby zaraz miał zmienić się w wilka i uciec w popłochu w las.
–
Uhm, my tylko… – jąkał się, nie wiedząc, co powiedzieć.
–
Jezu, nie tak chciałem ci go przedstawić! – wtrącił Stiles. Nie zamierzał stać
obok i pozwolić ojcu maltretować swojego chłopaka. – Tato, to Derek Hale. Mój
chłopak. Derek, mój tata. Poznajcie się.
John
kompletnie go zignorował. Stiles jęknął, stając obok Dereka i próbując jakoś
zaznaczyć swoją obecność, ale jego tata dobrze go znał i wiedział, jak go
zignorować, gdy mu na tym zależało.
–
Uprawiasz seks z moim synem? – spytał John bez ogródek.
–
O mój boże! – Stiles wyrzucił ręce w górę, nie mogąc w to uwierzyć. Jego ojciec
już do reszty oszalał?!
Spanikowany
Derek pokręcił przecząco głową, wyraźnie blady. Gdyby nie to, jak bardzo
żenująca była ta sytuacja, Stiles by się z niego śmiał. Taki silny i groźny
wilkołak po minucie rozmowy z jego ojcem zamienił się w bezbronnego
szczeniaczka.
John
spojrzał na niego podejrzliwie.
–
Stiles, do samochodu – polecił. Nastolatek westchnął i chciał wsiąść do Camaro,
ale ojciec złapał go za koszulkę na plecach i zatrzymał. – Do mojego samochodu
– uściślił.
–
Ale tato!
–
Żadnego „ale” – uciął szeryf. – Pogadamy sobie o tym w domu.
Stiles
chciał dalej protestować, ale westchnął tylko ciężko i z nietęgą miną poszedł
do samochodu ojca. Rzucił Derekowi przepraszające spojrzenie. Chciał
podsłuchać, co jego tata ma zamiar mu jeszcze powiedzieć, ale rozmowa była za
cicha, żeby coś usłyszeć.
Wsiadł
do samochodu i splótł ręce na piersi naburmuszony. A szło im tak dobrze!
Pierwsza pseudo–randka i skończyła się fatalnie. Stiles nawet nie chciał myśleć
o tym, co czeka go po powrocie do domu. Pogadankę na temat zabezpieczania się
podczas stosunku miał murowaną.
Dopiero
na samym końcu przyszło mu do głowy, że ojciec go nakrył z innym chłopakiem, co też mogło być dla niego
trochę szokujące.
John
po chwili podszedł do samochodu i zajął miejsce kierowcy. Spojrzał na syna.
–
Stiles.
Stiles
spojrzał na niego.
– Tato.
– Stiles.
– Tato.
John
westchnął i uniósł brwi.
–
Derek Hale?
Stiles
rozłożył ręce.
–
Derek Hale – potwierdził solennie.
–
Nie wiedziałem, że podobają ci się chłop… mężczyźni – zauważył John.
–
Podoba mi się Derek.
–
On ma z dwadzieścia pięć lat!
–
Dwadzieścia trzy! – zaprzeczył Stiles, jakby miało to jakieś znaczenie.
Wnioskując z miny jego taty, nie miało. John wycofał i skierował samochód w
stronę miasta. – I uprzedzając twoje pytanie, nie, nie uprawiamy seksu! Jezu!
Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?!
–
Stiles, obściskiwałeś się z nim na przednim siedzeniu jego samochodu na
kompletnym pustkowiu.
–
Obściskiwałem się przez ubrania, nie nago! Znam go jakieś dwa tygodnie!
–
Czy powinniśmy pogadać o…?
–
Nie, nie, nie! – zaprotestował od razu. Czuł rumieńce na twarzy. – Dam sobie
radę.
–
Na pewno? – John przyjrzał mu się sceptycznie. – Wiem, że niedługo kończysz
osiemnaście lat i że on teoretycznie powinien wiedzieć, co robi, ale nie ufam
mu za grosz. Wygląda jak definicja kłopotów.
–
Damy sobie radę – powiedział, po czym szybko dodał: – Nie, żeby było z czym. Bo
my się nie… No. I szybko nie będziemy, zwłaszcza po twojej akcji ratunkowej.
John
uśmiechnął się. Aha! A więc zrobił to specjalnie. Stiles wydął usta
niezadowolony.
–
Zamierzasz mi powiedzieć, dlaczego całe twoje ubranie wygląda, jakbyś się
wytarzał w trawie?
–
Nie chcesz wiedzieć – odparł tylko Stiles.
John
znowu westchnął.
–
Cóż… Tyle dobrze, że on miał czyste ubrania, więc nie tarzał się tam z tobą.
Stiles
tylko jęknął cicho. Miał wrażenie, że spali się ze wstydu.
–
… i wtedy wróciłem do domu płakać w kącie do wieczora – zakończył swoją
opowieść Stiles z westchnieniem. – Potem mi powiedział, że zaprosił Dereka na
obiad. Który jest dzisiaj tak by the way. Jeśli tata zacznie czyścić przy nim
broń albo coś w tym stylu, zapadnę się pod ziemię. Dosłownie. Rozstąpi się pode
mną i mnie pochłonie i będę skryty przed wstydem i upokorzeniem na wieki.
Rozważam też wyprowadzkę do Meksyku, ale dopiero jak odzyskam auto.
Scott
zaśmiał się cicho.
–
Próbuję sobie wyobrazić minę twojego taty, kiedy widzi cię w tym samochodzie z
Derekiem.
–
Egh… A było tak fajnie. Derek zajebiście całuje.
–
Ugh, stary, bez opisów przyrody.
Stiles
miał ochotę powiedzieć, że on musiał wysłuchać wszystkich detali o jego związku
z Allison, ale powstrzymał się widząc, że dziewczyna idzie w ich stronę.
Towarzyszyli jej Lydia, Jackson i Danny.
Scott
przywitał się pocałunkiem ze swoją dziewczyną. Danny tylko uśmiechnął się
delikatnie i niemal od razu zabrał za jedzenie. Lydia usiadła i spojrzała na
niego przenikliwie.
–
Dobra robota, Stiles – powiedziała. – Zamierzasz podzielić się informacją o
tym, kim było to ciacho, które odebrało cię wczoraj ze szkoły?
Stiles
spojrzał na nią z lekkim zaskoczeniem. Teraz go zauważyła? Jak Derek odebrał go
ze szkoły?
–
Och, masz na myśli Dereka? – spytał niewinnie.
–
Brunet, skórzana kurtka, starszy… – opisała.
–
Mój chłopak Derek! Yay! – Uśmiechnął się.
–
Derek? Derek Hale? Z tej rodziny, na którą uwzięła się rodzina Allison? –
spytał mało delikatnie Jackson.
Wszyscy
spojrzeli na niego z potępieniem, ale Jackson miał to, oczywiście, gdzieś.
–
Tak, Jackson – odparł Stiles z irytacją i niezadowoleniem. – Dokładnie ten.
–
Jak go poznałeś? – spytała Lydia. Wyraźnie interesował ją ten temat.
–
Och, jego wujek walnął mnie w łeb i ukradł mój samochód – odparł w skrócie.
Scott
zachichotał.
–
I oddał go podziurawionego kulami.
–
Obiecał mi, że zapłaci za naprawę. Mam nadzieję, że tak rzeczywiście będzie.
Kochał
ten samochód, okej? Ani myślał się z nim rozstawać, nieważne, ile kul w niego
władowano.
Jego
tata nie wydawał się bardzo zły po nakryciu go w Camaro z Derekiem, więc Stiles
miał nadzieję, że ten obiad nie będzie kompletną katastrofą. Derek był dobrym człowiekiem.
Stiles w sumie jeszcze nie zdążył się od niego dowiedzieć, co robił przez
ostatnie lata i tak dalej, ale nie mogło być źle, prawda? Prawda. Tak więc
obiad nie mógł skończyć się źle. Ekhem, zbyt źle. Chodziło mu o zbyt źle.
Jak
bardzo człowiek może się pomylić?!
Początek
wydawał się w porządku. Derek przyjechał, przywitał się grzecznie, spytał, czy
powinien w czymś pomóc. Potem usiedli przy stole i zaczęło się przesłuchanie,
ale tata Stilesa trzymał się neutralnych tematów. Stiles przy okazji dowiedział
się, że Derek studiował literaturę – matko, nerd! Stiles totalnie się zakochał
– i że chciał w przyszłości uczyć. Prawo go nie ciągnęło, nieważne jak bardzo
jego rodzina się z nim z tego powodu droczyła. Stiles nie przeszkadzał im w
rozmowie, bo sam też dowiedział się o swoim chłopaku kilku interesujących
rzeczy.
Po
obiedzie Stiles i Derek razem posprzątali. Stiles odetchnął z ulgą, no bo, hej, sukces! A potem nagle…
–
Okej, skoro już uprzejmości mamy za sobą… – powiedział John, grzebiąc w
kredensie. Wskazał im ręką, żeby usiedli przy stole. Stiles i Derek zerknęli na
siebie krótko. Stiles rozłożył ręce. Nie miał pojęcia, o co chodzi. – Pora na
gwóźdź programu.
Usiedli
niepewnie przy stole. John obrócił się do nich i rzucił na stół pokaźną paczkę
kondomów. Stiles i Derek zagapili się na nią jak jeden mąż.
–
Jeśli dotkniesz go przez osiemnastką, osobiście zamknę cię w celi, zrozumiano?
– powiedział groźnie do Dereka. – Bo rozumiem, że jeszcze tego nie zrobiłeś,
hm?
–
Nie, proszę pana – zaprzeczył szybko Derek.
–
I lepiej, żeby tak zostało przez najbliższych kilka miesięcy.
Stiles
jęknął i uderzył głową w stół.
John
wskazał paczkę z prezerwatywami.
–
To na przyszłość. Wiesz, jak się tego używa?
Derek
tylko skinął, patrząc na leżącą przed nim paczkę jakby to było gniazdo węży.
–
Nie muszę chyba mówić, że powinniście zabezpiecz…
Stiles
przesłał słuchać. Już i tak był zarumieniony od czubków uszu po czubki palców u
stóp. Powinien był wiedzieć! Jego ojciec w życiu by nie odpuścił czegoś
takiego! Za bardzo mu zależało.
–
Stiles? Słuchasz? – spytał John bez mrugnięcia okiem. Stiles tylko jęknął
cicho. Za jakie grzechy? – Na pewno? Mam ci kazać powtórzyć, co właśnie
powiedziałem? – Stiles poderwał głowę i spojrzał na ojca z przerażeniem. – Nie
każ mi się powtarzać.
Derek
zjechał trochę na krześle, prawdopodobnie modląc się, żeby John nie zdecydował
się na powtórkę z rozrywki.
–
Na czym to ja skończyłem? – spytał John, patrząc na nich wyczekująco.
–
Na tym, by zawsze używać odpowiedniej ilości nawilżenia – podsunął Derek słabym
głosem.
Stiles
spojrzał na niego zdruzgotany. Nie ma mowy, żeby Derek nadal go chciał po czymś
takim. Nieważne, więź czy nie, przechodzenie przez coś takiego nie było tego
warte! Stiles nie był tego wart! Nawet kolacja, na której rodzice Scotta powiedzieli
mu o rozwodzie nie była taka tragiczna, jak to coś tutaj.
Gdy
Derek wreszcie pojechał do domu, Stiles miał ochotę skakać pod sufit z radości.
Nie sądził, że nadejdzie taka chwila. Do tej pory był przekonany, że rozstanie
z Derekiem choćby na chwilę będzie cholernie upierdliwe. Ugh, jedno zdarzenie w
życiu tak bardzo może zmienić perspektywę człowieka…
–
On naprawdę cię lubi, prawda? – spytał John, stukając palcami w stół.
Stiles
spojrzał na niego z miną zbitego psa. Jego dolna warga drżała.
–
Po czym wnioskujesz, co? Bo nie uciekł z krzykiem w trakcie twojego
przemówienia? – spytał sarkastycznie.
Derek
go znienawidzi! Już na zawsze!
–
Muszę przyznać, twarda z niego sztuka – powiedział John. – Siedział i zgadzał
się we wszystkich odpowiednich miejscach, a naprawdę się starałem, by nie dało
się tego słuchać!
–
Wow, dzięki tato. To wiele dla mnie znaczy.
–
… ale chyba rzeczywiście jest tobą zainteresowany, skoro przetrwał coś…
takiego.
–
Dobrze, że chociaż zdajesz sobie sprawę z tego, jak niezręczne to było!
–
Oczywiście, że sobie zdaję! Zaplanowanie tego zajęło mi prawie dwie godziny –
przyznał bez cienia skruchy. Stiles spojrzał na niego z niedowierzaniem. –
Wybacz, Stiles, ale co miałem sobie pomyśleć? Nakryłem was obściskujących się w
najlepsze w środku lasu w jego samochodzie. On ma dwadzieścia pięć…
–
Dwadzieścia trzy!
–
… lat. Co mógłby chcieć od siedemnastolatka?
Stiles
splótł ręce na piersi.
–
Może urzekła go moja niezwykła osobowość?
–
Kiedy? – John uniósł brwi. – Gdy ogłuszony leżałeś w krzakach po tym, jak jego
wujek walnął cię w łeb?
Okej,
tu musiał się zgodzić z ojcem. W wersji zdarzeń, którą mu zaserwował, nie było
czasu na poznanie się i umówienie. Ale… Ale! Z drugiej strony, według tych
informacji znali się tylko dwa tygodnie! Trochę za wcześnie na rozmowę o
bezpiecznym seksie!
–
Nie jestem głupi, Stiles – powiedział jego ojciec spokojnie. – Wiem, że jeśli
będziecie chcieli uprawiać ze sobą seks, nic was nie powstrzyma. To, czy znacie
się dwa tygodnie, czy dwa miesiące, nie ma znaczenia. Teraz przynajmniej mogę
spać spokojnie wiedząc, że zrobiłem co w mojej mocy, żebyś był z nim
bezpieczny. To jak? – Rozłożył ramiona. – Przytulisz swojego staruszka?
Stiles
patrzył na swojego ojca ze splecionymi rękami na piersi. W końcu westchnął ostentacyjnie
i podszedł do niego. Przytulił go mocno.
-
Obiecujesz, że nie będziesz go więcej straszył? – spytał cicho. – Naprawdę go
lubię.
-
Wiem, wiem – odparł John.
-
Nie obiecałeś! – wytknął mu Stiles.
Mężczyzna
zaśmiał się cicho.
-
W porządku. Obiecuję.
***
Hej:)
Dzisiaj trochę krócej, ale nie mam głowy, by teraz dopisywać ten kawałek, więc wstawiam to, co napisałam do tej pory. Mam nadzieję, że się podobało.
Dziękuję bardzo wszystkim, którzy zdecydowali się na zakup Granic. Na naprawę już prawie nazbierałam, co jest dla mnie ogromną ulgą. Mam nadzieję, że tekst Wam się podobał i sprostał Waszym oczekiwaniom.
Do osób, które przelały mi pieniądze na konto - wszystkim już wysłałam teksty. Jeśli ktoś jeszcze nic nie dostał, oznacza to, że coś poszło nie tak. W takim wypadku proszę o skontaktowanie się ze mną, najlepiej mailowo.
Jestem w kropce co do tego całego kończenia więzi, bo zaraz po opublikowaniu poprzedniego rozdziału już miałam historię, jak wykręcić kota ogonem i zrobić to całkiem inaczej. Wasz pozytywny odzew sprawił, że dalej nie wiem, jak to rozwiązać. Być może utworzę kolejną ankietę i tak uda mi się jakoś dojść do ładu, bo w chwili obecnej nie mam pojęcia =.=
Zapraszam do głosowania w ankiecie tych, którzy jeszcze tego nie zrobili. Widzę, że utworzyły się dwie dość znaczne grupy będącą zwolennikami obu opcji :) Tak jak w mojej głowie.
Okej, koniec marudzenia.
Życzę wszystkim miłego weekendu i pozdrawiam!
No wyobrażam sobie jak Derek i Stiles musieli się czuć wysłuchując tych wszystkich rzeczy. Dla nikogo nie byłaby to komfortowa sytuacja. Nie myślałam, że John się dowie. Że dowie się w taki sposób xD ale wyszło to im na dobre. Widać, że John bardzo kocha swojego syna i chce dla niego jak najlepiej. Super ojciec. Myślę, że ten oryginalny motyw (Derek jako wilk) kończenia więzi mógłby być ciekawy i oryginalny, bo raczej mało kto by wpadł na taki pomysł xD Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Weny
OdpowiedzUsuń~Demi Lerman
John jest hm, genialny. Troszczy się o swojego syna i jest mistrzem w odstraszaniu chłopaków. Powinien dostać medal. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak ja bym się czuła w tej sytuacji.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że relacja bohaterów się rozwija. Derek nawet przyjechał po Stilesa do szkoły, wystawiając się na pożarcie przez dziewczyny.
Co do tej więzi - wydaje mi się, że ankieta to byłby dobry pomysł.
W końcu motyw jest oryginalny, ale niektórym ciężko będzie przełknąć zoofilie. W tym mi. Choć zawsze można ten moment po prostu ominąć i będzie ok.
No nic, pożyjemy, zobaczymy.
Pozdrawiam i życzę weny!
Naprawdę super rozdział mich mi się cieszyła. Z drugiej strony pomysłowość tatusia tez była super.
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie.:-)
Hahahhahah jak bd miała dzieci też im zrobię taki obciach 😂 umieram ze śmiechu
OdpowiedzUsuńZgadzam się... Już zacznę pisać przemowę...
UsuńTak 😁
UsuńRewelacja :)
OdpowiedzUsuńCiągle, jak myślę o tym rozdziale pojawia się uśmiech na mojej twarzy :D
Ojciec Steelsa jest straszny, podziwiam Dereka, że przetrwał taką pogadankę :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Jezu nie dziwię się Derekowi, że potulnie słuchał ojca Stiles'a. Ja na jego miejscu pewnie zapadłabym się pod ziemię, choć po tym co czasami serwuje mi tata odnośnie zabezpieczeń to już chyba nic mnie nie zdziwi;D
OdpowiedzUsuń~kira
Nowy rozdział. Pisk (๑•̀ㅂ•́)و✧
OdpowiedzUsuńPo takim wykładzie od ojca Stilesa to cała zoofilia wydaje się pikusiem.
Pozdrawiam!
Randka chłopaków była naprawdę super :) Derek oparty o camaro... widzę to mmmm... Niesamowicie się uśmiałam z zachowania ojca Stillesa i tego w lesie i potem w domu, boski :) Uwielbiam 😀
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję 😀
Nie masz pojęcia jak bardzo ja się cieszę na każdy rozdział tego opowiadania. Ojciec Stilesa genialny. Umierałam ze śmiechu, serio wyszło Ci to ;). John ma niezłe pomysły. Sama bym się na miejscu Dereka chyba schowała pod stół ;D.
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie.
A co do więzi...sama nie wiem jakie rozwiązanie będzie dobre. Chciała bym chyba przeczytać tę pierwotną wersję, ale może jakoś...na zasadzie, że chodzi bardziej o magię, o jakąś część wilka, może duszę, a nie tak "na surowo". Nie wiem, czy to zrozumiałe ;-;
Ale. Pozostawiam to Tobie. Pisz, to Ci wychodzi świetnie
Pozdrawiam
Jaki fajny rozdział! Wow <3
OdpowiedzUsuńNie podoba mi sie fakt, ze w ankiecie wiekszosc osob chce zrobic z Dereka nieprawiczka. Dlaczego ta bardziej dominujaca strona nie moze byc raz prawiczkiem? -,-
OdpowiedzUsuńHahahaha :D Nie jestem pewna, czy to do końca akurat o to chodzi.
UsuńWybór jest serio trudny, bo obie opcje są niezwykle kuszące. Logicznie patrząc na całą sytuację skłaniałabym się jednak do opcji Dereka nie będącego prawiczkiem. Ma już dwadzieścia trzy lata i jest cholernie przystojny. Takich jak on ciężko uchować do tego wieku niewinnych. Poza tym, Derek od lat wiedział, kto jest mu przeznaczony i wiedział, że musi czekać. Nie miał jednak pojęcia, czy ten "związek" w ogóle będzie miał rację bytu. Każdego nachodzą chwile zwątpienia, zwłaszcza kierowanego hormonami nastolatka.
Wiem, że Derek będący prawiczkiem to coś, nad czym można by się rozpływać godzinami, ale... No właśnie. W kontekście tego, co zaplanowałam w dalszej części opowiadania, jego doświadczenie idealnie wpasowuje się w całą resztę...
No ale... Będę miała na uwadze Twój komentarz. Nigdy tak o tym nie myślałam z tą dominującą stroną i wgl. Na pewno wezmę to pod uwagę, jeśli nie w tym opowiadaniu, to w innym :)
Jeśli masz jakieś silne argumenty przemawiające za Twoją tezą, wal śmiało. Ciągle jeszcze nie zdecydowałam, można mnie urobić :)
Pozdrawiam!
To Twoje opowiadanie, wiec to Ty decydujesz kto bedzie prawiczkiem, a kto nie ;)
UsuńAczkolwiek mam za soba wiele opowiadan, poznalem w nich wielu aktywow i pasywow i z przykroscia stwierdzam, ze wiekszosc pasywow to osoby niedoswiadczone. Nie wiem dlaczego tak jest, ale domyslam sie, ze wiele osob uwaza, ze sa to osoby niesmiale, osoby ktore nie mialy partnera lub po prostu - gdy pasyw jest prawiczkiem to jest to bardzo slodkie... A dominujaca strona to charakter silny, stanowczy. Wiec doswiadczenie w seksie wyglada seksownie(?).
Bardzo rzadko natykam sie na opowiadania gdzie obie strony sa albo doswiadczone albo zielone w tym co robia. Milo by bylo przeczytac w koncu cos innego ;)
Troche chaotyczny komentarz!
Masz zupełna racje, ja nigdy nie natknęłam się na opowiadanie gdzie strona dominująca jest niedoświadczona i nie ukrywam było byto ekscytujące i świeże ;D
UsuńA odnośnie rozdziału bardzo się uśmiałam podczas kazania Johna, po prostu bajka!
Pragnę rówinież wyrazić swój totalny zachwyt i podziw dla tego opowiadani i dla Autorki która bezbłędnie połączyła w jedno wszystkie moje ulubione gatunki razem. Dziękuje za nie i niecierpliwie oczekuję na ciąg dalszy! :D ojeju jeju jak ja wytrzymam do kolejnej publikacji?! ;)
Pozdrawiam Dżoan
Zaczynam powoli czuć presję :D Bo jeśli wszystkim się tylko podoba, to droga jest tylko jedna - z góry na dół, a wolałabym nie...
UsuńAle bardzo dziękuję;)! Fanfiction mi totalnie nie idą, już nie raz próbowałam i nic z tego nie wyszło, a tu proszę! Coś jednak udało mi się wymyślić. Chyba zostanę w fandomie na dłużej, mam masę pomysłów na Stetery i Stereki :D
Pozdrawiam!
Wspaniały rozdział, to opowiadanie jest jednym z moich ulubionych :) mam nadzieję że napiszesz jeszce jakiś Sterek albo Steter :D Pozdrawia wierna fanka
OdpowiedzUsuńHi wiesz kiedy dodasz nowy rozdział? Wchodzę tu codziennie i sprawdzam, nie mogę się już doczekać co będzie daaaaaleeej <3 .
OdpowiedzUsuńA cóż to? Dalej nie ma rozdziału ? ;(
OdpowiedzUsuńNiestety :( Nawet jeszcze nie zaczęłam go pisać, luty to dla mnie miesiąc z piekła, a marzec nie zapowiada się lepiej. Dopiero pod koniec przyszłego tygodnia może uda mi się jako tako wygrzebać ze starty rzeczy, które muszą być zrobione już TERAZ. Nie sądzę, żebym do tego czasu znalazła czas na napisanie nowego rozdziału, przykro mi :(
UsuńTeż mi się to nie podoba, lubię pisać tego Stereka, ale nic na to nie poradzę. Trzeba czekać.
Pozdrawiam!
Chyba umieram na chorobę: brak rozdziału :( hlip hlip
OdpowiedzUsuńJa też umieram =.= Nie dość, że nie napisałam nowego rozdziału, to nic nie umiem na egzamin i nie zaczęłam pisać długiego eseju, do którego przekopanie się przez te cholerne teksty zajmie mi masę czasu...
UsuńWierz mi, najchętniej usiadłabym do kompa i zaczęła pisać. Nie wspominając już o tym, że wymyśliłam dwa kolejne Stereki =.= Ale nieee... egzaminy, eseje i w dodatku problemy ze zdrowiem.
Ktoś mnie chyba zaklął w tym 2017 :(
Jedno Ci mogę obiecać - ja tylko uporam się z tymi wszystkimi pierdami od razu biorę się za pisanie.
Pozdrawiam!
obsesja
Kiedy będzie nowy rozdział ??!?!?! Już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńo co za akcja z ojcem, Derek taki nagle potilny, ocj John Derek też się tarzał ale teoretycznie był nago, a ta pogadanka...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia