wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 12


Andy
Siedziałem na łóżku zastanawiając się, gdzie Lukas, do cholery, poukrywał swoje statki. W tle leciała licha muzyka z płyt, które sobie nagrałem już jakiś czas temu. Ustaliliśmy, że ten, kto przegra, będzie musiał zrobić coś, co każe mu ten drugi. Wiedziałem, że on zapewne będzie chciał, żebym zrobił mu loda albo coś w tym stylu.
Ja miałem chyba trochę ciekawszy pomysł, ale żeby doszło do jego realizacji, musiałem jeszcze zatopić kilka statków.
-No, dawaj. Już czujesz smak przegranej?- zaśmiał się cicho, poprawiając się na łóżku i opierając o poduszkę ułożoną pod ścianą.
-4B- zdecydowałem w końcu.
-Pudło. 5A.
-Pudło. 10H.
-Pudło. 10H.
-Nie strzelaj, tam gdzie ja!
-Bo co?
Przegrywałem aż do samego końca i... wtedy role się odwróciły. Został mi tylko jeden biedny jednomasztowiec, kiedy dopadłem ostatni statek Lucasa.
-Niee! Niemożliwe! Oszukiwałeś!- jęknął zawiedziony.
Zaśmiałem się.
-Ciekawe jak? Twoje zadanie to... No, w sumie to masz tylko siedzieć i się nie ruszać.
-Tylko tyle?- zdziwił się.
-Tak. A ja w tym czasie... pomaluję cię.
Widząc szok na jego twarzy roześmiałem się i wstałem z łóżka. Poszedłem do łazienki i przyniosłem swoją kosmetyczkę.
-Żartujesz, prawda?- zapytał nerwowo, poprawiając bluzę i głośno przełykając ślinę.
-Nie. Ty pewnie kazałbyś mi zrobić loda, więc to i tak mała fatyga.
-Nie będziesz mnie malował.
-Ktoś tu chyba nie umie przegrywać.
-Przestań się śmiać!
-Bo co?
-Bo ci przywalę!
-Rany, ty naprawdę nie umiesz przegrywać.
-Zamknij się i maluj wreszcie! Chcę już to mieć z głowy!
Chciało mi się z niego śmiać, ale zagryzłem tylko dolną wargę i przystąpiłem do roboty. Malowanie go można przyrównać do jakiejś bitwy. Trzy razy omal nie wydłubałem mu oka kredką, tak się wiercił. Stwierdziłem, że pomaluję mu tylko rzęsy, powieki i usta, a i tak omal nie został niewidomy.
-Au! To szczypie!- żalił się, trąc oko.
-Zostaw to, bo rozmażesz sobie po całej twarzy.
-No, to co? Chcę już to zmyć.
-Nie ma mowy.
Westchnął ciężko. Kiedy postawiłem go przed lustrem w łazience i zobaczył swoją pomalowaną twarz, jęknął cicho ukrywając ją w dłoniach. Wybuchłem śmiechem, widząc jego reakcję, a on zerkał na siebie między palcami dłoni.
-No, dobra. Zmyj to sobie- rzuciłem. Dałem mu mleczko i waciki.
-Piecze- mruknął.
-Nie marudź. Jak skończysz, przyjdź do pokoju.
Pocałowałem go lekko w policzek i wyszedłem z toalety. Wrócił po jakimś kwadransie. Oczy miał całe zaczerwienione i co chwilę tarł to jedno, to drugie oko. Westchnąłem ciężko.
-Jak tak dalej pójdzie, do jutra będziesz ślepy.
-Mhm...- burknął, dalej trąc.- Lepiej chodźmy wreszcie na te zakupy.
-Już ci mówiłem, że...
-Mam to gdzieś. Zniszczyłem ci te rzeczy i ci je odkupię, jasne?
Westchnąłem ciężko. Nie było sensu się sprzeczać, on i tak by nie odpuścił.
-Dobra, będę tym mądrzejszym i ustąpię- mruknąłem w końcu niezadowolony.



Lucas
W centrum handlowym było mnóstwo ciekawych sklepów z kurtkami. W sumie to głównie o kurtkę mi chodziło. A reszta... Zobaczy się.
-Co powiesz na skórę?- spytałem, patrząc na czarne, naprawdę świetne kurtki wiszące na manekinach jednej z wystaw.
-Daj spokój, one kosztują majątek- mruknął, przestępując z nogi na nogę.
-To co? To pieniądze mojego starego.
-Nie możesz nimi szastać, on na nie ciężko pracuje.
-Pff! Kupiłem sobie samochód, a on nawet tego nie zauważył.
Andy nie skomentował tego wciąż nieprzekonany.
-Nie bądź cipą. Jak ktoś ci coś daje, to się to bierze.
-No, dobra- burknął.
Weszliśmy do sklepu.
-Wybierz sobie jakąś- powiedziałem łaskawie.- Aha. Jeśli spojrzysz na jakąkolwiek metkę z ceną, zabiję cię.
Andy przewrócił oczami i podszedł do pierwszego lepszego stojaka z kurtkami, a ja poszedłem do innego, przeglądając go bez zbytniego zainteresowania. Zerkałem na niego, chcąc się upewnić, że nie patrzy na metki. On również spoglądał na mnie z wyraźną nieufnością, czekając tylko aż odwrócę wzrok i będzie mógł wybrać coś najtańszego.
-Wszystko widzę- krzyknąłem do niego, kiedy dyskretnie próbował zerknąć na jedną z nich.
-Tu jest za drogo! Może ty jesteś przyzwyczajony do takich cen, ale ja nie. Poza tym, moja była o wiele tańsza. Tak mniej więcej z dziesięć razy!
-Nie sraj, to tylko jakiś tysiak...- Chyba niepotrzebnie to mówiłem, bo Andy momentalnie zbladł.- Żartowałem?- spytałem niepewnie, siląc się na żart.
-To połowa wypłaty mojego ojca...- rzucił trochę nieprzytomnie.- Mam wydać połowę jego wypłaty na głupią kurtkę?
-Nie, ja wydam jedną setną wypłaty swojego ojca i odkupię ci kurtkę.
Prychnął.
-Na pewno nie w tym sklepie.
-Nie denerwuj mnie. Zawsze mogę ci wpieprzyć!- ostrzegłem.
-Już to widzę. Ciekawe kto wtedy będzie zaspokajał twoje potrzeby, erotomanie.
Jakaś kobieta przechodząca obok obejrzała się niepewnie, a Andy spłonął rumieńcem. Ja zresztą też. Może i nie czułem się do końca hetero, ale nie miałem zamiaru rozgłaszać tego na cały świat. Ot, od czasu do czasu będę sobie pieprzył jakąś cipkę z penisem i tyle. Przecież to nie jest aż takie halo, prawda?
-Wybieraj coś albo ja to zrobię.
-Ale te ceny...
-Słuchaj. Będziesz miał jeszcze okazję się odwdzięczyć- mrugnąłem do niego porozumiewawczo.
-Nie jestem dziwką- rzucił z oburzeniem.- Nie chcę twoich pieniędzy.
-A co? Może mi powiesz, że naprawdę robisz to za nietykalność?- prychnąłem.- Nie od dziś wyglądasz jak pedał, wcześniej też musiałeś mieć takie problemy, a nie wyglądasz na kogoś, kto daje na prawo i lewo.
Zarumienił się wyraźnie, co od razu poprawiło mi humor. Przez chwilę na mnie patrzył ze złością, a potem fuknął.
-A nie przyszło ci do głowy, że robię to dlatego, że chcę?
Cóż, nie przyszło. Spojrzałem na niego z autentycznym zdziwieniem, ale zaraz zachciało mi się śmiać.
-Andy, wybieraj kurtkę.
-Chodźmy gdzieś indziej.
-Jeśli przez najbliższe dziesięć minut nic sobie nie wybierzesz, powiem twoim rodzicom, że przeruchałem cię w samochodzie na tylnym siedzeniu.
-Nie zrobisz tego!- warknął.
-Chcesz się przekonać?
Nie chciał, bo z ociąganiem ruszył na poszukiwanie kurtki. Pilnowałem go uważnie, żeby nie zaglądał na metki. W końcu jakaś mu się spodobała, ale przez przypadek zobaczył cenę i szybko od niej odszedł.
Westchnąłem ciężko. Głupi pedał!
Ciągle wszystko komplikuje...
-Twój czas już minął- oznajmiłem mu, biorąc kurtkę, przy której zatrzymał się najdłużej.- Teraz ja wybieram.... O, ta jest fajna... Boże, Andy, weź się ogarnij, normalnie gorzej niż z babą. Przymierzaj.
Leżała idealnie i była naprawdę świetna. Bez mrugnięcia okiem zapłaciłem grubo ponad tysiąc i zapakowałem ją razem z Andym do samochodu. Burczał coś pod moim adresem, ale zignorowałem go włączając muzykę.
-Małe ruchanko na tyłach?- spytałem.
-Nie, dzięki- warknął wyraźnie zły.
-Jesteś pewny? Więcej już o to nie zapytam.
-TAK.
Głupi pedał.



Andy
Miałem ochotę zabić tego pieprzonego snoba, który wydaje tyle kasy na niepotrzebne głupoty, ale był ode mnie silniejszy i zapewne nie skończyłoby się to dla mnie dobrze. Wyzywałem go więc tylko w myślach, mając ochotę kopnąć go w dupę.
W domu mama już spała snem sprawiedliwych, więc zamówiliśmy sobie pizzę i usiedliśmy w salonie na kanapie oglądając jakiś dreszczowiec. Jeśli Lucas wybierając ten film myślał, że będę się bał, przeliczył się. Cały czas się śmiałem, parskając w pizzę i nie mogłem się opanować nawet na chwilę.
Brey przypatrywał mi się z jawnym zniesmaczeniem, ale zignorowałem go tak, jak on mnie w sklepie. Nie było przecież o czym mówić, nie?
Poczułem dotyk na nadgarstku, ale nie zareagowałem ciekawy, co on chce zrobić. Po chwili położył moją rękę na swoim kroczu i zacisnął dłoń na mojej tak, żebym wyczuł jego penisa. Mimo że nadal patrzyłem w telewizor, kompletnie nie wiedziałem, co się dzieje w filmie. Poczułem przypływ gorąca, a twarz pokryła się pokaźnym rumieńcem.
Lucas kierował moją ręką, rytmicznie zaciskając ją i rozluźniając na swoim kroczu. Gdy zabrał dłoń, odruchowo robiłem to dalej. Sapnął cicho, odchylając się na oparcie kanapy i uwalił się na nim szeroko rozsuwając nogi. Jego skejtowskie spodnie nie stanowiły żadnej bariery dla mojej ręki, dopiero kiedy zaczął twardnieć było mi trochę trudnej.
Przechylił się w moją stronę i liznął językiem mój kark, jeszcze bardziej podnosząc temperaturę mojego ciała. Przeszedł mnie elektryzujący dreszcz i zacisnąłem mocno rękę na jego kroczu.
-Au!- jęknął cicho.
-Wybacz...- mruknąłem, patrząc na niego przepraszająco.
Pokręcił jedynie przecząco głową i nachylił się nade mną. Zamknąłem oczy, czekając, kiedy wreszcie mnie pocałuje, gdy usłyszałem skrzypnięcie otwieranych drzwi. Momentalnie odsunąłem się od blondyna oddychając ciężko. Gdy upewniłem się, że nikt nic nie widział, odetchnąłem z ulgą. Co prawda mama wiedziała, że jestem gejem, ale przecież nie musiałem jej tego udowadniać w taki sposób. Raczej wątpię, żeby wizja ruchającego mnie blondyna była dla niej satysfakcjonująca. Z pewnością nie chciałaby mnie też zobaczyć na klęczkach między jego nogami.... Ba! Między nogami jakiegokolwiek faceta. To przecież moja mama... Naiwne stworzenie, które woli nic nie widzieć.
-Ktoś tam jest?- spytał Lucas, poprawiając się na kanapie.
-Mama chyba wstała.
Usiadłem obok niego sztywno.
-Wie o tobie?- zapytał, przyglądając mi się uważnie.
-Wie.
-W czym problem.
-Hmm... Twój ojciec też pewnie wie, że uprawiasz seks, ale chyba nie sądzisz, że chciałby to zobaczyć, co?
Skrzywił się lekko.
-Zapomnij. Oglądamy dalej?
Kiwnąłem głową, powracając do filmu.
Obejrzeliśmy jeszcze jakieś dwa inne. Potem zdecydowaliśmy, że już pora kłaść się spać. Lucas od razu zaznaczył, że śpi ze mną, a ja byłem pewien, że tak naprawdę nie o spanie mu chodzi. Nie skomentowałem jednak tego, wyganiając go do łazienki. Kiedy on brał prysznic, jak pospiesznie spakowałem się do szkoły, szybko odrabiając niektóre zadania domowe. Na szczęście było zadane bardzo mało i zdążyłem na czas.
Wziąłem ciuchy na zmianę i poszedłem do łazienki. Lucas akurat wyszedł. Widząc mnie, uśmiechnął się cwaniacko i klepnął mnie solidnie w tyłek. Podskoczyłem lekko do góry, ale nie skomentowałem tego, zatrzaskując się w łazience.
Gdy już się wykąpałem i szedłem do swojego pokoju, usłyszałem trzask drzwi wejściowych i domyśliłem się, że to pewnie mój ojciec wrócił z pracy.
-Co to za samochód?- spytał od razu.
-Kolega Andiego przyjechał i nocuje u niego- odparła matka z wyraźnym rozbawieniem.- Pewnie jesteś głodny, mam coś dla ciebie. To...
Westchnąłem i wszedłem do pokoju. Ojciec nie powinien tyle pracować. nikt nie powinien. Wcześniej nie spędzał całych dni w pracy, wracał późno, ale nie około dwudziestej trzeciej!



Lucas
Było mi trochę zimno, kiedy czekałem na Trampa, więc zakopałem się pod kołdrą i wtuliłem w miękką poduszkę. Łóżko było bardzo wygodne, prawie tak jak moje.
Andy wszedł do pokoju. Spojrzałem na niego i parsknąłem śmiechem. Bez tych swoich włosów postawionych jak kolce jeża już nie wyglądał na takiego zadziornego. Widząc moją reakcję, błyskawicznie zgasił światło, a mi jeszcze bardziej chciało się śmiać.
-Fajna fryzura- powiedziałem, chichotając cicho. Nie wiem, jak on to robi, ale chyba nie jest taki zły, jak na początku myślałem. Wygląda na to, że wybrałem sobie idealną marionetkę na eksperymenty. Mam co pieprzyć i, o ironio, nie nudzę się.

2 komentarze:

  1. No i jeszcze więcej dramatu rodzinnego zaczyna się wkradać, jednego ojciec jest gejem(?), drugiego ojciec zdradza matkę. Jak Andy się poczuje o tym dowiadując? W końcu Luc miał o tyle prościej, że jego matka hm... nie ma matki, ale Andy ma... i co się stanie, gdy ojczulek zechce ich opuścić? Nie.. przewiń, ta kobieta śpi po południami i udaje o 23.00, że nic się nie dzieje, że wierzy że wrócił tak późno z pracy?! Hm... dobra, rozumiem, że to nowa praca, ale coś mi tu śmierdzi, zwłaszcza w jej zachowaniu... i może ona wie, że ją mężuś zdradza... No ciekawe, ciąg dalszy czas poznać ;)
    I wątek poboczny przebił główny, czyż to nie fascynujące?^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Scena w sklepie była najlepsza.. Kuwa kurtka za tysiąc złoty (ponad.. Ja tyle na ubrania przez rok nie wydaje xDD W ogóle to nie potrafię wyobrazić sobie Billa z nienatapirowanymi włosami..
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)