Robin
Zakończenie roku było
tym, na co od dawna czekałem. Po dziesięciu miesiącach wytężonej pracy,
ciężkich zmagań, klasowych kłótni i spotkań, wreszcie nadszedł ten upragniony
dzień. Cieszyłem się jak głupi. Dwa miesiące spokoju były niezwykle kuszące i
na samą myśl o spaniu do południa, miałem ochotę skakać z radości.
Ubrałem się w
garnitur, który dzień wcześniej uszykowała mi mama i poszedłem do szkoły,
wiedząc, że tego dnia już nikt nie będzie żądał ode mnie wiedzy, lecz jedynie
uśmiechu na twarzy i godnego wyglądu.
Trochę się
stresowałem, ale nie miało to związku z odebraniem świadectwa, lecz z głupim
zakładem, który przegrałem. Dałem się nabrać jak ostatni idiota na podjudzanie
przyjaciela, który miał to nieszczęście podsłuchać mnie śpiewającego pod prysznicem.
Po klasie poszła fama, że mam „śliczny” głos i zostałem zmuszony do wzięcia
udziału w programie artystycznym. Bałem się, że kiedy już stanę przed całą
szkołą, zwyczajnie się zatnę i nie zaśpiewam ani słowa. Jestem osobą nieśmiałą,
w klasie nazywają mnie „cichym mózgowcem”. Kiedy zapytałem Phila, mojego
najlepszego przyjaciela, dlaczego akurat tak, powiedział, że nie jestem takim
kujonem jak wszyscy inni. Że ja zawsze wiem, ale rzadko się zgłaszam i nie
przeszkadza mi dawanie swoich zeszytów do przepisania zadania domowego albo
podpowiadanie na sprawdzianach. Że się nie wymądrzam, nawet jeśli wiem, że ktoś
nie ma w czymś racji, stąd przydomek „cichy”. Reszta, wiadomo.
Usiadłem na szkolnym
murku i w myślach dodawałem sobie otuchy przed występem.
- Ro-bin!!
Obejrzałem się i
zobaczyłem po drugiej stornie ulicy machającego Phila. Uśmiechał się jak
głupek, którego dopiero co wypuścili z jakiegoś zakładu dla chorych umysłowo.
Kiedy przejechały wszystkie samochody, przebiegł przez pasy i wszedł na teren szkoły,
a potem wspiął się na murek obok mnie.
On również ubrany był
w garnitur, ale koszulę miał rozpiętą pod szyją, a krawat zwisał żałośnie, w
ogóle nie zawiązany. Zagwizdał cicho.
- No, no, co za
elegancja – zachichotał, widząc, że ja jestem ubrany właściwie. – Wyglądasz jak
ciacho do schrupania, ciekawe ile dziewczyn wręczy ci dzisiaj swój numer
telefonu? Jak już zaśpiewasz…
Jęknąłem cicho.
- Phil, proszę. I bez
tego wystarczająco się stresuję.
Chłopak odgarnął za
uszy swoje długie jasne włosy i uśmiechnął się szeroko. Miał śliczne niebieskie
oczy i cholernie mu ich zazdrościłem. Ja miałem kruczoczarne włosy z długą
grzywką wiecznie wchodzącą mi do przeciętnych brązowych oczu. W dodatku nad
ustami miałem irytujący pieprzyk, które dziewczyny uważały za „słodki”. W
pierwszej klasie byłem skłonny przysiąc, że jedna właśnie z powodu tego
głupiego pieprzyka chciała się ze mną umówić. Z powodu pieprzyka! Mało
romantyczny sposób na spędzenie popołudnia i jeszcze gorszy sposób na odkrycie
swojej orientacji.
Tak, jestem gejem.
Gejem, o którym nikt nie wie. Moi rodzice są zbyt nietolerancyjni, żebym mógł
im to wyznać. Matce, być może, ale ojcu – nigdy. No, i był jeszcze Phil. Phil,
mój obiekt fascynacji od przeszło pół roku, kiedy to uświadomiłem sobie, że
czuję do niego coś więcej niż przyjaźń. Niestety, nie miałem jaj, żeby
spróbować go podejść. Bałem się, że go stracę na zawsze, a tak, mogłem go od
czasu do czasu przytulić i na razie wystarczało.
Musiało wystarczyć.
- Dasz radę, w końcu
jesteś moim kumplem! – Phil klepnął mnie w ramię tak mocno, że omal nie spadłem
z murku.
- A co to ma
wspólnego?
- Jak to co? Wszystko!
Mój przyjaciel nie może się sfrajerować przed tyloma ludźmi.
- Nie pomagasz –
burknąłem. Coraz gorzej się czułem.
- Nie sraj, będzie
dobrze. Jak myślisz, kiedy przyjdzie Lucy? Obiecała, że kupi nam czekoladki dla
wychowawcy. Straszny z niego łakomczuch, pamiętasz jak w pierwszej klasie zjadł
sam dwie całe czekolady?! Nawet się nie podzielił!
Phil paplał jak
najęty, a ja udawałem, że go słucham.
Gdy już wreszcie
przyszła Lucy, koleżanka z klasy, wręczyła nam po pudełku czekoladek i wszyscy
troje poszliśmy do auli.
Gdy przyszła moja
kolej i wyszedłem na środek, czułem, że moja twarz jest cała czerwona ze
wstydu. Wyobraziłem sobie jednak, że jestem na sali sam i to tylko próba, a
kiedy już zacząłem śpiewać piosenkę (Greyson Chance – Unfriend you – dla porównania,
jak mniej więcej brzmiał głos Robina – dop.aut.) od razu było lepiej.
Kiedy wreszcie
skończyłem, cała aula wybuchła gromkimi brawami. Potykając się o własne nogi,
szybko wróciłem na swoje miejsce i przed dobry kwadrans wachlowałem się
pudełkiem czekoladek.
Podczas uroczystości
jeszcze dwa razy musiałem wstać i wyjść na środek. Raz, kiedy odbierałem swoje
świadectwo z czerwonym paskiem i drugi, kiedy wręczano mi stypendium za
najlepszą średnią w szkole.
Potem wszyscy rozeszli
się do klas, gdzie miało być tylko rozdanie świadectw. Okazało się jednak, że
nasz wychowawca ma nam coś ważnego do przekazania.
- Słuchajcie wszyscy.
Zanim rozdam wam świadectwa, chcę wam coś ogłosić. Co prawda ten rok szkolny
się już skończył, ale powinniście mieć świadomość tego, że w przyszłym roku się
nie spotkamy.
- Co?
- Dlaczego?
W klasie aż zahuczało,
kiedy wszyscy zaczęli gadać albo szeptać.
- Mam przewlekłą
chorobę serca i nie jestem w stanie prowadzić zajęć w przyszłym roku. Lekarz
zalecił mi wypoczywać. Biorę roczny urlop. Mój zastępca, pan Sebastian Boot,
zgodził się być waszym wychowawcą. Tych, którzy wybrali fakultet z chemii,
będzie również uczył tego przedmiotu.
W klasie znowu
odezwały się podniesione głosy. Nikt nie chciał się rozstawać z poczciwym
staruszkiem, który oprócz skutecznych metod nauczania, był również świetnym
kompanem podczas wycieczek i ognisk klasowych.
- Nowy wychowawca? No,
to pewnie będzie się czepiał o nasze spóźnianie się – mruknął Phil, krzywiąc
się zabawnie.
Kiwnąłem głową. Co
prawda, nie wiedziałem nic o tym nowym nauczycielu, nawet go nigdzie nie
widziałem, ale miałem złe przeczucia. Nie był to jednak czas, aby o tym myśleć.
Wcześniej czekały mnie całe dwa długie miesiące wakacji, które miałem zamiar
spędzić na chronicznym leniuchowaniu.
Nic mnie nie
powstrzyma!
***
To tak na rozgrzewkę. Mam malutki zapas odcinków tego opowiadania, więc na pewno będzie pojawiać się regularnie, nie wiem tylko jeszcze w jakie dni.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Fajnie jak może pożegnać jedno opowiadanie i uśmiechnąć się za widok nowego. Lubię opowiadania yaoi w realiach szkolnych."Odkryć siebie'' to jedno z moich ulubionych twoich opowiadań. Mam nadzieję, że to będzie równie fascynujące. Jestem ciekawa jak potoczą się losy Robina. Czekam na rozdział pierwszy i życzę ci weny, kochana. ;-)
OdpowiedzUsuńA i baaaaardzo się cieszę, że wróciłaś ;-)
Jestem ciekawa jak to będzie z Robinem i jego uczuciami do Phila ;)
OdpowiedzUsuńMi tam ju się podoba. Jak wszystkie twoje opowiadania. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo nadrabianie zaczynam od aktualnego opowiadania ;) Już sam początek mnie w jakiś sposób intryguje... Sama nie wiem dlaczego ale wiem że wszystko się wyjaśni w następnych odcinkach ;) lecę czytać :) i postaram się dodawać komentarz pod każdym odcinkiem bo wiem że te kilka słów może znaczyć bardzo dużo ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem co jest w tym opowiadaniu ale już trzeci raz je czytam i mi się nie nudzi :) i pewnie się na tym nie skończy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wracać do tego opowiadania <3
OdpowiedzUsuń