Stiles leżał już
w łóżku, oglądając filmiki na YouTube, kiedy usłyszał cichy dźwięk od strony
okna. Westchnął cicho.
Tego akurat się
domyślił.
Nie musiał
spoglądać w stronę okna by wiedzieć, że Derek właśnie otworzył je szerzej i
wszedł do pokoju.
- Już przemyślałeś
sprawę? – spytał Stiles neutralnym głosem, zatrzymując filmik i oglądając się
na swojego chłopaka.
Derek westchnął
cicho i podszedł bliżej łóżka. Zatrzymał się jakiś metr przed, wsuwając dłonie
w tylne kieszenie spodni.
- Chciałem
porozmawiać – powiedział spokojnie.
Porozmawiać,
dobre sobie, pomyślał Stiles z lekkim przekąsem. Przez całą drogę powrotną do
domu wściekał się, na czym świat stoi i miał ochotę coś rozwalić. Już mu trochę
przeszło, ale dalej czuł się zraniony. Chciał, żeby Derek dobitnie to
zrozumiał, zanim zabiorą się za godzenie.
- Okej –
powiedział spokojnie, starając się niczego nie zdradzać. Wiedział, że jest to
prawie niemożliwe przy wyostrzonych zmysłach wilkołaka. Derek słyszał bicie
jego serca i mógł wyczuć jego emocje. Stiles był prawie bez szans, ale i tak
zamierzał spróbować.
Odsunął się
lekko na łóżku i poklepał miejsce obok siebie, robiąc miejsce. Zamknął laptop i
odłożył go na stolik nocny. Obrócił się na wznak, opierając o poduchy i patrząc
na Dereka wyczekująco. W pomieszczeniu było prawie zupełnie ciemno, paliła się
tylko mała lampka przy biurku. Stiles starał się nie zostawiać pomieszczenia w
całkowitych ciemnościach, jeśli jeszcze nie szedł spać, bo miał tendencję do
wchodzenia w ścianę i potykania się o rzeczy takie jak kurz.
Brunet wyciągnął
dłonie z kieszeni i usiadł na brzegu łóżka, prostując długie nogi. Zapadła
chwilowa cisza. Stiles musiał ugryźć się w język, żeby jej nie przerwać.
To Derek chciał
gadać. Nie on.
- Nie
chodzi o to, że… - zaczął Derek i urwał
nagle. – Ja też miałem osiemnaście lat i wiem, co sobie wtedy myślałem. Jaki
byłem pewny wszystkiego i jak szybko się okazywało, że byłem naiwny i głupi i…
Wiem, że jesteś bardzo inteligentny – dodał od razu. – I o wiele bardziej
rozgarnięty niż ja. Ale pewnych rzeczy nie przeskoczysz.
- Czyli? –
spytał Stiles, widząc wahanie wilkołaka.
- Chcę, żebyś
miał czas utwierdzić się w przekonaniu… że to właśnie tego chcesz. Jesteś
jeszcze taki młody. Rok temu nawet nie wiedziałeś o moim istnieniu. Wielu
rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz…
- Tak samo jak
ty o mnie. Dlaczego to ty masz tego nie skończyć?
- Bo mój wilk
czuje…
- Twój wilk,
twój wilk, zawsze jest tylko twój wilk. A co z tobą, Derek? Twój wilk to tylko
prymitywna część ciebie, sam mi to powiedziałeś. Co myśli o tym twoja ludzka
część, hmm?
Derek oblizał
usta i przełknął nerwowo ślinę.
- Boi się. –
Stiles spojrzał na niego zaskoczony. – Bo wiem, że to twój pierwszy związek. Bo
nie mam pewności, że za kilka lat dalej będziesz mnie chciał.
- Derek…
Dlaczego miałbym cię nie…
- Związki rozpadają się po latach, Stiles, nie
jest to nieuzasadniony strach, sam powinieneś o tym wiedzieć. Ja po prostu… -
Derek westchnął ciężko. - Twój ojciec ma rację. Nie powinieneś wiedzieć o
więzi. Powinieneś się o tym dowiedzieć dopiero po kilku latach związku, kiedy
poznalibyśmy się wystarczająco dobrze i moglibyśmy z pełną świadomością
powiedzieć, że jesteśmy gotowi się zdeklarować na bycie razem aż do śmierci.
- Na to już
trochę za późno. Poza tym, taki był plan od początku, czyż nie? Jesteśmy parą.
Tyle. Cała ta ceremonia może odbyć się za kilka lat. Ale to nie fair, że
zasłaniasz się moim wiekiem na każdym kroku. Zupełnie jakby moje emocje i
uczucia były mniej ważne, bo mam tylko osiemnaście lat.
- Stiles, to
nie… - Derek wyraźnie się motał. Nastolatek widział, jak desperacko szuka
odpowiednich słów by wyrazić to, co czuje. Patrząc na jego smutnawą twarz aż
zrobiło mu się go szkoda. – Chcę być z tobą i chcę, żebyś był szczęśliwy. Ale
życie nie jest aż takie proste i… Chciałbym móc wierzyć, że obaj w tej chwili
tego chcemy i za pięć czy dziesięć lat nadal tak będzie, ale… już się
przekonałem, że to nie jest takie proste. Ludzie się zmieniają, ich uczucia
też.
- Twoje też się
mogą zmienić – wytknął mu Stiles.
Derek znowu westchnął
ciężko, przecierając twarz dłońmi.
- Czemu tak
właściwie nie chcesz uprawiać ze mną seksu? – spytał Stiles po raz kolejny.
Wiedział, że już o tym rozmawiali, ale nie mógł się powstrzymać. Częściowo
rozumiał, co Derek próbuje mu powiedzieć, ale cała reszta brzmiała jak chiński,
którego Stiles kompletnie nie znał.
- Już o tym
rozmawialiśmy – zauważył wilkołak.
- Nie. Ja
próbowałem coś z ciebie wycisnąć, a ty kręciłeś na wszystkie strony świata. Daj
mi konkretną odpowiedź.
Derek patrzył na
niego przez chwilę, po czym powiedział:
- Bo nigdzie nam
się nie spieszy. Jesteśmy razem od kilku miesięcy, dopiero się poznajemy. Gdy
przyjdzie czas, będziemy uprawiać seks. - Stiles jęknął w duchu. Nie tak
wyobrażał sobie bycie w związku. No i mógł się spodziewać, że Derek prawie
kropka w kropkę powtórzy to, co powiedział mu ostatnio. – Nigdzie się nie
wybieram. Daj nam trochę czasu, okej?
- Trochę to ile?
– wymamrotał Stiles. Był gotowy poczekać jeśli wiedział, ile dokładnie miało to
czekanie trwać.
- Do twoich
dziewiętnastych urodzin – zakomunikował Derek po chwili namysłu.
Stiles spojrzał
na niego zaalarmowany.
- Co?!
Czy on naprawdę
chciał czekać z seksem prawie cały nadchodzący rok? Jasne, Stiles jeszcze przed
chwilą był przekonany, że podanie daty poprawi całą sytuację, ale teraz już nie
był tego taki pewny.
- To twój
ostatni rok w liceum, potem wyjedziemy razem do college’u. Możemy to zrobić w
twoje dziewiętnaste urodziny. Będziemy mieli całe długie wakacje, żeby się sobą
nacieszyć.
- To prawie rok!
Ledwo skończyłem osiemnaście! – zaprotestował nastolatek. I chciał się
nacieszyć gorącym seksem w te wakacje, dzięki wielkie! Derek tylko wzruszył
ramionami, jakby ta informacja nie robiła na nim wrażenia.
Stiles miał
ochotę zawarczeć tak jak często robił to Derek, gdy się na niego złościł, ale
dał sobie spokój. Nie trudno było ogarnąć, że strategia „obgadajmy to wszystko
i dojdźmy do porozumienia” nie przynosiła żadnych rezultatów. Stiles wiedział,
że podstawą związku są kompromisy, ale niech go szlag, jeśli zamierzał pójść na
TAKI kompromis. Żadnego seksu przez kolejny rok?
Po jego trupie!
Widząc jednak
jak bardzo Derek się uparł w tej kwestii, postanowił chwilowo dać sobie spokój
i zmienić taktykę. Ale tylko chwilowo.
- Chodź tutaj –
powiedział, przesuwając się bardziej na skraj łóżka i robiąc Derekowi miejsce.
Derek położył
się posłusznie na wznak – mieli to już opracowane do perfekcji – i czekał
cierpliwie, aż Stiles ułoży się wygodnie przytulony do niego na całej długości
ciała, z głową wtuloną w jego umięśniony tors. Derek pocałował go delikatnie w
czoło, obejmując ramieniem i splatając ich nogi razem.
Do
dziewiętnastych urodzin? Stiles miał tylko patrzeć i macać cukierek przez
papierek aż do dziewiętnastych urodzin? Jasne, nie tak dawno był frajerem,
którego nikt nawet jeszcze nie pocałował. To była jednak prawda, że apetyt
rośnie w miarę jedzenia. Skoro już miał chłopaka – i to tak zajebiście gorącego
jak Derek! – nie widział powodów, by sobie żałować. Czuł się gotowy. Chciał
tego. Byli razem. Zależało im. Dlaczego nie?
Bo jesteś młody
i głupi, pomyślał z lekkim przekąsem. Westchnął cicho, patrząc na ciemne niebo
za oknem i zaczynając opracowywać plan uwiedzenia Dereka. Skoro Stiles nie mógł
go przekonać słowami, zamierzał to zrobić czynami.
Mózg Stilesa
miał to do siebie, że kiedy pojawiał się jakiś problem, sam Stiles mógł spać.
Jego mózg tak czy siak wszystko analizował i często gęsto bywało tak, że po
obudzeniu się miał w głowie gotowe rozwiązanie, o którym w życiu nie pomyślałby
jeszcze dzień wcześniej. Tym razem jednak, zamiast wymyślić jakiś hiper
zajebisty plan uwiedzenia własnego chłopaka, Stilesowi zapaliła się w głowie
czerwona lampka odnośnie innej sprawy.
Wrogie stado.
To, które go zaatakowało, a które niby przybywało w pokoju.
Tamta kobieta
powiedziała, że podczas najbliższej pełni alfa Hale sparuje się ze swoim
wybrańcem. Którym był Chris Argent.
Już pomijając
fakt, że bleh, ohyda, Stiles do końca nie wiedział, o co chodzi. Nie był
oficjalnie członkiem stada, nawet jeśli to on rozwiązał zagadkę zabójstw i to
dzięki niemu wataha zdołała pokonać Gerarda i Kate. Podejrzewał też, że bycie
człowiekiem bardziej całą sprawę komplikowało i wielu rzeczy nie mógł pojąć, bo
nie był wilkiem. Obiło mu się jednak o uszy, że Chris jest przeznaczonym
partnerem Petera, tak jak Stiles był Dereka i że Peter trzymał to w tajemnicy
przez lata. Nie przyznał się nikomu, nawet Chrisowi, który dostał tą informacją
dosłownie po gębie. Z tego, co Stiles wyciągnął od Dereka i Scotta, Peter
desperacko potrzebował umocnić pozycję swojego stada. Okoliczne watahy, mimo
paktów o nieagresji, stawały się niespokojne. Hale’owie mieli potężny areał,
który do tej pory chroniła ich siła i liczebność. Teraz jednak, kiedy stado
poniosło tak duże straty, byli podatni na ataki z zewnątrz. Peter wiedział, że
musi jak najszybciej umocnić pozycję swojego stada, a na to były tylko dwa
sposoby – mógł przemienić część ludzi w wilkołaki i dołączyć ich do swojej
watahy lub sparować się z przeznaczonym mu partnerem. Pierwsza opcja odpadała z
tego względu, że nowe wilki wymagały szkolenia i czasu, których Peter nie miał.
Reszta stada wymagała jego uwagi, przez co szkolenie kolejnych
nowoprzemienionych nie wchodziło w grę. Druga opcja była na tyle kusząca, że
wymagała związania się na dobre z jedną osobą. Peter zdecydował się na drugą
opcję, bo tego typu związki były święte w ich społeczności i uznawane za dar od
bogów. Ci, którym udało się znaleźć swoją drugą połówkę, mieli przychylność
bogów, a co za tym idzie – walczenie przeciwko nim nie było zbyt mądre. No i
sytuację stada poprawiał też fakt, że Chris był Argentem. Każdy wilkołak znał
to nazwisko i lękał się przed wystąpieniem przeciwko niemu. Jeśli ktoś mógł
zagwarantować stadu bezpieczeństwo, przynajmniej chwilowe, to było to dosłowne
wżenienie się w rodzinę Chrisa. Czy też raczej wżenienie Chrisa w rodzinę
Petera.
Stiles nie był
pewny, jak Peter namówił Chrisa na coś takiego. Cora mu zdradziła, że on mu po
prostu zakomunikował, że coś takiego zamierza zrobić, a kiedy Chris zaczął
protestować, Peter przypomniał mu o tym, że to rodzina Chrisa zamordowała
większość jego rodziny i gdyby nie oni, nie musieliby teraz uciekać się do
takich radykalnych rozwiązań… Czy Peter miał więcej argumentów, tego Stiles nie
wiedział, w każdym razie podziałały na Chrisa i ten w końcu się zgodził. No,
przynajmniej na to, żeby Peter na niego zapolował. Chris zamierzał się bronić.
Powiedział, że jeśli Peter da mu radę, mogą dokończyć więź. Chris był dobrym
łowcą, Stiles dobrze to wiedział, ale jego głos i tak szedł na Petera. Nie było
mowy, żeby alfa nie upolował swojego partnera. To po prostu nie leżało w
charakterze Petera. No więc wychodziło na to, że zanim Derek w formie wilka
zacznie seksie Stilesa, Peter w formie wilka wyseksi Chrisa.
Co oznaczało, że
Stiles będzie miał okazję zobaczyć na własne oczy, czego ma się spodziewać.
- Nie –
powiedział Derek kategorycznie.
- Ale czemu?
- To święty
obrzęd.
- I? Potrafię
się zachować – narzekał Stiles.
- Pozycja –
upomniał go Derek.
Stiles zacisnął
mocniej palce na kiju bo. Miał ochotę zdzielić Dereka po głowie tym kijem.
Gdyby tylko jego chłopak nie był cholernym akrobatą, którego nie tak łatwo było
zdzielić czymś takim… Egh. Stiles tak czy siak natłukł go tym kijem w myślach.
- To nie kwestia
zachowania – kontynuował Derek. Stiles zagryzł dolną wargę, po czym ruszył do
ataku. Ćwiczył obchodzenie się różnymi rodzajami broni od kilku miesięcy i bij
bo był jedną z jego ulubionych broni, więc Derek poświęcał dużo czasu na
trenowaniu go właśnie z kijem bo. Po pierwszych kilku dniach, kiedy Stiles sam
siebie podciął kijem, nie było już tak całkiem źle. I Derek potrzebował
dodatkowych sekund, by powalić go na ziemię, co Stiles liczył sobie jako
wygraną. – Chodzi o to, że ciebie też czeka taka ceremonia. Skoro jesteś
człowiekiem, nie możesz patrzeć, jak inny człowiek przechodzi taki rytuał. To
nasz święty przepis.
Aha, jasne,
pomyślał Stiles. Ostatnio okazywało się, że było dużo świętych przepisów, które
wchodziły mu w drogę. Stiles był ciekawy, czy to cholerne „żadnego seksu” też obejmowały
jakieś święte przepisy, czy było tylko fanaberią Dereka.
Stiles uchylił
się przed atakiem Dereka i spróbował jeszcze raz podciąć go kijem wykorzystując
fakt, że Derek stał przez chwilę tylko na jednej nodze. Derek, widząc to, wybił
się z tej nogi, przez chwilę stając na rękach i zaciskając nogi na szyi
Stilesa. Nastolatek zdążył tylko wydać z siebie pełen zaskoczenia skrzek, zanim
został powalony na ziemię, z Derekiem kucającym przy nim z gracją.
- Jak ty to
robisz? – spytał Stiles, zbierając się z ziemi. – Wiem, że masz nadnaturalne
zdolności, ale takie akrobacje nawet twojej rasie muszą przychodzić z trudem.
- Gry kontaktowe
nie wchodzą w grę, jeśli jesteś buzującym hormonami nastolatkiem. Aż do drugiej
klasy szkoły średniej rodzice nie pozwolili mi dołączyć do żadnej ze szkolnych
drużyn. Każda gra kontaktowa mogła skończyć się katastrofą, więc do tego czasu
całą energię poświęcałem gimnastyce, a po lekcjach trochę boksowałem w piwnicy.
Nic dziwnego, że
Derek miał takie mięśnie. Stiles miał głupie wrażenie, że przez te całe
treningi jeszcze trochę i on dorobi się ładnych bicepsów i sześciopaku. Już
widział, że jego sylwetka zaczęła nabierać masy mięśniowej, delikatnie, ale
jednak. Wiedział, że nigdy nie dorówna Derekowi, ale dorobieniu się kilku
ładnych mięśni zdecydowanie by mu nie zaszkodziło.
- Czyli nie ma
żadnej opcji, żebym zobaczył jak Peter seksi Christophera? – spytał.
- Nope.
- Łamiesz mi serce
– mruknął.
- Jakoś będziesz
musiał to przeżyć. Takie są zasady.
Stiles tylko
pokazał mu język. Po długim treningu, kiedy wreszcie Derek ogłosił, że
wystarczy, wzięli prysznic w domu nastolatka i pojechali do domu Dereka. Peter
studiował ze Stilesem sporo starych ksiąg, które znaleźli w pracowni Alana
Deatona, który zginął próbując pomóc watasze. Deaton miał masę użytecznych
książek, szczegółowo opisujących różne nadprzyrodzone stworzenia, ich mocne
strony i słabości. Była też cała sekcja poświęcona wilkołakom. Tym, co je
wzmacniało i co osłabiało, jak działał na nie tojad i jarząb pospolity i jak
sobie z nim radzić. Stiles chłonął wiedzę jak gąbka. Chciał jakoś zabezpieczyć
granice watahy, tak żeby inne wilkołaki nie mogły sobie bezkarnie wchodzić na
ich teren, ale nie był jeszcze pewny, jak to zrobić. Nie do końca też wiedział,
czemu Peter w ogóle pozwala mu na przeglądanie tych ksiąg. Wiedza to w końcu
niebezpieczne narzędzie, a Stiles już udowodnił, że potrafi się z nim
obchodzić. Podejrzewał jednak, że Peter ma do niego zaufanie i chce, by Stiles
wykorzystał swój intelekt w celu ochrony watahy.
Gdy dojechali na
miejsce, zastali tam nie tylko członków watahy, ale też te wrogie wilki,
panoszące się po całym apartamencie, jakby do nich należało.
Nie zdążyli
jeszcze nawet zasunąć za sobą drzwi, kiedy od strony schodów usłyszeli głośny
huk. Po schodach sturlał się jakiś młody chłopak, upadając prosto na twarz. Na
szczycie schodów stała wyraźnie poirytowana Cora, z rękami wspartymi na biodrach.
Jej oczy świeciły się na niebiesko i warczała cicho. Cecyl siedział w rogu na
fotelu i cały trząsł się ze śmiechu, ledwo powstrzymując się od głośnego
wybuchu.
- Jak to jego
skopała ze schodów, nie był taki wesoły – mruknął Derek.
Stiles uśmiechnął
się pod nosem. Nieznajomy chłopak pozbierał się z podłogi, ocierając krew z
twarzy i jednym szybkim ruchem poprawiając nos, by poprawnie zrosła się kość.
- O mój boże,
teraz chcę cię jeszcze bardziej! – powiedział, patrząc na Corę z uwielbieniem.
- Dotknij mnie
jeszcze raz, a następnym razem połamany nos będzie twoim najmniejszym
zmartwieniem! – warknęła, po czym odwróciła się na pięcie i poszła z powrotem
na górę.
- Widzę, że
macie tutaj wesoło – zauważył Stiles.
Scott, który
obserwował całe zajście z kanapy, wywrócił tylko oczami. W pomieszczeniu byli
jeszcze Allison, Chris, jakiś rudy mężczyzna i nieznajoma nastolatka. Rudy
gapił się na Stilesa bezczelnie i głupio się uśmiechał, a nastolatka bawiła się
swoim telefonem, ignorując cały świat i zajmując całą jedną kanapę.
Derek zawarczał
i błysnął oczami na rudego.
- Czy wszyscy
tutaj to zabójcy, czy znajdzie się jakaś niewinna duszyczka? – spytał rudy,
błyskając na Dereka żółtymi oczami i uśmiechając się cwaniacko.
Stiles od razu
pomyślał, że ten chłopak jest bardzo arogancki. Mega przypominał mu Jacksona.
Jakby jeden Jackson nie był wystarczającym wrzodem na tyłku.
Derek objął go
władczo wokół pasa, cały czas mierząc rudego wzrokiem. Stiles spojrzał z
zaskoczeniem na swojego chłopaka. Nagle dotarło do niego, że to prawdopodobnie
był ten biały wilk, który go zaatakował w lesie.
- Może byś się
najpierw przedstawił, zanim zaczniesz się panoszyć, hmm? – spytał Stiles,
patrząc na wilka wyzywająco.
Rudy uśmiechnął
się szeroko, ukazując urocze dołki w policzkach. Był słodki i przystojny w
jakiś dziwny sposób, którego Stiles nie potrafił nazwać. Rody nie robił na nim
wrażenia ani nic w tym stylu i właściwie Stiles jakoś dziwacznie… nie czuł ani
trochę zaufania do tej dziwnej watahy. Był zaskoczony, że Peter pozwolił im tak
po prostu rozpanoszyć się w swoim domu.
- Jestem Col –
powiedział, mierząc Stilesa uważnym spojrzeniem od czubka głowy aż do stóp.
Stiles przez chwilę poczuł się goły.
- A ja Ian –
powiedział chłopak, którego Cora skopała ze schodów. – A ta gorąca laska z góry
to moja przyszła żona.
Cecyl prychnął
cicho, wracając do swojej książki.
- A to jest
Hayden – dodał Col, wskazując nastolatkę leżącą na kanapie. Żuła gumę i
ignorowała wszystkich i wszystko dookoła. Była na tyle nieuprzejma, że nawet
się nie przedstawiła.
Chris westchnął
cicho, pewnie zastanawiając się, co zrobił źle w poprzednim życiu, że zmuszony
był znosić tę wesołą gromadkę.
- Gdzie jest
Peter? – spytał Stiles. Widział, jak wilkołaki mierzą się wzrokiem, zupełnie
jakby zaraz miały się sobie rzucić do gardeł.
- Wyszedł –
odparł Chris niemal z bólem w głosie. – Przybyły jeszcze dwa kolejne stada, na
szczęście – spojrzał z dezaprobatą na obce wilki – nie w tak licznej grupie.
- Co? Wstydzisz
się wystawić dupę przy obcych? – spytał bezczelnie Col.
Stilesowi
zaświtało w głowie, że gdy przyjdzie kolej jego i Dereka, procedura może być
dokładnie taka sama i obcy też będą ich… Serce mimowolnie zabiło mu mocno. Złapał
Dereka za rękę, szukając w nim oparcia. Jakoś sobie tej całej sytuacji nie
wyobrażał.
Chris wyciągnął
pistolet nie wiadomo skąd i odbezpieczył go, celując prosto w głowę aroganckiego
rudzielca.
- Mówiłeś coś? –
spytał spokojnie. Cała sytuacja musiała okropnie go denerwować i irytować.
Allison wyglądała na zawstydzoną i wkurzoną komentarzem wilkołaka, ale Scott i
tak ją przebił – jego twarz dosłownie paliła się ze wstydu.
- Bez kul z
tojadem możesz mi skoczyć – zauważył Col.
- Skąd pewność,
że to są kule bez tojadu? – odparł Chris.
- Nie wiem, ty
mi powiedz. Czy to są kule bez tojadu? – spytał rudy, udając ogromne
zaciekawienie i wyraźnie starając się sprowokować łowcę.
Chris zmarszczył
brwi. Wszyscy dobrze wiedzieli, co właśnie próbował zrobić rudy – gdyby Chris
odpowiedział na to pytanie, Col od razu dowiedziałby się prawdy, wsłuchując się
w rytm jego serca.
- Może strzelę ci w głowę i tak się dowiemy, hm?
Drzwi do
apartamentu odsunęły się i stanął w nich Peter.
- Wystarczy tego
przekomarzania – rzucił. Zaraz za nim weszła kobieta, którą Stiles zobaczył
wtedy na polanie. – Za dwa dni pełnia. Będziecie mieli czas się wyżyć. Teraz
lepiej włóżcie swoją energię w coś innego. – Tutaj spojrzał na Stilesa. Nastolatek
westchnął, rozumiejąc, że nie ma szans na wyciągniecie jakichś informacji od
alfy.
Został jeszcze
trochę, ale napięcie wisiało w powietrzu i nie musiał być wilkiem, żeby to
wyczuć. W końcu, po jakiejś godzinie Scott nie wytrzymał i zdecydował, że
jedzie do domu. Stiles stwierdził, że na niego też już pora. Chris wykorzystał
tę sytuację, by też pojechać do domu i wziął ze sobą Allison.
- Widzimy się
jutro? – spytał Stiles, całując Dereka na pożegnanie w usta.
Wilkołak skinął
tylko.
- Super. To do
zobaczenia.
Gdy tylko Stiles
i Scott znaleźli się w samochodzie, Stiles nie wytrzymaj.
- Dobra, gadaj.
O co chodzi z tym cholernym stadem? Co oni tutaj robią?
Scott westchnął
ciężko.
- Nie wiem.
Peter wpuścił ich do mieszkania tylko dlatego, że po tej pełni i tak zamierzali
opuścić ten apartament i przeprowadzić się do odremontowanego domu. Jest w na
tyle dobrym stanie, że można już w nim zamieszkać. Powiedzieli, że przybyli na
ceremonię, ale Cora mi mówiła, że zazwyczaj stada tylko wysyłają
przedstawicieli. Oni przybyli wszyscy, totalnie porzucając swoje poprzednie terytorium.
Cora mówi, że nikt tak nie robi.
- Znaczy czegoś
chcą i nie jest to nic dobrego – skwitował Stiles.
-
Prawdopodobnie. Peter zaczął jakieś pertraktacje z ich alfą i pozwolił im
zostać do pełni, bo jest już blisko. Po ceremonii będą musieli opuścić nasze
terytorium, jeśli nie chcą wywołać wojny.
Stiles
odetchnął.
- Całe
szczęście. To świry, z daleka widać.
- Mhm. I są mega
aroganccy. Już nie mogę się doczekać, aż sobie pojadą.
Stiles nie mógł
się nie zgodzić.
***
Hej! Tym razem rozdział niezbyt ekscytujący, ale i takie muszą się trafić. Kolejny z pewnością dostarczy Wam więcej rozrywki ;)
Pozdrawiam!
Nie musi być ekscytujący. Ważne, że wogóle jest :)
OdpowiedzUsuńmmm nieźle ;3 zaczyna się ... aaaaaaaa... a już wiem że będzie duzoo problemów xd Serce mi wali! Jak ty to robisz? :)
OdpowiedzUsuńweny!
Właśnie, nie musi być zawsze ekscytujący, dla odmiany miło przeczytać coś spokojnego po rozdziale gdzie dość dużo się działo.
OdpowiedzUsuńDla mnie ważniejsze jest to, że w ogóle jest rozdział, czasem kródki, innym długi, ale zawsze sprawia mi uśmiech na twarzy.
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny
Akira
robi się ciekawie:) no ja bym nie wytrzymał rok bez seksu i mam nadzieję, że oni tez nie dadzą rady :p
OdpowiedzUsuńNo nie, jak dla mnie jest ok, już czuję te problemy z obcą watahą
OdpowiedzUsuńMnie tam podekscytował nie mogę doczekać się pełnij.
OdpowiedzUsuńCzy juz pisalem to w poprzednim rozdziale?
OdpowiedzUsuńStiles i Derek beda to robic na oczach innych? Jak to wilk z czlowiekiem. Zoofilia xd Nie dam rady tego przeczytac xd
Mam juz czas by napisac jakis konkretniejszy komentarz.
UsuńNo wiec mysle nad sytuacja Dereka i Stiles'a (momentami nienawidze tego imienia, bo przypomina mi pewnego bohatera z innego opowiadania...) i nie wiem po czyjej stronie stac. To taka sytuacja w ktorej czlowiek nie wie jak ma sie zachowac i co ma myslec, ani po czyjej stronie byc, bo obie strony po czesci maja racje.
Stiles ma 18 lat, jest jeszcze mlodym chlopcem, hormony itd buzuja owszem, ale na jego miejscu tez bym byl zly gdyby ktos mnie traktowal jak dziecko. U mnie na przyklad wszystko jest buntem. Moj styl ubierania sie jest buntem, przejscie na wegetarianizm jest buntem, anty na szczepionki bla bla. Jednym slowem - 18 latek to jeszcze dzieciak, ktory nic nie wie o zyciu (to wiecej niz jedno slowo).
I jak mam postrzegac Stiles'a? Przez 17 rozdzialow nadal do tego nie doszedlem. Momentami jest dzieckiem, momentami nie. Mam mieszane odczucia. Ale na pewno moge zrozumiec to jak sie czuje. Jest juz z Derekiem jakis czas, kocha go (przynajmniej na razue nie planuje z nim zrywac), wiec chce z nim uprawiac seks.
A Derek chce czekac. I tutaj tez mam metlik, bo i ten ma racje. Nigdzie im sie nie spieszy, ma obawy, a Stiles tego nie rozumie, przez co zachowuje sie jak dziecko. Stiles wychodzi na kogos kto chce uprawiac seks zaraz tu i teraz nie liczac sie ze zdaniem Dereka.
Nie mam pojecia, mam taki metlik w glowie, nie wiem po czyjej stronie stac. Chyba po niczyjej, bo nie wiem ktory zachowuje sie normalnie i ktory ma racje, a ktory nie. Moze Derek robi dobrze, ze chhce zaczekac? Bo jesli mam juz wynierac to wybralbym zachowanie Dereka za rozsadniejsze.
W ogóle to co to zainteresowanie rudym? Czyżby Stiles coś kombinował przez ten brak seksu? :)
OdpowiedzUsuńChyba spalę się ze wstydu kiedy oni będą to robić publicznie
OdpowiedzUsuńja też, nie powiem ciekawy pomysł obrała autorka.. na pewno odważny i inny, mam cichą nadzieję że Chris jakoś pokona Petera i jakoś fajnie ominiemy temat XD
UsuńJuż się nie mogę doczekać :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na plan uwodzenia Dereka przez Stillsa, myślę, że będzie zabawnie :)
Nie podoba mi się to obce stado, coś knują.
W pełnie może się wiele wydarzyć, oj wiele, czekam :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Dobra czasami tutaj przychodzę przeczytać więcej niż jeden rozdział więc się wypowiem:
OdpowiedzUsuńco do "dziecinnosci" Stilesa, no cóż.. chyba pod poprzednim rozdziałem, ktos bardzo dobrze ujął "dobre i złe" strony obu zachowań, podpisuje się pod nim.
Co do pełni.. i całej akcji jaka ma się tam rozegrać... cóż.. XDD No przyznam się bez bicia, że to nie są moje klimaty, a nawet powiem wprost.. całkowicie nie moje XDDDD Ale.. jak już kiedyś mówiłam, ufam Ci, lubię twoje opowiadania, i przeczytam.. przeczytam i zobaczę czy chcę czytać dalej czy nie.. niewątpliwie wielu to zrazi, i pewnie troche osób odejdzie (lub nie, lel mogę się mylic) nie mniej dam szansę, i zobaczę. To twoje opowiadanie i cóz, będziesz pisać je tak jak chcesz, i innych opinie nie powinny wpływać na twoje pomysły.
ale cichutko w duszy mam nadzieje że jakos wybrniesz w ciekawy sposób z tego tematu XD jestem zła.. wiem i przepraszam XDD
Spokojnie :) Obiecuję, że przeczytasz tekst do samego końca bez mrugnięcia okiem. Już zdecydowałam, co zrobię z tą kwestią i nie będzie to takie straszne, jak się wszystkim wydaje. Więcej nie zdradzę, bo chciałabym Was choć trochę zaskoczyć:)
UsuńPozdrawiam!
Szczerze też tak sądziłam, bo nie w jednym opowiadaniu pokazałaś jak bardzo umiesz zaskakiwać ;) również pozdrawiam :D
UsuńMam pytanie czy Granica 2 będzie tu później publikowana?
OdpowiedzUsuńTak:) W połowie czerwca wyjeżdżam na trzy miesiące (bez laptopa!). Rozdziały będą dodawać się automatycznie pod moją nieobecność.
UsuńPozdrawiam!
czy doczekam się nowego rozdziału na świętach ?
OdpowiedzUsuńPs. świetne opowiadanie
Do jutra na 100% pojawi się kolejny rozdział;) Masz nosa, akurat usiadłam do laptopa :D
UsuńPozdrawiam!
Mam nadzieje że to powalone stado nikogo nie zabije
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, ale zastanawiam się co sprowadza w te rejony tą watahę... ciekawe, ciekawe czy uwiedzie nam Dereka ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia