Dzień po zawsze jest trochę
niezręczny, zwłaszcza po seksie, który wziął cię z zaskoczenia. Dosłownie?
W każdym razie, tego się właśnie
spodziewałem. Niezręczności i niepewności, co teraz. Czy to oznaczało, że my
coś ten teges, czy był to tylko ten jeden raz, kiedy zaćmiło mi mózg?
Wiedziałem, że Pascal chciał mnie pocałować już wcześniej, tak jak on wiedział,
że totalnie na to wtedy czekałem. Nie oznaczało to jednak, że coś z tego od
razu musiało być, mógł być ciekawy. Tak jak i ja, szczerze mówiąc.
Nie miałem pojęcia, co Pascal o
tym wszystkim myślał, ba! Nie miałem pojęcia, co ja sam o tym wszystkim
myślałem. Rozważałem wcześniej seks z facetem, jasne, ale coś więcej? Nie
bardzo. Nie chciałem za bardzo wybiegać myślami w przyszłość, ale ewentualny
„związek” zdecydowanie był na horyzoncie i wolałem być przygotowany.
Czy chciałem więcej gorącego
seksu, jaki Pascal zaserwował mi dzień wcześniej? Zdecydowanie.
Czy chciałem być w związku z
facetem? Z Pascalem? Tu odpowiedź nie była taka prosta.
Westchnąłem i przetarłem zaspane
oczy. Dalej leżałem na podłodze niedaleko kominka, otulony szczelnie kocem.
Pascal przez całą noc podkładał do kominka, więc ogień buchał wesoło za szybą i
było bardzo ciepło.
Owinąłem się szczelniej w koc i
poszedłem do kuchni, gdzie trzaskały szafki i ktoś pogwizdywał cicho.
Tak jak podejrzewałem, Pascal
robił śniadanie. Nie miałem pojęcia, co on miał z tym gotowaniem, ale nie
zamierzałem narzekać. Zawsze dzielił się żarciem i było wyśmienite. Kuchnia
Lucy była niczym w porównaniu z rzeczami, które gotował Pascal. Najwyraźniej
lubił eksperymentować w kuchni i spędzać w niej dużo czasu. W sumie nic
dziwnego, że Travis chciał z nim zamieszkać.
Gdy zdałem sobie sprawę, że
Pascal znowu nuci „Manicured”, wywróciłem ostentacyjnie oczami. Serio? Czy ta
piosenka miała mnie prześladować do końca życia czy coś?
Pascal spojrzał na mnie przez
ramię i uśmiechnął się szeroko.
– Wstała i śpiąca królewna! –
rzucił śpiewnie, przekładając jajecznicę na talerze i stawiając je na stole.
Czując zapach jajka zmieszanego z bekonem, ślinka napłynęła mi do ust i mój
brzuch zaczął mocno burczeć. Nieważne, że czułem, jakby coś zdechło mi w gębie
i rozkładało się od jakichś trzech dni. Moje myśli skoncentrowały się tylko i
wyłącznie na jedzeniu. Czy ja coś wspominałem o potencjalnym związku z
Pascalem, którego nie byłem pewny? Zmieniłem zdanie. Jeśli związek z nim oznaczał
jedzenie takich pyszności do końca życia, totalnie chciałem tego ćwoka. Tak,
tak, tak.
Pascal parsknął, widząc jak
pałaszuję jedzenie.
– Między kęsami możesz brać
oddech, nikt ci tego nie zabrania – rzucił.
Spojrzałem tylko na niego z lekką
irytacją, żując nieprzerwanie. Pascal obserwował mnie, jedząc swoją porcję, ale
nic więcej nie powiedział. Cieszyłem się, że nie zaczął tego tematu. W sumie może na tym właśnie polegała magia bycia z
innym facetem? Nie mieliśmy tendencji do owijania w bawełnę, ale też
potrafiliśmy znaleźć odpowiedni czas, żeby zacząć ten czy tamten temat. Gdyby
na miejscu Pascala była jakaś laska, rzucałaby mi porozumiewawcze spojrzenia
typu „no weźże coś powiedz, czekam!” lub by mnie zasypała gradem pytań, co
tylko by mnie zirytowało, więc bym jej nie odpowiedział, co z kolei
zirytowałoby ją i nic by z tego tak czy siak nie wyszło. A tak? Mogłem się w
spokoju najeść, a potem przejść do tych poważniejszych rzeczy, jak… wybranie
jednej z dróg życiowych? Cipki czy kutasy? Pchanie w dupę czy branie w dupę?
Czy może jedno i drugie? Jezu, w mojej głowie zawsze dział się taki shit z
rana… Sam siebie czasami nie rozumiałem.
Skończywszy jeść, podziękowałem
za śniadanie i umyłem szybko brudne rzeczy, które były w zlewie. Musiałem iść
do łazienki, żeby trochę się odświeżyć, bo pewnie waliło ode mnie na kilometr.
Byłem już blisko drzwi, kiedy
Pascal nagle złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. Nim zdążyłem spytać,
czego chce, już miałem jego język w ustach, poczynający sobie tam w najlepsze.
W pierwszej chwili po prostu zareagowałem – oddałem pocałunek z pasją. Potem
jednak uświadomiłem sobie, że nawet jajko i bekon nie mogły zamaskować zapachu,
jaki pewnie wydobywał się z moich ust, więc odsunąłem się i zasłoniłem dolną
część twarzy ręką.
– Nie myłem jeszcze zębów! –
syknąłem. – Fuj!
Normalnie nie miałbym z tym
problemów, ale alkohol serio cuchnął na drugi dzień. Każdy choć raz w swoim
życiu był zmuszony do znoszenia smrodu kogoś, kto alkoholizował się dzień
wcześniej i nie zdążył się jeszcze doprowadzić do porządku i nie było to
bynajmniej przyjemne.
Pascal wywrócił oczami i
pocałował mnie w rękę w miejscu, gdzie ta zakrywała usta. Odwróciłem się i
poszedłem do łazienki, obracając się jeszcze w progu i mówiąc:
– I nie pozwalaj sobie na za
dużo!
Po ogarnięciu się w łazience – i
przemyśleniu całego swojego życia pod prysznicem – wróciliśmy do grania w
Playstation, nie chcąc tak wcześnie iść na stok. Przeszliśmy dwie plansze,
zanim Pascal poruszył temat poprzedniego wieczoru.
– Podobało ci się?
Zerknąłem na niego. Cały czas
patrzył na ekran telewizora, sprawnie poruszając swoją postacią w grze.
Chciałem być złośliwy i
powiedzieć, że „nie”, ale jeśli czegoś życie mnie nauczyło, to było to mówienie
prawdy.
– Tak – odparłem więc tak
beznamiętnie, jak tylko mogłem. Nie miałem pojęcia, na czym stoję. Cała
sytuacja była dla mnie trochę… stresująca?
Nie wiedziałem, czego chcę i to
był problem. Jedyne, czego byłem pewny to tego, że moje serce biło szybciej niż
normalnie. Tylko… dlaczego?
– Chciałbyś to powtórzyć? –
drążył dalej.
– Tak myślę – padła szczera
odpowiedź z mojej strony.
– W ramach eksperymentu?
Westchnąłem cicho.
– Bo ja wiem? Nie mam pojęcia,
czego ode mnie oczekujesz, ale jeśli jest to związek, to pass. Ostatnie czego
mi potrzeba to facet po tym, jak zerwałem z laską, z którą byłem przez dwa
lata.
Milczał przez chwilę, zanim się
znowu odezwał:
– Czyli seks bez zobowiązań jest
okej?
Zagryzłem dolną wargę. Seks? Z
Pascalem? Bez zobowiązań?
Fuck yeah. Miałem ochotę zgodzić
się niemal od razu, bo tego typu rzeczy można odwołać w każdej chwili. No,
przynajmniej w teorii. Wiedziałem, że nie mogę podjąć pochopnej decyzji.
Byliśmy współlokatorami, a seks dla samego seksu miał właśnie tym być – seksem
dla samego seksu. Wiedziałem, że zgodzenie się na taki układ może zniszczyć tę
nić porozumienia, jaką udało nam się nawiązać, ale czym jest życie, jeśli nie
wiecznym ryzykowaniem tego, co się ma?
– Tak myślę – powiedziałem.
– Nie wiem, co mam powiedzieć na
twój brak entuzjazmu – skomentował, unosząc brwi.
– To nie jest brak entuzjazmu –
zaprotestowałem. – To zdrowy rozsądek. Już raz mieszkałem z osobą, z którą
uprawiałem seks, teoretycznie w jej mieszkaniu. Zobacz, gdzie mnie to
zaprowadziło.
Uśmiechnął się półgębkiem.
– Prosto w moje szeroko otwarte ramiona?
Parsknąłem.
– Chodzi mi o to, że seks jest
okej tak długo, jak jest to tylko seks. Spójrzmy prawdzie w oczy, w naszej
sytuacji to się wyklucza skoro razem mieszkamy i studiujemy. Jesteśmy skazani
na spędzanie ze sobą czasu.
– Nie musi to od razu oznaczać
niczego złego – rzucił, wzruszając ramionami. – Seks nie jest skomplikowany. Ty
chcesz spuścić trochę pary z klejnotów, ja też… Możemy sobie pomóc nawzajem.
Sam seks jest zupełnie w porządku jeśli chodzi o mnie. Jeśli chcesz trochę
poeksperymentować z facetem… – urwał znacząco, oblizując usta.
Mój wzrok mimowolnie podążył za
jego językiem, a penis drgnął.
Pokręciłem głową. Wiedziałem, że
już podjąłem decyzję.
Odłożyłem joystick na podłogę i
pocałowałem bruneta w szczękę, potem przejechałem ustami bardziej w kierunku
jego warg, by w końcu wsunąć język w jego usta i zaatakować ich wnętrze.
Całowanie się z nim było takie zajebiste. Niemal od razu przeszły mnie ciarki
po plecach z przyjemności. Złapał mnie za kark i przyciągnął jeszcze bliżej.
Uśmiechnąłem się i odsunąłem od niego z wrednym uśmiechem.
– Wciągaj na tyłek odpowiednie portki
i idziemy na stok.
Pascal spojrzał na mnie z
niedowierzaniem.
– Nie, nie przesłyszałeś się –
dodałem. Zrobił minę kopniętego szczeniaka. Poklepałem go po ramieniu i wstałem.
– No, dalej. Jeszcze nie nauczyłeś się porządnie jeździć na desce.
Pascal wyraźnie chciał
zaprotestować, ale zrobił tylko naburmuszoną minę i mamrocząc coś pod nosem,
poszedł się przebrać. Zaśmiałem się bezgłośnie, idąc po swoje rzeczy.
Jasne, chciałem spędzić cały dzień
w łóżku bzykając się do nieprzytomności, ale nic nie zaostrza apetytu tak jak
czekanie. Poza tym, musiałem się psychicznie przygotować na anal. Nawet ja nie
byłem takim hardcorem, żeby to tak bez ceregieli zrobić.
Stoki były zapełnione entuzjastami sportów zimowych, ale
jakoś zdołałem znaleźć nam miejsce gdzieś całkiem na poboczu, gdzie mogłem
torturować Pascala. Na początku jeszcze trzymałem go trochę za ręce, co
wyraźnie mu się podobało, ale potem nie było już takiej potrzeby, co Pascal
skomentował ciężkim westchnieniem.
Obaj wiedzieliśmy, że przyprowadziłem go na stok z czystej
złośliwości – przygotowywanie się na anal stanowiło jakieś 20% powodu wylezienia
z domu – ale dzielnie się trzymał, skupiając swoją uwagę na nauce. Trochę
zrzedła mi mina z tego powodu, bo chciałem, żeby mi marudził i żebym mógł mu
powiedzieć „nie”, ale w końcu machnąłem na to ręką. Pascal był jedyny w swoim
rodzaju, już serio powinienem się przyzwyczaić.
Widząc, że radzi sobie całkiem dobrze i raczej nie
znokautuje nikogo, gdy do na chwilę zostawię, zakomunikowałem mu, że chciałbym
chociaż raz sobie zjechać. Zgodził się, więc zostawiłem go samego i podjechałem
pod wyciąg, a potem na samą górę i zjechałem sobie raz z górki. Byłem już
trochę głodny i podejrzewałem, że Pascal też był.
Zerknąłem na niego po zjeździe. Radził sobie, więc
wzruszyłem ramionami i wjechałem sobie na górę jeszcze raz.
– Idziemy coś zjeść? Jestem głodny – zakomunikowałem
Pascalowi, zatrzymując się obok niego i odpinając deskę.
– Jasne – odparł. – Na mieście czy robimy coś w domu?
– Możemy zrobić coś w domu. – Wzruszyłem ramionami. – Byle w
miarę szybko?
– Hmm, coś wymyślę – obiecał.
Przez prawie całą drogę powrotną milczeliśmy, pogrążeni w
myślach. Nie wiedziałem, o czym myślał Pascal, ale ja totalnie myślałem o
seksie z nim. Być może on myślał o seksie ze mną. Wiedział, że nie robiłem tego
jeszcze z facetem. Nie miałem pojęcia, jak się psychicznie na to przygotować.
Seks z facetem a seks z facetem to też dwie różne rzeczy. Można było pójść do
łóżka z facetem i wepchnąć mu w tyłek, a można było wziąć w tyłek. Nie miałem
pojęcia czemu, ale na samą myśl wzięcia w tyłek zaczynałem się podniecać.
Czułem ekscytacje. Jasne, chciałem ruchać Pascala, miał zajebistą dupą, ale to
głównie bycie pasywem było żeglowaniem po nieznanych wodach. I na to się
nastawiałem, bez względu na to, czy Pascal wrzuci do puli opcję pieprzenia jego
czy nie.
– Przywiozłeś ze sobą jakieś gumki? – spytał znienacka.
Spojrzałem na niego i pokręciłem przecząco głową.
– Jakieś preferencje co do marki? – dopytał, parkując auto
pod pobliską apteką.
– Nie.
– Okej – rzucił, odpinając pas i wysiadając z auta.
Wrócił z apteki po około pięciu minutach z małą reklamówką,
w której były gumki, jakiś żel intymny i paragon. Mimowolnie przełknąłem cicho
ślinę, widząc to.
Naprawdę zamierzaliśmy to zrobić. Zamierzałem uprawiać seks z facetem.
Jezu Chryste i wszyscy święci! Robin by pękł ze śmiechu,
gdyby się o tym dowiedział. I o tym, jak trzęsły mi się ręce z emocji. Lekko,
ale jednak.
Ugh…
W domu Pascal szybko zrobił nam jedzenie. Trochę mu
pomagałem, ale tylko odrobinę, bo zadzwoniła moja mama i musiałem zostawić go
samego na placu boju.
Obiad zjedliśmy
w relatywnej ciszy, co jakiś czas zerkając w stronę przedpokoju, gdzie leżały
rzeczy kupione w aptece. Za każdym razem, kiedy nasz wzrok się spotykał, moje
serce zaczynało mi walić w piersi, a penis twardnieć. Obserwowałem, jak
oblizuje widelec, jak je, przeżuwa i połyka i każdy jeden gest wydawał mi się
erotyczny, nawet jeśli taki nie był. Zanim skończyliśmy jeść, byłem już
totalnie twardy i jadłem zupełnie bezmyślnie, wpychając kolejne porcje jedzenia
do ust.
Pierwszy
wstałem i podszedłem do zlewu, od razu biorąc do ręki gąbkę i szorując swój
talerz. Pascal wstał i wstawił do zlewu swój własny, ocierając się o mnie.
Zadrżałem lekko i omal nie upuściłem talerza, który usiłowałem umyć jeszcze
chwilę wcześniej. Pascal pocałował mnie w kark, chwytając za biodra. Mój oddech
przyspieszył, ale w żaden inny sposób nie zareagowałem na to, co robił,
zmuszając swoje ciało do całkowitego bezruchu.
Pascal otarł
się o mnie mocniej, przyciskając twardego penisa do moich pośladków.
– Pragnę cię –
powiedział cicho ochrypłym głosem. Westchnął w mój kark, opierając brodę na
moim ramieniu. – Tak bardzo cię pragnę.
Westchnąłem cicho,
zamykając na chwilę oczy, po czym odłożyłem talerz i zakręciłem kurek. Mokrą
ręką chwyciłem go za rękaw bluzy i pociągnąłem w stronę sypialni, zgarniając po
drodze reklamówkę z zakupami z apteki.
Zatrzasnąłem
kopniakiem drzwi, oblizując usta. Pospiesznie rozpiąłem spodnie i zdjąłem je, z
ulgą pozbywając się bolesnego nacisku na krocze. Pascal zrobił to samo. Mogłem
sam go rozebrać później, ale za bardzo mi się spieszyło, żeby już wreszcie mieć
go nagiego w łóżku.
Obrócił się do
mnie przodem, zupełnie nagi i podniecony. Lustrował wzrokiem moje nagie ciało
bez cienia wstydu czy zdenerwowania. Ja błądziłem wzrokiem po jego ciele,
rejestrując po raz kolejny każdy szczegół, nie chcąc niczego pominąć.
Był cholernie
perfekcyjny. Szczupły lecz umięśniony z cholernym sześciopakiem na brzuchu i
ścieżką ciemnych włosów biegnących od pępka w dół i okalających nasadę jego
twardego penisa. Nigdy nie patrzyłem na męskie uda czy łydki, ale on miał je
totalnie zgrabne. Ręce, przedramiona, ramiona… Podobało mi się wszystko. Czemu
podobało mi się wszystko?
Nasz wzrok się
w końcu spotkał. Uniosłem zadziornie brew.
– Już się
napatrzyłeś? – spytałem.
– Nie
zamierzasz zdjąć skarpetek? – odbił piłeczkę.
– Nie zamierzam
marznąć w stopy. Skarpetki zostają. No? Weźmiesz się wreszcie do roboty?
Sekundę później
Pascal dosłownie rzucił się na mnie i przygniótł własnym ciałem do łóżka, na
oślep odnajdując moje wargi i wpijając się w nie namiętnie. Jęknąłem zaskoczony
jego pośpiechem, ale jak zwykle, szybko rozeznałem się w sytuacji i zacząłem
oddawać pocałunki, ocierając się o niego i zaciskając palce w jego włosach,
żeby nie mógł się odsunąć. Zacisnął dłoń na moim udzie, przyciskając mnie
mocniej do siebie i ocierając się o mnie mocno, pożądliwie. Niech mnie szlag,
ale robiłem to samo. Na początku byłem trochę niepewny, nie wiedząc, jak się
zachować. Kiedy zobaczyłem, że Pascal nie ma takich oporów, zacisnąłem palce w
jego włosach i pociągnąłem mocno w dół, całując go namiętnie.
Gdy oderwaliśmy
się od siebie, obu nam brakowało tchu. Dalej trzymałem go za włosy, patrząc na
niego niemal wyzywająco. Oddychałem urywanie.
– Co chcesz
robić? – spytał, zasysając się na moim obojczyku.
– Wszystko –
odparłem bez cienia wahania. Jak już się za coś brałem, szedłem na całość.
Spojrzał na
mnie krótko, po czym wsunął palce między moje pośladki i opuszkami palców
potarł moje wejście.
– Na pewno?
Kolejny raz nie spytam.
Spojrzałem mu w
oczy z miną „jakby cię ktoś o to prosił”. Uśmiechnął się więc tylko lekko i
pocałował mnie w usta.
– Nigdy nie
tracisz pewności siebie? – wymruczał, trącając mój nos swoim własnym.
Prychnąłem.
– Och? To nie czujesz, jak mi drżą
kolana? – spytałem z kamienną twarzą, rozsuwając nogi i oplatając go nimi w
pasie.
Oblizał usta,
starając się nie okazać zdziwienia, ale słabo mu szło. Potrząsnął głową.
Usiadł na
piętach między moimi udami i wziął do ręki lubrykant. Chwyciłem w dłoń swoją
męskość i pieściłem się niespiesznie, posapując cicho z przyjemności. Pascal
obserwował moje poczynania wygłodniałymi oczami, pieszcząc wzrokiem każdy skrawek
mojego ciała.
Nawilżył palce
lubrykantem, który wmasował delikatnie w moje wejście. Nie skomentowałem tego w
żaden sposób, dając mu wolną rękę, co chyba tylko jeszcze bardziej go
nakręciło. Wsunął ostrożnie palec do środka, obserwując moją reakcję.
Wstrzymałem na chwilę oddech i zamarłem. Jakaś część mnie miała ochotę wywrócić
oczami na jego ostrożne ruchy.
Wrażenie było
dziwne, ale nie jakoś mocno nieprzyjemne. Zagryzłem dolną wargę i wróciłem do
miarowego przesuwania ręką po penisie. Wiedziałem, że bez względu na to, jak
dobrze mnie przygotuje, dalej będzie mu tam cholernie ciasno. Chyba o tym
wiedział, bo mimo braku stymulacji jego penis stał sztywny i ani myślał opaść.
Nawet miałem wrażenie, że stwardniał bardziej, a nie sądziłem, że jeszcze mógł.
Sapnąłem, kiedy
wsunął palec głębiej. Zaczął nim poruszać, najpierw ostrożnie, potem o wiele
sprawniej. Patrzyłem na niego spod na wpół przymkniętych powiek. Rozsunąłem szerzej
nogi, robiąc mi więcej miejsca.
Ostrożnie
wsunął drugi palec. Czułem, jak moje mięśnie rozciągają się z o wiele większym
trudem niż przy pierwszym palcu. Jęknąłem cicho i zagryzłem dolną wargę,
zaciskając wolną dłoń na pościeli. Zabolało.
Pascal jęknął.
Spojrzałem na niego. Drżącymi dłońmi założył prezerwatywę i rozprowadził na jej
powierzchni lubrykant. Po jego minie widziałem, że już nie może wytrzymać.
Przysunął się bliżej i ujął członka u nasady, krótko potem dość agresywnie
torując sobie drogę do środka.
Jęknąłem
głośno, kiedy tak bezceremonialnie wepchnął się we mnie dość głęboko.
Wyciągnąłem dłoń i powstrzymałem go przed wsunięciem się głębiej. Mruczał coś o
tym, jak zajebiście jestem ciasny, ale nie słuchałem go, wiercąc się i próbując
wypchnąć go ze środka. Bolało jak cholera, ale na szczęście Pascal zatrzymał
się posłusznie i dał mi chwilę wytchnienia.
– Okej? –
spytał.
Otworzyłem oczy
i spojrzałem na niego zdeterminowany. Odgarnął mi włosy z oczu.
– Się głupio
pytasz – opieprzyłem go, biorąc głęboki oddech i próbując się rozluźnić. Jezu,
miałem fiuta Pascala w tyłku. Naprawdę we mnie wszedł. Ciągle trochę nie
wierzyłem, że się zmieścił. Znałem możliwości swojego tyłka, okej? Dobrze
wiedziałem, jakiego rozmiaru rzeczy zazwyczaj z niego wychodzą. To, że Pascal
mimo wszystko dał radę się wsunąć do środka postrzegałem jako spore
osiągnięcie. O, matko, naprawdę to robiłem! –Pchasz mi chuja w tyłek! – Gapił
się na mnie tylko jak idiota, więc odetchnąłem i rzuciłem: – Okej, chyba możesz
głębiej. Fuck…
Ostrożnie
wysunął się ze mnie i mocniej zwilżył prezerwatywę żelem, po czym ponownie się
we mnie wsunął, tym razem do samiuteńkiego końca. Jęknąłem głośno, odchylając
głowę do tyłu. Kurwa, kurwa, kurwa…
Pogłaskał mnie
uspokajająco po udzie, po czym złapał w pasie i podniósł, zmieniając dość
niezdarnie naszą pozycję. Teraz to ja byłem na górze, obejmując jego biodra
udami. Oparłem się po bokach jego głowy, przyzwyczajając się do nowej pozycji i
tego, jak głęboko Pascal we mnie był.
Zamknąłem oczy
i wziąłem głęboki oddech, po czym powoli wypuściłem powietrze. Pascal chyba
pomyślał, że to z bólu, bo powiedział cicho:
– Jeśli
naprawdę tak mocno boli, możemy przestać.
Uśmiechnąłem
się lekko. Brzmiał tak nieprzekonująco, że hej! Zupełnie jakby wypowiedzenie tego
zdania sprawiało mu fizyczny ból.
– Oczywiście,
że boli, jesteś beznadziejny w te klocki – drażniłem się. Otworzyłem oczy i
spojrzałem na niego.
– Nikt do tej
pory nie narzekał – obruszył się.
– Kiedyś musi
być ten pierwszy raz.
– To dlatego
siedzisz teraz na moim fiucie? Bo kiedyś musi być ten pierwszy raz? No, no… Nie
spodziewałem się tego po tobie! – droczył się.
Parsknąłem i
poruszyłem lekko biodrami. Pascal sapnął cicho.
O, tak. Może i
on był tym, który pieprzył, ale to zdecydowanie ja miałem władzę.
– Nie jest tak
źle – przyznałem w końcu, odchylając się bardziej do tyłu. – Szczerze mówiąc,
nie wiem, o co takie wielkie halo z analem. Jak na razie nie zrobiło to na mnie
wielkiego wrażenia.
Pascal spojrzał
na mnie z wyraźną ochotą…
… pacnięcia
mnie w łeb. Nie mogłem dłużej utrzymać kamiennego wyrazu twarzy i zacząłem
chichotać.
– Zamiast pytać
o to, czy mi dobrze, byś się lepiej zajął tym, żeby tak faktycznie było. Pieprz
mnie. Tylko porządnie, to w końcu mój pierwszy raz. Muszę mieć czym gorszyć
wnuki.
Przez chwilę
tylko gapił się na mnie z otwartymi ustami. Chyba nie wierzył, że to
powiedziałem. Pascal jeszcze wiele musiał się o mnie nauczyć.
W końcu udało
mu się przetworzyć to, co powiedziałem. Złapał mnie za biodra i zsunął z
siebie.
– Na kolana i łokcie
– polecił, klepiąc mnie w tyłek.
Parsknąłem,
wykonując jego polecenie. Obejrzałem się na niego przez ramię.
– Na pieska?
Nie odpowiedział, tylko wszedł we mnie po samą nasadę.
Jęknąłem przeciągle, zaciskając palce na pościeli. Nie dało się jednak nie
zauważyć, że tym razem mięśnie nie zaprotestowały ani trochę, kiedy się wsuwał.
Też musiał to zauważyć, bo zaczął mnie pieprzyć ostro i szybko, poruszając
biodrami, jakby od tego zależało jego życie. I kurwa, to było przyjemne.
Dziwne, ale zdecydowanie przyjemne.
Pchał i pchał, wsuwając się we mnie szybko i gwałtownie.
Położył mi rękę na plecach i popchnął mnie między łopatkami bardziej w dół tak,
żeby mój tył był jeszcze bardziej wypięty. Pozwoliłem mu na to, zwłaszcza że
nagle zobaczyłem gwiazdy z przyjemności. Ocierał się o jakiś punkt w środku.
Ledwo chwyciłem swojego penisa w rękę, a już doszedłem, opadając bezwładnie na
pościel. Pascal trzymał moje biodra w górze, wbijając się we mnie raz za razem.
Ciągle ocierał się o ten magiczny punkt. Zamknąłem oczy i zacisnąłem mocno
palce na pościeli, czując to. Miałem wrażenie, że zemdleję za każdym razem,
kiedy trafiał w to miejsce. Gdybym nie był tak bardzo wykończony, zapewne bym
krzyczał z przyjemności.
Pozwoliłem mu się pieprzyć i czekałem cierpliwie, aż też
dojdzie. Nawet mi się to podobało. Minęła dłuższa chwila, kiedy wreszcie
strzelił w gumkę z głośnym jękiem i opadł na łóżko obok mnie.
Nic nie powiedziałem. Z mojego mózgu została tylko galareta
i nie byłem pewny, czy jeszcze da się cokolwiek z tym zrobić.
Kiedy Pascal ogarniał swoje genitalia, ja sięgnąłem do
swojego tyłka i przejechałem palcami po miejscu, które Pascal tak ochoczo
zbezcześcił. Odkryłem, że moja dziurka była na wpół otwarta. Zaintrygowany
wsunąłem do środka dwa palce. Weszły bez najmniejszego problemu. Wysunąłem je i
wytarłem w kołdrę.
Jezu, chciałem jeszcze raz. Totalnie jeszcze raz.
Ale później, ugh…
Pascal wytarł ze mnie spermę i lubrykant i rzucił ręcznik na
podłogę. Nakrył nas obu kołdrą i objął mnie mocno, całując mnie w ramię.
Chyba. Nie byłem pewny, już spałem.
Gdy znowu otworzyłem oczy, była jakaś godzina później, a
mały stał mi na baczność.
– Chcę jeszcze raz – wymamrotałem do Pascala, szturchając go
w ramię.
Zamruczałem z aprobatą, kiedy otarł się o mnie z cichym
jękiem. Słyszałem, jak majstruje coś z gumkami i otwiera lubrykant. Chwilę
później już miałem go w sobie.
Tym razem nie cisnął się we mnie jak wariat. Nadał swoim
biodrom wolniejsze tępo, wchodząc we mnie głębiej i dbając o to, by każdy ruch
był mocny na tyle, by wyrwać z moich ust choćby najmniejszy jęk. Z każdego
pchnięcia, który nie kończył się moją werbalną aprobatą, zdawał się totalnie
niezadowolony.
– Złap mnie za ręce, żebym nie mógł sobie trzepać –
poprosiłem czując, że świerzbią mnie łapy. Chciałem, żeby mnie trochę
potorturował. Chyba miałem w sobie coś z masochisty.
Złapał mnie za nadgarstki. Dyszał ciężko w mój kark.
To, że nie mogłem się dotknąć, było prawdziwą torturą.
Pascal nawet nie mógł mi pomóc, bo to on trzymał moje ręce na moje polecenie.
Byłem o krok od orgazmu, brakowało tak niewiele, tak…
Jęknąłem głośno, domagając się mocniejszego pieprzenia. I
jeszcze mocniejszego i jeszcze. W końcu
Pascal uwolnił moje ręce. Kilkanaście sekund później było już po sprawie.
Odetchnąłem głęboko i zamknąłem oczy. Mogłem iść spać dalej.
Boli,
pomyślałem zaraz po przebudzeniu. Kurewsko boli.
Byłem cały
upierdolony spermą i lubrykantem i jeszcze nigdy nie czułem się tak
zrelaksowany i… żywy?
Pascal obejmował
mnie mocno, głaskając moje udo pod kołdrą. Też już nie spał.
Jezu, naprawdę
to zrobiłem. Przespałem się z nim. I nie licząc początkowego bólu, podobało mi
się. Czyli jednak w tym szaleństwie była jakaś metoda. Żeby tylko mnie tak nie bolała dupa.
Skrzywiłem się.
– Czy ja jutro
będę w stanie usiąść na dupie? – wymamrotałem, obracając się w jego ramionach.
Pascal otworzył
lekko oczy.
– Usiąść,
usiądziesz, pytanie tylko ile będzie cię to kosztować – odparł, przesuwając
rękę na moją dolną część pleców. – Podobało ci się chociaż? – zapytał cicho.
Miałem ochotę
prychnąć i wywrócić oczami. Oczywiście, że się podobało, doszedłem tak mocno,
że omal nie przestałem kontaktować ze światem. No i zażądałem powtórki z rozrywki. Mimo to
udałem, że się zastanawiam.
– Hmm… Mogło
być lepiej. – Pascal spojrzał na mnie lekko naburmuszony. Uśmiechnąłem się pod
nosem. – Musisz więcej ćwiczyć, a skoro ja mam serce ze złota, pozwolę ci
ćwiczyć na sobie.
Zaśmiał się,
chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.
– Och?
Doprawdy? Jak myślisz, jak wiele praktyki mi jeszcze trzeba, żeby być ekspertem
w tej dziedzinie?
– Od chuja i
trochę – odparłem. – Ale nie martw się, pomogę ci. Tak się składa, że ostatnio
mam sporo wolnego czasu.
– Hmm… – Jego
ręka przemknęła między moje pośladki. Wsunął we mnie palec, patrząc mi uważnie
w oczy. Ciągle byłem tam rozciągnięty, więc nie miał z tym najmniejszych
problemów. Sapnąłem cicho, ale nie odwróciłem wzroku.
– Chcesz
jeszcze raz? – spytałem. Nie wiem, co
mnie podkusiło. Podejrzewałem, że raz wystarczy, żeby chodzić jak kaleczniak
przez co najmniej dwa dni, ale z drugiej strony, będzie w chuj boleć tak czy
siak, więc równie dobrze mogliśmy się pobawić trochę dłużej.
– Mogę? –
spytał niepewny. Chyba myślał, że się z nim droczę.
Spojrzałem na
niego krytycznie.
– Nie jesteś po
sześćdziesiątce, żebyś nie mógł więcej niż dwa razy, więc bierz gumkę i do
roboty. Czekam.
Wybałuszył na
mnie oczy, a potem zaczął się histerycznie śmiać. Cały czas kręcił głową i
mruczał pod nosem, kiedy masturbował się pospiesznie, a potem zakładał czystą
gumkę.
Rozsunąłem nogi
i objąłem go nimi w pasie, kiedy już wreszcie się ogarnął. Tym razem było o
wiele lepiej, kiedy się wsuwał. Trochę bolało, bo moje mięśnie dupy już nieźle
dostały w dupę – egh whaaat? – ale przynajmniej wiedziałem, czego się
spodziewać.
Zamknąłem oczy,
wzdychając cicho i opierając wygodnie głowę na poduszce. Pascal niemal od razu
przyssał się do mojej wyeksponowanej szyi, poruszając się miarowo we mnie. Miałem
nadzieję, że nie będzie mi się podobać seks analny. Pierwszy raz to w końcu
pierwszy raz, mogłem przejechać cały na samej adrenalinie i ekscytacji. A za
drugim byłem śpiący, o! Przy trzecim już trochę ze mnie zeszła zarówno
adrenalina jak i ekscytacja, więc skupiałem się bardziej na tym, co faktycznie
się działo, a nie na tym, że zdecydowałem się uprawiać seks z facetem.
Ugh… Musiałem
przyznać – i nie było odwołania – że podobało mi się tak czy siak.
Szlag.
Gdy
przebudziłem się kolejnym razem, było to spowodowane bólem. I nie, nie był to
ból dupy. Pascal miażdżył mi nadgarstek swoim uściskiem, mrucząc coś przez sen
i kręcąc się niemiłosiernie. Podejrzewałem, że śni mu się koszmar. Próbowałem
wyrwać nadgarstek z jego uścisku, ale tylko mocniej mnie ścisnął.
– Puść, kurwa!
– sapnąłem. Byłem pewien, że będę miał siniaki. – Pascal! Ej, obudź się! To
boli!
Pacnąłem go w
ramię wolną ręką. Ocknął się gwałtownie oddychając ciężko. W końcu zauważył, że
próbuję go odepchnąć. Gdy zorientował się, że miażdży mi rękę, puścił mnie
pospiesznie.
– Przepraszam –
wychrypiał.
Rozmasowałem
obolały nadgarstek, krzywiąc się lekko.
– Wszystko
okej? – spytałem.
Skinął głową.
– Tak – odparł.
Potarł twarz dłońmi. – Sorry, że cię obudziłem. Śnił mi się wypadek – dodał.
– Często ci się
to zdarza? – zapytałem, próbując ułożyć się wygodnie.
– Czasami –
odparł.
– Chcesz o tym
pogadać? – spytałem po dłuższej chwili.
Pokręcił
przecząco głową, uśmiechając się lekko.
– Nie. To tylko
zły sen.
– Okej.
Ułożyłem się
wygodnie, biorąc głęboki oddech i zamykając oczy. Widziałem, że nie chce o tym
gadać, więc nie zamierzałem go cisnąć. Gdy przyjdzie mu ochota, sam zacznie
temat.
Chyba.
O cholera.
OdpowiedzUsuńZmarłam z zachwytu 😍
Boże, to było cudowne. Uwielbiam Pascala i oboje mega do siebie pasują. Chce już następny rozdział bo usycham xD Weny kochana
OdpowiedzUsuń~Demi Lerman
No proszę... Jakoś podskórnie czułam, że Phil wyląduje na dole. Trzy razy.? Czyżby się rozbestwił.? :3
OdpowiedzUsuńJak Phil się już za coś bierze to konkretnie xD
OdpowiedzUsuńNie myślałam, że aż tyle razy pozwoli Pascalowi tyle razy się wziąć, ale teraz już nie będzie mógł wyprzeć się, że mu się nie podobało, gdyż był bardzo skory do współpracy XD
Myślę, że teraz tak szybko nie pójdzie na stok, choć nauczył Pascala jeździć na snowbordzie.
Mam nadzieję, że Pascal opowie kiedyś o wypadku oraz, że Phil nie zdradzi Pascala np. z Weroniką.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)