- Ty jesteś Bill,
prawda? Braciszek Toma – parsknął rudzielec, przyglądając mu się krytycznie. –
Wyglądasz jak pedał.
Bill zaśmiał się.
- Którym ty w końcu
jesteś, nie?
Mat zmrużył oczy ze
złości.
- Powiedział ci?
- Co? Ze dawaliście
sobie nawzajem dupy? Pff! Żadna tajemnica, nie trzeba być Einsteinem, żeby się
tego domyślić. Gdy Tom o tobie wspominał, nie sądziłem, że taki z ciebie
skurwiel.
- Och, wybacz, ale Tom
nie wspominał o tobie – Mat wywrócił oczami. – Czego chcesz?
- To bardzo
niegrzeczne witać go w taki sposób po tak długiej rozłące.
- To nie twoja sprawa.
- Wszystko, co dotyczy
Toma, jest moją sprawą. Widzisz, Tom dużo o tobie mówił i chyba miał co do
ciebie pewne plany, ale w takim przypadku chyba mu przeszło.
- Spoko, mówił, że ma
ciebie. Ciekawe, na jak długo ty mu starczysz.
- Wybacz, że cię w tym
uświadamiam, ale to mój brat, co oznacza, że mogę być przy nim już zawsze.
Trochę szkoda, co? Tom naprawdę chciał z tobą być. Powiem to tylko raz, więc
słuchaj uważnie – Tom już nie jest twój. Jest mój. I będzie tak długo, jak tego
chcę. A ty spierdalaj do tego swojego, który zapewne usłużnie ci daje. Miałeś
swoją szansę, ale ją przepuściłeś. Zobacz, jak robi to mistrz.
- Spadaj. Myślisz, że
się boję?
- Nie masz się bać.
Masz rozumieć. Jesteś małym zarozumiałym sukinsynem, który myśli, że wszystko
mu wolno i każdy będzie tańczył, jak mu zagra. Mylisz się. Potraktowałeś Toma
chamsko i jeśli jeszcze raz z czymś wyskoczysz, osobiście utnę ci jaja… O ile
jakieś w ogóle masz.
- Pokaż swoje,
cwaniaku.
- Widziałeś Toma, moje
są identyczne. Och, ja już idę. Wolę nie przebywać z kretynami w jednym
pomieszczeniu dłużej niż to absolutnie konieczne. Pa, palancie.
Bill wyszedł. Ten rudy
był dziwny, źle mu się z nim rozmawiało i nie pojechał go tak, jak chciał. Grunt,
że wyraził, co o nim myśli.
Około godziny
siedemnastej pojawił się Andreas. Przywitał się z opiekunami dzieci i wyjaśnił,
że to on przywiózł Kaulitzów do Monachium. Potem Tom zawołał wszystkie
dzieciaki i zaczął im wręczać prezenty. Bill znowu tylko pokręcił głową. Skąd,
do cholery, Tom wiedział, co powinien kupić każdemu dzieciakowi z osobna? Znał
je wszystkie aż tak dobrze?
- Ok, to już koniec.
Jest jeszcze coś dla Randy’ego i Briana.
Bracia spojrzeli na
siebie ze zdziwieniem.
- Chodź, Randy – rzucił
Bill, biorąc od bliźniaka zapakowaną zabawkę. – Mamy coś dla ciebie.
Dwaj chłopcy podeszli
niepewnie. Brian mierzył ich groźnym spojrzeniem, które jasno mówiło, że mają
się trzymać z daleka od jego młodszego brata. Andreas tylko uniósł brwi, widząc
ten wzrok, a Tom uśmiechnął się pokrzepiająco. Randy wyciągnął rękę, a jego
oczy otworzyły się szeroko, kiedy zobaczył ogromny zestaw klocków lego z
kolejką i zdalnie sterowany samochodem oraz kilka książek.
- Skąd wiedzieliście,
że Brian lubi czytać? – spytał cichutko Randy. – I to jeszcze Harry’ego
Pottera? Kupiliście mu wszystkie części?
- W środku są
załączone płyty CD. Mam nadzieję, że podoba wam się prezent.
Randy kiwnął głową i
spojrzał niepewnie na swojego brata,
potem Billa. Czarny skinął mu lekko głową. Chłopiec leciutko się
uśmiechnął, a potem jednym susem dopadł Toma i przytulił go krótko. Dredziarz
uśmiechnął się i poczochrał mu włosy, zdziwiony jego gestem.
- Dziękuję – rzekł
Brian, kładąc bratu rękę na ramieniu.
- Mam nadzieję, że
będziecie z tego korzystać.
Brian kiwnął głową.
Andreas patrzył na tych dwóch chłopców i nie mógł uwierzyć, jak bardzo
przypominają mu niektóre zachowania Toma i Billa, chociaż oni raczej nie
okazywali sobie uczuć tak ostentacyjnie.
- Kupiliśmy też bilety
wstępu do wesołego miasteczka dla wszystkich – dopowiedział Tom. – Dałem już
Elli numer, wystarczy tylko zadzwonić i umówić się na konkretny termin. W cenę
jest wliczony też autobus, który wszystkich zabierze.
- Wow, Tom! Skąd macie
tyle kasy?
Dredziarz wzruszył ramionami.
- Nie ja, chociaż pozwalają mi korzystać.
Mat prychnął, ale
zrobił to na tyle cicho, że tylko Bill i kilka osób w pobliżu to usłyszało.
Czary uśmiechnął się kpiąco i dyskretnie pokazał rudzielcowi fuck’a. Mat
poczerwieniał na twarzy, ale nic nie powiedział.
Do wieczora zostali w
domu dziecka. Bill uważnie obserwował Andreasa. Nie podobał mu się wzrok,
którym obdarzał niektóre dzieci. Zbyt dobrze go znał i miał głupie wrażenia, że
on po prostu czegoś szuka. Daniels zbyt uważnie przypatrywał się niektórym, co
było niezmiernie denerwujące i trochę alarmujące. Tom jak zwykle niczego nie
zauważył, ciesząc się możliwością spędzania trochę czasu z dawnymi znajomymi.
Wszystkich dziwiło, że on i Mat ze sobą nie rozmawiają, ale nikt nie odważył
się powiedzieć tego głośno.
Po kolacji pożegnali
się ze wszystkimi, wsiedli w samochód i pojechali w drogę powrotną.
- Nie mogę uwierzyć,
że to tak szybko minęło – mruknął smutny Tom.
Bill założył ręce na
piersi i prychnął.
- Masz fatalny gust –
stwierdził.
- Hm? Ale w czym?
- Ten rudy to
tragedia, nie mogę uwierzyć, że ci się podobał.
Tom westchnął.
- Nie mam pojęcia, co
go dzisiaj ugryzło. Nigdy się tak nie zachowywał.
- Dobrze wiesz,
dlaczego tak się na ciebie boczył. Moim zdaniem nie jest wart zachodu.
- To mój najlepszy
przyjaciel!
- Były najlepszy
przyjaciel.
- To, że raz się
trochę pokłóciliśmy, nic nie oznacza! – oburzył się Dredziarz.
- Jasne! Twój
przyjaciel ma cię głęboko w dupie i jest zwyczajnie zazdrosny o forsę Gordona.
Dobrze o tym wiesz, nie jesteś aż taki głupi.
- Nie masz prawa go
oceniać.
- A ty go bronić,
skoro dobrze wiesz, że mam rację.
- Wcale nie! Mat to
mój kumpel, znamy się od zawsze. Jeszcze mu przejdzie.
- Jeśli faktycznie tak
się stanie, to tylko dlatego, że wszystko przemyśli i dojdzie do wniosku, że
chce trochę twojej forsy.
- Nie mam żadnej
forsy!
- My to wiemy, ale on
nie. Zobaczył cię w oryginalnych ciuchach, z masą prezentów, w drogim aucie.
Przyjechałeś w momencie, kiedy normalnie powinieneś być w szkole, co dla niego
oznacza, że nikt nie ma nad tobą kontroli. I nie ważne jest, że ktoś cię tutaj
przywiózł. Wszystko wydaje się jasne i klarowne.
- On taki nie jest.
- Już ci pokazał jaki
jest.
- On taki nie jest!
- Jest dokładnie taki!
– upierał się Bill.
- WCALE NIE!
- Em, chłopcy… - wtrącił
Andreas. – Spokojnie! Chyba nie chcecie znowu wylądować na jakimś innym sam…
- Cicho siedź, z tobą
nie gadamy! – wtrącił Bill z irytacją i ponownie spojrzał na brata. – Już ci
mówiłem, że jesteś cholernie naiwny i masz zerowy instynkt samozachowawczy.
Zamiast robić coś spontanicznie, powinieneś się nad tym trzy razy zastanowić!
- Bo ty tak robisz?!
Zachowujesz się jakbyś miał z pięćdziesiąt lat i pozjadał wszystkie rozumy.
Jesteś okropny i myślisz tylko o sobie!
- Pewnie, teraz rób ze
mnie egoistę! I nie zmieniaj tematu!
- Sam go zmieniłeś,
ty…
Andreas westchnął,
zdając sobie sprawę, że ta kłótnia się szybko nie skończy. Rozejrzał się i
widząc, że nic nie jedzie z naprzeciwka, gwałtownie skręcił na drugi pas, a
potem znowu z powrotem. Bliźniaków szarpnęło raz w jedną, a raz w drugą. Obaj
umilkli i wbili lekko przestraszony wzrok w Danielsa.
- Już wszystko pod
kontrolą – powiedział Andreas.
- Zrobiłeś to
specjalnie! – wrzasnął Bill, celując w mężczyznę oskarżycielsko palcem.
- Właśnie! I po co?
Przecież chcieliśmy tylko pogadać – dodał Tom.
Andreas jęknął w
duchu, kiedy bliźniacy zaczęli go zwyczajnie opieprzać. Mógłby się powołać na
swój wiek i kazać im się zamknąć, ale ich było dwóch i dobrze wiedział, że go
nie posłuchają. Zdążył już całkiem dobrze ich poznać.
Przez resztę drogi nie
odezwał się ani słowem, zagryzając jedynie dolną wargę i w ten sposób starając
się pohamować złość. Obiecał sobie, że nigdy nie będzie miał dzieci, nawet
jeśli od tego będzie zależało przetrwanie planety. Bill i Tom byli dzieciakami
nie do zniesienia. Osobno jeszcze dało się z nimi wytrzymać, ale razem…
Andreas pomyślał, że
jeśli to jest jego pokuta za grzechy, to Bóg ukarał go nadzwyczaj surowo. Cóż,
przynajmniej nie mógł narzekać na nudę.
Gdy zajechali na
miejsce, każdy udał się w swoją stronę. Tom tylko na chwilę przystanął przy
drzwiach kierowcy i kiedy Andreas wyszedł, powiedział niepewne „dziękuję”.
Wyraz jego twarzy był największym prezentem dla Danielsa.
Tom wszedł przez
łazienkę do pokoju Billa, nawet nie pukając. Bill od jakiegoś czasu już ich nie
zamykał przed nim, co dowodziło tylko jednemu – wbrew sobie i wszystkiemu
innemu, brat mu naprawdę zaufał. Tom czuł się przez to w pewien sposób
wyróżniony i mimo sprzeczek nie miał zamiaru go zawieść. Za dużo go kosztowało
zdobycie tego zaufania.
- Naprawdę myślisz, że
się już nie dogadam z Matem? – spytał cicho, opierając się o drzwi.
Bill spojrzał na niego
znad książki, którą czytał.
- Możesz się z nim
dogadać, to żaden problem. On po prostu nie jest taki święty i cudowny jak
chciałbyś, żeby był.
- Był moim najlepszym
przyjacielem przez całe życie – mruknął Dredziarz zawiedziony. Podszedł do
bliźniaka i usiadł obok niego na łóżku. – Co czytasz?
- Książkę. Słuchaj,
nie sądzę, żeby był wart zachodu. Gdyby mu naprawdę zależało, dałby ci szansę
wszystko wyjaśnić, o ile właściwie miałeś się z czego tłumaczyć. Zapomnij o
nim, spotkasz jeszcze setki takich Matów. Na świecie masz tylu ludzi, z którymi
możesz się zaprzyjaźnić! – ostatnie zdanie zostało powiedziane z lekką ironią i
uniesieniem brwi Billa. Tom zaśmiał się i pocałował go w policzek.
- Na przykład z tobą?
- Hm, czy ja wiem? Nie
sądzę, żebym mógł być dobrym przyjacielem kogokolwiek. Ty, jakimś cudem, jesteś
poza konkursem. Zbyt szybko potrafisz mnie wyczuć.
- Ty mnie też. To
trochę dziwne, prawda? Nigdy wcześniej się tak nie czułem.
- Jak wam idzie
granie?
Tom prychnął.
- Do bani. Geo i Gus
cholernie za tobą tęsknią, ale nigdy się do tego nie przyznają.
- Sami tego chcieli.
Nie pcham się tam, gdzie mnie nie chcą.
- Sam wiesz, że masz
trudny charakter. Nie możesz oczekiwać, że każdy będzie bez sprzeciwu
akceptował twoje rządzenie się.
Bill szturchnął go w
bok.
- Nie rządziłem się!
- Rządziłeś!
Przez chwilę patrzyli
sobie prosto w oczy. Bill w końcu westchnął i zatrzasnął książkę.
- Dobra, może trochę
rządziłem, ale on też nie był święty.
- Wiem. Nigdy nie
twierdziłem, że był.
Zapadła cisza. Tom,
korzystając z okazji, nachylił się i pocałował Billa w usta. Zdziwił się, kiedy
Bill odwzajemnił gest, łapiąc go za kark i przyciągając bliżej. Tom uśmiechnął
się lekko.
- Już ci przeszło to
całe „nie zbliżaj się do mnie, zboczeńcu, bo jesteśmy braćmi”?
Czarny wywrócił
oczami.
- Nic mi nie przeszło.
Przecież wcześniej też się całowaliśmy.
- Aha. Ok.
Tom nic więcej nie
powiedział, ponownie wpijając się w wargi bliźniaka. Przysunął się jeszcze
bardziej. Jego ręka zaczęła błądzić po klatce piersiowej Billa. Miło było
wiedzieć, że tylko on może go tak dotykać, że każdy inny człowiek w tej chwili
w najlepszym przypadku dostałby w łeb. Bill był jego.
Rozsunął mu językiem
wargi, ale Bill go ubiegł i sam wprosił się do wnętrza jego ust. Dredziarz
zamruczał z aprobatą, łapiąc Czarnego za biodra i obracając się na wznak, tym
samym wciągając go na siebie. Bill prychnął i otarł się o Toma sugestywnie,
celowo go drażniąc. Nie bał się go wcale. Przecież to był Tom, do cholery. On
nawet muchy nie chciał zabić.
- Jesteś
najdziwniejszą osobą, jaką znam – wymruczał Bill, wzdychając i odsuwając się
lekko. Spojrzał bratu w oczy i ledwo powstrzymał parsknięcie, widząc jak Tom
uniósł zaczepnie jedną brew.
- I kto to mówi? –
spytał Dredziarz ze śmiechem. Jego dłonie powoli zjechały z bioder na pośladki.
Bill zagryzł dolną wargę, ale nie skarcił go.
- Mogę wsunąć rękę pod
ciuchy? – zapytał Tom. Widząc wzrok Billa dodał: - Chcę tylko dotknąć.
Czarny nie był tym
zachwycony, ale nie miał zamiaru wiecznie się przed tym wzbraniać. Jeśli nie
teraz, to kiedy wreszcie przestanie żyć przeszłością?
Skinął potakująco
głową. Tom uśmiechnął się lekko i wsunął mu dłoń w bokserki, co było trochę
trudne, ponieważ spodnie Billa były naprawdę ciasne. Czarnowłosy pokręcił tylko
głową i kilkoma zgrabnymi ruchami rozpiął pasek i zamek. Tom pocałował go w
policzek w ramach podziękowania, a jego ręka zacisnęła się na jędrnym pośladku.
- Masz super tyłek,
wiesz? – mruknął Dredziarz.
- Wiem.
- Co za skromność.
- Hej, przynajmniej
jestem szczery.
Bill na początku był
trochę spięty, ale Tom nawet nie próbował go dotknąć TAM, więc z czasem się
rozluźnił. Ułożył się na nim wygodnie i przymknął oczy. Tom wplótł mu jedną
rękę we włosy, przeczesując ciemne pasma, a drugą muskał skórę jego pośladków.
Robił to bardzo delikatnie i Bill, choć było mu z tego powodu trochę gorąco,
leżał naprawdę odprężony.
- Za tydzień wesele –
powiedział cicho Dredziarz. – Naprawdę myślisz, że stara ucieknie?
- Najpierw matura. Tym
się nie bardzo przejmujesz, co?
- Co ma być to będzie.
Nie odpowiedziałeś.
- Tak, wydaje mi się,
że zwieje. Módl się, żeby tego nie zrobiła.
- Dlaczego?
- Hm, pomyśl. Jeśli
ona ucieknie, Gordon nie będzie miał żadnego obowiązku utrzymywania naszej
dwójki. Będziemy musieli się stąd wynieść. To raczej będzie problematyczne, nie
sądzisz?
Tom westchnął.
- Nawet mi nie mów.
Cokolwiek się stanie, ja… mam nadzieję, że mogę na ciebie liczyć.
Bill prychnął.
- To chyba oczywiste.
Ja na ciebie przecież też.
Tom zaśmiał się i
zamknął oczy.
- Chodźmy spać.
Dobranoc, BILLY.
Czarny prychnął.
- Dobranoc, TOMMY.
Tssaa znowu pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńNo więc następny dobry odcinek...Ostatnio spotykam coraz to lepsze blogi, chociaż tych drugich też jest całkiem sporo. Twój zalicza się do tym lepszych, bo naprawdę dobrze piszesz ;)
To chyba wszystko... Pozdrawiam!
Nie no ta dwójka jest po prostu słodka. To, jak mimo wszystko się o siebie martwią i jeden za drugim by w ogień wskoczył. A te ich wieczne sprzeczki to komedia. Naprawdę super i widać, że Bill bardzo się przełamuje w relacjach z bratem.
OdpowiedzUsuńBill dla Mata był wręcz słodko wredny hehe ]:->
OdpowiedzUsuńkońcówka jak chłopcy leżeli razem i takie delikatne macu-macu zajebiste.. taki lekki klimat ^^
Najlepszy odcinek tego opowiadania, bez dwóch zdań. <3
OdpowiedzUsuńTo było słodkie. *-* Kocham ich zachowanie wobec siebie nawzajem. Końcówka piękna.
Pozdrawiam!
Podoba mi się ta nieobliczalnosc Billa... Raz pozwala się dotykać a innym razem się wścieka. On jest jak bomba , nie wiadomo kiedy wybuchnie! Poza tom odcinek swietny i cieszę się że Bill zaufał Tomowi.
OdpowiedzUsuńTwój blog zdecydowanie należy do najlepszych jakie czytam :)
Pozdrawiam i czekam na next :)
świetne opowiadania. gratuluję talentu pisarskiego! niedawno zaczęłam pisać w tematyce twc i serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych na http://gegen-liebe-gegen-hass-twincest.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńbędzie mi bardzo miło Was gościć. obiecuję dużą dawkę emocji ;) pozdrawiam serdecznie. nikola.
Tom naprawdę jest naiwny. Po rozmowie Mata i Billa widać, że rudzielec jest fałszywy. Jest jeszcze nadzieja, że czuje się tak bardzo skrzywdzony przez Toma i tak się zachowuje. Ale Tom powinien uważać.
OdpowiedzUsuńTylko Tom i Bill potrafią się ze sobą kłócić, za chwile wrzeszczą na kogoś innego (wspólny wróg łączy), a potem być tacy słodcy, jak na końcu rozdziału. Końcówka była urocza. Rozpłynęłam się. :D
Zapraszam do mnie na drugi rozdział. :D
Słodcy są. Nawet jak się kłócą. A w takich akcjach, jak końcowa, to już w ogóle <3
OdpowiedzUsuńCzy Tom dogada się z Matem? Chyba jednak wolałabym, żeby nie. Teraz ma Billa.
Czekam na kolejny rozdział :)
Ahh.. Rozpływam się. xD Fajnie, że bliźniacy się dogadują, i to aż tak dobrze. :D Rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńTeraz tylko do czwartku, a potem kolejny poniedziałek, haha.
Pozdrawiam!
Muszę to powiedzieć - po prostu kocham ten odcinek, relacje między bliźniakami, całą tę słodycz. Oni są tak uroczy, że teraz to już w ogóle nie panuję nad wyrazem mojej twarzy, niemal przez cały odcinek na moich ustach tkwił ten idiotyczny uśmieszek. Oni mogą się nawet kłócić, ale robią to w taki sposób, że ja tak czy tak widzę, jak bardzo potrzebują siebie nawzajem i jak z każdą chwilą stają się sobie coraz bliżsi. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńSWEET! ^^ Super, że dali tym dzieciom takie super prezenty! ^^ WENY! ;p a ja biorę się za lekcje. :/
OdpowiedzUsuńTom jest naiwny jak małe dziecko... Od razu widać że Mat ma w głowie tylko pieniądze, a ich przyjaźń ma głęboko w poważaniu...
OdpowiedzUsuńBill zaczyna się na prawdę dobrze czuć w towarzystwie brata... Po mimo tylu sprzeczek ufają sobie coraz bardzie i odczuwają, coraz silniejszą więź jaka ich łączy:)
Muszę Ci powiedzieć że Twoje opowiadania są jednymi z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałam... Gratuluję świetnych pomysłów, niesamowitego wyrażania uczuć i wciągającego stylu pisania:)
Pozdrawiam cieplutko i życzę weny:)
Tom jest za bardzo naiwny chyba..;D Odcinek słodki;P
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie: http://love-isnt-always-fair-blog.blogspot.com/
Bill dał się wymacać, a Tom nadal nie wie zupełnie nic.. Poza tym Mat to chujek.. I cieszę się, że Bill mu nawtykał i powiedział co o nim myśli.. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń