… pół roku później
- Tom, szybciej! Za
pół godziny zaczyna się ceremonia! – zrzędził Bill, przeczesując nerwowo włosy.
- Możesz się zamknąć i
jakoś ogarnąć tą mapę?
- To nie moja wina, że
nawigacja się zepsuła!
- Mówiłeś, że jest
dobra! David nas zabije, jak się okaże, że wcale nie poszliśmy do toalety.
Jutro wieczorem gramy koncert we Wiedniu!
- Mam to gdzieś! Za
nic w świecie nie opuszczę tego ślubu!
- No, to może mi
powiesz, gdzie teraz mam jechać?
- Może prosto? –
spytał Bill ironicznie.
- Bill! – warknął
Dredziarz.
- Dobra, dobra. Ale
naprawdę na razie prosto.
- A potem?
- Hm… Jeszcze nie
wiem.
- BILL!
Jechali samochodem już
całą noc i ranek. Po wieczornym koncercie w Amsterdamie uciekli przez tylne
wejście, wsiedli w samochód i ruszyli do Hamburga, gdzie Carlos i Sara mieli
brać ślub. Gordon sypnął groszem, pomagając im wszystko przygotować. Bliźniacy
dostali zaproszenia, ale ślub wypadał w momencie, kiedy oni tłukli się po całej
Europie. David nie pozwolił im jechać. Nie mieli innego wyjścia.
Musieli dać nogę.
- Pierwszy zjazd po
prawej jest na Hamburg.
- Jesteś pewien?
- Tak.
Już raz zabłądzili,
dlatego zrobili jakieś dwieście kilometrów więcej niż powinni. Ślub miał się
zacząć za niecałe pół godziny, a oni mieli do Hamburga jeszcze ładny kawałek.
Nie zdążyli na
początek ceremonii. Gdy zaparkowali samochód pod kościołem, wszyscy już byli w
środku. Szybko przeszli na tył vana, gdzie przebrali się w garnitury i
pospieszyli do kościoła.
- Masz prezent?
- Mhm…
Planowali dać im kilka
tysięcy, ale odkąd zaczęli dobrze zarabiać na koncertach, kwota wzrosła o
kilkanaście kolejnych. Dobrze wiedzieli, że Andreas i Gordon też dużo im dadzą,
pomagając im zbudować małą fortunę. Carlos chciał rozkręcić swój własny biznes.
Teraz już będzie miał do tego okazję.
Gdy weszli do kościoła,
trafili akurat na przysięgę. Stanęli całkiem z tyłu i wsłuchiwali się w słowa
powtarzane przez parę. Ich palce zetknęły się i splotły ze sobą, mówiąc
wszystko.
Trochę szkoda, że oni
nigdy tak nie będą mogli. Ważne jednak było, że żyli szczęśliwie i wszystko im
się układało.
Obrączki niósł Randy,
cały zarumieniony z podniecenia. On i Brian od dwóch miesięcy mieszkali już z
Andreasem i bardzo dobrze im się wiodło. Andy naprawdę o nich dbał. Był bardzo
łagodnym mężczyzną i bardzo niechętnie karał swoje adoptowane dzieci.
Sprawa Simone się nie
wyjaśniła. Policja zamknęła sprawę, przypisując zabójstwo Benowi Thompsonowi.
Wyprawiono jej symboliczny pogrzeb… Na tym się skończyło. Dla nich sprawa była
zamknięta.
- Wow, Sara wygląda
naprawdę ślicznie w tej sukience – powiedział cicho Tom.
- Sam wybierałem –
odparł Bill.
Dredziarz parsknął
cicho, ale nie skomentował tego. Po ceremonii zaślubin przenieśli się na salę,
gdzie wręczyli parze prezenty.
- Tom! Bill!
Przyjechaliście! – ucieszył się Carlos. Przytulił bliźniaków mocno, szczęśliwy.
- Oczywiście! –
powiedział Tom z uśmiechem. – Nie mogliśmy tego przegapić.
- David się zgodził?
Bill parsknął.
- Pewnie do tej pory
się zastanawia, czy czasem nie utopiliśmy się w kiblu.
Carlos uśmiechnął się
szeroko.
- Znowu narozrabialiście?
- E, tam, od razu
narozrabialiście! Musieliśmy tu przyjechać. Tu prezent od nas. Wszystkiego
najlepszego. Duuużo dzieci i w ogóle.
Sara zarumieniła się
lekko.
- Skoro już o tym
mówimy… Sara jest w ciąży – mruknął cicho Carlos, żeby nikt inny nie usłyszał.
Jego oczy zabłysły. – To będą bliźniacy. Tak jak wy.
Tom i Bill roześmiali
się.
- O, stary! Nie wiesz,
coś narobił.
- Zrobię wszystko,
żeby byli tacy wspaniali jak wasza dwójka.
- Na pewno.
Odeszli od młodej
pary, ponieważ również inni ludzie chcieli złożyć im życzenia. Poszli przywitać
się z Gordonem i Andreasem.
- Tom! Bill!
Dredziarz wziął na
ręce Randy’ego, który z radością wskoczył chłopakowi w ramiona. Tom przytulił
go mocno. Uwielbiał tego dzieciaka.
- Hej, smyku.
Widziałem cię, jak niosłeś obrączki. Spisałeś się na medal, jesteśmy z ciebie
dumni.
Randy uśmiechnął się
szeroko.
- Brian też mi to
powiedział. Trochę się bałem, ale było w porządku.
- Myślałem, że nie
możecie przyjechać – Andreas zmarszczył brwi. Tuż przy jego nodze stał Brian, uśmiechając
się lekko.
- Dla nas nie ma
rzeczy niemożliwych – powiedział Bill z cwaniackim uśmiechem.
Gordon pokręcił tylko
głową z niedowierzaniem.
- Dobrze, że
przyjechaliście. To bardzo ważny dzień dla Sary i Carlosa.
- Mhm… Pomagaliśmy mu
wybierać pierścionek zaręczynowy. Nie było mowy, żebyśmy ominęli ten ślub.
Nie żałowali, że
przejechali taki kawał drogi. Carlos był ich przyjacielem i zasłużył na to,
żeby ten dzień był jak najlepszy.
Bill był
niepocieszony, że nie może pić, ale to on miał prowadzić w drodze powrotnej.
Tom też dużo nie wypił. Do następnego koncertu zostało niewiele czasu, a woleli
nie wystawiać cierpliwości Davida na zbyt wielką próbę. Kiedy się wściekł, był
naprawdę okropny.
Około drugiej nad
ranem pożegnali się ze wszystkim i wyruszyli w dalszą część trasy. Zrobili
jeden postój po drodze, w środku nocy.
- Tom? – spytał zaskoczony
Bill.
- Do tyłu, ale już.
Bill uniósł jedną brew,
uśmiechając się cwaniacko, ale nie skomentował polecenia brata. Bez słowa
przeszedł między siedzeniami i usiadł z tyłu. Tom uśmiechnął się, kiedy
zobaczył, że jego bliźniak od razu zaczął się rozbierać.
- Ile mamy czasu? –
spytał Tom, rozpinając pasek w spodniach.
- Jakieś dziesięć
minut.
- Mmm… Spokojnie
wystarczy – Tom przyssał się do ciepłej szyi czarnowłosego, podgryzając ją
lekko.
- Naprawdę? – spytał Bill
z udawanym zdziwieniem. Położył się na siedzeniu i rozsunął szeroko nogi, dając
Tomowi jak najlepszy dostęp do swojego ciała.
- Ktoś tu jest bardzo
chętny – zakpił Dredziarz, w reakcji na ten gest.
- A ty to nie? - parsknął
Bill, sięgając do krocza bliźniaka. Zacisnął na chwilę dłoń na sztywnym już
członku. – Pozer. – Czarny złapał za rozpięte już lekko spodnie Toma i ściągnął
mu je niemal do kolan razem z bielizną. – Zrobiłbym ci loda, ale mamy mało
czasu i… Sam rozumiesz.
Tom prychnął. Akurat!
Bill wyznawał jedną ważną zasadę –robił loda tylko wtedy, kiedy Tom sobie na to
zasłużył. Trzymał się tego kurczowo, dzięki czemu za każdym razem, kiedy członek
Toma znikał w ustach Czarnego, Tom czuł się wyróżniany i doceniany. No, i
musiał przyznać, że było to o wiele przyjemniejsze wtedy, kiedy dostawał to
raczej sporadycznie.
Bill uwielbiał się nad
nim pastwić.
Chłopak wyciągnął
spomiędzy siedzeń lubrykant i pospiesznie rozsmarował go na swoim przyrodzeniu.
Bill mruczał coś, że ma się ruszyć, bo zaraz ostygnie i nici z seksu. Tom
westchnął tylko, po czym spełnił jego prośbę. Nie miał za bardzo czasu, żeby go
trochę porozciągać, dlatego w pierwszej chwili, kiedy wsunął w niego czubek,
Bill jęknął z bólu.
- Tylko nie za mocno –
wymamrotał. – Chciałbym w miarę normalnie poruszać się po scenie.
- Spokojna dupa twoja.
Bill parsknął
śmiechem, przyciągając Toma do pocałunku. Uwielbiał go!
Dredziarz wykonał
pierwsze pchnięcie, jednocześnie zagłębiając język w ustach brata. Obaj
zamruczeli z przyjemności.
Mimo że robili to
regularnie już od dłuższego czasu, wciąż byli nienasyceni i wystarczyło
zaledwie kilkanaście pchnięć, żeby ich obu wepchnąć na szczyt. Bill był tak
ciasny, że mimo nawilżenia Tom musiał być naprawdę twardy żeby swobodnie się w
nim poruszać. Przez to musiał się strasznie hamować, żeby nie dojść niemal od
razu.
W ciągu połowy roku z
Billa zrobiło się strasznie rozpustne stworzenie… Jego krzyki przyjemności
słyszeli chyba wszyscy w pobliżu kilometra.
Po krótkiej chwili
odpoczynku, którą spędzili przytuleni, poprawili ubrania i ruszyli w dalszą
drogę. Fani czekali.
Pojechali prosto do
Wiednia. Tom wziął na siebie rozmowę z wrzeszczącym Davidem, który pieklił się
przez dobre piętnaście minut za ich ucieczkę, dopóki Tom się nie rozłączył.
Kilka kilometrów przed Wiedniem skręcili jeszcze do lasu, gdzie sobie porządnie
dogodzili (nadrobili trochę na trasie, więc mogli sobie na to pozwolić). Bill
cały czas był na dole.
Potem pojechali do
Wiednia, gdzie mieli mieć kolejny koncert na wyznaczonej trasie koncertowej.
Tokio Hotel pięło się
w górę, ich płyty sprzedawały się w milinach egzemplarzy, a oni byli coraz
bardziej rozpoznawalni już naprawdę wszędzie.
Wyfrunęli z rodzinnego
domu i zaczęli żyć na własny rachunek. Zresztą, odkąd Simone zaginęła, rodzinny
dom stał się prawdziwym azylem. Teraz mieli siebie i nie potrzebowali do
szczęścia nikogo innego.
KONIEC
***
No i wreszcie koniec. Sama nie mogę uwierzyć, że to już, no ale... Wszystko kiedyś musi się skończyć.
Cieszę się, ze udało mi się zakończyć to opowiadanie. Być może pojawi się do tego dodatek, muszę tylko dobrze go przemyśleć. Nie wiem jeszcze, kiedy dokładnie wstawię pierwszy odcinek nowego twincestu. Co do świąt mam już pewien plan, ale być może właśnie wtedy pojawi się następne opo. Zbliża się mnóstwo wolnego, mam więc nadzieję, że jak najwięcej czasu będę mogła przeznaczyć na pisanie i czytanie Waszych opowiadań.
DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKIE WASZE KOMENTARZE I ZA TO, ŻE TU BYLIŚCIE. CIESZĘ SIĘ, ŻE MAM DLA KOGO PISAĆ, BO CHOWANIE WSZYSTKIEGO DO SZUFLADY NIE JEST ZBYT SATYSFAKCJONUJĄCE.
Skoro to ostatni odcinek, mam nadzieję, że jak największa ilość osób zostawi po sobie ślad i skomentuje całokształt. Z racji tego walniętego egzaminu, nie powiadamiam o tym odcinku. Może jutro.
Do następnego!
Pozdrawiam!
Ah.. spełniłaś moją cichą prośbę o rozpisanie ich sexu, tak ostatni raz. Dzięki.
OdpowiedzUsuń.
Co do całego opowiadania to dawno takiego nie czytałam i ciesze się, że należy do tych które fajnie się czyta i są ciekawe. Lubię to jak piszesz, i oby więcej takich twincestów.
.
Alien.
.
Cudowne, a Billi przekonał się, że bycie na dole jest jeszcze "fajniejsze" i już się nie boi czyjegoś dotyku. To jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam. Myśle, że następne opo będzie tak dobre, a może i nawet lepsze od tego xb Pozdrawiam Fanka
OdpowiedzUsuńT^T będę tęsknić ..
OdpowiedzUsuńale miło się skończyło, więc nie ma na co marudzić ^^
Jakie to słodkie i wszystko się udało :] Muszę powiedzieć ,że jestem szczęśliwy z tego nie mogę się doczekać nowego powiadania :] Pozdrawiam :]
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już koniec.... Ale za to jaki piękny koniec ich czekał.. To opowiadanie będzie jednym z moich ukochanych i wyląduje obok "Lalki" Buczi i twórczości Loreley. Jesteś po prostu niesamowita w tym co robisz. Każde słowo dociera do mnie podwójnie, a nawet potrójnie. Dziękuję Ci za to, że każdy twincest wychodzący spod twoich palców jest tak wyjątkowy. Uwielbiam zagłębiać się w opowiadaniach na temat bliźniaków.
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na coś nowego. :)
Boskie.Kocham to opowiadanie.Będę za nim tęsknić. Niski ukłon dla pisarki. Jesteś genialna.
OdpowiedzUsuńOdcinek super, uwielbiam Twoje opowiadania i czekam na następne ^^ Powodzenia na egzaminach. Pozdrawiam :3
OdpowiedzUsuńJedno słowo: ZAJEBIŚCIE :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już koniec :(
OdpowiedzUsuńPodsumować całokształt... Nie było rozdziału, który by mi się nie podobał. Wszystkie były cudne. Ciekawe, pełne akcji.
Na początku myślałam, że Bill nigdy nie zbliży się do Toma, ale na szczęście bliźniak szybko go "oswoił". Cudowne było to, jak Tom powoli i delikatnie przyzwyczajał brata do dotyku, uczuć. A Bill uczył się ufać innym. Choć na początku ufał tylko Tomowi. Naprawdę cudo <3
Dobrze, że to zabójstwo Simone spadło na tego całego Bena i Andreas na wolności wychowywać bliźniaków. Wszyscy są zadowoleni :D
Zawsze coś mi nie pasowało w tej nienawiści Billa do Andreasa, bo przecież Andy był miły dla bliźniaków. Nie tylko dla Toma, którego pokochał, ale i dla Billa, który traktował go jak najgorszego wroga, którym przecież nie był. To Simone była jego wrogiem. Dlatego kiedy Andreas ją zabił, zyskał w moich oczach xD No i wtedy właściwie wszystko się wyjaśniło.
W sumie jak tak teraz o tym myślę, to nie trudno było odgadnąć te tajemnice, sny bliźniaków.
Dziękuję Ci za to opowiadanie i czekam na kolejny Twincest w Twoim wykonaniu :)
Pozdrawiam!
http://ty-i-ja-to-my.blogspot.com/
Mimo, że skończyło się szczęśliwie, na co skrycie miałam nadzieję od pierwszych słów tego opowiadania, niesamowicie płaczę w tej chwili. Po prostu mną trzepie... Piszę ten komentarz z cholernymi łzami w oczach, przysłaniającymi mi literki na klawiaturze i nie potrafię ubrać w słowa tego, co czuję... Gott, to takie smutne, że to już koniec... Nie mogę w to uwierzyć.
OdpowiedzUsuńRodzinny Dom już na zawsze pozostanie moim ulubionym opowiadaniem.
Strasznie smutno mi się zrobiło kiedy przeczytałam ostatnie słowo głoszące tą smutną prawdę, Rodzinny Dom dobiegł końca. Mimo iż to już koniec na pewno jeszcze powrócę do tego opowiadania. Nadal nie mogę uwierzyć, że tak szybko się skończyła ta magiczna podróż, którą nam zafundowałaś.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest jednym z najlepszych twincestów jakie kiedykolwiek przeczytałam. Bardzo podobało mi się jak wprowadzałaś nas w psychikę obu chłopców. Przyznam szczerze, że nie łatwo było przewidzieć ich reakcje i kolejne posunięcia wobec siebie oraz wobec innych. Jesteś naprawdę bardzo utalentowaną autorką. Mam nadzieję, że pierwszy odcinek nowego opowiadania już wkrótce się tutaj ukaże.
Będzie mi bardzo brakowało tego opowiadania. Aż trudno uwierzyć, że będę wchodzić na Twojego bloga i nie zobaczę w poniedziałek wieczorem kolejnej notki z tym opowiadaniem. Dobra, ja już nie przedłużam. Jak będę się tutaj jeszcze tak rozczulać to się popłaczę. Oczy i tak miałam szkliste podczas czytania i ledwo dobrnęłam do końca. Gratuluję Ci wytrwałości i determinacji. Niech te egzaminy nie zniechęcą Cię do dalszego tworzenia.
Życzę Ci dużo weny.
Pozdrawiam ;3
Będę płakać! T.T
OdpowiedzUsuńStrasznie żałuję, że to już koniec. Takie genialne opowiadanie się skończyło. Będzie mi go brakować...
Dziękuję Ci za to, że zdecydowałaś się nim z nami podzielić. Jestem pewna, że wrócę do tego twincestu jeszcze nie raz.
Dziękuję jeszcze raz.
Powodzenia na egzaminie! Trzymam za ciebie kciuki.
To opowiadanie było świetne! Były emocje, napięcie, chwile zaskoczenia. Nie raz czekałam na nowy odcinek, nie mogąc się doczekać kolejnych losów bliźniaków. Oby więcej takich utworów. Chociaż, jeśli chodzi o Ciebie, nie obawiam się braku dobrych opowiadań. Masz talent i udowadniasz to z każdym kolejnym rozdziałem. :)
OdpowiedzUsuńJa...dziękuję ci.
OdpowiedzUsuńDziękuję z całego serca, za każde zawarte w tym opowiadaniu słowo.
Przepraszam, że nie komentowałam każdego odcinka, po prostu nie dawałam rady.
Mimo to, wiernie czytałam, wspierałam (duchowo, ale jednak) i wyczekiwałam każdego kolejnego rozdziału.
Smuci mnie to, że coraz więcej moich ukochanych opowiadań po prostu się kończy.
Piaskowy gołąb Marony,
Przejście, Sierotka autorstwa Drache...
Wspólne dzieło wymienionych wyżej autorek, czyli Bariera zmysłów. Lalka Buczi, która jednak nie jest kontynuowana.
I Rodzinny dom, który całkowicie podbił moje serce, już pierwszymi słowami.
po prostu...zakochałam się.
Kochałam tajemniczego, zamkniętego w sobie Billa. Tego radosnego, niewinnego Toma. Ich obu, tak po prostu.
Czasem...miałam łzy w oczach. Naprawdę trudno jest doprowadzić mnie do płaczu.
Uwielbiam cię dziewczyno.
Jestem wdzięczna, że podzieliłaś się z nami czymś tak pięknym.
Powodzenia we wszystkich egzaminach i tak dalej. Trzymam kciuki.
Dziękuję.
OMG... już koniec...
OdpowiedzUsuńJestem z tym opowiadanie od samego początku i ...szczerze nie wierzyłam że będzie happy end... Z którego oczywiście cieszę się niezmiernie :)
Rozdział, jak zwykle boski. x3
Prosisz o skomentowanie całego opo... więc...
Piękne i boskie. Sama historia zawarta w nim w niektórych momentach wręcz nierealna, zaś w innych z życia wzięta. Moim zdaniem jest to twoje najlepsze opowiadanie.. Naprawdę nie mogę uwierzyć że to już koniec.. nie mam serca żegnać się z moim zadziornym Billem i Niewinnym Tomim... No.. i z wszystkimi tajemnicami które towarzyszyły temu opowiadaniu..
Właśnie do tych tajemnic mam mieszane uczucia... w niektórych chwilach po prostu irytowało mnie to, że tyle ich jest, ale jak teraz o tym myślę, to dobrze. Rodzinny dom czymś się wyróżnia, i to coś dodaje mu uroku :3
Sama fabuła właściwie w każdym z momentów tworzy, bądź rozwiązuje różne tajemnice bliźniaków. Wiem, moja wypowiedź kręci się w okół słowa "tajemnice" ,ale to one są czymś co najbardziej zapamiętałam. Czytelnik mojego pokroju, czytając to na pewno się nie zanudzi :)
Na pewno będę śledzić dalsze twincesty na tym blogu. Mam nadzieje że faktyczni wkrótce się pojawią.
To jedno za moich ulubionych opowiadań. Zawsze czekałam głównie na nie. Jesteś naprawdę świetna! Pozdrawiam. :-)
OdpowiedzUsuńObsesja i co ja mogę napisać...Smutno, mi to oczywiste. Nie lubię takich chwil, kiedy coś się kończy. Przeżywałam już wiele zakończeń twoich cudownych opowiadań. Teraz mogę ci tylko podziękować, za te cudowne tygodnie z ''Rodzinnym Domem'', za chwilę wzruszenia, śmiechu. Wykreowałaś wspaniały świat, w który wkraczałam w każdy poniedziałek i pochłaniał mnie całkowicie. Jestem przekonana,że kolejne twoje dzieło wzbudzi we mnie taki sam zachwyt. Jesteś niezwykle utalentowana. Pozostaje tylko czekać i czytać inne twoje perełki ;-)
OdpowiedzUsuńKurcze... nie wiem co powiedzieć xD Świetnie piszesz, a odcinek był niesamowity (tak jak reszta), tylko szkoda, że już to koniec :(
OdpowiedzUsuńUcieszyłem się jak zawsze, że jest nowa część opowiadania i żałowałem, że to ostatnia. Czytając, miałem ciągle uśmiech na ustach, ale kiedy skończyłem... poczułem ukłucie w sercu. Uwielbiam to opowiadanie, uwielbiałem w nim chłopaków i Andreasa. Niby na początku nie zapowiadało się, że oni będą razem, ale jednak.
OdpowiedzUsuńBędzie mi brakować Rodzinnego domu. Ale na szczęście, niedługo zacznie się nowe. Na pewno będzie równie dobre jak te.
Dziękuję Ci za to wspaniałe opowiadanie, za to, że jesteś i chcesz nadal dla nas tworzyć.
Pozdrawiam.
Nie wierzę ;(
OdpowiedzUsuńBoże , jak ja będę tęsknic za tym opowiadaniem :'(
Fajnie by było jakbyś napisała drugą cześc czy coś :3 Oczywiście to tylko sugestia :)
Szkoda , że było tak mało seksu , ale poza tym pięknie :)
pękło mi serce wraz z przeczytaniem KONIEC. Ohh nie...
OdpowiedzUsuńale.. Cos się kończy - coś się zacznie :D i znając życie znowu to będzie perełka :)
Piekny koniec - pogodny, wesoły i jednocześnie namiętny jak ta ich cudowna miłość.
Bawi mnie określenie Billa jako rozpustnego stworzenie, którego słychac na kilometr ! - mrau haha <3
czekam na nowe opowiadanie z niecierpliwością.
Czuje, że to będzie wspaniały, świąteczny prezent :)
Buziaki i trzymaj się ciepło.
Wierna
A.
Nie wierzę, aż się łezka kręci... Nawet się trochę wzbraniałam przed przeczytaniem tego, tak smutno, że to już koniec... Jesteś cudowna! A happy end tego opowiadania chyba nie mógł wyglądać lepiej! <3
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem, naprawdę. Kawał dobrej roboty. Gratuluję.
OdpowiedzUsuńI życzę dużo weny.
Super zakonczenie:) szkoda ze to juz koniec naprawde fajne bylo to opowiadanie:) mam nadzieje ze kolejne bedzie rownie dobre jak to albo nawet lepsze:) czekam na wiadomosc:) Ana
OdpowiedzUsuńnie wierzę, że to już koniec. ;<
OdpowiedzUsuńdziękuję za "Rodzinny dom"...za wszystkie opowiadania, które pomagały...i dalej pomagają mi przeżyć ciężki okres w życiu.
brak mi słów.
Przeczytałam całe opowiadanie. W jednym momencie mnie wzruszało, w kolejnych się śmiałam. To chyba oznaka dobrze napisanego tekstu. Jesli zostawia w czytelniku wszystkie emocje i tak na prawdę nie ma do końca pojęcia jakie, ale dobrze je wspomina. Czasami twoje opowiadania pomagają mi oderwać się od tej pojebanej rzeczywistości. I dobrze. Cieszę się że jest ktoś kto potrafi pisać w ten sposób.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością będę dalej śledzić twojego bloga dalej.
Przepraszam, ale nie mogłam wcześniej dodać komentarza. Teraz wszystko z siebie wyleję.
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie brak mi słów. To było takie piękne ! Zdecydowanie było i jest to opowiadanie numerem jeden. Czytałam je, i było małą cząstką mojego świata, który tworzę sobie w głowie. Na prawdę z wielkim żalem i bólem na sercu czytałam ten Epilog, nie mogłam uwierzyć, że coś, co po części stało się moją codziennością i kawałkiem mnie o prostu się skończyło !
Świetnie, po prostu genialne piszesz ! Masz bardzo przyjemny styl, szybko się czyta i bardzo płynnie, tak.. lekko. To według mnie jest super.
A co do treści, to... Kiedy to czytałam, a zwłaszcza ten epilog to ledwo powstrzymywałam łzy, takie to było świetne ! Nawet teraz kiedy o tym myślę, to mi tak gorzko na sercu. Jedna myśl przez jakiś czas zaprząta mi głowę: ''To już koniec Rodzinnego Domu''.
Bardzo Ci dziękuję, że piszesz, to na prawdę dużo we mnie zmienia, czytając Twoje wytwory :)
Hmm cóż by tu dodać. Bardzo, heh, nie. Bardzo to złe określenie. Niesamowicie mi się podobało i po prostu nie potrafię opisać tego jakimiś innymi słowami. Uwielbiam Cię <33
Pisz dalej nowego TWC, mam wielką nadzieję, że będze tak dobry jak ten, ale z resztą, przecież Ty wszystko piszesz we wspaniały sposób, więc na pewno będzie xD
Życzę Ci dużo weny, żeby Ci się tam wszystkie sprawy prywatne poukładały i wracaj do nas jak najszybciej z nowym Twincestem ! :3
Przeczytanie całości zajęło mi zaledwie dwa dni! Masz naprawdę spory talent, dziewczyno! Kurczę, nawet, kiedy robiłam sobie przerwę, myślałam: ciekawe co będzie dalej? Kocham twincesty, a kiedy są tak dobre, kocham je szczególnie :) Ten ląduje na mojej górnej półce! Pozdrawiam gorąco i zabieram się za "Twarzą w twarz", mając nadzieję, że je może zdążysz odwiesić, zanim zacznę narzekać, że nie wiem, co jest dalej ;) Dużo weny!
OdpowiedzUsuńZajebiste opowiadanie. ♥ Zresztą jak każde inne. Masz ogromny talent. Ja jak próbowałam coś pisać to tego się czytać niestety nie mogło... :'-C Wracając do opowiadania bardzo mi się wątek zabójstw podobał, a jak Andy wygarnął Simone to co poczuł po gwałcie to aź mi się łezka zaktęciła. Jak można być taką matką??? Ale grunt że się dobrze skończyło i że Bill wybaczył Andreasowi. Kocham takie opowiadania, gdzie jest mi żal bohaterów, widze że ty też takie lubisz. Dlaczego jak czytam twoje opowiadania to się rozklejam i rozpływam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę jak każdy inny dużo WENY !!! ♡ :->
Mimo że opowiadanie zakończyłaś już dawno, to je skomentuję, bo Ci się to w 100% należy. Muszę przyznać, że to jedno z najlepszych opowiadań jakie dano mi było przeczytać. Twój styl pisania, sam pomysł, wątki i emocje bardzo mi się podobały i są bardzo w moim guście - lubię szczyptę tajemnic (choć tu więcej niż szczypta ;)) i elementy kryminalne. Dziękuję Ci za to opowiadanie i za to, że przez dwa dni nie odrywałam się od telefonu, żeby je jak najszybciej przeczytać i dokładnie je przeżyć. Życzę Ci weny, weny i jeszcze raz weny a także czasu i ochoty na publikowanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Skończyłam czytać opowiadanie wiec muszą skomentować. Naprawdę ciekawie piszesz. A akt seksu opisujesz fenomenalnie naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem. A związki kazirodcze są dla mnie odwieczna zagadka, no bo facet x facet to zupełnie inna sprawa. Tobie ładnie wychodzi opisywanie ich uczuć tylko czy tak jest naprawdę? Ja gdy pisze bardzo lubię gdy moje opowiadania są choć troszkę 'realne' ty masz tak samo? Z chęcią bym z tobą popisała na priv i podyskutować.sylwia_gralewska.sylwia@gmail.com pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ chęcią, gdy tylko będę miała na to czas :) I tak, staram się, by moje opowiadania były realne, ale czasami pewne sytuacje są mało prawdopodobne, ale pasują mi do opowiadania i nie wywalę ich za nic na świecie.
UsuńPozdrawiam!
gralewska.sylwia@gmail.com tam był błąd :D
OdpowiedzUsuń"To co dobre, kiedyś się kończy" - powiedział lub napisał ktoś, gdzieś, kiedyś, ale nie jestem pewna kto, gdzie i kiedy.. Tak cholernie bardzo przywiązałam sie do tego opowiadania, jak do żadnego innego do tej pory. Zaraz zacznę tutaj płakać i wylewać potoki słonych łez na klawiaturę, aż laptop dostanie zwarcia.. Kto by się spodziewał (zaczęłam bardzo często używać tego zwrotu.. Boję się), że do tego stopnia uzależnię się od tego opowiadania? Można powiedzieć w sumie, że to najlepsze opo na całym blogu (ale nie powiem, aby nie urazić twej dumy oraz mego poglądu na pozostałe, wspaniałe dzieła twego autorstwa). Uwielbiam tę dwójkę i kocham sposób w jaki o nich piszesz.. Obiecuję więc, że jeżeli dasz mi więcej takich opowiadań będę cię wielbić do końca życia. Twój blog to największe cudo jakie czytam od urodzenia (xDD). Tak.. Sama celowo próbuję poprawić sobie humor.. Bo ryczę ;^; Pozdrawiam i idę już spać, ale jutro (jeśli będę miała czas - a ja zazwyczaj zawsze mam czas) zabieram się za "Okruchy życia" i to kolejne opowiadanie.. Oyasumi~
OdpowiedzUsuń