Tom otworzył oczy i zerwał się do
siadu, oddychając jak po długim biegu. Ledwo mógł zaczerpnąć powietrza.
Rozejrzał się, nie bardzo rozumiejąc, co się stało. Jego naszyjnik znowu się
świecił.
Żyje?
Szybko podniósł bluzę i koszulkę, po
czym zaczął oglądać swój brzuch. Ani śladu. Skóra była gładka i nie było na
niej nawet najmniejszej blizny ani nic z tych rzeczy. Przejechał po delikatnej
skórze opuszkami palców, chcąc się upewnić, że na pewno wszystko jest w
porządku. Było. Na nodze też nie dostrzegł żadnych śladów, nawet nie miał
podartych ciuchów. Znowu był w tunelu. Nie było Kevina ani reszty.
Test.
To był ten pieprzony test!
Zdał go? Chyba tak. Kevin tak
powiedział i chociaż można mu było wiele zarzucić, nie kłamał. Pomijając fakt,
że to raczej Kevin nie był, a jedynie coś, co miało go udawać, nadal był w
tunelu i czekały kolejne trzy zadania. Wszystko wskazywało na to, że sobie
poradził.
Miał przed sobą kolejne drzwi.
Zdecydował, że zanim w nie wejdzie, musi najpierw chwilę odpocząć. To, co miał
w pierwszej próbie było bardzo nieprzyjemne. Ból był autentyczny. Czuł, jak nóż
zagłębia się w jego ciele, jak przecina mu wnętrzności i pobudza nerwy do
reakcji. Czuł go głęboko w swoim ciele i na samą myśl o tym zdarzeniu po
plecach przechodziły mu ciarki. To było takie okropne uczucie, każdy
najdrobniejszy ruch wyrywał z jego ust jęki bólu, które starał się powstrzymać,
żeby nie dać satysfakcji dręczącym go kolegom. Gdyby wiedział, że są głusi i
nie usłyszą jego okrzyku, darłby się z bólu ile sił w płucach, a przynajmniej
do momentu, do którego mógłby swobodnie oddychać.
Wszystko, co się tam stało, było
bardzo realistyczne i przyprawiało Toma o gęsią skórkę. Czy naprawdę nie może
ufać Kevinowi ani reszcie? To prawda, że nigdy się nie lubili, a Zakrzewski
wręcz darzył go nienawiścią, ale bez przesady. On sam nie byłby zdolny do
dźgnięcia go nożem, a już zwłaszcza cztery razy! Kevin też, choć często lubił się
bić i masakrować swoich przeciwników, nie wykazywał skłonności morderczych.
Nosił przy sobie scyzoryk, ale Tom nigdy nie widział, żeby używał go podczas
bójki. Na samo wspomnienie noża – z dwunastocentymetrowym ostrzem, jak
zaznaczył Zakrzewski - zadrżał. To było straszne!
Boże, a co z Billem, pomyślał nagle.
Jeśli ja dostałem taki test, to on musiał mieć coś równie potwornego. Mam
nadzieję, że mu się udało. Biedny Billy...
Tom westchnął, po czym z
przekleństwem na ustach podszedł do drzwi i pchnął je. Wszedł do środka już
mniej pewnym krokiem niż wcześniej.
Znowu wszędzie było ciemno, a światło
dawały tylko jakieś lampy.
Znajdował się na jakimś odludziu, w
oddali zobaczył Starą Stację. Zorientował się, że jest na obrzeżach miasta.
Jego naszyjnik ponownie zgasł.
Nawet nie zdawał sobie sprawy z
tego, że jego brat musiał przejść identyczny test.
- Tom! Tutaj! - usłyszał krzyk.
Zdezorientowany zaczął iść w tamtą
stronę. Pomyślał, że ma jakieś cholerne deja vu. Miał tylko nadzieję, że tym
razem nikt nie będzie wyskakiwał na niego z nożem. I bez tego było mu ciężko.
Szedł za głosem i nagle zamarł. Na
torach leżał jego brat. Jego prawa noga jakimś cudem utknęła w szynie. Zdumiony
patrzył, jak próbuje się wyrwać. Podbiegł od niego.
- Bill! - krzyknął.
Bliźniak spojrzał na niego. W oczach
miał łzy, ale nie płakał. Był przestraszony. Odruchowo ruszał nogą, próbując ją
jakoś wyciągnąć, ale jego wysiłki szły na marne.
Blondyn ukląkł obok brata.
- Jak ty w to wlazłeś? – spytał,
delikatnie łapiąc go za nogę.
- Nie wiem. Wszedłem do tych
dziwnych drzwi w tunelu i znalazłem się tutaj. A co ty tutaj robisz?
- To samo, co ty. Cholera, nieźle
się zaklinowała.
Tom starał się jakoś pomóc Czarnemu,
ale to była sytuacja bez wyjścia. Jego stopa ani drgnęła.
- Musimy zawołać pomoc - westchnął w
końcu blondyn.
- Na tym odludziu? - zamarł na
chwilę. - Tom...
- Co?
- Słyszałeś? - spytał płaczliwym
głosem.
- Co miałem słyszeć?
- Jedzie pociąg!
- Nie panikuj, zaraz ci pomogę.
- Naprawdę!
- Bill, uspokój się. To nie jest...
– urwał, słysząc odgłosy charakterystyczne dla nadjeżdżającego pociągu.
Czarny zaczął szarpać nogą. Gdyby
miał w pobliżu siekierę, zapewne by sobie odrąbał stopę, żeby tylko się
wydostać. Wpadał w panikę, jego ruchy były coraz bardziej chaotyczne. Wydawał z
siebie nieartykułowane dźwięki i szarpał się okropnie.
- Spokojnie! Zaraz ci pomogę! -
powiedział Tom, odsuwając jego ręce.
Już nie był taki delikatny. Próbował
wyrwać stopę brata z pułapki, ale to nie było takie proste. Bill jęczał z bólu,
kiedy pewnie chwytał go za przetrąconą nogę i starał się ją jakoś uwolnić. Nic
jednak nie wskórał. Sam zaczął wpadać w coraz większą panikę. Pociąg był coraz
bliżej. Co prawda mógł poruszać się po innym torze, ale szczerze w to wątpił.
Gdyby tak było, na pewno nie miałby tego w teście.
Jeśli to przeżyję, nigdy więcej nie
dam się zmusić do pójścia do kościoła, pomyślał.
- Co teraz?- spytał Czarny,
załamującym się głosem.
- Zaraz cię uwolnię – powiedział,
chociaż wiedział już, że mu się to nie uda.
- A jak nie? Tom, boję się.
- Uspokój się. Damy sobie radę,
zobaczysz.
- Nie chcę tu umierać! Nie w taki
sposób.
- Wyluzuj!
- Tom! Ten pociąg mnie przejedzie!
Jak mam się wyluzować?!
- Nic ci nie będzie!
- Nie słyszałem o osobie, którą
przejechałby pociąg i by po tym żyła!
- Nie przejedzie cię pociąg, dobra?
Przestań się szarpać, bo nie mogę wyciągnąć twojej nogi.
- Pośpiesz się, proszę!
- Luz, Billy!
Zdesperowany Coger ponownie
spróbował pomóc bratu, chociaż wiedział, że nic nie wskóra. Dopóki jednak
pociąg był jeszcze w miarę daleko, miał nadzieję, że być może coś uda mu się
zrobić. Widział przerażony wzrok bliźniaka i zastanawiał się, co z tego
wyniknie. Jeśli pociąg naprawdę jedzie po tych torach...
Przełknął głośno ślinę. Bill zginie.
To było pewne.
Cholera, pomyślał wściekły, nadal
walcząc z problemem. Uspokoił się trochę dopiero w momencie, kiedy usłyszał
głuchy jęk Czarnego. Zabrał się do roboty z większą ostrożnością.
- Tom, może lepiej szybko kogoś
zawołaj? - spytał Bill.
- Nie mamy czasu. Poza tym,
prawdopodobieństwo, że kogoś znajdę na czas jest jak jeden do miliona. Nie mam
zamiaru ryzykować.
- Ale...
- To moje ostatnie słowo.
- Nie chcę, żeby przejechał mnie
pociąg! - głos Billa niebezpiecznie się załamał.
- Nie waż się rozpłakać, bo ci
przyleję! - warknął blondyn, nadal próbując uwolnić stopę bliźniaka z pułapki.
- Przejedzie mnie pociąg! -
lamentował chłopak.
Tom przewrócił oczami. Sam już nie
wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Jeśli to była jakaś mara, świetnie
odwzorowała charakter Billa, wyolbrzymiając niektóre cechy. Ale jeśli to był
Bill… Toma aż świerzbiła ręka, żeby trzepnąć go w ten durny łeb.
W oddali słychać było mknący pociąg.
Zagryzł dolną wargę, chowając kolczyk w ustach. Przez chwilę trącał kolczyk
językiem, myśląc gorączkowo.
Wiedział, że nie będzie potrafił
patrzeć na śmierć brata. Czy jednak starczy mu odwagi, żeby zginąć tu razem z
nim? Co prawda w poprzednim teście zginął za niego, ale to była inna sytuacja.
Tamta wynikła z jego winy, to jego koledzy przyczepili się do Czarnego i chcieli
zrobić mu krzywdę. Teraz było inaczej. Jadący pociąg nie był wynikiem jego
błędów. To, że się tam znaleźli, było zbiegiem okoliczności. Nie, to złe
określenie. Byli tam celowo, ale nie rozumiał, czego się od niego oczekuje.
Powinien zginąć tu z Billem czy może odejść od torów, żeby nic mu się nie
stało? Miał w głowie istny mętlik, a to, że pociąg był coraz bliżej, wcale nie
ułatwiało mu wyboru.
- Tommy! Nażarłem się tabletek,
skoczyłem z urwiska, rzuciłem jabłkiem w dwumetrowego potwora, zrobiłem tyle strasznych
i niesamowitych rzeczy! Nie chcę, żeby do tej listy dołączył jeszcze ten głupi
pociąg! - odezwał się Bill przełykając łzy.
Dzielnie walczył z chęcią
rozpłakania się.
- Spokojnie, nie dołączy - rzekł Tom,
wzdychając i dając spokój nodze Billa.
- Ale on tu jedzie! A ja nie mogę
się ruszyć!
- Nie bój się!
- Łatwo ci mówić. Możesz sobie stąd
pójść. To ja tutaj na pewno zginę, nie ty!
- A skąd wiesz, że nie zginę razem z
tobą? - zirytował się blondyn.
- Nie wiem.
Tom też nie wiedział. Miał coraz
mniej czasu na podjęcie decyzji. Zaczął o tym myśleć i nagle usłyszał głuchy
jęk brata. Spojrzał na niego i zobaczył, że w jego oczach odbijają się jakieś
światła. Obejrzał się i dostrzegł pociąg sunący na nich z olbrzymią prędkością.
Co mam robić, myślał gorączkowo. Nie
chcę tu zginąć, ale nie chcę też zostawić Billa.
Blondyn patrzył na zbliżający się
pociąg.
Czy kocham go na tyle mocno, żeby
zginąć razem z nim?, zadał sobie w myślach pytanie, zerkając na trzęsącego się
ze strachu bliźniaka.
Nagle wszystko stało się takie jasne
i proste. Uśmiechnął się nawet lekko. Ponownie spojrzał na pociąg i już
wiedział. Ogarnęło go dziwne uczucie, radość przepełniała jego serce. Nie
wiedział, co to jest i skąd się wzięło, ale mało go to obchodziło. Ważne, że
nareszcie zdał sobie z tego sprawę. Wcześniej mówił bratu, że go kocha, ale
nigdy nie poczuł tego aż tak mocno jak właśnie w tej chwili.
Przysunął się do niego i zasłonił mu
widok maszyny.
- Nie patrz tam - powiedział
spokojnie.
- Ale, Tom... Pociąg! - wyjąkał
Bill.
- Pamiętasz co kazałem ci zrobić,
kiedy spadaliśmy w przepaść?
- Kazałeś mi zamknąć oczy...
- Właśnie. Teraz zrobimy tak samo,
dobra?
- Znaczy, że ja mam zamknąć tutaj,
żebym nie widział pociągu, a ty odejdziesz i też nie będziesz patrzył, jak mnie
zabije? – spytał Bill z nadzieją.
- Będę tutaj cały czas, nie bój się.
- Chcesz tu zostać? - Czarny
otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
Blondyn tylko kiwnął głową. Bill
zaczął go z całych sił spychać z torów.
- Nie możesz! Tom, odejdź! Nie po
tym wszystkim, co przeszliśmy! Chociaż jeden z nas musi to przeżyć.
- Zostaję z tobą, młody.
- Spieprzaj stąd! Już!
Pociąg był tuż tuż, ale Tom nawet
nie drgnął.
- Przysięgam, że jeśli się teraz
rozpłaczesz, zdążę ci przylać - powiedział spokojnie starszy z bliźniaków,
widząc skrzywioną twarz Czarnego.
- Ale, Tom, pociąg... - wyjęczał
Bill, usiłując spojrzeć na maszynę, którą zasłaniał mu brat.
- Nie myśl o tym - rzucił blondyn.
Z jakiegoś powodu w ogóle się nie
bał. Może wiedział, że nic mu się tak naprawdę nie stanie, a może po prostu
zupełnie oszalał. Kto przy zdrowych zmysłach siedziałby na torach i czekał na
pędzący pociąg? Oczywiście, że Tom Coger! Chyba nigdy tak naprawdę nie był
normalny. W sumie to był prawie pewny, że gdyby zdarzyło się to w realnym
świecie, też prawdopodobnie by tak postąpił. Być może nie był specjalnie bystry
jeśli chodzi o naukę, a jego zachowanie pozostawiało wiele do życzenia, ale był
honorowy i, wbrew pozorom, wrażliwy. Nie mógłby patrzeć, jak Bill umiera. Nawet
kiedy znalazł go na stacji i zobaczył, w jakim jest stanie, rozpłakał się.
Przez dwa lata podsycał w sobie nienawiść do bliźniaka, starał się go
zniszczyć, a mimo to zapłakał, gdy zobaczył go umierającego. I choć sam był tym
zdumiony, to jednak było mu z tym dobrze.
Przytulił głowę Czarnego do swojej
piersi tak, żeby bliźniak nie mógł widzieć nadjeżdżającej maszyny. Bill złapał
go za bluzę na ramionach. Nie wyrywał się. Krzyknął, gdy szyny zaczęły drżeć.
Hałas wydawany przez pociąg był potworny.
- Może trochę zaboleć... -
powiedział spokojnie Tom.
- Jesteś wariatem!
- Tak, tak...
Blondyn zamknął oczy i przygotował
się na ból.
- Zdałeś, Tommy – usłyszał ciche
słowa Billa.
Poczuł jakby mocne klepnięcie i...
Rozejrzał się dookoła zdumiony.
Znowu tunel. Bill i pociąg zniknęli. Zobaczył przed sobą kolejne drzwi.
Westchnął cicho. Udało mu się, przeszedł drugi sprawdzian. Na pewno nie wymyślą
już nic gorszego. Jeszcze tylko dwa testy.
Albo aż dwa...
- Przynajmniej tym razem nie bolało -
burknął.
Podszedł do kolejnych drzwi i pchnął
je, wchodząc do środka.
***
Tym razem trochę krócej, ale mam nadzieję, że nie mniej ciekawie.
co do tych testów to pewne wyjaśnienia pojawią się w dalszej części tekstu.
Pozdrawiam!
Pikawka mi wibruje, super opisane (jak zwykle btw.), to jak się uśmiechnął i zasłonił mu oczy.... piękne!
OdpowiedzUsuńŚwietny ;D Ciekawe,jakie jeszcze testy będą musieli przejść... Nie mogę się już ich doczekać ;D
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Moment, kiedy Tom zdecydował i zasłonił Billowi nadjeżdżający pociąg było śliczne! Oboje są w stanie nawet umrzeć dla tego drugiego - to jest wspaniałe.
OdpowiedzUsuńCzekam na kontynuację i pozdrawiam!
http://ty-i-ja-to-my.blogspot.com/
Pięknie opisałaś ich miłość. Cudowne jest to, że oboje byli gotowi zginąć za tego drugiego. Dobrze im idzie jak na razie, mam nadzieję, że przejdą wszystkie testy i wrócą do świata żywych.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać nowej notki.
Życzę weny, pozdrawiam!
Kurde.. Tak się zastanawiam, czy ja potrafiłbym poświęcić się własnej siostrze czy bratu.. Oni, będąc tam, przekonują się, ile dla siebie znaczą i jak bardzo siebie kochają. Również mam nadzieję, że kolejne dwa testy przejdą pomyślnie, ale na pewno będzie ciężko. Skoro te dwa, były tak okropne, to co będzie dalej?
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością będę czekać na dalszą część.
Pozdrawiam.
to było piękne gdy Tom zasłonił Billa i zabronił mu patrzeć na pociąg. aż musiałam wziąć poduszkę żeby się do niej przytulić bo zachciało mi się płakać ;( obydwaj mieli podobne takie same testy... czy dalej też tak będzie? jestem bardzo ciekawa, pisz szybko :*
OdpowiedzUsuńKrótko, krótko.
OdpowiedzUsuńZa krótko D:
Wzruszyłam się Q__Q Tommy, jaki ty jesteś bohaterski <3
No hej! Kiedy będą pozory? ;D Uwielbiam to opowiadanie i już nie mogę się doczekać nowego odcinka, szczególnie teraz! ;)
OdpowiedzUsuńAke
Postaram się to wstawić nawet dzisiaj, ale jeśli nie, to prawdopodobnie pojawi się jutro. Wena mnie totalnie opuściła na to opowiadanie T.T
UsuńZdarza się, że opuszcza, wiem jak jest ;) Trzymam kciuki, żeby powróciła! ;p
OdpowiedzUsuńAke