- Wstawaj, bo ci przyłożę! - Czarny
usłyszał zirytowany głos.
Otworzył oczy i zdezorientowany
spojrzał na bliźniaka. Ku własnemu zdziwieniu, był w swoim pokoju. Zerwał się
do siadu i obserwował wszystko zaszokowany. Dlaczego był w swoim pokoju?
Powinien przecież obudzić się w tunelu i przejść przez kolejne drzwi. Czyżby
nie zdał testu? Jeśli tak, to dlaczego jest w domu?
Tom patrzył na niego jak na wariata.
- Stało się coś? - spytał Bill.
- Ta... Mama kazała ci zejść na dół.
- Co? - zdziwił się.
- Gówno! Masz zejść na dół.
- Po co?
- A co mnie to obchodzi?! Pewnie chce,
żebyś poszedł po zakupy. Niedługo przyjadą goście.
- Goście? Jacy goście? Co ty
pieprzysz?
- Co ja pieprzę?! Zupełnie ci
odbiło, śmieciu! Zaćpałeś się czy co?
Zdezorientowany Bill patrzył na
brata, nic nie rozumiejąc. Dlaczego bliźniak się tak do niego odnosi? Jacy
goście? Co on robi w swoim pokoju? Co się dzieje?
Czarny wstał i przeczesał włosy
dłonią. Coś mu tu nie pasowało. Spojrzał podejrzliwie na blondyna.
- Który dzisiaj jest? - spytał
cicho.
Tom otworzył szeroko oczy ze
zdumienia.
- Całkiem zgłupiałeś? - spytał
powoli, patrząc na niego podejrzliwie.
- Ja...
- Przestań udawać wariata, dobrze
wiesz, że dzisiaj są nasze urodziny!
Bill poczuł, że robi mu się słabo.
Cofnął się niepewnie do tyłu i usiadł na łóżku. Był zszokowany.
Czy miał już tak zrytą psychikę, że
to wszystko mu się przyśniło?
- Powinni cię zamknąć w pokoju bez
klamek - zaśmiał się Tom, zakładając ręce na piersi.
Cała sytuacja wydawała się go bawić.
- Nie, to niemożliwe! To nie mógł
być tylko sen! - krzyknął Czarny.
- Billek świrek! - rzucił blondyn ze
śmiechem.
- To nie jest zabawne! - warknął
Bill ze łzami w oczach.
- To jest bardzo zabawne. Jesteś
nienormalny! Zawsze wiedziałem, że masz coś z łepetyną, ale tego to się nie
spodziewałem.
- Przestań!
- Co?
- Przestań się tak zachowywać! To
nie może być prawda!
- Jest coraz ciekawiej.
Bill patrzył na śmiejącego się
bliźniaka i poczuł, jak coś w nim umiera. Nigdy nie pogodził się z Tomem, nigdy
nie rozmawiali jak bracia. Nigdy już nie będą się przekomarzać ani śmiać. Nigdy
nie przeżyli tych wszystkich przygód, las i reszta były tylko wytworem jego
chorej wyobraźni. Zdruzgotany poczuł, jak łzy zaczynają mu spływać po
policzkach. Blondyn patrzył na niego lekko zdezorientowany, ale Czarny miał to
gdzieś. Niech się patrzy, jeśli chce. Nic się już dla niego nie liczyło. Nie
miał po co żyć. Oprócz ofiary stał się jeszcze świrem, któremu śnią się potwory
i jakieś dziwne rzeczy. Pogodził się z bratem, co? Naiwniak! Cholerny naiwniak!
Jak mógł myśleć, że Tom kiedykolwiek przyzna się, że ma wyrzuty sumienia? Że
jeszcze kiedykolwiek powie mu coś miłego, że będzie śmiał się razem z nim, a
nie z niego?
Czarny rozpłakał się jak małe
dziecko.
- Zupełnie ci odbiło! Czy ty się
dobrze czujesz? - spytał spokojnie Tom.
- Dlaczego mi to robisz? - wyszeptał
Bill.
- Co ci robię? - blondyn uniósł
jedną brew.
- Dlaczego mnie tak traktujesz?
- Jakbyś nie wiedział! Ja cię po
prostu nienawidzę! Gnojenie cię sprawia mi tak wielką przyjemność, że aż sam
jestem zdziwiony.
- Nie pogodzisz się ze mną, prawda?
- Chyba śnisz! Nie chcę mieć z tobą
nic wspólnego! Jesteś odrażający! Zresztą, sam dobrze wiesz, co o tobie myślę,
to po co się jeszcze pytasz? Przestań się mazać i idź wreszcie do mamy.
Tom z głupim uśmiechem na twarzy
wyszedł z jego pokoju. Bill usiadł na łóżku i pustym wzrokiem wpatrywał się w
podłogę. Czy nadal będzie musiał znosić cały ten koszmar? Znowu będzie musiał
ukrywać się w szkolnych łazienkach, żeby nikt nie wiedział, że płacze? Czy
nadal będzie musiał znosić te wszystkie wrogie spojrzenia i na każdym kroku słyszeć
obelgi?
Czarny nie wiedział, co robić. Musi
być jakiś sposób, żeby dotrzeć do Toma. To przez swoich koleżków tak się
zmienił, to przez nich tak bardzo go gnoił. Nie chodziło tylko o ojca i sprawę
z graffiti, ale także o to, jaki wpływ wywierali na Cogerze znajomi. To oni
sprowadzali go na złą drogę.
Co mam robić, zastanawiał się
zrezygnowany. Zupełnie go nie obchodziło, że miał zejść na dół do matki. To nie
było takie ważne.
Myślał chyba z kwadrans aż w końcu
przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Tom z jego snu przyznał się, że gdyby Bill
popełnił samobójstwo, to on też by się nie zawahał, mimo że przez dwa lata
traktował go jak śmiecia. Ryzyko było ogromne. Jeśli blondyn nie zareaguje tak,
jak Czarny przypuszcza, naprawdę będzie musiał odebrać swoje życie. Ale wtedy
przynajmniej umrze w przeświadczeniu, że zrobił wszystko, żeby pogodzić się z
bliźniakiem.
Był zażenowany tym, że musiał
sięgnąć akurat po ten argument. Zrezygnowany wygrzebał z jednej z szafek swój
pamiętnik. Nawet nie ocierał łez, wiedział, że to bez sensu. Był przerażony
tym, co miał zamiar zrobić. Wręczenie Tomowi tego pamiętnika mogło skończyć się
dla niego tragicznie, a poza tym wstydził się tego, co tam napisał. To była
jednak jego jedyna szansa. Wolał zaryzykować niż zupełnie się poddać.
Idąc jak na ścięcie, wyszedł z
pokoju i podszedł do sąsiednich drzwi. Bez pukania wszedł do pokoju brata. Był
w takim stanie, że chętnie by wskoczył pod ten nieszczęsny pociąg, który był w
jego śnie.
Tom siedział przy biurku i coś
rysował. Gdy Bill stanął w drzwiach, odwrócił się do niego z irytacją
wymalowaną na twarzy.
- Czego chcesz? - warknął zły.
Od czasu kłótni Bill nie wchodził do
pokoju brata. Wyjątkiem był ten raz, kiedy dał mu naszyjnik. Ale to przecież
działo się w jego śnie, tak więc się nie liczyło. Teraz jednak nie obchodziło
go, co blondyn z nim zrobi. Było mu to zupełnie obojętne.
Zamknął za sobą drzwi i szurając
nogami po podłodze, podszedł do bliźniaka. Głowę miał spuszczoną.
- Co ty wyprawiasz? - krzyknął Tom i
zerwał się na równe nogi.
Czarny podszedł do niego i położył
pamiętnik na biurku.
- Co to jest? - spytał zdziwiony
blondyn.
- Pamiętnik... Mój - odparł Bill
lekko zachrypniętym głosem.
Po jego policzkach nadal spływały
łzy.
- A po co mi przyniosłeś to gówno?
- Przeczytaj go.
- Co?! - wykrzyknął Tom, wpatrując
się w brata oczami jak pięć złotych.
- To prezent... Na urodziny.
- Chcesz, żebym czytał twój
pamiętnik? Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, że jutro już wszyscy
będą wiedzieć, co tam napisałeś?
- Nie obchodzi mnie to.
- Co się z tobą dzieje? Zachowujesz
się jak psychol - stwierdził Tom.
- Wiesz, miałem cudowny sen.
Pogodziliśmy się. Byliśmy znowu braćmi, jak kiedyś. I chociaż to, co działo się
w tym śnie, nie było zbyt przyjemne, to jednak byłem zachwycony, bo byliśmy tam
razem. A potem budzę się i dalej widzę tylko twoje oczy pełne nienawiści.
Wiesz, od czego zaczął się mój sen? Mniej więcej od tego, że na drugi dzień po
naszych urodzinach poszedłem na Starą Stację, popełniłem samobójstwo...
- Co?!
- ... i jak tak o tym myślę, to
zaczyna mi się to podobać. Minęły już dwa lata i właśnie dzisiaj straciłem całą
nadzieję, że kiedykolwiek mi wybaczysz. A przecież nie zrobiłem ci nic aż tak
bardzo złego. Tom w moim śnie był dobry i kochał mnie. Był w stanie zrobić dla
mnie wszystko. Tom rzeczywisty potrafi mnie tylko ranić. Myślisz, że jak nie
reagowałem na wasze chore zaczepki, to mnie to nie bolało? Nawet nie masz
pojęcia, jak ja się czuję. Okaleczyłeś mnie, więc teraz nie dziw się, że
zachowuję się jak „psychol”.
- Czarny...
- Nie, nie odzywaj się. Teraz ja
mówię. Zniszczyłeś mnie. Jesteś z siebie dumny? Zależało ci na tym, żeby to
zrobić, więc pewnie moje pytanie było głupie. Możesz się ze mnie śmiać, jeśli
chcesz. Już mi wszystko jedno. Przez dwa lata żyłem w ciągłym strachu i
cierpieniu. I chociaż to okrutne, to mam nadzieję, że przejrzysz na oczy, kiedy
to wreszcie przeczytasz i zdasz sobie sprawę z tego, co mi zrobiłeś.
Bill spojrzał bratu w oczy.
- Chcę umrzeć i nie boję się
śmierci. Możesz wszystkim pokazać to, co tam napisałem. I tak już nikt nigdy
nie zaśmieje mi się w twarz. To koniec.
- Koniec? O czym ty mówisz? - spytał
zaszokowany Tom.
- Dobrze wiesz, o czym.
- Zupełnie ci odbiło.
Bill uśmiechnął się smutno. Odwrócił
się na pięcie i poszedł do swojego pokoju. Nie minęło nawet pięć sekund, kiedy
Tom wbiegł tam za nim.
- Nie chcę tego czytać - powiedział
i rzucił pamiętnik na łóżko.
- Teraz masz skrupuły? Gdybyś sam go
tu znalazł, nie zawahałbyś się - powiedział spokojnie Bill.
Ubrał na siebie cieplejszą bluzę,
pamiętając, jak było mu zimno na Starej Stacji.
- To nieistotne, co bym zrobił.
- Nie zostawiłem ci tego po to,
żebyś się dobrze bawił. Dałem ci to, żebyś zrozumiał.
- Co zrozumiał?
- To, co robiłeś mi przez te dwa
pieprzone lata.
- Zupełnie oszalałeś.
- Oczywiście. Gdybyś wiedział, jak
to jest zbierać cięgi od całego świata, też byś oszalał.
- Nie przesadzaj! - Tom zaśmiał się
sztucznie.
- Przeczytaj to i udław się swoim
zwycięstwem.
- Chyba mi nie wmówisz, że masz
zamiar się zabić? Jesteś zbyt wielkim tchórzem, żeby to zrobić.
Bill nie skomentował wypowiedzi
brata. Bez słowa go minął z zamiarem wyjścia z pokoju.
- Dokąd się wybierasz? - spytał
blondyn.
- A co cię to tak nagle interesuje?
To nie twoja sprawa.
Nagle do pokoju ktoś zapukał.
- Proszę! - powiedzieli jednocześnie,
unikając swojego wzroku.
W drzwiach stała Ania.
- Tom, miałeś zawołać brata -
powiedziała oskarżycielsko.
- Zawołałem - odparł starszy
bliźniak.
- Przepraszam, mamo. Mam zrobić
zakupy, tak? - odezwał się Czarny.
- Bill, czy ty płaczesz? Kochanie,
co się stało? - spytała zaniepokojona kobieta.
- Nic, po prostu mam dzisiaj kiepski
dzień.
- Ale to twoje osiemnaste urodziny!
- Eh, przepraszam. To, co mam kupić?
- Tutaj masz listę.
- Zaraz wszystko przyniosę.
- Dziękuję, Bill. Jesteś kochany.
- Wiem - uśmiechnął się.
Zanim wyszedł z pokoju, spojrzał
jeszcze na brata.
- Przeczytaj to, zanim zejdziemy na
przyjęcie. Wiem, że cię kusi. Nie krępuj się.
- Nie rozumiem cię - Tom pokręcił
głową.
- Przeczytaj. Zrozumiesz.
Albo zniszczysz, dokończył w myślach.
Wziął pieniądze i listę i wyszedł z
domu. Zrobienie zakupów trochę mu zajęło. Po drodze zahaczył jeszcze o aptekę,
gdzie kupił tabletki. Nie wiedział, jaka będzie reakcja bliźniaka. Jeżeli nic
do niego nie dotrze i będzie chciał ujawnić jego zapiski, to nie będzie miał
innego wyjścia: będzie musiał popełnić samobójstwo. Nie da rady wytrzymać tych
kilku miesięcy do końca szkoły. Już i tak wystarczająco dużo się wycierpiał.
Jasne, w swoim śnie obiecał sobie, że nigdy już nie zrobi czegoś takiego, ale
kiedy składał tamtą obietnicę zakładał, że Tom będzie po jego stronie. Dopóki
sytuacja wyglądała tak, jak wyglądała, jego dalsza egzystencja nie miała
najmniejszego sensu.
Gdy wrócił, wszyscy zaproszeni
goście już dotarli. Tom siedział na górze w swoim pokoju. Czarny miał nadzieję,
że wziął ten nieszczęsny pamiętnik i przeczytał wszystko. Kiedyś byli
nierozłączni i nie mieli przed sobą sekretów, a teraz skręcało go na samą myśl,
że dał bliźniakowi coś tak osobistego. Sam włożył mu do ręki broń. Jeśli Tom z
niej skorzysta, zabije go.
Ze sztucznym uśmiechem chłopak witał
wszystkich gości. Gdy dołączył do nich jego brat i Bill spojrzał na niego,
blondyn uśmiechnął się kpiąco. Podszedł do niego i powiedział tak, żeby tylko
on to usłyszał.
- To będzie bestseller.
Pod Czarnym ugięły się kolana i
zakręciło mu się w głowie. Poczuł, że leci do tyłu. Został złapany tuż przed
upadkiem przez Toma, który patrzył na niego szeroko rozwartymi oczami.
- Bill? - spytał zaniepokojony.
Wszyscy patrzyli zdumieni na braci.
- Boże, Bill! Jak się czujesz? -
spytała Ania przerażona.
- Nic mi nie jest, mamo. To tylko...
Hmm, różnica ciśnień. Tak, właśnie. Na biologii słyszałem, że niektórzy
szczęściarze tak reagują. Chyba jestem jednym z nich - zaczął gadać od rzeczy,
ale przecież jego matka o tym nie wiedziała.
- Bill, to chyba nie jest... -
zaczęła Ania.
- Też coś kojarzę. On ma rację, nie
przejmujcie się - wtrącił się szybko blondyn.
Z pomocą Toma dotarł do krzesła i
usiadł. Po chwili już mu przeszło i zaczęło się przyjęcie.
Zupełnie jak we śnie bliźniacy
śmiali się i żartowali na wszystkie tematy. Bill nie mógł się doczekać, kiedy
wreszcie goście się rozjadą. Miał już tego wszystkiego dość. Chciał wreszcie
odciąć się od tego całego bałaganu, ale już nie na chwilę. Tym razem miał
skończyć z tym na zawsze.
Gdy wreszcie rodzina rozjechała się
do swoich domów, Czarny poszedł szybko wziąć prysznic. Potem usiadł obok
umywalki na kafelkach i pustym wzrokiem wpatrywał się w pudełeczko z
tabletkami. Obracał je w dłoni na wszystkie strony. Nie miał pojęcia, ile tak
siedział, ale nagle ktoś wszedł do środka.
Obejrzał się zły. Nie dość, że
zapomniał zamknąć się na klucz, to jeszcze ktoś przerywa mu w takim momencie.
W drzwiach stał Tom. Bill przez
chwilę patrzył w zdumione oczy bliźniaka. Blondyn nie spodziewał się go tam
zastać.
Był uszykowany do wyjścia. Nie mógł
przepuścić takiej okazji, musiał się napić ze swoimi kolegami. Ubrany był
standardowo w jeansy z krokiem prawie w kolanach, długą bluzę i bandanę
zawiązaną jak opaskę, pod którą częściowo ukrył warkoczyki. Bill musiał
przyznać, że bliźniak wyglądał w tym wspaniale. Zażenowany odwrócił głowę od
niego.
-Czego chcesz? - spytał.
- Skorzystać z toalety? - odparł
pytająco blondyn.
- Zajęte!
Czarny spojrzał na Toma, który
uparcie wpatrywał się w jego dłonie, marszcząc brwi. Miał dziwny wyraz twarzy.
Podszedł bliżej, żeby móc się lepiej przyjrzeć. Bill przypomniał sobie, co
trzyma i chciał to schować, ale było za późno. Tom już klęczał przy nim i
trzymał pudełko w swoich dłoniach. Zdumiony patrzył na napis na opakowaniu.
Bill schował twarz w dłoniach, żeby
nie pokazać łez napływających mu do oczu. Czekał, aż Tom jakoś głupio to
skomentuje, ale ku jego zdumieniu nic takiego się nie stało. Blondyn wstał z
kafelek, podszedł do drzwi i zamknął je na klucz, po czym wrócił i usiadł obok
niego.
- Chyba musimy porozmawiać -
stwierdził.
Czarny pokręcił tylko przecząco
głową, nadal nie odkrywając twarzy. Jego dłonie drżały. Tom odsunął je
delikatnie.
- Patrz mi w oczy! - powiedział
sucho.
Bill nie chciał tego robić. Wiedział
jednak, że brat nie odczepi się od niego, dopóki nie powie mu tego, co
zamierza. Dławił się, starając się nie płakać, ale uniósł głowę i spojrzał w
poważne oczy bliźniaka. Były identyczne jak jego, a jednocześnie zupełnie inne.
- Nie bardzo wiem, od czego zacząć.
Nigdy się nie spodziewałem... Czy naprawdę zamierzałeś zrobić to, o czym myślę?
- Nie wiem, o czym myślisz - szepnął
Czarny.
- Wiesz bardzo dobrze. Więc?
- Jasno określiłeś, co masz zamiar
zrobić z moim pamiętnikiem.
- I tylko dlatego chciałeś się tego
najeść?
Po policzkach młodszego Cogera
pociekły łzy.
- Tylko? Ty chyba nie wiesz, o czym
mówisz. Zniszczyłeś mi życie! Postanowiłem, że jeśli dam ci mój pamiętnik, to
może wszystko zrozumiesz i wreszcie pozwolisz mi żyć normalnie. Nie zniosę już
więcej! Nie...
- Czarny...
- Jeśli ktoś by się dowiedział o
tym, co tam napisałem, byłoby tylko jeszcze gorzej. Ja... Nie pozwolę, żeby
ktoś się ze mnie znowu śmiał. I jeśli teraz się zaśmiejesz, zabiję cię! Wezmę
nóż i coś ci zrobię, przysięgam!
- Uspokój się, dobra? Pogadajmy o
tym.
- Nie chcę rozmawiać. To, co
napisałem, jasno wyraża moje zdanie na ten temat. Opisałem tam wszystkie swoje
uczucia! Wszystkie...
- Nie płacz. Nie czytałem twojego
pamiętnika. Nie chciałem i... Cóż, nie sądziłem, że to dla ciebie takie ważne.
Chciałem ci po prostu dokuczyć tym, co powiedziałem w salonie.
- Nie czytałeś? - zdziwił się Bill.
- Nie, ja...
Blondyn urwał, gdyż zaczął dzwonić
jego telefon. Wyciągnął go z kieszeni i odebrał.
Czarny poczuł, jakby wielki kamień
spadł mu z serca. Bliźniak nie czytał jego pamiętnika, tak więc jeszcze nie
wszystko stracone. Odetchnął głęboko i czekał, aż starszy skończy rozmawiać.
Otarł łzy.
- Hej... Jestem w domu... Nie
przyjdę, wyskoczyło mi coś ważnego. Spotkamy się innym razem... Nie, nie ma
szans. Dzisiaj już nie zdążę... Gówno mnie to obchodzi! Jeśli myślisz, że
wszystkim będę stawiał alko, to chyba nie lałeś dzisiaj. Muszę kończyć, nara.
Tom rozłączył się z lekkim
prychnięciem i schował telefon do kieszeni.
- Na czym skończyliśmy?
Bill zagryzł dolną wargę.
- Dlaczego tego nie przeczytałeś? –
spytał cicho.
Tom westchnął, również przygryzając
wargę i patrząc na niego w ciszy.
- Może lepiej… chodźmy do mnie? –
zapytał, mrużąc śmiesznie oczy. – Uhm, kibel chyba nie jest odpowiednim miejsce
na takie rozmowy…
- Do ciebie?
Blondyn skinął głową.
- Chciałeś, żebym przeczytał twój
pamiętnik. Ty sobie usiądziesz grzecznie i poczekasz, aż skończę. Potem
pogadamy. W porządku?
- Mogę zaczekać u siebie – mruknął
Bill, wciąż nie do końca mu ufając.
- Wolę cię nie zostawiać samego,
mimo wszystko nie chcę, żebyś zrobił sobie krzywdę. Ty będziesz grzecznie sobie
siedział, a ja przeczytam twój pamiętnik. Jeśli nadal tego chcesz...
Czarny tylko kiwnął głową. Obaj
wstali z podłogi i poszli do pokoju starszego Cogera. Bill stanął niepewnie w
drzwiach.
Pokój Toma był identycznej
wielkości, jak jego. Prawie na wprost drzwi było okno z szerokim parapetem. Na
prawo od okna stała komoda wciśnięta w róg pokoju. Kiedyś blondyn trzymał tam
wszystkie rzeczy dotyczące graffiti, chociażby puszki ze sprayem albo swoje
rysunki. Między nią a biurkiem ustawionym przy drugiej ścianie była przestrzeń,
w którą Tom rzucił plecak. Na lewo od okna znajdowało się dosyć duże łóżko i
stolik nocny. Całkiem na lewo od wejścia stały meble z całą resztą dobytku
brata.
Tom zamknął za nimi drzwi na klucz.
Nie chciał, żeby ktoś im przeszkadzał. Usiadł przy biurku i zapalił lampkę
nocną.
- Usiądź sobie na łóżku. To może
trochę potrwać - powiedział.
Czarny z lekkim westchnieniem wykonał
polecenie brata. Czuł się dziwnie. Bliźniak zauważył jego spłoszony wzrok.
- Nie ugryzie cię – Tom przewrócił
oczami.
- Ale może ty tak – mruknął w
odpowiedzi.
Blondyn tylko prychnął. Otworzył
pamiętnik i zaczął czytać. Bill miał ładne pismo, tak więc chłopak nie musiał
się domyślać, co tam jest napisane, lecz mógł skupić się na treści.
Czarny zarumienił się, kiedy Tom po
raz pierwszy spojrzał na niego oczami jak pięć złotych. Gdy zrobił tak drugi
raz, Bill zrobił się czerwony jak burak. Czekał, aż bliźniak skończy, ale
notatki z ponad dwóch lat musiały trochę zająć. Położył się na łóżku i wtulił w
poduszkę. Nawet nie wiedział, kiedy zasnął. Nie spodziewał się jednak, że jak
otworzy oczy, znowu znajdzie się w tunelu oświetlonym tylko światłem z jego naszyjnika.
kobieto, ja cię uwielbiam. czy Tom też bd miał podobne zadanie? to takie smutne...;(
OdpowiedzUsuńKolejny test? Czy dogadaliby się bez tego wszystkiego? Świetny rozdział <3 Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńomg, dziwne... Boże, mam nadzieję, że zdał to.
OdpowiedzUsuńJezu. Bardzo poruszające, aż mi tak serce dziwnie zakołotało. Bardzo ciekawy rozdział, czekałam na niego długo :) Nie mogę się doczekać, co dalej... Ugh... Nie wiem co powiedzieć targa mną teraz tyle emocji, w każdym razie bardzo mnie się podobało. Czekam co dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
będą Pozory dzisiaj?
OdpowiedzUsuńnie, jestem w gorach i wracam w poniedzialek. nie wzielam laptopa, pisze teraz z telefonu. rozdzial bedzie najpozniej we wtorek wieczorem. pozdrawiam, obsesja
UsuńBoże.. Koszmar. Nie chciałbym znajdować się w takim popieprzonym miejscu. I ciekawe.. Zdał ten test? Nie wiem co więcej napisać. Mam pustkę, więc czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zapraszam na rozdział siódmy mojego opowiadania.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ci się spodoba i pozostawisz po sobie ślad.
http://gegen-jedes-gesetz-twincest.blogspot.com/2013/01/rozdzia-7.html
o której będzie dzisiaj odcinek PM?
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały wzruszający do łez. Już tyle dni czekam z niecierpliwością na nowy odcinek. Daj już nowy odcinek bo nie wytrzymam :(
OdpowiedzUsuń