- Porozmawiaj ze mną.
Andrej odwrócił się
plecami do brata, stojącego w rogu pokoju. Nie chciał rozmawiać. Potrzebował
trochę czasu, żeby pewne sprawy przemyśleć i zastanowić się, co dalej.
Odszedł od Erica i do
tej pory nie widział się z nim. Gdy Richards przyszedł do jego matki, ta
nawrzeszczała na niego, że to przez nią on był taki załamany. Odegrała cudowną
szopkę, udając, że się martwi, bo nie wie gdzie jest.
I Eric odszedł.
Uwierzył czy nie, odszedł. I już więcej się nie pokazał.
Minęły tylko cztery
dni, ale Andrej miał wrażenie, że to była cała wieczność. Próbował jakoś
poskładać to, co z niego zostało, do kupy, ale kompletnie nie miał pojęcia, jak
to zrobić. Nie sądził, że to wszystko tak głupio się skończy.
- Andrej, do cholery.
Zachowujesz się gorzej niż baba – warknął Igor. Od samego początku wiedział, że
nie ma co się nad bratem użerać, bo on tylko na to czeka. Chce, żeby wszyscy
wokoło niego skakali. Nie było sensu go cackać. On potrzebował kogoś, kto
brutalnie postawi go na nogi o siłą pomoże mu się z tego otrząsnąć. – Dobra,
nie chcesz rozmawiać, w porządku. Ubieraj się, jedziemy na jakieś zakupy. Może
to trochę ci pomoże.
Młodszy Pejic pokazał
bratu fuck’a i nakrył się bardziej kołdrą. Akurat teraz, kiedy on marzy, żeby
umrzeć, Igor się wczepił i nie chciał dać mu spokoju.
- Andrej… Bo stracę
cierpliwość – ostrzegał chłopak, powoli tracąc cierpliwość. – Dobra, jak
chcesz.
Wyszedł z pokoju i
wrócił po jakiejś minucie z wiaderkiem w ręce. Nie zastanawiając się długo,
wylał na swojego brata całe wiadro lodowatej wody.
Blondyn krzyknął i
zerwał się z łóżka jak oparzony.
- Co ty robisz,
kretynie?! – wrzasnął zły.
- To, co powinienem
zrobić już cztery dni temu. Mam dość twojego użalania się nad sobą. Zacznij się
zachowywać jak człowiek. Myślisz, że jak będziesz tu siedział i rozpaczał to
coś się zmieni?! Erica już nie ma, przyprawił ci rogi, a potem kopnął cię w
dupę. I tyle! Zamiast tu siedzieć i próbując wtopić się w otoczenie, zastanów
się, co możesz zrobić, żeby jakoś swoją sytuację poprawić!
- Igor…
- Nie, zamknij się! W
tej chwili idziesz do łazienki, weźmiesz prysznic, bo już cuchniesz od tej zaryczanej
pościeli i ubierzesz się normalnie. Wsiądziemy w samochód i pojedziemy na
zakupy. Wydasz sporo forsy na nowe ciuszki i kiedy wrócisz będziesz zbyt
zmęczony, żeby szlochać w poduszkę i jęczeć za Ericem. JASNE?
Andrej przez chwilę
patrzył na brata, a potem bez słowa wyminął go i poszedł do łazienki. Igor
odetchnął z ulgą.
Poskutkowało.
Andrej tak naprawdę
nie chciał nigdzie iść. Najchętniej w ogóle nie ruszałby się z łóżka, ale
wiedział, że jeśli Igor się na coś uprze, to nie odpuści. Zresztą, z jednej
strony miał ochotę za to wystrzelać pół okolicy, ale z drugiej… Z drugiej był
mu wdzięczny. Potrzebował kogoś, kto wyciągnie go z tej przeklętej depresji i
postawi na nogi. Jeśli naprawdę nie chciał zakończyć swojego życia w tym
momencie, musiał jakoś wziąć się w garść. Nie był pewien, czy sam jest w stanie
pozbierać kawałki dawnego siebie i zrobić z nich na powrót Andreja Pejica, czy
może będzie potrzebował do tego pomocy. Igor wręcz idealnie się do tego
nadawał.
Kąpał się prawie
półtorej godziny, wdychając odurzający zapach olejków do kąpieli. To było
naprawdę odprężające i miłe. Gdy wyszedł, ubrał się najzwyczajniej jak tylko
mógł i poszedł do brata.
Igor z miejsca
otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale Andrej go uprzedził.
- Zamknij się – powiedział.
– I przytul mnie.
Starszy Pejic
początkowo patrzył na brata ze zdumieniem, a potem zaśmiał się cicho i mocno go
przytulił.
- Chcę, żeby niezdarna
primadonna do nas wróciła, Andrej – powiedział, głaszcząc go po plecach.
- Ja też bym chciał,
Igor, chociaż primadonnę to sobie wypraszam.
- Chodźmy, wydasz
mnóstwo forsy i od razu ci się polepszy.
Andrej uśmiechnął się
z rezerwą.
- Naprawdę myślisz, że
to pomoże? Nawet ty nie jesteś taki głupi, Igor.
Chłopak wzruszył
ramionami i popchnął młodszego brata w stronę drzwi.
Zakupy były, o dziwo,
całkiem ciekawe i zabawne. Andrej wreszcie się rozluźnił.
Eric patrzył na
alkohol i tabletki, które miał przed sobą. Ręce wplótł we włosy i pociągnął,
celowo próbując sobie sprawić ból.
Andrej odszedł. W
całym domu zostało bardzo niewiele rzeczy świadczących o jego obecności. Ten dom
był okropny bez niego. A wszystko to, WSZYSTKO, wina Marka.Jego były przyjaciel
celowo rozbił mu związek z Andrejem, bo wiedział, że to na nim najbardziej mu
zależy i że to on jest dla niego najważniejszy. Nie przewidział jednak, że
Eric, zazwyczaj myśląc trzeźwo i racjonalnie, w takich okolicznościach
postanowi jakoś zmniejszyć swoją „przegraną”. Zbyt mocno kochał Andreja, żeby
móc bez niego żyć. I jeśli naprawdę okaże się, że nie ma szans na odzyskanie
go, tego życia się pozbawi. Ale najpierw… Najpierw się zemści.
Zabije Marka albo go
chociaż okaleczy, a potem powie wszystko Andrejowi, a potem…
A potem umrze. Jeśli
Pejic nie wybaczy mu tego, otruje się. Andrej nawet nie zdawał sobie spray, że
Eric zna go od samego początku jego kariery. Był nawet na jego pierwszym
pokazie. Andrej miał wtedy tylko siedemnaście lat, a on sam dopiero zaczynał
pracę jako stażysta w „Out”. Andrej zachwycił go swoją urodą, charakterem,
wszystkim… Rozmawiali tylko przez chwilę, ale to wystarczyło, żeby powalić go
na kolana.
Eric uśmiechnął się
lekko, przypominając sobie ich pierwsze spotkanie.
…Andrej kręcił się po
garderobie, nie potrafiąc nawet chwilę wysiedzieć w miejscu. Stres go po prostu
zżerał. To była jego pierwsza, prawdziwa sesja. A jeśli się przewrócił? Albo nie
spodoba? Chyba by umarł ze wstydu.
Wymknął się z garderoby
i poszedł na balkon zapalić. Popchnął mocno drzwi, nie przewidział jednak, że
trzeba będzie zejść stopie niżej. Potknął się i z okrzykiem przerażenia leciał
twarzą na beton. Zanim zorientował się, co się stało, silne ramiona pochwyciły
go mocno w pasie i uchroniły przez rozbiciem sobie twarzy na podłodze.
Andrej oddychał
szybko, nie wiedząc, co się właściwie stało.
- Wszystko w porządku?
Blondyn odwrócił głowę
i spojrzał na twarz swojego wybawiciela, który… Który zamarł, wciąż trzymając
go w pasie. Pejic speszył się trochę. Mężczyzna patrzył na niego jak
zahipnotyzowany, błądząc oczami po jego twarzy i włosach.
Chłopak chrząknął.
- Em… Nic mi nie jest.
Może… Może mnie pan już puścić.
Mężczyzna niechętnie
oderwał ręce od jego pasa i odsunął się na krok.
- Czy mam coś na
twarzy? – zapytał niepewnie siedemnastolatek.
Śliczny, pomyślał
Eric. Prawdziwy anioł…
- Jesteś śliczny – wymsknęło
mu się.
Chłopak zaczerwienił
się uroczo.
- Jesteś modelem? –
dopytywał Eric.
Andrej odetchnął głęboko,
przypominając sobie nagle, dlaczego powinien być zestresowany jak wszyscy
diabli. Tak mu się wydawało, że zapomniał o czymś ważnym…
- Dzisiaj się okaże –
Pejic wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i odpalił sobie jednego. – To mój
debiut.
Eric podszedł do
modela.
- Stresujesz się?
- Heh, cały się aż
trzęsę.
Eric nigdy nie był
zbyt wylewny zwłaszcza w prawieniu komplementów, ale ten chłopak… Ten chłopak
miał w sobie coś, że chciało mu się je cały czas prawić. Jego długie włosy i
lekko zadarty nosek, te wyraziste oczy i
pełne wargi… W takich chwilach Eric zaczynał rozumieć, dlaczego jego ciało
wybrało mężczyzn. Takiego anioła kochałby do końca świat i jeszcze dłużej,
robiłby mu dobrze na wszystkie sposoby, jakie widział świat, wielbił by go i
czcił jak Boga.
- Niepotrzebnie –
usłyszał swój własny głos. – Jesteś śliczny. Na pewno wszystkich oczarujesz.
- Prędzej zaszokuję.
Biorę też udział w pokazie kobiecych strojów. – Chłopak spalił papierosa i
wyrzucił peta . – Cholera, jak ja dałem się w to wciągnąć?!
- Będzie dobrze.
I było. Andrej wywołał
wiele kontrowersji, ale niezaprzeczalnie został modelem wieczoru. Był
najmłodszy, najpiękniejszy, najlepszy.
Zaledwie siedemnastolatek,
jak się potem dowiedział, a już… skradł mu serce…
Eric westchnął ciężko.
Po czterech latach głupiego zadurzenia reszcie udało mu się zdobyć Andreja. Cztery lata śnienia o nim po nocach,
marzenia o spotkaniu i pocałunku. O kochaniu się z nim… I on to wszystko miał.
Wszystko. Jak mógł pozwolić Markowi to sobie odebrać? Po tym wszystkim, co
musiał zrobić, żeby przekonać Andreja do homo, zachęcić do spróbowania tego…
Jak mógł być taki głupi…?
Odetchnął ciężko i
wstał.
Już czas, żeby
wyrównać rachunki.
Andrej czekał ze
zniecierpliwieniem na brata, który wypatrzył dla siebie kilka nowych rzeczy.
Obaj lubili robić tego typu zakupy, toteż Andrej nie sprzeciwiał się temu.
Usiadł posłusznie na kanapie na uboczu sklepu i… czekał. Igor różnił się od
niego jednym – strasznie długo się przebierał i oglądał w lustrze, zanim
wychodził z przymierzalni.
- Cześć.
Pejic niemal
podskoczył, kiedy ktoś odezwał się wprost do jego ucha. Obejrzał się o zobaczył
przystojnego bruneta, parzącego na niego z uśmieszkiem.
- Mark? – zdziwił się
blondyn. – Czego chcesz?
- Chcę ci pomóc.
- To znaczy?
- Wiem, że między tobą
i Ericem ostatnio się nie układało – zaczął brunet, z dziką radością obserwując
zmiany zachodzące na twarzy Andreja. – Tak się składa, że trochę na ten temat
wiem.
- To znaczy? – spytał Andre
dość obojętnie. Chciał zapomnieć o Ericu. Dla niego było jasne, że Eric po
prostu się nim znudził i jego odejście przyjął z ulgą. Nie sądził, żeby go
szukał.
- To znaczy, że… wiem,
dlaczego Eric tak późno wracał i nie chciał cię już bzykać.
Andrej skrzywił się.
- Zachowaj te
informacje dla siebie.
- Jesteś pewny? Możesz
się wszystkiego dowiedzieć. A może twój chłoptaś wcale nie jest winny temu, co
się dzieje?
- Co sugerujesz?
- Sugeruję, że
powinieneś przekonać się na własne oczy, jaka jest prawda. Wiem, że Eric będzie
wieczorem w swoim biurze w „Out” i TAM możesz dowiedzieć się wszystkiego, czego
chcesz. To miłe przedstawienie zaczyna się o dziewiętnastej każdego dnia. Ja na
twoim miejscu bym sprawdził, czemu ktoś, kto z radością bzykał mnie przez cały
rok, nagle znajduje sobie coś innego do roboty.
- Nie chcę cię słuchać.
Daj mi spokój.
- Jak sobie chcesz – mruknął
Mark, prostując się. – Chciałem ci tylko pomóc, ale w takim wypadku, dalej
możesz się nad sobą użalać. Ach, śliczna fryzura. Przynajmniej już nie wyglądasz
jak baba. I jeśli chcesz, mogę zrobić z tobą wywiad o twoim odejściu z branży.
- Spadaj.
- Spektakl zaczyna się
o dziewiętnastej, to już za godzinę. Nie zaprzepaść tej okazji.
- Spierdalaj, skoro
spadaj nie dociera.
- Właśnie, spierdalaj –
warknął Igor, popychając Marka. Andrej nawet nie zauważył, kiedy do nich
podszedł. – Odwal się od mojego brata, bo zawołam ochronę.
- Jak sobie chcecie.
Wasza sprawa. Do zobaczenia, Andrej.
Mark odszedł. Igor
spojrzał na brata z troską.
- Czego on chciał?
Andrej skrzywił się.
- To jakiś psychol,
nie przejmuj się nim.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Ok, to w takim razie…
co myślisz o tych ciuchach?
Andrej nie myślał nic.
Jedyne, na czym mógł się skupić to to, co powiedział mu Mark. On coś wiedział
na temat tego głupiego zachowania Erica. A jeśli Eric naprawdę był ofiarą tego
wszystkiego? Fakt, w takim przypadku powinien mu się z tego zwierzyć, ale jeśli
nie chciał? Może powinien go najpierw jeszcze wysłuchać? Nie sądził, żeby to
miało sens, ale to była jego ostatnia szansa na to, żeby ten związek jakoś
odbudować.
Andrej nie miał
pojęcia, czego może się dowiedzieć, jeśli pójdzie tak na ślepo tam, gdzie
prowadzi go Mark. Może to tylko jakaś podpucha, żeby jeszcze bardziej ich
pogrążyć? A jeśli nawet, to czy jest to w ogóle możliwe?
- Muszę gdzieś iść,
Igor, właśnie sobie przypomniałem – powiedział Andrej nagle. Igor aż rozdziawił
usta z zaskoczenia. – Będę wieczorem, dokończ sam zakupy, jeśli chcesz.
- Andrej…
- Papa!
Pejic nie spieszył
się, w efekcie czego spóźnił się na autobus w stronę „Out” i musiał czekać na
następny, co spowodowało, że jak zwykle… spóźnił się. Tak naprawdę nie mógł w
to uwierzyć, a w głowie miał kompletny mentlik, ale skoro to był jedyny sposób,
żeby się dowiedzieć… Nawet jeśli to miała być najgorsza prawda, musiał
wiedzieć, dlaczego ich szczęśliwy związek rozsypał się jak domek z kart.
Serce bilo mu jak
oszalałe, kiedy jechał windą na odpowiednie piętro, a potem szedł na koniec korytarza,
tam, gdzie Eric miał pokój. Miał ochotę zatrzymać się jeszcze na chwilę na
nabranie oddechu, ale dziwne odgłosy zaalarmowały go.
Nacisnął pewnie klamkę
i wszedł do środka.
To, co zobaczył w
gabinecie Erica, wprawiło go w osłupienie.
***
Na początek informuję, że rozdział niesprawdzony i nie powiadamiam. Jeśli się wyrobię, następny i chyba najbardziej upragniony odcinek pojawi się do końca tygodnia. Jak już wspominałam, mam dla Was już coś nowego typu slash, więc... no.
Pewnie będziecie się pieklić, co też Andrej mógł zobaczyć, więc żeby Was nie męczyć to podpowiem, że nic... strasznego. Tak myślę;).
Pozdrawiam!
Dziewczyno lubisz męczyć ludzi =.= ale kocham Cię za Twoje opowiadania <3 czekam na następny z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńo mamoooo, ja stawiam że albo eric... chyba się nie zabije?? nie wiem czy wytrzymam ten tydzień.
OdpowiedzUsuńczyzby Eric mordowal wlasnie Marka? Nie uwazam, zeby to bylo straszne.
OdpowiedzUsuńHahaha, dobre;). Na to nie wpadłam.
UsuńWszystko się już wkrótce wyjaśni.
Ja też bym go szczególnie nie winiła :)))
UsuńSwoją drogą jak Eric tyle czasu mógł nie zauważyć, że rani aniołka? Tym bardziej jeżeli kocha go już tak długo. Osioł
Dokładnie dla mnie również Eric to osioł!
OdpowiedzUsuńNiestety, bez komplikacji nie było by opowiadania prawda? Akcja musi sie dać, bo mogłabyś skończyć to opowiadanie na etapie, że Andriej wprowadza się do Erica, słodko i maślarnie! A tak jest akcja!
Pozdrawiam i życzę weny.
pseudopisarka
"Akcja musi się dziać" - tak miało być :)
UsuńSmutny rozdział, szczególnie myśli Erica, ale mam nadzieję, że nie zabije Marka, bo poszedłby siedzieć.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co zobaczył Andrej. Chłopak ma depresję lub w nią wpada, ale wszystko się ułoży.
Czyli Eric od dawna kochał Andreja. Fajne wspomnienie. :)
Dziewczyno ty to umiesz wywoływać emocje u ludzi. Pierwszy raz się popłakałam a powiem ci że na żadnych filmach ani książkach jeszcze nigdy nie płakałam. Cholera tak bardzo chciałabym żeby im się udało.
OdpowiedzUsuńJak Mark powiedział Andrejowi, żeby przyszedł coś zobaczyć do Out to myślałam, że Eric z Markiem będą się tam pieprzyć, ale skoro mówisz, że to nic strasznego to pewnie nie to.
Ale jak tu napisała jedna dziewczyna chyba podpisuje się Undo to nie było by nic strasznego gdyby Eric właśnie mordował Marka.
A i jeszcze mam do ciebie dwa pytania czy mogłabyś wsadzić to opowiadanie w sensie Pozory Mylą tam gdzie wstawiłaś Okowy Życia i Odkryć Siebie?
a i wiem, że jestem upierdliwa przepraszam, ale kiedy pojawi się kolejny rozdział Pozorów? bo potem wchodzę jak idiotka i odświeżam po kilkanaście razy twoją stronę w oczekiwaniu na odcinek.
Dawno nie pisałam :)
CZYTELNICZKA
Z wszystkich twoich opowiadań to konkretne jest najlepsze! Według mnie to właśnie w pozorach widać, że się rozwijasz w pisaniu!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, co Andreja wprawiło w stan osłupienia. Analizowałam kilka możliwości i jestem ciekawa, czy choć jedna z nich była prawdziwa xD
No to czekam na następny rozdział(czytaj:wchodzi na twój blog codziennie po kilka razy dziennie). Szkoda, że zmierza już do końca, ale taka kolej rzeczy xP )
Ake
jestem już tutaj chyba z 10 raz, tego dnia. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! życzę weny!
OdpowiedzUsuńJa też cały czas odświeżam jak szalona xD Ake
OdpowiedzUsuń