Bill krążył pod klasą i
był wyraźnie zdenerwowany. Nie, żeby było to po nim widać. Jego twarz nie
wyrażała absolutnie niczego, może jedynie lekkie zainteresowanie brudną
podłogą. Tom po prostu wiedział, że Bill boi się czekającej go matury ustnej.
Był to ostatni egzamin, jaki miał do zdania. Tom już swój odbębnił i chociaż
nigdy nie był orłem w szkole, wydawało mu się, że nie było najgorzej. Matura
ustna z angielskiego nie była aż taka straszna, bardziej przerażał go
niemiecki. Nigdy nie był zbyt dobry w pisaniu czegokolwiek, a jego język
ojczysty skrywał przed nim wiele zagadek. Nawet nie chciał sobie wyobrażać jak
bardzo dał ciała na egzaminie pisemnym. Ustny był całkiem w porządku.
- Wyluzuj – mruknął. –
Przecież dobrze znasz angielski, we Francji wręcz wrzeszczałeś na tego kolesia
w recepcji.
- Wiem przecież –
burknął Czarny. – Wcale się nie stresuję.
- Właśnie widzę.
Słuchaj, zamiast się tym martwić, po prostu pomyśl o czymś przyjemnym. Chcesz
się martwić jakimiś z dupy wysranymi pytaniami, które zamierzają ci zadać?
- Po prostu się
zamknij, chcę się skupić!
Tom westchnął. Chyba
nie był w stanie go przekonać.
Drzwi klasy otworzyły
się i wyszła stamtąd Tina. Była lekko blada, ale na jej twarzy malowała się
ulga. Jak większość, cieszyła się, że ma to za sobą. To, jaki uzyskała wynik,
nie było w tej chwili ważne. Przetrwała i tylko to się liczyło.
Bill się chyba zaraz
osra, pomyślał Dredziarz, widząc jak jego brat niepewnie wchodzi do klasy.
- Jak ci poszło? –
spytała dziewczyna, siadając obok Toma.
Chłopak wzruszył
ramionami.
- Nie mam pojęcia.
- Dlaczego zdawałeś
tak szybko? Mieliśmy iść według nazwisk.
- Ktoś przez przypadek
wbił mnie szybciej i nie umiał tego zmienić. Co to za różnica, kiedy? Zdane i
już.
- No, cieszę się, że
mam to za sobą. Słuchaj, może wybralibyśmy się gdzieś razem? Może nie
pamiętasz, ale obiecałeś mi…
- … że gdzieś razem
wyjdziemy. Pamiętam. Bill będzie trochę niepocieszony, ale ok. Możemy gdzieś
razem pójść.
- Super. Będę już
lecieć, Geo na mnie czeka.
Tom westchnął. Nie
bardzo chciało mu się iść, ale właściwie, dlaczego by nie? Teraz już raczej nie
będą się widywać, może to więc potraktować jako pożegnalne wyjście.
Po kwadransie drzwi
się otworzyły i wyszedł Bill. Wyglądał o wiele lepiej nawet uśmiechnął się
lekko.
- I co?
- Hm, chyba dobrze.
Powiedziałem wszystko co trzeba, dostałem łatwy zestaw. Wszystko to, co
przerobiłem w ciągu ostatniego tygodnia.
- Szczęściarz.
- Mhm. Daniels już tu
jest?
- Powinien być,
przecież wie, o której mieliśmy mieć koniec.
- Chodźmy już, chcę
wreszcie na dobre uwolnić się od tej głupiej szkoły.
- Nie ty jeden.
Wyszli przed szkołę,
rozmawiając ze sobą o trudności pytań maturalnych. Obaj ze wstrętem pozbyli się
marynarek od garniturów. Ubranie takiego stroju dla obu z nich był prawdziwą
mordęgą.
Andreas stał już na
szkolnym parkingu. Obaj wsiedli do środka – Tom z przodu, a Bill z tyłu, na
środku.
- I? Jak wam poszło?
- Chyba całkiem dobrze
- powiedział Tom. – Zresztą, dla mnie tylko ważne jest, żeby zdać. Reszta mnie
mało obchodzi.
- Wybraliście już kierunku
studiów?
- Ja chyba nie chcę na
studia – rzekł Dredziarz z zakłopotaniem.
- Pewnie – rzucił
Czarny z kpiną. – Prostytucja jest dobrze płatna i nie trzeba odprowadzać
podatku.
- Ha, ha, ha –
powiedział Tom z sarkazmem. – Bardzo śmieszne.
- Ale prawdziwe. Obudź
się wreszcie, człowieku. To życie, nie bajka.
- No, to co? Jakoś
sobie poradzę. Nie musisz się o mnie martwić.
- Bill ma trochę
racji, Tom – wtrącił Daniels. – Studia są ważne. Jest kilka naprawdę
opłacalnych kierunków.
- Wolę być
darmozjadem.
- Tia, nie wątpię –
mruknął Czarny.
- Carlos był dzisiaj w
szpitalu, zdjęli mu gips – rzekł Andreas. – Jeszcze przez kilka dni ma się
oszczędzać, ale potem może wrócić do pracy, żeby spełniać wasze zachcianki.
Będzie sprawny akurat na ślub Simone i Gordona.
Bill i Tom rzucili
sobie porozumiewawcze spojrzenia. Ostatnio dosyć często zbaczali na ten temat.
- Co? Co to ma być za
spojrzenie?
- Nic – odparli
zgodnie.
- Jakoś wam nie wierzę
– mruknął Andreas, ale nie drążył tematu.
W domu Bill od razu
pobiegł do swojego pokoju, żeby ściągnąć niewygodny garnitur. Tom też miał taki
zamiar, ale Andreas chwycił go za kołnierz i zaciągnął do swojego pokoju.
- Coś się stało? –
spytał Tom zdziwiony.
- Mam coś dla ciebie.
Zobaczyłem ją na wystawie i pomyślałem o tobie. Taka do domu będzie w sam raz.
Daniels wyciągnął z
szafy jasnobrązową gitarę.
- Akustyk? – spytał
Tom. Oczy mu się świeciły z radości.
- Mhm… Nie znam się za
bardzo, ale sprzedawca powiedział, że to właściwie gitara elektroakustyczna.
Dźwięki akustycznej, ale mogą być wzmocnione. Mam nawet kabel, ponoć można
podłączyć do każdego głośnika.
- Wow, dzięki! Ale
super! Wreszcie będę mógł trochę pograć.
- Kupiłem też
pokrowiec. Umiesz ją stroić?
- Pewnie, żaden
problem. Ale – Dredziarz zawahał się – na pewno mogę? W końcu ostatnio wydałeś
na mnie mnóstwo forsy. Ja… to trochę nie fair i…
- Przecież wiesz, że
mnie na to stać.
-Niby tak, ale… To trochę nie w moim stylu.
Wiesz, przyjmować takie drogie prezenty i w ogóle…
- Więc jej nie chcesz?
Tom zagryzł dolną
wargę razem z kolczykiem.
- Chcę, ale…
- Jak chcesz, to
bierz. Jest twoja.
- Może w takim razie
mógłbym coś zrobić dla ciebie…
Daniels pokręcił
przecząco głową. Tom podszedł do niego i wziął gitarę do jednej ręki.
- Mam nadzieję, ze
zrobisz z niej dobry użytek.
Chłopak, choć nadal
niepewny, uśmiechnął się szeroko. Odłożył swój skarb na chwilę i mocno
przytulił zdumionego Danielsa.
- Dzięki, dzięki,
dzięki!
Andreas zaśmiał się.
Tom złapał gitarę i z okrzykiem radości pobiegł do swojego pokoju. Chciał na
niej grać już, teraz!
- Czego tak
wrzeszczysz? – spytał zirytowany Bill.
- Patrz, co dostałem
od Andy’ego! – rzekł uradowany Tom.
Bill skrzywił się,
kiedy zobaczył gitarę. Nie mógł uwierzyć, że ten okropny facet tak po prostu mu
ją dał i że Tom ją przyjął. To on chciał mu dać gitarę, ale dopiero po ślubie,
żeby być pewnym, na czym stoi. Jeśli jego obawy się ziszczą, on i Tom zostaną
na bruku. Nie miał zamiaru iść do domu dziecka. Odłożył na koncie Toma prawie
dwieście tysięcy, była to wystarczająco kwota żeby coś wynająć i zastanowić
się, co dalej. Zamierzał przelać pieniądze na inne konto tuż przed ślubem tak,
żeby Gordon nie mógł ich odzyskać, gdyby chciał. Wiedział, że będą mu
potrzebne, prędzej czy później.
- Miłego popołudnia i
zatrzasnął się w swoim pokoju.
Dredziarz zamrugał ze
zdumienia, ale potem tylko wzruszył ramionami i z uśmiechem usiadł na swoim
łóżku. Kolejne dwie godziny testował gitarę, grając na niej po kolei wszystkie
swoje ulubione melodie. Jego palce gładko przesuwały się po strunach,
przyciskając je na odpowiednich progach. Gryf miał idealną szerokość, zupełnie
jakby był przystosowany do wielkości jego dłoni. Grał kostką, którą znalazł w
pokrowcu. Był też do niej pasek, ale na razie go nie potrzebował.
Gdy dostał wiadomość
od Tiny, umówił się z nią na konkretną godzinę i czując, że Bill z jakiegoś
powodu się na niego boczy, wyszedł, nic mu o tym nie mówiąc.
Spotkał się z
dziewczyną w parku. Uśmiechnęła się szeroko na jego widok.
- Długo kazałeś mi
czekać na to spotkanie – powiedziała.
- Długo? – zrobił głupią
minę.
- Nom… Zaprosiłam cię
bodajże pierwszego dnia w szkole, zaraz po twoim przyjeździe. Od tamtego czasu
minęły ponad trzy miesiące, prawie cztery.
Cztery miesiące?!
Dopóki wszystkiego dobrze nie przeliczył, nie mógł w to uwierzyć. Już tyle
czasu minęło, odkąd opuścił dom dziecka? Nie do pomyślenia, że przetrwał tyle
czasu w tym pomylonym domu. Tyle się wydarzyło przez ten czas, że nawet nie
zdawał sobie sprawy z jego upływu. Cztery miesiące… Boże, to prawie wieczność.
- W porządku? –
spytała Tina.
- Sorry, po prostu
uświadomiłem sobie, jak długo już tutaj jestem. Wcześniej się jakoś nad tym nie
zastanawiałem.
- Szybko czas ci
poleciał, co? Pewnie tęsknisz za swoimi starymi przyjaciółmi.
Tom skrzywił się.
- Mój najlepszy
przyjaciel ma mnie za bogatego snoba, który od razu o nim zapomniał i on już nie
chce mnie znać. Widziałem się z nim ostatnio. To była katastrofa.
- Przykro mi.
- A mi nie – ledwo
słowa wyszły z jego ust, zdał sobie sprawę, że powiedział prawdę. Naprawdę nie
było mu przykro z tego powodu. Skoro Mat tak pochopnie go ocenił po tych
wszystkich latach znajomości, nie było sensu marnować na niego czasu. Teraz
miał Billa, brata, za którego czuł się odpowiedzialny. Był dla niego ważniejszy
niż Mat z wielu powodów, chociaż większości z nich nie potrafił jasno określić.
Po prostu czuł, że to jest dobry wybór. Nic innego się nie liczyło.
- Może pójdziemy do
kina? Na pewno znajdziemy coś ciekawego…
- Ok.
Choć nie sądził, że
miło spędzi to popołudnie, bawił się naprawdę dobrze. Razem z Tiną wybrał w
kinie jakąś komedię i płakał ze śmiechu, oglądając ten głupi film. Tina nie
tyle śmiała się z filmu, co z niego, kiedy kulał się po swoim siedzeniu w kinie
i co chwilę wybuchał niepohamowanym śmiechem. Dzięki niemu wesołość udzieliła
się wszystkim innym, którzy też tam byli.
- Och, dawno już się
tak nie uśmiałem – stwierdził w drodze przez park, trzymając się za brzuch.
- Dało się zauważyć –
powiedziała Tina z uśmiechem. Dredziarz wyciągnął sobie papierosa i zaciągnął
się dymem z prawdziwą przyjemnością.
- Lubię komedie, a ta
była po prostu genialna. Trochę głupia, ale naprawdę… Muszę spróbować obejrzeć
to z Billem, mam nadzieję, ze wreszcie się trochę pośmieje…
- Jest trochę dziwny,
co? Zawsze mnie ciekawił…
- Dziwny? Na początku
miałem wrażenie, że uciekł z zakładu psychiatrycznego, ale jak już lepiej go
poznałem… To zwykły, zamknięty w sobie chłopak. Po początkowych kłótniach,
naprawdę dobrze się z nim dogadywałem. Trochę się tego obawiałem, bo mamy
bardzo podobne charaktery, jesteśmy uparci i nie dużo brakowało, żebyśmy się
nawzajem pozabijali, ale jest dobrze. Jakbyśmy się znali całe życie…
- Jesteście
bliźniakami, prawda? W ogóle nie wyglądacie.
- No, też nie mogłem w
to uwierzyć.
Tina próbowała wypytać
go o kilka innych rzeczy, ale Tom nie odpowiedział na żadne z jej pytań. Nie
chciał, żeby ktoś się wtrącał pomiędzy niego i Billa, a poza tym, to była
kuzynka Geo. Zapewne nie utrzymałaby języka za zębami i większość mu
wyśpiewała. Chociaż uważał go za przyjaciela, nie powinien wiedzieć wszystkiego
o nim i Billu.
Po prostu.
Niebo ściemniało,
kiedy stanął pod domem Tiny. Dziewczyna wyraźnie liczyła na coś więcej niż
zwykłe spotkanie, ale Tom nie potrafił potraktować tego jako randki. Tina była fajną i bardzo ładną dziewczyną, ale i
tak wolał Billa niż ją.
- Uhm, to cześć… -
rzucił i uśmiechnął się lekko. Wcisnął ręce w kieszenie swojej bluzy.
- Cześć…
Zignorował wyraźny
zawód w jej głosie i przeskakując po dwa stopnie, zszedł z ganku. Pomachał jej
i poszedł do domu, ciesząc się, że to już koniec. Spełnił swoją obietnicę.
W domu działo się coś
dziwnego – stało się to dla niego jasne już na terenie posesji, gdzie słyszał
okropne wrzaski. Ze swojego miejsca nie był w stanie rozróżnić poszczególnych
słów, ale był niemal pewien, że jedna z osób to Bill.
Stanął w progu salonu
i spojrzał ze zdumieniem, jak Czarny popycha lekko Simone.
- Mam cię już dość! I
co, myślisz, że tak po prostu ci pozwolę stąd zwiać?! Twoje niedoczekanie!
Jeśli chcesz stad prysnąć, masz mi oddać wszystką kasę, którą ukradłaś, suko!
- Bill…
- ANI SŁOWA! Jesteś
tak żałosna, że aż nie chcę na ciebie patrzeć. Mam już dość wszystkich tych
twoich matactw! Chcesz stąd zwiać?! Oddawaj kasę i rób sobie co chcesz.
- To nie były twoje
pieniądze!
- A właśnie, że moje!
Moje i Toma, zarobiliśmy je w Paryżu! Jakim prawem przelałeś je na swoje konto,
wstrętna dziwko.
- Uważaj na słowa!
- Ani myślę! Masz dwa
wyjścia – albo oddajesz kasę i dziękuję bardzo, nie ma o czym mówić, albo
przysięgam, że cię zabiję! I wierz mi, nie żartuję.
- Nie dasz rady.
-Dobrze wiesz, że wcale mnie nie znasz. Nikt
za tobą i tak nie będzie płakał, Gordon szybko sobie znajdzie zastępstwo!
Wybieraj, masz czas do jutra! I lepiej, żeby twoja odpowiedź mi się podobała!
Bill, przechodząc obok
matki, odepchnął ją tak mocno, że ta aż się przewróciła. Tom otworzył szeroko
oczy, ale nie był w stanie zwrócić bliźniakowi uwagi. Był wewnętrznie rozdarty.
Z jednej stronie nie sądził, żeby traktowanie matki w taki sposób było dobre,
ale z drugiej zdawał sobie sprawę, że Bill może mieć rację ze wszystkim, co
powiedział.
Jednego Tom był pewny
– tak naprawdę groźby Billa były tylko groźbami. On nie był mordercą, nigdy by
nie zabił człowieka.
Nigdy.
Wzrok Toma i Simone
spotkał się na chwilę, ale Dredziarz nie miał ochoty z nią teraz rozmawiać.
Pokręcił tylko głową i wycofał się, ciesząc, że są dwa wyjścia i nie natknął
się na Billa. Poszedł do swojego pokoju i długo rozmyślał o tym, co,
prawdopodobnie, przyniosą mu kolejne dni.
Nie wyglądało to
najlepiej.
Simone stała na
balkonie i piła białe wino, myśląc. Miała już gotowy plan na rozegranie
wszystkiego, zabezpieczoną przyszłość i możliwość spalenia za sobą wszystkich
mostów. W całym tym planie jednak nie uwzględniła jednego – zemsty.
Bill przeginał. Jak na
takiego gówniarza, miał naprawdę niewyparzony ryj. W ogóle się jej nie obawiał
i nie miał do niej nawet minimalnego szacunku, co bardzo ją drażniło. Chciała,
żeby zapamiętał ją raz na zawsze, tak jak ona go zapamięta przez te wszystkie
miesiące utrudniania jej życia i upokarzania.
Wyciągnęła telefon i
wybrała sobie tylko znany numer.
- Halo?
- Witaj, Ben.
- Simone! Co się
stało, że do mnie dzwonisz? Czyżby coś poszło nie po twojej myśli?
- Nie, wszystko idzie
zgodnie z planem.
- Więc o co chodzi?
- Pojawiła się
dodatkowa rzecz, którą chciałabym w nim umieścić. Zemstę.
- Zemstę?
- Och, zapewne
pamiętasz mojego nieznośnego syna. Chciałabym, żebyś się nim zajął. To chyba
obejmuje twoje kompetencje?
- Mów dalej.
I mówiła. Mężczyzna
nie miał najmniejszego problemu ze zrobieniem tego, czego chciała.
Kiedy się rozłączyła,
na jej ustach pojawił się pełen zadowolenia uśmiech.
Zemsta będzie słodka.
Jaka szkoda, że tego nie zobaczy...
***
Ha. Obsesja - szkoła... 1:0 ;).
Udało mi się to naskrobać na czas. Czekam na Wasze teorie spiskowe. Zżera mnie ciekawość, czy ktoś się domyśli, o co może chodzić. Już niedługo wszyściutko się wyjaśni. Aż nie mogę się tego doczekać.
Czekam na Wasze opinie i pozdrawiam!
Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy jeśli chodzi o plany Simone. Mam jedną teorie czyli zabicie Billa... ale może mieć inne znaczenie ostatnie zdanie, lub być kierowane do kogoś innego. Hm... cóż pozostaje mi myśleć nad tym dalej.. i czekać na nexta.
OdpowiedzUsuńAlien . czytelnik bloga.
O jacie. Simone szykuje coś grubego, okropnego i to mnie przeraża. Nie wiem co mam o tym myśleć, ale boje się o Billa. Jeśli znowu w jej planach jest to, by go skrzywdzić? Albo.. Rozdzielić bliźniaków? Naprawdę.. Nie mam pojęcia. I teraz najgorsze jest to, że będę musiał czekać aż tydzień, by się dowiedzieć o co chodzi..
OdpowiedzUsuńNie lubię Cię za to. :c xD
Weny, weny, weny. : 3
Pisz dalej.
OdpowiedzUsuńNie ma bata- pisz dalej.
Czyżby znowu ktoś miał skrzywdzić Billa?
...jeśli tak, to stwierdzam- boski pomysł.
Czekam na następny rozdział.
Niestety nie wymyśle dzisiaj nic bardziej konstruktywnego.
nie trawię tej małpy -.-'
OdpowiedzUsuń1. zabije Billa
OdpowiedzUsuń2. wykorzysta go seksualnie
3. przestań kazać mi wymślać powody i ty o tym napisz!!!
Dostaje szału, wchodziłam dzisiaj na tego bloga ponad 10 razy.
Czy naprawdę można zakochać się w yaoi ???( to pytanie nurtuje mnnie już bardzo długo)
Weny do szkoły i obsesji oraz żeby było: obsesja - szkoła 2 : 0
kckckckckckckckckckckckckckckckckckckckckckckckckckckckckckckckc
Przepraszam, że nie komentowałam ostatnio, ale ledwo co zdążałam czytać- nauka -.-
OdpowiedzUsuńporobiło się. Po pierwsze nie ma żadnych czułości między B i T, Tom sie nie stara, dobra, już to tyle razy pisałam, i nie tylko ja pewnie...
A matka to groza! Mam nadzieję, że bliźniaki sobie poradzą
No, jeśli chodzi o czułości, to sądzę, że następny odcinek zwali Cię z nóg;). To taki... hmm, przełom opowiadania. Mniej więcej od tego odcinka wszystkie wątki będą się powoli rozwiązywać i tak dalej, a akurat "czułości" pogłębiać.
UsuńPozdrawiam!
to jest twoje najlepsze opowiadanie!
OdpowiedzUsuńz niecierpliwoscia czekam na nexta
kurwa co za matka! O.O jeju brak mi słów! boję się co może się stać Billowi. :( Ale Tom nie pozwoli go skrzywdzić.
OdpowiedzUsuńŻeby tą Simone szlag jasny trafił. Podła ****
OdpowiedzUsuńBill może i jest podły chwilami, ale jak mu coś zrobi...wrrr!
Błagam Cię nie rób z Andreasa podłej szui - bardzo go polubiłam i chyba czas żeby odpokutował za to co kiedyś zrobił i mógł normalnie żyć.
Czas na obsesja - szkoła 2 : 0
ja mam podejrzenia co do tego, że go zgwałci..
OdpowiedzUsuńbrrr aż mnie ciarki przeszły..
Mam ochotę tę kobietę naprawdę skrzywdzić. W ogóle mi jej nie było żal, jak upadła. A co kombinuje, to nie wiem, ale może zechce ponownie sprawić, że Bill zostanie zgwałcony, może zechce zrobić z syna kalekę. Chociaż ją można i posądzić i o to najgorsze, ale może nie zdobędzie się na to. Z drugiej strony Bill dla niej nic nie znaczy, Simone jest chora psychicznie, więc i do zabicia go może być zdolna. Trudno powiedzieć co planujesz. Ale teraz Bill ma brata i liczę, że Tom nie pozwoli by mu się coś stało. A Bill może mu dać gitarę. Tom będzie miał dwie. :D
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka. :D
przez chwilę sobie wyobrażałam, jak Simone wynajmuje jakiś typów i opisuje im Billa, by go skrzywdzili, zabili, zgwałcili.
OdpowiedzUsuńA potem, że Tom i Bill zakładają się o to, kto wytrzyma w ich stylach. Czyli Bill na skata, a Tom...na.. no Billa. :D
I zamiast Billa dorwą Toma! ;O
To by było straszne! Moja wyobraźnia mnie przeraża. ;O
Ale kurcze, żeby Billowi też się nic nie stało!
Najlepiej, żeby nikomu nic nie zrobiła ta: "bardzo irytująca i jakże materialistyczna kobieta" (żeby jej nie nazwać brzydko xd)
Ciekawi mnie czy Bill już nie poznał może Bena?
Weny życzę! <3.
sądzę ,że ten ben zgwałci Billa nie mogę się doczekać następnej notatki i zapraszam do siebie Twincest-sado.blogspot.com i cos-slodkiego-i-cos-gorzkiego.blogspot.com mam nadzieje ,że wpadniesz i skomentujesz Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO rany, co ona kombinuje? Gwałt? Tortury? Oby do niczego takiego nie doszło! Mam nadzieję, że Tom go uratuje! A może Sam Andreas? Wtedy Bill może zmieni choć trochę nastawienie do niego?
OdpowiedzUsuńCzekam na rozwinięcie akcji :)
Taką wredną sucz to tylko zrzucić z 10 piętra!!! Jak ona może chcieć zemścić się na Bill'u, no jak?! Ja obstawiam że zrobi z niego kalekę albo każe go zgwałcić... Z resztą nie ja jedna tak myślę... Pisz i nas zaskocz jej chytrym i wrednym spiskiem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życzę weny:)
10 piętro nie wystarczy!!!
UsuńA co mi tam,niech będzie 60 xD Tego na pewno nie przeżyje^^
UsuńChyba się domyślam. Chodzi o gwałt? Jeżeli tak, to od razu będzie wiadomo, że o to samo poprosiła Andreasa. I to ma być matka?!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny odcinek.
Pozdrawiam!
O nie, nie, nie, nie, nie.. Wyczuwam kłopoty i wcale, a wcale mi się to nie podoba.. Simone.. Suko.. Tylko spróbuj skrzywdzić Billa to nie tylko Tom będzie chciał ci wpierdolić.. Przyrzekam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń