- Jakieś dwa lata temu
Simone straciła i tak wątpliwą pracę i nie mieliśmy pieniędzy. Wyrzucenie nas z
domu było tylko kwestią dni. Simone marzyła o luksusach i nie mogła znieść, że
nie potrafi sobie tego zapewnić. Ja… zatrudniłem się jako kelner na jakimś
przyjęciu dla bogatych snobów, starej załatwiłem posadę „przynieś, wynieś,
pozamiataj”. Był tam też Andreas. Nie wiem, chyba mu się spodobałem. Wtedy nie
miałem jeszcze o niczym pojęcia. Simone poznała tam Gordona i przeżywała swoją
wielką miłość. Gordon… zaprosił ją na swój jacht. Nie miała za co kupić sobie
nowych ubrań, ale dostrzegła, że Andreas jest mną zafascynowany. Zmówili się.
Stara miała dostać kasę na nowe ciuszki w zamian za wystawienie mnie. Dała mi
namiar na „dobrze płatną robotę”. W rzeczywistości poszedłem do domu Andreasa.
Czekał tam na mnie. Ja… nie mam pojęcia, co ona mu o mnie nagadała, w każdym
bądź razie… Nie byłem w stanie się przed nim obronić.
Głos Billa był cichy,
ale mocny, jakby pogodził się już z tym wszystkim, co się stało. Od tych
wydarzeń minęło już sporo czasu, a ostatnio wiele w ich życiu się zmieniło.
Bill również zaczął powoli wychodzić na prostą.
Jose, słuchając
wszystkiego w swoim gabinecie, otworzył usta ze zdumienia. Tego się nie
spodziewał!
Tom zaś nie był w stanie
nic powiedzieć. Rozumiał, co sugerował mu Bill, ale to było nie do pomyślenia.
Andreas? Andreas miałby zrobić coś takiego? Przecież on był taki fajny! Jako
jedyny dbał o nich i starał się im pomóc, z czymkolwiek mieli problem. Jak to
możliwe, że przyczynił się do krzywdy Billa i to w takim stopniu?
- Reszty można się
domyślić – dodał Bill po krótkiej chwili ciszy.
- Może, ale ja nie
jestem pewien, czy dobrze cię zrozumiałem.
- Był zbyt brutalny
nawet jak ja… gwałt. Nie chcę się zagłębiać w szczegóły, to wciąż nie jest dla
mnie łatwe. Po wszystkim wyglądał dziwnie. Kazał mi się wykapać, ale byłem w
zbyt wielkim szoku, żeby choćby się ruszyć. Nie chciał mnie dotykać, jakby mój
dotyk parzył. Zaryczanego odwiózł mnie pod dom. Kilka dni później do domu
wróciła Simone z pierścionkiem zaręczynowym. Gordon jest wyjątkowo naiwny, bardzo
szybko dał się złapać. Zakochał się w złudzeniu, które dla niego stworzyła.
Następnego dnia wprowadziliśmy się do niego.
- To dlatego cały czas
byłeś taki wredny dla Simone?
- Zasłużyła sobie na
coś o wiele gorszego niż te sprzeczki, które jej serwowałem.
- Rozumiem. Czy… Czy
Andy ma znamię w kształcie półksiężyca obok pępka?
Bill spojrzał na niego
ze zdumieniem.
- Skąd o nim wiesz?
- Mówiłem ci, co mi
się śni – powiedział Tom niepewnie. – Widziałem je.
- Rozumiem.
Jose nie rozumiał nic.
Czy to możliwe, że dzieciaki zdążyły się dogadać co do wersji wydarzeń? Ale
kiedy? Przecież to wszystko nie może by prawdą!
W aktach chłopaków
zobaczył, że obaj są czyści. Simone to musiała być ich matka, tak wynikało z
opowieści Billa. A Andreas? Kto to był? I czy mógłby zeznawać na korzyść
dzieciaka? Gdyby udowodnić, że chłopak naprawdę w przeszłości był zgwałcony,
dałoby się wyjaśnić aż dziesięć pchnięć nożem.
Sytuacja robiła się
coraz bardziej zagmatwana.
- Ol? Dawaj tu jeszcze
raz tego z dredami.
Poszedł do sali
przesłuchań i usiadł naprzeciwko nastolatka. Tom wyglądał na zdziwionego
obrotem zdarzeń, ale starał się to ukrywać jak najlepiej.
- Twój brat zostanie
postawiony przed sądem, ale możesz uzyskać dla niego łagodniejszy wyrok, jeżeli
wszystko mi dokładnie opowiesz.
Tom zmarszczył brwi.
Może i był dzieciakiem z bidula, ale na pewno nie był głupi.
- Założyliście
podsłuch, prawda?
- Nie wiem, o czym
mówisz.
Dredziarz uśmiechnął
się kpiąco.
- Jeśli chcesz
wiedzieć, kim jest Andreas, ja ci tego nie powiem. Powinieneś spytać Billa. Co
do jego historii, też po raz pierwszy ją słyszałem.
- Twoje wcześniejsze
zeznania to bujda. Chcesz wtrącić brata za kratki?
- Ja chcę tylko, żeby
był szczęśliwy. Jeśli TY przyczynisz się do wtrącenia go do więzienia, to tylko
TY będziesz go miał na sumieniu.
- Na sumieniu? – Jose
uniósł brew.
- Bill tam nie
wytrzyma. Dobrze wiem, co się dzieje w takich więzieniach. Skoro usłyszałeś, co
miał do powiedzenia, powinieneś mieć na uwadze, że…
- Nie wierzę w ani
jedno twoje słowo… Tom. Nie uwierzę w ten stek bzdur. Dopóki ktoś z zewnątrz
nie potwierdzi waszej historii, Bill jest uznany za winnego. Pojutrze sprawą
zajmą się instytucje wyższe rangą. Obaj macie przechlapane.
- Sądzi pan, że
gwałciciel do was przyjdzie i tak po prostu się przyzna, że coś mu zrobił?! I
jaki to ma związek ze…
- Zabierz go, Ol.
- Hej, jeszcze nie
skończyłem!
- Skończyłeś.
Tom spojrzał na
policjanta z oburzeniem, ale nic więcej nie powiedział. Dał się wyprowadzić z
sali. Jose słyszał jak jego ubrania szeleszczą. Pieprzony skejt!
Sytuacja nadal się nie
wyjaśniła.
Mężczyzna spojrzał na
papiery, gdzie spisano zeznania pozostałych dwóch chłopców zamieszanych w
sprawę. Gdy wypytywano ich o relacje bliźniaków, twierdzili, że łączyły ich
niezwykła więzi. Podali jeden, główny przykład – będąc daleko do siebie,
stworzyli jedną i tą samą piosenkę. Tom ułożył melodię, a Bill napisał słowa.
Dowiedzieli się tego dopiero wtedy, gdy Bill wprosił się do nich na próbę i
zaszczuty przez Georga, postanowił zaśpiewać.
Ciekawe i kompletnie
nieprawdopodobne.
Jose miał jeszcze
jedną niespodziankę. Był przekonany, że ojczym bliźniaków pojawi się, by
dowiedzieć się, o co chodzi z tym całym zatrzymaniem, ale zanim to się stało, przyszedł
do niego wzburzony David Jost. Po mega awanturze udało mu się wywalczyć próby
dla chłopaków w jednej z sal komisariatu. Jose był bardzo ciekawy tej próby.
Właściwie to nie mógł się już doczekać.
- To kpina jakaś –
mruknął Tom.
Stali w sali przesłuchań
i podłączali sprzęt. Wszystko inne zostało odstawione na bok tak, żeby mieli
wystarczającą ilość miejsca. Na przedniej ścianie było wielkie lustro, które,
jak domyślał się Tom, było tak naprawdę lustrem weneckim. Był przekonany, że
mają tam kilku fanów.
- No, co ty? – burknął
Geo, strojąc swój bas. – Wiesz, tylko przez was mogliśmy wylądować z próbami na
komisariacie!
- To nie nasza wina! –
warknął Tom.
- Kogoś jednak musi
być, skoro nie chcą was wypuścić.
- Jasne, wszystko moja
wina, Geo! – powiedział Bill podniesionym głosem. – Już ustaliliśmy, że jak coś
się dzieje, jest to moja wina. A teraz możemy wreszcie zacząć? Chciałbym już…
- A może tak wszyscy
się przymkniecie? – wtrącił Gus, drapiąc się po głowie jedną z pałeczek. –
Serio, nie ma sensu teraz tego roztrząsać. David planował nam już pierwszy
koncert pod koniec następnego miesiąca. Mamy do nagrania teledysk, do cholery.
Bill musi się ogarnąć i śpiewać tak, jak wcześniej. Jeśli jeszcze my będziemy
się kłócić, nigdy do niczego nie dojdziemy.
Pozostała trójka
westchnęła ciężko.
- Super. To teraz…. Od
czego zaczynamy?
- Od „Schrei”. Muszę
się wyżyć! – mruknął Czarny. Wstał ze swojego miejsca i podszedł do mikrofonu.
- Jeszcze jedno, Bill…
- powiedział Geo.
- Hm?
- Zajebiście wyglądasz
w tych dresach i swojej obcisłej koszuleczce.
Tom zachichotał, a
Bill pokazał mu fuck’a.
- Zaczynamy?
- Ok.
Tom miał rację co do
widowni. Nie spodziewał się jednak, że na ich próbę zleci się cały komisariat.
Każdy chciał zobaczyć jak osiemnastolatek oskarżony o morderstwo robi próbę na
komisariacie. Była to pierwsza taka próba w historii tej placówki i każdy
chciał brać w tym udział.
Jose był naprawdę
wściekły.
Kiedy chłopacy zaczęli
grać, był pod wrażeniem. Nie spodziewał się tak dobrej muzyki ani czystego
wokalu.
- Zniszczysz tego
chłopaka, szefie – mruknął jego zastępca, uważnie przypatrując się chłopakom.
- Mówiłeś coś, Wic?
- Zniszczysz tego
dzieciaka – powtórzył. – Naprawdę wierzysz, że od tak sobie by kogoś zabił? Ten
facet sam przyszedł do nich do domu, zaatakował go. Gówniarz po prostu się
bronił. Wtrącanie go do więzienia czy poprawczaka przekreśli go już na zawsze.
Chłopak ma przed sobą karierę. Nie powinieneś mu tego odbierać.
- Spierdalaj, Wic.
Gówniarz zamordował człowieka. Dopóki nikt nie przedstawi mi dowodów na jego
niewinność, dla mnie jest winny. Koniec, kropka.
Andreas nie mógł w to
uwierzyć.
Gdy przyjechał do
domu, szczęśliwy po osiągnięciu wiecznej wolności, dowiedział się czegoś
strasznego.
Bill został oskarżony
o morderstwo. Policjant, który czekał w ich domu na przybycie Gordona wszystko
mu wyjaśnił, biorąc go za niego.
W pierwszej chwili Andreas był pewny, że jakimś
cudem dowiedzieli się o tym, co zrobił z Simone i chcą go zamknąć, jednak
wieści, które przekazał mu policjant, było o wiele gorsze.
Ben Thompson. Andreas
dobrze wiedział, kto to jest, nawet lepiej niż Simone. Zbierał o niej długo
materiały i dobrze ją pilnował. Ben Thompson był bardzo dobrze znany w
kryminalnym świecie. Zabił też rodziców tych dwóch chłopców, których spotkał w
domu dziecka w Monachium. Policja mogła o tym nie wiedzieć, skoro był na
wolności, ale on ostatnio osobiście odwiedzał niektóre miejsca, chcąc wyłapać
wszystkie słabe punkty niedoszłej żony Gordona i natknął się też na informacje
o tym facecie.
Daniels nie wiedział,
ile chłopcy powiedzieli na policji. Dowiedział się za to, że Billa zatrzymano,
ponieważ dźgnął napastnika aż dziesięć razy i to było podejrzane.
W kuchni wciąż było
pełno krwi. Andreas mimowolnie zadrżał. Niespełna dwa lata temu to on dobierał
się do tego chłopaka. Równie dobrze to on mógłby leżeć martwy i zadźgany nożem
przez swoją ofiarą.
Nawet nie chciał o tym
myśleć. To było… po prostu straszne!
Nie wiedział też, co
powinien zrobić. Jego myśli były niezwykle chaotyczne. Chciał pomóc, ale nie
miał pojęcia, jak. A jeśli się dowie, czy będzie w stanie tej pomocy udzielić?
- Co właściwie trzeba
zrobić, żeby oczyścić Billa z podejrzeń? – spytał Daniels.
Policjant wzruszył
ramionami.
- Dzieciak pchnął go
nożem aż dziesięć razy. Trzeba pewnie wyjaśnić, dlaczego aż tyle, jeśli po
prostu się bronił. Osoby, które działają w obronie własnej, dźgnęłyby tego
faceta ze dwa, trzy razy. Na pewno nie dziesięć. To jest dziwne. Jeśli jakoś
się to wyjaśni, dzieciak prawdopodobnie zostanie tylko skierowany na krótką
terapię do psychologa i będzie po wszystkim.
Mężczyzna pożegnał się
z funkcjonariuszem i poszedł do swojego pokoju.
Całą noc rozmyślał o
wszystkich za i przeciw pójścia na policję i opowiedzenia im zdarzenia sprzed
dwóch lat. Zawsze mu się wydawało, że jest raczej dobrym człowiekiem. Niestety,
odkąd pojawiła się Simone, zrobił w swoim życiu rzeczy, które nadały mu wręcz
miano potwora. Nie bał się więzienia – tak jak powiedział Simone, nie
obchodziło go, czy będzie tam musiał robić strażnikom laski czy dawać dupy
całymi nocami. Jeśli w taki sposób miał pokutować, sam nawet rozłoży nogi. Bał
się tylko tego, że już na zawsze przykleją mu łatkę gwałciciela.
Nad ranem wziął długą,
uspokajającą kąpiel z masą pachnących olejków. Nie wiedział czy opuści
komisariat, więc chciał przez tych kilka godzin cieszyć się bogactwem, bo
najprawdopodobniej niedługo już je straci.
Złożenie zeznań było
najlepszym sposobem przeproszenia Billa. Nie wiedział, jak Tom na to wszystko
zareaguje, ale Andreas nie mógł się wahać. Jeśli Tom się od niego odwróci,
trudno. Ważne, żeby uratował Billa.
Nic innego się nie
liczyło.
Gdy dotarł na
komisariat, nigdzie nikogo nie było. Zdumiało go to.
Dopiero w pokoju
przylegającym do sali przesłuchać zobaczył wszystkich policjantów przyklejonych
do szyby. Mimo stresu, który mu towarzyszył – nigdy jeszcze nie opowiadał
nikomu swojej historii – zaśmiał się cicho, widząc bliźniaków w drugim
pomieszczeniu, grających jedną ze swoich piosenek. Wystarczył jeden rzut oka na
obu Kaulitzów, żeby upewnić się, że podjął słuszną decyzję.
Ci dwaj byli warci
tego, by poświęcić dla nich swoje życie.
Próba akurat się
kończyła. Gdy policjanci zaczęli się wręcz wylewać z pomieszczenia, Andreas
spojrzał niepewnie po pozostałych.
- Kto tutaj jest
szefem? – spytał.
- Ja – odparł jeden z
policjantów, patrząc na niego ze zmarszczonymi brwiami. – O co chodzi?
- Nazywam się Andreas
Daniels – oczy policjanta rozszerzyły się, gdy się przedstawił. – Chciałbym
złożyć zeznania w sprawie Billa Kaulitza.
***
Dzisiaj trochę krótko, ale... No, to już właściwie końcówka, jeszcze przecież tylko dwa rozdziały i epilog. Następne rozdziały są trochę dłuższe.
Pozdrawiam!
wow próba na komisariacie? no takiego czegoś to jeszcze nie było ^^
OdpowiedzUsuńMój Andreas! Zawsze go lubiłam <3
OdpowiedzUsuńSwoją drogą co to za policja, która dzieci bez rodziców przesłuchuje? I gdzie jest Gordon jak jest potrzebny?
Czekam z utęsknieniem :)
Przepraszam, że żadko komentuję.
OdpowiedzUsuńBrdzo mi się podoba. Jestem pewna, że wszystko będzie dobrze. Tak, myliłam się co do Danielsa, chyba jak większość. Ale z tym wcześniejszym dobieraniem się do Billa przesadził. Więc: mam nadzieję, że nie zostanie aresztowany, że będzie wszystko dobrze. Tom, już po wszystkim powinien się zaopiekować Billem. Tak, powinien.
Pozdrawiam
Jej notka wspaniała na prawdę:)
OdpowiedzUsuńchodź myślałam że Tom zareaguje inaczej:D
emm co jeszcze... próba na komisariacie. bezcenna:D
tak więc pozdrawiam gorąco:)
Boże, kocham Andreasa! Podziwiam go, że jest w stanie się poświęcić dla bliźniaków; nigdy nie wiadomo, co go teraz spotka. A jednak, mimo wszystko, postanowił im pomóc. To jest piękne.
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że wszystko się ułoży.
Próba na komisariacie. <333
Pozdrawiam!
Dobrze, że Bill powiedział Tomowi całą prawdę i, że policja mogła to też usłyszeć. Chociaż ten ich szef mnie wkurza, ale taka praca policjanta. Świetna była ta próba na komisariacie, chłopacy chodź na chwilę mogli się od wszystkiego oderwać. No i Andreas...szkoda mi go. Wiem, że skrzywdził Billa, ale jakoś tak mam do niego sentyment.Może jak powie prawdę a Bill nie wniesie oskarżenia, sama nie wiem, czy uda mu się z tego jakoś wykręcić. Najważniejsze by Bill był wolny. Szkoda,że zbliżamy się już do końca. Uwielbiam to opowiadanie.Pozdrawiam i zapraszam do siebie na www.granicemilosc-twincest.blogspot.com na nowy odcinek.
OdpowiedzUsuńO matko... Będę płakać... Ten czas za szybko ucieka. Pamiętam jeszcze jak wielce zaciekawiona zaczynałam to opowiadanie.. Jest niesamowite, łezka się kręci w oku. Ja nie chcę żeby to był koniec !
OdpowiedzUsuńMam ogromną nadzieję, że Bill i Tomek wyjdą na wolność, a wszystko zakończy się kolorowo. Jak w myślach robię sobie szybki przegląd zdarzeń w tym opowiadaniu, to w głowie się nie mieści ile tu się zdarzyło.. :) Na prawdę od tegorocznych wakacji bardzo się zżyłam z tym opowiadaniem. Ciągle przy zasypianiu rozmyślałam o niektórych scenach, albo zdarzeniach... To jest magiczne :)
Pozdrawiam, Unen ;*
Pewnie Andreas pójdzie siedzieć, a Billa wypuszczą. Trochę szkoda, bo Andreas miał ich adoptować, no ale cóż... Dobrze, że postanowił złożyć zeznania.
OdpowiedzUsuńHej, to jeszcze raz ja :)
OdpowiedzUsuńChciałam zaprosić Cię na krótki Prolog mojego opowiadania Twincest :)
http://ty-i-ja-to-my.blogspot.com/
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Fajny odcinek, aż szkoda, że już zbliża się ku końcowi.. Bardzo lubię te opowiadanie i naprawdę będzie mi szkoda się z nim rozstawać. : c
OdpowiedzUsuńTen szef policji, wkurza mnie. Tak trudno uwierzyć, że mówią prawdę? A ta próba.. Wow, jeszcze z czymś takim się nie spotkałem. xD A Andreas.. Hm. Zawsze miałem przeczucie, że on nie jest taki zły, chociaż czasami miałem chwile zwątpienia, kiedy dobierał się do Toma. Ale jednak, jest w porządku. ; 3
Czekam na kolejną część.
Pozdrawiam.
Wiadomo, że Jose musi mieć wszystkie dowody, zeznania, aby wypuścić Billa. Musi być pewny, że chłopak działał we własnej obronie, a przeszłość jeszcze bardziej spowodowała czyn uderzenia nożem, aż tyle razy.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa zachowania Toma względem Andreasa i zeznań blondyna. :D
U mnie nowa notka.^^
Pomysł z ta proba w areszcie nierealny
OdpowiedzUsuńDziwne było też zastanawianie się Andresa nad tym, że 2 lata temu to on mógłbybyć ranny.
Dobrze, że to w końcu się wyjaśniło.
Szkoda mi tylko Andreasa chociaż nie pomyślałabym, że to kiedyś napisze.
_______________________________
CZYTELNICZKA
Końcówka super. Aż mnie ciarki przeszły.
OdpowiedzUsuńHistoria na początku bardzo ciekawie napisana.
Czekam na nexta.
Alien
nigdy tego nie pisałam, ale po prostu kocham to opowiadanie. Każde jedno robiło na mnie wrażenie, ale to po prostu uwielbiam. chyba właśnie przez opisanie tej więzi miedzy bliźniakami - niesamowity majstersztyk! no po prostu cudo!
OdpowiedzUsuńŻal mi będzie Andreasa jak faktycznie wpakują go do więzienia. Bo szczerze wątpię, żeby się wybronił. Jeszcze jak zaczną węszyć i choćby szukać Simone to przecież w końcu dojdą do tego co stało się z tą Szmatą.
Przykro mi z powodu Billa i tego, ze znowu się w sobie zamknął. Tom tak dobrze na niego działał a tu proszę. Znowu wszystko nie tak. Choć wierzę, że i tak wyjdą z tego cało. Ta ich więź ;o jezu. to jest coś niesamowitego. Opisałaś to wszystko tak wspaniale, że aż dreszcze przechodzą jak działają na siebie i jak rozumieją bez słów. Aż żałuję, że nie mam bliźniaczki haha ;D
Rozbawiła mnie co prawda akcja z próbą na komisariacie - no bo nie oszukujmy się, kto by w realnym świecie na to pozwolił hahaha xD
Ale to w końcu opowiadanie :D
Ciężko zniosę koniec tego opowiadania. Już to wiem.
Nie mniej jednak życzę dalszej weny!
Odwiedzam Twego bloga zawsze, gdy pojawia się coś nowego, ale czasem po prostu między domem a dorywczą pracą u cioci nie mam czasu na skomentowanie wszystkiego, za co bardzo Cię przepraszam.
Ale wiedz, że jestem !
Zawsze!
Pozdrawiam! <3
OMG ...ale to się porobiło...
OdpowiedzUsuńLeje.. Próba na komisariacie, zawsze spoko.. I te olejki.. Umm.. Me gusta.. xDD 10 minut czytałam ten jeden rozdział.. Kto by się spodziewał. Może przed dwunastą skończę całe opowiadanie xDD Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń