- Gdzie on jest?! Jak
Boga kocham, zabiję go…!
Eric westchnął. Siedzieli
przy stole konferencyjnym – on, manager Andreja i kilkoro innych, w jego
mniemaniu nie ważnych ludzi. Gwiazdy programu, oczywiście, nie było.
Spóźniała się.
Powinien był go zabrać
ze sobą. Zamiast słuchać głupich tekstów, że musi jeszcze rano gdzieś skoczyć,
trzeba było złapać go za szmat i wpakować do auta. No, ale przecież Andrej
obiecał, że się nie spóźni. OBIECAŁ. Richards zakodował sobie w głowie, że
akurat tego typu obietnicom nie może ufać.
Dziennikarze denerwowali
się. Minęło już piętnaście minut, a o miejscu pobytu Andreja nikt nic nie
wiedział. Wstrętny smarkacz. I jak tu traktować takiego poważnie?!
Drzwi otworzyły się z
hukiem i do sali wkroczył Pejic. Zziajany, czerwony na twarzy
i z rozwianymi włosami, ale w jednym kawałku i z wyraźną miną zbitego psa. Wszedł po stopniach i usiadł przy stole, wzdychając cicho.
i z rozwianymi włosami, ale w jednym kawałku i z wyraźną miną zbitego psa. Wszedł po stopniach i usiadł przy stole, wzdychając cicho.
- Sorry za spóźnienie –
powiedział. – Wypadek w centrum.
- Jak przejechałeś? –
spytał cicho Eric.
Andrej westchnął.
- Przybiegłem.
Kilku reporterów to
usłyszało i zachichotało.
- W porządku. Skoro
Andrej już dotarł, możemy zacząć – rzekł manager do mikrofonu.
Prawie wszystkie ręce
od razu wystrzeliły w górę.
- Pan w pierwszym
rzędzie.
- Dlaczego przez tyle
czasu ukrywałeś swoją orientację seksualną i twierdziłeś, że jesteś hetero?
Andrej wywrócił
oczami.
- Gdybym wiedział, że
ciągnie mnie do chłopaków, z pewnością byście o tym wiedzieli.
- Jak mamy to zinterpretować?
- Tak, że wcześniej
faktycznie byłem przekonany, że jestem hetero. Dopiero kiedy pojawił się Eric,
rzucił nowe światło na pewne sprawy.
- Pani z tyłu, proszę.
- Chcesz przez to
powiedzieć, że wcześniej nie miałeś żadnych homoseksualnych przygód?
- Na studniówkę
poszedłem jako dziewczyna najlepszego przyjaciela, żeby wkurzyć rówieśników,
ale to chyba nie jest przygoda homoseksualna.
Dziennikarze zaczęli
się śmiać.
- Czy spotykanie się z
mężczyzną oznacza, że nie pociągają cię kobiety?
- Nigdy nic takiego
nie mówiłem. Po prostu teraz mam większy wybór...
Eric kopnął go pod
stołem.
- … Zresztą, po co to
wszystko? I tak mi nikt nigdy nie wierzył, jak mówiłem, że jestem hetero.
- Jak się poznaliście?
Pytanie skierowane do pana Richardsa.
Eric westchnął.
- Zatrudniono mnie w
agencji Chadwick Models, ponieważ jeden z fotografów miał wypadek i przez kilka
miesięcy miał przebywać na urlopie. Tak się złożyło, że moim obowiązkiem było
robienie zdjęć Andrejowi.
- Znaliście się
wcześniej?
- Nie przypominam
sobie, żebyśmy się kiedykolwiek wcześniej spotkali.
- Co takiego się
stało, że akurat pan Richards wzbudził pana zainteresowanie, panie Pejic?
Model przez chwilę się
zastanawiał.
- Powiedział mi, że
nie lubi blondynek – zażartował chłopak.
Dziennikarze zaśmiali
się.
- Planujecie razem
przyszłość?
Tym razem odpowiedział
Eric.
- Jesteśmy razem od
niedawna. To za krótko, żeby snuć jakiekolwiek plany. Na razie staramy się
dobrze poznać.
- Jeszcze dwa pytania –
ogłosił manager modela.
- Czy modele, których
pan fotografuje, nie mają nic przeciwko, że jest pan gejem?
- Nie sądzę. Są raczej
na tyle bezczelni, żeby sprawdzać, w jakim stopniu mogą mnie pociągać.
- Eric ma zdecydowane
powodzenie wśród brunetów. Co rusz coś mu proponują – dodał Andrej żartobliwie.
Najwyraźniej nieźle się bawił. – Chyba dlatego skusił się na blond.
- Jesteś bezczelny,
Pejic.
- Oho, po nazwisku!
Dziennikarze znowu
wybuchli śmiechem. Andrej miał taki pocieszny wyraz mordy, że nie szło się nie roześmiać.
- Co na to twoja
rodzina?
- Nie mają nic
przeciwko. Właściwie to chyba się tego spodziewali.
- Dziękuję, koniec
pytań. Mam nadzieję, że rozwialiśmy państwa wątpliwości i odpowiedzieliśmy na
wszystkie pytania.
Andrej odetchnął. Chwycił
szklankę Erica i wypił od razu całą szklankę wody.
- Nareszcie trochę
wytchnienia.
- Ta… Bardzo swobodnie
się czujesz na tych konferencjach, to muszę ci przyznać.
- Jak coś chlapnę, to
manager to potem jakoś odkręci. Nie płacę mu za obijanie się, nie?
Andrej uśmiechnął się
szeroko, nakładając na twarz okulary przeciwsłoneczne.
- Chodź, dzisiaj jest wielki
dzień.
- To znaczy?
- To znaczy, że mogę
wydać całe dwie stówy na zakupy w księgarni.
- Książki kiedyś cię
zjedzą.
- To będę zjedzony. No,
chodź!
Eric pokręcił tylko
głową, ale posłusznie poszedł z Andrejem do księgarni. Tak po raz kolejny
doszedł do wniosku, że Pejic to zwykła baba. W ogóle nie mógł się zdecydować,
które książki chce kupić. Nagle okazało się, że chce książki na kwotę znacznie przekraczającą
trzy stówy.
- Co za problem? –
zirytował się w końcu Richards. – Weź wszystkie, stać cię na to!
- Żartujesz? – jęknął chłopak.
– Przez tydzień nie wylazłbym z pokoju!
- I tak prawie z niego
nie wyłazisz.
Pejic uśmiechnął się
sugestywnie.
- Ale robię co innego.
Akurat ty powinieneś o tym wiedzieć.
Młoda sprzedawczyni
spłonęła rumieńcem, kiedy zobaczyła powłóczyste spojrzenia, jakie mężczyźni
sobie posłali.
- Wybieraj albo ja
zrobię to za ciebie.
Andrej aż pisnął z
oburzenia i pospiesznie wrócił do przeglądania książek.
- Jesteś nieczułym
ignorantem – mruknął, decydując się w końcu na konkretny zestaw książek.
- Tak, tak. Płać i
chodź.
- Właściwie dlaczego miałbym
gdzieś z tobą iść?
- Hm… Ja mam wolne, ty
masz wolne…
- Ja mam książki.
Eric westchnął.
- To niech ci te
książki zrobią dobrze – mruknął Richards wprost do ucha swojego chłopaka, po
czym z wyzywającą miną pomachał modelowi i wyszedł. Andrej zapłacił pospiesznie
i pobiegł za nim.
- Ej, czek… Au!
Blondyn zrobił kilka
chwiejnych kroków w tył i spojrzał ze zdziwieniem na Erica, który stał jak
wmurowany.
- Czego chcesz?
Pejic wyjrzał zza
niego i dostrzegł czarnowłosego mężczyznę, który przyglądał mu się zaciekawieniem.
- To ten twój chłopak,
prawda? – zainteresował się nieznajomy. Uśmiechnął się lekko. – Cześć. Jestem
Mark. W dzieciństwie przyjaźniłem się z Ericem.
- A w chwili obecnej był
na tyle bezczelny, żeby opublikować o nas artykuł.
- Ty to puściłeś do
druku? – zdziwił się Pejic, podając mu rękę. Uśmiechnął się. – Miło mi poznać.
- Widzisz, Eric? Twój chłopak
nie jest zły za ten artykuł, bardzo zgrabnie z tego wszystkiego wybrnął. A ty
się tak piekliłeś.
- Serio? – zdziwił się
model.
- Serio, serio. – Mark
uśmiechnął się kpiąco. – Nawet wylał szefowi kawę na spodnie.
- Wcale nie! – warknął
Richards, zaciskając dłonie w pięści. – Filiżanka się przewróciła.
- Dziwne, żeby się nie
przewróciła. Tak grzmotnąłeś tą gazetą o biurko, że omal nie pękło w pół.
Eric wywrócił oczami.
- Chciałeś czegoś konkretnego?
Śpieszy nam się.
Andrej spojrzał na
swojego chłopaka ze zdumieniem. Dlaczego Eric był taki wredny dla tego faceta? Skoro
byli przyjaciółmi z dzieciństwa, dlaczego atmosfera była tak ciężka, że można
ją było kroić nożem? To było zdecydowanie dziwne. W ogóle wyglądało na to, że
to Eric z jakiegoś powodu nie lubi tego całego Marka. Na Andreju zrobił całkiem
miłe wrażenie, chociaż nie chciał dać się zmylić pierwszemu wrażeniu. Na
początku Eric wydawał mu się kompletnym dupkiem, a teraz był taki kochany.
- Chciałem tylko
porozmawiać. Wielkie mi halo.
- My już idziemy.
- Do zobaczenia –
powiedział Andrej z lekkim uśmiechem. Eric złapał go za rękę i pociągnął.
- Hej!
- Lepiej się zastanów,
gdzie dokładnie zostawiłeś auto. Nie mam zamiaru znowu go szukać przez dwie
godziny.
- To był wypadek, no! –
burknął urażony model. – Spieszyłem się i…
- Tak, nie zobaczyłeś,
gdzie zaparkowałeś. Po prostu wyleciałeś z niego jak z procy i przez dwie
godziny ciemną nocą go szukaliśmy, bo nie mogłeś sobie przypomnieć, gdzie to
było.
- To było bardzo ważne
spotkanie! – bronił się Andrej.
- Serio? – spytał Eric
kpiąco. – Nie wiedziałem, że do fryzjera teraz takie kolejki!
- Jasne, śmiej się
dalej! – burknął Pejic.
Richards westchnął i
objął go ramieniem w pasie.
- Lepiej zacznijmy go
szukać, zanim się ściemni.
- Hej!
- O co chodzi z tym
całym Markiem? – spytał Andrej, gdy już siedzieli u Erica w domu. Blondyn leżał
na łóżku fotografa i patrzył w sufit. Eric siedział obok niego, bawiąc się
poduszką.
- A o co ma chodzić?
- No, ty mi powiedz. Wyraźnie
nie pałałeś do niego szczególną sympatią.
Eric zapatrzył się na
akt Andreja, który powiesił u siebie w sypialni. Na początku model protestował,
ale potem dał sobie spokój i wymusił na fotografie obietnicę, że za jakiś czas
odda mu ten szkic. Eric niechętnie się zgodził.
- Nie widziałem go
kilkanaście lat. To mały, przebiegły gnojek. Nie wierz mu, cokolwiek by ci powiedział.
Uwielbia wykręcać kota ogonem i maczać palce w sprawach innych ludzi.
- Łączy was coś?
- Nie. Jako dzieci byliśmy
dość blisko, ale potem kontakt się urwał. Wyprowadził się ze starymi do miasta
i tyle go widziałem.
- Sprawiał wrażenie
miłego…
- To tylko pozory.
- Hm… Fakt, coś musi w
tym być. W końcu opublikował ten artykuł, nie? To, że po nas to spłynęło, to
już inna sprawa.
- Jutro będziesz na
wszystkich pierwszych stronach.
- Zdarza się – Pejic wzruszył
ramionami i uśmiechnął się szeroko.
- Skromny to ty nie
jesteś.
- Jestem bardzo
skromny.
- Jasne – Eric wywrócił
oczami. Położył się obok Andreja i westchnął. – Co mnie podkusiło, żeby związać
się z blondynem?
- Można wiedzieć, do
czego pijesz?
Nieoczekiwanie
Richards zachichotał.
- Do niczego. Chcę cię
wkurzyć.
- A chcesz, żeby było zero
seksu przez tydzień? – spytał oburzony model.
- Nie odważysz się. A
propos… Jak twój tyłek?
Andrej zaczerwienił
się.
- A jak ma być?
- Boli?
- Właściwie… Właściwie
to nie… Trochę mnie szczypało, ale… Jest ok.
- Przyzwyczaisz się.
- To było pocieszenie?
Raczej marne.
Eric prychnął. Andrej
poczuł, że telefon mu wibruje w kieszeni. Wyciągnął go i odebrał.
- Halo…?
Richards obserwował
modela, ciekawy, o co może chodzić. Andrej zerwał się do siadu. Na jego twarzy
odmalowało się zmartwienie.
- Tak, tak… Oczywiście…
Przybędę najszybciej jak się da.
- Coś się stało? –
spytał Eric, kiedy Andrej odłożył telefon na kołdrę.
- Igor jest w
szpitalu.
***
Dzisiaj wyjątkowo krótko, ale kompletnie nie mam głowy do tego opowiadania. Rozdział jest niesprawdzony, mam nadzieję, że nie rzucało się to jakoś mocno w oczy.
Co do tej ankiety, to osoby, które głosowały na yaoi, nie muszą się obawiać. Cały czas pracuję nad różnymi tekstami i jeśli tylko uznam, że jestem w stanie doprowadzić jedno z nich do końca na blogu, rozpocznę publikację. Na razie zbieram materiały. Tak szczerze powiedziawszy, to mam w zapasie tylko jeden pomysł na twincest. Mam nadzieję, że w międzyczasie wpadnie mi coś do głowy.
Nie powiadamiam o tym rozdziale.
Pozdrawiam!
W szpitalu? Ciekawe, co się stało. Mam nadzieję, że nic poważnego. Nie lubię tego Marka, jakiś dziwny jest... Zastanawia mnie, co wydarzyło się między nim a Erickiem.
OdpowiedzUsuńJak jest ok, wszystko się układa, to nagle wyskakujesz z jakąś "bombą" i cały świat danych bohaterów się wali. I właśnie to najbardziej kocham w Twoich opowiadaniach. <3
Pozdrawiam!
Andrej, Andrej... Jak zwykle spóźniony. Nadal nie mogę się przyzwyczaić do jego tendencji pojawiania się na spotkaniach po czasie. Chociaż... Na pierwszą oficjalną randkę z Eric'iem się nie spóźnił, o ile dobrze pamiętam. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nikt nie zginął, ale po takich opowiadaniach można spodziewać się wszystkiego.
Co do nowych projektów to bez strachu przyznaję, że głosowałam na yaoi. Szczerze mówiąc one jakoś bardziej mnie interesują niż twincesty. Nie chcę, abyś poczuła się urażona, ani nic podobnego, bo twoje opowiadania o bliźniakach naprawdę nie są złe, jednak jeśli chodzi o mnie to wolę teksty, w których pojawiają się zupełnie mi nieznane postaci, które można wykreować na swój własny sposób, a nie trzymać się kanonu. Zazwyczaj przy bohaterach, których wykreowało się osobiście, można zrobić i opowiedzieć więcej.
Pozdrawiam.
Andrej, Andrej... Jak zwykle spóźniony. Nadal nie mogę się przyzwyczaić do jego tendencji pojawiania się na spotkaniach po czasie. Chociaż... Na pierwszą oficjalną randkę z Eric'iem się nie spóźnił, o ile dobrze pamiętam. ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nikt nie zginął, ale po takich opowiadaniach można spodziewać się wszystkiego.
Co do nowych projektów to bez strachu przyznaję, że głosowałam na yaoi. Szczerze mówiąc one jakoś bardziej mnie interesują niż twincesty. Nie chcę, abyś poczuła się urażona, ani nic podobnego, bo twoje opowiadania o bliźniakach naprawdę nie są złe, jednak jeśli chodzi o mnie to wolę teksty, w których pojawiają się zupełnie mi nieznane postaci, które można wykreować na swój własny sposób, a nie trzymać się kanonu. Zazwyczaj przy bohaterach, których wykreowało się osobiście, można zrobić i opowiedzieć więcej.
Pozdrawiam.
Nie lubię Marka, nie lubię i już!
OdpowiedzUsuńZa to relacja między chłopakami wygląda na coraz bliższą :)
mrauuuu :) wszysttko super, ale końcówka straszna :(
OdpowiedzUsuńoczywiście dzień bez spóźnienia Andreja jest dniem straconym hehe :P
OdpowiedzUsuń