- To już wszystko?
Eric spojrzał ze
zgrozą na ogromną ilość, walizek, toreb, kartonów i reklamówek wypchanych
rzeczami Andreja. Nie miał pojęcia, jak oni to wszystko pomieszczą.
- Tak, tak mi się
wydaje.
- Połowa twojego
dobytku to same książki – mruknął z lekką urazą Richards.
- Nie marudź, to
najlepsze książki na świecie.
Szatyn wywrócił
jedynie oczami, ale nic więcej nie powiedział. Chciało mu się związku ze
skrzyżowaniem mola książkowego z modelką, to teraz musi ponosić tego
konsekwencje.
Kiedy Andrej żegnał
się z matką i Igorem, on z uporem maniaka wpychał rzeczy ukochanego do
samochodu, w którym nie było już na nie miejsca. Zdecydował się jednak, że
zabierze wszystko jednym kursem, w końcu to była przecież tylko jedna osoba…
Cóż, zapomniał, że mimo tego, iż Andrej zajmuje swoją osobą raczej małą
przestrzeń, to jego garderoba i pozostałe klamoty wręcz przeciwnie. Szkoda, że
dopiero teraz na to wpadł.
Cudem udało mu się
poukładać wszystko tak, żeby wszystkie drzwi i bagażnik zamknęły się do końca. Andrej
szczebiotał wesoło ze swoją rodziną i Eric nie miał serca go ganić za
gromadzenie wielu nieprzydatnych, jego zdaniem, rzeczy. Takie książki na
przykład… Kto w dzisiejszych czasach kolekcjonuje książki?
Cóż, Andrej,
odpowiedział mu wewnętrzny głosik.
- Uważaj na siebie,
kochanie - szlochała matka Andreja, przytulając go mocno.
- Nie wyprowadzam się
na koniec świata, mamo, tylko w inną część miasta. Pół godziny tramwajem i
jesteś na miejscu – powiedział młody Pejic.
- Zapomniałeś wspomnieć
o czterech przesiadkach - mruknął Igor.
Andrej tylko wywrócił
oczami.
- Spadaj. Ciesz się
lepiej, że zostawiłem ci pokój.
- Mam być wdzięczny za
to, że postanowiłeś zostawić mi pustą szafę i gołe łóżko?
- Jeśli ich nie
chcesz, możemy je zabrać drugim kursem.
- Spadaj!
Andrej zaśmiał się.
Jeszcze raz uściskał matkę, przytulił brata i mogli jechać.
Byli ze sobą już rok
czasu. Oficjalnie i… układało im się po prostu zajebiście. Ich związek był
idealny. Niezbyt słodki, z nutką goryczy, ale wyważony, zgodny i naprawdę
dobry. Nie brakowało im seksu, kłótni, wieczorów filmowych i dobrych obiadów.
Przy okazji Eric przekonał się, że Andrej to chodząca katastrofa i nie warto
pozwalać mu robić cokolwiek w domu, chyba że jest to zwykłe zamiatanie albo
składanie ciuchów. Ewentualnie w grę wchodziły jeszcze naczynia. Choć na każdym
rogu na Andreja czyhała jakaś pułapka, która nie pozwalała mu dotrzeć do pracy
na czas, psuła nowe samochody, rozdzierała spodnie i wywoływała rumieńce
zażenowania, młody Pejic parł przez życie z zaraźliwym uśmiechem na twarzy i
żywiołowością, która wciąż była dla Erica zagadką.
Po wydarzeniach sprzed
roku, Igor zamieszkał z Andrejem i matką. Ojciec chłopaków postanowił
wprowadzić się do owdowiałego kolegi. Andrej łożył na jego utrzymanie i
lekarstwa, a Igor po swoich wybrykach został zmuszony do zamieszkania z bardziej
odpowiedzialnymi członkami rodziny. Mieszkali tak kilka miesięcy i było
zdecydowanie… ciasno. Zbyt ciasno jak dla Andreja, bo jego zagracony pokój
został zawalony stertą rzeczy Igora. Z czasem Andrej zaczął spędzać coraz więcej
czasu w domu Erica, z czasem wręcz u niego pomieszkując. Raz nawet nie wrócił
do domu przez tydzień.
Eric twierdził, że to
dobrze. Model powoli przyzwyczaił matkę do swoich nieobecności i dzięki temu
udało im się uniknąć bolesnego rozstania.
To Richards wyszedł z
propozycją. Był w Andreju zakochany i świata poza nim nie widział. Byli razem
już rok czasu, czemu więc nie spróbować żyć jak prawdziwa para? Bez wtrącania
się osób trzecich, ze wspólnym, podwójnym łóżkiem i jedną łazienką (chociaż co
do tej łazienki to Eric był pewien, że będzie tego żałował). Zaproponował to
Andrejowi po którymś tam z kolei namiętnym seksie o piątej nad ranem, a Andrej
się zgodził.
Wybrali nowe, odrobinę
większe mieszkanie, które pasowało im obu. Było specjalne pomieszczenie na
garderobę, bibliotekę dla Andreja i pracownię dla Erica. Pomieszczenia były
raczej małe, ale przytulne, a i czynsz nie był wygórowany. Zdecydowali, że jeśli
z czasem naprawdę się tam zadomowią, kupią to mieszkanie na własność. Chcieli
mieć odrobinę wspólnej przestrzeni.
Mieli też mały
ogródek. Obecnie był raczej miejscem bujnego porostu wszelakiej roślinności,
ale wkrótce miało się to zmienić. W ogródku była też podwójna, romantyczna
(według Andreja) huśtawka, na której mogli spędzać cieplejsze wieczory i gdybać…
Można więc powiedzieć,
że układało im się raczej bajkowo. Tak bajkowo, że aż dwa razy się pobili (Eric
do tej pory był w szoku, że Andrej ma taki silny prawy sierpowy), Andrej
nieumiejętnie wyprał ulubioną koszulę Erica, kurcząc ją tak, że nawet
krasnoludek by jej nie założył, kilka nagich fotek modela dostało się w łapy
Emily (Pejic przez miesiąc schodził jej z oczu, rumieniąc się za każdym razem,
kiedy ktoś choćby o niej wspomniał)… Rok obfity w wydarzenia, można by tak
powiedzieć.
Mark się… odczepił. W
sumie nie miał wyjścia, ojciec chciał, żeby zarządzał magazynem w innej części
kraju, więc nie mając wyjścia, spakował manatki i się wyniósł. Stało się to tak
nagle, że Eric nawet nie zdążył się zdziwić. Czasami widywał byłego przyjaciela,
kiedy ten wpadał do miasta, ale starał się go zignorować.
Gdy zajechali pod dom,
wzięli się za wypakowywanie rzeczy modela. Było tego naprawdę sporo. Rzeczy Erica
były już w środku i również czekały na rozpakowanie, chociaż było ich
zdecydowanie mniej.
- Od czego zaczynamy? –
spytał Andrej z błyszczącymi oczami.
Szatyn nie miał
pojęcia, czym on się tak ekscytował. Przy samobójczych zapędach Andreja minie
tydzień, zanim się urządzą w nowym lokum.
- Od kawy –
odpowiedział spokojnie Eric, kierując się do kuchni.
- Ej! W takim tempie
to nie skończymy tego do przyszłego miesiąca!
- I tak się nie
wyrobimy, więc przynajmniej możemy się napić dobrej kawy.
- Ze śmietanką? –
spytał zadziornie model.
- Czytasz mi w
myślach.
Andrej w podskokach
pobiegł do kuchni. Jego kraciasta koszula powiewała zabawnie, ukazując szczupłą
talię okrytą czarną, przylegającą koszulką. Eric zachichotał, kiedy model
usiadł na stole i rozsunął mocno nogi, mrugając do niego z parodii… No,
cokolwiek to było, na pewno miało związek z seksem.
- Podano do stołu –
wyszeptał Pejic, podciągając lekko czarny podkoszulek. Eric nawet nie musiał
przetrzeć, żeby wiedzieć, co jest pod spodem.
- Podano co? – spytał mężczyzna
obojętnie. Och, uwielbiał tą grę!
Andrej udawał, że się
zastanawia, machając szczupłymi nogami. Czerwone trampki cholernie mu pasowały
do tej wstrętnej koszuli.
- Śniadanie – mruknął chłopak
z lekkim uśmiechem.
Eric podszedł do niego
i zbliżył swoją twarz do twarzy blondyna. Przez tą nagłą bliskość jego serce
zabiło mocniej, a oddech lekko przyspieszył.
- Taki duży i nie wie,
że śniadanie podaje się do łóżka?
W kilku zgrabnych
ruchach fotograf ściągnął chłopaka ze stołu i zaniósł go do ich sypialni. Rzucił
modela na łóżko, przyglądając mu się lubieżnie. Miał go już tak wiele razy, a
nadal na samą myśl o zanurzeniu się w jego ciele jego penis twardniał w
zaskakującym tempie.
- Krawat zostaw! –
powiedział blondyn, kiedy Eric zaczął się rozbierać. Od rana pracował, tak więc
miał na sobie swoje służbowe ubranie. Z kpiącym uśmiechem rozebrał się,
posłusznie zostawiając krawat.
- Mały perwers!
- Ja? – spytał niewinnie
Andrej, zdejmując z siebie ubrania. Och, już nie mógł się doczekać tego
zbliżenia!
- A co, może ja?
Eric wszedł na
czworaka na łóżku i nachylił się nad modelem. Mimo regularnego dokarmiania wciąż
był tak samo chudy jak wcześniej. Fotograf zaczął składać czułe pocałunki w
miejscach, gdzie chłopak miał pieprzyki, a miał ich naprawdę dużo.
- Przestań – mruknął blondyn.
– Są okropne.
- Mnie się podobają –
odparł Eric, trącając brodą męskość Andreja. – Lubisz być pieszczony, co?
- Może sprawdzimy? –
spytał Andrej zadziornie.
- Może później… Teraz
chcę czegoś innego.
Eric przekręcił się
tak, żeby jego krocze było blisko twarzy Andreja.
- Jeśli wygram, robisz
kolację – powiedział szatyn z figlarnym błyskiem w oku.
- Jeśli ja wygram,
pomagasz mi rozłożyć książki w bibliotece.
Szatyn jęknął cicho,
ale kiwnął głową na zgodę. Andrej nachylił się i wziął w usta penisa kochanka,
czując, że jego męskość też już znajduje się w ciepłych ustach. Na początku
obaj jęknęli, a potem zabrali się do roboty, pieszcząc zapamiętale. Już od
jakiegoś czasu narzucali sobie w ten sposób pewne obowiązki. Częściej wygrywał
Eric – był doświadczonym gejem i pozycja 69 nie była dla niego specjalną
nowością. Andrej preferował wcześniej płeć piękną, więc takowa zabawa nie wchodziła
w grę, ale szybko się uczył i zaczynał dotrzymywać kochankowi kroku na tym
polu. Zasada była prosta – ten, kto szybciej dojdzie, przegrywa. Wszystkie
chwyty dozwolone.
Na samym początku było
mu bardzo trudno, potem spróbował pomyśleć o niedawno przeczytanej książce i
recytować w myślach niektóre wyrażenia, co pomogło mu jakoś opanować orgazm. Nie
wiedział, jakie sposoby ma Eric, ale też były bardzo skuteczne.
Andrej ssał go mocno,
wkładając i wysuwając z ust, ale kiedy szatyn się zaparł, nie tak łatwo było go
doprowadzić do orgazmu. Pejic jęknął, kiedy fotograf zaczął go pieścić w swój
ulubiony sposób – drażnił językiem rowek na czubku i ręką delikatnie ugniatał
jego jądra. Kto by pomyślał, że taka zabawa będzie taka… fajna? Chociaż może to
dobrze, że wcześniej jej nie odkrył, jeszcze by mu się zachciało bawić w to z
Marco albo innym znajomym.
Eric niespodziewanie
jęknął i spuścił się wprost do ust Andreja. Chłopak uśmiechnął się triumfalnie
i odsunął.
- Cholera!
- Nie przestawaj –
skarcił go model. – Już robisz kolację i pomagasz w biblioteczce, mogę coś
jeszcze wymyślić.
- Wstręciuch jeden.
- I tak mnie kochasz.
- Pff.
Wystarczyło kilka szybszych
ruchów ręką i było po sprawie. Andrej nie musiał się już powstrzymywać.
- Dobra, to od czego
zaczynamy?
- Od porządnego snu,
na przykład.
- Ale…
- Śpij. Zaczniemy
później.
***
Jest. Krótki, bo krótki, ale jest. Niesprawdzony ani nie przeczytany nawet raz, ale wolę dodać taki niż wcale. Nie wiem, ile będzie miał odcinków. Możliwe, że tom II będzie sporo krótszy od pierwszego, po prostu jest jeden wątek, który chciałabym tu umieścić.
Pozdrawiam!
O, jak fajnie, że razem zamieszkali. Bomba! Odcinek taki, jakie najbardziej lubię - słodki i uroczy. Dobrze, że wszystko się układa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jestem bardzo ciekawa o jaki wątek chodzi ;)
OdpowiedzUsuńojeej, też kiedyś pisałam opowiadania! I też jestem fanką TH ;))
OdpowiedzUsuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
no i teraz mnie ciekawość zżera o jaki wątek chodzi ^^
OdpowiedzUsuńJej ale mnie tu daaawno nie było...
OdpowiedzUsuńCo do odcinka to jak zawsze świetnie ;D Jestem ciekawa jakie przygody będą mieli Eric i Andrej po zamieszkaniu ze sobą... I co to za wątek... Poczekamy, zobaczymy :)
Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)
Mnie też dawno nie było. Jeden z lepszych odcinków, mimo, że krótki. Wyobraziłam sobie Pejica w tym stroju- kolszuli, butach... Łał..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ale fajnie, że razem zamieszkali. I wielki zaskok, że są razem od roku, lubię takie sytuacje. Zawsze można zobaczyć relacje dwóch osób po tak długim czasie. :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobał wątek ze "śniadaniem". I kto by pomyślał, że Andrej tak się będzie oddawał facetowi. :D
Krótko było, ale treściwie i bardzo ciekawie. :D