Andrej okropnie się
denerwował. Wystarczyło, że Eric tylko raz na niego spojrzał i już wszystko
było jasne. Nawet nie próbował powstrzymać kochanka przed natychmiastowym
zamówienie biletu do Tuzli, gdzie obecnie mieszkał jego starszy brat, jedynie
kazał mu zamówić też bilet dla siebie. Andrej zrobił to bez chwili
zastanowienia, po czym zadowolony z tego, że ma lot za dwie godziny, postanowił
nawet nie wracać do domu. Nie miał potrzebnych rzeczy, ale gdyby pojechał do
domu, najprawdopodobniej jego matka chciałaby wiedzieć, gdzie się wybiera, a
tego nie mógł jej na razie powiedzieć. Zadzwonił więc tylko i powiedział, że
nocuje u Erica przez dwie najbliższe noce i go nie będzie, bo planują pojechać
do jego rodzinnej wsi. Matka nie wyczuła podstępu.
W samolocie Eric cały
czas trzymał go za rękę, chcąc pomóc mu przez to przejść. Od razu było widać,
że Andrej jest kłębkiem nerwów.
W szpitalu chodził w
kółko po poczekalni, dopóki nie przyszedł do niego lekarz, który zajmował się
jego bratem.
- Co z nim? – spytał szybko.
Eric nie zrozumiał – Andrej mówił w swoim ojczystym języku.
Lekarz zamrugał ze
zdziwienia.
- Pan… już tutaj? Wow.
Naprawdę szybkie mają te samoloty.
- Co z moim bratem?
- Już wszystko powinno
być z nim w porządku. Został dotkliwie pobity i dźgnięty nożem w ramię, ale
sądzę, że bardzie od ciała ucierpiała jego duma. Napastnicy rozebrali go i
zostawili nagiego na środku ulicy. Ma połamane żebra i wstrząs mózgu.
Zatrzymamy go przez dwa dni, a jeśli potem jego wyniki będą dobre, puścimy go
do domu. W chwili obecnej jego życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo.
Prócz mnie, pomyślał Andrej
złośliwie. Wiadomość o tym, ze z jego bratem wszystko jest dobrze sprawiła, że
wreszcie poczuł ulgę. Jego dłonie zacisnęły się w pięści ze złości. Czuł, że to
nie była zwykła napaść. Gdyby zabrali mu portfel, pielęgniarka nie mogłaby się
z nim skontaktować.
- Czy któraś z jego
rzeczy zginęła? – spytał Pejic, tupiąc nogą w kafelek. Eric nie wiedział, o co
chodzi, ale profilaktycznie położył chłopakowi dłonie na ramionach i zacisnął
je tam uspokajająco.
- Nie wiem, ale jeśli
chodzi o pieniądze, to nie sądzę. Pański brat wracał do domu z zaliczką, którą
dostał od szefa przed wypłatą. Cała kwota jest w środku, razem z dokumentami i
kartami kredytowymi. Pozwoliliśmy sobie odnaleźć numer do pana.
- Mogę go zobaczyć?
Lekarz zawahał się.
- To wbrew regulaminowi…
- Leciałem tu przez
pół świata.
Doktor westchnął.
- No, dobrze. Ale tylko
na dziesięć minut.
Mężczyzna zaprowadził
ich o do odpowiedniej sali. Andrej jęknął ze zgrozą, gdy zobaczył fioletową
twarz swojego brata i spory bandaż na głowie, lekko przesiąknięty już krwią.
Jeno oko miał tak opuchnięte, że z pewnością nic nim nie widział, a warga była
opuchnięta i wyraźnie rozwalona. Kolorowa twarz chłopaka nawet na Ericu zrobiła
wrażenie.
Igor nie spał. Gdy
tylko weszli do sali, od razu otworzył zdrowe oko i spojrzał na gości. Na jego
twarzy odmalowała się ulga. Andrej był ciekawy, kogo Igor się spodziewał.
- Co się stało? –
spytał model zdenerwowany, stając obok łóżka brata.
- Zaszło drobne…
nieporozumienie.
Andrej uniósł jedną
brew. Tym gestem dał bratu do zrozumienia, że ten ma przechlapane.
- Nieporozumienie? Z
kim?
Igor zamknął na chwilę
oko.
- Nie odczepisz się,
prawda?
- Całe szczęście, że
się rozumiemy.
- Do you speak English?
– zapytał Andrej lekarza.
Mężczyzna spojrzał na
niego ze zdziwieniem.
- Całe szczęście – burknął
do siebie. – Gadaj po angielsku, zrozumiemy tylko ja i Eric.
- No, dobra. Po prostu…
miałem pewne kłopoty finansowe i pomógł mi taki jeden koleś. Ustaliliśmy termin
spłaty mojego długu, ale nie miałem wtedy pieniędzy. Jego kolesie trochę mnie postraszyli
i wyznaczyli kolejny termin. Oddałem im do tego czasu część forsy, ale raczej…
mało. Wkurzyli się. Trochę mnie potrzepali i powiedzieli, że dadzą mi ostatnią
szansę, ale muszę zapłacić jeszcze odsetki. Nie miałem kasy, więc… trochę mnie
poturbowali.
- WCHODZISZ W UKŁADY Z
JAKIMIŚ ŚLISKIMI TYPKAMI?! – krzyknął Andrej ze złością.
- Cii! Tu jest
szpital! – upomniał chłopaka lekarz.
- Potrzebowałem
pieniędzy – tłumaczył Igor.
- Ach tak? Tak bardzo
zabolałoby twoją dumę, gdybyś zapytał mnie?! Chyba lepiej pożyczyć od brata i
żyć spokojnie niż skończyć tak jak ty skończyłeś!
- Nie złość się,
dobra? Ja…
- Jak mogłeś być tak
głupi?! – Andrej ze złości szturchnął starszego brata. Igor jęknął głośno z
bólu.
- A-andrej! – upomniał
go z niedowierzaniem Eric.
- Ile pożyczyłeś?
Igor westchnął.
- Trochę…
- ILE?! – model znowu
szturchnął brata. Igor jęknął głośno z bólu, a lekarz otworzył usta ze
zdumienia. – No, ile?!
- Dziesięć tysięcy…
- Na co ci było tyle
forsy?!
Igor niemal się
rozpłakał, gdy zdał sobie sprawę, że brat mu nie odpuści.
- Jestem
nieudacznikiem życiowym, wiem…
- Nie bredź tylko
gadaj do rzeczy! – warknął blondyn.
- Nie to co słodki Andrej…
- Na co, pytałem! –
kolejne szturchnięcie.
Dolna warga
poszkodowanego zadrżała.
- Na leki dla taty.
- A co mu jest?
- To, co wcześniej.
- Mówiłeś, że
wyzdrowiał.
- Kłamałem.
- Ale… czemu
- Bo mi kazał.
Andrej wziął głęboki
oddech, chcąc się uspokoić i jakoś pozbyć się chęci zabicia jedynego brata.
- Gdzie znajdę twojego
wierzyciela?
- Chcesz się z nim
spotkać?
- Chcę mu oddać kasę! Nie
pozwolę, żeby zabił mu jedynego brata!
Igor jęknął cicho.
- Dobra – mruknął. –
Powiem ci, ale błagam! Uważaj! Idź na ul.Czarną i spytaj o Diabła. Powiedz, że
masz interes, na pewno cię do niego zaprowadzą.
- Super. Wrócę tu rano.
Andrej odwrócił się
napięcie z zamiarem wyjścia, ale w ostatniej chwili coś go tknęło. Zawrócił do
łóżka i kopnął w nie z całej siły. Salę rozdarł wrzask bólu, który po chwili
zmienił się w ciche kwilenie.
- Zapomniałem się
przywitać.
Model wyszedł,
zostawiając w sali zdumionego lekarza i Erica. Zanim szatyn wyszedł, usłyszał
jeszcze żałosne słowa Igora skierowane do nieobecnego już brata.
- Jesteś okrutny.
Nie brzmiał, jakby
miał do niego żal, co dla Erica było naprawdę dziwne. Uśmiechnął się
przepraszająco do lekarza i wybiegł za kochankiem, zanim ten zupełni o nim
zapomni i go jeszcze tu zostawi.
Andrej zaraz po
wyjściu ze szpitala zapalił papierosa. Gdy Eric do niego dobiegł, wsiedli do
wypożyczonego samochodu i pojechali do najbliższego banku. Z bankomatu nie
mogliby wybrać takiej kwoty.
- Idę z tobą –
powiedział Eric, gdy Andrej podejmował w banku kwotę dwudziestu tysięcy, tak na
wszelki wypadek konieczności zapłacenia odsetek. Zapakowali pieniądze do
plecaka i pojechali na ulice, którą wskazał im Igor.
- Uważaj. Nie mam
pojęcia, w co wplątał się mój głupi brat – mruknął Andrej. Nie chciał przekonywa
Richardsa do pozostania w samochodzie, ponieważ wiedział, że i tak nie miałby
szans. Eric z pewnością by do niego dołączył. – Raczej nie znają angielskiego,
ale profilaktycznie się nie odzywaj i pozwól mi to załatwić.
Eric skinął głową.
Czuł przypływ adrenaliny. Jeszcze nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji i nic
nie mógł poradzić na to, że jego ciało tak żywo reaguje. Zanim zapytali kogoś o
wspomnianego „Diabła”, obaj jeszcze raz wypalili po jednym papierosie. Potem zaczepili
jakiegoś punka i spytali go o Diabła.
Chłopak na oko miał
osiemnaście lat. Na początku spojrzał na gości podejrzliwie, a potem skinął
głową i zaczął ich prowadzić.
Było już po północy. Koty
grasowały po okolicznych śmietnikach, dodając całej sytuacji grozy. Weszli do
jednego z budynków i przeszli wąskim korytarzem, a potem weszli po schodach i
skręcili w prawo. Chłopak zapukał do jednych drzwi, po czym otworzył je i
spojrzał na Andreja.
Model wszedł do
środka, w duchu dziękując za obecność Erica. Nie podobało mu się to wszystko, a
Igora miał ochotę po prostu zabić. Jego życiu nic nie zagrażało tylko wtedy,
kiedy młodszy brat był z daleka od niego. Po ich spotkaniu lekarz chyba zrozumiał
to aż za dobrze.
- Czego?
Mężczyzna siedzący za
biurkiem palił papierosa, trzymając nogi na biurku. Wyglądał na całkowicie wyluzowanego.
Po obu stronach znajdowały się drzwi, przez które zapewne gotowi byli wparować
jego ludzie. W rogach pomieszczenia znajdowały się kamery.
- Ty jesteś Diabeł?
- Czego chcesz?
- Spłacić dług.
- Nie przypominam
sobie, żebyś coś ode mnie pożyczał.
- Mój brat przesyła
pozdrowienia ze szpitala – mruknął ironicznie Pejic.
Usta mężczyzny rozszerzyły
się w uśmiechu.
- Ach, tak! Pamiętam.
Nie sądziłem, że jesteś bratem Igora.
- Znamy się? – zdziwił
się Pejic.
- Nie osobiście. Dużo
się o tobie mówi w telewizji.
- A-aha. Mogę już
zapłacić?
Mężczyzna wzruszył
ramionami.
- Drzwi na prawo.
- Co?
- Drzwi na prawo. Tam
jest nasz szef. – Andrej spojrzał na niego ze zdumieniem, co mężczyzna
skwitował uśmiechem pełnym politowania. – Chyba nie sądziłeś, że nasz szef tak
po prostu się wystawi? Nie bez powodu nikt was nie przeszukuje.
Blondyn mruknął coś
niezrozumiale, po czym posłusznie podszedł do wskazanych drzwi i wszedł do
kolejnego pomieszczenia. Zdziwił się, kiedy zobaczy tam niemal identycznego
mężczyznę jak w tym poprzednim.
- Cieszę się, ze twój
brat poszedł po rozum do głowy – powiedział mężczyzna. W pomieszczeniu panował
półmrok, tak więc Andrej nie mógł dokładnie zobaczyć, jaki wyraz twarzy ma owy
Diabeł. – Naprawdę nie chciałem mu robić krzywdy.
- Mniejsza z tym –
rzekł model. – Sam się prosił o lanie. To będzie dla niego dobra nauczka.
Diabeł uśmiechnął się
lekko.
- Podobasz mi się. A
to kto?
Andrej zawahał się,
ale odpowiedział zgodnie z prawdą.
- Mój partner.
- Partner? – zdziwił się
mężczyzna, po czym uśmiechnął. – Naprawdę cię lubię! Nawet nie musisz zapłacić
odsetek.
- Mój brat pożyczył
dziesięć kawałków, prawda?
Diabeł skinął głową. Andrej
ściągnął plecak, w którym miał dziesięć tysięcy i podał go mężczyźnie.
Pozostałe pieniądze zostawili w samochodzie, nie wiedząc, ile tak naprawdę będą
musieli zapłacić.
Mężczyzna nie
przeliczył tego.
- Jesteś naprawdę
śliczny. Na pewno pasyw… Uwielbiam takich słodkich chłopców jak ty! Drew! –
zawołał. - Chodź na chwilkę!
Do pokoju wszedł ten
sam punk, który przyprowadził ich w to dziwne miejsce. Pejic zrobił oczy jak
pięć złotych, gdy chłopak usiadł mężczyźnie na kolanach i objął go za szyję.
- Twój raczej nie jest
słodki – stwierdził Andrej, wciąż będąc w szoku.
- Jak to nie? –
zaśmiał się Diabeł, całując chłopaka w policzek. – Może nie wygląda, ale to
niesamowity pieszczoch. Dobrze widzieć kogoś swojego. Widzisz, jaki jestem
miły? Nawet nie musiałeś płacić odsetek. Powiedz bratu, że cały mój gang
przesyła pozdrowienia.
- Wszyscy tu są…?
- Zdecydowana
większość.
- To trochę… dziwne. I
zaskakujące.
- Andrej? – Eric zdenerwował
się odrobinę. Wyczuwał dziwną nutę w głosie kochanka, ale nie znał języka i nie
wiedział, o co może chodzić. Każda sekunda, którą spędzali z tymi bandziorami
potęgowała jego zdenerwowanie.
- Spokojnie, wszystko
gra. Diabeł jest ok – powiedział do niego po angielsku.
- Twój chłopak się
denerwuje. Lepiej już idźcie, nie chciałbym doprowadzić do zawału wybranka tak
pięknej istoty. Drew, odprowadzisz gości do wyjścia? Potem przyjdź do mnie, mam
coś dla ciebie.
Chłopak posłusznie
wykonał polecenie Diabła bez słowa sprzeciwu. Wyprowadził Andreja i Erica za
zewnątrz.
Pejic musiał spytać.
- Nie boisz się z nim…?
Drew spojrzał na niego
spokojnie i pokręcił głową. Wyciągnął z kieszeni notes i długopis i zaczął coś
pisać. Po chwili podał notkę Andrejowi.
„Jestem niemową z
sierocińca. Diabeł mnie uratował. Wasze pieniądze przeznaczy na szczytny cel.”
Andrej spojrzał chłopakowi w oczy.
- Naprawdę ci na nim
zależy…
Punkt uśmiechnął się
kpiąco.
- Ten styl kompletnie
przeczy temu, co mi napisałeś – dodał model.
„Pozory mylą. Akurat ty powinieneś to wiedzieć.”
„Pozory mylą. Akurat ty powinieneś to wiedzieć.”
KONIEC TOMU I
***
Dobra, trochę się przeciągnęło w czasie i w ogóle, ale jest. Wersja trochę okrojona, bo się spieszyłam. Wyskoczyło mi coś nagle i nie mogłam dodać o dwudziestej drugiej, tak jak wspominałam pod poprzednim postem.
To "koniec tomu I" zapewne zaskoczy Was tak samo jak i mnie, ale kiedy napisałam ostatnie słowa tego rozdziału zdałam sobie sprawę, że to właśnie ten moment. Pewnie nie spodziewaliście się dwóch, ale... no ale. Zobaczycie za tydzień, o ile znowu nie nawalę.
Miłego czytania.
Nie masz pojęcia, jak strasznie się cieszę. Drugi tom? Wspaniale! <3
OdpowiedzUsuńA Igor powinien od razu z Andrejem pogadać. To nie, trzeba było się zadłużyć! Podobało mi się ich spotkanie, zwłaszcza jak model dźgał obolałego brata. Ach, ten temperament. :D
Przyznam, że przestraszyłam się, jak przeczytałam, że Eric i Andrej wybierają się do Diabła. Mimo że ma niezbyt przyjazną ksywkę, okazał się całkiem w porządku, co mnie zaskoczyło. Jednak sława czasem się przydaje. xD
Dobrze, że wszystko się układa. Bosko. :3
Pozdrawiam, życzę weny (i wolnego czasu ;))!
http://over-the-rainbow0.blogspot.com/2012/11/rozdzia-11.html
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 11. Mam nadzieję, że przeczytasz i zostawisz coś po sobie. ; )
Z tym pierwszym tomem faktycznie zaskoczyłaś. :D
OdpowiedzUsuńAndrej ma temperament, ale Igorowi należało się. Mógł zwrócić się do brata, a nie do tego Diabła. Dobrze, że facet okazał się nie taki do końca zły i w dodatku sam jest gejem. Fajny wątek, może jeszcze obaj się przewiną w kolejnym tomie. :D
Notka według mnie jedna z najlepszych!
OdpowiedzUsuńTo było takie słodkie jak Adrej zapytał tego panka!
Kochany! *.*
Mam nadzieję, że ten diabeł nie będzie nachodził Adreja...
bo coś trochę podejrzany jednak był ;p
Mam nadzieję, że notka będzie za tydzień.
Dużo weeeny! <3
Hahaha! Boskie!
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie z tymi tomami, ale cóż jeśli zamierzasz dalej pisać to opowiadanie i jeszcze go nie zakończyłaś to ja nie mam nic przeciwko ;3
Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny!
aaa boskie *.* i jeszcze kolejny tom? aaa klaskam uszami! :D
OdpowiedzUsuńkońcówka świetna.. Diabeł okazał się jednak dobrym człowiekiem.. noo szczerze poruszyło to moje serducho ^^
Fajny odcinek i duże zaskoczenie, że to koniec Tomu I, ale super,że za tydzień już dasz odcinek z tomu II. Andrej okazał się fajnym bratem z jajami jak na faceta przystało. Dobrze,że objechał Igora, ale też zdecydował się mu pomóc. Końcówka zaskakująca. Faktycznie pozory mogą mylić. Może rozwiniesz jeszcze ten wątek? Życzę ci weny i czasu na pisanie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń"Pozory mylą. Akurat ty powinieneś to wiedzieć." Świetne! Ach, trochę miluśki ten Diabeł jak na człowieka który zakatował Igora, no ale "pozory mylą"... Bardzo się cieszę, że będę mogła czytać Tom II :) Weny
OdpowiedzUsuńpoznał Erica uważał, że jest zły okazał się dobry, poznał przyjaciela Erica uwarzał, że jest dobry okazał się zły, poznał diabła wydawał się złem wcielonym, okazał się bardzo "przyjazny". Masz racje nazywając to opowiadanie "Pozory mylą". Czekam z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuń