Bastian wiercił się na krześle jedząc tost posmarowany
dżemem. Nataniel siedział w ciszy i z radością jadł swoje ulubione płatki
śniadaniowe. Zapewne nie wyczuwał tego, co czuł Bastian, bo zwyczajnie go to
nie dotyczyło.
Rudy przełknął i podniósł niepewnie wzrok, mając tego dość.
Napotkał baczne spojrzenie ojca, która tak go wyprowadzało z równowagi.
– Co? – spytał, nie mogąc już tego wytrzymać.
Mężczyzna zmarszczył brwi.
– Rozumiem, że czujesz się już lepiej po tym wszystkim, co
się ostatnio stało?
Bastian dobrze wiedział, co jego ojciec ma na myśli. Nie
pozwolił mu poruszać tego tematu, bo nie chciał z nim na ten temat rozmawiać,
ale wiedział, że ojciec go obserwuje. I pewnie dał spokój tylko dlatego, że
Bastian wyglądał, jakby pogodził się z tym, co się stało.
– Wszystko w porządku, nie musisz się martwić.
– Chciałbym, żeby tak było. Tak mi jednak przyszło do głowy,
że zanim ja i twoja matka się rozstaliśmy, często wyjeżdżałem na różne zjazdy.
Bywało, że nie było mnie w domu nawet po kilkanaście dni pod rząd, a kiedy
byłem, opiekowała się wami mama. – Bastian czuł, że oblewa go zimny pot. O, Boże,
domyślił się! – Jak tak teraz o tym wszystkim myślę, miała pierdolca na punkcie
kościoła i wiary. Właściwie to był jeden z powodów, przez który się
rozstaliśmy. Przypomniałem też sobie, ze należała do Południowej Konwencji
Baptystów, która, jak przeczytałem w Internecie, jest odłamem kościoła skrajnie
potępiającym homoseksualizm. – Mężczyzna urwał na chwilę, przyglądając się
przerażonej twarzy syna. Gdyby nie to, że w ten weekend matka jego dzieci miała
przyjechać, żeby zobaczyć się z Natanielem i Bastianem, nigdy w życiu by nie domyślił
się, że to, co przydarzyło się Bastianowi, może mieć z nią jakiś związek. –
Chciałbyś może jakoś to skomentować?
Rudy spuścił głowę w dół, patrząc się na swoje uda. Nie miał
pojęcia, co ma zrobić albo powiedzieć. Dlaczego jego ojciec musiał być tak
cholernie inteligentny?! Bastian nie chciał, żeby ktoś o tym wszystkim
wiedział. Wolał, żeby ludzie myśleli, że to jego widzimisie.
– Nie? – powtórzył mężczyzna dziwnym głosem. – To pozwól, że
ja to zrobię. CZEMU, DO CHOLERY, NIC MI NIE POWIEDZIAŁEŚ?! DLACZEGO PRZEZ TYLE
LAT TO WSZYSTKO UKRYWAŁEŚ? – Bastian podskoczył, podnosząc na ojca spłoszony
wzrok. Krzyknął na niego po raz pierwszy od kilku lat. Bastian po raz kolejny
miał ochotę płakać. – Dlaczego jej na to pozwoliłeś?! Do cholery, Bastian,
przecież jestem twoim ojcem! Czemu mi nie powiedziałeś, że coś takiego ma
miejsce?!
Chłopak odwrócił głowę. Co miał powiedzieć? Prawda była tak
cholernie bolesna.
– Żądam odpowiedzi! Nie wstaniesz od tego stołu, dopóki nie
odpowiesz na wszystkie moje pytania.
– O–ona p–powiedziała, żebym ci nie mówił, b–bo… – urwał.
– Bo?
– Bo jeśli ci powiem, to mnie oddasz komuś innemu, żebyś nie
musiał się wstydzić. I że nie będę mógł wrócić, dopóki nie będą mi się podobały
tylko dziewczyny. Mów–wiła, że ojcowie nie kochają synów pedałów i… I że… Że –
jego usta zarżały lekko – że pedały są dla Boga obrzydliwe. Że jak wszyscy umrą,
to wy pójdziecie do Nieba i będziecie tam razem, a ja będę się smażył w piekle
z… Z penisem diabła w dupie i…
– Nataniel, idź do pokoju! – wtrącił mężczyzna, nie chcąc,
żeby jego malutki synek to słyszał. Nataniel nawet nie próbował się
sprzeciwiać, po prostu wstał i pobiegł do pokoju. – Co jeszcze ci powiedziała?
Co mówiła? Odkąd w wieku dwunastu lat nakryła go jak się
masturbuje do plakatu pół nagiego mężczyzny, mówiła mu bardzo dużo na ten
temat. Najpierw, oczywiście, wypytała go o jego uczucia, a kiedy się przyznał,
że czuje to dziwne ciepło między nogami, kiedy dotykają go inni chłopcy, wlała
mu i zaczęła go „umoralniać”. Aż do rozwodu wciąż mu powtarzała, że jeśli
chociaż spróbuje to zrobić, to będzie skończony w oczach Boga. Że już nigdy nie
będzie normalny, że będzie wytykany przez innych ludzi. Mówiła mu okropne
rzeczy, a kiedy zdała sobie sprawę, że on wciąż zwraca uwagę głównie na
chłopców, zaczęła mu ze szczegółami objaśniać, na czym polega seks między dwoma
facetami. Że wkłada się penisa w czyjś tyłek, w gówno, że jeśli pozwoli, żeby
ktoś mu to zrobił, to umrze w strasznych męczarniach. Chwytała się wszelkich
możliwych sposobów jakie tylko znała. Tuż przed rozwodem Bastian słyszał jej
rozmowę z jakimś mężczyzną i mógłby przysiąc, że chciała, żeby ten nieznajomy
mu dogłębnie uświadomił, jak to jest pomiędzy facetami. Na szczęście wtedy
akurat tata wrócił wcześniej z pracy, a potem Bastian nocował u kolegi za jego
przyzwoleniem, a po kilku dniach ich matka się wyprowadziła z malutką Sarą.
– Boże! – jęknął jego ojciec i Bastian zdał sobie sprawę, że
powiedział to wszystko na głos. Spuścił głowę, nie mając odwagi powiedzieć ani
słowa więcej. – Powinieneś był mi powiedzieć. Powinieneś był… – głos mu się
załamał. Bastian podniósł na swojego ojca niepewny wzrok. Jego ojciec wyglądał,
jakby za chwilę miał się rozpłakać.
– Tato? – spytał niepewnie. Mężczyzna pokręcił głową. Bastian
czuł dziwny ucisk w sercu. To był pierwszy raz, kiedy widział ojca w takim
stanie.
– Powinieneś był mi powiedzieć – stwierdził po raz kolejny.
– Przez tyle lat robiono ci krzywdę, a ja nawet o tym nie wiedziałem. Boże! – Bastian
widział, że jego tacie jest strasznie przykro. – Czy uważasz, że możesz mnie
obdarzyć zaufaniem? Czy jest jakiś powód, przez który mi nie ufasz?
Bastian pokręcił głową.
– Ufam ci.
– Obiecaj mi, że jeśli przydarzy ci się coś złego, powiesz
mi. Choćby to była najgorsza rzecz na świecie, chcę o tym wiedzieć, rozumiesz?
Bastian skinął głową, przełykając ciężko ślinę.
– Jesteś moim synem. Kocham cię nad życie. Jeśli masz jakiś
problem, pozwól sobie pomóc. Obiecaj mi.
– Obiecuję.
Bastian skorzystał z okazji i powiedział o tym, że rozmawiał
z Adamem Wolfem i że ten chłopak powiedział mu, że obaj byli winni temu, co się
stało. Nie powiedział mu o tym, co stało się dzień wcześniej w jego pokoju, to
było zbyt świeże.
Krótko po ich rozmowie w domu pojawiła się matka. Ojciec
kazał mu wziąć Sarę i Nataniela i iść do pokoju pooglądać telewizję. Mimo że
Bastian tak zrobił, bez problemu słyszał wrzaski rodziców. Jego ojciec był
wściekły i kłócił się z nią o to, że tak mu ten homoseksualizm próbowała
wyperswadować. Nie sądził, że ojciec aż tak stanie za nim. Przez długi czas
naprawdę wierzył, że jeśli ojciec się dowie o jego orientacji, wyprze się go.
Kiedy powiedział, że nie ma nic przeciwko, Bastian średnio mu uwierzył. Matka
przez tyle czasu mu mówiła, że to jest złe. Jak niby miał tak po prostu przejść
z tym, że jednak nie jest, do porządku dziennego? To wymagało czasu i trochę
więcej zaangażowania, żeby p tylu latach móc na coś spojrzeć zupełnie inaczej.
Jego ojciec mógł go akceptować, ale on w głowie wciąż miał zakodowane, że to
jest złe. Jego matka postarała się o to, żeby szybko nie zapomniał lekcji,
jakie mu dała. Był pewny, że będzie pamiętał je do końca swojego życia.
W pewnej chwili do pokoju weszła matka, patrząc na Bastiana
z obrzydzeniem. Na jego kolanach siedzieli Sara i Nataniel.
– Co? Z niego też zrobisz małego pedała? – syknęła do niego,
siłą ściągając dzieci z jego kolan. Sara rozpłakała się, a i Nataniel wyglądał,
jakby był na granicy płaczu. – A może już robisz? W końcu macie razem pokój.
Uczysz go już, jak to jest być zboczeńcem? Tyle lat poświęciłam, żeby zrobić z
ciebie normalnego człowieka, ale ty jak widać dalej idziesz w zaparte! Więc
proszę bardzo, ja umywam od tego ręce! Jeśli chcesz smażyć się w piekle, twój
wyb…
– Zamknij się już! – krzyknął jego ojciec od progu. Kobieta
umilkła, zaciskając usta. – Już wystarczająco namieszałaś! Ciesz się, że
dowiaduję się po fakcie, bo bym cię chyba zabił, gdybym dowiedział się od razu.
– Za co? Za to, że chciałam, aby nasz syna trafił do Nieba?
– Ty raczej też tam nie trafisz po naszym rozwodzie –
wytknął jej złośliwie. – Nie wierzę, że się z tym swoim Marcusem nie bzykałaś.
– To nie jest…
– Wyjdź już, zanim naprawdę coś ci zrobię. Przysięgam, że
jeśli jeszcze raz skrzywdzisz któreś z naszych dzieci przez swoją chorą obsesję,
pożałujesz, że kiedykolwiek mnie poznałaś.
Bastian przysłuchiwał się tylko temu wszystkiemu. Nataniel
przytulał się do niego. Nie znosił, kiedy ktoś krzyczał, a on nie wiedział, co
się dzieje. Bał się wtedy i szukał oparcia w starszym bracie. Bastian pogłaskał
go po włosach, próbując mu w ten sposób przekazać, że wszystko jest dobrze i
nie musi się bać. Jeszcze chwilę słyszeli, jak ich rodzice się przemawiają, a
potem matka trzasnęła drzwiami i nastała cisza.
Jego ojciec wyglądał na bardzo zmęczonego, kiedy pojawił się
w drzwiach. Wziął od Bastiana swojego młodszego syna i poparzył na niego z
prawdziwą czułością. Bastian rzadko widywał swojego ojca, ale takie sytuacje
jak ta uświadamiały mu, jak bardzo ojciec go kocha. Nigdy w to nie wątpił. Nie
chciał go zawieźć.
– Tato? – spytał cicho.
– Tak, synku?
Bastian przełknął ślinę.
– Rozmawiałem ostatnio z Adamem. O tym, co… No, wiesz. I on
mi powiedział, że powinienem… iść do psychologa. Myślisz, że powinienem?
Mężczyzna westchnął, poprawiając sobie Nataniela na
kolanach.
– Tak, uważam, że powinieneś z kimś takim porozmawiać o
swoich problemach. Mógłbym to teoretycznie być ja, ale wiem, że nie chciałbyś
ze mną rozmawiać na takie tematy. Obaj zresztą czulibyśmy się niezręcznie.
Chcesz, żebym cię z kimś umówił?
Bastian zawahał się.
– Wolałbym nie, ale jeśli uważasz, że to może pomóc…
Rudy właściwie nie sądził, że tak łatwo uda mu się dojść do
ładu z tym wszystkim, w co wierzył. W jego głowie homoseksualizm był zły i
dlatego był w konflikcie ze sobą, kiedy zbliżył się cieleśnie do Adama. Może
psycholog rzeczywiście pomoże mu to wszystko jakoś poukładać? Bastian nie
sądził, żeby kiedykolwiek mógł zbliżyć się do innego chłopca cieleśnie bez
wyrzutów sumienia, ale skoro aż tyle osób tak pozytywnie przyjęło wiadomość, że
jest odmiennej orientacji, to może warto było powalczyć o dobre samopoczucie?
Uśmiechnął się lekko do swojego ojca, chcąc mu w ten sposób
pokazać, że wszystko jest w porządku, a nawet jeśli nie jest, to będzie. To, że
znalazł go wtedy z tymi tabletkami, zapewne nim wstrząsnęło. Nie chciał, żeby
jego ojciec się martwił.
– Kacper? – zdumiała się Ania, kiedy zobaczyła, kto zawitał
w jej skromne progi. – Znaczy, pan Małecki? – poprawiła się niemal od razu, bo
w końcu nie przeszli na „ty”. Po prostu Tomek tak dużo jej o nim opowiadał i
mówił „Kacper”, że jej mimowolnie się udzieliło. – Jeszcze z Tomkiem nie
skończyliśmy.
– Co? – teraz to on się zdziwił. Czy to oznaczało, że trafił
akurat do Ani, kiedy ta rozmawiała z jego synem? Nie miał pojęcia, kiedy Tomek
do niej chodzi, ale założył, że to zbyt mało prawdopodobne, aby na niego tutaj
trafił, więc się chłopaka o to nie pytał. – Jest teraz tutaj?
– Tak, oczywiście, jesteśmy w trakcie rozmowy.
– Rozumiem. Kończ już z nim na dzisiaj, chciałbym
porozmawiać o czymś zupełnie innym.
– O–okej.
Wpuściła Kacpra do środka i poszła do kuchni, gdzie przy
kubku kawy i cieście czekał na nią Tomek.
– Kacper przyszedł i chce ze mną o czymś ważnym porozmawiać.
Prosił, żebyśmy na dzisiaj już skończyli.
Tomek zdziwił się.
– Jak się będzie pytał, jak mi idzie, powiedz, że mam traumę
i w ogóle – wyszeptał. Nie chciał, żeby Kacper odesłał go do domu, bo już mu
przeszła depresja. Wiedział, że jego ojciec byłby do tego zdolny.
Ania uśmiechnęła się tylko lekko.
– Miłej randki z Zackiem!
Kacper naburmuszył się, kiedy to usłyszał. Wzrok jego i
Tomka na chwilę się spotkał, po czym Tomek wyburczał ciche słowa przywitania i
po chwili już go nie było. No, tak… dzieciak pewnie tak szybko nie zapomni, że
go wytargał za włosy i mu groził.
– Zapraszam do kuchni.
Mężczyzna zdziwił się trochę, kiedy zobaczył, że Ania
najwyraźniej rozmawiała z Tomkiem w kuchni przy kawie.
– W taki sposób rozmawiasz z klientami? – spytał
sceptycznie, siadając na krześle. Dziwiło go to, bo zawsze na takie sesje
chodziło się do specjalnie przygotowanych pomieszczeń, gdzie terapeuta,
psycholog, etc. kazał ci położyć się na łóżku i powiedzieć, co leży na
wątrobie.
– Tak, to najlepszy sposób, żeby klient się przed tobą
otworzył, bo czuje się naturalnie – odparła niezrażona jego miną. – W ten
sposób klienci czują się swobodniej. W jakiej sprawie do mnie przyszedłeś? Bo
jeśli chodzi o Tomka, to nie mogę…
– Nie – przerwał jej. – To nie z jego powodu tutaj jestem.
Podejrzewam jednak, że trochę będziesz się we wszystkim orientować, bo Tomek na
pewno też o tym mówił. Chodzi o Paula.
Kacper opowiedział ze szczegółami o wypadku Paula i tym, jak
ściągnął go do swojego domu. Powiedział jej też, że wcześniej Paul był zupełnie
inną osobą, a teraz zachowywał się naprawdę dziwnie i on kompletnie tego nie
rozumiał.
– W porządku. Co łączyło was wcześniej?
– To ważne?
– Bardzo.
Kacper westchnął.
– Paul się we mnie podkochiwał, ale z mojej strony to był
tylko seks.
– Wiedział o tym?
– Jasne, zawsze stawiam sprawę jasno.
Ania zmarszczyła brwi, myśląc nad czymś intensywnie.
– Miałeś też innych kochanków, o których wiedział?
– Tak.
– A teraz nie chciał nawet dzielić z tobą łóżka?
– Dokładnie.
– Nie chciał, żebyś go dotykał ani widział.
– Zgadza się.
Kobieta spojrzała na niego z namysłem.
– To proste jak budowa cepa. – Kacper uniósł brwi. – Postaw
się w jego sytuacji. Przez cztery lata uganiał się za facetem, dla którego był
dobry tylko do łóżka. Zapewne próbował wszystkiego, żeby cię przy sobie
zatrzymać, ale nic nie skutkowało. Po tych czterech latach bezowocnych starań
przydarzył mu się wypadek, w wyniku którego jest oszpecony i częściowo
niepełnosprawny. Założę się, że w głębi duszy czuje się jak potwór. To typowe
dla osób, które zostały oszpecone w wypadku.
– Nie rozumiem, jak to się ma do naszych relacji – wtrącił
Kacper.
– To bardzo proste. To, że zachowuje się w taki sposób, jest
tylko i wyłącznie twoją winą.
– Moją?! A niby co takiego zrobiłem?
– Pozbawiłeś go pewności siebie – odparła, wzruszając
ramionami. – Pewnie myśli, że skoro wtedy nie był dość dobry, żeby móc cię przy
sobie zatrzymać, to jak ma to zrobić teraz z oszpeconym i niepełnosprawnym
ciałem?
– Wcale nie jest aż tak mocno oszpecony, a w ręce odzyska
sprawność w stu procentach.
– Tego nie wiesz, nie pokazał ci całego swojego ciała. I
nawet jeśli masz rację, to bez znaczenia. Ważne jest to, że on czuje się, jakby
był mocno oszpecony. Pewnie boi się, że to, co robisz jest podyktowane
litością. Nie chce, żebyś widział jego rany. Na pewno nie chce, żebyś go
dotykał z litości.
– Nie dotykam go z litości! – oburzył się Kacper.
– Kacper, jeszcze dwa miesiące temu był dla ciebie tylko
dupą do pieprzenia. Coś zmieniło się w tej materii?
– No nie, ale…
– Więc zostaw go w spokoju, bo tylko pogorszysz sprawę.
Słuchaj, miałeś rację, Tomek rozmawiał ze mną o Paulu. I wiesz co? Paul jest
cholernie świadomy tego, że był dla ciebie nikim. Te lata, które spędził u
twego boku, uważa za lata zmarnowane. On potrzebuje u swego boku partnera,
który będzie widział tylko jego. Partnera, który odbuduje jego pewność siebie.
Ty nim nie jesteś i lepiej od razu daj sobie spokój.
– Ale…
– Co? Nagle odkryłeś, że go kochasz?
– Nie, ale nie chcę go tak zostawić. Nie jestem potworem.
– To litość. Jeśli tego nie zrobisz, będziesz potworem.
Kacper umilkł. Chyba po raz pierwszy w życiu zatkało go do
tego stopnia. Zawsze był wyszczekany, ale teraz po prostu nie wiedział, co
mógłby powiedzieć.
Tomek spojrzał krytycznie na swoje najnowsze dzieło i
westchnął. Niby mu wyszło, ale był tak pochłonięty myślami o czymś zupełnie
innym, że zapomniał narysować uszy. W sumie Tyler bez uszu też wyglądał całkiem
ładnie.
Odłożył rysunek na półkę, gdzie miał więcej nieskończonych prac
i przeciągnął się. Jedna sprawa w ogóle nie dawała mu spokoju i chyba nie był w
stanie sam tego rozgryźć.
Oczywiście, sprawa dotyczyła Zacka. To był w tej chwili jego
priorytet. Głupio było się przyznać, ale był pewny, że skoro znowu się
spotykają, to bardzo szybko wylądują razem w łóżku i zrobią TO. Tymczasem Zack
wydawał się stracić tym zainteresowanie. Jasne, mogło chodzić o ten nieszczęsny
wstrząs mózgu, chociaż Tomek osobiście nie uważał tego za przeszkodę. Teraz już
jednak czuł się dobrze, a Zack jak nie zabierał się za przelecenie go, tak
teraz też tego nie robił. Co więcej, robili o wiele mniej niż przed domkami.
Zack tamtego dnia naprawdę chciał się z nim kochać, Tomek był tego pewny jak
własnego imienia. Dlaczego więc teraz nie chciał?
Była jeszcze jedna rzecz, która nie dawała mu spokoju.
Wiedział, że gdyby nagle się okazało, że to już, miałby pewne obawy. Oglądał
pornosy i wiedział dobrze, jak i co się robi, ale brakowało mu opinii ludzi,
którzy tego doświadczyli. Czy coś takiego boli? Co robić, żeby nie zawieźć
Zacka? Nie chciałby przez cały czas trwania TEGO martwić się, że robi coś nie
tak. Nie miał pojęcia, jak to wygląda od tej strony praktycznej. Oglądanie to
nie to samo co robienie tego.
Westchnął ciężko i zażenowany postanowił porozmawiać na ten
temat z Paulem. Chciał poruszyć ten temat z Anią, ale Kacper im przerwał i nie
miał szansy. Może z Paulem będzie czuł się w miarę komfortowo? Rozmawianie o
tym w ogóle, strasznie go krępowało, ale wolał przemóc się w tej materii i
wiedzieć dokładnie, czego może się spodziewać niż potem się gorzko rozczarować
albo zrobić coś nieodpowiedniego.
Paul siedział na kanapie w salonie zawinięty w ciepły koc i
oglądał jakiś film. Tomek przygotował się wewnętrznie na to, co zaraz musi
powiedzieć i podszedł do niego. Czuł, że jego policzki płoną z zażenowania.
– Em, Paul? – spytał niepewnie. – M–możemy pogadać?
Mężczyzna spojrzał na niego z lekkim zdziwieniem. Musiał
zauważyć, że Tomek jest zażenowany i zrozumieć, że przyszedł do niego z dość
poważną sprawą.
– Jasne, siadaj.
Polak usiadł z westchnieniem. Patrzył na swoje dłonie, nie
wiedząc, jak ubrać swe myśli w słowa.
– Chciałbym z tobą porozmawiać o… O… seksie – wydukał.
– W porządku – rzekł Paul łagodnie. Chyba się tego
spodziewał. – O czymś konkretnym?
– Em… Bo widzisz… Ja i Zack jesteśmy teraz razem. Wcześniej,
mówiłem ci zresztą, mało brakowało, a byśmy to zrobili. W sensie, kochali się. Ale
teraz on jakoś się… wycofał. I nie rozumiem, dlaczego.
– Pewnie uznał, że po tamtej sytuacji lepiej będzie zaczekać.
Zapewne nie chce, żebyś myślał, że zależy mu tylko na seksie. Jeśli chciałbyś
się z nim kochać już teraz, po prostu mu to powiedz albo zasugeruj. – Tomek
spłonił się na samą myśl o tym. Miał mu to zasugerować? Jak? Spaliłby się ze
wstydu jak nic!
– A jeśli chodzi o… – Blondyn zaczął się trochę wiercić,
czując się nieswojo. Dobrze, że w ogóle był ktoś, z kim mógł o tym porozmawiać.
Nie chciał wyszukiwać takich informacji w Internecie. – O sam stosunek… Wydaje
mi się, że… No, wiesz…
– Nie musisz się tak stresować, rozmawiając o tym –
powiedział Paul z lekkim rozbawieniem. – To zupełnie naturalne, że ludzie
uprawiają seks. I naturalne jest rozmawianie o tym. Nie traktuj tego jako
czegoś, z czym trzeba się kryć.
– Wiem! – jęknął Tomek. – Ale to i tak…! Och! Chodzi mi po
prostu o to, że… Ja po prostu czuję, że to on mnie… I ja… Chciałem spytać, czy
to boli. Chciałbym wiedzieć, czego mam się spodziewać – wymruczał zawstydzony.
Paul westchnął.
– To trudne pytanie. Wszystko zależy od partnera. Z tego, co
wiem, jesteście mniej więcej takiej samej postury. Dużo zależy od wielkości
jego penisa. Od doświadczenia. Przygotowania. Każdy czynnik ma znaczenie. Jeśli
chodzi o mnie, to boli za każdym razem. Nie twierdzę, że zwijam się z bólu, ale
odczuwam lekki dyskomfort. Jeśli jeszcze tego nie robiłeś, może to nie być dla
ciebie zbyt przyjemne. Wszystko będzie zależało od niego. To dla niego też
będzie pierwszy raz?
Tomek westchnął.
– Nie rozmawiałem z nim o tym, ale chyba nie. Był w kilku
poważnych związkach, jestem prawie pewny, że już to robił.
– To akurat działa na twoją korzyść. Jeśli ma jakieś pojęcie
o tym, w jaki sposób to zrobić, będzie mu łatwiej. Mój pierwszy seks pamiętam
do tej pory. Uczucie, kiedy ktoś w ciebie wchodzi, jest bardzo dziwne i trzeba
do niego przywyknąć. Z czasem twoje ciało przyzwyczaja się do penetracji.
Pamiętam, że kiedy już naprawdę regularnie uprawiałem seks z Kacprem, właściwie
nie musiał mnie przygotowywać.
– Czyli powinienem spodziewać się bólu?
Paul skinął głową.
– Prawie na sto procent. I ważne jest, żeby nie panikować z
tego powodu.
– Seks to chyba dość skomplikowana sprawa – westchnął Tomek.
Właściwie to się spodziewał tego, co Paul mu powiedział. No przecież to
niemożliwe, żeby wepchnięcie w tyłek czegoś wielkości penisa Zacka nie sprawiło
mu bólu! Aż tak naiwny to nie był.
– Seks to zawsze była skomplikowana sprawa. Ludzie często
uważają go za zabawę. Kacper też uważa go za zabawę. To powinno być coś, co nie
tylko zaspokaja nas na płaszczyźnie cielesnej. Tak niestety jest najczęściej.
Mam nadzieję, że tobie i Zackowi się uda i będziecie czerpać z tego przyjemność
również duchową.
– Doświadczyłeś kiedyś czegoś takiego?
Paul uśmiechnął się smutno i pokręcił przecząco głową.
– Nie, Kacper nigdy nie pozwolił mi poczuć, że jestem dla niego
kimś więcej niż dobrym rżnięciem. Nigdy nie miałem szczęścia w miłości i to się
już chyba nie zmieni.
– Uhm, ale z jakiegoś powodu chciał, żebyś tu zamieszkał.
– Jeszcze tego nie rozgryzłem, ale nie sądzę, żeby nagle
okrył w sobie wielkie pokłady miłości. Może po prostu chce uspokoić swoje
sumienie, jeśli w ogóle jakieś ma. Albo się nade mną lituje, bo jestem
oszpecony. Kto go tam wie.
– Naprawdę uważasz, że nie ma szans, żebyście byli razem?
Paul uśmiechnął się półgębkiem. Nie był to wesoły uśmiech.
– Z Kacprem? Daj spokój. On się nigdy z nikim nie zwiąże, to
wolny strzelec. A nawet jeśli kiedyś to się stanie, to na pewno nie będę to ja.
Znam go już wystarczająco długo. On nie usiedzi na dupie. Jest czystym
przykładem egoizmu, dba tylko o własny interes. A że ma możliwości, żeby
zatroszczyć się też o innych, to czasami pozwala im dostąpić tej łaski. Więc
oto jestem tu ja i jesteś tutaj ty. Sam się zresztą przekonałeś, że nie ma
sensu od niego czegokolwiek oczekiwać. Ja powoli się tego uczę. Nie wiem, czego
on ode mnie chce i po co mnie tutaj wziął. Nie mam pojęcia, dlaczego tak nagle
zaczęło mu zależeć, żeby ze mną spać. Do tej pory byłem przekonany, ze nawet na
coś takiego jak litość go nie stać, ale chyba się trochę myliłem.
– To smutne – stwierdził Tomek. – Wiesz, nie sądziłem, że on
jest aż tak skomplikowanym człowiekiem.
Paul uśmiechnął się lekko.
– Jest naprawdę nieobliczalny. Serio, widziałem go już w
tylu różnych odsłonach, że nieraz się zastanawiałem, który z tych wszystkich
Kacprów jest prawdziwy. Ale wydaje mi się, że to ten największy dupek, to
właśnie on. Taki już jest. Nie mam pojęcia, co go w taki sposób ukształtowało,
może bycie bogatym jedynakiem? Nie wiem. Chyba nie chcę wiedzieć.
– To, że jest nieobliczalny, już się ostatnio przekonałem.
Nie sądziłem, że aż tak będzie chciał się dowiedzieć, gdzie jesteś. Odniosłem
wrażenie, że jeśli mu nie powiem, to mnie zwyczajnie uderzy. Był przerażający.
– Nie sądzę, żeby rzeczywiście posunął się do rękoczynów.
– Wsadzenie mi głowy do toalety to już rękoczyn czy jeszcze nie?
Paul wzruszył bezradnie ramionami. To akurat było do Kacpra
podobne, żeby komuś wsadzić głowę do kibla. Sam był świadkiem dwóch takich
przypadków – raz w klubie gejowskim, gdzie jakiś facet dodał młodemu chłopakowi
tabletkę gwałtu do drinka, a potem próbował go wyciągnąć na tyły klubu. Paul
był w ciężkim szoku, kiedy Kacper się wściekł, wsadził temu facetowi głowę do
kibla, kazał mu wypić innego drinka z tą tabletką, a potem zawołał, że każdy,
kto chce, może go bzykać. I wielu to robiło, najwyraźniej uważając, że to
zabawa. Wtedy Kacper nie tylko zareagował jak nie Kacper – zamówił chłopakowi
taksówkę i oddelegował go do domu – ale również ujawniła się w nim dziwna
agresja. Drugim razem taki przypadek miał miejsce, kiedy jakiś facet w innym
klubie klepnął go w pośladek. To Kacper był tym, który klepał. Nie lubił, kiedy
ktoś nieupoważniony dotykał jego pośladków. Nie miał nic przeciwko, kiedy Paul
go tam macał, ale klepnięcie w tyłek przez obcą osobę było dla niego jak
uderzenie w twarz. Facet wylądował z głową w kiblu i omal się tam nie utopił.
– To jest Kacper. Za nim nie nadążysz.
– Dobrze chociaż, że pozbył się tego potwora.
– Potwora?
– Lilith. Ubliżała mi na każdym kroku, ledwo byłem w stanie
to wytrzymać. Aż w końcu przyszedł i powiedział, że ją odprawił. Dzięki Bogu
chociaż za to.
– Widzę, że jak dwie cioty zaczną ze sobą gadać, to tylko
plotki im w głowie – rzucił Kacper od progu. Tomek i Paul obejrzeli się. Stał
tam z założonymi rękami i patrzył na nich kpiąco. Nie wyglądał na urażonego
tym, że o nim rozmawiali. Pewnie dużo słyszał, ale miał gdzieś również to, co o
nim mówili. – Zbierajcie się. Zabieram was na kolację do restauracji. Z
jakiegoś powodu żadna z was, sieroty, nie umie ugotować nic nadającego się do
jedzenia.
Ach nie mogłam się doczekać następnego rozdziału, jak zwykle genialny ale już nie mogę doczekać się następnego i następnego.....
OdpowiedzUsuńNareszcie...Miłe zaczęcie dnia.
OdpowiedzUsuńBiedny Bastian, jego matka to powrót. Współczuję jego siostrze.
A Kacper... Jak sobie wyobraziłem, że ktoś go klepnął, a on temu facetowi wsadził głowę w kibel, to zacząłem się śmiać. Geniusz! A jak obronił tego chłopaka... Jednak ma dobre serce.
Weny~!
Na reszcie kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że tajemnica Bastiana w końcu wydała się. Już wiemy, dlaczego tak bardzo boi przyznać się do homoseksualizmu. Jak jego matka mogła mu coś takiego zrobić, przecież to było nie ludzkie, sama popełnia grzech a od innych wymaga świętości.
Ania bardzo dobrze powiedziała Kacprowi, może jej słowa trochę na niego wpłyną. Po tych retrospekcjach Paula zastanawiam się, czy Kacper nie został kiedyś zgwałcony, może dlatego tak reaguje na każdy objaw miłości, bo kiedyś ktoś go bardzo zranił. Może w końcu zmienię o nim zdanie.
Rozmowa Paula i Tomka była urocza. Widzę przed oczami Tomka i jego czerwone z wstydu policzki, to nie jest łatwy temat do rozmów, ale dobrze, że znalazł osobę, która potrafi mu odpowiedzieć na te trudne pytania. Tomek podchodzi do tematu seksu odpowiedzialnie i chwała mu za to, bo wiele osób o tym nie myśli, a potem cierpi.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Matka Bastiana to wredna suka! Jak można tak skrzywdzić swojego syna?! Właśnie.dlatego jestem ateistką... Wiara tylko nas ogranicza...
OdpowiedzUsuńCo do Kacpra... Jest wredny dupkiem ale i tak go uwielbiam xD
Świetny odcinek ;)
Pozdrawiam cieplutko i życzę weny :)
Kiedy mozna sie spodziewac kolejnego rozdzialu 'twarza w twarz'?
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej pod koniec tego tygodnia:)
UsuńPozdrawiam!
A ile jeszcze planujesz dodać rozdziałów tego opowiadania ? :)
OdpowiedzUsuńWciąż nic nie zaplanowałam, są po prostu wątki, które muszą się pojawić i nie wiem, ile zajmą miejsca. Ale chyba mogłabym się pokusić o stwierdzenie, że jesteśmy mniej więcej w połowie. Czy mniej, czy więcej, trudno mi powiedzieć.
UsuńPozdrawiam!
Opowiadanie super :) kiedy można się spodziewać następnego rozdziału ?
OdpowiedzUsuńDobre pytanie:) Jestem prawie pewna, że wyrobię się do końca przyszłego tygodnia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jedno z moich ulubionych opowiadań, przyjemnie się czyta a historia sama w sobie jest uzależniająca..żałuje tylko ze nie znalazłam tego opowiadania jak juz bedzie zakończone bo teraz juz sobie nie potrafię odmówic, a czekanie męczy ^^
OdpowiedzUsuńPowodzenia, dużo weny i chęci i oby rozdziały były raz w tygodniu...takie wewnętrzne pragnienie :D
A TO KURWA!
OdpowiedzUsuńJak można robić taką krzywdę własnemu dziecku? I to w imię czemuś co nie istnieje?
Dobrze, że ojciec zareagował tak, a nie inaczej.
I lepiej, żeby poszedł do psychologa.
Hm, hm...
Tomuś zabiera się za poważne kroki...
Dobra. Ta pierwsza sytuacja była w porządku. Co nie zmienia faktu, że Kacper jest dupkiem. I tyle.