piątek, 25 sierpnia 2017

Rozdział 11[G2]

– Już wszystko? – spytałem, stawiając przy wyjściu swój plecak i walizkę. Pascal wyszedł z łazienki i skinął głową, zamykając za sobą drzwi.
– Tak. Wydaje mi się, że nic nie zostawiliśmy.
Przeciągnąłem się i ziewnąłem szeroko. Byłem zmęczony, ale w sumie mnie to nie dziwiło. Ostatnie dwa tygodnie były mega zwariowane, ale chyba najlepsze w moim życiu.
Trochę nam zajęło wyznaczenie konkretnej trasy po Niemczech, ale w końcu jakoś dograliśmy wszystkie szczegóły i wyruszyliśmy w podróż zaraz po zakończeniu semestru. Byłem trochę sceptycznie nastawiony co do tego całego zwiedzania i tak dalej, bo chociaż lubiłem okazjonalnie robić takie pierdy, nie było to tak totalnie w moim guście. Miałem jednak jechać z Pascalem, więc w ostateczności on mógł gapić się na wszystko dookoła, a ja na niego.

piątek, 18 sierpnia 2017

Rozdział 10[G2]

Otworzyłem zaspane oczy i rozejrzałem się po pokoju. Łóżko obok mnie było zimne, co oznaczało, że Pascal już dawno był na nogach. Westchnąłem cicho. Jaki był sens spania z tym głąbem, skoro nigdy go rano nawet nie było, jak mi stał?
Podrapałem się po brzuchu i zamknąłem oczy, chcąc jeszcze trochę poleżeć. Było mi ciepło pod kołdrą i nie chciało mi się wstawać. Wiedziałem, że czeka mnie niezbyt fajny dzień. Chciałem się lenić w łóżku, ile się da.
Był już koniec stycznia, co oznaczało, że mieszkałem u Pascala już prawie trzy miesiące, no i już od około półtora miesiąca uprawialiśmy seks. Spałem z nim w jednym łóżku od około dwóch tygodni. Czas tak szybko leciał… Dobrze pamiętałem, jak jeszcze nie tak dawno przecież kłóciłem się z Lucy, a potem nagle spałem w hotelu, bez dziewczyny, bez mieszkania i praktycznie bez pieniędzy. Kiedy w moim życiu zaszło tyle zmian?

piątek, 11 sierpnia 2017

Rozdział 9[G2]

– Phil?
Uniosłem głowę i spojrzałem pytająco na Pascala. Jedliśmy właśnie obiad, który przygotował. Był to jakiś eksperyment, który, jak zawsze, wyszedł mu zajebiście. Nie miałem pojęcia, ile tego żarcia już w siebie wcisnąłem, ale zdecydowanie za dużo.
A jadłem dalej!
Pascal za to dzióbał widelcem w swoim talerzu z lekko niepewną miną. Coś mu wyraźnie leżało na wątrobie.
– Taak? – spytałem, patrząc na niego wyczekująco.
Zagryzł dolną wargę, patrząc na mnie ostrożnie i wypalił:
– Czy dzisiejszy dzień jest tym, kiedy mój penis wreszcie znajdzie się w twoich pięknych ustach, by zaznać tam rozkoszy?
Zakrztusiłem się sokiem, którego jak idiota napiłem się akurat w tym momencie.
Odstawiłem szklankę na stół, krztusząc się. Oczy mi zaszły całe łzami przez tego dupka.
Do treści pytania nic nie miałem. Pascal od początku chciał, żebym mu zrobił loda i się wcale nie dziwiłem, był tylko mężczyzną. Ale sposób, w jaki skonstruował to cholerne pytanie… „Twoje piękne usta”?  „Zaznać rozkoszy”? Kto tak pyta? Zupełnie mu odbiło?

piątek, 4 sierpnia 2017

Rozdział 8[G2]

– Przestań się tak wgapiać w ten kalendarz, czas się magicznie od tego nie cofnie. – Pascal klepnął mnie mocno w tyłek, przechodząc obok mnie ze swoimi ciuchami.
Spojrzałem na niego z rządzą mordu, ale nawet tego nie zobaczył, skoncentrowany na swojej walizce.
Westchnąłem ciężko, wchodząc do pokoju i rzucając się na łóżko. Nie mogłem uwierzyć, że przegwizdałem całe trzy dni w górach na uprawianiu seksu z Pascalem i totalnie olałem snowboarding. Gdy przejeżdżałem w góry z Lucy, na pierwszym miejscu zawsze było jeżdżenie, potem jedzenie, a potem dopiero ona! Nie miałem pojęcia, jakim cudem Pascal obrócił tą piramidkę o sto osiemdziesiąt stopni, ale jakimś cudem to on znalazł się na pierwszym miejscu, z jedzeniem depczącym mu po piętach i snowboardingiem zajmującym miejsce trzecie – i to chyba po raz pierwszy w moim życiu od czasu, kiedy odkryłem jego istnienie!