…5
lat później…
Stiles uniósł
głowę i spojrzał na księżyc w pełni. Uśmiechnął się pod nosem. Ta chwila
wreszcie nadeszła, a on, mimo tego, co go czekało, nie czuł ani odrobiny
strachu. Tylko ekscytację. Nie widział Dereka od dwóch tygodni i nie spędził z
nim ostatniej pełni, żeby trochę wyostrzyć jego zmysły. Teraz zamierzał
wykorzystać całą swoja wiedzę na temat wilczego stada, jaką posiadł przez
ostatnie pięć lat treningu, by dać Derekowi pościg życia.
Nikt nie
twierdził, że nie można przygotować się wcześniej do pościgu, więc ukrył w
różnych punktach lasu swoje rzeczy, który powinny mocno nim pachnieć. Teraz
stopniowo opróżniał worki i tworzył fałszywe ślady, które powinny zmylić nos
Dereka i dać mu więcej czasu na ucieczkę.
Specjalnie też
przez ostatnie dwa tygodnie używał innego szamponu i żelu pod prysznic oraz
proszku, żeby dać sobie jak największą przewagę. Nie omieszkał też przygotować
kilku pułapek z jarzęba pospolitego, by Derek nie mógł pobiec za nim po
prostej, lecz zmusić go do szukania właściwej drogi i nakierować tam, gdzie
Stiles chciał go mieć. Skoro Chris Argent zdołał przemycić na swój pościg broń
i postrzelić Petera dwa razy, zanim ten wreszcie go dopadł, on mógł pomagać
sobie jarzębem. Tojad był ciosem poniżej pasa, więc to sobie darował.