Tomek leżał na kanapie w salonie i gapił się na
sufit, próbując sobie przypomnieć wydarzania poprzedniego dnia. Gdyby ktoś go
teraz zobaczył, powiedziałby zapewne, że zdecydowanie za bardzo przesadził z
alkoholem. Tomek chyba by chciał, żeby to był alkohol. Przynajmniej miałby pewność, że w końcu mu
przejdzie.
Głowa wciąż go bolała, ale już nie tak bardzo jak
wcześniej. Miał też dziwne przebłyski ze szpitala, a potem jazdy samochodem i
już te wspomnienia z domu, ale ciężko mu było to jakoś połączyć w logiczną
całość. I jedna rzecz mu nie pasowała – w tych pseudo–wspomnieniach widział
Zacka Warrowa, a to było przecież niemożliwe. Innych przebłysków nie miał, to
był jego jedyny trop, ale Tomek od razu go odrzucał. W końcu to byłby zbyt
wielki zbieg okoliczności – Zack w szpitalu, który zabiera go do domu i siedzi
przy nim do przyjazdu Kacpra? Niemożliwe!