niedziela, 23 września 2018

Ważna informacja!

Hej!

Postanowiłam dokonać pewnych zmian w nazewnictwie niektórych tekstów. Historia Theo i Damona od tej pory będzie pojawiać się pod nazwą "Czarna owca". Wybaczcie zamieszanie, ale postanowiłam, że "Więź" zostanie nazwą całego cyklu opowiadań o istotach nadprzyrodzonych, a "Więź 2" nie wejdzie w jego skład, bo jest to fanfiction i generalnie jest problem z opublikowaniem tego na innych stronach z FF, nie wprowadzając zamieszania. Chodziło mi to po głowie już od dawna, ale teraz wreszcie się zebrałam, by to w końcu wyprostować tak, jak chciałam.
Cykl "Więź" ma być zbiorem tekstów osadzonych w tych samych realiach, opowiadających o więzi między różnymi istotami nadprzyrodzonymi i ludźmi.

"Czarna owca" - I tom cyklu (historia Theo i Damona)

roboczy tytuł :"Więź doskonała" - II tom cyklu (historia Jacoba i Dante)


Tom III najprawdopodobniej zaszczyci Alan. Wiem, że był duży popyt na Dennisa i Jonasa, więc może kiedyś, jak mnie najdzie, napiszę jakiś one-shot o przygodach tej dwójki. 

Mam nadzieję, że się w tym połapiecie i nie będzie problemów. W razie wątpliwości, odpowiem na wszelkie pytania :) 

Pozdrawiam!

5.Więź doskonała


Dante obserwował ruchliwą ulicę z góry, przyglądając się ludziom. Niektórzy szli grupami, rozmawiając i śmiejąc się, niektórzy szli sami, wyraźnie się spiesząc. Interesowały go osoby, które przemieszczały się same.
– Naprawdę myślisz, że to wypali? – spytał Jacob, siedząc na brzegu budynku i spoglądając w dół. Patrzenie z góry na miasto nocą bardzo mu się podobało. – Wampiry ujawniły się ludziom, prawda? To oznacza, że każde z was jest w systemie i ma zaznaczony swój status w dowodzie osobistym. Włamanie się do bazy danych policji powinno wystarczyć, by namierzyć osobę, której szukasz.
– Problem w tym, że nie – odparł Dante. Skupił się na młodej dziewczynie z różowymi włosami, która miała założone słuchawki i zupełnie odcięta od świata, kierowała się w stronę parku. – To prawda, każde z nas ma przypisany status, ale pierwsze wampiry nie muszą podawać miejsca zamieszkania. Sporo z nas lubi podróżować i rzadko osiadamy w jednym miejscu na dłużej. Dopiero po roku od zamieszkania w jakimś miejscu musimy podawać te dane władzom.
Jacob zmarszczył brwi.
– To trochę dziwne… Skąd w takim razie wiedzą, kogo szukać, gdyby któryś z was narozrabiał?
Dante wzruszył ramionami.

czwartek, 13 września 2018

Informacja (Konkurs)

Hej!

Chciałam tylko poinformować, że wysłałam wiadomość zwrotną do każdego uczestnika konkursu. Radzę więc sprawdzić skrzynkę pocztową ;)

Tym samym informuję wszystkich, że nie przewiduję więcej konkursów. Jak pisałam, nie widzę sensu ich organizowania, jeśli nie ma zbyt wielu chętnych. Wszystkim i tak nie da się dogodzić, choćby nie wiem co. Szczerze mówiąc, trzy razy więcej osób kupiło e-booka zaraz po ogłoszeniu konkursu, niż wzięło w nim udział -.- Nie mam pojęcia, dlaczego, ale liczby nie kłamią.

To tyle na dzisiaj.

Pozdrawiam!

wtorek, 11 września 2018

4.Więź doskonała


– Gdzieś się wybierasz?
Jacob podskoczył, zaskoczony. Ciepła ręka złapała go za łokieć i wciągnęła z powrotem do pokoju, zatrzaskując drzwi. Jacob obejrzał się naburmuszony i wyrwał rękę z uścisku.
– Nie dotykaj mnie!
Wampir uniósł ręce do góry w poddańczym geście, pokazując, że nie ma złych zamiarów i wywrócił oczami, jakby zachowanie Jacoba było niedorzeczne. Chłopak nie przyjął zbyt dobrze tak jawnej kpiny.
– Przestań! – warknął. – Nie traktuj mnie jak dziecka!
– To się tak nie zachowuj – odparował mężczyzna.
– Nie zamierzam słuchać cholernej pijawki.
– Mam na imię Dante. – Głos wampira był spokojny. Humorki wilkołaka nie robiły na nim żadnego wrażenia. – I prosiłbym, żebyś tak się do mnie zwracał.
– Jasne, pijawko! – odpowiedział Jacob z drwiącym uśmiechem.

środa, 5 września 2018

3.Więź doskonała


Dotarcie do celu zajęło im tylko dziesięć minut. Alan poszedł przodem, nawigując pomiędzy drzewami z niezwykłą łatwością, jakby pokonywał tę trasę nieskończoną ilość razy. Gdy wskazał Dante „domek na drzewie”, do którego się kierowali, wampir uniósł brwi w zdziwieniu.
Domek był zbudowany na drzewie z bardzo rozłożystymi gałęziami i masą liści, przez co o tej porze roku był praktycznie niewidoczny. Jedyne, co wskazywało na jego obecność, były deseczki wbite co kilkadziesiąt centymetrów poziomo w pień, tworząc drabinkę prowadzącą w górę i ginącą z oczu pod powłoką liści. Żeby jednak ją dostrzec, trzeba było mieć sokoli wzrok lub podejść bardzo blisko, bo ktoś zadał sobie trud, by pomalować je farbą o niemal identycznym kolorze, co kora drzewa. Przy wspinaczce, po pokonaniu pierwszych gałęzi, istnienie domku było oczywiste, ale jego zabarwienie wywołało kolejne zaskoczenie. Ktoś zadał sobie sporo trudu, by na zewnętrznej stronie desek namalować gałęzie, ptasie gniazda, które do złudzenia mogły przypominać prawdziwe.