Wyjazd za Seattle na domki nadszedł niespodziewanie szybko.
Tomek łapał się na tym, że czas wręcz przecieka mu przez palce, mimo że nie
spędzał go zbyt aktywnie. Skupiał się na swoim hobby, jakim było rysowanie, na
spotkaniach z Zackiem i Tylerem oraz rozmowach z Paulem, który też nie miał
łatwo. Tomek nie miał okazji poznać go bliżej, ale czuł, że Paul nie jest już
tą samą osobą, jaką był wcześniej. Ten wypadek i zachowanie Kacpra bardzo go
zmieniły. Wcześniej, nawet jeśli Kacper miał go tylko za kogoś do dupczenia,
tryskał energią. Był uśmiechnięty i wydawało się, że nie ma na niego mocnych.
Teraz był wyraźnie przygaszony.
Tomek chciałby móc przejmować się jego problemami, ale po
prostu nie potrafił. Nie znosił w sobie tego pierwiastka egoisty, który kazał
mu się skupić na swoich własnych problemach a nie innych, nawet jeśli bardzo
ich lubił. Ciągłe spotkania z Zackiem sprawiały, że wciąż myślał o tym, co
powiedział mu Tyler. Czekał na jakiś ruch ze strony Zacka, ale ten w ogóle nie
nadchodził. Wyjazd na domki mógł być przełomem, więc Tomek mimowolnie się na
nie cieszył. Włożył nawet do torby kilka prezerwatyw, mieli w końcu spędzić tam
dwie noce, więc COŚ może się dziać. Świadomość tego sprawiała, że nic nie mógł
rano przełknąć, tak był zestresowany.