Theo nie był pewny, co ma o tym
wszystkim myśleć. Kiedy Mario rzucił go na ziemię, żeby Damon dokończył robotę,
wiedział jedno. Już po nim.
Damon czekał od miesięcy na jakiś
cud, który przerwie ich więź. Od samego początku mu obiecywał, że gdy przyjdzie
na to czas, zabije go powoli, ciesząc się każdą jedną sekundą jego agonii. Theo
ani przez chwilę nie wątpił, że wampir mówił poważnie. Wiedział, co czeka go w
przyszłości i bał się tego, ale starał się o tym nie myśleć. W końcu… więź tak
szybko nie osłabnie, prawda? Miał kilka lat na nacieszenie się życiem i
udobruchanie Damona na tyle, żeby zabił go szybko i bezboleśnie.
Nie spodziewał się, że więź
osłabnie tak szybko.
Czując nieopisany ból i krztusząc
się własną krwią, Theo chciał umrzeć.
Chciał, żeby ten ból się wreszcie skończył. Gdy jego organizm wreszcie się
poddał i ogarnęła go ciemność, pomyślał, że wreszcie, teraz już będzie dobrze.
Potem jego ciało stanęło w ogniu,
a potem… Potem zerwał się do siadu z sercem w gardle, nie mając pojęcia, co się
stało. Bólu już nie było.