sobota, 30 listopada 2013

~21~

Tom obudził się czując pilną potrzebę załatwienia swoich potrzeb fizjologicznych. Ruszył do łazienki ogarniając wzrokiem pokój. Od razu zauważył, że nie ma jego bliźniaka.
Gdy już wyszedł z łazienki doszedł do wniosku, że pewnie Bill poszedł na uczelnię albo do biblioteki. Tylko on był na tyle głupi, żeby po tym wszystkim tak po prostu iść na wykłady, zamiast to olać i zostać w domu.
Zdecydował, że raczej już nie zaśnie. Zjadł śniadanie i zastanawiał się, co ze sobą zrobić. Mógłby w sumie wziąć się za rysowanie, ale jakoś nie miał natchnienia. Ostatnio zaniedbał ćwiczenie ręki i trochę go to wkurzało, jednak nic nie mógł poradzić na brak weny.
Przez pół godziny krążył po mieszkanie nudząc się. W końcu zdecydował, że obudzi Kevina.
Podszedł do niego i przez chwilę przyglądał mu się. Kiedy spał, w ogóle nie przypominał tego aroganckiego i pewnego siebie cwaniaka, którym zresztą był.

6.Poskromić złośnika



Colin był w szoku. Powoli naprawdę zaczynał tracić nadzieję, że uda mu się zbałamucić nastolatka, a teraz nagle ten robi mu taką niespodziankę. Szatyn cieszył się jak głupek z możliwości zbadania rejonów, które do tej pory były dla niego niedostępne.
– Gdzie nie mogę dotykać? – spytał. To, że Joe zostawił bieliznę, trochę go rozczarowało. Miał nadzieję, że będzie mógł się tego pozbyć w dalszej fazie zabawy.
– Możesz wszędzie – odparł cicho Joe.
Jego penis aż drgnął na to oświadczenie. Wszędzie. Mhm… Tak długo na to czekał.
Jego ręka dotknęła delikatnie obojczyka chłopaka. Nie był głupi, wiedział, że musi to wszystko robić wolno. Joe robił dobrą minę do złej gry, ale Colin nie dał się oszukać. Joe trochę się bał tego, co miało nastąpić. Colin miał zamiar zrobić wszystko, żeby chłopak przyszedł do niego po więcej. Jeśli teraz da ciała, straci szansę na możliwość zbliżenia się do niego już bezpowrotnie.

sobota, 23 listopada 2013

10.Twarzą w twarz

Chodzenie do szkoły stało się ostatnio niezwykle uciążliwe, pomyślał Tom, stojąc przed wejściem. Westchnął ciężko i warcząc coś cicho, wszedł do środka. Głupie wrażenie, że wszyscy się na niego gapią nie opuszczało go nawet na chwilę, nawet jeśli tak naprawdę nikt się nie patrzył.
Stanął pod klasą, zastanawiając się gorączkowo, co powie Czarnemu, kiedy ten już się pojawi. Nie miał pojęcia, chociaż główkował nad tym cały weekend. Na samą myśl o tej rozmowie chciał uciekać tam, gdzie pieprz rośnie, a to zdarzało mu się baaardzo rzadko.
– Hej.
– Hej.
– Coś ty taki zwieszony dzisiaj, co? – spytał Alan.
Tom westchnął.
– Nie wyspałem się i tyle.
– Nie wyspałeś się? – spytał Alan z prawdziwym zdziwieniem. Tom wzruszył ramionami. Chłopak uśmiechnął się porozumiewawczo. – Nie spałeś z jakiegoś konkretnego powodu?

środa, 20 listopada 2013

5.Poskromić złośnika



– To totalnie głupi pomysł! – burzył się Joe.
Colin niemal siłą musiał ciągnąć go do sklepu w centrum handlowym.
– To bardzo dobry pomysł. Nie mogę cię pokazać moim krewnym w tych ciuchach, bo po pierwsze pomyślą, że jesteś moim chłopakiem, a jak pomyślą, że jesteś moim chłopakiem, to będą się zastanawiać, czy w związkach homoseksualnych nie ma równouprawnienia, a ja naprawdę nie chcę wyjść na skąpca.
– Świetnie, tylko tak się akurat składa, że NIE JESTEM TWOIM CHŁOPAKIEM!
Joe podniósł głos tak mocno, że aż kilka osób stojących w pobliżu spojrzało na nich ze zdziwieniem. Gdy krwistoczerwony rumieniec pojawił się na policzkach rudzielca, Colin zaśmiał się.
– To nieważne. Oni pomyślą, że jesteś. No, dalej! Przecież nie robię tego dla ciebie, tylko dla własnego dobra! Nie musisz się czuć zobowiązany.

sobota, 9 listopada 2013

~20~



Tom przebudził się w nocy. Usiadł na łóżku i rozejrzał się. Jego bracia spali, Bill rozkopał kołdrę rozwalając się na całym łóżku, a Kevin… O ironio! Spał skulony w kulkę tuż przy ścianie jakby jego łóżko było o połowę mniejsze. Przez chwilę blondyn nawet się zastanawiał, czy czasem nie zamienili się miejscami, ale był pewien, że nie.
Poczuł ssanie w żołądku. Westchnął cicho i wstał. Cóż, kiedy on pracował w barze razem z Kevinem, to Bill się obżerał, więc nie był głodny. Przecierając opuchnięte oczy ruszył w kierunku kuchni. Był mniej więcej przy drzwiach, kiedy potknął się o coś i z cichym okrzykiem wpadł na ścianę w korytarzu przy okazji robiąc przy tym mnóstwo hałasu. Z jękiem usiadł na podłodze i złapał się za swój nos, który najbardziej ucierpiał w starciu ze ścianą. Poczuł na palcach wilgoć.
-Cholera!- warknął do siebie.

4.Poskromić złośnika



Joe jęknął mimowolnie, gdy ręka mężczyzny zacisnęła się w jednym z jego najintymniejszych miejsc. Na początku chłopak myślał, że Colin zamierza w ten sposób go jakoś przystopować i oddać przysługę sprzed kilku dni.
Pomylił się.
Colin przewrócił go na plecy, samemu nachylając się nad nim. Jego oczy płonęły z pożądania, które Joe zwyczajnie przerażało. Jeszcze gorsze było to, że zamiast jakoś go odepchnąć, odruchowo rozchylił nogi, pozwalając mu się tam dotykać i pieścić. To było chore. On był chory.
Szatyn wprawnymi ruchami ugniatał jego krocze, z aprobatą przyjmując fakt, że Joe zaczął twardnieć.
– J–ja nie… – zająknął się rudy. Jego policzki pokryły się czerwienią.
– Dobrze ci?
– J–ja…

9.Twarzą w twarz



Gdy człowiek organizuje imprezę, zawsze gdzieś tam w jego podświadomości czai się strach, że nic z tego nie będzie, że nikt nie przyjdzie albo że impreza zamieni się w coś gorszego niż stypa. Czasami jest to strach tak wielki, że właściwie odbiera ochotę na organizowanie czegokolwiek i odpuszcza do momentu, kiedy po raz kolejny myśli się o zorganizowaniu czegoś.
 Bill do takich osób nie należał. Zawsze wiedział, czego chce, a gdy już był pewien swych pragnień, był gotów zrobić dosłownie wszystko, żeby to zdobyć. Przy takim „wszystkim” zorganizowanie imprezy było dosłownie niczym. Miał sporo oszczędności i poświęcił znaczną część tych pieniędzy na zabezpieczenie domu Gustava przed ewentualnymi wandalami. Zapłacił za alkohol i przygotował przekąski, udekorował salon i nagrał kilka płyt z naprawdę dobrą muzykę. Bez problemu zebrał ekipę, która od zdecydowała się przyjść na jego imprezę i nikt nie śmiał się z tego wymigać.