Słowo rozpacz nie było w stanie oddać stanu jego
ducha, kiedy szedł ulicą z apteki, z opakowaniem tabletek nasennych w kieszeni.
Były pierwszą rzeczą, o jakiej pomyślał, kiedy po dniu ciężkiej pracy wszedł do
domu i zobaczył SWOJĄ dziewczynę na SWOIM łóżku ze SWOIM kolegą z pracy, namiętnie
oddających się przyjemnościom, którym zdecydowanie nie powinni. W pierwszej
chwili zupełnie nie mógł w to uwierzyć. Tłumaczył sobie, że to jakaś pomyłka,
że Diana by go nie zdradziła. Przecież się kochali, byli ze sobą już dwa lata.
Chciał się jej oświadczyć w Sylwestra, miał już nawet pierścionek.
Jak przez mgłę pamiętał
awanturę, którą zrobił, rozsierdzony jak jeszcze nigdy w życiu. Wyrzucił oboje
za drzwi, nawet nie pozwalając im się wytłumaczyć. Dobrze wiedział, co robili.
Zresztą, Diana próbowała jakoś się
wytłumaczyć i… Boże, tak bardzo chciał jej uwierzyć! Tak bardzo chciał, żeby to
była jakaś głupia pomyłka. Jego Diana była ciepłą i kochaną osobą, dobrą
kucharką, panią domu i dziewczyną. Jak więc mogła…?