środa, 28 października 2015

4.Body language



Po powrocie z klubu poszedłem prosto pod prysznic. Trochę się chwiałem na boki pod strumieniem ciepłej wody, czując krążący w żyłach alkohol. W uszach lekko mi szumiało, ale było to bardzo miłe uczucie.
Gdy skończyłem, ubrany tylko w slipy poszedłem do pokoju Toma. On zawsze wieczorem szybciej uwijał się w łazience i byłem pewny, że poszedł już spać.
Stanąłem przed drzwiami i odetchnąłem cicho, po czym zapukałem delikatnie.
– Proszę.
Nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. W pokoju Toma była ciemno, a on leżał na łóżku oparty o wielką poduchę i grzebał w swoim smartfonie. Kiedy spojrzał na mnie, z jego twarzy nie dało się niczego odczytać.
– Możemy porozmawiać? – spytałem cicho.
– Jasne – odparł spokojnie.

wtorek, 27 października 2015

49.Światło w ciemności



Westchnął cicho, czując jak Paul rozsuwa mu szerzej nogi i przysuwa się bliżej. Zamknął oczy, pieszcząc wolnymi ruchami swojego penisa i czując, jak Paul powoli napiera na jego wejście, wyraźnie spiesząc się do środka.
Sapnął cicho, czując lekko ból i dyskomfort, ale nie kazał mu przestać. Nigdy by mu nie kazał. Jego ręka jedynie przyspieszyła, a z ust wyrwało mu się ciche westchnienie. Ile razy zrobili to już w ten sposób? Naprawdę nie wiedział, ale dużo. Właściwie to kochali się praktycznie codziennie, jeśliby liczyć też robótki ręczne i obciąganie. Tak na marginesie, Paul świetnie obciągał,
– W porządku? – spytał Paul, patrząc na niego z góry.
Kacper skinął głową. Jego uda zaciskały się do bólu na biodrach Paula, trochę uniemożliwiając mu ruchy, ale Paul i tak zdołał cofnąć się w tył i pchnąć. Wykonał kilka płytkich, ostrożnych pchnięć, a kiedy upewnił się, że ciało Kacpra przyjmuje go w siebie, zaczął pchać mocniej i szybciej. Wycofał się na chwilę, polewając swojego członka obficiej lubrykantem, po czym wszedł w niego mocno.

2. Zapach domu



Zesztywniał cały w ramionach Louisa, nie mając pojęcia, co zrobić. Przerwać mu i zaproponować szczerą rozmowę czy może jednak sobie darować i spróbować to jakoś przetrwać? Harry chciał zaprotestować, ale strach kompletnie go sparaliżował. Co, jeśli się sprzeciwi i Louis będzie przez to dla niego brutalny? Byli mniej więcej tej samej postury i wzrostu, ale Harry nie miał złudzeń, że Louis na pewno jest od niego silniejszy. Nie poradzi sobie z nim. Jeśli Louis będzie chciał go sobie wziąć, weźmie bez względu na to, czy Harry tego chce, czy nie.
Chłopak zagryzł dolną wargę, pozwalając się całować. Był zupełnie bierny, gorączkowo myśląc nad wyjściem z tej sytuacji i tak przerażony, że nawet gdyby bardzo chciał, nie potrafiłby się podniecić.
Kiedy ręka mężczyzny skierowała się ku jego kroczu, Harry jakby się ocknął. Poderwał się i wyrwał z ramion swojego… męża. Spojrzał na niego ze strachem, ale Louis wydawał się być zaskoczony, a nie zdenerwowany.

poniedziałek, 19 października 2015

48.Światło w ciemności



Adam założył spodnie i zapiął rozporek, rozglądając się za swoimi skarpetkami. Leżały niedaleko jego plecaka, więc założył je sprawnie i poprawił zmierzwione włosy. Konspekt, który przyniósł, leżał na biurku, gotowy do przejrzenia. Teraz, kiedy było już po wszystkim, żałował tego, co zrobił. Miał tylko przynieść Bastianowi materiały, a nie iść z nim do łóżka. To, że Bastian sobie to wszystko pewnie zaplanował, było już inną historią.
Pokręcił głową, zarzucając sobie plecak na ramię. Czuł się źle z tym co zrobił, ale było już za późno, żeby to zmienić. To zresztą nie był pierwszy raz. Za każdym razem Bastian jakoś go pochodził i namawiał do seksu. Adam nie wiedział, czy Bastian wie o jego zadurzeniu i bez skrupułów to wykorzystuje, czy za każdym razem po prostu liczy na szczęście. Może po prostu myślał, że Adam ma do niego słabość albo zwyczajnie brakuje mu seksu? Kto go tam wiedział.

niedziela, 18 października 2015

1.Zapach domu



Deszcz uderzał w szyby z impetem, zupełnie jakby zamierzał w ten sposób przedostać się do ciepłego biura i jeszcze bardziej zdenerwować mężczyznę znajdującego się w środku. Mężczyzna ten krążył po pomieszczeniu jak zwierzę uwięzione w klatce z telefonem przyłożonym do ucha. Jego twarz była czerwona ze złości, a oczy ciskały błyskawice. Słuchał uważnie tego, co mówi jego rozmówca i dosłownie sekundy dzieliły go od wybuchu.
– Jak to odmówił? – spytał rozeźlony. – Ma w tej chwili wsiąść do tego cholernego samochodu i jechać z tobą na lekcję gry na pianinie!... Poszedł sobie? Pozwoliłeś mu tak po prostu pójść?!
Mężczyzna zawarczał ze złości. Miał już naprawdę tego wszystkiego dość.
– Nie, nie obchodzi mnie jego projekt na uczelnię! Już dość wstydu mi narobił przez ostatnie miesiące! Nie obchodzi mnie, jak to zrobisz, Bob, Harry ma się znaleźć na tej lekcji, choćbyś musiał go tam zawlec siłą! Chcesz, to go nawet bij, mam to gdzieś, ale nie pozwolę, żeby ten mały idiota robił, co mu się żywnie podoba!

sobota, 17 października 2015

3.Body language



Czas leciał. Tak po prostu. Nim się obejrzałem, od naszego wyjazdu z Niemiec minął już miesiąc, a ja wracałem do domu ze szpitala bez gipsu na nodze. Wciąż trochę bolało, ale lekarz mnie ostrzegł, że zwłaszcza w Niemczech mogę odczuwać ból w nodze ze względu na tamtejszy klimat. Na szczęście nie planowałem tam szybko wracać.
Ten miesiąc był dziwny. W mojej głowie pojawiały się strzępki wspomnień, ale już kompletnie nie próbowałem tego jakoś połączyć w logiczną całość. Urywki były krótkie, jakieś pojedyncze obrazy wyrwane z kontekstu, w dodatku nie po kolei. Przynajmniej tak to wyglądało z mojej perspektywy. Wiele rzeczy działo się setki razy w moim życiu, więc nie przywiązywałem do nich zbytniej uwagi. Niektóre były zbyt dziwne, żeby zwracać na nie uwagę jak na przykład Tom czerwony jak burak i wyraźnie zawstydzony, biegnący do łazienki dziwnie pochylony do przodu. Cóż, Tom nie bywa zawstydzony. Chyba musiałby narobić w majtki, żeby się zawstydzić. Chociaż może to było to? W końcu biegł do kibla skulony, może to faktycznie chodziło o to.

niedziela, 11 października 2015

47.Światło w ciemności



– Spokojnie – powiedział. – Nie chcę cię pieprzyć. Dzisiaj to ty… możesz pieprzyć mnie.
Paul gapił się na niego.
I gapił.
I gapił dalej, jakby zupełnie do niego nie dotarły słowa Kacpra. Albo jakby jego mózg nie był w stanie tego w żaden sposób przetrawić i zareagować.
W końcu Paul otworzył szeroko oczy i spytał z wyraźnym zdumieniem.
– Że przepraszam co?
Kacper odetchnął. Nie chciał o tym gadać, chciał to zrobić. Bo w końcu czemu, kurwa, nie? Jeśli już miał dać komuś dupy, dlaczego nie Paulowi? W końcu Paul dawał mu przez cztery lata. Był całkiem wytrwały w swoich uczuciach i w ogóle, więc Kacper mógł zrobić jeden dzień dobroci dla zwierząt i dla odmiany dać jemu. Nie, żeby to przemyślał. To był zupełnie spontaniczne. Najważniejsze było jednak to, że naprawdę CHCIAŁ to zrobić i nie zamierzał się wycofywać.

wtorek, 6 października 2015

2.Body language



– Tooom! – zawołałem z łazienki, układając włosy. – Spakuj mi jeszcze te zielone spodnie i koszulkę w czerwoną kratę!
– Nie możesz sam tego zrobić? – odparł chyba lekko poirytowany, że zamiast zbierać swoje rzeczy, lata po mieszkaniu i zbiera moje.
– Prooszę?
 To zawsze na niego działało.
– Egh…
Uśmiechnąłem się, kiedy usłyszałem, że otwiera szafkę i przewraca rzeczy, które tam są. Od czasu wypadku dawał się urabiać jak wół, trochę mnie to bawiło szczerze mówiąc.
Skrzywiłem się, czując, że ręka wciąż mnie boli przy wykonywaniu pewnych ruchów. Wciąż była usztywniona bandażem, ale mogłem już w miarę normalnie jej używać, co było dla mnie wielką ulgą. Jeszcze tylko dwa tygodnie będę męczył się z gipsem na nodze, a potem w końcu wolność.
Naprawdę nie mogłem się doczekać.

sobota, 3 października 2015

46.Światło w ciemności



– … więc zastanawiam się, czy żywisz do Kacpra jakiś uraz? Mam na myśli to, że on i twoja mama się rozstali się zanim się urodziłeś. Myślisz, że gdyby Kacper jej nie zostawił, wciąż by żyła?
Tomek spojrzał beznamiętnie na Annę.
– Rak jest chorobą, do której przyczynia się wiele rzeczy – powiedział beznamiętnie. – Jeśli chodzi o raka płuc, jest to głównie palenie papierosów. O raka ogółem… cóż, niewłaściwa dieta, alkohol, zakażenia wirusowe, szczególnie wirus zapalenia wątroby typu  B i C, skażone powietrze… Mogą to być nawet opakowania z tworzyw sztucznych czy nadmiar słońca. Wielu ludzi też dziedziczy tę chorobę po przodkach. Rodzicach, dziadkach. I o ile Kacprowi można wiele zarzucić, to nie sądzę, żeby miał wpływ na dietę mojej mamy, jej zmiany w DNA, ilość alkoholu, jaką spożywała, zakażenia i całą resztę. Tak, Kacper lubi myśleć o sobie jak o osobie, dla której nie ma rzeczy niemożliwych, ale nawet on nie jest… nie był – poprawił się – w stanie doprowadzić do mutacji w organizmie mojej mamy na poziomie komórkowym.
Ania westchnęła.