niedziela, 5 czerwca 2016

16.Winifred



Theo nie miał pojęcia, co się zmieniło, ale Damon nagle zaczął go całkiem często dotykać i całować. Tak ni z tego, ni z owego z osoby, która nie chciała z nim mieszać płynów, zamienił się w kogoś, kto robił to bardzo entuzjastycznie.
Theo nic a nic z tego nie rozumiał, ale nie zamierzał narzekać, bo całowanie się z Damonem było przyjemnie. I frustrujące. Wampir miał tendencję do dotykania go i całowania, podniecania go do granic możliwości, a potem wgryzania mu się w szyję i odsuwania jakby nigdy nic. Nastolatek był ciekawy, co go tak nagle wzięło, ale ilekroć go spytał, Damon go ignorował, zmieniał temat albo po prostu zbywał. W końcu chłopak przestał pytać. Wiedział, że to wszystko ma jakiś związek z żywieniem, ale dopóki Damon tylko czasami gryzł go między jedną a druga sesją całowania, Theo był skłonny mu to wybaczyć.

Kolejny miesiąc był całkiem spokojny, biorąc pod uwagę poprzednie tygodnie. Rodzice Theo cały czas byli podekscytowani dzieckiem, które miało się urodzić, Liam i Zain doszli już do drugiej bazy – Theo wiedział więcej na temat obciągania od Liama niż by tego chciał – a i łucznictwo szło Theo zdecydowanie lepiej. Treningi były teraz bardziej wymagające – Damon zabierał go w jakieś odludne miejsce i udawał, że chce go zaatakować. Theo miał się bronić. Oczywiście, za każdym jednym razem Damon go dopadał bez większego problemu, ale nie było wątpliwości, że gdyby na jego miejscu był jakiś inny, słabszy wampir, Theo nie byłby już tak bezbronny jak do tej pory. Nastolatek traktował to jako sukces.
Tajniacy cały czas go obserwowali. Początkowo chciał ich wykiwać, żeby nie widzieli Damona, ale wampir miał swój własny plan. Kazał mu ich ignorować i udawać, że ich nie ma. Theo kompletnie nie rozumiał jego postępowania, a Damon nie zamierzał się tłumaczyć.
Po tym spokojnym miesiącu nic nie zapowiadało nadchodzącej walki. Theo jak zwykle umówił się z Damonem na magazynach, gdzie ćwiczyli. Od jakiegoś już czasu zjawiali się na miejscu osobno i Damon atakował go z zaskoczenia.
Tym razem było tak samo. Znalazł się na otwartym terenie, z łukiem w ręku i pełnym kołczanie strzał na plecach i czekał. Gdyby nie dobrze oświetlone magazyny, zbyt wiele by nie widział. Była już prawie godzina ósma wieczorem. Gdyby rodzice wiedzieli, gdzie się szlajał o tej godzinie po mieście – w którym w dodatku grasował seryjny morderca – to by go chyba zabili.
Coś syknęło za jedną z metalowych ścian magazynu. Theo zmarszczył brwi, wyciągając strzałę. Czerwone oczy błysnęły w ciemności i ktoś wystartował w jego kierunku. Theo bez zastanowienia napiął łuk i wystrzelił, trafiając napastnika w sam środek czoła.
- Co do…?
To nie był Damon. Damon w życie nie dałby się tak głupio trafić, nie wspominając już o tym, że kimkolwiek była ta osoba, miała czarne włosy.
Serce Theo zabiło mocno ze strachu. Wyciągnął pospiesznie kolejną strzałę i przygotował się do ataku. Gdzie był Damon? Czemu jeszcze go nie było? Co to miało…?
Zza kolejnego magazynu wybiegły trzy kolejne postacie. Theo wycelował w jedną, ale spudłował. Druga strzała trafiła jedną z postaci w nogę. Zanim do niego dobiegły, udało mu się powalić na ziemię drugą.
- Nie daj się dotknąć! – zawołał Damon z dachu jednego z magazynów.
Theo w ostatniej chwili zrobił unik przed wyciągniętymi rękami napastniczki – to była kobieta – i strzelił jej od tyłu w głowę.
- Co ty wyprawiasz?! – spytał Theo widząc, że tym razem biegnie na niego pięć osób. Te, które postrzelił wierciły się na ziemi. Nie wyglądały na martwe. Cofnął się, przestraszony. Nie podobało mu się to ani trochę. – Hej! Damon!
Wampir stał spokojnie i obserwował go z góry z rękami splecionymi na piersi. Theo zaklął i drżącymi rękami wystrzelił po raz kolejny. Strzała chybiła, lądując w piachu.
Udało mu się zestrzelić trójkę, zanim pozostałe dwie go dopadły. Jednego udało mu się minąć i dźgnąć go nożem, ale druga postać powaliła go na ziemię.
Theo uniósł wzrok, chcąc jakoś się bronić, ale napastnik nie próbował go ugryźć. Nie. Uśmiechał się szeroko, trzymając go mocno za nadgarstek.
- Mówiłem, żebyś nie dał się dotknąć! – zawołał Damon z irytacją.
- O co…? – zdumiał się nastolatek, próbując wyrwać rękę.
Nagle poczuł się słabo. Ze zdumieniem spojrzał na miejsce, w którym mężczyzna trzymał go za rękę. Nie czuł zupełnie nic, nic go nie ugryzło, więc czemu…?
Zanim zdążył dokończyć myśl, Damon cisnął napastnika w pobliską ścianę. Theo od razu poczuł się lepiej. Wstał. Nogi drżały mu lekko, ale nie upadł.
- Co jest grane? – spytał, patrząc na Damona.
- Strzelaj! – rozkazał wampir, skręcając jednemu z napastników kark. – Celuj w głowę.
Theo zmarszczył brwi. Nie był taki głupi, żeby od razu zadawać pytania, kiedy ich atakowano. Damon złapał jednego z napastników za głowę i uderzył nią o ziemię. Theo przeszły ciarki, kiedy usłyszał trzask pękających kości.
- Sukinsyn! – mruknął Damon, kiedy jeden z postników rzucił mu się na plecy. Damon próbował go zrzucić, ale miał z tym spore problemy.
Theo zestrzelił w kobietę, która próbowała go zaatakować, a potem strzelił w głowę facetowi, którego Damon nie mógł zrzucić z pleców.
Nagle usłyszał wystrzał. Jeden, drugi, trzeci. Kilka kolejnych. Zdumiony zobaczył, że wszyscy napastnicy padli. Z miejsc, w których zostali trafieni kulami, dymiło się i skwierczało.
- Co do…? – zdumiał się, podchodząc ostrożnie do jednego z martwych już napastników.
Damon też się cofnął i skrzywił, oglądając za siebie.
- Co jest grane? – spytał Theo. – Kto to jest? – wskazał leżące postacie. Wampir nie odpowiedział. Theo spojrzał na jego przedramię, które było lekko zakrwawione. Z jego rany też unosił się obłoczek dymu. – Damon?
Wampir zacisnął dłonie w pięści, patrząc przed siebie z nieprzeniknioną twarzą. Theo obejrzał się i zobaczył z piętnastu agentów ubranych z czarne kombinezony, maski i mierzący do nich z broni.
Theo zrobił wielkie oczy i momentalnie rzucił łuk, unosząc ręce do góry.
- O co tu chodzi? Damon? – Cisza. Zero odzewu. - Da-mon? Damon, Damon, Damon.
Wampir warknął, patrząc na nastolatka z irytacją. Theo mimowolnie się uśmiechnął. Minęło kilkanaście sekund, zanim agenci ich otoczyli z każdej strony, mierząc w nich z broni.
- Na kolana, ręce za głowę! – rzucił jeden z agentów, pochodząc bliżej Damona.
Theo przełknął ślinę. Do ciasnego kręgu podszedł jeszcze jeden mężczyzna. Theo poznał, że to ten sam facet, co przesłuchiwał go jakiś czas temu. Nicolas Camel? Chyba tak się nazywał.
Damon bez sprzeciwu wykonał polecenie. Przełknął wyraźnie ślinę, sprawiając wrażenie niepewnego. Theo patrzył na to z zaskoczeniem. Nie chciało mu się wierzyć, że kilku agentów go przestraszyło.
- Znowu się spotykamy – znany już Theo agent uśmiechnął się półgębkiem. – I to w jakich okolicznościach?
- Normalnych? – Theo uniósł brwi. Nie zamierzał dać się podejść. Udało mu się jakoś wykiwać tego faceta za pierwszym razem, uda mu się i drugi raz.
- Jesteś w towarzystwie wampira podejrzanego o zabicie kilkuset osób, Theo. Cała grupa agentów widziała jak zabijacie razem dziewięciu ludzi. Dalej uważasz, że to normalne okoliczności?
Theo spojrzał na Damona ze zdumieniem.
- To byli zwykli ludzie? – spytał.
Wampir pokręcił głową. Jeden z agentów wyciągnął mu z tylnej kieszeni spodni dokumenty.
– Wampir klasy A – rzucił do przełożonego.
- Jeden z tak zwanych pierwszych, hm? – Nicolas spojrzał na niego kpiąco. – Trochę za bardzo obrosłeś w piórka, co? Chyba nie sądziłeś, że będziesz zabijał i nigdy cię nie złapiemy, co?
Damon spojrzał na mężczyzna z lekko przestraszoną miną.
- Nic nie zrobiłem. To nie ja zabiłem tych wszystkich ludzi – powiedział cicho. Theo uniósł brwi, ale nie skomentował tego.
- To bardzo ciekawa historia, naprawdę.
- Nic na niego nie macie. – Theo wywrócił oczami. Nie mogli mieć. Gdyby mieli, Damon już by ich zabił, żeby pozbyć się problemu.
- Żeby go zamknąć na trochę wystarczy wsadzić go do celi za molestowanie nieletniego.
Theo zrobił wielkie oczy.
- Kogo molestowałeś?
Wampir spojrzał na niego jak na kretyna.
- Myślą, że ciebie, ty idioto!
- Och. Serio. Mnie? Nikt mnie nie molestował, a już na pewno nie on. Serio. To szybciej ja bym jego zmolestostował.
- Ależ molestował. I pił twoją krew. To wystarczy, żeby go zamknąć i zrobić z nim porządek raz na zawsze.
Theo zmarszczył brwi. Wcale nie. Gdyby tak rzeczywiście było, agent w ogóle by z nim nie rozmawiał. Zabrałby ich obu i zamknął w celach. Agenci nie wiedzieli, kto zabijał. Theo był dla nich tylko dobrym strzałem. Uparli się, żeby go przycisnąć i coś z niego wyciągnąć.
W innym okolicznościach Theo nie byłby w stanie przemyśleć tego na spokojnie, ale obecność wampira go uspokajała. Ta cała gra, udawanie niewinnego i tak dalej… Damon z pewnością robił to wszystko celowo. Czuł się pewnie ze swoim udawaniem idioty, co pośrednio uspokajało też Theo. Nastolatek widział, że wampir nie pozwoli, żeby coś mu się stało i jeśli zajdzie taka potrzeba, wytłucze agentów co do jednego.
To dziwne, kiedy to się właściwie stało? Jeszcze nie tak dawno srał po gaciach na samą myśl o tym wampirze. Od powrotu z Antarktydy i rozpoczęcia szkolenia sytuacja się lekko zmieniła. Theo nawet nie wiedział, co dokładnie było inaczej niż wcześniej, ale coś było.
- Nie macie na niego żadnych dowodów.
- To co? – Nicolas wyciągnął z kabury pistolet i strzelił Damonowi w ramię. Wampir upadł na ziemię z cichym sykiem, łapiąc się za ramię. Z rany znowu wydobyły się obłoczki jasnego dymu. – Nie jesteście fanami srebra, co? – spytał mężczyzna z wyraźnym rozbawieniem.
Wampir nie odpowiadał, kuląc się na ziemi. Theo nie sądził, żeby faktycznie aż tak go bolało czy coś, ale…
Srebro? Serio? Ta cała gadka, że wampiry są praktycznie niezniszczalne, że ani kule, ani strzały im nie straszne tylko po to, żeby Theo nie wiedział, że srebro może je poważnie uszkodzić?
Taa, bo było go stać na strzały ze srebrnymi grotami… Serio, nawet gdyby wiedział, byłby zupełnie bezsilny.
- Czego chcesz? – spytał Damon.
- Wyglądasz coś blado. Nie bawisz się dobrze? Zabawa się dopiero zaczyna!
Damon spojrzał na niego spod byka. Włosy zasłaniały mu część twarzy. Nawet skulony na ziemi był niezwykle przystojny.
- Chcesz wywołać wojnę? – spytał wampir. – Jestem wnukiem pierwszego wampira. Nie myśl sobie, że mój ojciec i jego bracia i siostry nie rozkurwią tego całego towarzystwa, jeśli zabijecie mnie, nie mając żadnego dowodu mojej winy.
- Skąd ta pewność, że nie mamy, co, Damon?
- Mam na imię Winifred. Widziałbyś, gdybyś raczył zerknąć w dokumenty.
- To nieważne. Słyszałem, jak nasz kochany Theo cię nazywa.
- I? – Damon dmuchnął na grzywkę, żeby odsłoniła mu twarz. – Wszyscy tak się teraz nazywają. Jesteśmy dumni z naszego brata.
- Tego, który zabija?
Wampir uśmiechnął się półgębkiem.
- Możecie tworzyć specjalne jednostki i werbować kogo chcecie, prawdziwy Damon nigdy nie da się złapać. Fakt, że przyszliście właśnie po mnie, tylko tego dowodzi.
Nicolas zmarszczył brwi. Przez chwilę na jego twarzy pojawiło się wyraźne wahanie. Nawet jeśli szybko się pozbierał, Theo i Damon obaj już wiedzieli na sto procent, że to był tylko ślepy strzał. Nic na Damona nie mieli.
Theo nie wiedział, czemu właściwie nie wyda wampira. Przecież to on wymordował tych wszystkich ludzi w mieście. Agenci wiedzieli, że srebro jest zabójcze dla wampirów. Jedno jego słowo i wszystkie problemy Theo by zniknęły.
Tylko jakoś… nie potrafił się na to zdobyć. Tak czy inaczej nie chciał mieć nikogo na sumieniu.
Nie był Damonem. Ani tymi cholernymi agentami.
- Dalej pozostaje sprawa tych ludzi, którzy leżą tutaj martwi – stwierdził Nicolas.
- Dobrze wiesz, że to były wampiry energetyczne.
- Kto? – zdumiał się Theo.
Damon westchnął.
- Wampiry energetyczne. To ludzie żywiący się energią innych istot żywych. My żywimy się krwią, one żywią się energią życiową. Bardzo rzadkie i strasznie upierdliwe. Potrafią wyssać z ciebie dowolne pokłady energii i zabić cię w kilka minut. Absorbują energię i przemieniają ją w swoją, co sprawia, że mogą się stać bardzo silne. Te tutaj nie miały polotu, ale widziałem takie, które potrafiły poturbować mojego ojca i nawet się nie zmęczyć.
Zapadła cisza. Theo też milczał, próbując przetrawić informacje, których wampir mu udzielił. Wampiry energetyczne, no coś takiego. Kto by się spodziewał, że coś takiego w ogóle istnieje?
- Dlaczego było ich aż tyle? – spytał w końcu.
- W przeciwieństwie do nas, wampiry energetyczne chętnie zbijają się w małe grupy. Trochę jak wil… - Damon urwał i pokręcił głową. – Są wtedy silniejsze. Łatwiej im polować. Czaiły się na nas od prawie dwóch tygodni, ale bały się zaatakować, kiedy byłeś ze mną. Wiedziały, że nie dadzą mi rady.
Theo miał ochotę go kopnąć.
- Zrobiłeś to specjalnie, dupku.
- Miałem cię trenować, żebyś głupio nie zginął. – Wampir uśmiechnął się lekko. – Oblałeś test.
Theo wywrócił oczami.
- Zaraz rzygnę tęczą – rzucił Nicolas. Strzelił w Damona jeszcze dwa razy, trafiając go w lewe udo i bok, po czym schował pistolet i odwrócił się na pięcie, mówiąc do swoich ludzi: - Idziemy.
Po chwili już ich nie było.
Theo prychnął.
- Sukinsyn – mruknął Damon, z trudem wstając. Spojrzał na swoją zranioną nogę i sarknął. – To były moje ulubione dżinsy!
Nastolatek wywrócił oczami. Serio? Tylko tyle go obchodziło z tego całego ambarasu?
- Dalej twierdzę, że dupek z ciebie – rzucił. Po chwili parsknął cicho. – Winifred?
Damon spojrzał na niego morderczo. Theo, widząc to, buchnął niepohamowanym śmiechem.
- Och, stul pysk!
- Jakim cudem skończyłeś z takim imieniem?! Hahaha! – Damon popchnął go na ziemię, ale Theo nie przestał. Uspokoił się dopiero, kiedy łokciem szturchnął jednego z trupów. Od kiedy przestały go ruszać takie rzeczy? – No? Powiedz mi, powiedz! Powiedz, powiedz, powiedz!
Damon spojrzał na niego z irytacją.
- Mój ojciec przegrał zakład – burknął.
- Coo?! – Theo znowu się roześmiał. – Och, matko, to lepsze niż komedia. Winifred.
- Zaraz ci skręcę kark i będę miał w dupie więź.
- Jasne, jasne! – Theo poklepał go pocieszająco po ramieniu i podniósł swój łuk, dalej podśmiewając się pod nosem. Złapał wampira za rękę i pociągnął go w stronę przystanku autobusowego. – Chodź, trzeba jakoś pozbyć się tych kul. Nie chcemy, żebyś wyzionął ducha, co, Winifred?
Damon zawarczał cicho, ale to był jego jedyny komentarz. Postanowił, że później zetrze ten durny uśmieszek z twarzy Theo. I to brutalnie. Bardzo.
Poszli do mieszkania Damona, bo było o wiele bliżej.
Wampir już od progu zaczął się rozbierać. Theo nawet nie piknął, chcąc wtopić się w ścianę. Bał się, że Damon sobie o nim przypomni i przestanie się rozbierać.
Nie przestał, nawet po obejrzeniu się za siebie. Uśmiechnął się cwaniacko, widząc głodne oczy Theo błądzące po jego ciele. Zdjął swoją koszulkę, potem spodnie, skarpetki i bokserki. Był świadomy swojej urody i muskulatury. Wiedział, że jest atrakcyjny.
Odetchnął i skupił się. Rany po kulach bolały jak cholera, ale starał się nie pokazywać tego po sobie. Już i tak agenci narobili wystarczająco szkód, uświadamiając dzieciaka, że srebro było dla wampirów zabójcze. Teraz Theo w każdej chwili mógł skombinować jakąś broń zrobioną ze srebra i zabić go bez najmniejszych problemów. Srebro był zabójcze dla wampirów tak samo jak każda inna broń dla ludzi. Wystarczyło dobrze przymierzyć w brzuch wampira i było po nim.
Od razu też sobie uświadomił, że przecież napastnik, który chciał go zabić, nie miał przy sobie nic srebrnego. Albo bał się, że może to zostać wykorzystanie przeciwko niemu, albo miał jakiś inny plan. Tylko jaki?
Damon spiął się i skupił na bolących miejscach. Po chwili jego rany zaczęły się otwierać i dymić. Po krótkiej chwili ze wszystkich trzech wyskoczyły małe, srebrne pociski umazane krwią.
- O w mordę! – wykrzyknął Theo, patrząc na niego szeroko rozwartymi oczami. – Jak to zrobiłeś?!
Damon westchnął, od razu czując się lepiej. Srebro było cholernie upierdliwe.
- To umiejętność, którą mają wszyscy pierwsi. Srebro sprawia nam ból, ale – wzruszył nonszalancko ramionami – mamy swoje sposoby na radzenie sobie z nim.
- Jasne – mruknął Theo, patrząc na niego z krzywym uśmieszkiem na twarzy. – Dlatego ani słowem o tym nie wspomniałeś, co, Winifred? – Damon spojrzał na niego z rządzą mordu. Nastolatek zaśmiał się. – Wyluzuj. Nie stać mnie na srebro, jeśli o to się martwisz.
- O nic się nie martwię.
- Mhm… - Theo już go nie słuchał. Gdy tylko wampir odwrócił się do niego przodem, wzrok nastolatka od razu powędrował w stronę jego krocza. Damon wywrócił oczami, podpierając ręce na biodrach.
- Mógłbyś chociaż udawać, że nie ślinisz się na mój widok.
- Ale po co? – spytał Theo, oblizując usta. Penis Damona mimowolnie drgnął. – Wszyscy wiedzą, jaka jest prawda.
- Patrzysz, jakbyś nigdy fiuta nie widział.
- Och, wierz mi, widziałem całkiem sporo.
Damon parsknął.
- Z daleka?
Theo wreszcie oderwał wzrok od jego krocza i spojrzał mu w oczy.
- Skąd przekonanie, że jestem prawiczkiem?
- A nie jesteś? – spytał wampir zaskoczony.
Theo parsknął rozbawiony.
- Proszę cię.
Damon zmarszczył brwi. Chwilę patrzył na dzieciaka, po czym wzruszył ramionami i podszedł do niego. Nie trudno było zauważyć podniecenie Theo, jego spodnie niczego nie ukrywały. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, zanim Damon w mgnieniu oka zbliżył się do nastolatka i złapał go pod udami i podniósł do góry.
W następnej chwili już kładł go na łóżku, zadowolony z siebie. Theo był zdezorientowany. Nie miał pojęcia, co się właśnie stało.
- Co ty…?
Damon zatkał mu usta swoimi, całując go niemal brutalnie. Miał dosyć jego paplania, serio, ile jeden człowiek był w stanie wyprodukować słów w ciągu godzinę? Damon miał wrażenie, że Theo wypowiada ich miliony. Żeby jeszcze chociaż mówił do rzeczy, ale nie…
Takie już widocznie jego szczęście, że związano go z cholerną gadułą.
Theo szybko się otrząsnął z szoku i wczepił się w wampira jak małpka, obejmując go nogami w pasie i rękami za szyję. Damon pociągnął go mocno za włosy, przechylając jego głowę w tył i zasysając się na jego szyi, w mgnieniu oka robiąc mu sporą malinkę. Theo chyba nie kłamał co do swojego statusu, bo ani trochę się nie krępował. Damon, ciekawy jak każdy wampir, postanowił go przetestować. Złapał młodego i odwrócił ich tak, że sam leżał na plecach, a Theo siedział na nim okrakiem. Policzki dzieciaka były zarumienione, jego serce biło mocno, był wyraźnie podekscytowany. Gdy tylko się zorientował, w jakim nagle znaleźli się konfiguracji, z szerokim uśmiechem nachylił się i bez ceregieli wsunął wampirowi język do ust.
Wampiry nie miały nic przeciwko seksowi, ale zdecydowanie mogły bez niego żyć. Damon mógł. Tym bardziej zaskoczyło go to, że igraszki z Theo tak szybko i mocno go podnieciły.
Nastolatek wręcz zerwał z siebie ubrania, rzucając je na podłogę i macając umięśniony tors wampira.
- Dwudziesty pierwszy wiek jest dziwny – stwierdził wampir.
Theo wywrócił oczami, całując go i gryząc w dolną wargę.
- Zawsze myślałem, że wampiry są zimne – rzucił Theo, łapiąc penisa Damona i zaczynając go pieścić. Wampir wstrzymał na chwilę oddech.
- Nie jesteśmy trupami – odparł po krótkiej chwili, zamykając oczy. To było przyjemne. Dlaczego seks był taki przyjemny? Nigdy nie był. I mówiąc nigdy, miał na myśli dokładnie to. Nigdy. – Rodzimy się tak samo jak ludzie.
Po części jesteśmy ludźmi, dodał w myślach. Sapnął cicho, kiedy usta Theo objęły wprawnie jego penisa i zaczęły go ssać.
Tak, Theo zdecydowanie wiedział, co robi. Do tego stopnia, że złapał go za włosy i zaczął dosłownie pieprzyć jego usta, nie mogąc się powstrzymać. Theo nie zaprotestował, pozwalając mu wpychać swojego penisa prawie że do gardła.
Po dłuższej chwili Theo zaczął się wiercić. Z wielką niechęcią wampir puścił jego włosy i pozwolił mu się odsunąć. Oczy chłopaka były załzawione, a wargi opuchnięte i czerwone. Wyglądał fantastycznie.
- Nie myśl sobie, że na robieniu laski się skończy – rzucił ochrypniętym głosem, rozglądając się na boki. – Chcę, żebyś mnie zerżnął.
- Odważne słowa – zauważył wampir.
Theo tylko uśmiechnął się. Zapach podniecenia był tak ciężki, że Damon omal się nim nie dusił.
Nie zamierzał poprzestawać na samym obciąganiu, to pewne. Pociągnął chłopaka za rękę na łóżko i wszedł na niego, przyciskając swojego sztywnego penisa do jego jędrnych pośladków. Theo sapnął, wypinając się chętnie i zaciskając ręce na pościeli.
- Jesteś bezwstydny – stwierdził, uśmiechając się lekko. W sumie to… nawet mu się to podobało. Przeżył tyle epok, gdzie ludzie byli pruderyjni i jakoś… Stale było dla niego dziwne to, że wszyscy tak chętnie poruszają te tematy, ale nie mógł powiedzieć, że jakoś mocno mu to przeszkadza.
Nie miał w domu praktycznie, co mógłby użyć jako żel intymny, poza jakąś zabłąkaną saszetką balsamu, które były na wyposażeniu mieszkania, gdy się wprowadzał. Znalezienie tego zajęło mi kilka sekund. Był na tyle szybki, że Theo nie miał zbytnio czasu na zorientowanie się, że Damona nie ma z nim na łóżku.
Wampir nie zamierzał bawić się w jakieś przygotowywanie gówniarza czy coś w tym stylu. Theo rozpalił w nim pożądanie i zamierzał się zaspokoić, używając do tego dzieciaka. Theo w końcu aż się prosił, żeby go przelecieć.
Część balsamu wtarł w różową i lekko owłosioną dziurkę dzieciaka, a resztę w swojego penisa. Theo wykorzystał ten czas na wsunięcie w siebie dwóch palców i lekkie rozciągnięcie się. Nie miał czasu na więcej, bo Damon odepchnął jego rękę i zastąpił palce swoim penisem.
Wszedł w niego jednym mocnym, aczkolwiek ostrożnym – jak na niego – pchnięciem. Theo zaklął, sycząc z bólu i wiercąc się lekko na łóżku. Damon uniósł jego biodra wyżej, tak żeby chłopak klęczał z wypiętym tyłkiem, wsparty na kolanach. Zacisnął dłonie na śliskiej od potu skórze, żeby chłopak nie mógł mu uciec biodrami i zadowolony z siebie, wycofał się i wsunął z powrotem.
Theo przeklinał i jęczał pod nosem, ale nie zaprotestował w żaden inny sposób, więc Damon zupełnie to zignorował. Szybko znalazł rytmy. Nie za szybki i nie za wolny, idealny dla kogoś, kto od setek lat nie zbliżył się w ten sposób do innej osoby. Czuł się trochę jak osoba tracąca swoje dziewictwo – nie pamiętał zbytnio, jak wyglądał seks z innymi osobami. To było… to nie było takie dobre jak to z Theo. Gdyby było, robiłby to zdecydowanie częściej.
Jęknął cicho, przyglądając się, jak jego członek wsuwa się bez problemu w chłopaka, jak dziurka rozciąga się przy każdym jego pchnięciu. Zagryzł dolną wargę, wychodząc z niego całkiem i bez problemu trafiając penisem z powrotem. Nawet nie musiał pomóc sobie ręką. Młody był wystarczająco rozciągnięty, żeby przyjąć go bez żadnego problemu.
- Mocniej… - wyjęczał Theo, próbując jeszcze mocniej się wypiąć i dać mu lepszy dostęp. – Chcę mocniej.
Wampir spełnił jego prośbę, wbijając się w niego szybko, mocno, wręcz brutalnie. Pojękiwał z przyjemności ogarniającej całe jego ciało. Czuł zbliżający się orgazm, ale nie przestał nawet na chwilę, pchając i pchając, mocniej i mocniej, aż wreszcie doszedł głęboko w Theo, zaciskając dłonie na biodrach chłopaka. Theo pisnął z bólu.
Damon uświadomił sobie, że omal nie zmiażdżył mu kości biodrowych w swoim żelaznym uścisku. Delikatnie odsunął swoje dłonie z tamtego miejsca i przysiadł na piętach, wysuwając swojego mięknącego penisa  z chłopaka.
Theo opadł na łóżko, oddychając ciężko. Wampir uświadomił sobie, że dzieciak doszedł, a on nawet nie zauważył kiedy. Cała jego uwaga skupiła się na pieprzeniu go. Nawet nie chciał go gryźć, choć podejrzewał, ze jego krew musiała być wyborna po takim dobrym rżnięciu.
Nastolatek przewrócił się na wznak, odsuwając się od plam spermy na pościeli i zamknął oczy, oddychając ciężko.
- Pieprzysz jak zwierzę – skomentował z uśmieszkiem na ustach, otwierając lekko oczy i spoglądając na niego.
- Jęczysz jak dziwka.
Jeśli Damon myślał, że ten komentarz obrazi dzieciaka, to się przeliczył. Theo tylko uśmiechnął się szeroko, zamykając oczy. Był rozluźniony i nieskrępowany swoją nagością. Ufny.
Damon kompletnie tego nie rozumiał. Ale, oczywiście, zamierzał to wykorzystać.

***
Hej :)
Mam nadzieję, że długość rozdziału wynagrodzi Wam dodatkowe czekanie. O razu zaznaczam, że kolejny pojawi się prawdopodobnie dopiero za miesiąc, gdy już będę po wszystkich egzaminach. Ostatni egzamin mam 30 i potem potrzebuje kilku dni na odespanie po sesji, no i jeszcze trochę czasu na napisanie rozdziału. Jestem prawie pewna, że nie ruszę tego do 30 czerwca, więc niestety trzeba czekać. 
Nie mam nic do imienia Winifred (po prostu jest staromodne i raczej dość rzadkie).
Mam nadzieję, że rozdział się podobał (i seksy time też) ;)
Pozdrawiam!
 

19 komentarzy:

  1. Ooooo... zajebiaszcze... Tak się cieszę, że nie mało spadłam z krzesła... Theo to perwers :D ale taki jest idealny. Winifred xd to było dobre XD wolę wąpierza jako Damona :D Bardzo szkoda, że następny rozdział dopiero za miesiąc *wzdycha*. Ale jakoś trzeba wytrzymać :)
    Życzę zdania egzaminów i wenyy ~~~

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział! <3 Będę cierpliwie (a raczej niecierpliwie) wyczekiwany kolejnego rozdziału <3
    Życzę Ci powodzenia na egzaminach ^-^

    Pozdrawiam
    ~ Chomik Killer

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * wyczekiwac
      Przepraszam za ew. błędy, braki znaków, ale mój telefon do sprawnych niestety już nie należy :c

      Usuń
  3. Super odcinek! Uśmiałam się xD Oni serio do siebie pasują :)
    Winifred? Jak to się czyta? Łinifred? No dobrze. Od dzisiaj Damon to Fred :x
    Powodzenia na egzaminach! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się że napisałeś kiedy będzie następny rozdział inaczej pewnie bym zaczęła chodzić po ścianach z niecierpliwości a tak mam calutki miesiąc na snucie domysłów typu co będzie dalej :) I oczywiście również życzę powodzenia na egzaminach.....

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniale wynagrodziłaś nam czas oczekiwania :)
    Damon jest przewrotną bestią, ale nie dał skrzywdzić Theo :)
    Jego imię jest świetne, szczególnie podobał mi się ubaw Theo :)
    W końcu Damon dostrzeże pozytywne strony więzi :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)
    P.S. Powodzenia na egzaminach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, dzięki za rozdział, powodzenia na egzaminach:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział <3 Cała historia napisana z pazurem co bardzo mi się podoba. Damon i Theo są przegenialni! Weny i powodzenia z egzaminami!

    OdpowiedzUsuń
  8. Można liczyć na jakieś opowiadanie ze "Spartacusa"?
    Ostatnio mnie wciągnęło, po przeczytaniu dwóch one-shotów Twojego autorstwa i spodobał mi się Nagron.
    Są jakieś szanse, czy mogę sobie tylko pomarzyć?
    Proszę o szybką odpowiedź.
    pozdrawiam
    Inna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie planuję pisania nic więcej odnośnie Spartakusa i wątpię, żeby coś mnie popchnęło do zmiany zdania.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. ile rozdziałów będzie miało opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia. Jestem z tym tak samo na bieżąco jak i
      Wy. Obstawiam, że jesteśmy mniej więcej w połowie, ale to tylko tak orientacyjnie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Cudowne opowiadanie ���� kiedy następny rozdział ??? Czekam z niecierpliwością ��

    OdpowiedzUsuń
  11. Obsesjo, wiesz że jesteś genialna? Na pewno wiele osób Ci to mówi. Uwielbiam Twoje opowiadania, nie mogę doczekać się dalszej części. Życzę weny i udanych wakacji.

    OdpowiedzUsuń
  12. Podoba mi sie, ze Theo wydaje sie taka no ciotka troche, ale jest tez bezwstydny! Fajnie, ze nie jest prawiczkiem. Wiekszosc, jak to sie mowi, uke to dziewice ;/// (w opowiadaniach)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam,
    Winferd och to było, a Theo, no, no, może jednak przeżyje, bo jak się okazuje Winfredowi seks się podobał...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  14. Hejka,
    wspaniale, och to było... a Theo może jednak przeżyje, bo Winfredowi seks się podobał...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  15. Hejeczka,
    wspaniale, och to było... Theo jednak przeżyje, bo Winfredowi seks się podobał... ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)