niedziela, 5 kwietnia 2015

31.Światło w ciemności



Kacper sapnął ze złości, kiedy pociągnął za klamkę od drzwi prowadzących do łazienki i na tym się skończyło, bo Paul zamknął się od środka. W pierwszej chwili nie mógł w to uwierzyć i pociągnął kolejny raz, ale zamek nie puścił.
– Niech cię szlag! – warknął z zaciśniętymi zębami. Ledwo się powstrzymał, żeby w te drzwi nie kopnąć.
Co się z Paulem, do cholery, stało? To był pierwszy raz, kiedy zamknął się w łazience na czas kąpieli. Zawsze zostawiał zapraszająco uchylone drzwi, żeby Kacper mógł dołączyć do niego w każdej chwili, a teraz bezczelnie się zamknął od środka.
Kacper wziął go ze sobą w podróż służbową, chcąc spędzić z nim trochę czasu. Miał zamiar zjeść z nim kolację w eleganckiej restauracji, przestawić go kilku ludziom. Chciał, żeby spędził trochę czasu z innymi i nie izolował się z powodu swoich blizn. Rety, nawet nie były spore, a Paul robił wokół nich tyle zamieszania.
Nie wiedział, czemu właściwie chciał, żeby Paul u niego zamieszkał i czemu tak się najeżył na sugestię Ani, żeby zostawić go w spokoju. Ani mu się śniło!
Coś mu mówiło, że nie może tego zrobić. To całe zniknięcie Paula nieźle dało mu w kość. Był już zbyt zmęczony, żeby mieć siłę się tego wypierać. Tak, martwił się o Paula. Martwił się bardziej niż sądził, że w ogóle jest zdolny się martwić. I teraz, kiedy wreszcie go odnalazł, nie zamierzał już tak łatwo pozwolić mu odejść. Trochę tego nie rozumiał. Nie kochał Paula. Ani teraz, ani nigdy. Nie potrafił jednak tak po prostu go zostawić samemu sobie. Jakaś jego część go potrzebowała i nie zamierzał pozwolić mu odejść, dopóki ta cząstka niego się nie usamodzielni. Gdyby to była miłość, wiedziałby o tym. Może to po prostu przywiązanie? Cokolwiek to było, drażniło Kacpra, bo przez jego głupie „wewnętrzne” widzimisie, którego nawet nie chciał i nie rozumiał, warował jak pies pod zamkniętymi drzwiami łazienki z nadzieją, że Paul się zlituje i otworzy te cholerne drzwi!
Ale, oczywiście, nie otworzył. Dopiero kiedy skończył, wyszedł z łazienki ubrany już standardowo w koszulkę z długim rękawem i spodnie. Nawet jego rybaczki gdzieś zaginęły. Kacper zazgrzytał zębami ze złości.
– Łazienka wolna – powiedział Paul spokojnie.
– Widzę – odparł blondyn, siląc się na spokój. Miał ochotę walić głową w ścianę. Paul zawsze był wkurwiający, ale nigdy do tego stopnia.
A tak się namęczył, żeby zamienić swój jednoosobowy pokój na apartament małżeński. I zapłacił więcej niż za garnitur od Armaniego, a tu w ramach podziękowania nawet na bzykanie nie mógł liczyć. Już dawno nie przekonał się tak boleśnie, jak bardzo życie jest niesprawiedliwe.
Gdy się wykąpał, Paul już leżał na swojej stronie łóżka z zamkniętymi oczami. Kacper westchnął. Prysznic trochę go ostudził i uspokoił. Nie zamierzał jednak rezygnować. Miał co prawda mniejszy apetyt na seks niż jeszcze kilka lat temu, ale nie był cholernym impotentem! Chciał mieć Paula i choćby musiał stanąć na rzęsach, tej nocy Paul będzie jego!
Kiedy tylko wsunął się po kołdrę, jego ręka od razu oplotła szatyna w pasie, wsuwając się pod jego koszulkę. Paul zerwał się jak poparzony do siadu, odpychając jego dłoń.
– Co robisz? – spytał wyraźnie zestresowany.
– Tylko dotykam. Za każdym razem mówisz, że jesteś zmęczony. Przespałeś pół dzisiejszego dnia. Niemożliwe, żebyś był znowu zmęczony.
Paul nie odpowiedział, więc Kacper nachylił się i pocałował go w usta. Rozchylił językiem jego wargi i wsunął go do środka, próbując sprowokować mężczyznę do reakcji, ale on tylko siedział i biernie mu na to pozwalał. Jego ciało było spięte i sztywne i nie zapowiadało się na jakąś zmianę.
Kacper odsunął się, nie wiedząc, co powinien zrobić. Pierwszy raz miał do czynienia z czymś takim. Po raz pierwszy napotkał tego typu reakcję na swoje pocałunki. Nie miał pojęcia, jak inaczej to rozegrać, żeby Paul zaczął z nim współpracować. Ten facet kochał się w nim przez cztery lata. Nie mógł tak po prostu się odkochać przez jakieś trzy/cztery miesiące, prawda? Czyżby Ania miała rację?
– Uhm… Nie podoba ci się? – spytał cicho.
Paul siedział ze wzrokiem wbitym w swoje drżące dłonie. Mimo że było ciemne, światła latarni rozświetlały pokój wystarczająco, aby całkiem dobrze mogli się widzieć.
– Paul? – spytał ponownie Kacper, kiedy nie doczekał się odpowiedzi. – Coś jest nie tak? Nie podoba ci się?
Młodszy mężczyzna westchnął cicho.
– Nie o to chodzi… – powiedział cicho.
Przynajmniej odpowiedział, pomyślał Kacper. Starał się być spokojny, żeby wreszcie całą tę sprawę wyjaśnić i jak najszybciej o niej zapomnieć.
– Więc o co?
Paul znowu milczał. Kacper był już pewien, że nie otrzyma odpowiedzi, kiedy mężczyzna wreszcie odezwał się cicho.
– Nie rozumiem, czego ty ode mnie chcesz. Jeśli wziąłeś mnie do siebie tylko po to, żeby pokazać mi swoją łaskę i móc mnie pieprzyć w dowolnej chwili to zapomnij. Powiedz mi lepiej od razu.
– Nie wziąłem cię do siebie, żebyś miał wobec mnie dług – powiedział Kacper.
– Więc po co? Czego ode mnie chcesz?
– Chciałem, żeby było jak dawniej…
– Zapomnij! – rzekł od razu kategorycznie Paul. Kacper spojrzał na niego ze zdumieniem. Nie spodziewał się takiej stanowczości w jego głosie. – Dałem ci cztery lata na odwzajemnienie mojego uczucia. Przez cztery lata łudziłem się, że cokolwiek dla ciebie znaczę. Nie dostaniesz ode mnie już ani jednego dnia więcej, Kacper. Mam dość. Jeśli seks to wciąż wszystko, co możesz mi zaoferować, to odpuść sobie i zostaw mnie w spokoju. Już dość się przez ciebie nacierpiałem.
– Nie rób z siebie cholernej ofiary – burknął Polak. – Od początku ci mówiłem, że to tylko seks.
– Wiem, że byłem głupi, łudząc się na coś więcej. Teraz się nie łudzę. Pogodziłem się z tym, że nigdy nie będziemy razem. Próbowałem ułożyć sobie życie z dala od ciebie, ale ty znowu wlazłeś w nie z butami. Czego ty ode mnie chcesz?! Mam teraz nawet mniej do zaoferowania niż miałem wtedy. Nie chcę tego, co ty możesz mi dać! Dlaczego tak bardzo się upierasz, żeby mnie przy sobie zatrzymać?! Przecież mnie nie chcesz!
Kacper otworzył usta, ale zdał sobie sprawę, że nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Czego on od niego chciał? A skąd miał, do cholery, wiedzieć? Po prostu czuł, że robi dobrze, biorąc go do siebie. Paul jednak nie zamierzał być dłużej potulnym barankiem. Wypadek go zmienił i to wcale nie na lepsze.
– Było nam dobrze. Nie mam teraz czasu na innych facetów, więc byłbym praktycznie twój. Aż tak ci było ze mną źle, że chcesz to zakończyć?
Paul pokręcił tylko głową. Drżał z emocji.
– Jesteś okrutny. Zawsze wiedziałem, że pierdolony z ciebie egoista, ale nigdy bym nie podejrzewał, że stać cię na takie okrucieństwo.
– Okrutny? – spytał Polak z niedowierzaniem. Był okrutny? Ale… – Czemu?
Szatyn zerwał się z łóżka i zapalił światło w pokoju, po czym stanął przy łóżku i ze łzami w oczach zerwał z siebie koszulkę.
– Nie musisz udawać, że tego nie widzisz! – krzyknął, rzucając w niego koszulką. – Zachowujesz się jakby nic wielkiego się nie stało! Jakbym nie miał tych wszystkich blizn i niesprawnej ręki! Nie chcę, żebyś mnie oglądał! Nie chcę, żebyś mnie dotykał! I tak wiem, że wszystko co robisz jest podyktowane litością! Jak ja niby mam się z tym czuć, co?!
Blondyn patrzył z niedowierzaniem na swojego kochanka. Świeże blizny owszem, były rozległe, ale jakoś mało go to obchodziło. Większe wrażenie zrobiły na nim łzy Paula. To był pierwszy raz, kiedy Paul tak po prostu się rozpłakał i to jeszcze przez niego. Jego ciało drżało od płaczu, a wyraz twarzy dziwnie ściskał Polaka za serce. Do tej pory jakoś był pewny, że go nie ma. Dlaczego odzywało się akurat w tym momencie?
– Nie robię tego z litości – było jedynym, co zdołał wykrztusić, widząc jak Paul płacze.
– Więc czemu? Po co to wszystko? Czemu to ma służyć? Nie chciałeś mnie wtedy, nawet jeśli miałem całkiem ładne ciało. Dlaczego miałbyś mnie chcieć teraz, kiedy nawet to mi odebrano?
Kacper zaklął w myślach. To było dokładnie to samo, co powiedziała mu Ania. Nie mógł uwierzyć, że ta stuknięta psycholożka miała rację.
– Mam w dupie twoje blizny – rzekł Kacper, marszcząc brwi. – Jak dla mnie zmieniło się tylko to, że z pogodnego faceta, który swoim idiotycznym zachowaniem zawsze wyciągał mnie z dołka, zamieniłeś się w zakompleksioną ciotę, która wstydzi się tego, że miała wypadek. To żałosne. – Paul zagryzł dolną wargę. Nie wiedział, czy ma się cieszyć, czy może jednak płakać. – Zamiast użalać się nad sobą, weź się w garść. Nie mam litości dla nikogo. Byliśmy w luźnym związku przez cztery lata. Potrzebujesz teraz pomocy, czemu miałbym ci jej nie udzielić? Czemu niby nie możemy korzystać z tego, że mieszkamy pod jednym dachem i rozstać się bez wyrzutów sumienia, kiedy już będzie po wszystkim?
– Chcesz się tylko pieprzyć…
Blondyn wzruszył ramionami.
– Oczywiście, mówiłem ci już tysiące razy. Nigdy nie będę w związku. Związki to nie moja działka. Ja daję ci maksimum przyjemności i minimum bólu, którego doświadczyłbyś z kimś innym w takich samych okolicznościach. Znamy się od lat, Paul. Wbrew temu, co ty i Tomek myślicie, mam serce i nie zostawię cię na pastwę losu. Masz moje wsparcie, dopóki nie odzyskasz władzy w ręce i nie znajdziesz pracy, a…
– A co potem?
– Potem zobaczymy. Jeśli naprawdę tego chcesz, nie dotknę cię nawet palcem. Możesz przeprowadzić się do pokoju gościnnego i będziemy tylko razem mieszkać. Możemy też wrócić do tego, co było wcześniej. Wiesz, że zadbam o ciebie w łóżku. W każdej chwili możesz to przerwać. Wiesz jak to funkcjonuje.
Paul patrzył na niego zaszklonymi oczami. Na świecie zmieniało się po prostu wszystko i wszyscy, a Kacper był dokładnie taki sam jak w dniu, w którym go poznał. Zawsze stawiał na swoim i szedł do celu po trupach. Tym jednak razem Paul nie zamierzał mu ulec i chciał choć raz postawić na swoim.
– Dobrze, w takim razie po powrocie przeniosę swoje rzeczy do pokoju gościnnego.
Otwarte ze zdumienia usta Kacpra sprawiły Paulowi tak wielką satysfakcję, że momentalnie zapomniał o łzach i o tym, że pokazał mu swoje oszpecone ciało. Jeszcze nigdy nie udało mu się tak zszokować swojego byłego kochanka i był z siebie dumny, że wreszcie miał jaja, żeby mu się postawić.
Kacper nie odważył się go nawet dotknąć po tej wymianie zdań. Odwrócili się do siebie plecami, starając jakoś podzielić małą kołdrą i nawet nie dotykać. Paul zamknął oczy, próbując zasnąć. Kacper westchnął i po dłuższej chwili powiedział cicho.
– Nie musisz się wstydzić swoich blizn. Nie przede mną. W ogóle nie robią na mnie wrażenia – wyszeptał.
Potem zapadła cisza, przerywana jedynie ich równomiernymi oddechami i szelestem pościeli, kiedy zmieniali pozycję. Z jakiegoś powodu Paul poczuł się lepiej, nawet jeśli Kacper nie mówił tego szczerze.

Adam jakimś cudem trochę załagodził swój konflikt z mamą. Kochał ją, nawet jeśli przez większość czasu była wkurzającą suką.
Martwiła go sytuacja z Bastianem. Nie miał pojęcia, jak mógłby mu pomóc. Właściwie nie sądził, żeby był w stanie, zwłaszcza nie wiedział, skąd u futbolisty taka nienawiść do osób o odmiennej orientacji seksualnej. On potrzebował fachowej pomocy i już.
Wyciągnął telefon i wysłał mu wiadomość.
„Ogarnąłeś już matmę?”
Nie sądził, żeby rudy mu odpisał, ale ku jego zdumieniu po kilku minutach otrzymał wiadomość zwrotną.
„Trochę, część jest dla mnie wciąż niejasna. Nie zdam tego:/”
Adam westchnął, kładąc się na wznak na łóżku. Cóż, choć raz Bastian miał problem z czymś, co naprawdę było trudne. Wolf wciąż nie rozumiał, dlaczego Bastian tak ciężko kapował, kiedy musiał uczyć się z podręczników, bo nie były napisane trudnym językiem. Z jakiegoś powodu ta wiedza do niego nie trafiała. To było nawet całkiem zabawne.
„Jak chcesz to mogę przyjść i ci pomóc”
Wysłał mu to, ale był pewny, że Bastian nie będzie chciał jego pomocy. Nie po tym, co stało się w jego domu. Nie po tym, co Adam mu powiedział. Bastian był tym wszystkim nie tylko przerażony, ale też i zażenowany. Prawdopodobnie krępował się tego, co robili. Inaczej jest, kiedy bierzesz prysznic z kolegami i wszyscy mogą cię widzieć, a inaczej, kiedy z jedną konkretną osobą dotykasz się i pieścisz… Gdyby tak ludzie w szkole wiedzieli, że Bastian dopiero niedawno stracił dziewictwo, połowa chyba zeszłaby na zawał. A najzabawniejsze było to, że nikt by mu nie uwierzył, no bo gdzie? Bastian?! Prawiczkiem?! Za tego typu pomówienie skończyłoby się na czymś poważniejszym niż tylko głową spłukaną w toalecie.
Jego telefon zawibrował, więc z ciekawością zerknął, co Bastian mu napisał. Ku jego zdumieniu rudy chciał, żeby do niego przyszedł i mu pomógł ogarnąć materiał.
– Może jest jeszcze nadzieja dla tego głąba – pomyślał, wstając i zbierając się do wyjścia.
Po połowie godziny był już w domu Bastiana. Tym razem był też jego ojciec i młodszy brat.
Bastian spojrzał niepewnie na ojca.
– Tato, to jest Adam Wolf, pomaga mi w nauce – powiedział niepewnie. Ku zdumieniu Adama, mężczyzna wbił w niego pełen zastanowienia wzrok. – Adam, to mój tata.
– Uhm, dzień dobry – rzekł Adam grzecznie.
– Dzień dobry – odparł mężczyzna, marszcząc brwi. Adam poczuł się nieswojo pod jego bacznym spojrzeniem. Na policzkach rudego pojawiły się ciemne plamy, co również zaskoczyło młodszego chłopaka. Kompletnie nie rozumiał tej reakcji, ale zamierzał wypytać o to Bastiana przy pierwszej lepszej okazji. – Bastian, biorę Nataniela na plac zabaw, dacie sobie sami radę?
– Tak, jasne.
– W porządku. Wrócimy za jakąś godzinkę.
– Okej.
Adam bez ceregieli wpakował się do pokoju Bastiana. Mimo tego, co ostatnio między nimi zaszło, nie był zawstydzony. Wiedział, czego chce, a wstyd na pewno mu nie pomoże w osiągnięciu tego.
Bastian usiadł na łóżku z brudnopisem formatu A4 w ręce i westchnął.
– Nie rozumiem kompletnie tych zadań z odchyleniem standardowym. Potrafisz to zrobić?
Adam skinął głową. Usiadł naprzeciwko futbolisty z książką w ręku i przekartkował ją, szukając przydatnych dla Bastiana przykładów.
– Czemu twój tata tak dziwnie na mnie patrzył? – spytał, przeglądając podręcznik.
Bastian westchnął ciężko.
– Ehm…
– I tak to z ciebie wycisnę.
– No bo on… Ja… Powiedziałem mu – wyznał zawstydzony.
– O czym?
– No o tym, co się stało. Na korytarzu w szkole.
Adam wybałuszył na niego oczy.
– Powiedziałeś ojcu, że przeleciałeś innego chłopaka na szkolnym korytarzu?
– Nie – rzucił Bastian sucho. – Powiedziałem, że ZGWAŁCIŁEM innego chłopaka na szkolnym korytarzu.
Wolf uniósł brwi, nie wiedząc, co mógłby na to odpowiedzieć. Trochę go to zawstydziło, że ojciec Bastiana o tym wie.
– Masz jaja, żeby powiedzieć coś takiego staremu – mruknął. – Mniejsza o to. Skupmy się na matmie, mamy mało czasu.
Bastian skinął głową. Na szczęście Adam całkiem nieźle tłumaczył i po niecałej godzinie Bastian zrozumiał, o co w tym wszystkim chodzi i nie miał większego problemu z rozwiązaniem zadań. Robił błędy obliczeniowe, ale znał schemat, jak zadanie rozwiązać, a to było najważniejsze.
Adam wstał i przeciągnął się.
– Dzięki – powiedział futbolista, stawiając ptaszek przy swojej odpowiedzi do ostatniego zadania, która zgadzała się z tą, jaką zamieścili w książce.
Adam spojrzał na niego surowo.
– Spróbuj tego nie zdać to cię uduszę.
– Zdam, zdam, już wreszcie to rozumiem.
– Całe szczęście. Chyba bym sobie strzelił w łeb, gdybyś jeszcze nie rozumiał.
– Ej! – żachnął się starszy chłopak.
– Taka prawda! – odparł Wolf.
Zapadła chwilowa cisza. Adam oblizał usta i zerknął na usta Bastiana. Nachylił się, chcąc go pocałować, ale Bastian cofnął się powoli instynktownie. Adam spojrzał mu prosto w oczy. Przez chwilę po prostu na siebie patrzyli. Wolf wiedział, że Croswelt tego chce, tylko te dziwne uprzedzenia nie pozwalają mu zrobić pierwszego kroku. Adam nie miał takich oporów. Pochylił się bardziej i pocałował go lekko w usta. Tak szczerze powiedziawszy to się jeszcze nie całowali. Bastian zerżnął go, zrobili sobie nawzajem loda, ale normalnego pocałunku jakoś nie mieli okazji zakosztować.
Bastian smakował miętową herbatą, którą pił w czasie nauki i nie opierał się zbytnio. Po kilku delikatnych muśnięciach rozchylił usta i odwzajemnił pocałunek. Adam poczuł dziwny ścisk w dole brzucha i zbliżył się do niego jeszcze bardziej. Ręka Bastiana zacisnęła się na jego bluzie na biodrze. Ciemnowłosy objął chłopaka za szyję i przysunął się jeszcze bliżej, wsuwając mu język do ust. Bastian sapnął i oddał pocałunek, pozwalając młodszemu chłopakowi usiąść okrakiem na swoich kolanach. Nie odważył się go objąć, więc po prostu oparł się rękami z tyłu o łóżko i oddawał pocałunki. Boże, były takie dobre.
Adam nie wierzył, że po tej akcji, jaka Bastian odwalił ostatnim razem, teraz tak po prostu się z nim całuje. Wydawał się o wiele spokojniejszy i bardziej rozluźniony. Całował niewprawnie, ale z pasją. Widać było, że całowanie Adama sprawia mu przyjemność.
Dopiero po dłuższej chwili odsunął się i obrócił głowę w bok.
– To chyba nie jest najlepszy pomysł – powiedział cicho.
Adam westchnął. Nie zamierzał naciskać, ten pocałunek i tak był sporym postępem.
– Bastian… – zaczął, ale rudy nie dał mu skończyć.
– Uhm, będę nad tym pracował. Nad swoimi uprzedzeniami, mam na myśli. Ja chyba naprawdę muszę… muszę poprosić kogoś o pomoc – przyznał z wyraźną niechęcią i zażenowaniem. Adam wiedział, że takiemu facetowi jak Bastian ciężko jest się przyznać do swojej słabości. Ważne jednak było, że chciał to zmienić i nie bał się sięgnąć po pomoc, kiedy jej potrzebował.
– To chyba jedna z twoich największych zalet – stwierdził Adam. Bastian spojrzał na niego pytająco, nie rozumiejąc. – To, że potrafisz prosić o pomoc, kiedy jej potrzebujesz. To jedna z twoich największych zalet. To na pewno ci pomoże.
Adam nachylił się i pocałował go lekko w policzek, po czym zsunął się z jego kolan. Gdy obrócił się, żeby wziąć swoje rzeczy, kątem oka zauważył, że w drzwiach stoi ojciec Bastiana. Adam spłonął rumieńcem, zdając sobie z tego sprawę. Ten facet pewnie już i tak myślał, że Adam jest jakiś nienormalny. W końcu kto tak chętnie wpakowałby się swojemu gwałcicielowi na kolana i próbował wyssać z niego życie przez usta? No debil jakiś. Dziwne, że to jemu nie zaproponował jakiejś terapii.
Skinął mu nieśmiało głową, pożegnał się z Natanielem i wyszedł. Odetchnął z ulgą, kiedy zamknęły się już za nim drzwi od domu Crosweltów. Nie zamierzał więcej pokazywać się ojcowi Bastiana na oczy, wzrok tego faceta za bardzo go peszył.

Tomek przebudził się, czując odrętwienie nogi. Poruszył nią i skrzywił się, kiedy zaczęły mu po niej chodzić mrówki. Na szczęście ten ruch sprawił, że to, co go przygniatało, odsunęło się lekko i pozwoliło mu na zmianę pozycji.
Otworzył jedno oko i westchnął, kiedy zdał sobie sprawę, kto obok niego śpi. Na samą myśl o tym, co robili kilka lub kilkanaście godzin wcześniej, jego twarz ponownie oblała się rumieńcem. Czuł ból kręgosłupa i tępe pulsowanie w okolicach odbytu i w środku, ale nie było to jakoś mocno dokuczliwe. Twardniał na samą myśl o tym, że kochał się z Zackiem, że pozwolił mu się wziąć i miał w sobie jego penisa. Najchętniej by to jeszcze powtórzył, ale kiedy sięgnął ręką do dziurki i delikatnie nacisnął to miejsce, poczuł dość silny ból. Nie było szans, żeby zrobić to po tak krótkiej przerwie jeszcze raz i nie czuć silnego bólu. Cokolwiek jeszcze będą robić, seks definitywnie odpadał.
Ponieważ Zack jeszcze spał, Tomek również nie próbował się podnosić. Leżał i rozkoszował się ciepłym, obejmującym go ramieniem i samą obecnością swojego chłopaka. To wszystko było takie… wow. Zupełnie jakby umarł i znalazł się w niebie. Chciał, żeby tak było już po prostu zawsze. Zresztą, kto by nie chciał na jego miejscu?
Uśmiechnął się i zamknął oczy, ale nie zasnął już. Po prostu leżał, chwilami być może drzemał, ale na pewno nie spał. Minęła co najmniej godzina, zanim usłyszał głośne ziewnięcie Zacka i poczuł, jak jego chłopak przeciąga się jak kot. Otworzył oczy i spojrzał na niego trochę niepewnie. Trochę go krępowało to, że ostatnie, co razem robili, to uprawiali seks. Chciał mieć już za sobą tę niezręczną rozmowę i w ogóle i zająć się czym przyjemniejszym.
Zack uśmiechnął się sennie, kiedy zobaczył, że Tomek już nie śpi.
– Cześć… – wymruczał, przysuwając się i całując go w szyję.
– Cześć – odparł Tomek, odchylając głowę, żeby dać mu lepszy dostęp.
– Dobrze spałeś?
– Mhm. A ty?
– Jak zabity. Mam nadzieję, że nie rozpychałem się zbytnio.
– Nie, nic z tych rzeczy.
– To dobrze. – Zack jeszcze raz ziewnął i podparł głowę na ręce, patrząc na Tomka z lekkim uśmiechem. – A jak tyłek? Mocno boli?
– Uhm… – Tomek zarumienił się lekko. – Nie jest źle, ale powtórka dzisiaj odpada.
– To normalne. Ważne, żeby cię zbyt mocno nie bolało.
– Jest w porządku – rzekł Tomek, starając się nie rumienić zbyt mocno.
– Hm… – Zack uniósł głowę i znalazł buteleczkę lubrykantu, którego wcześniej użyli. Usiadł na łóżku, jeszcze raz ziewając, po czym uśmiechnął się lekko do Tomka. – Zaraz ci wynagrodzę to, że cię bolało.
– Wynagrodzisz? Jak?
– Rozsuń nogi, to się dowiesz.
Tomek zawahał się, ale po krótkiej chwili zsunął z siebie przykrycie i posłusznie wykonał polecenie swojego chłopaka. Zack przesunął się na niego i usiadł na piętach pomiędzy jego rozsuniętymi nogami. Tomek zarumienił się, więc Zack pocałował go delikatnie w usta, chcąc go w ten sposób uspokoić.
– Spodoba  ci się, obiecuję.
Polak nie wydawał się przekonany, ale nie przerwał tego, postanawiając mu po prostu zaufać. Zack wylał sobie na palce sporo lubrykantu i ogrzał go w dłoniach, a potem sięgnął między jego pośladki. Tomek czuł, że już bardziej zażenowany nie może być. Zack zaczął delikatnie masować jego ciasną dziurkę, na razie nie próbując wsunąć palców do środka. Tomek czuł, że powoli robi się twardy, nawet jeśli dotyk Zacka trochę go bolał. Ciemnowłosy wziął więcej lubrykantu na palce i wsunął w niego ostrożnie jednego.
– Spokojnie – rzekł łagodnie, widząc, że Tomek się denerwuje i oddycha spazmatycznie. – Nie zrobię ci krzywdy.
– Wiem – jęknął Tomek, odwracając głowę. – Wstydzę się.
– Nie ma potrzeby, przecież już wszystko widziałem.
– Nieważne. Wstydzę się i już.
– Możesz zamknąć oczy, jeśli tak będzie ci łatwiej.
Tomek pokręcił głową, bo zdecydowanie nie zamierzał tego robić. Palec poruszał się w nim delikatnie, rozluźniając go powoli. Po chwili poczuł, że Zack wsuwa mu drugiego, co sprawiło mu już spory dyskomfort. Kilkanaście delikatnych ruchów i palce jego chłopaka poruszały się tam całkiem swobodnie. Tomek nie był pewien, co takiego Zack chce zrobić, aż w pewnym momencie jęknął nagle i wierzgnął, czując nieopisaną rozkosz.
– Z–zack… – wyjąkał. Znowu wygiął się w łuk, kiedy palce Zacka dotknęły tego magicznego punktu w jego ciele. Odchylił mocno głowę do tyłu, eksponując szyję.
– Cii… – szepnął Zack, gładząc ten niesamowity punkt raz za razem.
Tomek starał się nie jęczeć, a przynajmniej nie zbyt głośno, ale nie był w stanie się powstrzymać. Jego penis błyskawicznie zrobił się zupełnie twardy, chociaż żaden z nich nawet go nie dotknął. Palce Zacka wyczyniały prawdziwe cuda, pieszcząc go od środka. To musiała być właśnie prostata. Tomek do tej pory nie sądził, że to może być takie przyjemne, ale było. Wił się i jęczał, nie mając nawet czasu przejmować się tym, że Zack go takiego widzi, że przygląda mu się z błyszczącymi oczami. Zaciskał desperacko dłonie na pościeli, zanim wreszcie trysnął ciepłą spermą na swój brzuch, wreszcie odczuwając ulgę. Zack pieścił go jeszcze chwilkę, po czym wysunął z niego palce, nachylił się nad nim i pocałował go mocno w usta. Tomek oddychał przez nos, walcząc o choć odrobin tlenu. Jego ciało się kompletnie rozluźniło i teraz Zack w sumie mógłby go wziąć po raz kolejny. Był tak rozluźniony, że w ogóle by się nie spinał, czując członek przy swoim wejściu.
Jego chłopak miał jednak inne plany. Z szerokim uśmiechem spytał.
– Było fajnie?
Tomek skinął głową.
– Nie wiedziałem, że tak można.
– Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz – rzucił Zack sugestywnie.
Tomek zagryzł dolną wargę, patrząc na niego z błyskiem w oku.
– Więc musisz mi wszystko pokazać.

14 komentarzy:

  1. Och! Jak zaczęła się ta leniwa scenka z Tomkiem i Zackiem, to myślami byłam przy Kacprze i Paulu, zastanawiając się, jak dalej potoczą się ich losy. Końcówka sprowadziła mnie na miejsce niemal natychmiast <3

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu...stęskniłam się za tym opowiadaniem ^^ Bardzo się cieszę, że poruszyłaś wszystkie 3 wątki, szczególnie spodobał mi się fragment z Bastianem i Adamem...myśle, że zacznie się rozkręcać relacja między nimi. Podoba mi się jak Adam go wspiera i mu pomaga a Bastian nie jest juz tak egoistyczny.

    Wesołych i relaksujących Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na reszcie :) Nie mogłam się już doczekać następnego, cudownego rozdziału :)
    Wszystkie pary pojawiły się :) Paul w końcu postawił się Kacprowi, jego mina na bank była cudowna :) Bastian nie odrzucił Adama, w końcu mieli swój pierwszy pocałunek :) Tomek i Zack są cudowni, mam nadzieję, że nic już nie zniszczy ich szczęścia :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja mam nadzieje ze Kacper zda sobie sprawę że jednak kocha i że związki są dla niego ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że dodałaś nowy rozdział! Och, był cudowny!
    Podobało mi się to, że Paul w końcu postawił się Kacprowi. W końcu ile czasu mógł się jeszcze łudzić, że coś z tego wyjdzie? Brawo dla niego! A Kacper, mam nadzieję, że się szybko opamięta i przestanie być takim chujem. Lubię go, ale i tak uważam, że przesadza. Jest takim egoistą! No co jeszcze musi się stać, żeby zrozumiał co tak naprawdę jest w życiu ważne? Musi sobie zdać sprawę z tego, że mu cholernie zależy i to może (ale jeszcze nie koniecznie teraz) być miłość!
    Przechodząc do Bastiana i Adama, to na początku ich nie trawiłam, no głównie Adama xD Ale teraz ich naprawdę uwielbiam! To trochę zabawne w jaki sposób ich znajomość idzie na przód. Najpierw seks (no cóż, to raczej nie ich wina, te cholerne prochy i żądza :P), później zrobili sobie lody, a dopiero teraz mieli swój pierwszy pocałunek. To jest mega oryginalne i nigdy wcześniej się nie spotkałam z czymś takim. Ale nawet to mi się podobało. I urzeka mnie ich podejście do siebie. Uroczy są! Mam nadzieję, że Adam pomoże Bastianowi przezwyciężyć swoje opory.
    A Zack i Tomek to całkowicie inna bajka! Ich uwielbiam już od samego początku i nadal to pozostaje niezmienne. Podoba mi się, że ich związek się układa, a uczucie powoli rozkwita, chociaż oni mogą być jeszcze nieświadomi tego. Mam nadzieję, że nic nie zakłóci ich szczęścia! A scena w łóżku była boska <3
    Życzę Ci wesołych i spokojnych świąt, abyś odpoczęła i miała dużo czasu dla siebie. Życzę Ci również, aby wen Cię nigdy nie opuszczał!
    Pozdrawiam i ściskam mocno^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak już kilkakrotnie pisałam każdą z par bardzo lubię, a samo opowiadanie jest uzależniające, tak zawsze z niecierpliwością wyczekuję na wzmiankę o Paulu i Kacprze i zawsze mi mało:)
    Cieszę się niezmiernie, że wątek Kacpra i Paula pojawia się teraz częściej - już nie mogę doczekać się ciągu dalszego. Chciałabym, żeby to czego Kacper jeszcze nie potrafi nazwać, ugryzło go w tyłek i olśniło... Paul już tyle wycierpiał... najpierw trwając w specyficznym związku, a potem ten wypadek, zasługuje na szczęście...
    Rozdział, jak zwykle na wysokim poziomie. Dziękuję za to co robisz:) Życzę duuuuużo weny:)

    Pozdrawiam,
    Bluszcz

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezuuu! Głupi Kacper! Czemu in myśli , że wszystko kręci się tylko wokół niego?! Głupi stary dziad!
    Paul jest super! ^^ niech pokaże , że ma jaja , a nie , że jest wystraszonym zwierzaczkiem na każde zawołanie Kacpra :3
    Mmmmm seksy były cool ^^
    Jestem ciekawa , czy bedzie wątek z ex Kacpra...Mam dziwne przeczucie, iż będzie chciała się zemścić.
    Ogarnęłam już większość opowiadań z Twojego bloga *^*są cudooooowne ! :D Jest 03:33 , a ja zakiast spać czytam yaoi i zostawiam pierwszy (tu) komentarz :')
    Pisz dalej! Dużo weny życzę ^^
    Czekam niecierpliwie na 32 rozdział *u*

    OdpowiedzUsuń
  8. Coraz ciekawiej...a rozdzialy tak rzadko xD
    Kiedy następny?

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej!
    Na chwilkę twój blog leży u mnie w zakładce: "W oczekiwaniu" ponieważ czekam na zakończenie któregoś z najnowszych opowiadań. Widzę, że oba mają już sporo rozdziałów, dlatego chciałam spytać, ile ich przewidujesz dla "Światła w Ciemności"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze 20 jak nic, a czy więcej to się okaże. Ciężko mi w tej chwili powiedzieć, ale do zakończenia ŚWC jeszcze daleko, zwłaszcza że mam teraz mniej czasu i rzadziej dodaję rozdziały.
      Pozdrawiam!
      obsesja

      Usuń
  10. Och, to opowiadanie jest cudowne!
    Rozdział jak zawsze fantastyczny i mam nadzieję, że w Wonderlandzie Zacka i Tomka nic się nie zniszczy!
    Weny i czasu przede wszystkim :*
    ~Psy-chan

    OdpowiedzUsuń
  11. Ejj nooo ;-;
    Kiedy będzie kolejny rozdział ?
    Ja rozumiem brak czasu i w ogóle., aleeee twoje opowiadania uzależniają!
    Nie czytałam jeszcze wszystkich opowiadań z tego bloga , ale są może jakieś, w których członkowie Tokio Hotel wyglądają tak jak noooo wyglądają obecnie xD ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze że Bastian się przełamuje ^^
    Kacper jest takim kretynem czy tylko udaje? Nie widzi jak rani Paula? Jest pieprzonym egoistą i tyle!
    Ta leniwa scenka była taka urocza ♥
    I fajne było to jak przeszło ze słodyczy do zabawy :3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)