Gdy dotarł na miejsce, Zack już na niego czekał,
paląc spokojnie papierosa.
– Nie pal, bo będziesz impotentem – rzucił Tom z
uśmiechem. Ostatnio jakoś mimowolnie się uśmiechał, kiedy widział Zacka.
– Hm? Tego byśmy raczej nie chcieli, co? – spytał
ciemnowłosy, wyrzucając peta i przyciągając do siebie Tomka, gdy ten tylko
podszedł. Ręce Zacka zacisnęły się stymulująco na pośladkach Tomka i
przycisnęły ich podbrzusza mocno do siebie.
Tomek zaśmiał się lekko zawstydzony i objął go za
szyję. Ich usta spotkały się w głębokim, czułym pocałunku. Tomek był tak
szczęśliwy, że miał wrażenie, że może latać. Gdy oderwali się od siebie,
uśmiechnęli się, patrząc sobie w oczy.
– To co? Biegniemy? – spytał Zack, odsuwając się.
– Skoro musimy… – Tomek wzruszył ramionami.
– Musimy, musimy. Trzeba wyrabiać kondycję.
Tomek poczuł, że się lekko czerwieni na sama myśl
o tym, co jego mama powiedziała o wyrabianiu sobie kondycji. Całe szczęście, że
go nie spytała, czy uprawiał już z Zackiem seks, bo by się pewnie spalił ze
wstydu, a wiedział, że jego matka jest zdolna do zadania takiego pytania.
Zrobili piętnaście okrążeń parku. Zack jak zwykle
nie miał najmniejszych problemów, z kolei Tomek ledwo zipał. Jego chłopak był
najlepszym dowodem na to, jakie efekty daje ciężka praca.
Postanowili odpocząć trochę na pobliskiej ławce.
– Wykończysz mnie w każdym tego słowa znaczeniu –
rzucił Tomek w przestrzeń.
Zack odchrząknął.
– Skoro już przy tym jesteśmy… To moi rodzice
zapraszają cię jutro na obiad.
– Co? – spytał Tomek, patrząc na niego szeroko
rozwartymi oczami. – Eee… czy to jakiś wasz zwyczaj, o którym ja nie wiem?
– Nie, nie… Zobaczyli, że piszę z kimś, Tyler
wypalił, że mam chłopaka, zaczęła się dyskusja i… No… Wiesz jak wyglądała
sytuacja z moimi eks. Tata chyba się trochę przestraszył, że w razie gdyby coś
było nie tak, to znowu będzie musiał się tym zająć od strony prawnej. Chcą cię
poznać, żeby się upewnić, że jesteś normalny jakkolwiek to brzmi. – Zack
wywrócił oczami i westchnął. – Sorry, nie chciałem, żeby to tak wyszło.
Jesteśmy razem ile? Dwa tygodnie? A oni już świrują z jakimi obiadami i
poznawaniem ciebie. No ale jakby trochę nie miałem wyjścia…
Tomek podrapał się po głowie. Nie miał pojęcia,
jak ma się do tego odnieść. Oczywiście, że pójdzie, nie mógł odmówić i spalić
się w oczach jego rodziców na starcie, ale sama myśl, że pewnie będą go
wypytywać o wszystko i w ogóle. Nie był głupi. Wiedział, że Zack jest
stosunkowo bogaty. Ego matka była chirurgiem a ojciec prawnikiem, na pewno
mieli mnóstwo kasy. Ci ludzie obracali się w zupełnie innym środowisku niż on.
Jak zareagują na niego? Zwykłego, biednego chłopaka pochodzącego z jeszcze
biedniejszego kraju? Nie wspominając już o tym, że jego angielski wciąż
pozostawiał wiele do życzenia, bo nie oszukujmy się, wielu słów nie znał i
robił błędy gramatyczne i…
– W porządku, przyjdę, tylko Zack, ja nie mam
kompletnie pojęcia jak powinienem się zachować. W co ubrać? Kupić coś dla nich?
– Nie, nic kompletnie nie kupuj, niech się wypchają.
Ubierz się normalnie, na luzie, ja i Tyler zawsze się przebieramy po szkole,
więc nikt nie będzie wyglądał tam reprezentacyjnie. Chodzi po prostu o to,
żebyś przyszedł, odpowiedział na jakieś milion pytań i tyle.
Obaj westchnęli.
Polak nigdy jeszcze nie miał chłopaka, więc nie
wiedział jak taki obiad może wyglądać. Naoglądał się jednak tyle filmów, gdzie
przedstawiano te obiady w złym świetle, że trochę się obawiał.
– Na którą ten obiad?
– Na siedemnastą. Mogę po ciebie przyjechać jeśli
chcesz, to spory kawałek.
– Byłoby fajnie. – Tomek, widząc ponurą minę
Zacka, szturchnął go zaczepnie w ramię. – Nie przejmuj się tym. Jakoś to
przeżyjemy.
– Mhm… – mruknął Zack, nachylając się i całując
Tomka w policzek. – Wiem. No, to skoro już to mamy załatwione, to jeszcze kilka
okrążeń i do domku pod prysznic.
Tomek westchnął ciężko. Nawet nie chciał myśleć o
tym jak bardzo będą go boleć nogi na drugi dzień.
Jeszcze długo po tym jak skończyli biegać i każdy
poszedł do swojego domu, pisali ze sobą
esemesy. Tomek w końcu po prostu zasnął i już Zackowi nie odpisał.
Stresował się tym całym obiadem, no bo… to miał
być pierwszy taki w jego życiu. Rodzice Zacka chcieli go po prostu wybadać i to
chyba go przerażało najbardziej. Wiedział, że znajdzie się w ogniu pytań i miał
nadzieję, że uda mu się z tego jakoś wyjść obronną ręką. Nie chciał, żeby już
od samego początku rodzice Zacka mieli o nim złe zdanie, nawet jeśli prawie nie
uczestniczyli w życiu jego chłopaka.
To będzie długi dzień, pomyślał zestresowany.
Bastian spojrzał na wymiętą kartkę i przełknął
ciężko. To tutaj.
Uniósł głowę i przyjrzał się budynkowi. Wyglądał
zupełnie normalnie, nie odznaczając się niczym od innych zlokalizowanych w
pobliżu. Ale był inny, bo to właśnie w nim mieszkała kobieta, która miała mu
pomóc.
Nie spodziewał się, że to nastanie tak szybko. To
znaczy, wiedział, że prędzej czy później ojciec umówi go z tym psychologiem,
ale nie spodziewał się, że to nastanie tak szybko. Nie czuł się na to
kompletnie gotowy. Nie miał nawet czasu wewnętrznie się na to przygotować, bo
rano przy śniadaniu ojciec wręczył mu tę kartkę i powiedział, żeby pojawił się
pod tym adresem o drugiej po południu, bo będzie miał pierwsze spotkanie z
psychologiem. Bastian chciał zaprotestować, że nie może, że to za szybko, ale
nie odezwał się nawet słowem. Zwyczajnie nie mógł. Po prostu chwycił kartkę i
wcisnął ją do kieszeni trzęsącą się dłonią, niemal czując jak parzy go przez
spodnie. Wiedział, że nie parzyła, ale on czul, jakby tak było. Była dowodem na
to, że to dzieje się naprawdę, że za kilka godzin przyjdzie do tej kobiety i
będzie jej musiał powiedzieć o tym, kim jest. O tym, że zgwałcił chłopaka.
Czas minął. Do umówionej godziny brakowało tylko
kilku minut.
Bastian wziął głęboki oddech i z sercem w gardle
zadzwonił domofonem pod odpowiedni adres. Gdy usłyszał przyjemny damski głos po
drugiej stronie, ledwo był w stanie wydukać, że jest umówiony.
Kobieta wyglądała na sympatyczną i uśmiechnęła się
do niego miło, kiedy go zobaczyła.
– Bastian, prawda? – zapytała. – Cieszę się, że
mogę cię poznać.
– Uhm, chciałbym powiedzieć to samo, ale… – urwał,
uśmiechając się blado. Jego dłoń była śliska od potu, kiedy uścisnął jej drobną
dłoń.
– Oczywiście, rozumiem. Wejdź do kuchni i usiądź
sobie przy stole. Chciałbyś się czegoś napić? Kawy? Herbaty? Wody?
– N–nie, dziękuję – powiedział niepewnie.
– Na pewno? Ja uwielbiam pić herbatę, jestem chyba
od niej uzależniona. Ale co tam. Raz się żyje.
Bastian usiadł niepewnie, błądząc wzrokiem po
pomieszczeniu. Nie chciał złapać z tą kobietą kontaktu wzrokowego. Za bardzo
się wstydził.
– Twój tata bardzo mnie zaskoczył, kiedy zadzwonił
– powiedziała, krzątając się po kuchni. Po chwili usiadła, mając przed sobą
kubek z herbatą. Bastian nie zauważył żadnych kartek, dyktafonu ani krzesła,
które zawsze pojawiało się w filmach, kiedy ktoś szedł do specjalisty tego
typu.
Bastian trochę wyluzował, bo ona najwyraźniej nie
zamierzała jeszcze zaczynać.
– Uhm, tak. Pewnie tak, proszę pani.
– Mów mi po imieniu, dobrze? Tak będzie nam o
wiele łatwiej ze sobą rozmawiać. Słyszałam, że grasz w drużynie futbolowej.
Pewnie jesteś niesamowity, masz imponującą posturę.
– Uhm, tak, lubię grać – odparł, bawiąc się
palcami pod stołem. – Jestem kapitanem w naszej szkole.
– Kapitanem? A więc miałam rację, musisz być niezły.
Chciałbyś zostać zawodowym sportowcem?
Bastian podrapał się po karku, wciąż niepewny.
– Tak, chyba tak, ale wątpię, żebym miał jakieś
szanse. Jeśli mi się uda dostać jakieś stypendium sportowe, chętnie skorzystam.
– Na pewno dostaniesz.
– Kiedy zamierza pani zacząć? – spytał nagle,
dochodząc do wniosku, że nie ma sensu już tego odwlekać. Chciał mieć to za
sobą.
– Zaczęłam w chwili, kiedy przekroczyłeś próg tego
domu – powiedziała spokojnie. – I miałeś mówić mu po imieniu.
– Co mój ojciec ci powiedział?
– Nic. Nie chciałam, żeby mi mówił. Wiem tylko, że
twoja sytuacja jest skomplikowana i z chęcią ci pomogę, ale nie zamierzam tego
robić teraz.
– A kiedy? – zdumiał się.
Ania uśmiechnęła się lekko.
– Kiedy już przestaniesz patrzeć na mnie jak na
wroga.
– Nie robię tego.
– Robisz. Słuchaj, Bastian. Ludzie przychodzą do
mnie z różnymi problemami. To żadna nowość. Jestem tutaj, żeby pomóc. Nie po
to, żeby cię oceniać albo zawstydzać. Nic, co zostanie tutaj powiedziane, nie
wydostanie się dalej. Ale nie pomogę ci, jeśli będziesz do mnie wrogo
nastawiony. Wiem, ze ciężko jest mówić o swoich przeżyciach i uczuciach, ale
kiedyś trzeba wreszcie zacząć. Choćby po to, żeby przekonać się, że nie jest to
takie trudne jak się wydaje.
– Nie masz pojęcia, o czym mówisz.
– Doskonale wiem. Twoja sytuacja może być ciężka,
ale jestem pewna, że nie jest najgorszą, z jaką przyszło mi się zmierzyć.
Musisz mi po prostu trochę zaufać, Bastian.
Jeśli nie będziesz współpracował to te spotkania nie będą miały żadnego
sensu.
Bastian spuścił wzrok.
– Chcę współpracować, ale… – urwał i pokręcił
głową. – To za trudne.
– Nic nie jest za trudne. Jeśli nie chcesz teraz o
tym rozmawiać, nie ma sprawy, możemy poruszyć ten temat na innym spotkaniu. Nie
musisz się z niczym spieszyć. Wiem, że masz problem i że twoja sytuacja jest
skomplikowana i to na razie wystarczy. Możesz powiedzieć więcej, kiedy
zdecydujesz, że przyszedł na to czas.
Chłopak zacisnął zęby. Czy naprawdę odwlekanie
tego sprawi, że przyjdzie mu łatwiej to wyznać? Nie sądził. Zżerało go to od
środka od momentu, kiedy to się stało. I nie chodziło tu tylko o sprawę z
Adamem, ale też o samą orientację. O to, co matka wpajała mu przez lata, a
czemu teraz nagle wszyscy zaczęli zaprzeczać.
Może choć raz w swoim życiu powinien być odważny?
– M–moja matka – zaczął łamiącym się głosem, nie
patrząc na panią psycholog – jest bardzo religijna. Może aż za bardzo. Ona…
należy do odłamu kościoła skrajnie potępiającego homoseksualizm. Można sobie
więc wyobrazić jej reakcję, kiedy się okazało, że wykazuję ku temu skłonności.
Ja… ona… – urwał i zamknął oczy. Jak miał to powiedzieć? – Całe życie
próbowałem się tego wyprzeć… umawiałem się z dziewczynami i robiłem wszystko,
żeby odsunąć od siebie to, co mogło się wiązać z pedalstwem. Ale w pewnym
momencie… Nied–dawno było mi coraz ciężej. Wszyscy moi koledzy już dawno mieli
za sobą swój pierwszy raz, a ja… ja nie miałem. I byłem z tego powodu
zdenerwowany. Byłem na siebie zły, że nie jestem normalny i nie zaliczyłem
jakiejś dziewczyny jak inni, ale ja zwyczajnie nie… nie mogłem – wydusił. – Nie
chciałem się do tego przyznać, ale pragnąłem mieć chłopaka. I w pewnym
momencie… Po meczu, przed którym zażyłem narkotyki, natknąłem się na pewnego
chłopaka ze szkoły. Pomaga mi w nauce, jest rok młodszy i bardzo inteligentny.
Prowokował mnie już od pewnego czasu i kiedy go zobaczyłem na korytarzu, nie
potrafiłem już tego powstrzymać. Ja… – urwał znowu. Nie sądził, żeby był w
stanie to z siebie wydusić. – J–ja… rzuciłem się na niego. – Z jakiegoś powodu
Bastian zacząć wchodzić w szczegóły, mówiąc o wiele więcej niż pewnie ta
kobieta powinna i potrzebowała wiedzieć, ale nie mógł się powstrzymać. Chciał
się z kimś tym podzielić, on już po prostu tego nie mógł znieść. – Zacząłem go
całować i dotykać. Bronił się, ale był za słaby dla mnie. Przewróciłem go na
podłogę i… Nie wyrywał się w trakcie. Zupełnie jakby czuł, że to pogorszy
sytuację. Po prostu czekał aż skończę. Nie chciałem tego… Ale już nie mogłem
się powstrzymać. Moja matka powiedziała… powiedziała, że tacy jak ja skończą w
piekle, bo Bóg się nami brzydzi. Zawsze mówiła wiele okropnych rzeczy na ten
temat, ale wcześniej nie martwiłem się tym aż tak bardzo, bo walczyłem z tym i
mi wychodziło. Ale ostatnio znalazłem się na straconej pozycji i nie wiem już,
co powinienem z tym zrobić – zakończył. – Niby wiem, że nie ma nic złego w
odmiennej orientacji, ale wszystko we mnie wręcz krzyczy, że sobie tylko to
wmawiam. Nie mam pojęcia, co mam o tym myśleć.
– Czy znasz kogoś, kto jest otwartym
homoseksualistą? – spytała Ania.
– Uhm, tak. W naszej szkole jestem taki jeden
chłopak, który kompletnie się wyoutował. Jest w drużynie baseballowej.
– Ktoś mu z tego powodu dokucza?
– Zackowi? – Bastian prychnął. – Nikt by nie śmiał
tego zrobić.
– A więc jest znany w szkole?
Bastian westchnął.
– Tak, jest jednym z popularniejszych chłopaków w
naszej szkole.
– A mimo to jest gejem.
– Tak.
– I nikt go za to nie krytykuje?
– Może i ktoś krytykuje, ale nikt nie odważy się
zrobić tego otwarcie.
– Czy któryś z twoich znajomych jest gejem?
– Nie. A przynajmniej nic o tym nie wiem.
– Potępiają homoseksualizm?
– Nie, nie sądzę.
– Więc dlaczego tak naprawdę boisz się to
zaakceptować i ujawnić innym? – spytała Ania, marszcząc brwi. – Byłeś jeszcze
chłopcem, kiedy matka wpajała ci te wszystkie bzdury, ale teraz jesteś już
starszy i z pewnością sam możesz ocenić, co jest dobre, a co złe. Twoi znajomi
nie potępiają nikogo homoseksualnego, jeden z chłopaków nawet jest otwarcie
gejem, a mimo to cieszy się popularnością w twojej szkole. Twój ojciec również
nie ma nic przeciwko, więc dlaczego tak naprawdę cię to odrzuca?
Bastian poprawił się na krześle, czując się
nieswojo. Co go odrzucało? Sam chyba nie do końca wiedział. To po prostu… nie
było właściwe.
I już.
– Po prostu czuję, że… to jest złe. Poza tym kościół…
Ania przerwała mu.
– Jesteś osobą wierzącą?
– Nie powinnaś zaczekać aż skończę? – spytał
zaskoczony.
– Nie, kiedy gadasz bzdury. Mam ci pomóc, a nie
użalać się nad tobą. Więc? Jesteś osobą wierzącą?
– Tak, ale niepraktykującą.
– Więc tak naprawdę potępiasz kościół za ich
czyny.
– Potępiać to za duże słowo – nie zgodził się. –
Ja się po prostu nie zawsze z nim zgadzam.
– A jednak ich zdania na temat homoseksualizmu się
kurczowo trzymasz? – spytała, unosząc delikatnie brwi.
Bastian zarumienił się lekko, widząc jej minę.
Pewnie miała go za jakiegoś wariata, który ma problem i nawet nie wie co nim
jest.
– Ja… nie wiem. Bycie gejem nie wydaje się być
czymś właściwym.
– To nie jest powód, żeby się tego wypierać.
Jestem przekonana, że to wszystko zaczęło się od twoje matki. To ona nastawiła
cię w te sposób do życia. Przechodziłeś przez okres buntu?
Bastian podrapał się po karku i pokręcił przecząco
głową. Było mu tak wstyd, że lubi chłopców inaczej niż powinien, że ani mu w
głowie było sprawianie dalszych problemów. On po prostu chciał, żeby jego
rodzice byli z niego dumni. Poza tym jakoś nigdy nie był zabijaką. Od dziecka
był raczej grzeczny i spokojny i to się zbytnio nie zmieniło. A gdy na świat
przyszedł Nataniel, uwielbiał się nim zajmować, karmić go i bawić się z nim,
gdy już podrósł. Matka nie chciała, żeby spędzał z nim za dużo czasu, zupełnie
jakby bała się, że zarazi go homoseksualizmem, ale nie była w stanie ich
rozdzielić i w końcu się poddała.
– Jakoś przeszło bokiem – mruknął.
– Uhm, tak jeszcze a propos kościoła… Zdajesz
sobie sprawę z tego, że istnieje wiele odłamów kościoła? Niektóre są neutralne
względem odmiennej orientacji, niektóre ją skrajnie potępiają, jak odłam, do
którego najwyraźniej należy twoja matka, a nie niektóre ją całkowicie akceptują?
– Wiem, ale… – Bastian pokręcił głową. – Słuchaj,
nie wiem, dlaczego to dla mnie taka wielka sprawa, okej? Matka mówiła, że to
jest złe, więc zawsze myślałem, ze tak jest. Nigdy tak na poważnie tego nie
kwestionowałem. Nie chcę, żeby ktoś wiedział o moich skłonnościach. Chciałbym
czuć się dobrze z tym, kim jestem, ale tak nie jest i nie będzie.
– Z pewnością nie będzie, jeśli będziesz ukrywał
swoje „skłonności”. – Kobieta spojrzała na niego z lekką ironią i pokręciła
głową. – Nieważne. Myślę, że na tym na razie skończymy. Przemyśl sobie, co tak
naprawdę cię blokuje. Twoje zadanie na ten tydzień to iść pod ten adres. –
Kobieta wyrwała kartkę z notatnika przyczepionego magnezem do lodówki i
napisała na nim coś. – Być może znajdziesz tam część odpowiedzi na swoje
pytania. Jesteś w o wiele lepszej sytuacji niż mój innej klient, Bastian.
Chłopak pochodzi z kraju, w którym odmienna orientacja czyni z ciebie dziwaka. Nie
masz nawet pojęcia, jakie masz szczęście, że urodziłeś się tutaj, a nie w jego
kraju. Nigdy nie poczujesz się dobrze sam ze sobą, jeśli najpierw sam nie
zaakceptujesz samego siebie. Prawdziwego siebie, a nie takiego, jakiego inni
chcą cię widzieć.
Bastian przełknął i wziął od niego kartkę, na
której schludnie napisała mu adres. Miał co do tego złe przeczucia, ale nie
wyglądała na kogoś, kto mógłby mu odpuścić, więc będzie musiał tam pójść
prędzej czy później.
Gdy już wracał do domu, zaczął zastanawiać się nad
tą cała rozmowa. Co go blokowało? Cholera, żeby to wiedział. Może on po prostu
tak długo żył w przeświadczeniu, że bycie gejem jest złe, że nie potrafił się przestawił?
Postawmy sprawę jasno… Kiedy zgwałcił Adama,
zwyczajnie spanikował. Może nawet nie dlatego, że zrobił komuś coś tam strasznego.
Wiedział, ze gdyby to była dziewczyna, ruszyłoby go to odrobinę mniej. Chociaż
nie, dziewczyny nigdy by nie zgwałcił, bo nigdy go nie pociągały tak naprawdę.
Był tym beznadziejnym przypadkiem, który jarał się tylko męskimi dupami. Na
samą myśl o tym, co on i Adam robili na jego łóżku poczuł ukłucie w kroczu.
Nie, zdecydowanie nie mógł liczyć na status bi. Był rasowym gejem.
Psycholożka miała rację w jednym względzie. Dopóki
on sam nie zacznie się akceptować, nikt inny za niego tego nie zrobi. Jeśli
chce czuć się dobrze sam ze sobą, czas zacząć nad tym pracować. Czas zacząć
przestać się wstydzić i oswajać z myślą, że woli chłopców. Że zawsze wolał i
nic tego nie zmieni, nawet jeśli oznaczało to, że skończy w piekle.
Bo że skończy, to był pewny.
Westchnął i uśmiechnął się lekko do siebie.
Powiedział Ani, co stało się w szkole po meczu. Był otarty jak jeszcze chyba
nigdy. Rozmawiał z nią tylko raz, a czuł się o niebo lepiej, gdy już to z
siebie wyrzucił.
Tomek się okropnie denerwował, kiedy jechali z
Zackiem do jego domu. Mama Zacka pozwoliła mu wziąć swój samochód, żeby mógł go
przywieźć do ich domu na obiad. Więc jechali, w zupełnej ciszy. Zack pewnie też
się stresował. Tomek nie miał złudzeń, że pewnie wpadnie w ogień krzyżowy pytań
i się zwyczajnie nie pozbiera. Ręce pociły mu się ze zdenerwowania.
– Damy radę – mruknął Zack, widząc bladą twarz
swojego chłopaka.
– Sorry, że milczę, ale trochę się stresuję –
powiedział Tomek.
Phi! Trochę? Jaaasne, a świnie potrafią latać.
Stresował się bardziej niż kiedy miał lecieć do Stanów. Kompletnie nie
rozumiał, jak inni ludzie sobie z tym radzą. To było za szybko! On i Zack byli
oficjalną parą od niedawna, uprawiali seks zaledwie raz! Raz! A jego rodzice
już chcieli go poznać.
To było kompletnie niedorzeczne.
– Będę się starał ich trochę hamować, ale wiesz… moje poprzednie związki nie były zbyt udane,
więc ojciec jest na tym punkcie przewrażliwiony – powiedział Zack, kiedy już
zaparkował na swoim podwórku i zgasił silnik.
Tomek odetchnął.
– Pocałuj mnie. Proszę?
Zack uśmiechnął się do niego i z radością
nachylił, żeby pocałować swojego chłopaka. Tomek objął go za szyję i westchnął,
czując, że jego spięte mięśnie się lekko rozluźniają. Może nie będzie aż tak
źle? W końcu miał przy sobie Zacka. Zack na pewno ogarnie swoich rodziców. Poza
tym, chyba nie był aż taki zły, co? Nie pochodził może z jakieś wspaniałej,
bogatej rodziny, ale… ale zależał mu na Zacku, a to chyba było najważniejsze,
prawda? To, że nigdy by Zackowi nie zrobił krzywdy i że chciał dla niego jak
najlepiej. Nie mogą go za to potępiać. Po prostu nie mogą.
Prawda?
***
Wiem, że czekaliście na ten obiad u Zacka, ale to w następnym rozdziale. Jeśli są jakieś błędy albo nawypisywałam głupoty, dajcie mi znać.
Następny rozdział postaram się dodać do końca przyszłego tygodnia, bo to w sumie ostatni tydzień, kiedy jeszcze w miarę mam czas, potem mam takie combo, że się nie pozbieram. Wyobrażacie sobie, że ostatnie kolokwium mam 12.06., a pierwszy egzamin 15.06.? Ach, żeby bylo zabawniej, to pierwszy termin (kolokwium), więc jeśli ktoś nie zda, musi przyjechać to zaliczyć we wrześniu. Ktoś chce za mnie zatrzelić tę babę czy muszę wziąć sprawę w swoje ręce?
Dobra, nie marudzę więcej. Mam nadzieję, że nie będziecie rozczarowani tym rozdziałem. Jak widać, skupia się na Bastianie, który sam nie wie, czego chce. Wychodzi na to, że po prostu ktoś musiał powiedzieć mu wprost, tak jak Ania, że jest idiotą. Powoli zaczęło działać :)
Miłego weekendu i pozdrawiam!
Pewnie, że czekałam i muszę pójść głodna spać:-)
OdpowiedzUsuńNa początku samym piszesz o matce Zacka i jest ego zamiast jego, więcej błędów nie rzuciło mi się w oczy. Super rozdział, nie mogę się doczekać tej kolacji i tego jak Bastian się zmieni. Weny. Pozdro
OdpowiedzUsuńJa chcę nowy rozdział i to jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńBoski
Dużo weny
Pozdrawiam
Ja też chcę już nowy rozdział, kocham to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńI bardzo bardzo chcę aby nic się między Zackiem a Tomkiem nie zepsuło, uwielbiam ich razem.
Pozdrawiam
Uwielbiam to opowiadanie, jest cudowne :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się obiadku u rodziny :) Mam nadzieję, że Tomek nie wybiegnie z płaczem z domu Zacka, a rodzice Zacka zaakceptują Tomka :)
Mam nadzieję, że teraz Bastian przełamie się i przestanie się ukrywać.
Ania jest super psychologiem :)
Pozdrawiam :)
Dużo weny :)
P.S. Przykro mi to mówić, ale w tym rozdziale zauważyłam trochę literówek:
-– „Nie pal, bo będziesz impotentem – rzucił Tom z uśmiechem”- czemu Tom a nie Tomek jak zawsze podkreślał Tomek, że ma na imię Tomek a nie Tom
-„ Ego matka była chirurgiem a ojciec prawnikiem”- chyba jego matka
-„Wiedział, że nie parzyła, ale on czul”- czuł
-„, jeden z chłopaków nawet jest otwarcie gejem,”- otwartym
-„Jestem przekonana, że to wszystko zaczęło się od twoje matki. To ona nastawiła cię w te sposób do życia”- od twojej i s ten sposób
-„Bastian przełknął i wziął od niego kartkę”- od niej kartkę
-„Może nawet nie dlatego, że zrobił komuś coś tam strasznego.”-tak strasznego
-„Był otarty jak jeszcze chyba nigdy”- nie wiem czy o to ci chodziło czy może miało być był otwarty
-„ ale… ale zależał mu na Zacku, a to”- zależało
Jeszcze raz WENY :)
Czekałam tyle na ten odcinek i wreszcie jest! Strasznie jestem zawiedziona, że nie było tej kolacji, ciekawa jestem jak Tomek na niej wypadnie. :)
OdpowiedzUsuńNie podobała mi się za to rozmowa Ani z Bastianem. Wiem, że to co czytam to tylko fikcja literacka, ale i tak mnie skręca jak się czyta a o takim braku profesjonalizmu ze strony psychologa. Miałam wrażenie, że Ania na Bastiana zwyczajnie napadła, nie podobał mi się "ton" rozmowy i przerywanie a argument z samego końca, że inni maja gorzej (tzn. Tomek), to ostatnie co powinna powiedzieć. No i nie powinna wspominać o sytuacji swoich innych pacjentów, bo niby nie wymieniła nikogo z nazwiska, ale nie zdziwiłam bym się gdyby Basian się domyślił, że mówiła o Tomku.
W każdym razem czekam na next i mam nadzieję, że pojawi się szybciej. Pozdrawiam!
Zgadzam się z tym, że zachowanie Ani mogło wydawać się nieprofesjonalne, pewnie w każdej innej sytuacji pomyślałabym to samo, ale... :) nie wydaje Ci się, że Bastian to osoba, która bez przysłowiowego kopa po prostu nie ruszy dupy i nie weźmie się za siebie? Ania jest cholernie dobrym psychologiem i ma nosa do ludzi. Ktoś musiał sprowadzić Bastiana do parteru i nie pozwolić mu bronić się wciąż tymi samymi beznadziejnymi argumentami. Zwróć też uwagę, jak zręcznie poradziła sobie z Tomkiem i delikatnie wyciągnęła od niego wszystko, a potem pomogła mu zmienić się z powrotem w tego fajnego i pogodnego nastolatka, jakim był kiedyś:) No i bezbłędnie oceniła przypadek Paula, kiedy Kacper poprosił ją o pomoc. Nie bądź dla niej zbyt surowa.
UsuńPozdrawiam!
Uwielbiam to opowiadanie więc za to muszę Ci oddać dużo szacunku ale moim zdaniem powinnien być jeden główny wątek i dwa mniejsze...w przypadku dwóch dużych jak teraz, wszystko się ciągnie a ludzie niecierpliwią bo nie ma czego chcą.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że nie masz czasu i masz swoje życie ale prowadzenie tego w taki sposób jest zasmucające bo np. ja preferuje Tomka i Zacka, Bastiana lubię ale jest to często nudnawe a więc jak jest o nich rozdział to mentalnie wariuje bo chce Tomka...no to tyle lamentu
Dobrze Cię rozumiem, bo sama też zazwyczaj mam jedną ulubioną parę w opowiadaniu - i jest to zazwyczaj ta poboczna :) Tak naprawdę to KacperxPaul i BastianxAdam mieli być pobocznymi pairingami, nie spodziewałam się, że te wątli będą potrzebowały aż tyle przestrzeni w opowiadaniu. No ale... pocieszę Was tym, że już bliżej niż dalej do końca i coraz więcej będzie o Tomku i Zacku.
UsuńPozdrawiam!
Ja chce Kacpra i Paula - to oni cały czas mnie nakręcają , a szczególnie postac Kacpra , nie wiem dlaczego własnie on , chyba tak po porostu... Nie mówię ,że opisywane sytuacje związane z resztą są nudne , tylko po prostu cierpie ,gdy Kacper pojawia się raz na jakiś czas i do tego na tak krótki fragment tekstu. Czy można liczyc na jakies dłuższe wątki z nim związane ?
OdpowiedzUsuńTaaak, spokojnie, jeszcze o każdej z par wiele się pojawi:) Nawet nie macie pojęcia, jak bardzo chciałabym mieć już wszystko napisane i tylko Wam wstawiać rozdziały. No ale niestety, rzeczywistość kopie nas wszystkich po dupie i nie ma tak kolorowo. Trzeba po prostu czekać:(
UsuńPozdrawiam!
Bardzo jestem ciekawa gdzie Ania wysłała Bastiana, czyżby miałby to byc skok na głęboką wodę czyli jakiś klub gejowski ? :) He he - może jak sie chłopak opatrzy na innych to zacznie to normalniej traktować :) Oczywiście xzekam też z niecierpliwością na obiad uz rodzicami Zacka i na przemianę Kacpra w kochającego faceta :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
Pewnie wysłała go do Tomka
UsuńNo właśnie Tomuś, tego byś raczej nie chciał >:)
OdpowiedzUsuńPowtórzę: Fajną ma mamę xD
Oho, no to się zaczyna...
To tylko dwa tygodnie? :O Czuję się jakby minęły miesiące :O
Też bym się martwiła spotkaniem z przyszłymi teściami, Mnie na szczęście to nie czeka :3 Mam zamiar umrzeć sama, otoczona Malamutami i Shibami.
Oj, będzie się działo. Coś czuję, że Tomek nie będzie miał za łatwo i tak szybko nie zdobędzie sympatii rodziców Zacka.
Dasz radę Bastian! Wierzę w ciebie! Bastian! Bastian! Bastian!
Uda ci się!
Chciałabym kiedyś spotkać takiego fajnego psychologa... Większość, która ze mną rozmawiała stwierdziła, że to początek choroby psychicznej. Ja jakoś jednak się trzymam! Jacek mieszkający w szafie może to potwierdzić!
Brawo Bastian! Jestem z ciebie dumna! Dobrze wiem, że to musiało być okropne :/
Słuchaj Pani Doktur Bastianku. Ta kobieta mądrze prawi.
Kochany starszy braciszek ♥ Ja niestety brata mam, ale... Eh.
Idziemy do klubu dla gejów! Jedziesz Bastian >:)
Oj, pomyłka. Ona go wysłała do Tomka! Będzie jazda *gwizd gwizd*
Taka magia psychologów. Znam to. Moja mama była terapeutką, a ja lepiłam w glinie z jej pacjentami. Mieliśmy zadziwiająco dużo wspólnych tematów...
Dasz radę Tomuś! Jesteś dzielny, a poza tym masz ze sobą chłopaka i przyjaciela! Oni cię obronią!
Może jak jego rodzice zobaczą, że z Tomka takie chuchro to mu odpuszczą?
Ale, ale... jak to "w następnym rozdziale"? ;-;
Czekam z niecierpliwością na nast rozdział , kiedy mozna sie go spodziewać ?
OdpowiedzUsuńChciałam go wstawić do jutra, ale chyba nie zdążą go dokończyć:/ Przyszły tydzień to największe combo w tym roku akademickim, więc ciężko coś powiedzieć, CHOCIAŻ... wiecie jak to jest. Człowiek się powinien uczyć, a kończy na robieniu głupot =.=' Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że nawet jeśli nie jutro, to pewnie jakoś w tygodniu. Na pewno do przyszłej niedzieli, ale nie sądzę, żeby aż tyle mi zeszło.
UsuńPozdrawiam!
Trzymamy kciuki bo tu usychamy z pragnienia tej kolacji u rodziców Zacka ^^
UsuńI jak idzie? Mam nadzieje, że ten tydzień był udany i juz za Tobą te trudnosci..
OdpowiedzUsuńCzy uda się wstawić rozdział jutro? Już nie mogę się doczekać i odświeżam cały dzień XD
OdpowiedzUsuńHej opowiadanie super hmm zastanawia mnie adres który Bastian dostał od Ani nie wiem skąd ta myśl że to adres Tomka
OdpowiedzUsuńPS ostatnia osoba widziana w 2015 nie wiem czy ktoś czyta komentarze pisane 2 lata później ??