piątek, 24 marca 2017

16.Konfrontacja

Mógł się domyślić. Totalnie mógł się domyślić.
Ale nieee… Nie domyślił się.
Stiles westchnął ciężko bujając się na krześle i przygryzając końcówkę ołówka. Chciał skończyć zadanie domowe jak najszybciej, bo niedługo miał do niego przyjść Derek. Ojciec Stilesa dotrzymywał – jak na razie – słowa i nie próbował ich więcej zawstydzać. Nie, żeby to miało już coś zmienić, bo John dopiął swego.
Derek nie chciał uprawiać z nim seksu.
Ostatnie dwa miesiące Stiles zadowalał się tym, co robili. Nie, żeby robili jakoś bardzo dużo. Derek pilnował się, żeby nie dotykać jego krocza, co najwyżej macać Stilesa po tyłku. Trochę się dotykali, głównie przez ubrania, ale to tyle. Stiles odliczał dni do swoich osiemnastych urodzin, nie mogąc się doczekać, aż wreszcie będzie dorosły i będzie mógł się bezkarnie kochać ze swoim chłopakiem. W międzyczasie Peter dostał opiekę nad Isaac’iem, którego ojciec, jak się okazało, był brutalnym skurwysynem, Chris Argent okazał się partnerem Petera tak jak Stiles był Dereka, John nawet pozwolił Derekowi nocować w weekendy, pod warunkiem że drzwi do pokoju Stilesa były otwarte i kilka innych, pewnie nawet istotnych kwestii, o których Stiles nie chciał myśleć, bo to nie było ważne w tej właśnie chwili.
Ważne było tylko to, że Derek nie chciał. Się. Z nim. Kochać.
Stiles próbował. Och, matko, jak on próbował. Wszystkiego, co tylko przyszło mu do głowy po kilkugodzinnym przeszukiwania odmętów Internetu. Nie działało absolutnie nic. Stiles wiedział, że Derek jest podniecony i tak dalej, ale nie zmieniało to faktu, że kiedy zaczynało się robić… konkretniej, Derek zawsze się wycofywał. Tak jak powiedział ojciec Stilesa, twarda była z niego sztuka (i to nie w tym sensie, w jakim chciał Stiles). Opierał się za każdym jednym razem, co trochę podkopywało pewność siebie nastolatka. Nie, żeby już na samym początku jakoś dużo jej miał czy coś.
Stiles nie wiedział, o co chodzi. Postawa jego chłopaka w pierwszej chwili tak go zaskoczyła, że zupełnie nie wiedział, jak zareagować, a to mu się nieczęsto zdarzało.
Westchnął ciężko, rozwiązując do końca równanie i zamykając zeszyt.
Dlaczego Derek go nie chciał? Od jego osiemnastych urodzin minął już miesiąc. Stiles gimnastykował się na wszystkie sposoby, żeby sprowokować Dereka. Po internetowym fiasku  nawet wziął kilka lekcji uwodzenia u Lydii, ale nic nie zadziałało. Kompletnie nic. A skoro techniki Lydii nie działają to a) Derek wbił sobie do głowy, że jeszcze nie i twardo się tego trzyma albo b) Stiles nie był dla niego zbyt atrakcyjny i łatwo było mu się oprzeć.
Westchnął po raz kolejny.
- Co tak wzdychasz?
Aż podskoczył i omal nie przewrócił się do tyłu z krzesłem. Derek na szczęście w mgnieniu oka znalazł się tuz przy nim i go podtrzymał.
- Dostanę kiedyś przez ciebie zawału! – poskarżył się, obracając głowę. – Czemu nie używasz drzwi wejściowych? Mój tata obiecał, że nie będzie do ciebie strzelał.
- Tak jest zabawniej – odparł Derek spokojnie, obejmując go w pasie. – Zawsze reagujesz dokładnie tak samo.
- Ciekawe dlaczego?! – spytał z sarkazmem. Ochota na sprzeczkę szybko mu przeszła, kiedy Derek objął go mocniej i zaczął całować po karku. Stiles odchylił bardziej głowę, robiąc mu więcej miejsca. Z jakiegoś powodu Derek uwielbiał wąchać i całować jego kark. I robić mu tam malinki. Stiles zauważył, że Scott zaczął robić Allison dokładnie to samo po przemianie, więc musiało mieć to związek z tym, że obaj byli wilkołakami. Nie przeszkadzało mu to i nie obawiał się Dereka, więc bez wahania zawsze pozwalał mu miziać tę część swojego ciało, nawet jeśli wolałby, żeby Derek miział tak chętnie też inne.
Egh…
- Odrobiłeś już zadanie domowe? – spytał Derek, odsuwając się lekko. John powiedział, że Derek może zostawać na noc w weekendy i zabierać Stilesa na randki tylko pod warunkiem, że ich związek nie będzie wpływał na osiągnięcia Stilesa w szkole. Gdyby jego oceny się pogorszyły, Derek szybko straciłby te przywileje. Z tego powodu obaj pilnowali, by tak się nie stało.
- Tak, akurat skończyłem.
Derek odsunął się i zdjął swoją skórzaną kurtkę, odwieszając ją na oparcie krzesła. Usiadł na łóżku.
- Pytałeś już tatę? – spytał.
Stiles westchnął. Znowu. Derek uniósł brwi, widząc jego minę.
- Tata doszedł do wniosku, że to nasze chodzenie do lasu jest bardzo podejrzane – powiedział. – Chyba myśli, że wymykamy się tam na gorący seks czy coś. Nie wiem. Stwierdził, że skoro chcemy tylko się trochę powłóczyć z plecakami i spać pod namiotem, to chętnie wybierze się z nami, bo akurat ma wolne – zakończył grobowo.
Stiles chodził z Derekiem, bo Derek lubił mieć go przy sobie, gdy buszował po lesie w postaci wilka. Często chodzili godzinami, ganiali się, wygłupiali w wodzie lub Derek uczył Stilesa walczyć. Tym razem Derek zaproponował, żeby rozbili w lesie namiot i spędzili tam noc. Stiles miał nadzieję, że Derek planuje to, na co czekał od kilku miesięcy. Była to jedyna rzecz, która powstrzymywała go przez wypaleniem czegoś w stylu „czemu nie chcesz mnie bzykać? Nie jestem wystarczająco atrakcyjny?!”. A potem spytał tatę o pozwolenie, a ten nagle wprosił się na tę wyprawę i Stiles wiedział, że cokolwiek Derek miał lub nie miał w planach, nie było już o tym mowy.
Widząc minę Dereka Stiles podejrzewał, że wilkołak nie planował niczego zbereźnego. Skrzywił się trochę, bo obecność osoby trzeciej wykluczała przemianę w wilka, ale nie przyjął tego tak źle, jak Stiles. Bo Stiles był zdruzgotany. Zdewastowany. Załamany. Nieszczęśliwy. Przybity. Przygnębiony. Rozbity. Przygaszony. Zdołowany… Tak, szukał w Internecie synonimów, by móc wystarczająco dobitnie wyrazić swoje uczucia, gdy już przyjdzie na to pora.
- No, trudno – stwierdził Derek, drapiąc się po szyi. – Gdybyśmy chcieli to teraz odwołać, wydałoby mu się to tylko jeszcze bardziej podejrzane.
- Wiem. Będziemy musieli rzeczywiście tylko pospacerować i zachowywać się jak najmniej podejrzanie. Nie, żebyśmy robili coś podejrzanego na tych wyprawach.
Tak, subtelność zdecydowanie nie była mocną stroną Stilesa.
- Chodź tutaj – powiedział Derek, wyciągając do niego rękę. Stiles zagryzł dolną wargę i podszedł do swojego chłopaka. Derek chwycił go za nadgarstek i pociągnął na siebie. Sekundy później nastolatek leżał na łóżku pod Derekiem, obejmując go za szyję i całując w najlepsze. Derek złapał go za tyłek. Wilkołak był entuzjastą głębokich pocałunków. Stiles już zauważył, że Derek owszem, lubił się całować, ale najbardziej odpowiadały mu te głębokie pocałunki, kiedy mógł wsunąć język w usta Stilesa i penetrować je bezkarnie aż do utraty tchu.
Tak jak zwykle, gdy tylko sytuacja zaczęła robić się choć trochę bardziej gorąca, Derek odsunął się z cichym westchnieniem.
Stiles miał dość tego bullshitu.
- Nie – wymamrotał, zaciskając palce na karku wilkołaka i przyciągając go z powrotem do siebie. Oplótł go nogami w pasie najmocniej jak umiał, ocierając się o niego lekko.
- Stiles… - mruknął Derek, oddając pocałunki, ale z mniejszym zaangażowaniem niż chwilę wcześniej. – Twój tata jest na dole.
- W środę go nie było, a też nie chciałeś posunąć się dalej – odparował. Miał siedzieć cicho do ich nocowania w lesie pod namiotem, ale skoro jego ojciec wkroczył do akcji i wszystko popsuł, nie było sensu dłużej tego odwlekać. Chciał mieć czarno na białym, dlaczego Derek go odpychał.
- Stiles… - zaprotestował cicho wilkołak, kładąc mu rękę na ramieniu i odsuwając się. Spojrzał na niego poważnie. – Nie dzisiaj.
- A kiedy?
Nastolatek wiedział, że brzmi jak rozkapryszony dzieciak, ale co miał na to poradzić? Niby dlaczego nie mogli tego zrobić? Całowanie się było super i w ogóle, ale miesiąc temu skończył już osiemnaście lat! Według prawa mógł uprawiać seks. Jeśli Derek z jakiegoś powodu nie chciał, to w porządku, ale mógł chociaż z nim o tym porozmawiać, a nie unikać konfrontacji za każdym jednym cholernym razem.
- Nie musimy się nigdzie spieszyć – odparł Derek wymijająco.
Stiles podciągnął się bardziej do góry, odsuwając od wilkołaka i usiadł.
- To nie jest odpowiedź i dobrze o tym wiesz – rzucił. Zapadła cisza. Derek patrzył na niego taksująco przez dłuższą chwilę. Stiles zagryzł dolną wargę. – Ugh… Uhm… nie chcesz? – spytał niepewnie. – Jeśli… - przełknął ciężko – jeśli nie pociągam cię w ten sposób i twoje wilkołacze zmysły widzą we mnie tylko twojego przyjaciela czy coś w tym stylu, to możesz mi o tym powiedzieć. Nie chcę, żebyś czuł się z tym wszystkim – zrobił nieokreślony ruch ręką – niekomfortowo.
Znowu zapadła cisza. Stiles patrzył niepewnie na bruneta, z sercem dudniącym mu mocno w piersi. Trochę się obawiał tego, co Derek ma na ten temat do powiedzenia, ale wolał prawdę niż błądzenie po omacku.
Derek przetarł twarz dłońmi.
- Nie jestem dobry w takich sprawach – rzucił wilkołak.
- W seksie? Przypominam ci, że nie mam żadnego…
- Nie, nie w seksie. W takich rozmowach.
- Och.
Derek przez chwilę jeszcze się wahał, po czym chyba podjął decyzję, bo przysunął się do niego bliżej i złapał go za rękę. Stiles mało nie dostał palpitacji serca, kiedy Derek ułożył sobie jego rękę na kroczu i delikatnie zacisnął tam jego palce.
- Naprawdę myślisz, że nie chcę? – spytał spokojnie.
Chciał. Jeśli by oceniać po stanie podniecenia Dereka w tej właśnie chwili, zdecydowanie chciał. Może nawet bardziej niż Stiles.
- Więc w czym problem? – spytał Stiles, nie rozumiejąc. Spojrzał Derekowi w oczy. Mimowolnie pogładził palcami wypukłość w spodniach bruneta, nie mogąc uwierzyć, że udało mu się jej dotknąć. Derek totalnie nie pozwalał na takie zagrania wcześniej. Od czasu ich pierwszych wspólnych wyjść niewiele się zmieniło.
- Ugh… Po pierwsze naprawdę uważam, że mamy czas – powiedział niepewnie. Odsunął dłoń Stilesa ze swojego krocza i wypuścił powietrze. Stiles zdał sobie sprawę, że do tej pory musiał je wstrzymywać. – Też miałem kiedyś osiemnaście lat. Wiem, że seks wydaje ci się czymś atrakcyjnym i kuszącym i że chętnie pozbyłbyś się dziewictwa, ale, wierz mi, nie ma sensu się spieszyć. – Stiles już otwierał usta, by zaprzeczyć, ale Derek uciszył go wzrokiem. – Też przez to przechodziłem, okej? Wiem, jak się do tego podchodzi w twoim wieku. Osiemnastolatki traktują dziewictwo jak zarazę i chcą się jej jak najszybciej pozbyć. Wiem, że jesteś dojrzały jak na swój wiek, ale chciałbym, żeby twój pierwszy raz… nasz pierwszy raz razem… był wyjątkowy. Mój nie był i nigdy tego nie zmienię.
- Ja też tego chcę! Ja…
Derek znowu go uciszył wzrokiem.
- Dodatkowo sprawę komplikuje mój wilk. Moje ciało, każda jedna jego cząstka, rozpoznaje w tobie mojego partnera. Mój wilk chce cię posiąść i zaznaczyć w każdy z możliwych sposobów. Nie jestem pewny, czy dam radę się kontrolować. Mógłbym zrobić ci krzywdę, gdybym poddał się instynktom, a na to nie mogę sobie pozwolić. Chciałbym najpierw… oswoić się z tym, że mam cię przy sobie i zyskać pewność, że dam radę się opanować.
- Może ja nie chcę, żebyś się opanowywał – rzucił Stiles.
Derek zawarczał cicho. Jego oczy zabłysły na krótko na niebiesko.
- I dlatego wiem, że jeszcze nie jesteś na to gotowy. Doświadczona osoba mogłaby uciec z krzykiem, gdybym zrobił z nią to, co chodzi mi po głowie.
Stiles mimowolnie się zarumienił. Nie miał pojęcia, czy jest bardziej podniecony, czy zawstydzony.
- Ale…! – Derek znowu zawarczał. – Okej, w takim razie kompromis! Nie możesz stawiać na swoim i już! Ja też mam coś do powiedzenia.
- Stiles, nie stawiam na… - zaczął Derek, ale Stiles go zignorował.
- Nie chcesz uprawiać seksu… Tego wiesz, „twój mały i mój tyłek” seksu, okej. Ale robótki ręczne i obciąganie chyba moglibyśmy dorzucić do tego, co już robimy? I spanie nago, jeśli mojego taty nie ma w domu.
- Jak twojego taty nie ma w domu, to nie mam prawa tu spać – zauważył Derek.
- Jakby to cię kiedykolwiek powstrzymało – odbił piłeczkę Stiles. Cała ta rozmowa była bardziej niż zawstydzająca, ale skoro powiedział „A”, zamierzał też powiedzieć „B”. Niech go szlag, jeśli tak po prostu się podda. – Nie musimy iść na całość. Po prostu… możemy coś dorzucić do repertuaru.
- Mam rozumieć, że nie wystarcza ci to, co robimy?
Stiles umilkł. Kompletnie nie o to mu chodziło. Derek pewnie o tym wiedział, ale akurat teraz zebrało mu się na elokwencję i obracanie kota ogonem. Stiles nie sądził, że zatęskni za czasami, kiedy Derek w większości przypadków milczał. Teraz już tak dłużej nie robił, nie kiedy był ze Stilesem.
- Dobra! Niech ci będzie! – powiedział sfrustrowany. Nie zamierzał Dereka do niczego zmuszać, jeśli ten rzeczywiście czuł się z tym tak niekomfortowo. Było mu po prostu trochę przykro. Niby wiedział, że Derek nie ma nic złego na myśli i tak dalej, ale i tak z jakiegoś powodu było mu przykro. I chyba chciało mu się trochę płakać. Po dłuższej chwili ciszy zapytał. – Co oglądamy?
Derek przez dłuższą chwilę nie odpowiadał. Na pewno dzięki swoim wilkołaczym zmysłom wyczuł, że Stiles nie jest zbyt szczęśliwy po ich rozmowie i zastanawiał się, co z tym zrobić.
- Stiles – zaczął, ale nastolatek mu przerwał.
- Okej, czyli Gwiezdne Wojny.
Derek jęknął tylko cicho, ale nie zaprotestował w żaden inny sposób.
I dobrze! Chciał postawić na swoim, proszę bardzo! Ale Stiles nie zamierzał cierpieć w milczeniu! Nie powie na ten temat ani słowa, ale Derek dokładnie będzie wiedział, jak bardzo Stiles jest nieszczęśliwy i czy to jest wina.
Mimo tego, że było już dość późno, na dworze ciągle było gorąco. Za dwa tygodnie Stiles miał wreszcie skończyć trzecią klasę i nie mógł się doczekać całych długich wakacji, które mógł spędzić z watahą w lesie. I nocowania u Dereka.  Miał już osiemnaście lat, więc ojciec nie mógł go zmusić, żeby wracał na noc do domu. I nie sądził, żeby w ogóle próbował. Skoro już jakoś zaakceptował fakt, że Stiles chodził z Derekiem, nie powinien robić problemów. Od początku nie miał złudzeń co do tego, co dzieje się wtedy, gdy nie może ich pilnować, więc nie będzie miał nic przeciwko, że Stiles spędza noce poza domem ze swoim chłopakiem, nawet jeśli nie będzie zachwycony. Stiles kochał za to swojego tatę.
Derek jakoś przetrzymał cały film, chociaż już po kwadransie wyraźnie miał dość. Nie odezwał się jednak ani słowem, dobrze wiedząc, czemu Stiles kazał mu to oglądać. Po raz kolejny. Niby siedzieli przytuleni i całowali się trochę w trakcie oglądania, ale Stiles zachował dystans, a Derek nie próbował na siłę go od tego odwieść. Widocznie doszedł do wniosku, że musi mu dać trochę czasu, żeby ochłonął. Pff! Jego niedoczekanie.
Trzy dni później, kiedy wybrali się na zaplanowaną przez siebie wcześniej wyprawę, Stiles dalej był w podłym nastroju. Obecność jego ojca ani trochę nie poprawiała sytuacji. Szli już dobre dwie godziny, w większości w ciszy. John spoglądał na syna i Dereka co jakiś czas, wyraźnie czując, że coś jest nie tak. Nie był na tyle głupi, by o to pytać. Wiedział, że jeśli będą chcieli mu powiedzieć, to powiedzą.
Stiles westchnął tylko cicho, poprawiając plecak. Łażenie w taki sposób było takie nudne. Zazwyczaj Derek zmieniał się w wilka i razem szli w las. Czasami Stiles rzucał Derekowi patyki, które ten gonił. Czasami Derek gonił jego. Czasami siłowali się w wodzie (Derek zawsze wygrywał), czasami Derek uczył Stilesa walczyć, czasami… czasami po prostu tarzali się po lesie i całowali. Ich wyjścia były bardzo urozmaicone. Derek nie mógł rozmawiać w postaci wilka, więc to Stiles dużo mówił. Jakoś tak… bez problemu potrafił zrozumieć Dereka w postaci wilka. I ciągle nie mógł się nadziwić tego, jaki piękny był w tej postaci.
Jego tata wszystko zepsuł. Stiles nudził się jak mops. Próbował liczyć mijane drzewa, ptaki, stawiane przez siebie kroki, rozkładać swoje myśli na czynniki pierwsze i liczyć ilość słów w zdaniu, sylab, potem liter… Wszystkiego, a po dwóch godzinach i tak miał już dość.
Spojrzał na Dereka kątem oka.
- Myślałeś o tym, co chcesz robić, kiedy Stiles pójdzie do college’u? – spytał John znienacka.
Stiles przeniósł wzrok ze swojego chłopaka na tatę. Cieszyło go, że założył, że on i Derek będą do tego czasu razem, a nie rozgłaszał na prawo i lewo, że pewnie wkrótce nie będą mogli na siebie patrzeć. Tak, zdecydowanie, jego tata był najlepszy.
- Pójdę razem z nim – powiedział Derek spokojnie. Targanie na sobie plecaka z większością ich rzeczy kompletnie nie robiło na nim wrażenia, nawet się nie spocił. Cholerne wilkołaki. – Skończyłem studia pierwszego stopnia, chciałbym je kontynuować. Potem może nawet zrobiłbym doktorat, jeśli Stiles chciałby robić też studia drugiego stopnia.
- Nie myślałeś, żeby pójść już w tym roku? – spytał John trochę podejrzliwie.
- Mógłbym, ale po tym wszystkim, co przydarzyło się mojej rodzinie… Nie potrafiłbym tak po prostu wrócić na studia. Chciałbym najpierw spędzić trochę czasu z rodziną… No i Cora skończy szkołę w tym samym czasie co Stiles, więc moglibyśmy pójść razem.
John skinął głową. Dobrze rozumiał jego punkt widzenia.
- Muszę na stronę – ogłosił Stiles. – Dogonię was, okej?
- Jasne – odparł Derek.
Stiles słyszał, że jego tata zadaje Derekowi kolejne pytania, ale już nie usłyszał odpowiedzi. Wszedł trochę w las i zdjął plecak, chcąc dać plecom odpocząć choć przez krótką chwilę. Rozpiął rozporek w swoich rybaczkach i z westchnieniem zaczął sikać. Mimowolnie cieszyło go, że Derek chce poczekać na niego z pójściem do szkoły i że nie będą musieli się rozstawać, jak Stiles skończy lic…
Zamarł i spojrzał ze zdumieniem na białego wilka idącego spokojnie w jego stronę. Stiles pospiesznie zapiął spodnie i cofnął się ostrożnie. Wilk spojrzał prosto na niego i zrobił głupią minę. Stiles dałby sobie rękę uciąć, że zwierzę właśnie się do niego uśmiechnęło.
Szybko jednak skarcił się za to. Chyba za długo przebywał z watahą, skoro każdego wilka postrzegał jak wilkoł…
Oczy zwierzęcia zajarzyły się na żółto i Stiles już wiedział.
Wilk zawarczał i rzucił się w jego stronę. Stiles obrócił się na pięcie i zaczął uciekać.
Treningi z Derekiem i czasami resztą watahy widać zrobiły swoje. Idealnie wyczuł moment, kiedy wilk go dogonił. Zerwał z szyi naszyjnik i zacisnął mocno dłoń na ciemnym oczku, po czym rzucił pyłem w stronę wilka. Wilk zaskomlał i zwolnił. Stiles tylko obejrzał się, by mieć pewność, że wilkołak chwilowo go zostawił w spokoju, i pognał co sił w nogach za swoim ojcem i chłopakiem.
- Derek! – krzyknął. – Derek!
Słyszał za sobą warczenie, co musiało oznaczać, że wilk już się otrząsnął po porcji trucizny, jaką zaserwował mu Stiles. Wybiegł spomiędzy drzew prawie idealnie na Dereka i swojego ojca, którzy biegli w jego stronę zaalarmowani jego krzykiem.
Oczy Dereka zajarzyły się na niebiesko i ryknął głośno.
- Padnij! – zawołał na wpół zwierzęcym głosem, więc Stiles posłusznie rzucił się na ziemię. Derek przeskoczył nad nim, w locie przemieniając się w wilka i doskakując do napastnika. Oba sczepiły się, walcząc zawzięcie i gryząc się.
Stiles wstał i nie zważając na swoje poranione ręce i kolana zwinął dłonie w rulonik przy ustach i zawył co sił w płucach.
Wilki poruszały się watahami. Skoro pojawił się ten jeden, reszta mogła być w pobliżu. Potrzebowali pomocy.
John był wyraźnie zszokowany. Ręką macał swój bok, gdzie zazwyczaj miał przytwierdzoną kaburę z bronią, ale tym razem jej tam nie było.
- Cofnij się! – powiedział Stiles stanowczo, odsuwając swojego tatę bardziej w tył. Zerwał z ręki bransoletkę i rozgniótł jej oczka w ręce, po czym uniósł rękę do góry i wyobraził sobie krąg. Po chwili jarząb pospolity z oczek bransoletki uformował idealne koło, w środku którego znajdował się Stiles i jego ojciec.
- Stiles, co ty…?
- Nie teraz – przerwał mu, z ciężkim sercem obserwując walczącego Dereka. Z chęcią rzuciłby mu się na pomoc, ale obawiał się, że tylko by mu przeszkadzał.
Głośne wycie przeszło echem przez las i Stiles odetchnął z ulgą. Peter go usłyszał. Peter zamierzał mu pomóc. Dobrze, że alfa dzień w dzień szkolił w lesie Scotta i pomagał przy budowie nowego domu, inaczej zostaliby z tym wszystkim zupełnie sami.
Futro białego wilka zbroczone było miejscami krwią. Niestety na czarnym futrze Dereka nic nie było widać, więc nie miał pojęcia, jak mocno mu się oberwało.
Stiles zagryzł dolną wargę i zacisnął dłonie w pięści. Gdyby tylko mógł coś zrobić!
Wilki odskoczyły od siebie, warcząc i krążąc wokół siebie. Oba machały ogonami gwałtownie, podenerwowane i wściekłe. Biały wilk kulał na tylną łapę i miał rozwalony nos. Sierść na grzbietach obu zwierząt była cała najeżona.
Znowu do siebie doskoczyły, próbując chwycić się za skórę na karku i pogryźć. Derek zaparł się tylnimi łapami i pchnął przeciwnika przednimi, powalając go na ziemię. Dopadł do niego i zaczął szarpać go za gardło, gotowy go zagryźć. Biały wilk zaczął skomleć i odpychać go. Jakoś udało mu się zmienić pozycję i odepchnąć Dereka wszystkimi czterema łapami. Derek przeturlał się i niemal od razu znalazł się z powrotem na wszystkich czterech łapach, gotowy do skoku.
W tym momencie na polanę wbiegły inne wilki – część należała do watahy Dereka, druga część musiała być watahą tego białego. Peter zawarczał, błyskając na intruzów czerwonymi oczami. Jeden z obcych wilków też błysnął czerwonymi. Derek dalej był wyraźnie zły, jego ogon ciął powietrze jak brzytwa.
Nieznajomy alfa przemienił się nagle z powrotem w człowieka. Ich oczom ukazała się dość młoda kobieta z burzą ciemnobrązowych loków okalających jej całą twarz.
Peter również się przemienił.
- Nie przypominam sobie, byście prosili o pozwolenie wejścia na nasz teren – powiedział Peter surowo.
Kobieta uśmiechnęła się.
- Słyszeliśmy, że nowy alfa Hale zamierza podczas najbliższej pełni przyjąć swojego partnera, którym jest nikt inny tylko Argent, ojciec dziedziczki.
- To zamknięta impreza – rzucił Peter.
- Dobrze wiesz, że nie. Prawdziwi partnerzy są niezwykle rzadcy, a ten twój to już całkiem... Chcieliśmy tylko wziąć udział w uroczystości i pogratulować.
- I dlatego atakujecie moją watahę? – Peter uniósł brwi.
 - Col nie miał nic złego na myśli. – Biały wilk usiadł. – Chciał się tylko przywitać. I trochę nastraszyć twojego pupilka.
- Nie obchodzą mnie jego upodobania. Następnym razem rozerwę mu gardło – zagroził Peter.
Kobieta wywróciła oczami.
- Nie bądź taki dramatyczny. Możemy to przedyskutować przy herbacie? Jesteśmy zmęczeni, to była długa podróż.
Peter milczał przez chwilę, po czym z westchnieniem skinął głową. Obejrzał się krótko na Stilesa i jego ojca, po czym powiedział do Dereka:
- Możecie kontynuować swoją wyprawę. Dopilnuję, żeby więcej was nie niepokoili. – Spojrzał na Stilesa z zadowoleniem. – Brawo za refleks.
Potem zmienił się z powrotem w wilka. Chwilę później wszyscy zniknęli, pozostawiając Johna, Stilesa i Dereka samych.
Derek przemienił się z powrotem w człowieka i otrząsnął. Jego ramię i plecy były zakrwawione, ale nie wyglądało to poważnie.
Stiles podbiegł do niego i złapał jego twarz w dłonie.
- W porządku? – spytał, przyglądając mu się uważnie.
Derek skinął głową.
- Kto to, do cholery, był?! – spytał Stiles. – Znacie ich?
- A może najpierw powiecie mi, co tutaj się do cholery stało?! – wtrącił John ostro.
Derek i Stiles spojrzeli na niego. Mężczyzna był blady i wyraźnie zszokowany.
- Ugh…
Stiles czuł się niezwykle malutki pod bacznym spojrzeniem ojca, kiedy Derek poszedł znaleźć ich plecaki i wygrzebać dla siebie jakieś ubrania. John patrzył na syna wyczekująco. Na jego twarzy zdawało się malować tyle emocji, że Stiles miał problem, by je wszystkie odczytać. Jedno było pewne – do jego ojca powoli zaczynało docierać, co zobaczył, i ani trochę mu się to nie podobało.
Po kilku minutach niezręcznej ciszy na polanie wreszcie pojawił się Derek, bez najmniejszego wysiłku niosąc ich plecaki w jednej ręce.
- Rozbijmy się gdzieś i zróbmy przerwę – zaproponował. – Wtedy będziemy mogli porozmawiać.
John patrzył na niego podejrzliwie przez cały czas, jakby się bał, że Derek zaraz z powrotem się przemieni i spróbuje ich pozagryzać. Stiles westchnął cicho. Nie tak chciał mu powiedzieć.
Kolejne minuty upłynęły w niezręcznej ciszy. Gdy w końcu znaleźli jakieś dobre miejsce na postój tuż obok strumyka, by Derek mógł zmyć z siebie ślady walki, John spytał ponownie.
- No? Możecie mi powiedzieć, o co chodzi w tym całym szaleństwie? Bo zaczynam mieć wątpliwości, czy z moją głową wszystko w porządku.
Stiles westchnął i przysiadł na pniu zwalonego drzewa. Podrapał się p karku.
- Ugh, no więc… Wiesz , tato. Wilkołaki?
- Wilkołaki – powiedział John beznamiętnie.
- Wilkołaki – potwierdził Stiles. – Historyjka, którą opowiedział ci Peter i Chris Argent na komendzie? Gerard nie był taki całkiem szalony. – Stiles wzruszył ramionami, siląc się na nonszalancję.
- Stiles. – Rzucił jego ojciec ostrzegawczo.
Derek taktownie milczał, nie chcąc się wtrącać do rozmowy.
Stiles westchnął.
- Okej, pamiętasz, jak po tym napadzie na sklep postrzelono mnie i wrzucono do lasu? – John skinął głową. – Prawda jest taka, że…
Stiles opowiedział ojcu całą historię, zatajając te części, które mogły sprawiać mu kłopoty i załatwić szlaban życia. Nie, żeby cała historia nie była powodem do uziemienia go na wieki, ale cóż... Nie wiedział, ile czasu opowiadał całą historię, ale zajęło mu to sporo czasu. Derek nie odezwał się ani słowem podczas całego tego monologu, przerywanego jedynie pytaniami Johna.
- Pies – rzucił na końcu, zerkając na Dereka. – Ten, którego rzekomo zauważyłeś na dworze. To był Derek.
- Yup.
- Stiles. Masz tak przechlapane, że nawet sobie nie wyobrażasz! – warknął John.
- Ale za co?!
- Za co? Za co?! Wpakowałeś się w coś takiego i jeszcze…! – John był aż cały czerwony ze złości. – Mam ci zakazać się z nim spotykać?! – spytał, patrząc na Dereka z wyraźną niechęcią. Odetchnął głęboko i przetarł twarz dłońmi.
- Nie tak chciałem ci powiedzieć – mruknął żałośnie Stiles. On i Derek myśleli o tym, nawet pytali już Petera, co o tym myśli i Peter wyraził zgodę. Stiles żałował, że nie zebrał się do tego wcześniej.
- Skąd mam mieć pewność, że on nie straci kontroli i nie zrobi ci krzywdy? – spytał szeryf, patrząc na Dereka podejrzliwie.
Stiles westchnął cicho. Podejrzewał, że Derek będzie musiał od nowa zdobywać zaufanie jego ojca i ani trochę mu się to nie podobało.
- Nigdy bym go nie skrzywdził – zaprotestował Derek, po raz pierwszy zabierając głos.
- Tak? A skąd taka pewność?
Stiles pokręcił przecząco głową. Nie sądził, żeby jego ojciec był gotowy na taką wiedz…
- Stiles to mój partner. Wilkołaki parują się na całe życie, nigdy bym nie mógł…
- Słucham?
Stiles jęknął cicho.
- Ugh, wilk Dereka czy whatever postrzega mnie jako swojego partnera. Tego jednego, jedynego.
- I? – John uniósł brwi.
- Dla mnie nie ma już nikogo innego – powiedział spokojnie Derek.
- I obarczasz czymś takim mojego siemn… osiemnastoletniego syna? Jesteś jego pierwszym chłopakiem, na litość boską! Nawet jeśli rzeczywiście tak czujesz, on nie powinien o tym wiedzieć! Nie powinieneś obarczać go taki brzemieniem.
- Ja… - John zgromił Dereka wzrokiem, skutecznie go uciszając.
- On ma tylko osiemnaście lat. Znajdowanie sobie co rusz nowego chłopaka czy dziewczyny to właściwa kolej rzeczy w tym wieku. Nie masz prawa mu tego odbierać, narzucając mu swoje…
- Tato, przestań! – przerwał mu nastolatek. – Mówisz tak, jakbyś umawiał się z całymi zastępami kobiet, a sam szybko zszedłeś się z mamą! Sam mi mówiłeś, że to była twoja pierwsza dziewczyna i że od początku wiedziałeś, że to ta jedyna! Zaprzeczasz sam sobie.
- To nie oznacza, że z wami będzie tak samo.
- Nie oznacza też, że nie będzie! – upierał się Stiles.
- Stiles, wiem, że masz dobre serce – zaczął John. – On nie powinien stawiać cię w takiej sytuacji. Wiem, że nie zostawisz go wiedząc, że jeśli on nie będzie z tobą, to zostanie samotny. Będziesz się z nim męczył, ale będzie ci go szkoda i…
Derek spuścił wzrok i przełknął ciężko ślinę. Stiles spojrzał na niego ze zdumieniem. Nic nie miał na ten temat do powiedzenia? Bo chyba się nie zgadzał z jego tatą, prawda?
Prawda?!
Sądząc jednak po jego minie, zgadzał się. Mało ten, bał się, że dokładnie tak to się skończy.
- Derek! – skarcił go. Nie mógł w to uwierzyć! Pokręcił głową. – W każdym razie, to nie tak. Derek i ja nie jesteśmy jeszcze związani na dobre i na złe. Do tego trzeba przejść specjalny rytuał. Dopóki tego nie zrobimy, Derek może znaleźć sobie kogoś innego… Derek, nie rób takiej miny, sam mi to powiedziałeś! I niby dlaczego zakładasz, że zamierzam z tobą zerwać czy coś? To niedorzeczne.
Derek westchnął cicho.
- Stiles, masz tylko osiemnaście lat. Już ci mówiłem, że w tym wieku…
Stiles wyrzucił ręce w górę.
- O mój boże! Serio?! Będziecie się teraz zasłaniać moim wiekiem przy każdej jednej okazji? Nie jestem głupim dzieckiem, żeby mnie tak traktować.
- Teraz myślisz, że Derek to dla ciebie ten jedyny, ale w przyszłości… - podpiął się John.
- Wiecie co, nie zamierzam tego słuchać – warknął Stiles. – Mam dość tych bzdur. Może od razu dajmy sobie spokój, skoro i tak jestem tylko głupim osiemnastolatkiem i nie wiem, czego chcę. – Spojrzał na Dereka zraniony. – Jak pójdziesz po rozum do głowy, możesz przyjść o tym pogadać, nie wcześniej.
Obrócił się na pięcie i poszedł z powrotem w las. Był wściekły. Co oni sobie myśleli? Że jak miał osiemnaście lat to był jakiś niespełna rozumu czy coś? Nie był głupi, potrafił podejmować decyzje. Wiedział, czego chciał, a chciał Dereka. Tylko jego i już. Nie chciał, żeby Derek żył w ciągłym przekonaniu, że Stiles się nim znudzi lub że chce odejść, a nie robi tego, bo to oznaczałaby samotność dla Dereka. To było takie niedorzeczne. I dlaczego nie mogą się zacząć tym martwić dopiero w momencie, kiedy rzeczywiście zacznie się na coś takiego zanosić? Dlaczego od samego początku muszą zakładać, że im się wszystko sypnie?
To było takie idiotyczne. Z postanowieniem, że wybije Derekowi z głowy te głupoty, ruszył żwawo przez las. Przez ten cały czas przeszli kawał drogi i powrót do domu zapowiadał się na długą wędrówkę.
Trudno. Nie zamierzał tak po prostu słuchać tych bzdur. Już on im pokaże. Cała sytuacja tak zaprzątnęła jego myśli, że zupełnie zapomniał o drugiej watasze i tym, co powiedziała nieznajoma alfa.


***
Hej!
Po ciężkich trudach wreszcie udało mi się napisać ten rozdział. Jeśli jest trochę chaotyczny czy coś, to przepraszam, ale po takiej przerwie ciężko mi się wdrożyć. No i moich problemów ciąg dalszy, więc napisanie tego było dość sporym wyzwaniem, ale udało się!
Tak, oglądałam niedawno "Zmierzch", co zapewne widać po tym rozdziale. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że ta scena pojawiła się w mojej głowie zanim wzięłam się za oglądanie, więc nie zrobiłam tego tak całkiem pod wpływem tego filmu.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał i do następnego!
Pozdrawiam!

12 komentarzy:

  1. Ależ zwroty akcji! Wierzę na słowo, że to nie pod wpływem filmu;)
    Dużo weny życzę, bo teraz na pewno się przyda.
    Pozdrawiam i do następnego;D
    ~kira

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się pod tym co zostało napisane. Rozdział świetny, niesamowity zwrot akcji.
    Weny! ��
    �� Cieszę się, że wreszcie się mogłam przeczytać ten rozdział, ale jak to się mówi lepiej późno niż wcale, choć nie moim zdaniem lepiej pisać powoli, ale być zadowolonym, że niż pisać na siłę i uważać, że jest beznadziejne.
    Pewnie wyszło mi masło i maślane. Jak nie chce ci się czytać to to omiń.
    Jeszcze raz życzę weny i pozdrawiam
    Akira

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się​, że znalazłaś czas na napisanie dla nas rozdziału (świetnego, jak zwykle zresztą).
    Czytając uświadomiłam sobie, że moja postawa jest bardzo podobna do tej Dereka... Czas się wsiąść za siebie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. No to będzie fajnie:-)
    Już się cieszę, mam nadzieje, że Derek trochę się pomęczy, ale Tatusiowi też by się jakaś szpilka przydała:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Po tej sytuacji to wgl sporo minie zanim zrobią ze sobą coś konkretnego 😒😒 Ale się działo xD Miałam przez cały czas gęsią skórkę jak to czytałam. Rozumiem Stilesa, ja też nie lubię jak się mnie traktuję jak osiemnastolatkę która za 5 pięć sekund może zmienić zdanie, nawet jeśli jestem pewna czegoś na 100%. Coś czuję że z tą watahą będą problemy. Oby nie jakieś mega poważne. Ten długo wyczekiwany rozdział był super. Nie mogę się doczekać kolejnego. Weny
    ~Demi Lerman

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rodział! Opłacało sie czekac!!; 3
    Ah ten Derek XD John wcale nie lepszy; / heh...

    W kazdym razie wenu!!;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały rozdział :)
    Cudownie jest znowu wczytać się w tą historię :)
    Nie spodziewałam się, że tak szybko John dowie się o Dereku ale takie przywitanie, poznanie sekretu przeszło moje najśmielsze wyobrażenia, co było wspaniałe :)
    Ciekawe, jak teraz będzie zachowywał się John w stosunku do Dereka, czy może być jeszcze bardziej żenujące dla chłopaków :P
    Derek walczący z popędem Stillsa wygrywa :)
    Nie mogę się doczekać rytuału partnerstwa :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No to się dogadali Derek i szeryf, tylko szkoda że zgadzają się w akurat takiej sprawie. Super był ten rozdział, tyle akcji i wygląda na to że to jeszcze nie koniec biorąc pod uwagę ostatnie zdanie ;) Bardzo dziękuję, ciekawe co nam jeszcze szykujesz? Może Derek zrobi się zazdrosny? A może ktoś z drugiej watachy będzie zarywał do Stillesa? To gy było ciekawie 😉 Dziękuję i pozdrawiam serdecznie 😀

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy następny ?????

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    no pięknie, mogę to zrozumieć, ale traktują wszyscy Stillesa jak dziecko... a on mimo że nie wie o łączącej go więzi z Derekiem to się w nim zakochał... ten atak tego wilka, John i jego reakcja...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)