– Jak on się czuje?
Lekarz spojrzał na
kobietę stojącą przed sobą. Zdawał sobie sprawę, o kogo pyta, nie wiedział
jednak, jak delikatnie przekazać jej to, co musi wiedzieć i jednocześnie się
nie załamać. Miał już naprawdę wielu pacjentów w różnym stanie fizycznym i
psychicznym. Czasami ludzie tracili kończyny lub inne części ciała i wyglądało
to makabrycznie. Przyzwyczaił się do tego. Ale jej dzieciaka było mu po prostu
żal, bo jego historia wydawała mu się po prostu smutna.
– Pani syn miał wiele
szczęścia – powiedział w miarę spokojnie. Chciał jakoś zdystansować się do
całej sprawy, ale tym razem jakoś nie potrafił. Przed oczami ciągle miał obraz
nastolatka, który wręcz zmasakrowany w pewnych miejscach trafił do nich kilka
godzin temu.
– Czy wszystko z nim w
porządku? – dopytywała kobieta z nadzieją. Z tego co wiedział, miała tylko to
jedno dziecko.
– Fizycznie nic mu nie
grozi. Zostanie mu jedynie kilka blizn, jeśli nie zdecyduje się ich usunąć.
– F–fizycznie? –
zająknęła się, wyraźnie zaniepokojona. – A… a psychicznie?
– Tu sprawa wygląda już
zupełnie inaczej – westchnął lekarz. – Z tego co się dowidziałem od
policjantów, którzy się tą sprawą zajęli, pani syn ma problemy w szkole.
Zapewne się tym nie chwalił, dzieci w jego wieku tego zwykle nie robią. Od
jakiegoś czasu go szykanowano.
– Ale… dlaczego?
– Czy syn panią
poinformował o tym, że jest homoseksualny?
Kobieta skinęła
niepewnie głową.
– Tak, wiem o tym,
odkąd skończył piętnaście lat.
– Cóż, pani syn krył
się ze swoją orientacją. Kiedy jego szkolni koledzy dowiedzieli się o tym,
postanowili zabawić się jego kosztem. Szczerze powiedziawszy dawno nie
widziałem osoby w tak złej kondycji psychicznej. To musiało dziać się już
naprawdę długo. – Kobieta zakryła usta dłonią. Zapewne nie sądziła, że może być
aż tak źle. – To, co stało się po zajęciach w szkole nie było tylko znęcaniem
się nad nim. Pani syn prowokował ich do takiego zachowania. On chciał, żeby go
zabili. Nawet im to powiedział. I prawie mu się to udało.
– T–to co ja mam
zrobić? – zapytała, ocierając łzy z policzków. Wyglądała na kompletnie bezradną.
– To tylko sugestia,
ale… Jeśli chce pani znać moje zdanie, Tomek powinien zmienić otoczenie. Pójść do
szkoły w innym mieście, znaleźć nowych przyjaciół, skorzystać z pomocy
psychologa… Jeśli będzie wracał do tego, co się stało, obawiam się, że może
dojść do najgorszego.
– Więc sugeruje pan,
że powinnam go wysłać do kogoś z rodziny?
– Bądź się z nim
przeprowadzić. To, co pani zrobi, nie zależy ode mnie. Uważam po prostu, że Tomek
musi się odciąć od tego, co się tutaj zdarzyło i zacząć życie z czystą kartą
gdzieś, gdzie nikt nie dowie się o jego przeszłości, dopóki on sam nie zdecyduje
się o niej opowiedzieć. Proszę to przemyśleć i postarać się znaleźć jakieś
rozwiązanie. W końcu jest pani jego matką i zna go pani najlepiej. A teraz
proszę wybaczyć, ale czekają na mnie inni pacjenci.
Kobieta skinęła
niepewnie głową. Patrzyła tępo na oddalającego się lekarza, nie wiedząc, co
zrobić. Właściwie była tylko jedna osoba, która na pewno potrafiła jej pomóc,
ale czy mogła sobie na to pozwolić?
Tomek nigdy nie poznał
swojego ojca. Wiedział tylko, że rodzice poznali się na pierwszym roku studiów.
Zaiskrzyło między nimi i długo się spotykali. Nie wiedział jednak, że mimo iż jego ojciec, Kacper, był naprawdę
fajnym, uczynnym i troskliwym chłopakiem, od razu powiedział jej szczerze, że
nie zamierza się wiązać i nie chce mieć dzieci. Seks traktował jak dobrą zabawę,
a na śluby znajomych nawet nie chciał chodzić, bo mówił, że mu ich żal.
Małżeństwo kojarzyło mu się z przysłowiową pętlą na szyję. Matka Tomka początkowo
jeszcze łudziła się, że uda mu się zmienić jego opinię, ale szybko się przekonała,
że to po prostu niemożliwe.
A na drugim roku
jakimś cudem się okazało, że mimo niemal zerowych szans na zajście w ciążę,
jakimś cudem spodziewała się dziecka.
…Kacper krążył nerwowo po pokoju.
– Jak to jest, kurwa, możliwe? – spytał podniesionym głosem.
– Nie wiem! – powiedziała histerycznie, widząc nietęgą minę swojego
chłopaka. Nigdy nie zrobił jej krzywdy, ale w tym momencie się go bała. –
Lekarz sam był w szoku. Powiedział, że takie przypadki można policzyć na
palcach jednej ręki. Mój organizm uodpornił się na leki antykoncepcyjna osiem
razy szybciej niż powinien.
– Ola, mówiłem wyraźnie, że nie chcę żadnego bachora!
– Przecież to nie moja wina! – odparła, ledwo hamując łzy. Wzięła
głęboki oddech i powiedziała to, o czym myślała od momentu, kiedy dowiedziała
się o ciąży. – Chyba będzie lepiej, jeśli… przestaniemy się widywać. Ja nic od
ciebie nie chcę. Jakoś… Jakoś sobie poradzę sama.
– Przestać histeryzować i wyskakiwać z tymi bzdetami rodem z jakiegoś
brazylijskiego tasiemca! – warknął na nią, zatrzymując się na środku pokoju. –
Nie zostawię cię przecież z tym problemem.
– Nie chcę usunąć ciąży.
– Będziesz musiała rzucić studia – mruknął niezadowolony.
Wzruszyła ramionami. Dziwnie się czuła z myślą, że będzie mamą. Na
początku była przerażona tym, że sobie nie poradzi, ale z każdą sekundą
oswajała się jakoś z tą myślą. Wiedziała, że nie pozbędzie się tego dziecka,
nawet jeśli Kacper go nie chce.
– Trudno. Coś wymyślę. Nie ja pierwsza i ostatnia.
– Pomogę ci – burknął zły. Nie chciał żadnego przeklętego dziecka!
Dlaczego to akurat jemu musiało się przytrafić? Na szczęście Ola była typem
osoby, która nie próbowałaby go w ten sposób usidlić, co było jedynym plusem
całej tej chorej sytuacji. – Nie chcę mieć z tym gówniarzem nic wspólnego. Jeszcze
dzisiaj zabiorę swoje rzeczy. Ewentualne szczegóły uzgodnimy telefonicznie.
Uśmiechnęła się do niego smutno. W końcu życie to nie bajka. Nadszedł
już czas, żeby wreszcie to zrozumieć…
Nie dziwiła się, że tak postąpił. No, może
gdzieś tam w głębi siebie żywiła nadzieję, że Kacper jednak zechce zaopiekować
się tym dzieckiem, ale wystarczyło spojrzeć na niego, żeby mieć pewność, że nie
ma na to szans. Nie stać jej było na uniesienie się dumą, więc z niechęcią, ale
przyjęła pieniądze.
Od tamtego dnia nie
widziała go ani razu. Wyjechał do Stanów, do Seattle i stamtąd przysyłał jej
regularnie pieniądze. Gdy Tomek się urodził, napisała mu tylko wiadomość, że
ona i dziecko są zdrowi. Początkowo chciała napisać mu więcej szczegółów, ale
przecież Kacper nie chciał nic wiedzieć o swoim dziecku, więc zrezygnowała.
Może to nawet lepiej, że chłopiec będzie dla niego anonimowy? Sama nie
wiedziała.
Teraz jednak chyba
nadszedł czas, żeby się do niego odezwać i szczerze porozmawiać.
Nie pozwolono jej
zobaczyć syna, bo minął już czas odwiedzin. Zmęczona i roztrzęsiona pojechała
więc do domu, rozmyślając o całej sytuacji. Nie miała żadnej rodziny, do której
mogłaby Tomka wysłać. Nie stać ją było na przeprowadzkę. Pieniądze, które
przesyłał jej Kacper, wydawała na bieżące potrzeby syna, więc wyglądało na to,
że ojciec był dla Tomka jedyną szansą na normalne życie.
Westchnęła ciężko,
stukając palcem w słuchawkę telefonu stacjonarnego. Cóż, jeśli Kacper się nie
zgodzi, będzie szukać innego rozwiązania.
Drżącą rękę wykręciła
odpowiedni numer i z sercem w gardle przyłożyła słuchawkę do ucha. Już po drugim
sygnale usłyszała seksowny, męski głos.
– Halo?
Przez chwilę nie
wiedziała, co powiedzieć. Niby ułożyła sobie w głowie całą rozmowę, ale gdy
przyszło co do czego, nie mogła zebrać myśli.
– Is someone there? –
spytał mężczyzna po chwili.
– K–Kacper? To ty? –
zapytała drżącym głosem. W słuchawce przez chwilę panowała cisza.
– Kto mówi?
– Z tej strony Ola…
Ola Dulska. P–pamiętasz mnie?
– Tak. Oczywiście. – W
jego głosie zabrzmiał lekki sarkazm. – Coś się stało, że dzwonisz?
Otworzyła usta, ale
poza cichym szlochem nic się z spomiędzy nich nie wydostało.
– Ola? Co się dzieje?
Bo chyba coś ważnego, skoro odzywasz się po prawie osiemnastu latach, hm?
– T–tak – wyjąkała,
ocierając łzy. – Ale kompletnie nie mam pojęcia, od czego zacząć.
– Uspokój się i mów –
powiedział mężczyzna ciepło, jakby zachęcając ją do zwierzeń. Cieszyła się, że
mimo tak długiej przerwy miał czas ją wysłuchać.
– B–bo widzisz…
Ch–chodzi o Tomka.
– Kto to jest Tomek?
No, tak… Nie wiedział
przecież, jakiej płci było dziecko ani jak miało na imię.
– T–to nasz s–syn.
Kacper milczał przez
chwilę, a potem zapytał z wyraźną niechęcią.
– Co z nim?
Zapłakała cicho.
– Właściwie nie wiem,
co mam ci powiedzieć… On… jest teraz w szpitalu. Miał operację.
Znowu zapadła cisza.
Ola miała wrażenie, że Kacper specjalnie nie dopytuje o swoje dziecko. Pewnie
nie chciał dawać jej złudnych nadziei, że nagle zaczęło go interesować. Od
początku postawił sprawę jasno – nie chciał mieć z nim nic wspólnego. Przesyłał
pieniądze na jego utrzymanie i na tym kończyła się jego rola. Nie pozwolił się
nawet wpisać w akt urodzenia dziecka. Oczywiście, nie posłuchała go, ale o tym
nie musiał wiedzieć.
– Jest na coś chory? –
spytał w końcu mężczyzna. To byłoby logiczne. Dzieciak mógł potrzebować szpiku
czy czegoś w tym stylu.
– Nie, nie… Po prostu…
Miał problemy w szkole. Spore. I jego rówieśnicy go pobili. Gdyby n–nie sprzątaczka,
zapewne dawałabym ci znać, że wkrótce pogrzeb – zaśmiała się niewesoło, po czym
wybuchła głośnym płaczem.
– Ciii… Uspokój się.
Co się stało? Dlaczego go pobili?
– Bo jest… gejem.
Tutaj bardzo źle traktuje się takich ludzi, a wiesz, jakie dzieciaki są
okrutne.
– Rozumiem. Nie wiem
natomiast, dlaczego mi o tym mówisz. Co ja mam z tym wspólnego?
– Lekarz powiedział,
że jego stan jest ciężki…
– Umiera?
– N–nie. Fizycznie
będzie zdrowy, ale nie p–psychicznie. Ponoć specjalnie prowokował kolegów, żeby
go zakatowali. L–lekarz powiedział, że jeśli nie zmieni otoczenia na inne, to
niedługo zapewne spróbuje się zabić. Nie wiem, co mam robić. Boję się o niego.
– I co chcesz, żebym
zrobił? – spytał. – Mówiłem przecież, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
Przesyłam ci pieniądze!
Miała ochotę
powiedzieć, że to przecież jego syn. Czy naprawdę nic go Tomek nie obchodził?
– Tomek cię
potrzebuje.
– To nastolatek.
Dzieciaki zawsze wyolbrzymiają swoje problemy. To pewnie przejściowe.
Ola zagryzła dolną
wargę. Czuła, że dalsza rozmowa z Kacprem nie ma sensu. Usłyszał, że jego syn
omal nie zginął i nie przejął się zbytnio. Nic się nie zmienił.
Wzięła głęboki oddech
i powiedziała głucho.
– Wybacz, że cię
niepokoję. Obiecuję, że następnym razem będzie to już wtedy, kiedy Tomek
odbierze sobie życie.
– Czekaj! – krzyknął,
zanim zdążyła odłożyć słuchawkę. Odetchnął głęboko. – Naprawdę jest tak źle?
– Lekarz powiedział,
że już dawno nie widział nikogo w tak fatalnym stanie psychicznym. Tomek jest
na krawędzi, a ja nie potrafię mu pomóc.
– Chcesz, żeby
przyjechał do mnie – westchnął mężczyzna.
– J–jeśli się
zgodzisz… On potrzebuje zmiany. Nasze miasteczko jest tak małe, że wszyscy się
znają i ze sobą plotkują. Tutaj nie ma możliwości zmian. Wybacz, to był po
prostu jedyny sensowny pomysł, jaki przyszedł mi do głowy.
– Ile miałby tu
zostać?
– Nie wiem. Nie mam
pojęcia, ile czasu może potrzebować, żeby dojść do siebie.
– Nie sądzę, żeby to
był dobry pomysł, Ola. Mieszkanie ze mną na pewno nie będzie mu się podobać.
– Skąd możesz
wiedzieć? Kompletnie go nie znasz! Ma już siedemnaście lat, a ty dopiero teraz
się dowiedziałeś jak ma na imię.
Kacper westchnął znowu
ciężko.
– Przemyślę to i jutro
z rana dam ci znać, ok?
– W porządku –
chlipnęła cicho. – Naprawdę nigdy nie chciałeś poznać go bliżej?
– Dzieci nie pasują do
mojego stylu życia. Mówiłem ci od początku.
– Nie musiałeś go
wychowywać, ale mogłeś chociaż czasem go odwiedzić. Zabrać na wakacje… Wiesz,
że marzył o tym, żeby pojechać do Stanów?
– Niezbyt mnie to
obchodzi – uciął. – Zadzwonię jutro do ciebie i powiem, co postanowiłem. Bye.
Połączenie zostało
przerwane. Ola odłożyła smętnie słuchawkę. Czy naprawdę miała aż taki fatalny gust co do facetów? Czy to na
pewno dobry pomysł wysyłać Tomka do Stanów? Kacper nie miał pojęcia jak
zaopiekować się dzieckiem. Jak niby mógł pomóc Tomkowi, skoro bagatelizował
całą sprawę? Ola czuła, że to nie są przelewki. Tomek był całym jej życiem i
zrobi wszystko, żeby go nie stracić.
Czy mogła jednak
zaufać Kacprowi i powierzyć mu opiekę nad ich synem?
***
Oto i prolog mojego kolejnego tworka:) Raczej nietrudno się domyślić, że głównym bohaterem jest Tomek Dulski. Mam nadzieję, że go polubicie.
Oczywiście czekam na Wasze opinie co do tego opowiadania, bo chciałabym wiedzieć, czy się Wam podoba.
Miłego weekendu majowego i powodzenia dla tegorocznych maturzystów!
Pozdrawiam!
No mi się podoba ;), mocny wstęp. Czekam z niecierpliwością na następne części;), weny życzę.
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część . Podoba mi się i chętnie przeczytam jak najszybciej dalszy ciąg :D Nao
OdpowiedzUsuńNo no <3
OdpowiedzUsuńprolog bardzo dobry i do tego mocny.
Przedstawiłaś tutaj wydarzenia które według moim są bardzo realistycznie opisane., coś takiego mogło się wydarzyć ...
Wszystko mi się podobało i czekam na kolejne rozdziały :D
również życzę dobrego weekendu XD
CUDO
OdpowiedzUsuńJAK WSZYSTKO CO NAPISZESZ, ZRESZTĄ
PRZEPRASZAM, ZE NIE KOMENTUJĘ, ALE BRAK CZASU. OCZYWIŚCI8E CZYTAM.
PROLOG CIEKAWY I OPOWIADANIE ZAPOWIADA SIE BARDZO REALISTYCZNIE.
CZEKAM NA ROZDZIAŁ 1 I OCZYWIŚCIE NOWY TWT
DUŻO WENY ŻYCZĘ
KOTEK
PS. ZAPRASZAM DO MNIE
twincest-tokio-hotel-by-kotek.blogspot.com
Zapowiada się bardzo ciekawie. Już nie mogę się doczekać, jak potoczy się ta historia.
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i powodzenja w nauce ;)
Boże, czytałam i czekałam na informację, że oprócz pobicia został też zgwałcony. Wiesz, gdyby ten przeklęty motyw się pojawił, chyba szlag by mnie trafił.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie zapowiada się ciekawie. Ale to chyba nowością dla Ciebie nie jest, bo masz naprawdę niezłe pomysły, a i ich wykonanie jest dobre, więc za bardzo nie ma się czego czepiać.
Zastanawia mnie jak ułożą się relacje Kacpra z synem. Bo w to, że Tomek do niego wyjedzie nie wątpię. No i ile w Twoim bohaterze zobaczę z mojego brata, też Kacpra ;)
Weny, i do następnego rozdziału,
Ariana
rzadko komentuje, bo nie mam czasu, ale teraz po prostu muszę. prolog jest świetny i opowiadanie nieźle się zapowiada.
OdpowiedzUsuńzastanawia mnie relacja Tomka i ojczulka..
czekam na więcej !
Prolog bardzo mnie zaciekawił, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tomek? Serio...? Już mnie zniechęciłaś. Wstęp do momentu 'Tomek' bardzo fajny, dalej nie czytałam i czytać nie będę.
OdpowiedzUsuńCzemu? To niechęć do danego imienia? Czy do polskich imion?
UsuńDo imion polskich, nie potrafię czytać takich opowiadań, bo szlag mnie trafia :(
UsuńBeda tylko trzy - Tomek, Kacper i Ola:) Tomek prawdopodobnie ewoluuje w trakcie na Tom, wiec zostanie tylko Kacper i miejscami Ola. Szczerze to mnie tez sie lepiej pisze z zagranicznymi imionami, ale chyba przyznacie, ze to, co stalo sie w prologu, niestety idealnie do naszego kraju pasuje.
UsuńPozdrawiam!
obsesja
Dla mnie i jedno to za dużo. Przykro mi, ale mimo że piszesz świetnie, tego opowiadania nie będę czytać, bo nie potrafię się w nie wczuć, choćbym nie wiem jak bardzo chciała :(
UsuńObsesjo, naprawdę sądzisz, że potrzebny ci kolejny bohater o imieniu Tom? Nie wystarczy ten z Twincestów? Poza tym, jednoznacznie kojarzy się z Kaulitzem.
UsuńProlog bardzo ciekawy, a opowiadanie juz zapowiada sie na bardzo wciagajace :)
OdpowiedzUsuńMocno i zarazem realistycznie rozpoczelas nowe opowiadanie i mam nadzieje, ze do samego konca bedzie tak interesujace. Tylko prosze, niech to nie bedzie opowiadanie typu, ze syn+ojciec=love
chociaz takiego opowiadania jeszcze nie czytalam i mogloby byc ciekawe to nie wiem czy chcialabym przeczytac.
Twoj styl jak zawsze fenomenalny
niecierpliwie czekam na kolejne rozdzialy :D
Pozdrawiam
~Fluffery
Niee, mam dla Tomka kogoś innego:) DSami zresztą zobaczycie. Czytałam to dzisiaj jeszcze raz i poprawiałam błędy i sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Dobrze, że prolog się podoba.
UsuńZobaczymy co będzie dalej.
Pozdrawiam!
Jeśli mam być szczera, to polskie imiona też nie bardzo zachęcały mnie do czytania, bo jakoś nie bardzo lubię, jak bohaterzy są polakami, ale ze względu na to, że świetnie piszesz, to jakoś to przetrawie i będę czytać dalej. Przyzwyczaję się. :D a prolog jest cholernie ciekawy, serio. Nieźle się zapowiada. I już nie mogę doczekać się kolejnej części. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny do pisania i uczenia się. :D
Joll.
Cholernie dawno mnie tutaj nie było... Wybacz :(
OdpowiedzUsuńStrasznie się stęskniłam za twoimi opowiadaniami... Wczoraj znalazłam na komputerze "Odkryć siebie", przeczytałam i uznałam że muszę do ciebie zajrzeć :) zabieram się za czytanie ;)
Pozdrawiam cieplutko ;)
Nogi zapomniałam skomentować prolog...
UsuńCiekawie się zaczyna ;) na razie nic konstruktywnego nie napiszę, w końcu to dopiero prolog, ale postaram się żeby następne komentarze były dłuższe ;)
Zaczynam czytać .Ależ matce Tomka trafił się facet,a jemu ojciec (raczej dawca nasienia).Przyjemniaczek,ale niestety potrzebują go oboje.Polskie piekiełko ich dopadło i traeba znaleźć inna alternatywę.Dziękuje i pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńEh, ja też nienawidzę polskich imion w opowiadaniach. Z reguły takich nie czytam. Ale może czas przestać być tak ograniczonym?
OdpowiedzUsuńW każdym razie zapowiada się ciekawie ^^
Eh, ja też nienawidzę polskich imion w opowiadaniach. Z reguły takich nie czytam. Ale może czas przestać być tak ograniczonym?
OdpowiedzUsuńW każdym razie zapowiada się ciekawie ^^