Bastian nie pamiętał zbyt wiele z całego wieczoru.
Wiedział tylko, że na widok swoich kolegów zaczął się histerycznie śmiać jakby
był jakiś obłąkany. Cała czwórka widziała jak lizał się z tym chłopakiem, od
tego nie było odwrotu.
A potem nagle zaczął płakać. Jego niedoszłe
rżnięcie uciekło niemal od razu, kiedy tylko Matthew mu powiedział, że go zna i
że się nim zajmą. Bastian spodziewał się najgorszego.
Drogi do domu Matthew nie pamiętał w ogóle. Tylko
strzępki rozmowy chłopaków, kilka razy kurwa i ja pierdolę, ale nic, co mogłoby
mu pomóc wywnioskować, jaki stosunek do całego zdarzenia mają jego koledzy.
Potem były tylko przebłyski. Matthew, jego mama, a
potem po prostu ciemność.
Kolejną rzeczą, jaką zanotował w pamięci był
okropny ból brzucha i pewność, że zwymiotuje.
Matthew znalazł go w łazience, wymiotującego
wszystko i więcej niż mógł. Miał wrażenie, że udusi się, kiedy co chwilę brało
go od nowa i od nowa. Do tego przypomniał sobie, gdzie jest i co się stało i
nagle uświadomił sobie, że po policzkach płyną mu łzy. Być może płynęły już
wcześniej, Bastian naprawdę nie wiedział. Jedyne, co miał w głowie, to fakt, że
teraz już wiedzą.
I nic nie będzie takie było.
– Lepiej? – zapytał Matthew, delikatnie masując
jego kark i ramiona.
– Nie wiem – odparł rudy. Jego przyjaciel jeszcze
ani razu nie rzucił żadnego komentarza. Nie zostawił go też pod klubem, pomógł
mu… Czy to oznaczało, że nie miał nic przeciwko jego orientacji?
Bastian miał już dosyć tego melodramatu jakim
ostatnio było jego życie. Wiedział, że powinien wziąć się w garść i przestać
rozpaczać jak ostatnia ciota, ale cóż, chyba była w nim jakaś wrodzona
skłonność do przesadzania i dramatyzowania i po prostu… No. Tyle.
– Masz totalnie ban na picie, stary – mruknął
chłopak. – Jeszcze choć raz musiałbym wynieść miskę z twoim rzygami i spałbyś
dzisiaj na dworze.
Wymiotował w nocy? Kompletnie tego nie pamiętał.
– Przepraszam – powiedział cicho.
Matthew westchnął ciężko.
– Zejdę na dół i powiem mamie, żeby przygotowała
coś lekkiego do jedzenia dla ciebie.
Bastian nie odpowiedział. Na szczęście mama
Matthew naprawdę była kochana i przygotowała mu jakąś zupę. Nie jadł jej nigdy
wcześniej, ale bardzo mu smakowała i na szczęście udało mu się ją utrzymać w
żołądku.
Czuł się niezręcznie po tym, co się wydarzyło. Nie
miał odwagi spojrzeć przyjacielowi w oczy. Matthew w ogóle nie poruszał tego
tematu i zachowywał się swobodnie, ale Bastian wiedział, że prędzej czy później
będą musieli o tym porozmawiać i szczerze powiedziawszy, trochę się tego bał.
No, dobra. Bardzo się bał.
Po zjedzeniu zupy podziękowali za posiłek i poszli
na górę. Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, zapadła cisza. Po krótkiej
chwili Matthew odezwał się.
– Więc… jesteś gejem?
Rudy zamknął oczy i pokiwał głową. Nie było opcji,
żeby zaprzeczać. Jego koledzy nie byli idiotami, dobrze wiedzieli, co widzieli.
– Wiesz… – zaczął Matthew – tak sobie wczoraj
pomyślałem, że jestem chyba najgorszym przyjacielem na świecie. Nie wiem, co
zrobiłem źle, że nie zaufałeś mi w tej kwe…
– Co? O czym ty mówisz? Myślisz, że ci nie
powiedziałem, bo nie byłeś dla mnie dobrym przyjacielem? – Bastian nabrał
głęboko powietrza w płuca. – Daj spokój! Nie powiedziałem ci, bo jestem
tchórzem, ot co. Nikomu nie powiedziałem, okej? Do niedawna próbowałem udawać,
że jestem hetero, a potem… – urwał i pokręcił głową. – Nie miałem odwagi ci
powiedzieć.
Matthew westchnął i usiadł na łóżku.
– Więc to nie byłem ja? W sensie, nie powiedziałeś
mi, bo chciałeś to zachować w tajemnicy, a nie dlatego, że zrobiłem coś nie
tak?
– Mhm. Ja… Ty nie masz nic przeciwko?
– Uhm, nie? – Matthew uniósł brwi. – Czemu miałbym
mieć?
– Nie wiem. Bałem się, że wy…
– Uhm, może ktoś będzie miał coś przeciw, ale,
jakby, praktycznie wszyscy to akceptują. To znaczy, jestem tylko zły, że mi nie
powiedziałeś? Myślałem, że za dużo wypiłem jak zobaczyłem cię wczoraj z tym
chłopakiem.
– Nie chciałem, żebyście się dowiedzieli w ten
sposób. – Bastian przełknął. Z jednej strony mu bardzo ulżyło, że Matthew wciąż
chce być jego przyjacielem a z drugiej nie był taki pewny, jak zareaguje reszta
jego drużyny. I w ogóle wszyscy.
– Od kiedy w ogóle wiesz?
Bastian zawahał się. Jeśli odpowie, prędzej czy
później wypłynie temat jego matki, a potem Adama. Nie był pewny, czy powinien o
tym opowiadać, bo jakby…
Matthew patrzył na niego wyczekująco. Bastian
zagryzł dolną wargę i westchnął ciężko.
Powinien mu powiedzieć. Matthew udowodnił, że
naprawdę jest jego przyjacielem, akceptując go. Miał więc prawo usłyszeć całą
historię.
– To będzie długa historia – ostrzegł rudy,
siadając na łóżku obok przyjaciela.
– Mamy czas. – Matthew wzruszył ramionami.
Bastian nabrał powietrza i zaczął opowiadać. Nie
zagłębiał się w szczegóły, jedynie nakreślił przyjacielowi sytuację. Opowiedział
też pokrótce całą historię z Adamem, nie wspominając o tym, że tak właściwie to
go… zgwałcił. Gdy skończył Matthew był w szoku. Kompletnie nie spodziewał się,
że Bastian ukrywał przed nim aż tak wielką część swojego życia. Wydawał się
trochę naburmuszony, że Bastian nigdy nawet słowem się nie zająknął na ten
temat, ale ogółem zachował się jak prawdziwy przyjaciel. Bastian czuł, jakby
ktoś zdjął mu ze sto kilo z barków na
dobre.
Wreszcie mógł swobodniej oddychać.
Powrót do domu wydawał mu się trochę surrealistyczny,
nawet jeśli wiedział o tym od jakichś dwóch tygodni i miał czas przyzwyczaić
się do myśli, że wraca do Polski. Na tydzień bo na tydzień, ale jednak.
Nie miał pojęcia, jak to będzie. Czy będzie
chodził do sklepu z mamą? Odwiedzi swoje stare kąty w mieście? Czy może
przesiedzi cały tydzień w domu, nie pokazując się nikomu na oczy? Ta cała
sprawa z tym, że jest gejem, szybko rozniosła się po mieście, a już zwłaszcza
po tym, jak wylądował w szpitalu. Ciężko było się nie natknąć na kogoś ze szkoły
w tak małej mieścinie.
No i był jeszcze Paweł.
Jakoś w tym całym zamieszaniu nie napisał mu, że
wraca do Polski na tydzień. Bardzo jednak możliwe, że już wiedział od jego
matki. Paweł zaglądał do niej dość często, prawdopodobnie z przyzwyczajenia.
Możliwe więc, że już wiedział o jego przyjeździe.
Dopiero po wylądowaniu w Poznaniu i zgarnięciu
swojej torby zaczął wypatrywać swojej mamy. W pierwszej chwili jej nie poznał.
Przefarbowała i skróciła włosy. Wyglądała ślicznie jak zawsze, choć trochę obco
w nowej fryzurze. Uśmiechnęła się szeroko i prawie biegiem ruszyła w jego
stronę.
Uśmiechnął się, również zmierzając w jej kierunku.
Już po chwili obejmowała go mocno, głaszcząc po głowie i po plecach.
– Och, matko, jak ja się za tobą stęskniłam! –
powiedziała zadowolona, wciąż nie odsuwając się od niego.
Oddał uścisk. Czuł jej delikatne perfumy, których
używała od lat i zdał sobie sprawę, że czuje się jak w domu. Bo jego dom nie
był tam, gdzie stał jego „dom”. Dom był tam, gdzie była jego rodzina. Jego
mama.
– Ja za tobą też, mamo – odparł spokojnie, nie
chcąc pokazać po sobie, jak bardzo się cieszy, mogąc ją zmów zobaczyć po tych
kilku miesiącach. – Bardzo.
Odsunęła się od niego na wyciągnięcie ramion i
zlustrowała go od góry do dołu.
– Wyrobiłeś się w tychSstanach. Czy też może –
uśmiechnęła się złośliwie – Zack cię wyrobił?
– Mamo! – jęknął zawstydzony.
– Co mamo, co mamo? Już ci mówiłam, że a, nie
znalazłam cię w kapuście i b, też kiedyś byłam młoda.
– Nie chcę tego słyszeć. Wolę żyć w błogiej
nieświadomości, dziękuję bardzo.
– Chodźmy już, zanim dostanę mandat za parkowanie
w niedozwolonym miejscu – rzekła. – Pomóc ci z torbą?
– Nie trzeba, dam radę.
– Jak minął lot?
Wzruszył ramionami.
– W porządku. Jestem trochę zmęczony, ale całkiem
szybko mi minęły te godziny.
– Cieszę się.
– Mówiłaś Pawłowi, że przyjeżdżam?
– Mogło mi się coś wymsknąć? – spojrzała na niego
pytająco, chyba nie wiedząc jakiej reakcji może się spodziewać.
– Nie, w porządku, nie chodziło mi o to, że
chciałem to przed nim ukryć czy coś. Tak mi po prostu przyszło do głowy, że nic
mu nie powiedziałem i byłem ciekawy, czy może ty mu powiedziałaś.
– Chciałbyś się z nim zobaczyć?
– Mhm. Byłoby fajnie, w końcu się pogodziliśmy no
i był moim najlepszym przyjacielem przez kupę lat. Głupio byłoby teraz to
zaprzepaścić.
Matka uśmiechnęła się do niego.
– Cieszę się, że tak to widzisz. Bałam się, że ty
i Paweł już nigdy nie dojdziecie do porozumienia.
Wrzucili torbę Tomka do bagażnika, wsiedli do
samochodu i pojechali. Na szczęście jego matka nie dostała mandatu, mimo że
faktycznie zaparkowała w niedozwolonym miejscu.
Aż westchnął, kiedy wszedł do swojego domu.
Nic się nie zmieniło. Kompletnie nic. Na ścianie
przy szafce po butach były zacieki po kawie, którą wylał przez swoją mamę, bo
zaczęła go łaskotać. Wszystkie ramki ze zdjęciami były starannie przetarte tak
jak meble – jego matka była ogromnym fanatykiem porządku. Pewnie dlatego Tomek
tak lubił bałagan.
Wciąż nikt nie odświeżył ścian – miały te same
wyblakłe kolory co przez te wszystkie lata, kiedy tu mieszkali. W kuchni na
honorowym miejscu stały dwa kubki – jeden Tomka, a drugi jego mamy. Mieli sporo
innego szkła, ale to bardziej dla gości niż siebie. Na stole była nawet ta sama
cerata to w momencie, kiedy wyjeżdżał.
Westchnął z zadowoleniem.
– Nic się nie zmieniło – powiedział, od razu
wstawiając wodę na kawę. Był zmęczony, ale ani myślał kłaść się spać, skoro po
około połowie roku wreszcie znowu zobaczył swoją mamę.
– Wiesz, że nie mam głowy do takich rzeczy. –
Machnęła ręką. – Zrobić ci coś do jedzenia? A może masz ochotę na naleśniki?
Mam w lodówce ciasto, tylko usmażyć.
– Chętnie. Dzięki, mamo.
– Nie ma sprawy, kochanie – odparła z uśmiechem i
zabrała się za przygotowywanie dla niego naleśników. Wydawała się zadowolona,
że znowu ma dla kogo pichcić.
Siedzieli w kuchni przez jakieś dwie godziny,
zanim Tomek wreszcie zdecydował, że powinien się przespać. Oczy same mu się
zamykały i wiedział, że najbliższe dwa tygodniu będą dla niego straszne –
zmiana czasu i w ogóle.
Spał jak zabity, chyba nawet się nie ruszał.
Obudził się po kilku godzinach, czując się dobrze i źle jednocześnie i ku swojemu
zdumieniu zauważył, że jego mama siedzi obok na łóżku i przegląda ich album ze
zdjęciami. Wydawała się smutna, co trochę go zdziwiło, bo przecież jeszcze
kilka godzin temu się cieszyła, że przyjechał.
– Mamo?
Obejrzała się i jej twarz niemal od razu
poweselała.
– Obudziłeś się.
– Mhm. – Ziewnął i przeciągnął się jak kot. Jego
łóżko było bardzo wygodne. Co prawda nie takie duże jak te w Stanach, ale
wygodne. – Co robisz?
– Hm? Ach, to. Oglądam nasze zdjęcia jak byłeś
mały. Wiesz, że po pierwszym dniu odmówiłeś pójścia do przedszkola, bo Rafał
Dyszewski złamał dwie twoje kredki i nawet – nawet! – nie przeprosił! –
powiedziała z bardzo poważną miną.
Tomek wywrócił oczami, trochę zażenowany.
– Przestań. Miałem z sześć lat, nie powinnaś się
ze mnie nabijać.
– Nie nabijam się. To po prostu było genialne –
zaśmiała się, kręcąc głową. – Nawet sobie nie wyobrażasz, jakim byłeś oryginalnym
dzieckiem.
Po raz kolejny Tomek pomyślał o tym, co straciła
jego matka, decydując się go urodzić. Wydawała się cieszyć z tego, że go ma.
Wiedział, że go kocha, ale trudno było się nie zastanawiać, czy jej życie nie
byłoby lepsze, gdyby zdecydowała się na aborcję. Mogła tak wiele w życiu
osiągnąć. Z pewnością byłaby fenomenalnym lekarzem. Znalazłaby sobie jakiegoś
porządnego faceta, nie tego dupka Kacpra, i może wtedy dopiero zdecydowałaby
się na założenie rodziny. Na pewno nie mieszkałaby w miejscu, w którym latem ciekł
dach, a zimą ciężko było napalić. Nie wspominając już o tym, że cały ich dom
potrzebował gruntownego remontu, na który nie było ich stać.
Po raz kolejny poczuł żal do Kacpra. Nie tylko o
to, że zupełnie się od nich odciął, ale też o to, że nie przekonał jego matki
do usunięcia ciąży. On po prostu czuł, że tak dla niej byłoby lepiej. Być może
powinien ją o to spytać i pozwolić jej samej się określić. Byłaby z nim
szczera, a nawet jeśli nie, zawsze wiedział, kiedy kłamie. Jednak… Nie miał
odwagi zadać tego pytania. Matka była dla niego wszystkim przez osiemnaście
lat. Nie miał żadnej innej rodziny. Gdyby choć trochę się zawahała nad
odpowiedzią, pękłoby mu serce. Bo chociaż wiedział, że tak byłoby dla niej
lepiej, to wciąż pragnął, żeby wybrała jego.
Pokręcił głową, żeby odepchnąć od siebie
nieprzyjemne myśli. Nie było sensu się nad tym zastanawiać, prawda? Nie miał na
to wpływu tak czy siak. Powinien sobie po prostu darować i cieszyć się z tego,
że jego mamą jest tak wspaniała kobieta. I że nawet jeśli żałowała swego
wyboru, nigdy nie dała mu tego odczuć.
– Ciągle mi to powtarzasz, a ja wciąż nie widzę
nic genialnego w swoim zachowaniu.
– Jak to nie? Byłeś uroczy. Wszyscy sąsiedzi cię
kochali, nigdy nie miałam problemu ze znalezieniem kogoś, kto by się tobą zaopiekował.
Sami się garnęli.
– E, tam. Też rozrabiałem.
– Oczywiście, ale byłeś przy tym tak cholernie
uroczy. Tak z perspektywy czasu to cieszę się, że to Kacper jest twoim ojcem.
Może i nie było go nigdy przy tobie, ale oboje musimy przyznać, że przekazał ci
geny pierwszej klasy. – Uśmiechnęła się zadziornie. – A ja przekazałam ci zajebisty
charakter. Jesteś idealny.
– Ale sobie teraz wlewasz.
– Nic sobie nie wlewam, taka jest prawda.
– Jasne, jasne! – rzucił ze śmiechem, chociaż był
trochę speszony. Ludzie wciąż mu mówili, że jest uroczy i w ogóle, ale on jakoś
tego nie czuł. No ale… skoro podobał im się, to mógł się tylko cieszyć, prawda?
Wieczorem mama wysłała go do sklepu po kilka
rzeczy, bo chciała upiec jego ulubione ciasto, a nie miała wszystkiego w
lodówce. Tomek w pierwszej chwili zawahał się, nie będąc pewnym, czy chce iść
na te zakupy, a już zwłaszcza sam. Po chwili jednak doszedł do wniosku, że nikt
go nie zaatakuje w sklepie i że nie ma się czego bać. Zresztą, rozwiązanie z
mieszkaniem u Kacpra miało być tylko tymczasowe. Nie, żeby Tomek wybierał się z
powrotem do Polski, ale możesz przyjść taki moment, że każe mu się spakować i
spadać i Tomek nie będzie miał za dużo do powiedzenia. Dobrze więc by było
wykorzystać ten tydzień i rozeznać się w sytuacji.
Wziął od mamy kartkę, założył kurtkę i buty i
poszedł do Tesco. Po drodze nie spotkał nikogo znajomego, co było trochę
dziwne, bo przecież był sobotni wieczór. W mieście powinno się aż roić od
licealistów, pijących w parku albo koło starej, opuszczonej fabryki.
Skupił się na liście zakupów. Wziął sobie mały
koszyczek i lawirując pomiędzy poszczególnymi alejkami, próbował wrzucić do
koszyka tylko to, po co przyszedł, a nie jeszcze to, na co ma ochotę. Na
szczęście w większości przypadków udało mu się oprzeć pokusie i dorzucił sobie
tylko czekoladę i jakieś ciastka w paczce.
Sięgał akurat po mleku, kiedy w alejce pojawił się
chłopak w czerwonej czapce NY i o wiele za dużej, skejtowskiej bluzie.
Wychwycił go zupełnie instynktownie. Jego mózg zakwalifikował go jako
zagrożenie zupełnie bez udziału jego woli, to była po prostu reakcja organizmu.
Serce Tomka zabiło szybko, kiedy nagle uświadomił
sobie, kim jest ten chłopak. Widział tylko jego profil jak próbował wybrać
sobie jakiś jogurt. Nie zauważył go.
Nie namyślając się długo, Tomek wrzucił mleko do
koszyka i po ciuchu zdecydował się odejść. Oczywiście, jak to zawsze jest,
akurat w tym momencie chłopak wybrał jogurt i go spostrzegł.
Stanął jak wryty i patrzył na Tomka, jakby nie
mógł uwierzyć, że to naprawdę on. Tomek też na niego patrzył. Raczej nie
sądził, żeby faktycznie mogło mu się coś stać, ale i tak się bał, bo przecież
ten chłopak… to był kapitan drużyny piłkarskiej. Był jednym z tych, którzy
napadli na niego w szatni. To on go szarpał.
Tomek przełknął, odwrócił wzrok i minął go
zupełnie jakby go tam zupełnie nie było. Serce bilo mu przy tym jak oszalałe, a
kolana miał jak z waty, ale jakoś mu się udało. Czuł na sobie wzrok starszego
od siebie o rok chłopaka, ale nie odważył się odwrócić.
Przez całą drogę do domu oglądał się spanikowany,
że on za nim pójdzie i będzie chciał jeszcze raz mu coś zrobić, ale nic takiego
się nie stało. Podróż do domu minęła spokojnie.
Nie powiedział mamie o tym, że go spotkał. Co miał
jej w sumie powiedzieć? Damian – o ile dobrze pamiętał, to tak nazywał się
kapitan drużyny piłkarskiej – nie zrobił mu nic złego. Przyszedł do Tesco na
zakupy, miał do tego prawo jak każdy inny człowiek. Nie było o czym gadać.
W niedzielę wieczorem przyszedł do niego Paweł.
Usiedli w pokoju Tomka, pijąc powoli gorącą czekoladę i objadając się pizzą,
którą Paweł ze sobą przyniósł. Tomek siedział oparty plecami o łóżko, a Paweł
na ogromnej poduszce.
– … i przyjechała policja. Cała drużyna musiała
się nieźle tłumaczyć i to po raz kolejny – kontynuował Paweł. Opowiadał Tomkowi
o kolejnych przejawach homofobii w ich
szkole. Tym razem ofiara padł jakiś nowy uczeń z trzeciej klasy, który przez
większość życia mieszkał z rodzicami w Niemczech i był tam zupełnie wyoutowany.
– Ale wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? Wszyscy upierali się, że Dominik
to sobie zmyślił, bo słyszał plotki o tym, co spotkało ciebie, a poza tym ich
nie lubi i robi wszystko, żeby wpakować ich w kłopoty. Nauczyli się jednej
wersji wydarzeń i żaden z nich nie chciał się przyznać. No, oprócz Damiana.
– Damiana? – zdziwił się Tomek.
– Tak, Damiana. Damiana Strzyżeckiego. Byłego
kapitana drużyny piłkarskiej.
– Byłego?
– No! – mówił Paweł z podekscytowaniem. – Słuchaj!
Od razu zaczął śpiewać policji co i jak. Mój tata koleguje się z jednym z
gliniarzy, który ich przesłuchiwał. Damian był obecny przy tym całym zdarzeniu.
Nie pomógł Dominikowi, ale też go nie bił ani nie zmuszał go do picia tych
okropnych rzeczy. Był po prostu neutralny. Wymienił wszystkich po kolei z
nazwiska, którzy byli przy tym obecni i powiedział, co każdy z nich zrobił.
Nawiązał też do sytuacji z tobą i opowiedział jeszcze wszystko z tamtego
zdarzenia. Gdy jego koledzy się dowiedzieli, chcieli go pobić, ale sprawa
poszła do sądu i bali się, że będą mieli jeszcze bardziej przerąbane. Wszyscy
dostali kuratora, drużyna została zawieszona, a ci bardziej brutalni nawet
wylecieli ze szkoły.
– Żartujesz! Czemu ja wcześniej o tym nie
wiedziałem?
– Bo to stało się jakieś… nie wiem? Dwa tygodnie
temu? Ogółem inni w szkole strasznie hejcą Damiana za to, że nakapował. Dominik
był mu jednak trochę wdzięczny, ale i tak nie chciał nawet słyszeć jego
przeprosin.
Tomek podrapał się po głowie.
– Po co Damian miałby kapować na swoich kumpli? No
i to jego ostatnia klasa, miał szansę zdobyć puchar.
– Nikt nie wie, co mu odwaliło. Prawie z nikim nie
gada, chyba już po prostu czeka do końca roku. Wiesz, zaraz będą matury, trzeci
rok kończy szybciej, a potem się wyniesie na studia i tak. – Paweł wzruszył
ramionami. – Widać nie zależało mu aż tak bardzo.
Mogło nie zależeć, ale i tak Tomek w ogóle tego
nie rozumiał. Damian był jednym z jego oprawców, sam kilka razy uderzył do
kijem do baseballu. Dlaczego teraz miałby pomagać policji ukarać osoby, które
tak brutalnie na niego napadły? Na niego i tego nowego, Dominika? Kompletnie
tego nie rozumiał.
Tomek pokręcił głową.
– To widzę, że sporo się działo, kiedy mnie nie
było.
– Mhm. Teraz już nikt nie odważyłby się na ciebie
choćby krzywo spojrzeć. Opinia o naszym LO pogorszyła się okropnie przez te dwa
zdarzenia, pisali o tym w gazetach i w ogóle. Zaczęli surowo karać każdy
przejaw homofobii, żeby, wiesz, pokazać, że mają kontrolę.
– Lepiej późno niż wcale.
Paweł pokiwał głową. Ugryzł kolejny kawałek pizzy,
a gdy już połknął, spojrzał na niego z ciekawością i wypalił.
– Uprawiałeś już seks?
Tomek spojrzał na niego spod byka, odwracając
wzrok.
– Uprawiałeś! Mów jak było.
– Krzyknij głośniej! – warknął Tomek zażenowany. –
Moja mama cię jeszcze nie słyszała.
– Oj przestań, nie jest przecież głupia. Dobrze
wie, jak to jest mieć osiemnaście lat.
Tomek jęknął. Ciągle mu to powtarzała, ale on nie
chciał o tym myśleć.
– No? To jak? Powiesz mi coś na ten temat? Jak
było? Zawsze byłeś taki nieśmiały, więc jestem ciekawy jakim cudem udało mu się
do ciebie dobrać. Albo tobie do niego.
Blondyn westchnął. Nagle kawałek pizzy, którą
trzymał w ręce, wydał mu się niezwykle interesujący.
– Było… – urwał. – Zack był na górze. Zdaje się
preferować taką konfigurację. Emm… było w porządku. Powiedziałem mu, że nigdy
nikogo nie miałem. Był czuły i wyrozumiały. I… Ech. No co mam ci powiedzieć?
Podobało mi się. I tyle.
– Łee, liczyłem na jakieś pikantne szczegóły! –
marudził Paweł.
– Możesz pomarzyć. Nic ci nie powiem.
– Ja ci wszyściutko opowiedziałem ze swojego
pierwszego razu.
– Bo nie mogłeś przestać się podniecać, że
wsadziłeś. Wcale cię o to nie pytałem, sam tu przylazłeś i gadałeś chyba z
godzinę.
– Zadawałeś mi pytania.
Tomek spojrzał na niego najniewinniej jak umiał.
– Byłem po prostu uprzejmy.
Paweł zaśmiał się.
– Obaj wiemy, że to nieprawda!
Tomek już odezwał się, żeby to jakoś skomentować,
kiedy usłyszał dzwonek do drzwi.
– Spodziewasz się jakiegoś gościa? – zapytał
Paweł.
Tomek pokręcił przecząco głową.
– Nie. Może to do mamy.
– O tej godzinie?
– A do mnie o tej?
– Skąd mam wiedzieć?
– Tomek! – krzyknęła jego mama z dołu. – Chodź, do
ciebie!
– A jednak – skomentował Paweł.
Blondyn pchnął go lekko, na co jego przyjaciel
tylko się roześmiał.
Wstał i zszedł na dół, nie mając kompletnie
pojęcia, kto to mógł być. No bo serio, prócz Pawła nie było nikogo, kto mógłby
mu złożyć wizytę o tej godzinie. Miał wielu znajomych w szkole, ale po tej
całej akcji jakoś wszystkie kontakty się urwały i to pewnie też trochę z jego
winy, bo nawet nie próba ich utrzymać. Wiedział, że kilka osób do niego pisało,
pytało jak się czuje, ale jakoś nigdy nie zdobył się na odpisanie. Po tym, jak
Paweł go wyoutował, nikt nie chciał z nim rozmawiać. Więc on tym bardziej nie
zamierzał znowu się ładować w znajomości, które nie miały żadnej racji bytu
przy trochę silniejszym wietrze.
Z twarzy jego mamy nic nie dało się odczytać. Gdy
zaciekawiony zajrzał za jej ramię, żeby zobaczyć, kto to, niemal skamieniał i
otworzył szeroko oczy.
– Zack?!
jak mogłaś skończyć tak ten rozdział,
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolejnego rozdziału,
naprawdę uwielbiam twoje opowiadania. życzę dużo weny
Jak wyżej, tak wyczekiwałam tego odcinka, że jego przeczytanie zajęło mi "chwilę". A teraz znów mam przed sobą "wieki" oczekiwania.
OdpowiedzUsuńKogo jak kogo, ale Zacka się raczej nie spodziewałam. Właściwie po tym spotkaniu w sklepie i po tym co powiedział Paweł myślałam, że to będzie ten były kapitan.
A teraz pozostaje mi czekać, tak wiec życzę weny :-)
Dobra,co Zack tam robi? Kompletnie tego nie kapuje. Szykujesz nam chyba wiele niespodzianek. :P
OdpowiedzUsuńMam pytanie,które strasznie mnie nurtuje. Czy Zack da Tomkowi być na górze? Najlepiej jakoś w najbliżej przyszłości? Była bym wdzięczna za odpowiedz albo chociaż jakąś mała sugestie. Pozdrawiam i czekam na next.:)
Nie wiem, czy czytasz też moje inne opowiadania, ale jeśli tak, to odpowiedź powinna być dla Ciebie oczywista (to moja podpowiedź:P).
UsuńPozdrawiam!
noooo jak mogłaś !!!! noż prosto w serce!!!! kiedy nast rozdz????
OdpowiedzUsuńSuper!!!!!! Nie mogę doczekać się następnego odcinka. Przeczytałam jednym tchem. Mam nadzieje że nie będę czekać bardzo długo na następny. Mnóstwa weny życzę i udanych wakacji.
OdpowiedzUsuńZack zaskoczył i mnie :o ale przynajmniej pokazał jak mu zależy xD
OdpowiedzUsuńCiekawe jak Adam zareaguje na wizytę w klubie Bastiana i czy ten mu się przyzna do tego.
A będzie coś o Paulu i Kacprze?
Zack? Co Zack tam robi? Myślałam, że to będzie ten były kapitan. Skończyłaś w karygodnym momencie. Czekam na next ;) (mam nadzieję, że długo nie będę musiała)
OdpowiedzUsuńDużo weny :*
Ps. Czekam na spotkanie Bastiana i Tomka u Ani :3
UsuńNigdy nie twierdziłam, że się tam spotkają ;)
UsuńAle to by było ciekawe :)
UsuńW takim momencie? Czy ty sumienia nie masz? :-D kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuń~Perrioka
Spóźniłam się, a jeszcze rano tu zaglądałam. :< Co do rozdziału: bardzo fajny, ale najlepsze było zakończenie :) Mogłabym wiedzieć czy w najbliższej przyszłości pojawi się rozdział? PS. Bardzo brakuje mi Kacpra i Paula :( Kobieto napisałabyś coś o nich!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, dużo weny:*
Jak w takim momencie??! :< nie masz dla nas serca :D Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, życzę dużo weny :>
OdpowiedzUsuńSuper! Świetnie piszesz, czekam na ciąg dalszy:-).
OdpowiedzUsuńW takim momencie? Serio się jego nie spodziewałam. Dodaj prędko nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale czekam na Bastiana i Adama! Nie mogę się odczekać kiedy zacznie się coś dziać :) To moja ulubiona para, hhh.
OdpowiedzUsuńBrakuje mi tez Kacpra i Paul'a (?).
Weny!! (:
Juz w zeszłym rozdziale domysliłam się, że Zack się wystraszy, że po ich kłótni Tomek zniknąl a przeciez on go naprawdę kocha....ale teraz juz nie mam pomysłów na to jak dalej to pociagniesz( moze Zack się dowie o Tomka przeszłosci) ale nawet jesli mam przypuszczenia nie wiem jak to przedstawisz i to mnie fascynuje. Najalpesze opowiadania jakie obecnie czytam. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńKiedy mozemy się spodziewać następnego? W niedziele?
Postaram się do niedzieli/poniedziałku spiąć z kolejnym. Mam już około trzech stron, więc powinnam spokojnie zdążyć;)
UsuńPozdrawiam!
Chyba wszyscy myśleli, że to będzie ten kapitan. xD
OdpowiedzUsuńSerio...? W takim momencie? TT_TT
OdpowiedzUsuńJesteś nieczułą sadystką... hlip hlip, a ja niepoprawną masochistką... i teraz codziennie będę tu zaglądać niecierpliwie wypatrującą kolejnego rozdziału.... oby pojawił się jak najprędzej !
Lalalulu;)
Zack? Serio? Serio? O rany, ja cię uwielbiam! Miałam koszmarne przeczucia co do powrotu Tomka do Polski. Same czarne scenariusze. Że znów na niego napadną, ze ktoś go zgwałci (nie cierpię tego motywu), ze spotka kogoś innego i zostawi Zacka... Ale tego, ze Zack pojedzie za nim zwyczajnie się nie spodziewałam. Jesteś moją mistrzynią!
OdpowiedzUsuńNie ogarniam tej sprawy z Damianem. Tomek wspomina, że Damian był jednym z napastników i go szarpał, a z relacji Pawła wynika, że wsypał kolegów a sam był bez winy... Czy to ja coś źle zrozumiałam, czy Tomek źle zinterpretował zachowanie Damiana?
Ach, i wreszcie ktoś z przyjaciół Bastiana dowiedział się o jego orientacji. To dobrze, że reakcja była pozytywna, ale szczerze mówiąc, czytając to opowiadanie mam wrażenie jakbyś podzieliła dwa narody na tych tolerancyjnych i tych nie tolerancyjnych. W Polsce gejów leją, w Ameryce od razu akceptują...
Brakuje mi Kacpra i Paula. Lubię tych dwóch (nie, żeby to była jakaś nowość, bo lubię wszystkich Twoich bohaterów) i nie mogę się doczekać, aż miedzy nimi coś zacznie się dziać.
Hmm... Ciekawa jestem dlaczego właściwie mama Tomka chciała, żeby przyjechał... Dobra czy zła wiadomość? Uchylisz rąbka tajemnicy?
Pozdrawiam i życzę kolejnych wspaniałych pomysłów.
Ariana
PS. W którymś miejscu zabrakło spacji, ale teraz nie pamiętam gdzie dokładnie...
Nie do końca jest tak, że w Polsce leją:) W końcu my tu mieszkamy i trzymamy ich stronę, ale Tomek mieszka w małym miasteczku któremu bliżej do wiochy niż miasta tak naprawdę. Sama żyję na wsi i wiem jak niektórzy ludzie są ograniczeni i zacofani i przekazują te same wartości swoim dzieciom (niestety). Celowo wybrałam dla niego takie miejsce zamieszkania. Wiem, że w większych miastach już jakoś tak ludzie są z reguły bardziej liberalni, a jeśli nawet nie, to ignorują to - z reguły. Na takich pipudówach wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą, a to nigdy nie prowadzi do niczego dobrego.
UsuńCo do jego matki... Hmm... :) Powiem tylko tyle, że nie przypadnie Ci do gustu to, co niedługo ma się stać - a może jednak?;) To będzie bardzo zła i dobra wiadomość w jednym (tak myślę).
Pozdrawiam!
O ile nie będzie to coś związane z gwałtem, to na pewno płakać nie będę ;)
UsuńCóż, mała mieścina nie koniecznie jest zacofana i pełno jest w niej homofobów. Sama mieszkam na wsi i są tam ludzie tolerancyjni ;)
Pozdrawiam i dziękuję za Twoją świetną pracę :*
Ariana
Nieźle się dzieje :-) już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Uwielbiam te opowieść
OdpowiedzUsuńNo nie :D Tego to się w ogóle nie spodziewałam. Myślałam, że to ten Damian do niego przyjdzie żeby przeprosić czy coś. Jestem ciekawa od kogo Zack się dowiedział, że Tomek jest w Polsce. Pewnie od Kacpra (pewnie powiedział mu o tym w najbardziej złośliwy sposób xd). Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Wenyy ♥
OdpowiedzUsuńO! Niespodzianka na zakończenie rozdziału! Cudownie! Właśnie takie zwroty akcji lubię, dodają pikanterii opowiadaniu i podkręcają atmosferę. Teraz wizyta Tomka w domu będzie jeszcze ciekawsza. Świetnie, że Bastian nareszcie mógł szczerze porozmawiać o swojej orientacji z Matthew, może teraz będzie mu łatwiej zaakceptować samego siebie? Trzy malutkie uwagi : "to łóżko" a nie "te łóżko" ("te łóżka" mogą być w liczbie mnogiej), w ostatnim akapicie jest "próba" a powinno być "próbował" w odniesieniu do utrzymywania kontaktów ze znajomymi, i zgubiłaś "go" w opisie "uderzył go kilka razy kijem do baseballu". Oczywiście czekam na następny rozdział - w niedzielę, tak?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wakacyjnie, Tazkiel
Na reszcie mogłam w spokoju usiąść i przeczytać ten rozdział, dobrze że ten tydzień już się skończył ☺ Bastian chyba się nieźle zdziwił na taką reakcję właściwie każdego z jego otoczenia, zastanawia mnie tylko czy on coś w ogóle czuje do Adama ? To wyjście do klubu jakoś na to nie wskazuje... Zack na końcu rozdziału bardzo mnie ucieszył bo już zaczęłam się bać że to wszystko zniszczą między sobą 😯Ciekawe czy napiszesz coś więcej o Damianie bo chciałabym wiedzieć skąd u niego ta nagła chęć do współpracy z policją 😉 Wielkie dzięki za super rozdział, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJak idzie pisanie?
OdpowiedzUsuń