piątek, 29 grudnia 2017

Epilog[Więź 2]


…5 lat później…

Stiles uniósł głowę i spojrzał na księżyc w pełni. Uśmiechnął się pod nosem. Ta chwila wreszcie nadeszła, a on, mimo tego, co go czekało, nie czuł ani odrobiny strachu. Tylko ekscytację. Nie widział Dereka od dwóch tygodni i nie spędził z nim ostatniej pełni, żeby trochę wyostrzyć jego zmysły. Teraz zamierzał wykorzystać całą swoja wiedzę na temat wilczego stada, jaką posiadł przez ostatnie pięć lat treningu, by dać Derekowi pościg życia.
Nikt nie twierdził, że nie można przygotować się wcześniej do pościgu, więc ukrył w różnych punktach lasu swoje rzeczy, który powinny mocno nim pachnieć. Teraz stopniowo opróżniał worki i tworzył fałszywe ślady, które powinny zmylić nos Dereka i dać mu więcej czasu na ucieczkę.
Specjalnie też przez ostatnie dwa tygodnie używał innego szamponu i żelu pod prysznic oraz proszku, żeby dać sobie jak największą przewagę. Nie omieszkał też przygotować kilku pułapek z jarzęba pospolitego, by Derek nie mógł pobiec za nim po prostej, lecz zmusić go do szukania właściwej drogi i nakierować tam, gdzie Stiles chciał go mieć. Skoro Chris Argent zdołał przemycić na swój pościg broń i postrzelić Petera dwa razy, zanim ten wreszcie go dopadł, on mógł pomagać sobie jarzębem. Tojad był ciosem poniżej pasa, więc to sobie darował.

Udało mu się dobiec do jeziora, kiedy usłyszał wycie wilka w oddali. Derek był coraz bliżej. Stiles i tak uważał, że wytrzymał całkiem długo, bo pościg musiał trwać już blisko godziny. Albo Derek się nie spieszył, albo jego pułapki rzeczywiście się sprawdziły.
Stiles wbiegł w butach do wody i wyciągnął spod pomostu kij bo, który ukrył tam specjalnie na tę właśnie okazję. Potem wszedł na pomost i czekał. Miał na sobie tylko luźne spodenki – bez bielizny – i buty. Buty po tej całej przeprawie raczej nie będą się nadawać do chodzenia, więc wybrał stare adidasy. Światło księżyca dobrze oświetlało jezioro, pomost i plażę, więc wszystko było widoczne nawet dla ludzkich oczu.
Stiles uśmiechnął się, kiedy zobaczył parę niebieskich oczu obserwujących go zza drzew. Wilk spokojnie podszedł w jego strony, wyginając usta w wilczym, lekko pokracznym uśmiechu.
Kiedyś Stiles zapytał swojego chłopaka, dlaczego tamtej pamiętnej nocy ten go nie ugryzł. Derek twierdził, że ból, który wysysał ze Stilesa oprzytomnił go na tyle, że zdołał się powstrzymać, nawet jeśli w innej kwestii było już pozamiatane. Derek nie chciał zrobić tego wbrew woli Stilesa, a teraz… teraz Stiles wyraźnie mu sugerował, że żeby go mieć, Derek najpierw musi go zdobyć.
Derek wszedł na pomost i przekrzywił głowę, po czym błyskawicznie zmienił się w człowieka. Jego oczy nadal się świeciły. Uśmiechał się.
- A więc tak to sobie wymyśliłeś, hm? – spytał, podchodząc jeszcze bliżej i przybierając pozycję.
- Chyba nie myślałeś, że tak łatwo się poddam, hm? – spytał Stiles takim samym tonem, ciągle się uśmiechając.
- Nie ty, Stiles.
- Dobrze, że się rozumiemy.
Derek poruszył ustami w niemym „kocham cię”. Stiles odpowiedział tym samym gestem, a potem zaczęła się walka.
Stiles przez bite pięć lat szkolił się w różnych dziedzinach. Sztuki walki i walka z bronią były tylko jedną z nich. Studia przygotowujące go do pracy w FBI dały mu tysiące godzin lekcji strategii i doskonalenia innych umiejętności potrzebnych w pracy detektywa. Stary Stiles, którym był, gdy Derek go poznał, już nie istniał. W jego miejscu znajdował się teraz pewny siebie, wysportowany i uroczy mężczyzna, która był pełnoprawnym emisariuszem stada Hale i prawą ręką alfy, Petera Hale. Był emisariuszem, pod wodzą którego wataha rozkwitła i stała się jednym z najpotężniejszych w całej Kalifornii.
Derek natarł pierwszy, ale Stiles zgrabnie się uchylił. Wilkołak wiedział, że musi mu ten kij zabrać i w żadnym wypadku nie złamać. Stiles z kijem bo przełamanym na pół był niczym wcielony diabeł. Już nieraz  ich wszystkich nastrzelał po głowie.
Pozostali członkowie watahy zebrali się na plaży i obserwowali ich zmagania, wyjąc co jakiś czas. Scott pierwszy nie wytrzymał i się przemienił, dopingując zawzięcie. Stiles bronił się jak mógł. Derek trochę żałował, że nauczył go tych wszystkich chwytów i tego, jak sobie radzić w pewnych sytuacjach. Stiles nie wahał się wykorzystać tego w praktyce, przez co walka z nim nie była taka prosta.
Przeciętny wilk nie miałby szans. Tylko fakt, że Derek był doświadczonym, zaprawionym w boju i bardzo umiejętnym wojownikiem – najlepszym po Peterze w ich watasze – już leżałby na łopatkach.
Widząc, że Stiles broni się rękami i nogami i nie zamierza odpuścić, w końcu zdecydował zrobić się coś, czego Stiles z pewnością się nie spodziewał – najzwyczajniej na świecie wyciągnął ramiona i rzucił się na niego. Stiles otworzył szeroko oczy, kiedy Derek go dopadł i popchnął na deski pomostu. Udało mu się unieruchomić ręce młodego mężczyzny, zanim ten zdołał mu się wywinąć i go z siebie zepchnąć.
- I co teraz? – spytał Derek zadowolony, nachylając się do niego i patrząc mu prosto w oczy.
- Oszukiwista!
- W miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone, czyż nie? – Derek uniósł jedną brew.
- Och doprawdy? – spytał Stiles z szerokim uśmiechem, po czym wcisnął kolano w odsłonięte krocze wilkołaka. Ten sapnął i omal nie puścił jego rąk. W oczach aż zakręciły mu się łzy, ale ostatkiem sił powstrzymał odruch, który nakazał mu puścić wiercipiętę i skulić się w pozycji embrionalnej.
Wilki zawyły radośnie, widząc ich zmagania. Takie święta jak to nie zdarzały się rzadko, zazwyczaj maksymalnie jedno w jednym pokoleniu, a ich stado świętowało po raz trzeci w niespełna sześć lat.
Stiles dalej się wiercił tak dla zasady. Obaj wiedzieli, że Derek już go złapał. Gdy wilkołak zrobił sobie miejsce między jego nogami, układając się w wygodnej pozycji, Stiles zrobił wielkie oczy i z zaskoczenia aż znieruchomiał.
Derek, widząc jego minę, uśmiechnął się szeroko i wsunął się w niego bez większych problemów. Stiles przed rozpoczęciem pościgu dobrze się przygotował nie chcąc, by ich zbliżenie skończyło się jak to pierwsze podczas ataku tamtej zwariowanej Carmen czy jak jej tak było.
- Czekaj, czekaj! – marudził, wiercąc się jeszcze bardziej. – Nie powinieneś…? – urwał.
Usta Dereka rozszerzyły się w jeszcze szerszym uśmiechu. Wilkołak zaśmiał się cicho, składając na jego czole czuły pocałunek. Stiles jęknął cicho, kiedy penis otarł się o jego prostatę i zalała go fala przyjemności.
Mimo tego, że byli w trakcie seksu, Stiles dalej gadał. Derek szybko się przekonał, że zatkanie ust swojemu chłopakowi jest prawie niemożliwe, co najwyżej tylko w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nawet podczas seksu Stiles miał bardzo dużo do powiedzenia. Był komentatorem rzeczywistości numer jeden, inaczej się tego określić nie dało.
- Ale dlaczemmm! – Stiles wygiął się pod nim w łuk i objął go nogami w pasie. Złapał Dereka za włosy i przyciągnął jego głowę do siebie, namiętnie go całując. Derek ochoczo odpowiedział na pieszczotę. Uwielbiał z nim to robić. Uwielbiał sposób, w jaki ciało Stilesa zmieniło się z chłopięcego na ciało mężczyzny, jak dorósł i zmężniał. Jak oplatał nogi wokół jego pasa lub jak namiętnie wyglądał, przejmując dowodzenie i biorąc jego w posiadanie. Gdyby Derek miał wymarzyć sobie partnera, nigdy nawet nie przyszło mu do głowy, by wymarzyć sobie kogoś tak perfekcyjnie doskonałego.
Stiles był jego. Tylko jego. Jeszcze tylko chwila i…
Poruszył szybciej biodrami, dążąc do spełnienia.
- No bez jaj! – marudził Stiles, pojękując pod nim cicho. – Chyba mi nie chcesz powiedzieć, że… - znowu urwał, przejeżdżając paznokciami po plecach wilkołaka. Derek czując pieczenie w tym miejscu tylko bardziej się napalił. Zamknął oczy, skupiając się na miarowym ruchu bioder i przyjemności, która z każdą chwilę coraz bardziej się nasilała.
Stiles jęknął pod nim i spiął się. Derek wiedział, że to ten moment. Świerzbiły go zęby i dziąsła, jak zawsze, kiedy pojawiały się jego wilcze zęby. Stiles odsunął głowę w bok, robiąc mu miejsce. Derek czuł, że zaraz dojdzie. Oczy błysnęły mu dziko w ciemności, po czym wgryzł się w szyję partnera, dochodząc w nim mocno.
Stiles zesztywniał w jego ramionach, zapewne zamroczony bólem, jaki mu sprawił, gryząc go. Derek trzymał mocno, wbijając zęby jeszcze głębiej i przytrzymując go w ten sposób w miejscu. Czuł na języku jego krew i formującą się więź. Ogarnęło go nagłe gorąco, przeszył go silny prąd i chwilę później opadł na partnera, oddychając ciężko. W jego świadomości pojawiło się coś, jakby uczucie obecności kogoś jeszcze. Kogoś znajomego, kogoś…
Spojrzał w bok. Stiles oddychał ciężko, wyraźnie zmęczony ucieczką, walką, seksem. Ostatki energii wykorzystał na obrócenie się i wtulenie  w niego. Drżał.
- Stiles? – spytał cicho Derek. Słyszał wicie innych członków stada i ich oddalenie się z miejsca zdarzenia. Wszyscy widzieli, że ceremonia się zakończyła. Teraz reszta poszła świętować, podczas gdy Derek zaopiekuje się Stilesem i przyzwyczai do więzi.
- Czuję twoją obecność – powiedział cicho. – Tak jakbyś był… gdzieś na końcu mojej świadomości, jakby… - urwał i wtulił się w niego mocniej.
- Wiem – odparł tylko.
Przytulili się do siebie i leżeli w ciszy. Krótkiej, bo Stiles to przecież Stiles i nie wytrzymałby zbyt długo w ciszy.
- Możesz mi powiedzieć, jak to się stało, że zrobiłeś to ze mną w swojej ludzkiej postaci?! – wypalił.
Derek uśmiechnął się pod nosem. Wiedział, że to pytanie padnie prędzej czy później.
- Chyba nie myślałaś, że naprawdę będę to z tobą robił w formie wilka? – odpowiedział pytaniem, patrząc na swojego kochanka z uniesionymi brwiami.
Stiles aż się zapowietrzył, słysząc to.
- CO?! A-ale… - Drgnął i zrobił wielkie oczy. – Chwila, chwila. To dlatego nie pozwoliliście mi uczestniczyć w ceremonii parowania Petera i Cola? Nie chcieliście, żebym się połapał, co i jak? – Derek tylko się uśmiechał. Stiles aż usiadł i wyrzucił ręce do góry. – Serio, Derek?! Pozwoliłeś mi żyć całe 6 lat w przekonaniu, że będę musiał uprawiać seks z wilkiem?!
Stiles miał tak oburzoną minę jak chyba jeszcze nigdy w życiu. Derek miał wrażenie, że od tego ciągłego uśmiechania się pęknie mu twarz.
- TY wredny…!
Uśmiech spełzł mu z twarzy, kiedy Stiles wykonał kilka nieokreślonych ruchów rękami i po chwili Derek już nie leżał na pomoście, lecz został wrzucony do wody. Gdy się wynurzył, Stiles stał na pomoście z założonymi rękami i patrzył na niego z nietęgą miną.
- Tak to jest, jak zadzierasz z emisariuszami, Derek. 6 lat… No serio?!
Derek tylko się roześmiał. Stiles dalej mamrocząc, że to nie jest śmieszne i że Derek jest kretynem, wskoczył do niego do wody, próbując go podtopić. Derek tylko przygarnął go do siebie i pocałował, czując że serce chyba mu pęknie z miłości do tego młodego mężczyzny.
Był gotów oddać za niego życie. Miał lata na pogodzenie się z tym, że Stiles tak młodo dowiedział się o ich więzi i tym, że tamtej pamiętnej nocy zrobił mu krzywdę. Gdy wyjechali razem na studia, dość szybko się dotarli i spędzili najlepsze pięć lat swojego życia, budując swoje wspólne życie.
Nie wszystko szło po ich myśli. Już na samym początku Derek miał spory żal do Stilesa za to, że doradził Peterowi przyjęcie do watahy Hayden, Olafa, Iana i Cola. Co do pierwszej trójki, niezbyt go obchodzili, ale Col… Tego chłopaka Derek nie chciał widzieć. Dość długo i sporo się o to kłócili. Derek omal nie eksplodował, kiedy rudzielec wylądował w tym samym akademiku, co oni, studiując na tym samym kampusie. Derek myślał, że to jakiś cholerny żart, ale potem… Potem Stiles przyprowadził swojego kumpla z grupy, który razem  z nim studiował, żeby pracować w FBI i nagle się okazało, że jest to partner więzi Cola i… sprawa rozeszła się po kościach, bo Col całą swoją siłę i zapał włożył w zdobycie przeznaczonej mu osoby. Teraz para była już rok po przypieczętowaniu więzi i obaj służyli jako świadkowie na ich ceremonii.
Tyle się zmieniło i tyle rzeczy pozostało dokładnie takich samych. Tyle się naprostowało. Cora ostatecznie, po dwóch latach opierania się i darcia kotów, w końcu skończyła w burzliwym związku z Cecyl’em, od którego tygodniami trzęsła się chata. Wszystko jakoś się… poukładało. Powoli, bo powoli, ale jednak.
Derek nie mógłby powiedzieć, że wszystkie jego obawy sprzed pięciu lat były bezpodstawne, bo tak nie było. Jak by nie patrzeć, wciąż był dla Stilesa tym pierwszym i czasami było to widać jak na dłoni. Stiles miał jednak rację co do jednego – przez cały ten czas widział tylko Dereka. To się nie zmieniło. Nieważne, że ludzie wreszcie zaczęli zauważać, jak seksowny i inteligentny jest Stiles, bo Stiles widział tylko jego.
Stiles chlapnął mu w twarz wodą, wyrywając go z rozmyśleń. Derek uśmiechnął się i pocałował go namiętnie. Woda była nawet ciepła, nagrzana po połowie upalnego lata, przyjemnie chłodząc ich rozgrzane ciała.
Derek potarł palcem ślad, który zostawił partnerowi na szyi. Czuł lekkie mrowienie pod palcem.
Stiles wyszczerzył się.
Derek odwzajemnił uśmiech.
Więź czy nie, on wiedział, że jego uczucia względem Stiles nigdy się nie zmienią. I nawet jeśli ludzie rzeczywiście nie odczuwali więzi tak, jak wilki, teraz już wiedział.
Wiedział, że uczucia Stilesa względem niego również pozostaną takie same. Pogłębią się, ewoluują… Ale tak czy siak, wszystko będzie sprowadzać się do jednego.

Wzajemnej miłości. I to mu wystarczało, by odetchnąć pełną piersią i optymizmem patrzyć w przyszłość.

KONIEC

***
Witajcie po długiej nieobecności.
Jak mówiłam, jakoś udało mu się tu dotrzeć z ostatnim rozdziałem liczących prawie 20 stron w Wordzie i dość długim epilogiem. Choć udało mi się opowiadanie zakończyć tak, jak sobie to już dość dawno upatrzyłam, wiem że poszłam trochę na skróty i nie opisałam wszystkiego tak dobrze, jak zapewne wszyscy byśmy chcieli. Ale... nic na to nie poradzę. Miałam długą przerwę, nawet po przeczytaniu całego tekstu trochę ciężko mi to szło.
Ale jest! Trochę na skróty, ale ostatecznie udało mi się dopisać te ostatnie strony i zakończyć tak, jak zakończyć chciałam, co przyniosło mi wielką ulgę. Jestem otwarta na wszelką krytykę i wytykanie, czego nie zawarłam, a ja odpowiem na Wasze pytania lub ewentualnie dam znać, że coś powinno zostać owiane tajemnicą, gdyby jednak kiedyś przyszło mi do głowy napisać jakiś side osadzony w ten pięcioletniej przerwie.
Wszystkim wytrwałym, którzy ciągle tu jeszcze zaglądają, bardzo dziękuję za cierpliwość i zrozumienie. Jestem bardzo wdzięczna za to, że mnie wspieracie i nie dajecie mi zniknąć z przestrzeni internetowej :) Czytam wszystkie komentarze, nieważne czy pojawiają się pod najnowszymi postami, czy pod jakimiś starymi. Nawet jeśli na jakiś nie odpowiem, bo zapomnę, to możecie być pewni, że docieram do absolutnie wszystkiego, co pojawia się na moim blogu.
No więc jeszcze raz DZIĘKUJĘ <3 <3 <3 
Mam nadzieję, że końcówka przypadnie Wam do gustu i nie będziecie chcieli mnie bić, że tak krótko xd 
Co do przyszłości bloga... Hibernujemy dalej. Coraz bardziej gryzą mnie w dupę deadliny i choć znalazłam czas na napisanie tego, nie podejmę się regularnego publikowania. Nie oznacza to, że zamykam w ten sposób bloga, o nie. Mam kilka rozpoczętych projektów, ale dopóki nie napiszę dość znacznej części jakiegoś opowiadania, nie zacznę publikacji. W ten sposób będę mogła wstawiać Wam regularnie rozdziały i nie martwić się deadlinami, podczas gdy będę pisać dalszą część. To chyba najbardziej logiczne rozwiązanie w tej sytuacji. Co o tym myślicie?
Jakieś pytania? Nie bójcie się pytać w komentarzach :) 
Pozdrawiam i do następnego!

22 komentarze:

  1. Strasznie lubię twoje opowiadania i będę czekać na następne. Tylko dawaj znać, że wszystko ok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdradzisz chociaż o czym są te zaczęte projekty??? Tak w przybliżeniu oczywiście 😶

    A co do tekstu to jest jest super. Miłą niespodzianką były aż 2 rozdziały
    Dzięki 🙇🙏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, niech pomyślę... Jeden krótki Sterek, jeden trochę dłuższy Sterek... Do tego historia fantastyczna o chłopaku (prawej ręce przyszłego króla), który zostaje przypadkiem porwany przez wroga, z którym są w stanie wojny, i trafia w ręce wysoko postawionego wojownika w szeregach wroga (w roli niewolnika)... Jest jeszcze kilka pomysłów, ale na razie jeszcze nic nie zaczęłam pisać. Ale jak to z moją weną bywa, nic nie jest z nią pewne -.-
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Już mi się to podoba 😍

      Usuń
  3. fajnie że zamykasz ten rok końcem tej historii, notabene super, życzę weny w pisaniu kolejnych opowieści

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety jestem zawiedziona zakończeniem historii nie samym w sobie zakończeniem ale jego sposobem, rozdział 20 jest dla mnie rozczarowaniem. Odczułam po prostu przepaść między całym opowiadaniem i jego zakończeniem naprawdę wolała bym poczekać koleje kilka miesięcy i otrzymać pełniejsze zakończenie. Mam nadzieje że jeszcze kiedyś Doznasz olśnienia i natchnienia i chęci i Uzupełnisz to opowiadanie bo jak do tej pory było ono moim faworytem.

    Życzę weny przy inny opowiadaniach :)

    Pozdrawiam
    Dżoana

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie się skończyło chociaż szkoda, że po skrótach ale myślę, że i tak ciekawość jest raczej syta :D moja droga, trochę mi głupio o to pytać ale za tydzień mam 18 urodziny. Czy mogłabyś napisać dla mnie one shota? Byłabym bardzo szczęśliwa.
    Pozdrawiam
    Lulu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Przykro mi, ale moja doba musiałaby mieć 36 godzin, żebym dała radę coś napisać w tak krótkim czasie będąc tak zawalona robotą. Jeśli odpowiada Ci dedykacja jakiejś późniejszej publikacji mojego autorstwa, to nie ma problemu ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Witaj, że piszę dopiero teraz ale miałam problemy z Internetem. Życie bez niego przez dwa tygodnie to MASAKRA... Rozumiem, również nie cierpię na nadmiar czasu ale byłabym niezmiernie szczęśliwa z dedykacji :)) Dziękuję :3 i pozdrawiam!

      Usuń
  6. Fajne zakończenie :) Może spodziewałam się jakiegoś większego opisu walki między stadami i czegoś bardziej z tym ich emisariuszem ale tak też dobrze wyszło :) Bardzo mi się podoba jak wybrnęłaś z tym zawiązaniem więzi :) I fajny ten epilog. Tak mi to wygląda na nawiązanie do amerykańskiego zabójcy 😆 I taki Stilles jeszcze bardziej mi pasuje :) Gadający nawet podczas seksu 😉 Ach lubię dobre zakończenia 😍 Bardzo dziękuję i liczę, że znajdziesz czas by napisać coś jeszcze. Życzę dużo weny :) Pozdrawiam serdecznie i Szczęśliwego Nowego Roku 😙

    OdpowiedzUsuń
  7. Super zakończenie :) Fajnie było dowiedzieć się, jak potoczyło się życie Stillesa i Dereka oraz innych członków watahy :) W sumie najbardziej mnie zaskoczyło, że Scott nie wrócił do Allison, ale może to i dobrze :)
    Stilles agentem FBI, teraz to już mu nikt nie podskoczy xD
    Cudownie opisałaś zawiązywanie więzi pomiędzy głównymi bohaterami, oj Derek musiał się trochę natrudzić, aby zdobyć swojego partnera, który jakby nie chciał być złapany to by się nie dał, ale kochają się na zabój, więc innego finału nie mogło być :) Zaskoczenie Stillesa, że nie musiał uprawiać seksu z wilkiem było niesamowite, przez 6 lat nikt mu nie powiedział prawdy, ale dobrze, że tak rozwiązałaś tą sprawę :)
    Dziękuję za cudowną historię :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)
    P.S Szczęśliwego Nowego Roku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję za ten tekst :)
    Na pewno będę czekać na kolejne publikacje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wracam i wracam do twoich opowiadań po kilka razy i coś mi się wydaje że wracać będę i do tego :D Po prostu uwielbiam twój styl pisania i genialne pomysły! Mega się cieszę że nie zostawiasz tego bloga, to byłaby dla mnie katastrofa XD Ściskam mocno i życzę dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mogę się doczekać następnego opowiadania 😁

    OdpowiedzUsuń
  11. Niby tez czyje rozczarowanie 20 rozdzialem, ale co za duzo to nie zdrowo. Bez tych opisow walk bylo chyba lepiej, bo i tak pojawilo sie tu ich juz sporo.
    Myslalem, ze ten seks przy publicznosci bedzie gorszy, a sie okazal taki nawet spoko. Bylem pewny, ze wszyscy beda doslownie stac obok nich i ogladac jak to robia xd
    Troche jestem spiacy i ledwo komentuje, ale jakos dam rade. Super bylo te opowiadanie, mam nadzieje, ze jeszcze cos napiszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,...w ceremonii parowania Petera i Cola?'' - chwila, to Peter jest z Colem? A nie z Chrisem? Za duzo tych imion, juz nic nie ogarniam xd
      I w ogole ze Scott nie byl z Alisson?? To byla taka nagla zmiana, ze w ogole sie nie polapalem o co chodzi. Ale moze to lepiej, jesli ciagle sie klocili to znaczy, ze nie byli sobie przeznaczeni.

      Usuń
    2. Hej! Być może ten fragment nie jest jasny, ale jak się wczytasz, później jest informacja, że Col sparował się ze znajomym Stilesa ze studiów i że to trzecia taka ceremonia w stadzie w ostatnich latach, co wskazuje na to, że po Peterze i Chrisie był jeszcze ktoś. Tym kimś jest właśnie Col ;)
      Pozdrawiam!
      obsesja

      Usuń
  12. Dobrze, że nie kończysz z blogiem, bo chyba bym się popłakała gdyby tak się stało. Przeczytałam twoje wszystkie opowiadania, siedzę na tym blogu już trzeci rok i chyba nigdy nie przestanę czytać twoich opowiadań, bo są tak dobre, że aż boli kiedy nie mam już co na twoim blogu czytać. Czekam niecierpliwie na kolejne twoje opowiadania <3 jestem ciekawa tylko czy jeszcze będziesz pisać o Billu i Tomie czy raczej zostawiasz ten ship i będziesz pisać inne opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
  13. W tym co robisz jesteś po prostu GENIALNA, życzę ci tyle weny ile jest do słońca u spowrotem<3 Planujesz może jeszcze napisać jakiś twincest? Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Z roku na rok jesteś co raz lepsza twa twórczość jest fenomenalna , ubóstwiam ją :* Abyś nigdy nie zaprzestała tworzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pochłonęła już chyba wszystkie twoje opowiadania. Z niecierpliwością czekam na następne :) Weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej,
    haha super, Peter postrzelony przez Chrisa i to dwa razy podczas ceremoni! to naprawę musiał być wielki pościg... och Stilles w FBI to daje wiele możliwości watasze, nie ma co się dziwić z takim umysłem i ta ceremonia, Stilles nie dał się tak łatwo upolować, co za dupek z Dereka tak go okłamać, ale przecież Stilles mógł wypytać Scota...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)