czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 27



Wyjeżdżał.
Andrej nie mógł w to uwierzyć. Przecież minął dopiero miesiąc od momentu, kiedy dowiedział się prawdy. Fakt, nie skontaktował się Ericem ani razu, ale przecież po tym, co się stało, miał prawo mieć trochę czasu do przemyślenia tego wszystkiego. Tymczasem Eric tak po prostu się spakował i oznajmił Emily, że wyjeżdża. Marco na szczęście powiedział mu o tym, bo chociaż nie wiedział, co między nimi zaszło, wolał się upewnić, że Andrej tego chce.
 A on nie chciał.
Na początku miał wiele wątpliwości, czy może zaufać Ericowi, w końcu mężczyzna go zawiódł, ale… po przemyśleniu wszystkiego doszedł do wniosku, że chce mu dać jeszcze jedną szansę. Kochał go i wiedział, że Eric kocha jego. Może to właśnie ta miłość tak na niego wpłynęła? Może to właśnie dlatego Eric postąpił tak a nie inaczej?
Andrej spojrzał na zegarek i jęknął ze zgrozą.
Jak zwykle, nawet w momencie, kiedy jego dotarcie na miejsce było tak ważne, nawalił mu samochód i musiał biec na lotnisko. Do odlotu samolotu Erica zostało mu tylko pół godziny, więc miał jakiś kwadrans na dotarcie do niego. Potem zacznie się odprawa, Eric wejdzie do samolotu i będzie pozamiatane. Tylko na filmach było tak, że wpuszczali kogoś bez biletu.
Biegł ile sił w nogach, nie chcąc tracić cennego czasu. Miał jeszcze spory kawałek, a zapas sił powoli się kończył. Jak na złość nigdzie nie widział żadnej taksówki, która mogłaby go podrzucić na miejsce. Pozostało mu tylko wierzyć we własne możliwości sprinterskie.
Biegł…
I biegł…
Potrącał ludzi, potykał się i dalej biegł…
Gdy wreszcie dosłownie wpadł do poczekalni, kręciło mu się w głowie i miał wrażenie, że zemdleje. Dysząc ciężko, słaniał się na nogach i rozglądał za Ericem, ignorując tępy ból w płucach. Przez chwilę nie mógł złapać oddechu.
- Wszystko w porządku?
Pejic odepchnął natrętną dłoń, która nagle znalazła się na jego ramieniu i ruszył w głąb budynku, szukając ukochanej twarzy. Eric musiał tu gdzieś być. Musiał. Jeśli już odleciał, to będzie koniec wszystkiego.
Spojrzał w bok i jego serce zabiło szybciej. Przy automacie z napojami stał Richards, wrzucając drobne do maszyny. Andrej uśmiechnął się do siebie i ruszył w jego kierunku najszybciej jak mógł.
- Eric!
Szatyn wyciągnął kubek z kawą i wyprostował się, poprawiając sobie plecak na ramieniu.
- Eric! ERIC!
Richards odwrócił się ze zdziwieniem akurat w momencie, kiedy Andrej był już bardzo blisko. Pejic rzucił mu się na szyję, przytulając go mocno i wytrącając mu kawę z ręki. Fotograf ledwo utrzymał się na nogach.
- Andrej?
Cichy szloch niemal go sparaliżował.
- Dlaczego chcesz wyjechać? – spytał blondyn łamiącym się głosem. – Miałeś poczekać.
- Andrej…
Pejic osunął się w dół, czując ból wszystkich mięśni.
- Andrej! Wszystko w porządku?
Blondyn usiadł wygodnie na podłodze, wciąż oddychając ciężko. Eric klęczał przy nim, obejmując go troskliwie ramieniem. Andrej uśmiechnął się lekko.
- Spieszyłem się, żeby się nie spóźnić. I chyba po raz pierwszy w życiu… zdążyłem na czas.
Eric wciąż na niego patrzył, wyraźnie nie mogąc uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Chciał wyjechać, bo nie sądził, że Andrej kiedykolwiek się do niego odezwie. Planował własną śmierć gdzieś daleko tak, żeby jak najbardziej przypominała nieszczęśliwy wypadek i żeby Andrej jak najpóźniej się o tym dowiedział. Nie chciał, żeby czuł się winny, a teraz… Teraz nagle siedzi obok niego i wygląda, jakby naprawdę się martwił, że wyjedzie.
- Wracajmy do domu, dobrze?
Eric skinął głową. Takiej prośbie nie mógł się oprzeć.
W drodze do domu Eric nalegał, żeby wstąpili do schroniska dla psów. Tam pozwolił Andrejowi wybrać aż trzy psy – jeden zupełnie malutki, jeszcze przy matce, drugi zaledwie dwa miesiące starszy i trzeci już właściwie stary, którego nikt na pewno by nie wziął. Kupili też dwa koty. Eric twierdził, że pary, które nie mają dzieci, ale mają chociaż psa, nie rozstają się z błahych powodów. Ich mała rodzina więc wzbogaciła się aż o pięciu członków.
Cały dzień spędzili w łóżku i rozmawiali. Eric tym razem zupełnie szczerze opowiedział mu o wszystkim, co tylko mogło mieć znaczenie i Andrej też to zrobił. Jeśli mieli być razem, nie mogły ich dzielić już żadne sekrety.
Po długiej debacie zdecydowali się również nie sprzedawać domu, tylko pozostać w nim i uporać się z przeszłością.
W przeciągu tygodnia udało się też odnowić kontrakt dla Andreja. Jego manager niemal się popłakał, kiedy dowiedział się, że Andrej wraca. Miał prezentować męskie stroje do momentu, kiedy chociaż trochę nie odrosną mu włosy. Potem wszystko miało być po staremu.

- Kocham cię.
Eric uśmiechnął się czule, patrząc na śpiącego kochanka. W nogach leżały wszystkie trzy psy, również śpiąc. Koty wybrały sobie doniczki na parapecie jako legowisko, co Andreja od początku bardzo irytowało.
Pogłaskał Andreja po ramieniu i pocałował go w policzek. Tak dobrze było mieć go obok siebie, dotykać, przytulać i kochać… Obiecał sobie, że już nigdy go nie zawiedzie.
Nie sądził, że Andrej kiedykolwiek mu to wszystko wybaczy, ale…
… widać pozory jednak mylą.


THE END



***
WRÓCIŁAM!
Tak, wiem, że długo mnie nie było. Wiem, że trochę krótki ten ostatni rozdział i wiem, że mogłam go bardziej rozwinąć, ale moim zdaniem najlepiej oddaje to, co od początku chciałam w tym opowiadaniu zawrzeć. I szczerze powiedziawszy, czuję ulgę, że to już koniec. Totalny brak weny to koszmar, a ja już od jakiegoś czasu miałam problem z pisaniem tego opowiadania. Z jednej strony mi szkoda, że to już, może napiszę do tego jakiś dodatek, ale sama historia jest definitywnie skończona.
Na TwT niestety trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, aż napiszę ten odcinek.
Jeśli chodzi o slash - prolog nowego opowiadania pojawi się być może dzisiaj.
Bliźniacy... sama nie wiem. Jak przejrzę kolejny rozdział.
Wasze blogi... Chyba weekend. Mam spoooooro zaległości.
Najlepszego w Walentynki i miłego, zbliżającego się weekendu.
Pozdrawiam!


9 komentarzy:

  1. Aww! Jakże my się cieszymy, żeś powróciła! Najlepszy prezent na walentynki!
    No, trochę dziwnie wyszedł ci ten rozdział. Krótko i odrobinę sztucznie, ale niech będzie. W końcu to ostatni, więc możemy ci wybaczyć. ;)
    Jaaa, nie mogę się już doczekać kolejnych aktualizacji opowiadań. So, mam nadzieję, że będą jak najszybciej. =)

    Pozdrawiam
    Kamilia

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet nie wiesz jak długo czekałam na ten odc. pomysł z psami i kotami... oryginalny powiem ci ;p a Andrej udowodnił że potrafi się nie spóźniać co mnie w pewnym stopniu rozśmieszyło gdy czytałam. ale chociaż odcinek jest krótki to dobry, powiem nawet bardzo dobry. będzie mi brakować tego opo, było cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  3. już się martwiłam, że coś się stało. serio ;3
    brakowało mi Ciebie i Twoich opowiadań. jejku, wpadaj częściej ;)

    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię zakończeń...No cóż, ale zawsze przychodzi taki moment kiedy trzeba pożegnać jakieś opowiadanie i na szczęście powitać nowe ;-) Zakończenie Pozorów bardzo mi się podoba, klasyczne, proste a zarazem optymistyczne i fajne. To nic ,że odcinek krótki, zawierał wszystko, by tą historie można by było uznać za udaną. Dzięki za to opowiadanie Obsesja ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma tego w ankiecie, ale moim zdaniem powinnaś zdecydowanie pisać więcej w stylu opowiadania pt. "Bliźniaki" (niekoniecznie fantasy - chociaż to też ciekawy, ale nieco podchodzący pod "Braci Lwie Serce" motyw), czyli o czysto braterskiej miłości! Rzadko kiedy spotyka się taką normalną tematykę (nie jestem wielką fanką yaoi), a Tobie wychodzi to naprawdę prześwietnie! Masz dobry styl i pomysły, Twoi bohaterowie są barwnymi postaciami, no po prostu aż przyjemnie się czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj, droga Autorko :) Na wstępie chciałam Ci tu napisać ( i mam nadzieję, że odczytasz ten komentarz, mimo że od zakończenia opowiadania noo.. minęło już trochę czasu ;)), że dziś koło 14 znalazłam Twojego bloga :D Znaczy, u kogoś innego na blogu był link do Twojego i tak z ciekawości zajrzałam... rozejrzałam się... postanowiłam trochę się zagłębić w treść... no i natrafiłam na Pozory mylą :D Dziewczynooo! To było tak absolutnie mistrzowskie! Cudowne i re-we-la-cyj-ne! Jak widzisz, w 4 godziny przeczytałam oba tomy! Przeczytałam, ba! pochłonęłam wręcz!
    Wszystko było lekkie, przyjemny, barwny język, zabawne sytuacje i dialogi. No i oczywiście urzekający Andrej :D Z tym jego wiecznym spóźnianiem się, ciągłym pechem i wypadkami, z pogodnym podejściem do życia oraz wewnętrznym i zewnętrznym pięknem. Jak go nie kochać?? Eric też był w porządku - podobały mi się jego cięte uwagi i docinki, ale też fakt, że zakochał się od pierwszego spojrzenia na młodziutkiego modela :) Moim zdaniem jednak baaaardzo głupio zrobił, zatajając prawdę - raz, że śmierć tamtego chłopaka nie była do końca jego winą, dwa jak mógł tak pozwolić Markowi zmanipulować siebie, trzy, ech... naprawdę mógł zaoszczędzić i Andrejowi, i sobie dużo bólu i smutku.
    W każdym razie dobrze się skończyło :D Bardzo mnie to cieszy!
    Aj i miałam jeszcze dodać, że (chaotyczny ten mój komentarz) pierwszy tom był lekki i wesoły, śmiałam się jak głupia :D A znowu w drugim... no powiem Ci, że bardzo zmieniłaś klimat. Było tak smutno, a jednocześnie rozczulająco.
    Cóż, cieszę się, że tu trafiłam i tak sobie myślę, że chyba warto zajrzeć do pozostałych opek, bo fajnie piszesz :)
    Pozdrawiam i.. hmm... dużo weny życzę :)
    Alys

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow! Naprawdę spodobało mi się to opowiadanie... W szczególności ostatnie rozdziały, jesten sadystką :')))
    Nigdy nie zwracam większej uwagi na "gotowe" postaci, gdyż fanfic trzeba oceniać inaczej niż oryginalne opowiadanie, więc uznałam 'Pozory mylą' za coś zbliżonego do oryginalnego, gdyż wcześniej nie znałam Pejica x'3 Teraz mi tylko szkoda, że w zeszłym roku naprawdę zmienił płeć... No ale cóż...
    Ostatnia intryga została trochę mało rozwinięta, nawet jeśli była tutaj takim pubktem kulminacyjnym. Ale nie mogę narzekać, był klimat, a reszta poprowadzona idealnie! Wartka akcja, nie można było się nudzić, rozdziały odpowiedniej długości (jeśli nie jest się w stanie czytać naraz długaśnego tasiemca). Twój styl tak samo jest lekki, prosty i w sam raz na rozluźnienie.
    Powodzenia w dalszym tworzeniu!

    OdpowiedzUsuń
  8. Okej, zabrałam się w końcu do napisania kilku (o ile mocno się nie rozpiszę, co ostatnimi czasy często mi się zdarza). Jak pewnie zauważyłaś, nie komentowałam każdego poszczególnego rozdziału, ale to tylko dlatego, że po skończeniu poprzedniego od razu zabierałam się za następny (o ile nie musiałam zostawić opowiadania i iść albo spać albo do szkoły ;x).
    Tak czy inaczej, muszę przyznać, że czuję lekki niedosyt co do końcówki. Rozumiem, że chciałaś tak to zakończyć i oczywiście nie krytykuję Cię za to, jednak ja mogłabym z wielką chęcią poczytać jeszcze kilka rozdziałów ^^ Ogółem opowiadanie naprawdę mi się podobało, a sam Twój styl pisania jest na tyle przyjemny, że nie musiałam robić sobie żadnych przerw (no chyba, że na sen, naukę, szkołę, bla bla bla... Łapiesz o co chodzi xdd). I w sumie cieszę się z tego, że troszeczkę pokomplikowałaś im życie momentami, bo jeśli wszystko układałoby się z łatwością to już nie byłoby tak ciekawie. Wydaje mi się, że nie mam żadnych zastrzeżeń. Błędów było bardzo mało, chociaż - jak każdemu - coś tam się zdarzyło. Niemniej jednak treść była na tyle interesująca, że jakoś zbytnio mi one nie przeszkadzały, bo naprawdę była ich znikoma ilość.
    Mam też nadzieję, że jakoś wybaczysz mi brak komentarzy pod każdym rozdziałem. Już jakoś tak mam, że nie lubię pisać co uważam po każdej kolejnej części. Wolę zamieścić swoją w miarę ogarniętą opinię na samym końcu ;)
    To chyba byłoby na tyle. Podsumowując, opowiadanie bardzo mi się podobało i z pewnością jeszcze kiedyś do niego wrócę, a teraz zmykam czytać kolejne, które już sobie wynalazłam spośród Twoich wszystkich opowiadań. (Swoją drogą, skończyłaś ich już tak wieeeele *-* podziwiam!).
    Na sam koniec zapraszam na swoje dwa blogi, a rusz coś Ci przypadnie do gustu: http://crazy-yaoi-fanfiction.blogspot.com/ i http://your-sweet-misery.blogspot.com/.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie,
    ღ Sejin ღ

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)