czwartek, 14 lutego 2013

Prolog



Robin
Zakończenie roku było tym, na co od dawna czekałem. Po dziesięciu miesiącach wytężonej pracy, ciężkich zmagań, klasowych kłótni i spotkań, wreszcie nadszedł ten upragniony dzień. Cieszyłem się jak głupi. Dwa miesiące spokoju były niezwykle kuszące i na samą myśl o spaniu do południa, miałem ochotę skakać z radości.
Ubrałem się w garnitur, który dzień wcześniej uszykowała mi mama i poszedłem do szkoły, wiedząc, że tego dnia już nikt nie będzie żądał ode mnie wiedzy, lecz jedynie uśmiechu na twarzy i godnego wyglądu.
Trochę się stresowałem, ale nie miało to związku z odebraniem świadectwa, lecz z głupim zakładem, który przegrałem. Dałem się nabrać jak ostatni idiota na podjudzanie przyjaciela, który miał to nieszczęście podsłuchać mnie śpiewającego pod prysznicem. Po klasie poszła fama, że mam „śliczny” głos i zostałem zmuszony do wzięcia udziału w programie artystycznym. Bałem się, że kiedy już stanę przed całą szkołą, zwyczajnie się zatnę i nie zaśpiewam ani słowa. Jestem osobą nieśmiałą, w klasie nazywają mnie „cichym mózgowcem”. Kiedy zapytałem Phila, mojego najlepszego przyjaciela, dlaczego akurat tak, powiedział, że nie jestem takim kujonem jak wszyscy inni. Że ja zawsze wiem, ale rzadko się zgłaszam i nie przeszkadza mi dawanie swoich zeszytów do przepisania zadania domowego albo podpowiadanie na sprawdzianach. Że się nie wymądrzam, nawet jeśli wiem, że ktoś nie ma w czymś racji, stąd przydomek „cichy”. Reszta, wiadomo.
Usiadłem na szkolnym murku i w myślach dodawałem sobie otuchy przed występem.
- Ro-bin!!
Obejrzałem się i zobaczyłem po drugiej stornie ulicy machającego Phila. Uśmiechał się jak głupek, którego dopiero co wypuścili z jakiegoś zakładu dla chorych umysłowo. Kiedy przejechały wszystkie samochody, przebiegł przez pasy i wszedł na teren szkoły, a potem wspiął się na murek obok mnie.
On również ubrany był w garnitur, ale koszulę miał rozpiętą pod szyją, a krawat zwisał żałośnie, w ogóle nie zawiązany. Zagwizdał cicho.
- No, no, co za elegancja – zachichotał, widząc, że ja jestem ubrany właściwie. – Wyglądasz jak ciacho do schrupania, ciekawe ile dziewczyn wręczy ci dzisiaj swój numer telefonu? Jak już zaśpiewasz…
Jęknąłem cicho.
- Phil, proszę. I bez tego wystarczająco się stresuję.
Chłopak odgarnął za uszy swoje długie jasne włosy i uśmiechnął się szeroko. Miał śliczne niebieskie oczy i cholernie mu ich zazdrościłem. Ja miałem kruczoczarne włosy z długą grzywką wiecznie wchodzącą mi do przeciętnych brązowych oczu. W dodatku nad ustami miałem irytujący pieprzyk, które dziewczyny uważały za „słodki”. W pierwszej klasie byłem skłonny przysiąc, że jedna właśnie z powodu tego głupiego pieprzyka chciała się ze mną umówić. Z powodu pieprzyka! Mało romantyczny sposób na spędzenie popołudnia i jeszcze gorszy sposób na odkrycie swojej orientacji.
Tak, jestem gejem. Gejem, o którym nikt nie wie. Moi rodzice są zbyt nietolerancyjni, żebym mógł im to wyznać. Matce, być może, ale ojcu – nigdy. No, i był jeszcze Phil. Phil, mój obiekt fascynacji od przeszło pół roku, kiedy to uświadomiłem sobie, że czuję do niego coś więcej niż przyjaźń. Niestety, nie miałem jaj, żeby spróbować go podejść. Bałem się, że go stracę na zawsze, a tak, mogłem go od czasu do czasu przytulić i na razie wystarczało.
Musiało wystarczyć.
- Dasz radę, w końcu jesteś moim kumplem! – Phil klepnął mnie w ramię tak mocno, że omal nie spadłem z murku.
- A co to ma wspólnego?
- Jak to co? Wszystko! Mój przyjaciel nie może się sfrajerować przed tyloma ludźmi.
- Nie pomagasz – burknąłem. Coraz gorzej się czułem.
- Nie sraj, będzie dobrze. Jak myślisz, kiedy przyjdzie Lucy? Obiecała, że kupi nam czekoladki dla wychowawcy. Straszny z niego łakomczuch, pamiętasz jak w pierwszej klasie zjadł sam dwie całe czekolady?! Nawet się nie podzielił!
Phil paplał jak najęty, a ja udawałem, że go słucham.
Gdy już wreszcie przyszła Lucy, koleżanka z klasy, wręczyła nam po pudełku czekoladek i wszyscy troje poszliśmy do auli.
Gdy przyszła moja kolej i wyszedłem na środek, czułem, że moja twarz jest cała czerwona ze wstydu. Wyobraziłem sobie jednak, że jestem na sali sam i to tylko próba, a kiedy już zacząłem śpiewać piosenkę (Greyson Chance – Unfriend you – dla porównania, jak mniej więcej brzmiał głos Robina – dop.aut.) od razu było lepiej.
Kiedy wreszcie skończyłem, cała aula wybuchła gromkimi brawami. Potykając się o własne nogi, szybko wróciłem na swoje miejsce i przed dobry kwadrans wachlowałem się pudełkiem czekoladek.
Podczas uroczystości jeszcze dwa razy musiałem wstać i wyjść na środek. Raz, kiedy odbierałem swoje świadectwo z czerwonym paskiem i drugi, kiedy wręczano mi stypendium za najlepszą średnią w szkole.
Potem wszyscy rozeszli się do klas, gdzie miało być tylko rozdanie świadectw. Okazało się jednak, że nasz wychowawca ma nam coś ważnego do przekazania.
- Słuchajcie wszyscy. Zanim rozdam wam świadectwa, chcę wam coś ogłosić. Co prawda ten rok szkolny się już skończył, ale powinniście mieć świadomość tego, że w przyszłym roku się nie spotkamy.
- Co?
- Dlaczego?
W klasie aż zahuczało, kiedy wszyscy zaczęli gadać albo szeptać.
- Mam przewlekłą chorobę serca i nie jestem w stanie prowadzić zajęć w przyszłym roku. Lekarz zalecił mi wypoczywać. Biorę roczny urlop. Mój zastępca, pan Sebastian Boot, zgodził się być waszym wychowawcą. Tych, którzy wybrali fakultet z chemii, będzie również uczył tego przedmiotu.
W klasie znowu odezwały się podniesione głosy. Nikt nie chciał się rozstawać z poczciwym staruszkiem, który oprócz skutecznych metod nauczania, był również świetnym kompanem podczas wycieczek i ognisk klasowych.
- Nowy wychowawca? No, to pewnie będzie się czepiał o nasze spóźnianie się – mruknął Phil, krzywiąc się zabawnie.
Kiwnąłem głową. Co prawda, nie wiedziałem nic o tym nowym nauczycielu, nawet go nigdzie nie widziałem, ale miałem złe przeczucia. Nie był to jednak czas, aby o tym myśleć. Wcześniej czekały mnie całe dwa długie miesiące wakacji, które miałem zamiar spędzić na chronicznym leniuchowaniu.
Nic mnie nie powstrzyma!

***
To tak na rozgrzewkę. Mam malutki zapas odcinków tego opowiadania, więc na pewno będzie pojawiać się regularnie, nie wiem tylko jeszcze w jakie dni.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.

6 komentarzy:

  1. Fajnie jak może pożegnać jedno opowiadanie i uśmiechnąć się za widok nowego. Lubię opowiadania yaoi w realiach szkolnych."Odkryć siebie'' to jedno z moich ulubionych twoich opowiadań. Mam nadzieję, że to będzie równie fascynujące. Jestem ciekawa jak potoczą się losy Robina. Czekam na rozdział pierwszy i życzę ci weny, kochana. ;-)
    A i baaaaardzo się cieszę, że wróciłaś ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa jak to będzie z Robinem i jego uczuciami do Phila ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi tam ju się podoba. Jak wszystkie twoje opowiadania. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. To nadrabianie zaczynam od aktualnego opowiadania ;) Już sam początek mnie w jakiś sposób intryguje... Sama nie wiem dlaczego ale wiem że wszystko się wyjaśni w następnych odcinkach ;) lecę czytać :) i postaram się dodawać komentarz pod każdym odcinkiem bo wiem że te kilka słów może znaczyć bardzo dużo ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co jest w tym opowiadaniu ale już trzeci raz je czytam i mi się nie nudzi :) i pewnie się na tym nie skończy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam wracać do tego opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)