środa, 13 sierpnia 2014

10. Światło w ciemności



Jak ja dałem się na to namówić, zastanawiał się Tomek.
Dreptał posłusznie za Tylerem, który pośpiewywał sobie cicho pod nosem i tanecznym – albo pijanym, ciężko było odróżnić – krokiem dziarsko przemierzał chodnik.
Tomek już cale dwa tygodnie wcześniej wyszedł ze szpitala i teraz czuł się naprawdę dobrze. Tyler jakoś zdołał go namówić na imprezę i wylądowali na domówce u jakiejś kompletnie nieznanej dziewczyny. Napili się za darmo, najedli i poszli.
Chłopak coraz częściej zaczął ulatniać się z domu. Pomijając już to, że na karku ciągle siedziała im Lilith, to Kacper był okropnie podminowany. Tomek miał wrażenie, że każda jedna pierdoła jest w stanie wyprowadzić go z równowagi, wolał więc schodzić mu z drogi jak się tylko da.
Nie spodziewał się jednak, że Tyler aż tak się napruje. Tomek wciąż miał mieszane uczucia co do wychodzenia z Tylerem na imprezy. Miał głupie wrażenie, że Zack nie jest tym zachwycony, ale cóż… Na razie nie narzekał.

– I bleed for the second time tonight holding the love that's in my mind… – zanucił głośniej Warrow, robiąc pełen obrót i śmiejąc się dziko.
– Co ty właściwie śpiewasz? – spytał Tomek.
– Dear Angel zespołu April Sixth. Zaraz ci to ładnie zaśpiewam, hahaha!
– Hej, złaź!
– Wyluzuj! – rzucił Tyler, wdrapując się na jakąś wysoką przyczepkę auta zaparkowanego na poboczu. Rozpiął koszulę, chociaż na dworze było cholernie zimno, eksponując nagi, całkiem ładny tors. – Patrz, jak robią to zawodowcy.
– Złaź, zanim ktoś zobaczy.
Tyler pomruczał coś pod nosem, a potem zaczął wydzierać się głośno. Tyle, że on się wcale nie wydzierał. On śpiewał. Czysto, ładnie i po prostu zajebiście. Tomka aż wryło, bo głos Tylera był głęboki, czysty i przyjemny dla ucha. Nigdy wcześniej nie słyszał, żeby ktoś tak ładnie śpiewał, a z tego co zauważył, piosenka wcale nie była łatwa.
– I bleed for the second time tonight
holding the love that's in my mind.
If only my love could be with you.
If only this pain, this pain died too
I bleed for the second time tonight
holding the love that's in my mind.
If only my love could be with you.
If only this pain, this pain died too
I break you away, away, away from me.
- Tyler…
- I na koniec trochę akrobacji! – wykrzyknął. Odbił się jedną nogą od brzegu przyczepki, zrobił salto w powietrzu i wylądował zgrabnie na chodniku. Tomek patrzył na to zupełnie oniemiały. Otrząsnął się w momencie, kiedy Tyler po tym zgrabnym salcie zrobił jeden krok w tył, poślizgnął się na psiej kupie i przeleciał przez żywopłot, wpadając na teren przynależący do przedszkola.
Tomek parsknął śmiechem, kiedy Warrow, jęcząc z bólu, zaczął się gramolić z powrotem na chodnik.
– Gdzie on się tego nauczył? – Polak obejrzał się na faceta, który pojawił się obok niego niemal z powietrza. – On jest pijany? Jeśli na trzeźwo też tak śpiewa, niech do mnie zadzwoni. Chętnie pogadam o jego przyszłości.
Tomek uniósł jedynie brwi, ale wziął wizytówkę i schował do kieszeni. Facet skinął mu tylko i szybko zniknął za rogiem.
– Gdzie się tego nauczyłeś? – spytał Tomek, gdy Tyler już stanął obok niego.
– Czego? – mruknął chłopak, łapiąc go za ramię. Wciąż wszystko wirowało mu w głowie.
– To salto.
– Aaa, Zack mnie nauczył. Tańczy hip–hop.
– Zack tańczy hip–hop?
- Nom. I jest zajebisty. Nauczył mnie kilku rzeczy, kiedy raz chciał, żebym go krył. Fajne, nie? Laski uwielbiają facetów, którzy umieją robić takie rzeczy.
Blondyn pokręcił tylko głową. Złapał Tylera za rękaw i pociągnął go, żeby już szli dalej. Chciał go odprowadzić do domu, ale to było tak daleko… Do niego samego było bliżej.
Tyler zachichotał i wyciągnął telefon z kieszeni.
– Zack dzwoni – powiedział, przeciągając dziwnie głoski. Tomkowi zabiło żywiej serce. – Ale, kurwa, się wścieknie. Masz, ty z nim gadaj. – Nacisnął zieloną słuchawkę i wcisnął Tomkowi telefon do ręki.
Polak jęknął tylko, próbując go chwycić. Z niechęcią i lekką obawą przyłożył go do ucha.
– … jest tam kto, do cholery?
– Eee… Cześć – powiedział niepewnie. – Tutaj Tomek.
Po drugiej stronie na chwilę zapanowała cisza.
– No, tak, mogłem się domyślić – stwierdził w końcu Zack. – Co tym razem mam powiedzieć rodzicom?
– Ee, to znaczy?
– To znaczy, że mama wciąż czeka aż Tyler wróci i jest wściekła, że jeszcze go nie ma i nie dał jej znać. Szlaban ma murowany.
– Tyler troszkę się napił, więc raczej nie będzie z tego zadowolona. Mogę go przenocować, w sumie i tak jesteśmy blisko mojego domu.
Tomek nie był pewien, czy Kacper się go o to nie czepi, ale szczerze powiedziawszy miał to w dupie. Była już dwunasta, miał wrócić do jedenastej, a Kacper w ogóle się tym nie zainteresował. Mama już by do niego zadzwoniła, żeby się upewnić, że wszystko jest w porządku. Mieli taką umowę, że on mógł z imprez wracać nawet nad ranem, ale jeśli zamierzał tak długo zostać, musiał jej o tym powiedzieć albo napisać. Wtedy ona była spokojna, że nic mu nie jest, no i on mógł się dobrze bawić, nie martwiąc się, że dostanie szlaban życia jak już pojawi się w domu.
– W porządku. Powiem, że nocuje u kolegi. Powiedz mu, że policzę się z nim jutro. Już ja znam te jego „troszkę”.
Tomek spojrzał na młodego Warrowa, który nic sobie nie robił z tego, że ma przechlapane. Nawet zwykłe chodzenie wydawało się dla niego świetną zabawą. Polak pokręcił na to tylko głową.
– Wiedziałeś o tym, że Tyler potrafi śpiewać? – zapytał znienacka.
– Tyler nie śpiewa.
– Śpiewa.
– Nie, nie śpiewa – rzekł Zack twardo. – On nie umie śpiewać, z muzyki ledwo zdał, bo nie chciał wyjść na środek i zaśpiewać jakiejś głupiej piosenki.
– Może się po prostu… wstydzi?
– Nie wiem, czy zauważyłeś, ale nie jest zbyt wstydliwy.
Cóż, to był fakt, ale Tomek wiedział, co mówił. Tyler POTRAFIŁ śpiewać i koniec. Będzie musiał z nim o tym pogadać jak już wytrzeźwieje.
– Racja. Mniejsza o to.
Zapadła chwilowa cisza. Tomek zdał sobie sprawę, że nie chce jeszcze się rozłączać, ale nie ma pojęcia, co powiedzieć.
– Przyjdziesz na jutrzejszy mecz? – spytał Zack.
– Kibicować wam?
– Nom.
– Nie wiem – zaczął kręcić Tomek, celowo się drocząc. – W naszym kraju się zbytnio w baseball nie gra.
– Nie gracie w baseball? Żartujesz chyba!
– No gramy, gramy, ale to jest mało popularna dziedzina sportu. U nas gra się w piłkę nożną, siatkówkę, piłkę ręczną, koszykówkę… To są sporty na czasie.
– A football?
– Też nie bardzo.
– Łamiesz mi serce.
Tomek zaśmiał się.
– No, cóż, zdarza się.
– W takim razie muszę ci pokazać co i jak.
– Już się co nieco dowiedziałem z neta. Musiałem, żeby nie wyjść na idiotę na wuefie.
– Więc sam przyznasz, że to o wiele fajniejszy sport niż piłka nożna czy coś tam.
– Wolę starą, dobrą piłkę nożną, ale dzięki za troskę. O której jest ten mecz?
– O siedemnastej.
– Ok. Postaram się przyjść. – Tomek już od dawna wiedział, że na pewno pójdzie ten mecz zobaczyć. Był ciekawy gry Zacka no i być może będzie miał okazję gdzieś na niego wpaść. I porozmawiać… Z chęcią znowu by się z nim przelizał.
– Tylko postarasz?
– Różnie to bywa, wiesz. Może mi coś wypaść.
Zack westchnął teatralnie.
– Jesteś okrutny.
Tomek zaśmiał się i pociągnął Tylera w prawo. Był tak zaabsorbowany rozmową, że nawet nie zauważył jego ciekawskiego i bardzo wymownego spojrzenia.
– Muszę kończyć, już dochodzimy do mojego domu. Nawet jeśli jutro nie przyjdę, będę trzymał za was kciuki.
– Myślałem, że to oczywiste. Ale jeśli masz tutaj zostać, lepiej zacznij się interesować baseballem.
– Nie wiadomo, czy zostanę tutaj na stałe.
Raczej nie. Kacper w życiu by się na to nie zgodził, no i co z jego matką? Nie mógł tak po prostu tutaj zostać, kiedy ona była w Polsce. Nie był nawet pewien, ile czasu Kacper pozwoli mu u siebie mieszkać.
– Wyczuwam poważny temat…
– Trochę.
– Jakbyś chciał pogadać, znasz numer. I adres i w ogóle.
– Heh, wiem, dzięki. Na pewno się zgłoszę jak będę miał doła. Prawdopodobnie widzimy się jutro.
– Mhm… W takim razie dobranoc.
– Dobranoc.
Tomek rozłączył się i westchnął w rozrzewnieniem. Odwrócił się do Tylera, chcąc oddać mu telefon i napotkał porozumiewawczy wzrok młodszego kolegi.
– Co? – spytał Polak.
– Eh, Zack, no wiesz… – Tyler zaczął nawijać na palec kosmyk swoich włosów, jak to zawsze robią dziewczyny, kiedy flirtują. Spuścił wzrok w dół i udawał, że jest bardzo zawstydzony i szło mu to bardzo dobrze. – N–nie wiem, czy przyjdę. Bardzo bym chciał, oczywiście i w ogóle. – Tyler spojrzał na Tomka porozumiewawczo i uśmiechnął się szeroko. – Lecisz na mojego brata!
Blondyn zarumienił się lekko i powiedział z całym przekonaniem, na jakie było go stać.
– Nieprawda!
– Prawda. Lecisz na niego jak mało kto. I nawet nie zaprzeczaj! Normalnie jakbym Zacka słyszał! On też się strasznie zapiera.
– Że? – podchwycił Tomek od razu.
– Domyśl się – rzucił Tyler, wywracając oczami. – Bzyknij się z nim, bo ostatnio chyba ma jakiś problem i to mnie się obrywa.
– Bardzo zabawne.
– Mówię serio. Jest spięty i sfrustrowany i po mojemu to jest tak przez ciebie.
– Bredzisz. Chodź, Kacper pewnie już śpi.
– Zmieniasz temat – stwierdził Tyler, ale nie próbował kontynuować rozmowy.
Gdy weszli do środka okazało się, że Kacper nie śpi. Tomek powiedział Tylerowi, żeby poszedł do jego pokoju już się położyć, a sam postanowił wziąć dla kolegi jakieś tabletki i wodę, bo rano pewnie nie będzie czuł się zbyt dobrze. Tyler posłusznie powlókł się na górę.
Tomek stanął w drzwiach kuchni, nie będąc pewnym, na co właściwie patrzy. Kacper siedział na wyspie z butelką whisky. Pił z gwinta. Połowy już nie było.
– W porządku? – spytał Tomek zdziwiony.
Kacper uśmiechnął się krzywo i z powrotem wbił wzrok w butelkę.
– Idź spać.
– Masz jakieś wieści od Paula?
Ojciec zmierzył go takim wzrokiem, że Tomkowi odechciało się pytać jeszcze o cokolwiek. Pospiesznie wyciągnął z szafki proszki na ból głowy, nalał do szklanki wody i czym prędzej pognał na górę.
Tyler już spał. Ściągnął tylko buty i skarpetki. Tomek postanowił go rozebrać bardziej, żeby się nie zapocił w tych ciuchach. Z trudem przewrócił chłopaka na plecy mi i zabrał się za ściąganie mu spodni. Czuł się z tym trochę niekomfortowo i pożałował, że to nie jest Zack. Z chęcią ściągnąłby mu spod… Boże, o czym on myślał? Żadnego ściągania kolegom spodni!
Rzucił rzeczy Tylera na podłogę i sam się rozebrał. Zgasił światło i z radością wtulił się w swoją poduchę.
Już dawno nie zasypiał z uśmiechem na ustach.
Rano był bardzo zdezorientowany. Jeszcze nigdy nie obudził się w czyichś objęciach. W pierwszej chwili, kiedy zobaczył ciemną czuprynę, jego serce oszalało, wykrzykując wręcz „Zack”. Zaraz jednak do głosu doszedł rozum i szybko zgasił zapał serca, przypominając o wydarzeniach poprzedniego wieczoru i dając jasno do zrozumienia, że śpi przytulony do Tylera Warrowa, a nie jego starszego brata.
Westchnął rozczarowany. Kurcze, Zack mu się naprawdę podobał. Nigdy wcześniej do nikogo nie ciągnęło go w taki sposób. Nigdy też by nie pomyślał, że w ogóle ma u kogoś takiego szanse. Prawdopodobnie nie miał. Może tak samo jak Paul mógł liczyć, że Zack nikomu nie przepuści i zechce go chociaż przelecieć. Ale czy to było naprawdę to, czego chciał?
Jasne, chciał się pozbyć swego dziewictwa jak najszybciej. Trochę nawet mu niezręcznie z nim było w tym kraju. Tutaj każdy zdawał się już to robić i otwarcie o tym mówić. Może to były tylko przechwałki, a może nie. Fakt był taki, że Tomek nie miał się czym pochwalić i nawet gdyby chciał kłamać, nikt by mu nie uwierzył. Zwyczajnie spaliłby się ze wstydu podczas opowiadania tej wyssanej z palca bajeczki. I nawet jeśli wiedział dokładnie, jak co się robi, to nie liznął jeszcze nawet odrobiny praktyki. Okropnie go to frustrowało.
Tyler spał w najlepsze, mlaskając co chwilę. Nie wyglądał na kogoś kto ma się obudzić w najbliższym czasie. Polak był ciekawy, jak tam jego ojciec i dlaczego dzień wcześniej sięgnął po tak silny alkohol. Kacprowi można było wiele zarzucić, ale na pewno nie to, że jest alkoholikiem. Tomek do tej pory jeszcze nawet zbytnio nie widział go pijącego. To był właściwie pierwszy raz i to najwyraźniej porządny.
Czując, że już dłużej nie zaśnie, zwlekł się z łóżka, wyplątując się z ramion Tylera – przez chwilę czuł się jak pluszak, do którego każdy może się przytulić – i zajrzał do pokoju Kacpra. Spał w ciuchach, a w pokoju waliło alkoholem na kilometr. Tomek skrzywił się, ale wszedł do środka i otworzył okno, żeby się trochę przewietrzyło. Postanowił też mieć dzień miłosierdzia dla tego faceta i przyniósł mu z kuchni tabletki na ból głowy i wodę. Wątpił, żeby Kacper docenił ten gest, ale chciał mu pomóc. Ostatnimi czasy wyraźnie coś go gryzło. Tomek czuł, że Kacper pił nie dlatego, że po prostu tak go naszło. Pił, bo coś się wydarzyło. Możliwe, że coś w firmie. Ostatnio Lilith mało się pojawiała u nich w domu, może coś z nią? Nie wiedział, ale to musiało być coś naprawdę ważnego.
Ledwo o niej pomyślał, a zmaterializowała się przy schodach, jak zwykle z wysoko uniesioną głową i mającą na sobie ubrania warte tyle kasy, co cała jego garderoba.
– Gdzie Kacper? Miał mnie zabrać dzisiaj na zakupy – rzuciła do niego.
– Dzień dobry – powiedział spokojnie Tomek, próbując jej zasugerować, że najpierw powinna się przywitać. – Zaraz go zawołam.
– Tylko szybko i on też niech się pospieszy – fuknęła na niego tonem rozpieszczonej księżniczki. Tomek cofnął się do pokoju Kacpra, wywracając oczami.
Co za wstrętna baba, pomyślał, wchodząc do pokoju Kacpra. Nachylił się nad nim i szturchnął go za ramię.
– Kacper… Hej, Kacper! Lilith do ciebie przyszła. – Mężczyzna otworzył jedno przekrwione oko i spojrzał na niego kompletnie zdezorientowany. – Lilith przyszła – powtórzył powoli, żeby mężczyzna go bez problemu zrozumiał. W tym stanie nie było to wcale takie proste. – Mówi coś o jakichś zakupach.
Kacper sapnął i przewrócił się na wznak. Przetarł zmęczone oczy.
– Która godzina?
– Koło jedenastej.
Mężczyzna zaklął i usiadł.
– Powiedz jej, że za kwadrans będę gotowy.
– Powiedziała, że masz się pospieszyć.
– Żeby się tylko nie osrała – burknął z sarkazmem.
Tomek uśmiechnął się lekko.
– Na szafce położyłem ci tabletki i wodę. Powinny się przydać.
– Dzięki.
Kacper zwlekł się z łóżka i szybko zjadł dwie tabletki, a potem poszedł do łazienki. Tomek zszedł na dół i przekazał Lilith, że musi chwilkę poczekać. Nie była zadowolona.
Tomek postanowił przygotować śniadanie dla siebie i Tylera. W międzyczasie Lilith miała do niego kilka swoich uwag.
– Nie wytrzymasz tutaj długo, już ja się o to postaram – powiedziała. Tomek ją zignorował. – Jak dobrze dam Kacprowi, pozbędzie się ciebie bardzo szybko. A jak nie, sama dopilnuję, żebyś błagał o powrót do tej swojej zapchlonej Polki.
– Jestem z Polski, a nie Polki – odparł blondyn, mając ochotę ją wyśmiać. Chciała go pojechać, a nawet nie wiedziała dobrze, jaki to był kraj.
– Tak przecież powiedziałam – oburzyła się. – Lepiej ze mną nie zadzieraj, bo popamiętasz.
– Akurat się boję.
– A powinieneś – zaśmiała się sztucznie. – Już raz oberwałeś i jakoś Kacper nie był zbyt skory do pomocy. Ciekawe dlaczego? Jak myślisz, co jest dla niego ważniejsze, ty czy ja razem z firmą mojego tatusia?
Tomek nie pokazał po sobie, że trafiła ze swoim spostrzeżeniem.
– Gdy przyjdzie odpowiedni czas, Kacper wybierze to, co trzeba – powiedział spokojnie. – A jeśli to nie będę ja, to żadna strata. Jakoś się tym zbytnio nie przejmuję.
Lilith tylko prychnęła, jakby nie wierząc w jego słowa. I chyba miała rację.
W drzwiach niczym widmo stanął Kacper. Chociaż się wykąpał i modnie ubrał, nadal było widać, że jest kompletnie nieprzytomny. Te lekko zmierzwione, mokre po kąpieli włosy odwracały uwagę od wyraźnie podkrążonych oczu. Nawet w tym stanie Kacper prezentował się zabójczo. Tomek uśmiechnął się pod nosem. Zakupy z Lilith w takim stanie na pewno będą dla Kacpra zabójcze, co do tego nie miał żadnych wątpliwości.
– Wychodzę – powiedział mężczyzna, łapiąc Lilith za rękę. Nie przywitał się z nią zbytnio, co skwitowała zmarszczeniem brwi. Tomek zaczynał się zastanawiać, co jego ojciec woli bardziej – cipki czy męskie tyłki. Niewykluczone, że Kacper nie był zbytnio zainteresowany seksualnie Lilith, bo była kobietą, a on na przykład wolałby się bzykać z Paulem zamiast z nią. Wtedy jednak wybrałby jego, a nie tę pustą idiotkę. Chłopak musiał przyznać, że jego ojciec jest strasznie pokręcony i ciężko go rozgryźć. To chyba była dobra pora, żeby modlić się o jak najszybszy rozpad związku Lilith i Kacpra, zanim ktoś ucierpi i najprawdopodobniej będzie to on sam.
– W porządku – odparł spokojnie. – Ja też dzisiaj wychodzę. Nie wiem, o której wrócę.
– Okej.
Tomek ani myślał się skarżyć na Lilith. Kacper wyraźnie powiedział, że jest mu potrzebna i nie może zerwać tej umowy. To, że szedł z nią na zakupy w takim stanie tylko tego dowodziło, bo przecież nie był osobą, która jest na czyjeś skinienie palca. To musiała być naprawdę ekstremalna sytuacja, skoro Lilith nim dyrygowała.
Wyszli z domu – Lilith w szampańskim nastroju, a Kacper zapewne modląc się o zbawienie. Tomek za to dokończył robić kanapki.
Tyler zjadł z nim ze smakiem. Przy okazji Polak wypytał go o mecz baseballu. Tyler nie bardzo miał ochotę oglądać mecz swojego starszego brata, na którego widok dziewczyny wręcz szczały. Widać było, że jest trochę o tę jego popularność zazdrosny. Tomek jednak ani myślał iść tam samemu i truł chłopakowi dupę tak długo, aż się zgodził. Mieli się spotkać przez wejściem na teren szkoły kwadrans przed meczem. Blondyn był ciekawy, bo w sumie nie miał jeszcze zbytnio okazji oglądać takiego meczu na żywo. Nie miał okazji zobaczyć umiejętności Zacka na żywo. To mogło być całkiem fajne.
Do szesnastej siedział jak na szpilkach i nie mógł sobie znaleźć miejsca. Tyler poszedł już dawno do domu, a Tome robił już chyba dosłownie wszystko – od czytania najnowszej lektury, gadania na Skype z matką, przez rysowanie a nawet sprzątanie. Kompletnie nie wiedział, za co się chwycić, żeby czas mu jakoś szybciej poleciał.
Gdy wreszcie nadeszła ta upragniona godzina – był gotowy już od dawna i w każdej chwili mógł po prostu wyjść – akurat pojawił się Kacper. Wyglądał, jakby negocjował z samym Hitlerem albo dowodził całą armią bez przerwy przez ostatnie sto godzin. Tomkowi zrobiło się trochę go żal, bo wyglądał na wykończonego.
– Wyglądasz okropnie – skwitował.
Kacper westchnął ciężko.
– Dziwisz się? Jestem właśnie po prawie sześciu godzinach zakupów z szurniętym babskiem. Święty nie wyglądałby lepiej. Muszę się napić.
Chłopak nie skomentował tego, ale ciągotki jego ojca do alkoholu trochę zaczynały go niepokoić.
– Nie byłoby lepiej, gdybyś po prostu poszedł spać? Na pewno poczujesz się lepiej?
– Napiję się i pójdę spać. Nie miałeś gdzieś wychodzić?
Tomek skinął.
– Właśnie idę.
Zapadła cisza, przerywana jedynie przez Kacpra, który grzebał w szafkach i chyba sam nie wiedział, czego właściwie szuka. Blondyn był pewny, że Kacper zapyta z czystej ciekawości, dokąd idzie, ale on wyciągnął z jednej szuflady paczkę chrupek i sobie poszedł.
Tomek tylko westchnął i postanowił już iść, żeby się nie spóźnić. To byłby cyrk – cały dzień jak głupi wyczekiwał momentu, kiedy wreszcie będzie mógł zobaczyć mecz, a gdy przyszło co do czego, to się spóźnił. Koń by się uśmiał.
Na szczęście nic takiego się nie stało. Zdążył idealnie, kiedy zawodnicy właśnie kończyli rozgrzewkę. Na trybunach nie było zbyt wielu ludzi, więc mogli spokojnie zająć dobre miejsca. Tomka trochę śmieszyły stroje, jakie mieli gracze baseballu. Podzielił się swoim odczuciem z młodszym bratem Zacka.
– Tylko nie wspominaj o tym przy nim – powiedział Tyler. – Mam wrażenie, że chce ci zaimponować i trochę może mu odwalić, jak otwarcie go wyśmiejesz.
– Nie mam zamiaru go wyśmiewać.
– Zack często wiele rzeczy lubi opacznie rozumieć. Po prostu zanim coś powiesz, dobrze to przemyśl.
Chłopak westchnął. Zack był dla niego zagadką. Tyler zresztą nie był lepszy. Okazało się, że kompletnie nie pamięta jak wrócili do domu ani tego, że śpiewał. Kategorycznie dał Tomkowi do zrozumienia, że on nie śpiewał, nie śpiewa i śpiewać nie będzie. Był tak stanowczy, że Tomek nawet nie poruszał tematu faceta, który dał mu swoją wizytówkę po usłyszeniu Tylera. Polak nie wiedział, dlaczego Tyler tak się przed tym wzbrania, ale zamierzał to rozgryźć.
Rozpoczął się mecz. Tomek wreszcie mniej więcej rozumiał, o co w tym chodzi. Pewnego dnia po zajęciach wychowania fizycznego, kiedy się z niego nabijała cała klasa, że nie wie, jak grać w baseball, usiadł na dupsku przed laptopem i siedział bite dwie godziny, czytając o tej postrzelonej grze. I chyba wreszcie zrozumiał, o co w niej chodzi.
Pierwsza w natarciu była drużyna przeciwna. Zack był miotaczem. Ten śmieszny strój i baseballówka zaskakująco dobrze do niego pasowały. I rzucał naprawdę dobrze. Zbijał po kolei wszystkich pałkarzy, mało któremu udało się zdobyć chociaż jedna bazę.
Polak nie spodziewał się, że ta gra może być ekscytująca, ale aż do końca dziewiątego inningu podskakiwał jak głupi na tym krzesełku. Ich szkolna drużyna rozgromiła wręcz przeciwników. Nie dało się jednak nie zauważyć, że Zack był na maksa zmęczony. Był jednym z lepszych biegaczy w drużynie, no i na stanowisku miotacza też się nieźle musiał namęczyć. Tyler cały czas się ze swojego kolegi nabijał. Gra Zacka niezbyt go interesowała. Był właściwie trochę zazdrosny, że jego brat aż w tylu rzeczach jest taki dobry. Dość blado przy nim niestety wypadał. Był jednak zbyt leniwy, żeby to zmienić.
Gdy tylko rozgrywka się skończyła, Tyler stwierdził, że idzie już do domu i po chwili go nie było. Tomek wstał, również zamierzając wracać już do domu. Zack pewnie pójdzie z kolegami na jakieś piwo czy coś. No, trudno… W sumie mógłby do niego podejść, ale co miałby powiedzieć?
Wyciągnął telefon i postanowił napisać mu wiadomość.
„Świetny mecz;) Może nawet polubię ten całe baseball”
A może nie, dopowiedział sobie w myślach. Był już przy bramie, kiedy w kieszeni zabrzęczał mu telefon.
„Przyjdź koło przybudówki to pogadamy”
Tomek uniósł brwi. Przyjdź? To był rozkaz? Chwilę się zastanowił, co powinien zrobić. Nie był psem na czyjeś zawołanie. Nie chciał, żeby Zack pomyślał, że przyleci na każde jego zawołanie. Z drugiej jednak strony, może mu po prostu kazać trochę poczekać.
Odczekał jakieś dziesięć minut i dopiero wtedy ruszył w tamtym kierunku. Po drodze zdał sobie sprawę, że nawet nie pomyślał o tym, że to może być jakaś pułapka. Że może Zack czeka na niego ze swoimi kolegami. Jasne, powiedział, że jest gejem, a on był na tyle głupi, że nawet nie zapytał o to Tylera. Ta głupota kiedyś go zgubi.
Już z daleka zauważył Zacka opartego o starą przybudówkę, z torbą sportową postawioną pomiędzy szczupłymi łydkami. Ubrany był w zwykłe sprane szorty i bluzę z kapturem, a i tak prezentował się wspaniale.
Serce Tomka zabiło szybciej. Kiedy właściwie zaczął wypatrywać każdej chwili spędzonej z tym narwańcem?
Warrow spojrzał na niego i uśmiechnął się lekko.
– Jednak przyszedłeś – stwierdził.
– Musiałem się zastanowić, czy mam ochotę przyjąć twój rozkaz, czy może jednak nie – odparł Tomek, zatrzymując się na wyciągnięcie ręki od Zacka.
Ciemnowłosy uśmiechnął się półgębkiem.
– Z charakterkiem. Lubię takich. – Tomek parsknął tylko, skupiając swoją uwagę na swoim bucie, którego czubkiem wiercił dziurę w ziemi. – Nauczyć cię grać w baseball?
– Nie…
– Myślałem, że ci się spodobało? – Uniósł brwi.
– Bo spodobało, ale to nie oznacza, że od razu muszę się nauczyć grać – powiedział Tomek trzeźwo.
– Szkoda. Widziałem tutaj Tylera. Jak żeś go namówił, żeby tu przylazł? On nie znosi patrzeć jak gram.
– Mała siła perswazji. – Polak wzruszył ramionami.
Zapadła chwilowa cisza. Tomem znowu spuścił głowę, trochę tym wszystkim zawstydzony i skrępowany. Byli tu zupełnie sami. Niewidoczni dla nikogo z zewnątrz. Zack mu się cholernie podobał. Serce wciąż wywijało koziołki, a bielizna robiła trochę przyciasna. Cała ta sytuacja okropnie go podniecała, nawet jeśli tylko ze sobą rozmawiali.
– Siła perswazji, mówisz? – spytał w końcu Zack, łapiąc go niespodziewanie za nadgarstek i przyciągając bliżej siebie. Ciało Tomka oszalało, chociaż wciąż nie był tak blisko Zacka, jak chciałby być. – To może ja wypróbuję swoją na tobie?
Patrzyli sobie w oczy, jakby siłując się na spojrzenia. Tomek czuł nieodpartą potrzebę spuszczenia głowy w dół, ale walczył z tym uczuciem, nie chcąc dać Zackowi satysfakcji. Gdy w końcu nie wytrzymał i przegrał, westchnął ciężko i oparł się obok Zacka o ścianę.
– Ale jaja – mruknął do siebie po polsku.
– Słucham? – zapytał Warrow, mrugając. Widać było, że nie zrozumiał.
– Nic, nic.
Znowu zapadła cisza. Tomek znowu nie wiedział co zrobić i znowu uniósł wzrok. To wszystko było takie dziwne. Spojrzał na pełne wargi Zacka. Miał ochotę go pocałować. I w sumie mógł. Zack sobie nie żałował u weterynarza, więc on też mógłby wyjść z inicjatywą. I zrobiłby to, gdyby tylko nie był taki nieśmiały i skrępowany.
Chłopak chyba wyczuł jego emocje, bo sam się do niego zbliżył i oparł się jedną ręką o ścianę tuż obok Tomka. Był tak blisko… Patrzyli chwilę na siebie, jakby badając się nawzajem. Tomek oblizał wargi i zbliżył twarz bardziej do Zacka, jakby coś niewidzialnego go tam przyciągało. Ciemnowłosy nachylił się lekko, aż wreszcie ich wargi się zetknęły. Polak westchnął głęboko, oddając każde muśnięcie i już pewniejszy siebie, objął Zacka za szyję i przyciągnął go bliżej siebie. Dłonie starszego chłopaka oplotły go w pasie i przycisnęły mocno do drugiego ciała, nie pozwalając się Tomkowi odsunąć choćby o milimetr. Gdzieś podświadomie Tomek się przestraszył, że przecież Zack na pewno poczuje jego podniecenie na udzie i niemal w tym samym momencie uświadomił sobie, że Zack ma dokładnie taki sam problem, co mógł wyczuć na swoim biodrze.
Całe napięcie i stres momentalnie z niego zeszły i rozluźnił się w ramionach Zacka do tego stopnia, że zdobył się nawet na żart.
– Masz coś w kieszeni? Bo mnie uwiera.
Chłopak parsknął cichym śmiechem, wyraźnie rozbawiony.
– Ptaszka – odparł przekornie, zjeżdżając z pocałunkami na szyję Tomka. Chłopak westchnął ponownie i odchylił głowę w tył, dając mu większy dostęp.
– Zack? – spytał cicho, obejmując go mocniej za szyję.
– Hm? – wymruczał starszy chłopak, nie przerywając pieszczot.
– Lubisz mnie czy po prostu korzystasz z okazji?
Warrow odetchnął głęboko i odsunął się lekko. Miał dość dziwny wyraz twarzy. Tomek czuł, że szykuje im się dłuższa rozmowa.


***
Wybaczcie że dopiero teraz, niestety nie mogłam tego wstawić szybciej. Mam nadzieję, że się podobało.
Pozdrawiam!


18 komentarzy:

  1. Yay nareszcie .! Rozdział świetny ale w dalszym ciągu nie było nic o Paulu :( Adama i Bastka też no ale i tak czytało się zajebiście ^^ Biedny Kacper kiedy Lilith wpadła aż mi się go szkoda zrobiło... Zakupy z taką kobietą są gorzej niż okropne ^^' Mam szczerą nadzieję iż następny rozdział będzie równie świetny jak ten
    Pozdrawiam i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedyne co się mi nie podobało to że przerwałaś w takim momencie. Rozdział świetny, akcja posuwa się bardzo wolno do przodu, a jednak ciągle coś się dzieje. Jestem pod wrażeniem.
    I także chciałabym już wiedzieć co z Paulem.
    Weny, weny i jeszcze raz czasu na pisanie ;-) Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mogłaś przerwać w takim momecie? Jesteś okrutna. Teraz jeszcze bardziej nie mogę się doczekać następnego odcinka a już od paru męczysz nas brakiem kontynuacji historii Paula. Wiem że jak się pracuje to się nie ma czasu ale i tak bezczelnie Cię poproszę o jak najszybsze wstawienie następnego rozdziału. Najchętniej przeczytałabym go już teraz. Czekam niecierpliwie. :D pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW
    To było super
    Czekałam i czekłam ale nie spodziewałam się czegoś takiego
    Było super
    Chociaż zero wieści o Paulu...
    A Tomek i Zack są uroczy i do tego to moja ulubiona parka ^^
    Bastian i Adam tez są super i szkoda że ich nie było


    Czekam na kolejny rozdział mam nadzieję że szybciej ><
    A jak nie to mam nadzieję że będzie równie wspaniały jak ten

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie nadal zastanawia Paul. Tomek i Zack to najsłodsza para w tym opowiadaniu, haha. Scena z Tyler'em mnie rozbroiła, a tak po za tym genialny rozdział. Z resztą jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, codziennie wchodziłam po kilka razy dziennie i sprawdzałam, czy aby nie pojawił się rozdział 10. I w końcu jest! Matko, to jest rewelacja! Jesteś najlepsza i to jak piszesz... wręcz niesamowicie. Uwielbiam to opowiadanie, jest cudowne. Już nie mogę się doczekać ciągu dalszego, błagam wstaw kolejny rozdział jak najszybciej :D
    Życzę dużo dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Odcinek wspaniały, jak zawsze zresztą. XD Rozbrajają mnie te przemyślenia Tomka na temat Zacka. Ciekawa jestem strasznie co Zack odpowie mu na to pytanie. Może zostaną parą? Byłoby świetnie! :D Ale czekam na to co Ty wymyślisz i mam nadzieję, że dowiem się tego jaki najszybciej. :D Zlituj się proszę . ;) Dużo weny życzę, czasu i chęci! Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogłam się doczekać tego rozdziału. Naprawdę świetny, szkoda że w takim momęcie skończyłaś. Mam nadzieję, że niedługo dowiemy się co z Paulem.
    Pozdrawiam i życze weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak wszyscy się na tego Paula uparli... Nie oczekujcie żadnych informacji o nim w najbliższych rozdziałach. Musi jeszcze minąć trochę czasu, zanim wyjaśni się, co się tak naprawdę z nim stało. Jestem ciekawa, jak na te rewelacje zareagujecie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Obsesjo, ty wredna, wredna osobo... Co z Paulem??? *wyje*
    Co się stało z Paulem??? *wyje głośniej*
    Wszystko, co piszesz jest mega zajebiste i nie trzeba Ci tego mówić.
    Słyszałaś o NaNoWriMo? Nie jestem ML-ką, ale każdego namawiam, ja też biorę udział :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Prosze pisz szybciej bardzo lubie twoje opowiadania i czekam na nie

    OdpowiedzUsuń
  11. Czemu wszyscy tak wyczekują Paula? -,-
    Jestem bardzo ciekawa jak po angielsku brzmiała Polska w wersji Lilith xD
    Mam nadzieję, że talent Tylera to nie tylko taki "zapychacz", aby wypełnić akcję, tylko coś z tego wyniknie...

    "Żadnego ściągania kolegom spodni!"~~najlepszy tekst xDxD

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlaczego przerwałaś w takim momencie? Wyczuwam,że ta rozmowa będzie bardzo interesująca.
    Brakowało mi trochę Adama i Bastina, mam nadzieję,że w następnym rozdziale się już pojawią.
    A co z Paulem ?Czy Kacper odkrył co mu się stało?
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo mi się podoba to opowiadanie, świetnie piszesz :-) Jak większość ciekawi mnie co się stało z Paulem, ale wątek z Tomkiem i Zackiem jest chyba jak na razie najfajniejszy. Ciekawe jak zareaguje Zack na pytanie na końcu? Nie wygłąda jakby był zadowolony. Będę wypatrywać dalszego ciągu. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. To opowiadanie jest najlepsze! Uwielbiam bohaterów, zwłaszcza Tomka i Zacka^^ ;)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, bo bardzo ciekawi mnie reakcja Zacka na to ostatnie pytanie.
    Zack i Tomek to moja ulubiona parka i bardzo się cieszę, że ttyle o nich teraz jest informacji :)
    Czekam na dalszy rozwój akcji :3
    ~Psychedelic smiles

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojej, jak mnie tutaj dawno nie było i jak ja strasznie tęskniłam za Twoimi opowiadaniami! Teraz na całe szczęście znalazłam czas, żeby nadrobić wszystkie zaległości :)
    Twoje nowe opowiadanie- Światło w ciemności- jak dla mnie jest świetnym pomysłem.
    Akcja, jak zawsze u Ciebie, trzyma w napięciu i nic nie dzieje się tak szybko, że ciężko byłoby nadążyć. Tutaj wszystko jest dokładnie opisane. To mi się zawsze podobało w Twoich dziełach.
    Co do bohaterów, to uwielbiam jak ich kreujesz. Każdy jest niby inny i z pozoru nie mają ze sobą nic wspólnego, ale wraz z rozwojem akcji i nowych wątków, da się zauważyć, że poszczególne postaci mają ze sobą więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać. To mnie intryguje. I to naprawdę bardzo.
    Moją ulubioną parą jest Tomek i Zack. Oni są obłędni^^
    Ale Adam i Bastian również zajmują ważne miejsce w moim sercu i nie mogę się doczekać, kiedy będzie coś o nich wspomniane.
    Kacper... huh, co do niego to mam bardzo mieszane uczucia. Nie podoba mi się, to jak on traktuje ludzi, a zwłaszcza swojego syna. Ignorant. Cóż, jego podejście do Paula mnie zaskoczyło. Zaszokowało wręcz. Bo niby jest całkowicie obojętny i ma go w 'dupie', ale jednak teraz chce go znaleźć i wygląda na to, że ruszyło go to, że nie udaje mu się jak na razie. Tłumaczenie sobie, że Paul należy do niego, jest jego własnością wydaje się dla mnie być oczywistą wymówką. Tylko jak długo jeszcze będzie się okłamywał?
    To opowiadanie ma w sobie tyle pytań i niedopowiedzeń... z każdą chwilą coraz bardziej pragnę poznać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
    Mam nadzieję, że niedługo dodasz kolejne rozdziały i wyjaśnisz nam co nieco ;)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ^q^

    OdpowiedzUsuń
  16. Nienawidzę baseball'u ;-;
    Nudzi mnie i wkurzają mnie ci zawodnicy ;-;
    Wolę koszykówkę ♥ Już nawet piłkę nożną mogę znieść!
    Ta mała kurwa...
    Lilith zawsze kojarzyło mi się z wróżkami. Aż do teraz.
    Nie lubię cię ;-; Wzbudzasz we mnie emocje ;-;
    Ja nie mam serca i nie mam emocji ;-;

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)