Jak ja dałem się na to namówić,
zastanawiał się Tomek.
Dreptał posłusznie za Tylerem, który
pośpiewywał sobie cicho pod nosem i tanecznym – albo pijanym, ciężko było
odróżnić – krokiem dziarsko przemierzał chodnik.
Tomek już cale dwa tygodnie wcześniej wyszedł
ze szpitala i teraz czuł się naprawdę dobrze. Tyler jakoś zdołał go namówić na
imprezę i wylądowali na domówce u jakiejś kompletnie nieznanej dziewczyny.
Napili się za darmo, najedli i poszli.
Chłopak coraz częściej zaczął ulatniać
się z domu. Pomijając już to, że na karku ciągle siedziała im Lilith, to Kacper
był okropnie podminowany. Tomek miał wrażenie, że każda jedna pierdoła jest w
stanie wyprowadzić go z równowagi, wolał więc schodzić mu z drogi jak się tylko
da.
Nie spodziewał się jednak, że Tyler aż
tak się napruje. Tomek wciąż miał mieszane uczucia co do wychodzenia z Tylerem
na imprezy. Miał głupie wrażenie, że Zack nie jest tym zachwycony, ale cóż… Na
razie nie narzekał.
– I bleed for the second time tonight holding the love that's in my mind…
– zanucił głośniej Warrow, robiąc pełen obrót i śmiejąc się dziko.
– Co ty właściwie śpiewasz? – spytał
Tomek.
– Dear Angel zespołu April Sixth. Zaraz
ci to ładnie zaśpiewam, hahaha!
– Hej, złaź!
– Wyluzuj! – rzucił Tyler, wdrapując się
na jakąś wysoką przyczepkę auta zaparkowanego na poboczu. Rozpiął koszulę,
chociaż na dworze było cholernie zimno, eksponując nagi, całkiem ładny tors. –
Patrz, jak robią to zawodowcy.
– Złaź, zanim ktoś zobaczy.
Tyler pomruczał coś pod nosem, a potem
zaczął wydzierać się głośno. Tyle, że on się wcale nie wydzierał. On śpiewał.
Czysto, ładnie i po prostu zajebiście. Tomka aż wryło, bo głos Tylera był
głęboki, czysty i przyjemny dla ucha. Nigdy wcześniej nie słyszał, żeby ktoś
tak ładnie śpiewał, a z tego co zauważył, piosenka wcale nie była łatwa.
– I bleed for the second time tonight
holding the love that's in my mind.
If only my love could be with you.
If only this pain, this pain died too
I bleed for the second time tonight
holding the love that's in my mind.
If only my love could be with you.
If only this pain, this pain died too
I break you away, away, away from me.
holding the love that's in my mind.
If only my love could be with you.
If only this pain, this pain died too
I bleed for the second time tonight
holding the love that's in my mind.
If only my love could be with you.
If only this pain, this pain died too
I break you away, away, away from me.
- Tyler…
- I na koniec trochę akrobacji! –
wykrzyknął. Odbił się jedną nogą od brzegu przyczepki, zrobił salto w powietrzu
i wylądował zgrabnie na chodniku. Tomek patrzył na to zupełnie oniemiały.
Otrząsnął się w momencie, kiedy Tyler po tym zgrabnym salcie zrobił jeden krok
w tył, poślizgnął się na psiej kupie i przeleciał przez żywopłot, wpadając na
teren przynależący do przedszkola.
Tomek parsknął śmiechem, kiedy Warrow,
jęcząc z bólu, zaczął się gramolić z powrotem na chodnik.
– Gdzie on się tego nauczył? – Polak
obejrzał się na faceta, który pojawił się obok niego niemal z powietrza. – On
jest pijany? Jeśli na trzeźwo też tak śpiewa, niech do mnie zadzwoni. Chętnie
pogadam o jego przyszłości.
Tomek uniósł jedynie brwi, ale wziął
wizytówkę i schował do kieszeni. Facet skinął mu tylko i szybko zniknął za
rogiem.
– Gdzie się tego nauczyłeś? – spytał
Tomek, gdy Tyler już stanął obok niego.
– Czego? – mruknął chłopak, łapiąc go za
ramię. Wciąż wszystko wirowało mu w głowie.
– To salto.
– Aaa, Zack mnie nauczył. Tańczy hip–hop.
– Zack tańczy hip–hop?
- Nom. I jest zajebisty. Nauczył mnie
kilku rzeczy, kiedy raz chciał, żebym go krył. Fajne, nie? Laski uwielbiają
facetów, którzy umieją robić takie rzeczy.
Blondyn pokręcił tylko głową. Złapał
Tylera za rękaw i pociągnął go, żeby już szli dalej. Chciał go odprowadzić do
domu, ale to było tak daleko… Do niego samego było bliżej.
Tyler zachichotał i wyciągnął telefon z
kieszeni.
– Zack dzwoni – powiedział, przeciągając
dziwnie głoski. Tomkowi zabiło żywiej serce. – Ale, kurwa, się wścieknie. Masz,
ty z nim gadaj. – Nacisnął zieloną słuchawkę i wcisnął Tomkowi telefon do ręki.
Polak jęknął tylko, próbując go chwycić.
Z niechęcią i lekką obawą przyłożył go do ucha.
– … jest tam kto, do cholery?
– Eee… Cześć – powiedział niepewnie. –
Tutaj Tomek.
Po drugiej stronie na chwilę zapanowała
cisza.
– No, tak, mogłem się domyślić –
stwierdził w końcu Zack. – Co tym razem mam powiedzieć rodzicom?
– Ee, to znaczy?
– To znaczy, że mama wciąż czeka aż Tyler
wróci i jest wściekła, że jeszcze go nie ma i nie dał jej znać. Szlaban ma
murowany.
– Tyler troszkę się napił, więc raczej
nie będzie z tego zadowolona. Mogę go przenocować, w sumie i tak jesteśmy
blisko mojego domu.
Tomek nie był pewien, czy Kacper się go o
to nie czepi, ale szczerze powiedziawszy miał to w dupie. Była już dwunasta,
miał wrócić do jedenastej, a Kacper w ogóle się tym nie zainteresował. Mama już
by do niego zadzwoniła, żeby się upewnić, że wszystko jest w porządku. Mieli
taką umowę, że on mógł z imprez wracać nawet nad ranem, ale jeśli zamierzał tak
długo zostać, musiał jej o tym powiedzieć albo napisać. Wtedy ona była
spokojna, że nic mu nie jest, no i on mógł się dobrze bawić, nie martwiąc się,
że dostanie szlaban życia jak już pojawi się w domu.
– W porządku. Powiem, że nocuje u kolegi.
Powiedz mu, że policzę się z nim jutro. Już ja znam te jego „troszkę”.
Tomek spojrzał na młodego Warrowa, który
nic sobie nie robił z tego, że ma przechlapane. Nawet zwykłe chodzenie wydawało
się dla niego świetną zabawą. Polak pokręcił na to tylko głową.
– Wiedziałeś o tym, że Tyler potrafi
śpiewać? – zapytał znienacka.
– Tyler nie śpiewa.
– Śpiewa.
– Nie, nie śpiewa – rzekł Zack twardo. –
On nie umie śpiewać, z muzyki ledwo zdał, bo nie chciał wyjść na środek i
zaśpiewać jakiejś głupiej piosenki.
– Może się po prostu… wstydzi?
– Nie wiem, czy zauważyłeś, ale nie jest
zbyt wstydliwy.
Cóż, to był fakt, ale Tomek wiedział, co
mówił. Tyler POTRAFIŁ śpiewać i koniec. Będzie musiał z nim o tym pogadać jak
już wytrzeźwieje.
– Racja. Mniejsza o to.
Zapadła chwilowa cisza. Tomek zdał sobie
sprawę, że nie chce jeszcze się rozłączać, ale nie ma pojęcia, co powiedzieć.
– Przyjdziesz na jutrzejszy mecz? –
spytał Zack.
– Kibicować wam?
– Nom.
– Nie wiem – zaczął kręcić Tomek, celowo
się drocząc. – W naszym kraju się zbytnio w baseball nie gra.
– Nie gracie w baseball? Żartujesz chyba!
– No gramy, gramy, ale to jest mało
popularna dziedzina sportu. U nas gra się w piłkę nożną, siatkówkę, piłkę
ręczną, koszykówkę… To są sporty na czasie.
– A football?
– Też nie bardzo.
– Łamiesz mi serce.
Tomek zaśmiał się.
– No, cóż, zdarza się.
– W takim razie muszę ci pokazać co i
jak.
– Już się co nieco dowiedziałem z neta.
Musiałem, żeby nie wyjść na idiotę na wuefie.
– Więc sam przyznasz, że to o wiele
fajniejszy sport niż piłka nożna czy coś tam.
– Wolę starą, dobrą piłkę nożną, ale
dzięki za troskę. O której jest ten mecz?
– O siedemnastej.
– Ok. Postaram się przyjść. – Tomek już
od dawna wiedział, że na pewno pójdzie ten mecz zobaczyć. Był ciekawy gry Zacka
no i być może będzie miał okazję gdzieś na niego wpaść. I porozmawiać… Z chęcią
znowu by się z nim przelizał.
– Tylko postarasz?
– Różnie to bywa, wiesz. Może mi coś
wypaść.
Zack westchnął teatralnie.
– Jesteś okrutny.
Tomek zaśmiał się i pociągnął Tylera w
prawo. Był tak zaabsorbowany rozmową, że nawet nie zauważył jego ciekawskiego i
bardzo wymownego spojrzenia.
– Muszę kończyć, już dochodzimy do mojego
domu. Nawet jeśli jutro nie przyjdę, będę trzymał za was kciuki.
– Myślałem, że to oczywiste. Ale jeśli
masz tutaj zostać, lepiej zacznij się interesować baseballem.
– Nie wiadomo, czy zostanę tutaj na
stałe.
Raczej nie. Kacper w życiu by się na to
nie zgodził, no i co z jego matką? Nie mógł tak po prostu tutaj zostać, kiedy
ona była w Polsce. Nie był nawet pewien, ile czasu Kacper pozwoli mu u siebie
mieszkać.
– Wyczuwam poważny temat…
– Trochę.
– Jakbyś chciał pogadać, znasz numer. I
adres i w ogóle.
– Heh, wiem, dzięki. Na pewno się zgłoszę
jak będę miał doła. Prawdopodobnie widzimy się jutro.
– Mhm… W takim razie dobranoc.
– Dobranoc.
Tomek rozłączył się i westchnął w
rozrzewnieniem. Odwrócił się do Tylera, chcąc oddać mu telefon i napotkał
porozumiewawczy wzrok młodszego kolegi.
– Co? – spytał Polak.
– Eh, Zack, no wiesz… – Tyler zaczął
nawijać na palec kosmyk swoich włosów, jak to zawsze robią dziewczyny, kiedy
flirtują. Spuścił wzrok w dół i udawał, że jest bardzo zawstydzony i szło mu to
bardzo dobrze. – N–nie wiem, czy przyjdę. Bardzo bym chciał, oczywiście i w
ogóle. – Tyler spojrzał na Tomka porozumiewawczo i uśmiechnął się szeroko. –
Lecisz na mojego brata!
Blondyn zarumienił się lekko i powiedział
z całym przekonaniem, na jakie było go stać.
– Nieprawda!
– Prawda. Lecisz na niego jak mało kto. I
nawet nie zaprzeczaj! Normalnie jakbym Zacka słyszał! On też się strasznie
zapiera.
– Że? – podchwycił Tomek od razu.
– Domyśl się – rzucił Tyler, wywracając
oczami. – Bzyknij się z nim, bo ostatnio chyba ma jakiś problem i to mnie się
obrywa.
– Bardzo zabawne.
– Mówię serio. Jest spięty i sfrustrowany
i po mojemu to jest tak przez ciebie.
– Bredzisz. Chodź, Kacper pewnie już śpi.
– Zmieniasz temat – stwierdził Tyler, ale
nie próbował kontynuować rozmowy.
Gdy weszli do środka okazało się, że
Kacper nie śpi. Tomek powiedział Tylerowi, żeby poszedł do jego pokoju już się
położyć, a sam postanowił wziąć dla kolegi jakieś tabletki i wodę, bo rano
pewnie nie będzie czuł się zbyt dobrze. Tyler posłusznie powlókł się na górę.
Tomek stanął w drzwiach kuchni, nie będąc
pewnym, na co właściwie patrzy. Kacper siedział na wyspie z butelką whisky. Pił
z gwinta. Połowy już nie było.
– W porządku? – spytał Tomek zdziwiony.
Kacper uśmiechnął się krzywo i z powrotem
wbił wzrok w butelkę.
– Idź spać.
– Masz jakieś wieści od Paula?
Ojciec zmierzył go takim wzrokiem, że
Tomkowi odechciało się pytać jeszcze o cokolwiek. Pospiesznie wyciągnął z
szafki proszki na ból głowy, nalał do szklanki wody i czym prędzej pognał na
górę.
Tyler już spał. Ściągnął tylko buty i
skarpetki. Tomek postanowił go rozebrać bardziej, żeby się nie zapocił w tych
ciuchach. Z trudem przewrócił chłopaka na plecy mi i zabrał się za ściąganie mu
spodni. Czuł się z tym trochę niekomfortowo i pożałował, że to nie jest Zack. Z
chęcią ściągnąłby mu spod… Boże, o czym on myślał? Żadnego ściągania kolegom
spodni!
Rzucił rzeczy Tylera na podłogę i sam się
rozebrał. Zgasił światło i z radością wtulił się w swoją poduchę.
Już dawno nie zasypiał z uśmiechem na
ustach.
Rano był bardzo zdezorientowany. Jeszcze
nigdy nie obudził się w czyichś objęciach. W pierwszej chwili, kiedy zobaczył
ciemną czuprynę, jego serce oszalało, wykrzykując wręcz „Zack”. Zaraz jednak do
głosu doszedł rozum i szybko zgasił zapał serca, przypominając o wydarzeniach
poprzedniego wieczoru i dając jasno do zrozumienia, że śpi przytulony do Tylera
Warrowa, a nie jego starszego brata.
Westchnął rozczarowany. Kurcze, Zack mu
się naprawdę podobał. Nigdy wcześniej do nikogo nie ciągnęło go w taki sposób.
Nigdy też by nie pomyślał, że w ogóle ma u kogoś takiego szanse. Prawdopodobnie
nie miał. Może tak samo jak Paul mógł liczyć, że Zack nikomu nie przepuści i
zechce go chociaż przelecieć. Ale czy to było naprawdę to, czego chciał?
Jasne, chciał się pozbyć swego dziewictwa
jak najszybciej. Trochę nawet mu niezręcznie z nim było w tym kraju. Tutaj
każdy zdawał się już to robić i otwarcie o tym mówić. Może to były tylko
przechwałki, a może nie. Fakt był taki, że Tomek nie miał się czym pochwalić i
nawet gdyby chciał kłamać, nikt by mu nie uwierzył. Zwyczajnie spaliłby się ze
wstydu podczas opowiadania tej wyssanej z palca bajeczki. I nawet jeśli
wiedział dokładnie, jak co się robi, to nie liznął jeszcze nawet odrobiny
praktyki. Okropnie go to frustrowało.
Tyler spał w najlepsze, mlaskając co
chwilę. Nie wyglądał na kogoś kto ma się obudzić w najbliższym czasie. Polak
był ciekawy, jak tam jego ojciec i dlaczego dzień wcześniej sięgnął po tak
silny alkohol. Kacprowi można było wiele zarzucić, ale na pewno nie to, że jest
alkoholikiem. Tomek do tej pory jeszcze nawet zbytnio nie widział go pijącego.
To był właściwie pierwszy raz i to najwyraźniej porządny.
Czując, że już dłużej nie zaśnie, zwlekł
się z łóżka, wyplątując się z ramion Tylera – przez chwilę czuł się jak
pluszak, do którego każdy może się przytulić – i zajrzał do pokoju Kacpra. Spał
w ciuchach, a w pokoju waliło alkoholem na kilometr. Tomek skrzywił się, ale
wszedł do środka i otworzył okno, żeby się trochę przewietrzyło. Postanowił też
mieć dzień miłosierdzia dla tego faceta i przyniósł mu z kuchni tabletki na ból
głowy i wodę. Wątpił, żeby Kacper docenił ten gest, ale chciał mu pomóc.
Ostatnimi czasy wyraźnie coś go gryzło. Tomek czuł, że Kacper pił nie dlatego,
że po prostu tak go naszło. Pił, bo coś się wydarzyło. Możliwe, że coś w
firmie. Ostatnio Lilith mało się pojawiała u nich w domu, może coś z nią? Nie
wiedział, ale to musiało być coś naprawdę ważnego.
Ledwo o niej pomyślał, a zmaterializowała
się przy schodach, jak zwykle z wysoko uniesioną głową i mającą na sobie
ubrania warte tyle kasy, co cała jego garderoba.
– Gdzie Kacper? Miał mnie zabrać dzisiaj
na zakupy – rzuciła do niego.
– Dzień dobry – powiedział spokojnie
Tomek, próbując jej zasugerować, że najpierw powinna się przywitać. – Zaraz go
zawołam.
– Tylko szybko i on też niech się
pospieszy – fuknęła na niego tonem rozpieszczonej księżniczki. Tomek cofnął się
do pokoju Kacpra, wywracając oczami.
Co za wstrętna baba, pomyślał, wchodząc
do pokoju Kacpra. Nachylił się nad nim i szturchnął go za ramię.
– Kacper… Hej, Kacper! Lilith do ciebie
przyszła. – Mężczyzna otworzył jedno przekrwione oko i spojrzał na niego
kompletnie zdezorientowany. – Lilith przyszła – powtórzył powoli, żeby
mężczyzna go bez problemu zrozumiał. W tym stanie nie było to wcale takie
proste. – Mówi coś o jakichś zakupach.
Kacper sapnął i przewrócił się na wznak.
Przetarł zmęczone oczy.
– Która godzina?
– Koło jedenastej.
Mężczyzna zaklął i usiadł.
– Powiedz jej, że za kwadrans będę
gotowy.
– Powiedziała, że masz się pospieszyć.
– Żeby się tylko nie osrała – burknął z
sarkazmem.
Tomek uśmiechnął się lekko.
– Na szafce położyłem ci tabletki i wodę.
Powinny się przydać.
– Dzięki.
Kacper zwlekł się z łóżka i szybko zjadł
dwie tabletki, a potem poszedł do łazienki. Tomek zszedł na dół i przekazał
Lilith, że musi chwilkę poczekać. Nie była zadowolona.
Tomek postanowił przygotować śniadanie
dla siebie i Tylera. W międzyczasie Lilith miała do niego kilka swoich uwag.
– Nie wytrzymasz tutaj długo, już ja się
o to postaram – powiedziała. Tomek ją zignorował. – Jak dobrze dam Kacprowi,
pozbędzie się ciebie bardzo szybko. A jak nie, sama dopilnuję, żebyś błagał o
powrót do tej swojej zapchlonej Polki.
– Jestem z Polski, a nie Polki – odparł
blondyn, mając ochotę ją wyśmiać. Chciała go pojechać, a nawet nie wiedziała dobrze,
jaki to był kraj.
– Tak przecież powiedziałam – oburzyła
się. – Lepiej ze mną nie zadzieraj, bo popamiętasz.
– Akurat się boję.
– A powinieneś – zaśmiała się sztucznie.
– Już raz oberwałeś i jakoś Kacper nie był zbyt skory do pomocy. Ciekawe dlaczego?
Jak myślisz, co jest dla niego ważniejsze, ty czy ja razem z firmą mojego
tatusia?
Tomek nie pokazał po sobie, że trafiła ze
swoim spostrzeżeniem.
– Gdy przyjdzie odpowiedni czas, Kacper
wybierze to, co trzeba – powiedział spokojnie. – A jeśli to nie będę ja, to
żadna strata. Jakoś się tym zbytnio nie przejmuję.
Lilith tylko prychnęła, jakby nie wierząc
w jego słowa. I chyba miała rację.
W drzwiach niczym widmo stanął Kacper.
Chociaż się wykąpał i modnie ubrał, nadal było widać, że jest kompletnie nieprzytomny.
Te lekko zmierzwione, mokre po kąpieli włosy odwracały uwagę od wyraźnie
podkrążonych oczu. Nawet w tym stanie Kacper prezentował się zabójczo. Tomek
uśmiechnął się pod nosem. Zakupy z Lilith w takim stanie na pewno będą dla
Kacpra zabójcze, co do tego nie miał żadnych wątpliwości.
– Wychodzę – powiedział mężczyzna, łapiąc
Lilith za rękę. Nie przywitał się z nią zbytnio, co skwitowała zmarszczeniem
brwi. Tomek zaczynał się zastanawiać, co jego ojciec woli bardziej – cipki czy
męskie tyłki. Niewykluczone, że Kacper nie był zbytnio zainteresowany
seksualnie Lilith, bo była kobietą, a on na przykład wolałby się bzykać z
Paulem zamiast z nią. Wtedy jednak wybrałby jego, a nie tę pustą idiotkę.
Chłopak musiał przyznać, że jego ojciec jest strasznie pokręcony i ciężko go
rozgryźć. To chyba była dobra pora, żeby modlić się o jak najszybszy rozpad
związku Lilith i Kacpra, zanim ktoś ucierpi i najprawdopodobniej będzie to on
sam.
– W porządku – odparł spokojnie. – Ja też
dzisiaj wychodzę. Nie wiem, o której wrócę.
– Okej.
Tomek ani myślał się skarżyć na Lilith.
Kacper wyraźnie powiedział, że jest mu potrzebna i nie może zerwać tej umowy.
To, że szedł z nią na zakupy w takim stanie tylko tego dowodziło, bo przecież nie
był osobą, która jest na czyjeś skinienie palca. To musiała być naprawdę
ekstremalna sytuacja, skoro Lilith nim dyrygowała.
Wyszli z domu – Lilith w szampańskim
nastroju, a Kacper zapewne modląc się o zbawienie. Tomek za to dokończył robić
kanapki.
Tyler zjadł z nim ze smakiem. Przy okazji
Polak wypytał go o mecz baseballu. Tyler nie bardzo miał ochotę oglądać mecz
swojego starszego brata, na którego widok dziewczyny wręcz szczały. Widać było,
że jest trochę o tę jego popularność zazdrosny. Tomek jednak ani myślał iść tam
samemu i truł chłopakowi dupę tak długo, aż się zgodził. Mieli się spotkać
przez wejściem na teren szkoły kwadrans przed meczem. Blondyn był ciekawy, bo w
sumie nie miał jeszcze zbytnio okazji oglądać takiego meczu na żywo. Nie miał
okazji zobaczyć umiejętności Zacka na żywo. To mogło być całkiem fajne.
Do szesnastej siedział jak na szpilkach i
nie mógł sobie znaleźć miejsca. Tyler poszedł już dawno do domu, a Tome robił
już chyba dosłownie wszystko – od czytania najnowszej lektury, gadania na Skype
z matką, przez rysowanie a nawet sprzątanie. Kompletnie nie wiedział, za co się
chwycić, żeby czas mu jakoś szybciej poleciał.
Gdy wreszcie nadeszła ta upragniona
godzina – był gotowy już od dawna i w każdej chwili mógł po prostu wyjść –
akurat pojawił się Kacper. Wyglądał, jakby negocjował z samym Hitlerem albo
dowodził całą armią bez przerwy przez ostatnie sto godzin. Tomkowi zrobiło się
trochę go żal, bo wyglądał na wykończonego.
– Wyglądasz okropnie – skwitował.
Kacper westchnął ciężko.
– Dziwisz się? Jestem właśnie po prawie
sześciu godzinach zakupów z szurniętym babskiem. Święty nie wyglądałby lepiej.
Muszę się napić.
Chłopak nie skomentował tego, ale
ciągotki jego ojca do alkoholu trochę zaczynały go niepokoić.
– Nie byłoby lepiej, gdybyś po prostu
poszedł spać? Na pewno poczujesz się lepiej?
– Napiję się i pójdę spać. Nie miałeś
gdzieś wychodzić?
Tomek skinął.
– Właśnie idę.
Zapadła cisza, przerywana jedynie przez
Kacpra, który grzebał w szafkach i chyba sam nie wiedział, czego właściwie
szuka. Blondyn był pewny, że Kacper zapyta z czystej ciekawości, dokąd idzie,
ale on wyciągnął z jednej szuflady paczkę chrupek i sobie poszedł.
Tomek tylko westchnął i postanowił już
iść, żeby się nie spóźnić. To byłby cyrk – cały dzień jak głupi wyczekiwał
momentu, kiedy wreszcie będzie mógł zobaczyć mecz, a gdy przyszło co do czego,
to się spóźnił. Koń by się uśmiał.
Na szczęście nic takiego się nie stało.
Zdążył idealnie, kiedy zawodnicy właśnie kończyli rozgrzewkę. Na trybunach nie
było zbyt wielu ludzi, więc mogli spokojnie zająć dobre miejsca. Tomka trochę
śmieszyły stroje, jakie mieli gracze baseballu. Podzielił się swoim odczuciem z
młodszym bratem Zacka.
– Tylko nie wspominaj o tym przy nim –
powiedział Tyler. – Mam wrażenie, że chce ci zaimponować i trochę może mu
odwalić, jak otwarcie go wyśmiejesz.
– Nie mam zamiaru go wyśmiewać.
– Zack często wiele rzeczy lubi opacznie
rozumieć. Po prostu zanim coś powiesz, dobrze to przemyśl.
Chłopak westchnął. Zack był dla niego
zagadką. Tyler zresztą nie był lepszy. Okazało się, że kompletnie nie pamięta
jak wrócili do domu ani tego, że śpiewał. Kategorycznie dał Tomkowi do
zrozumienia, że on nie śpiewał, nie śpiewa i śpiewać nie będzie. Był tak
stanowczy, że Tomek nawet nie poruszał tematu faceta, który dał mu swoją
wizytówkę po usłyszeniu Tylera. Polak nie wiedział, dlaczego Tyler tak się
przed tym wzbrania, ale zamierzał to rozgryźć.
Rozpoczął się mecz. Tomek wreszcie mniej
więcej rozumiał, o co w tym chodzi. Pewnego dnia po zajęciach wychowania
fizycznego, kiedy się z niego nabijała cała klasa, że nie wie, jak grać w
baseball, usiadł na dupsku przed laptopem i siedział bite dwie godziny,
czytając o tej postrzelonej grze. I chyba wreszcie zrozumiał, o co w niej
chodzi.
Pierwsza w natarciu była drużyna
przeciwna. Zack był miotaczem. Ten śmieszny strój i baseballówka zaskakująco
dobrze do niego pasowały. I rzucał naprawdę dobrze. Zbijał po kolei wszystkich
pałkarzy, mało któremu udało się zdobyć chociaż jedna bazę.
Polak nie spodziewał się, że ta gra może
być ekscytująca, ale aż do końca dziewiątego inningu podskakiwał jak głupi na
tym krzesełku. Ich szkolna drużyna rozgromiła wręcz przeciwników. Nie dało się
jednak nie zauważyć, że Zack był na maksa zmęczony. Był jednym z lepszych
biegaczy w drużynie, no i na stanowisku miotacza też się nieźle musiał namęczyć.
Tyler cały czas się ze swojego kolegi nabijał. Gra Zacka niezbyt go
interesowała. Był właściwie trochę zazdrosny, że jego brat aż w tylu rzeczach
jest taki dobry. Dość blado przy nim niestety wypadał. Był jednak zbyt leniwy,
żeby to zmienić.
Gdy tylko rozgrywka się skończyła, Tyler
stwierdził, że idzie już do domu i po chwili go nie było. Tomek wstał, również
zamierzając wracać już do domu. Zack pewnie pójdzie z kolegami na jakieś piwo
czy coś. No, trudno… W sumie mógłby do niego podejść, ale co miałby powiedzieć?
Wyciągnął telefon i postanowił napisać mu
wiadomość.
„Świetny mecz;) Może nawet polubię ten
całe baseball”
A może nie, dopowiedział sobie w myślach.
Był już przy bramie, kiedy w kieszeni zabrzęczał mu telefon.
„Przyjdź koło przybudówki to pogadamy”
Tomek uniósł brwi. Przyjdź? To był
rozkaz? Chwilę się zastanowił, co powinien zrobić. Nie był psem na czyjeś
zawołanie. Nie chciał, żeby Zack pomyślał, że przyleci na każde jego zawołanie.
Z drugiej jednak strony, może mu po prostu kazać trochę poczekać.
Odczekał jakieś dziesięć minut i dopiero
wtedy ruszył w tamtym kierunku. Po drodze zdał sobie sprawę, że nawet nie
pomyślał o tym, że to może być jakaś pułapka. Że może Zack czeka na niego ze
swoimi kolegami. Jasne, powiedział, że jest gejem, a on był na tyle głupi, że
nawet nie zapytał o to Tylera. Ta głupota kiedyś go zgubi.
Już z daleka zauważył Zacka opartego o
starą przybudówkę, z torbą sportową postawioną pomiędzy szczupłymi łydkami.
Ubrany był w zwykłe sprane szorty i bluzę z kapturem, a i tak prezentował się
wspaniale.
Serce Tomka zabiło szybciej. Kiedy
właściwie zaczął wypatrywać każdej chwili spędzonej z tym narwańcem?
Warrow spojrzał na niego i uśmiechnął się
lekko.
– Jednak przyszedłeś – stwierdził.
– Musiałem się zastanowić, czy mam ochotę
przyjąć twój rozkaz, czy może jednak nie – odparł Tomek, zatrzymując się na
wyciągnięcie ręki od Zacka.
Ciemnowłosy uśmiechnął się półgębkiem.
– Z charakterkiem. Lubię takich. – Tomek
parsknął tylko, skupiając swoją uwagę na swoim bucie, którego czubkiem wiercił
dziurę w ziemi. – Nauczyć cię grać w baseball?
– Nie…
– Myślałem, że ci się spodobało? – Uniósł
brwi.
– Bo spodobało, ale to nie oznacza, że od
razu muszę się nauczyć grać – powiedział Tomek trzeźwo.
– Szkoda. Widziałem tutaj Tylera. Jak żeś
go namówił, żeby tu przylazł? On nie znosi patrzeć jak gram.
– Mała siła perswazji. – Polak wzruszył
ramionami.
Zapadła chwilowa cisza. Tomem znowu
spuścił głowę, trochę tym wszystkim zawstydzony i skrępowany. Byli tu zupełnie
sami. Niewidoczni dla nikogo z zewnątrz. Zack mu się cholernie podobał. Serce
wciąż wywijało koziołki, a bielizna robiła trochę przyciasna. Cała ta sytuacja
okropnie go podniecała, nawet jeśli tylko ze sobą rozmawiali.
– Siła perswazji, mówisz? – spytał w
końcu Zack, łapiąc go niespodziewanie za nadgarstek i przyciągając bliżej
siebie. Ciało Tomka oszalało, chociaż wciąż nie był tak blisko Zacka, jak
chciałby być. – To może ja wypróbuję swoją na tobie?
Patrzyli sobie w oczy, jakby siłując się
na spojrzenia. Tomek czuł nieodpartą potrzebę spuszczenia głowy w dół, ale
walczył z tym uczuciem, nie chcąc dać Zackowi satysfakcji. Gdy w końcu nie
wytrzymał i przegrał, westchnął ciężko i oparł się obok Zacka o ścianę.
– Ale jaja – mruknął do siebie po polsku.
– Słucham? – zapytał Warrow, mrugając. Widać
było, że nie zrozumiał.
– Nic, nic.
Znowu zapadła cisza. Tomek znowu nie
wiedział co zrobić i znowu uniósł wzrok. To wszystko było takie dziwne.
Spojrzał na pełne wargi Zacka. Miał ochotę go pocałować. I w sumie mógł. Zack
sobie nie żałował u weterynarza, więc on też mógłby wyjść z inicjatywą. I
zrobiłby to, gdyby tylko nie był taki nieśmiały i skrępowany.
Chłopak chyba wyczuł jego emocje, bo sam
się do niego zbliżył i oparł się jedną ręką o ścianę tuż obok Tomka. Był tak
blisko… Patrzyli chwilę na siebie, jakby badając się nawzajem. Tomek oblizał
wargi i zbliżył twarz bardziej do Zacka, jakby coś niewidzialnego go tam
przyciągało. Ciemnowłosy nachylił się lekko, aż wreszcie ich wargi się
zetknęły. Polak westchnął głęboko, oddając każde muśnięcie i już pewniejszy
siebie, objął Zacka za szyję i przyciągnął go bliżej siebie. Dłonie starszego
chłopaka oplotły go w pasie i przycisnęły mocno do drugiego ciała, nie
pozwalając się Tomkowi odsunąć choćby o milimetr. Gdzieś podświadomie Tomek się
przestraszył, że przecież Zack na pewno poczuje jego podniecenie na udzie i
niemal w tym samym momencie uświadomił sobie, że Zack ma dokładnie taki sam
problem, co mógł wyczuć na swoim biodrze.
Całe napięcie i stres momentalnie z niego
zeszły i rozluźnił się w ramionach Zacka do tego stopnia, że zdobył się nawet
na żart.
– Masz coś w kieszeni? Bo mnie uwiera.
Chłopak parsknął cichym śmiechem,
wyraźnie rozbawiony.
– Ptaszka – odparł przekornie, zjeżdżając
z pocałunkami na szyję Tomka. Chłopak westchnął ponownie i odchylił głowę w
tył, dając mu większy dostęp.
– Zack? – spytał cicho, obejmując go
mocniej za szyję.
– Hm? – wymruczał starszy chłopak, nie
przerywając pieszczot.
– Lubisz mnie czy po prostu korzystasz z
okazji?
Warrow odetchnął głęboko i odsunął się
lekko. Miał dość dziwny wyraz twarzy. Tomek czuł, że szykuje im się dłuższa
rozmowa.
***
Wybaczcie że dopiero teraz, niestety nie mogłam tego wstawić szybciej. Mam nadzieję, że się podobało.
Pozdrawiam!
Yay nareszcie .! Rozdział świetny ale w dalszym ciągu nie było nic o Paulu :( Adama i Bastka też no ale i tak czytało się zajebiście ^^ Biedny Kacper kiedy Lilith wpadła aż mi się go szkoda zrobiło... Zakupy z taką kobietą są gorzej niż okropne ^^' Mam szczerą nadzieję iż następny rozdział będzie równie świetny jak ten
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :D
Podpisuję się rękami i nogami;)
UsuńJedyne co się mi nie podobało to że przerwałaś w takim momencie. Rozdział świetny, akcja posuwa się bardzo wolno do przodu, a jednak ciągle coś się dzieje. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńI także chciałabym już wiedzieć co z Paulem.
Weny, weny i jeszcze raz czasu na pisanie ;-) Pozdrawiam :-)
Ja mogłaś przerwać w takim momecie? Jesteś okrutna. Teraz jeszcze bardziej nie mogę się doczekać następnego odcinka a już od paru męczysz nas brakiem kontynuacji historii Paula. Wiem że jak się pracuje to się nie ma czasu ale i tak bezczelnie Cię poproszę o jak najszybsze wstawienie następnego rozdziału. Najchętniej przeczytałabym go już teraz. Czekam niecierpliwie. :D pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńWOW
OdpowiedzUsuńTo było super
Czekałam i czekłam ale nie spodziewałam się czegoś takiego
Było super
Chociaż zero wieści o Paulu...
A Tomek i Zack są uroczy i do tego to moja ulubiona parka ^^
Bastian i Adam tez są super i szkoda że ich nie było
Czekam na kolejny rozdział mam nadzieję że szybciej ><
A jak nie to mam nadzieję że będzie równie wspaniały jak ten
A mnie nadal zastanawia Paul. Tomek i Zack to najsłodsza para w tym opowiadaniu, haha. Scena z Tyler'em mnie rozbroiła, a tak po za tym genialny rozdział. Z resztą jak zawsze.
OdpowiedzUsuńJejku, codziennie wchodziłam po kilka razy dziennie i sprawdzałam, czy aby nie pojawił się rozdział 10. I w końcu jest! Matko, to jest rewelacja! Jesteś najlepsza i to jak piszesz... wręcz niesamowicie. Uwielbiam to opowiadanie, jest cudowne. Już nie mogę się doczekać ciągu dalszego, błagam wstaw kolejny rozdział jak najszybciej :D
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo dużo weny <3
Odcinek wspaniały, jak zawsze zresztą. XD Rozbrajają mnie te przemyślenia Tomka na temat Zacka. Ciekawa jestem strasznie co Zack odpowie mu na to pytanie. Może zostaną parą? Byłoby świetnie! :D Ale czekam na to co Ty wymyślisz i mam nadzieję, że dowiem się tego jaki najszybciej. :D Zlituj się proszę . ;) Dużo weny życzę, czasu i chęci! Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać tego rozdziału. Naprawdę świetny, szkoda że w takim momęcie skończyłaś. Mam nadzieję, że niedługo dowiemy się co z Paulem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życze weny ;)
Skoro tak wszyscy się na tego Paula uparli... Nie oczekujcie żadnych informacji o nim w najbliższych rozdziałach. Musi jeszcze minąć trochę czasu, zanim wyjaśni się, co się tak naprawdę z nim stało. Jestem ciekawa, jak na te rewelacje zareagujecie.
UsuńPozdrawiam!
Obsesjo, ty wredna, wredna osobo... Co z Paulem??? *wyje*
OdpowiedzUsuńCo się stało z Paulem??? *wyje głośniej*
Wszystko, co piszesz jest mega zajebiste i nie trzeba Ci tego mówić.
Słyszałaś o NaNoWriMo? Nie jestem ML-ką, ale każdego namawiam, ja też biorę udział :-)
Prosze pisz szybciej bardzo lubie twoje opowiadania i czekam na nie
OdpowiedzUsuńCzemu wszyscy tak wyczekują Paula? -,-
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak po angielsku brzmiała Polska w wersji Lilith xD
Mam nadzieję, że talent Tylera to nie tylko taki "zapychacz", aby wypełnić akcję, tylko coś z tego wyniknie...
"Żadnego ściągania kolegom spodni!"~~najlepszy tekst xDxD
Dlaczego przerwałaś w takim momencie? Wyczuwam,że ta rozmowa będzie bardzo interesująca.
OdpowiedzUsuńBrakowało mi trochę Adama i Bastina, mam nadzieję,że w następnym rozdziale się już pojawią.
A co z Paulem ?Czy Kacper odkrył co mu się stało?
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Bardzo mi się podoba to opowiadanie, świetnie piszesz :-) Jak większość ciekawi mnie co się stało z Paulem, ale wątek z Tomkiem i Zackiem jest chyba jak na razie najfajniejszy. Ciekawe jak zareaguje Zack na pytanie na końcu? Nie wygłąda jakby był zadowolony. Będę wypatrywać dalszego ciągu. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest najlepsze! Uwielbiam bohaterów, zwłaszcza Tomka i Zacka^^ ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału, bo bardzo ciekawi mnie reakcja Zacka na to ostatnie pytanie.
Zack i Tomek to moja ulubiona parka i bardzo się cieszę, że ttyle o nich teraz jest informacji :)
Czekam na dalszy rozwój akcji :3
~Psychedelic smiles
Ojej, jak mnie tutaj dawno nie było i jak ja strasznie tęskniłam za Twoimi opowiadaniami! Teraz na całe szczęście znalazłam czas, żeby nadrobić wszystkie zaległości :)
OdpowiedzUsuńTwoje nowe opowiadanie- Światło w ciemności- jak dla mnie jest świetnym pomysłem.
Akcja, jak zawsze u Ciebie, trzyma w napięciu i nic nie dzieje się tak szybko, że ciężko byłoby nadążyć. Tutaj wszystko jest dokładnie opisane. To mi się zawsze podobało w Twoich dziełach.
Co do bohaterów, to uwielbiam jak ich kreujesz. Każdy jest niby inny i z pozoru nie mają ze sobą nic wspólnego, ale wraz z rozwojem akcji i nowych wątków, da się zauważyć, że poszczególne postaci mają ze sobą więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać. To mnie intryguje. I to naprawdę bardzo.
Moją ulubioną parą jest Tomek i Zack. Oni są obłędni^^
Ale Adam i Bastian również zajmują ważne miejsce w moim sercu i nie mogę się doczekać, kiedy będzie coś o nich wspomniane.
Kacper... huh, co do niego to mam bardzo mieszane uczucia. Nie podoba mi się, to jak on traktuje ludzi, a zwłaszcza swojego syna. Ignorant. Cóż, jego podejście do Paula mnie zaskoczyło. Zaszokowało wręcz. Bo niby jest całkowicie obojętny i ma go w 'dupie', ale jednak teraz chce go znaleźć i wygląda na to, że ruszyło go to, że nie udaje mu się jak na razie. Tłumaczenie sobie, że Paul należy do niego, jest jego własnością wydaje się dla mnie być oczywistą wymówką. Tylko jak długo jeszcze będzie się okłamywał?
To opowiadanie ma w sobie tyle pytań i niedopowiedzeń... z każdą chwilą coraz bardziej pragnę poznać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Mam nadzieję, że niedługo dodasz kolejne rozdziały i wyjaśnisz nam co nieco ;)
Pozdrawiam i życzę dużo weny ^q^
Nienawidzę baseball'u ;-;
OdpowiedzUsuńNudzi mnie i wkurzają mnie ci zawodnicy ;-;
Wolę koszykówkę ♥ Już nawet piłkę nożną mogę znieść!
Ta mała kurwa...
Lilith zawsze kojarzyło mi się z wróżkami. Aż do teraz.
Nie lubię cię ;-; Wzbudzasz we mnie emocje ;-;
Ja nie mam serca i nie mam emocji ;-;