poniedziałek, 29 września 2014

14.Światło w ciemności



Adam nie miał pojęcia, o co chodzi z tym całym chodzeniem Bastiana, ale jedną rzecz mógł powiedzieć z całą pewnością – Bastian zdecydowanie nie miał gustu. Adamowi wystarczyło zamienienie z tą lalą dwóch zdań, żeby się przekonać, że ma kompletnie pusto w głowie. Chociaż… możliwe, że tylko zgrywała taką idiotkę. Dean z IIIb, który chodził z nią do klasy powiedział mu, że Jessica, bo tak miała na imię laska Bastiana, jest raczej bystra. Nie mądra, inteligentna, lecz „raczej” i „bystra”. Adam nie miał pojęcia, dlaczego Dean określił ją w taki właśnie sposób, co chłopak skwitował uśmiechem i krótkim „zobaczysz”.
Więc obserwował. Wyglądali na zwyczajną parę. Zresztą nie tylko on się gapił. Robili to po prostu wszyscy, w końcu kapitan po takim czasie wreszcie pokazał się w szkole z dziewczyną. Do tej pory twierdził, że chce się skupić na futbolu. Nie brakowało mu jednak czasu na to, żeby wciąż zagadywać Tomka, czasami ostentacyjnie ignorując przy tym swoją dziewczynę.

Tomek jednakże… Tomek bujał gdzieś w obłokach. Wyglądał na niezwykle zamyślonego. Adam postanowił zwabić go do ich stolika i wypytać, na ile to tylko możliwe.
Okazało się to całkiem proste, bo tym razem Bastian przywlókł się na stołówkę trochę później niż zazwyczaj. Patricia zawołała Polaka do ich stolika i ten z wyraźną ulgą przyjął zaproszenie. Jego niepewność strasznie Adama bawiła i jednocześnie irytowała. Co Bastian do cholery w nim widział?
– Co ty taki zamyślony? – zapytał Adam, wgryzając się w swoją kanapkę. Tomek był tak daleko myślami od tego, co działo się przy ich stoliku, że nawet nie zareagował. Patricia kopnęła go pod stołem.
– Tak? – spytał Tomek, patrząc po wszystkich.
– Pytałem, co ty taki zamyślony? – powtórzył Adam.
Blondyn popatrzył po twarzach wszystkich, po czym westchnął cierpiętniczo.
– Ale nie będziecie się śmiać? – spytał cicho.
– Nie.
– Przyrzekamy – rzuciła Renata, wyraźnie krzyżując palce za plecami. Zawsze tak robiła.
Victor też skinął głową. Tomek podrapał się po głowie.
– Mam jutro… randkę. – Tomek zaczerwienił się jak piwonia i spuścił wzrok, wyraźnie chcąc to ukryć. – I nie mam pojęcia, co na siebie włożyć! – jęknął.
Renata i Patricia uśmiechnęły się do siebie porozumiewawczo i Adam wbrew sobie zaczął współczuć swojemu nowemu koledze, który właśnie…
… wydał na siebie wyrok śmierci.

Tomek powtórzył w myślach dziesięć razy, żeby nigdy więcej nie mówić czegoś takiego przy tych dwóch wariatkach. Zrobił to tak szybko, żeby zmieścić się w wpół minuty, bo ponoć po takim czasie informacja z pamięci krótkotrwałej przenosi się do pamięci długotrwałej. Tak przynajmniej gdzieś tam pisali, czy coś. Dziewczyny były wniebowzięte, że będą mogły mu pomóc w wyborze garderoby na randkę, bo chciał wyglądać naprawdę dobrze. Dziewczyny usilnie próbowały z niego wyciągnąć, z kim zamierza się spotkać, ale on twardo obstawał przy tym, że nie powie, bo nie chce niczego zapeszyć.
– Jest kilka rzeczy, które mógłbyś założyć – rzuciła Patricia po tym, jak totalnie wszystko wywaliła mu z szafy – ale jak na faceta o takiej powierzchowności masz zdecydowanie za mało eleganckich i porządnych ciuchów.
Ona mnie obraża czy twierdzi, że jestem przystojny, zastanawiał się skonfundowany.
– Dokładnie – poparła ją Renata, patrząc krytycznie na powycierane dżinsy, które Tomek zakładał często w Polsce, kiedy pomagał mamie w ogrodzie. – Musimy iść na zakupy.
– Em… Nie jestem pewien, czy mam pieniądze.
– Hm? – obie spojrzały na niego zaskoczone.
Tomek pokrótce wyjaśnił, że mężczyzna, u którego mieszka, nie jest jego opiekunem ani nic w tym stylu i nie ma obowiązku łożyć na niego więcej niż to absolutnie konieczne.
– Ale to JEST absolutnie konieczne – sprzeciwiła się Patricia. – Nie możesz w tym wyjść. To jest miasto, a nie jakaś dziura zabita dechami. A ty idziesz na randkę. Potrzebujesz czegoś szałowego.
– Właśnie. Możemy wybrać ci coś z tego, co masz.
– Ale starczy ci to na dwa spotkania. Nie wypada na trzecim zakładać znowu tego, co miało się na sobie wcześniej.
Tomek jęknął. Nie miał o tym pojęcia. Nawet by mu to nie przyszło do głowy.
– Naprawdę?
Podrapał się po nosie. Miał nadzieję, że nie robią go w konia albo że nie jest to tylko jakiś babski wymysł. On sam zwracał uwagę na to, co nosi Zack, ale nie przywiązywał do tego jakoś zbytnio wagi. Po prostu podziwiał, jak dobrze we wszystkim wygląda, ale to tyle. Nie przeszkadzałoby mu, gdyby na pierwszej i trzeciej randce Zack miał na sobie to samo.
– Naprawdę, naprawdę – powiedziała Patricia.
– Skoro tak wygląda sytuacja, to trzeba pogadać z tym facetem, który cię gości.
– Gdzie on jest?
– Wróci z pracy za… O, cholera! – Tomek zerwał się na równe nogi. Wyglądało na to, że dziewczyny robiły najazd na jego szafę już od dobrych dwóch godzin. – Muszę się wziąć za kolację!
Po krótkim streszczeniu, dlaczego Tomek daje się tak niecnie wykorzystywać, dziewczyny zdecydowały się mu pomóc w przygotowaniach. Chciały osobiście z Kacprem pogadać.
Polak trochę się bał tego, co powie jego ojciec, kiedy zobaczy takie dwie laski. Jak na złość obie ubrane były w spódniczki mini i nieważne, że miały na sobie rajstopy. Mini to mini, prawda?
Kacper pojawił się w domu równo o dwudziestej.
– Kolacja gotowa? – zawołał z korytarza.
– Tak! – odkrzyknął Tomek, rozkładając na stole sztućce. Patricia i Renata nakładały na talerze jedzenie i stawiały je na stole. Wyglądały na zaintrygowane językiem polskim. Wcześniej nie miały okazji się z nim zetknąć.
– Super. Jestem głodny jak w… – Kacper umilkł, po czym przeszedł na angielski. – Oł… Mamy gości?
– E, tak – odparł Tomek. – To Patricia i Renata, moje koleżanki z klasy.
Kacper uniósł jedynie brwi i zlustrował je obie wzrokiem. Obie nastolatki zarumieniły się pod wpływem przeszywającego spojrzenia tak przystojnego faceta. Patricia jako pierwsza odzyskała rezon.
– Proszę siadać, kolacja gotowa – rzuciła. Gdy tylko to zrobił, odezwała się ponownie. – Musimy poważnie porozmawiać.
Renata skinęła głową na zgodę, a Tomek spojrzał w sufit. Był pewny, że to nie może się dobrze skończyć.
Kacper spojrzał na nie podejrzliwie.
– Żadnej z was chyba nie zaciążył, co? Bo jest tu dopiero ze dwa miesiące i…
– Oczywiście, że nie! – żachnął się Tomek purpurowiejąc.
– Chodzi o jego garderobę.
– Straszna.
– Po prostu koszmar. Ma po pierwsze mało ciuchów, a po drugie mało takich, które mają klasę i styl.
– Więc – kontynuowała Patricia, niezrażona nietęgą miną Tomka – musi pan mu z tym pomóc. Jestem pewna, że znalazłby pan jakieś zaskórniaki, za które mogłybyśmy go porządnie ubrać.
– Idę się utopić! – jęknął Tomek po polsku, będąc okropnie zażenowanym.
Kacper parsknął z rozbawienia.
– Lubię te dziewczyny – stwierdził. W sumie wiedział, że mają rację. Już wcześniej planował gdzieś Tomka zabrać na jakieś konkretne zakupy, ale miał w biurze tyle pracy, że zwyczajnie brakowało mu czasu. Jako pierwszy pojawiał się w firmie i jako ostatni z niej wychodził. Wydawać by się mogło, że skoro był prezesem, to od czarnej roboty ma innych, jednak rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. – Zaopatrzę Tomka w odpowiednie środki finansowe – przyrzekł solennie, uśmiechając się formowo.
Po połowie godziny nastolatki wprost jadły mu z ręki.


Adam siedział rozwalony na łóżku Bastiana, poruszając nogą jakby w nerwowym tiku. Żuł zawzięcie gumę i czekał, aż Bastian przejrzy notatki, które mu zrobił. W razie czego będzie musiał mu coś wyjaśnić.
A potem dziwić się, że mam takie dobre oceny,  prychnął w myślach. Zapewne gdyby chciał przeskoczyć rok wyżej, nie miałby problemów ze zdaniem egzaminów. Miał świetną pamięć, a przygotowywanie tych notatek dla Bastiana porządnie poszerzało jego wiedzę. Już nieraz na własnych sprawdzianach dodawał informacje, które posiadał z podręczników kapitana drużyny futbolowej. Materiał w trzeciej klasie był nowy albo obszerniejszy, więc Adam miał czym poszaleć na klasówkach. Nauczyciele byli w szoku, bo wcześniej zawsze wiedział prawie wszystko, ale nigdy poza zakres materiału, jaki mieli opanować. Żadne z nich pewnie w życiu nie wpadłoby na pomysł, dlaczego nagle Adam zmienił taktykę.
– Lubisz Tomka? – spytał wprost. Nudziło go już to siedzenie i czekanie. Jeez, ile można czytać kilkanaście stron?
– Hm, co? – Bastian uniósł nieco nieprzytomny wzrok znad kartek.
– Lecisz na Tomka?
– Oszalałeś?! Mam dziewczynę.
– No i?
– Co to w ogóle za pomysł?
Adam zrobił balon z gumy, po czym znowu wrócił do zawziętego żucia. Oparł się rękami na łóżku, żeby było mu wygodniej.
– To nie pomysł, to po prostu czysta obserwacja, na podstawie której wyciągnąłem wnioski.
– Daleko idące wnioski. Lepiej zamilknij, jeśli nie chcesz dostać w zęby.
– Wcale nie. Widziałem jak na wuefie gapiłeś się na jego tyłek. A pod prysznicem to już w ogóle sobie nie żałowałeś.
– Jeszcze słowo a cię zabiję – rzucił Bastian spokojnie. Wyglądał jakby mówił całkiem serio, ale Adam miał to gdzieś.
– Jeśli lubisz chłopców, to nic takiego – kontynuował. – Ale Tomek chyba tego nie odwzajemnia. Ma jutro randkę.
– A ty skąd możesz wiedzieć? – prychnął Bastian. Nie był w stanie ukryć swojego zainteresowania.
– Sam nam powiedział na śniadaniu – stwierdził spokojnie Wolf. Odgarnął z czoła kilka loków i uśmiechnął się. – Więc przyznajesz się, że ci się podoba? Osobiście uważam, że jest całkiem całkiem, chociaż nie mój typ urody.
– Adam… – rzekł Bastian ostrzegawczo.
– No co? Mnie możesz powiedzieć! Przecież gdybym nawet próbował komuś powtórzyć, to i tak wszyscy mnie wyśmieją. Twój sekret będzie u mnie bezpieczny.
– Nie mam żadnego sekretu – powiedział przez zaciśnięte zęby. Był coraz bardziej poirytowany tymi insynuacjami.
– Jak tam chcesz. Wiem, co widziałem.
– Adam… Ja ci na razie tylko obiecuję, że dostaniesz wpierdol, ale w końcu naprawdę się tego doczekasz – rzekł rudy, wyraźnie siląc się na spokój. – Zamknij jadaczkę z łaski swojej i pozwól mi to przeczytać do końca. I nie życzę sobie, żebyś mi coś takiego sugerował.
– Nie lubisz gejów?
– Nie, nie lubię – warknął. – Nie znoszę wręcz! Uważam, że pedalstwo powinno się leczyć. To obrzydliwe, że oni istnieją i ludzie pozwalają im normalnie żyć w społeczeństwie. Powinni wreszcie wymyślić na to jakąś skuteczną terapię albo ich wszystkich rozstrzelać.
Adam zamrugał ze zdziwienia. Tego się nie spodziewał.
– Nie przypominam sobie, żebyś gnębił kogoś w szkole za to, że jest innej orientacji seksualnej.
– Bo nie ma takiego powodu. Ja nie jestem katem. Nie chcę nim być, rozumiesz? Zresztą masz pojęcie, jak surowo kara się u nas tępienie pedalstwa? Gdybym pobił jakiegoś pedała i to nawet nie za to, że jest pedałem, pewnie przez najbliższe dziesięć lat nie wyszedłbym z paki.
– Przesadzasz.
– Możliwe. Nie cierpię ich, ale nie zamierzam nikomu z tego powodu robić krzywdy. Są inni, którzy się tym zajmują.
Adam szybko przeanalizował to, co mu powiedział starszy chłopak. Tak szczerze powiedziawszy, Bastian faktycznie nie był osobą, która z radością znęcała się nad słabszymi. Jasne, że tłukł się nie raz w szkole i poza nią, ale zazwyczaj bił się z kimś, kto nie wahał się mu oddać. Nie było takiej sytuacji, że Bastian lał kogoś, kto w ogóle się nie bronił. On walczył, ale nie znęcał się, w przeciwieństwie do niektórych swoich kolegów.
– Ja tam nie mam na ten temat takich drastycznych poglądów – stwierdził Adam. Bastian prychnął. – Serio. Pomyśl o tym inaczej. Masz rodzinę… Syna… Nagle dowiadujesz się, że jest gejem. Co wtedy? Też byś go tak wyklął?
– Nie będę miał dzieci – powiedział Bastian stanowczo.
– Skąd możesz to teraz wiedzieć? Jesteś bezpłodny?
– Nie. Nie będę miał i już – upierał się rudy, wracając wzrokiem do kartek.
– A ja tak. I nie chciałbym, żeby mój syn czuł się jakiś gorszy, jeśli się okaże, że woli parówki zamiast pierożków…
– Adam! – krzyknął rudy, wyraźnie zgorszony tym, co powiedział chłopak. – Do kurwy nędzy! Skończ! Nie chcę o tym gadać.
– Strasznie drażliwy się zrobiłeś, wiesz?
– Zamknij się! Zamknij się albo nie ręczę za siebie! Przestań pierdolić i daj mi to w spokoju przeczytać, a potem pójdziesz w pizdu, żebym nie musiał cię więcej dzisiaj oglądać, bo serio ci jebnę.
Oho, chyba wystarczy, pomyślał Adam. Nie było sensu go dalej drażnić, bo jeszcze naprawdę go uderzy.
Zapadła cisza. Adam westchnął i położył się na łóżku. Jedną nogę spuścił z mebla, a drugą ugiął w kolanie. Z dziury na kolanie wychyliło się całkiem zgrabne, męskie kolano. Zamknął oczy. Bastian pewnie do końca życia nie skończy tego cholerstwa czytać. Gdyby sam miał to sobie przygotować, pewnie szybciej by umarł. Ze starości.
Adam czekał i czekał, aż w końcu chyba mu się trochę przysnęło, bo ocknął się nagle czując, że ktoś go szturcha i jest mu zimno. Wymamrotał kilka słów nieprzytomnie i rękami próbował znaleźć coś, czym mógłby się przykryć, ale niczego nie było, więc rozchylił niechętnie powieki i rozejrzał się. Stało obok niego jakieś dziecko, zapewne młodszy brat Bastiana.
– Cześć – powiedział Adam, uśmiechając się lekko.
– Cześć – odparł chłopczyk, przyglądając mu się uważnie. – Bastian powiedział, że jeśli chcesz zjeść z nami obiad, to musisz już wstać.
Obiad? Adam aż zamrugał ze zdumienia. Usiadł na łóżku i ziewnął szeroko. Spojrzał na komórkę. Była już prawie piąta po południu.
– Em, nie, chyba nie. Nie chciałbym wam przeszkadzać.
– Nie będziesz przeszkadzał.
– Wasz tata gotuje? – zapytał Adam, autentycznie ciekawy. Wstał i przeciągnął się.
Chłopiec pokręcił przecząco głową.
– Bastian. Tata jest ciągle w pracy. Rzadko z nami jada.
– Bastian gotuje? – zapytał Adam autentycznie zaskoczony. Zachichotał. – No, to w takim razie koniecznie muszę zostać. A tak w ogóle to jestem Adam. – Wyciągnął dłoń do dziecka.
– Nataniel – odparł spokojnie chłopiec, uśmiechając się lekko.
Bracia nie byli do siebie zbyt podobni, mieli jedynie takie same oczy. Nataniel miał niemal białe włosy. Adam jeszcze nigdy nie widział takich. Zupełnie, jakby miał prze sobą małego albinosa.
Poszli razem do kuchni, gdzie Bastian stawiał na stole naczynie żaroodporne z parującymi ziemniakami posypanymi koperkiem i polanymi tłuszczem, jakiś sos i surówkę. Całość wyglądała naprawdę apetycznie i Adamowi mimowolnie pociekła ślinka.
– Siadajcie – powiedział rudy, wskazując im miejsca przy stole.
Adam czuł, że Bastian czeka na jakiś komentarz z jego strony co do tego, że gotuje. Nie zamierzał jednak nic na ten temat mówić, bo wiedział, że Bastian by go udusił.
Nataniel wdrapał się na krzesło, gdzie Bastian ustawił dla niego kolorowe naczynka.
– Smacznego – powiedział Croswelt, nakładając sobie porcję na talerz.
– Dzięki – odparł Adam. – Rety, pachnie super.
– Tylko nie ośliń stołu – skomentował Bastian złośliwie.
Ciemnowłosy wywrócił oczami.
– Nie musisz się bać. Postaram się zmieścić wszystko na talerzu.
Nataniel zachichotał, słysząc ich przekomarzania.
– Jak było w przedszkolu? – spytał Bastian brata.
– Dobrze – powiedział chłopczyk. – Kurt przyniósł swoją zabawkę Iron–Mana i pozwolił mi się nią chwilę pobawić. Jest naprawdę super.
– Może jeśli będziesz grzeczny to Mikołaj ci takiego przyniesie.
– Naprawdę? – ucieszył się maluch.
– Mhm…
Adam uśmiechnął się lekko.
– Zazdroszczę ci – przyznał szczerze.
– Czego?
– Kontaktu z bratem. Ja mam ochotę zabić swoich, kiedy tylko ich widzę. I w życiu nie zgodziłbym się dzielić z którymś pokoju. Te małe bestie wszędzie wsadzą swoje łapy. Koszmar jakiś.
– Nataniel też lubi szperać w moich rzeczach kiedy myśli, że nie widzę – powiedział Bastian, patrząc  z kpiącym uśmieszkiem na młodszego brata, który spojrzał na niego speszony – ale jakoś się dogadujemy. Nie, młody?
Nataniel skinął głową z uśmiechem.
Adam był zdecydowanie umysłem ścisłym, więc wyciągniecie wniosków nie było dla niego specjalnie trudne. Szybko porównał sposób, w jaki żyje jego rodzina, a w jaki rodzina Bastiana. U niego całą ich trójką zajmowali się i mama, i tata. Razem podejmowali decyzje i razem obmyślali, jak ich ukarać, kiedy coś przeskrobali. A u Bastiana nie było matki. Ojca też tak jakby nie było. Adam nawet jeszcze go zbytnio nie widział, raz tylko w przelocie. Nataniel ciągle był pod opieką brata i to zapewne dla niego nauczył się gotować, żeby mały mógł spożywać pełnowartościowe posiłki. Adam dałby sobie jaja ogolić, że to Bastian pomagał mu w lekcjach i kąpieli, i że to on rano go budził, karmił i szykował do szkoły. Chłopak opiekował się swoim bratem tak, jakby był dla niego jednocześnie ojcem i matką. Adam był pewny, że ojciec Nataniela nie ma pojęcia, co jego synek chciałby dostać pod choinkę. A Bastian wiedział. I jakoś mimowolnie trudno było się na niego o cokolwiek gniewać, kiedy się widziało jak uśmiecha się z czułością do swojego braciszka. Rety, Adam mu szczerze zazdrościł tego kontaktu. Chciałby byś tak zżyty ze swoim rodzeństwem.
– W przyszłą sobotę pierwszy mecz sezonu. – Zmienił temat, kończąc swoją porcję. Jedzenie było naprawdę dobre. – Powinienem przyjść kibicować?
Bastian wzruszył ramionami.
– Jak chcesz. I tak wygramy.
– Pewny jak zawsze. – Adam uśmiechnął się kpiąco.
– Oczywiście, nie ma się czego bać. Jesteśmy od nich lepsi, to jasne.
Pierwszy mecz sezonu był zawsze wielkim wydarzeniem, nawet jeśli do samego turnieju niczego wielkiego nie wnosił. Była to swego rodzaju rozgrzewka, która nie miała większego wpływu na dalsze losy drużyny w rozgrywkach, ale niosła ze sobą zapowiedź dobrej zabawy. Był to jakby sygnał, że rozpoczynają się właśnie zmagania poszczególnych drużyn o tytuł mistrza. Adam nieszczególnie przepadał za wychowaniem fizycznym i graniem, ale za to bardzo lubił oglądać. Mógł godzinami patrzeć na to, jak inni pocą się na boisku.
Jeszcze chwilę gadali o sporcie, po czym Adam stwierdził, że musi już iść do domu. Pożegnał się z braćmi Croswelt i opuścił ich mieszkanie. Czuł się jakoś dziwnie.
Jeszcze nigdy w taki sposób nie spędził swojego czasu razem z Bastianem.
Jeszcze nigdy nie poczuł się przy nim jak przy swoim dobrym kumplu.


Tomek obejrzał się ze wszystkich stron. Musiał niechętnie przyznać, że te godziny męki w centrum handlowym nie poszły na marne. Kacper dał mu swoją kartę i powiedział, żeby nie przejmował się cenami i brał co chce i że na pewno mu starczy. Tomek podziękował grzecznie. Wcale nie miał zamiaru wydawać jakoś dużo, ale dziewczyny tak. Wzbogacił się więc o kilka nowych koszul, dwie pary nowych spodni, dwie naprawdę odjazdowe bluzy i nowe, jasnoniebieskie trampki, bo akurat butów miał sporo.
Koszule całkiem nieźle na nim leżały. Nie zdecydował się jednak na to, żeby na pierwszą swoją w życiu randkę założyć spodnie, w których jeszcze nie chodził. Wiedział, że czasami coś się kupi, a potem nagle się okazuje, że to jest niewygodne. Nie zamierzał wylądować na randce w niewygodnych spodniach, niech sobie dziewczyny mówią co chcą.
Delikatnie spryskał się swoim ulubionym perfumem, wziął portfel, telefon i zszedł na dół. Kacper uniósł brwi znad papierów, które przeglądał.
– A ty dokąd? – spytał wyraźnie zaciekawiony.
– Umówiłem się – odparł.
Mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem.
– Domyśliłem się. Wziąłeś gumki?
Tomek zarumienił się.
– Nie! Nie idę się bzykać!
– Może nie idziesz tam z takim założeniem, ale powinieneś mimo wszystko wziąć. Nigdy nie wiadomo, kiedy coś się przyda.
– Kto powiedział, że chcę się od razu bzykać? – spytał z irytacją.
– Każdy facet od razu chce. No chyba że jesteś baba.
Tomek prychnął.
– Jasne. Paul na pewno był zachwycony tym, że używałeś go kiedy chciałeś, by potem zapomnieć, że w ogóle istnieje – rzucił z sarkazmem. Kacper zmrużył groźnie oczy. – Wybacz, ale ja nie zamierzam zaczynać od seksu. I nigdy w życiu nie chciałbym, że traktowano mnie tak, jak ty traktowałeś Paula.
Kacper nagle zdał sobie sprawę, że on też by nie chciał, żeby Tomka tak traktowano, ale nie powiedział tego głośno. Wzruszył tylko ramionami.
– Jak tam chcesz. Baw się dobrze.
– Taki mam zamiar. Dobranoc.
Tomek już przyzwyczaił się, że Kacper nigdy nie pyta o której wróci albo czy w ogóle wróci na noc. Dawał mu zupełnie wolną rękę.
W drodze do centrum, gdzie miał się spotkać z Zackiem wygrzebał z kieszeni spodni komórkę i zaczął skrobać na telefonie wiadomość do swojej mamy. Chciał się z nią podzielić swoją radością.
„Mam zaraz randkę z super przystojnym brunetem;) Trzymaj kciuki.”
Bał się trochę tego. Jego serce już od momentu, kiedy się ubierał, waliło jak szalone i przestawało tak mocno bić tylko na krótkie chwile, by zaraz ponowić swój szaleńczy galop z pełną mocą. Jak powinien się zachować? Pocałować go na przywitanie? A może przytulić? Jedynie się uśmiechnąć? Cholera, mógł kogoś spytać. Nie miał też pojęcia, o czym będą rozmawiać. Niby idą do kina, nie będą potrzebowali wielu tematów, żeby je upchnąć pomiędzy filmami i reklamami, ale i tak…
Tomek jęknął w duchu.
Randka randką, ale on bał się jak cholera.
Niemal podskoczył, kiedy rozdzwonił się jego telefon. Ze zdumieniem zobaczył, że to jego mama. Dzwoniła do niego? Był pewien, że takie połączenie kosztuje fortunę, o ile w ogóle jest możliwe.
Odebrał niepewnie.
– Halo?
– Opowiadaj – rzuciła od razu. Była chyba bardziej podekscytowana niż on sam. – Co to za chłopiec? Od kiedy się znacie? Jak wrażenia? Zwiałam do łazienki, żeby móc z tobą pogadać. Musiałam powiedzieć szefowi, że dostałam okres.
Tomek zachichotał.
– Cześć, mamo. To Zack Warrow, brat Tylera. Wspominałem ci o nich od samego początku. Zack zaprosił mnie do kina. Dziewczyny z klasy pomogły mi się ubrać i właśnie idę się z nim spotkać.
– Zdenerwowany?
– Cholernie – jęknął. – Zack to trudny orzech do zgryzienia. Może nie zrobię z siebie idioty.
– Wszystko będzie dobrze, kochanie. Tak się cieszę, że już czujesz się dobrze! I tęsknię za tobą.
– Ja za tobą też, mamo… Szkoda, że nie możesz tutaj ze mną być.
– Nie można mieć wszystkiego. Ważne, że ty czujesz się dobrze. Baw się dobrze z tym chłopcem i niczym się nie przejmuj. Skoro chciał się z tobą umówić, na pewno mu się podobasz. Pewnie jest tak samo zestresowany jak ty.
– Zack i stres? To się wzajemnie wyklucza…
– Muszę kończyć! – szepnęła konspiracyjnie. – Szef przyszedł i to do damskiego kibla! Cholera jasna!
Tomek parsknął śmiechem, kiedy jego matka w pośpiechu się rozłączyła.
Był już prawie przed centrum. Na chodnikach pojawiało się coraz więcej ludzi. Odetchnął głęboko i ruszył dziarsko przed siebie. Miał jeszcze całe dziesięć minut, więc wątpił, żeby Zack już przyszedł.
Sam nie wiedział czy ucieszył się, czy rozczarował, że jednak Zack Warrow już na niego czekał tam, gdzie się umówili.


***
Witam. Przybywam z nowym rozdziałem kompletnie bez humoru. Jestem chyba bardziej zmęczona niż po sesji, ale do rzeczy.
1. Ktoś napisał, że gubię przecinki i źle czasami coś odmieniam, ale nie będzie się czepiał. APELUJĘ O CZEPIANIE SIĘ. Czytanie fanficków jest fajne, ale niestety upośledza się swoje umiejętności języke, stylistyczne itd. Łapię się na tym, że czasami z automatu robię straszne błędy, a nigdy nie miałam problemów z ortografią. Jeżeli widzicie błędy i jesteście na 100% pewni, że nie mam racji z przecinkiem czy czymś innym - piszcie. To są naprawdę cenne uwagi, które postaram się wdrożyć jak najszybciej, żeby więcej błędów nie popełniać. Jak wiecie - albo nie:) - nie mam bety. Często wstawiam rozdziały na gorąco, a wtedy to już w ogóle można się wyłożyć. Wytykajcie mi błędy, bo inaczej nigdy nie oduczę się ich popełniania.
2. Ktoś - chyba Unda - napisał, że Tomek wszystko wyolbrzymił. Powiem tylko tyle - pudło:)
3. Jeśli chodzi o jednopartówkę, to coś się pewnie znajdzie, mam kilka zaczętych, ale jeszcze nie skończonych, a to co mam to dno, ale jak chcecie, to mogę to tutaj wcisnąć w najbliższej przyszłości.
4. Co do nowych utworów TH wypowiedziałam się już na Ask.fm, ale mogę jeszcze raz tutaj. "Run, run, run" jest fajne jak na smęta i lubię tego słuchać. Nowa piosenka też nie brzmi najgorzej, chociaż teledysk to większa masakra niż to, że wyciulali mnie z mieszkaniem i nadal nie mam gdzie się podziać (od tego czwartku mam zajęcia, pomocy!ToT)
To tyle z tego, co zapamiętałam z komentarzy. Wydaje mi się, że miałam napisać coś jeszcze, ale niestety zapomniałam.
Mam nadzieję, że chociaż Wam ten rozdział poprawi humor. Ja topię swoje smutki w Naruto Shippuuden.
Pozdrawiam!

8 komentarzy:

  1. Lubię to opowiadanie, ale ten rozdzial trochę mnie rozczarował. Zero akcji - takie trochę lanie wody. Mimo to czekam na kolejny z utęsknieniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poprawiłaś mi dziś humor o 6 rano. Czytałam w autobusie. Akcji trochę mało ale ważne że coś się zadziało. :) Coś czuje że Adamowi nie będzie tak łatwo przekonać do siebie Bastiana. Swoją drogą to jesteś okropna. Musiałaś pominąć randkę Tomka z Zackiem. A ja się już tego nie mogę doczekać! Proszę Cię pisz next jak najszybciej bo normalnie zwariuje od tego oczekiwania. Weny życzę i litości dla nas. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. masz rację, nowa piosenka wpada w ucho, ale teledysk... nocomment.

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo Naruto .? Też oglądam < i czytam> no ale mniejsza z tym :P opowiadanie widocznie zwolniło akcję w tym rozdziale aczkolwiek jak dla mnie nie ujmuje to opowiadaniu a nawet jest na plus, cały czas się coś dzieje więc takie zwolnienie w jednym rozdziale niczemu nie przeszkadza ^^ Ehh a kiedy coś o Paulu będzie .?! tak długo nie ma jego postaci :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze super. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Cieszę się, że w każdym rozdziale pojawia się coś o Admie i Bastianie.
    A co z Paulem? Czy miał wypadek? Co się z nim dzieje?
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak Ty to robisz, że wszystkie rozdziały Twoich opowiadań są na takim wysokim poziomie- zawsze tak cudownie napisane? Zazdroszczę Ci tego talentu^^
    Rozdział bardzo mi się podoba. Może nie ma za wiele akcji, ale jest sporo rozmów, poznajemy bohaterów pobocznych (a nigdy nie wiadomo co oni mogą wnieść do historii).
    Podobała mi się rozmowa Bastiana i Adama. To jak Bastian się wypowiadał o gejach, a sam patrzył na tyłki chłopaków... czyżby tak głęboko siedział w swojej 'szafie' lub tak bardzo bał się ujawnić nawet samemu Adamowi? Liczę na to, że niedługo dasz nam odpowiedzi na choćby niektóre pytania :D
    Co do Kacpra to mam mieszane uczucia. I myślę, że on potrzebuje jakiegoś silnego bodźca, albo naprawdę dużo czasu, żeby dopuścić do siebie myśl, że Tomek jest jego synem, i że tak- zależy mu na nim. Chciałabym, aby tak właśnie było.
    Dziewczyny z klasy Tomka były świetne! Haha... uśmiałam się przy tym jak one przeglądały szafę chłopaka, a on się załamywał. I to jak kanały Kacprowi dać Tomkowi kasę na nowe ciuchy^^
    To opowiadanie jest cudowne. W żadnym stopniu nie nudzi- wręcz jest cholernie wciągające, a Ty niestety masz zwyczaj kończyć w TAKICH momentach, kiedy wszyscy już chcą wiedzieć co się stanie.
    Będę teraz z niecierpliwością czekać na kolejne rozdziały ♡♥

    PS. Zapraszam do przeczytania: opowiadania-slash-desire.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Psychedelic smiles7 października 2014 12:37

    Uwielbiam tą historię!
    Po prostu kocham Tomka i Zacka ♡♥ są mega słodcy~!
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
    Mam nadzieję, że szybko się pojawi :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham! Kocham! Kocham!
    To opowiadanie jest fenomenalne! Nic dodać nic ująć! Bohaterowie świetni! Gratuluję Ci tworzenia takiej wspaniałej historii!
    Życzę dużo czasu i weny~

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)