Adam nie miał pojęcia, o co chodzi z tym
całym chodzeniem Bastiana, ale jedną rzecz mógł powiedzieć z całą pewnością –
Bastian zdecydowanie nie miał gustu. Adamowi wystarczyło zamienienie z tą lalą
dwóch zdań, żeby się przekonać, że ma kompletnie pusto w głowie. Chociaż… możliwe,
że tylko zgrywała taką idiotkę. Dean z IIIb, który chodził z nią do klasy
powiedział mu, że Jessica, bo tak miała na imię laska Bastiana, jest raczej
bystra. Nie mądra, inteligentna, lecz „raczej” i „bystra”. Adam nie miał
pojęcia, dlaczego Dean określił ją w taki właśnie sposób, co chłopak skwitował
uśmiechem i krótkim „zobaczysz”.
Więc obserwował. Wyglądali na zwyczajną
parę. Zresztą nie tylko on się gapił. Robili to po prostu wszyscy, w końcu
kapitan po takim czasie wreszcie pokazał się w szkole z dziewczyną. Do tej pory
twierdził, że chce się skupić na futbolu. Nie brakowało mu jednak czasu na to,
żeby wciąż zagadywać Tomka, czasami ostentacyjnie ignorując przy tym swoją
dziewczynę.
Tomek jednakże… Tomek bujał gdzieś w
obłokach. Wyglądał na niezwykle zamyślonego. Adam postanowił zwabić go do ich
stolika i wypytać, na ile to tylko możliwe.
Okazało się to całkiem proste, bo tym
razem Bastian przywlókł się na stołówkę trochę później niż zazwyczaj. Patricia
zawołała Polaka do ich stolika i ten z wyraźną ulgą przyjął zaproszenie. Jego
niepewność strasznie Adama bawiła i jednocześnie irytowała. Co Bastian do
cholery w nim widział?
– Co ty taki zamyślony? – zapytał Adam,
wgryzając się w swoją kanapkę. Tomek był tak daleko myślami od tego, co działo
się przy ich stoliku, że nawet nie zareagował. Patricia kopnęła go pod stołem.
– Tak? – spytał Tomek, patrząc po
wszystkich.
– Pytałem, co ty taki zamyślony? –
powtórzył Adam.
Blondyn popatrzył po twarzach wszystkich,
po czym westchnął cierpiętniczo.
– Ale nie będziecie się śmiać? – spytał
cicho.
– Nie.
– Przyrzekamy – rzuciła Renata, wyraźnie
krzyżując palce za plecami. Zawsze tak robiła.
Victor też skinął głową. Tomek podrapał
się po głowie.
– Mam jutro… randkę. – Tomek zaczerwienił
się jak piwonia i spuścił wzrok, wyraźnie chcąc to ukryć. – I nie mam pojęcia,
co na siebie włożyć! – jęknął.
Renata i Patricia uśmiechnęły się do
siebie porozumiewawczo i Adam wbrew sobie zaczął współczuć swojemu nowemu
koledze, który właśnie…
… wydał na siebie wyrok śmierci.
Tomek powtórzył w myślach dziesięć razy,
żeby nigdy więcej nie mówić czegoś takiego przy tych dwóch wariatkach. Zrobił
to tak szybko, żeby zmieścić się w wpół minuty, bo ponoć po takim czasie
informacja z pamięci krótkotrwałej przenosi się do pamięci długotrwałej. Tak
przynajmniej gdzieś tam pisali, czy coś. Dziewczyny były wniebowzięte, że będą
mogły mu pomóc w wyborze garderoby na randkę, bo chciał wyglądać naprawdę
dobrze. Dziewczyny usilnie próbowały z niego wyciągnąć, z kim zamierza się
spotkać, ale on twardo obstawał przy tym, że nie powie, bo nie chce niczego
zapeszyć.
– Jest kilka rzeczy, które mógłbyś
założyć – rzuciła Patricia po tym, jak totalnie wszystko wywaliła mu z szafy –
ale jak na faceta o takiej powierzchowności masz zdecydowanie za mało
eleganckich i porządnych ciuchów.
Ona mnie obraża czy twierdzi, że jestem
przystojny, zastanawiał się skonfundowany.
– Dokładnie – poparła ją Renata, patrząc
krytycznie na powycierane dżinsy, które Tomek zakładał często w Polsce, kiedy
pomagał mamie w ogrodzie. – Musimy iść na zakupy.
– Em… Nie jestem pewien, czy mam
pieniądze.
– Hm? – obie spojrzały na niego
zaskoczone.
Tomek pokrótce wyjaśnił, że mężczyzna, u
którego mieszka, nie jest jego opiekunem ani nic w tym stylu i nie ma obowiązku
łożyć na niego więcej niż to absolutnie konieczne.
– Ale to JEST absolutnie konieczne –
sprzeciwiła się Patricia. – Nie możesz w tym wyjść. To jest miasto, a nie jakaś
dziura zabita dechami. A ty idziesz na randkę. Potrzebujesz czegoś szałowego.
– Właśnie. Możemy wybrać ci coś z tego,
co masz.
– Ale starczy ci to na dwa spotkania. Nie
wypada na trzecim zakładać znowu tego, co miało się na sobie wcześniej.
Tomek jęknął. Nie miał o tym pojęcia.
Nawet by mu to nie przyszło do głowy.
– Naprawdę?
Podrapał się po nosie. Miał nadzieję, że
nie robią go w konia albo że nie jest to tylko jakiś babski wymysł. On sam
zwracał uwagę na to, co nosi Zack, ale nie przywiązywał do tego jakoś zbytnio
wagi. Po prostu podziwiał, jak dobrze we wszystkim wygląda, ale to tyle. Nie
przeszkadzałoby mu, gdyby na pierwszej i trzeciej randce Zack miał na sobie to
samo.
– Naprawdę, naprawdę – powiedziała
Patricia.
– Skoro tak wygląda sytuacja, to trzeba
pogadać z tym facetem, który cię gości.
– Gdzie on jest?
– Wróci z pracy za… O, cholera! – Tomek
zerwał się na równe nogi. Wyglądało na to, że dziewczyny robiły najazd na jego
szafę już od dobrych dwóch godzin. – Muszę się wziąć za kolację!
Po krótkim streszczeniu, dlaczego Tomek
daje się tak niecnie wykorzystywać, dziewczyny zdecydowały się mu pomóc w przygotowaniach.
Chciały osobiście z Kacprem pogadać.
Polak trochę się bał tego, co powie jego
ojciec, kiedy zobaczy takie dwie laski. Jak na złość obie ubrane były w
spódniczki mini i nieważne, że miały na sobie rajstopy. Mini to mini, prawda?
Kacper pojawił się w domu równo o
dwudziestej.
– Kolacja gotowa? – zawołał z korytarza.
– Tak! – odkrzyknął Tomek, rozkładając na
stole sztućce. Patricia i Renata nakładały na talerze jedzenie i stawiały je na
stole. Wyglądały na zaintrygowane językiem polskim. Wcześniej nie miały okazji
się z nim zetknąć.
– Super. Jestem głodny jak w… – Kacper
umilkł, po czym przeszedł na angielski. – Oł… Mamy gości?
– E, tak – odparł Tomek. – To Patricia i
Renata, moje koleżanki z klasy.
Kacper uniósł jedynie brwi i zlustrował
je obie wzrokiem. Obie nastolatki zarumieniły się pod wpływem przeszywającego
spojrzenia tak przystojnego faceta. Patricia jako pierwsza odzyskała rezon.
– Proszę siadać, kolacja gotowa –
rzuciła. Gdy tylko to zrobił, odezwała się ponownie. – Musimy poważnie porozmawiać.
Renata skinęła głową na zgodę, a Tomek
spojrzał w sufit. Był pewny, że to nie może się dobrze skończyć.
Kacper spojrzał na nie podejrzliwie.
– Żadnej z was chyba nie zaciążył, co? Bo
jest tu dopiero ze dwa miesiące i…
– Oczywiście, że nie! – żachnął się Tomek
purpurowiejąc.
– Chodzi o jego garderobę.
– Straszna.
– Po prostu koszmar. Ma po pierwsze mało
ciuchów, a po drugie mało takich, które mają klasę i styl.
– Więc – kontynuowała Patricia,
niezrażona nietęgą miną Tomka – musi pan mu z tym pomóc. Jestem pewna, że
znalazłby pan jakieś zaskórniaki, za które mogłybyśmy go porządnie ubrać.
– Idę się utopić! – jęknął Tomek po
polsku, będąc okropnie zażenowanym.
Kacper parsknął z rozbawienia.
– Lubię te dziewczyny – stwierdził. W
sumie wiedział, że mają rację. Już wcześniej planował gdzieś Tomka zabrać na
jakieś konkretne zakupy, ale miał w biurze tyle pracy, że zwyczajnie brakowało
mu czasu. Jako pierwszy pojawiał się w firmie i jako ostatni z niej wychodził.
Wydawać by się mogło, że skoro był prezesem, to od czarnej roboty ma innych,
jednak rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. – Zaopatrzę Tomka w
odpowiednie środki finansowe – przyrzekł solennie, uśmiechając się formowo.
Po połowie godziny nastolatki wprost
jadły mu z ręki.
Adam siedział rozwalony na łóżku
Bastiana, poruszając nogą jakby w nerwowym tiku. Żuł zawzięcie gumę i czekał,
aż Bastian przejrzy notatki, które mu zrobił. W razie czego będzie musiał mu
coś wyjaśnić.
A potem dziwić się, że mam takie dobre
oceny, prychnął w myślach. Zapewne gdyby
chciał przeskoczyć rok wyżej, nie miałby problemów ze zdaniem egzaminów. Miał
świetną pamięć, a przygotowywanie tych notatek dla Bastiana porządnie
poszerzało jego wiedzę. Już nieraz na własnych sprawdzianach dodawał
informacje, które posiadał z podręczników kapitana drużyny futbolowej. Materiał
w trzeciej klasie był nowy albo obszerniejszy, więc Adam miał czym poszaleć na
klasówkach. Nauczyciele byli w szoku, bo wcześniej zawsze wiedział prawie
wszystko, ale nigdy poza zakres materiału, jaki mieli opanować. Żadne z nich
pewnie w życiu nie wpadłoby na pomysł, dlaczego nagle Adam zmienił taktykę.
– Lubisz Tomka? – spytał wprost. Nudziło
go już to siedzenie i czekanie. Jeez, ile można czytać kilkanaście stron?
– Hm, co? – Bastian uniósł nieco
nieprzytomny wzrok znad kartek.
– Lecisz na Tomka?
– Oszalałeś?! Mam dziewczynę.
– No i?
– Co to w ogóle za pomysł?
Adam zrobił balon z gumy, po czym znowu
wrócił do zawziętego żucia. Oparł się rękami na łóżku, żeby było mu wygodniej.
– To nie pomysł, to po prostu czysta
obserwacja, na podstawie której wyciągnąłem wnioski.
– Daleko idące wnioski. Lepiej zamilknij,
jeśli nie chcesz dostać w zęby.
– Wcale nie. Widziałem jak na wuefie
gapiłeś się na jego tyłek. A pod prysznicem to już w ogóle sobie nie żałowałeś.
– Jeszcze słowo a cię zabiję – rzucił
Bastian spokojnie. Wyglądał jakby mówił całkiem serio, ale Adam miał to gdzieś.
– Jeśli lubisz chłopców, to nic takiego –
kontynuował. – Ale Tomek chyba tego nie odwzajemnia. Ma jutro randkę.
– A ty skąd możesz wiedzieć? – prychnął
Bastian. Nie był w stanie ukryć swojego zainteresowania.
– Sam nam powiedział na śniadaniu –
stwierdził spokojnie Wolf. Odgarnął z czoła kilka loków i uśmiechnął się. –
Więc przyznajesz się, że ci się podoba? Osobiście uważam, że jest całkiem
całkiem, chociaż nie mój typ urody.
– Adam… – rzekł Bastian ostrzegawczo.
– No co? Mnie możesz powiedzieć! Przecież
gdybym nawet próbował komuś powtórzyć, to i tak wszyscy mnie wyśmieją. Twój
sekret będzie u mnie bezpieczny.
– Nie mam żadnego sekretu – powiedział
przez zaciśnięte zęby. Był coraz bardziej poirytowany tymi insynuacjami.
– Jak tam chcesz. Wiem, co widziałem.
– Adam… Ja ci na razie tylko obiecuję, że
dostaniesz wpierdol, ale w końcu naprawdę się tego doczekasz – rzekł rudy,
wyraźnie siląc się na spokój. – Zamknij jadaczkę z łaski swojej i pozwól mi to
przeczytać do końca. I nie życzę sobie, żebyś mi coś takiego sugerował.
– Nie lubisz gejów?
– Nie, nie lubię – warknął. – Nie znoszę
wręcz! Uważam, że pedalstwo powinno się leczyć. To obrzydliwe, że oni istnieją
i ludzie pozwalają im normalnie żyć w społeczeństwie. Powinni wreszcie wymyślić
na to jakąś skuteczną terapię albo ich wszystkich rozstrzelać.
Adam zamrugał ze zdziwienia. Tego się nie
spodziewał.
– Nie przypominam sobie, żebyś gnębił
kogoś w szkole za to, że jest innej orientacji seksualnej.
– Bo nie ma takiego powodu. Ja nie jestem
katem. Nie chcę nim być, rozumiesz? Zresztą masz pojęcie, jak surowo kara się u
nas tępienie pedalstwa? Gdybym pobił jakiegoś pedała i to nawet nie za to, że
jest pedałem, pewnie przez najbliższe dziesięć lat nie wyszedłbym z paki.
– Przesadzasz.
– Możliwe. Nie cierpię ich, ale nie
zamierzam nikomu z tego powodu robić krzywdy. Są inni, którzy się tym zajmują.
Adam szybko przeanalizował to, co mu
powiedział starszy chłopak. Tak szczerze powiedziawszy, Bastian faktycznie nie
był osobą, która z radością znęcała się nad słabszymi. Jasne, że tłukł się nie
raz w szkole i poza nią, ale zazwyczaj bił się z kimś, kto nie wahał się mu
oddać. Nie było takiej sytuacji, że Bastian lał kogoś, kto w ogóle się nie
bronił. On walczył, ale nie znęcał się, w przeciwieństwie do niektórych swoich
kolegów.
– Ja tam nie mam na ten temat takich
drastycznych poglądów – stwierdził Adam. Bastian prychnął. – Serio. Pomyśl o
tym inaczej. Masz rodzinę… Syna… Nagle dowiadujesz się, że jest gejem. Co
wtedy? Też byś go tak wyklął?
– Nie będę miał dzieci – powiedział
Bastian stanowczo.
– Skąd możesz to teraz wiedzieć? Jesteś
bezpłodny?
– Nie. Nie będę miał i już – upierał się
rudy, wracając wzrokiem do kartek.
– A ja tak. I nie chciałbym, żeby mój syn
czuł się jakiś gorszy, jeśli się okaże, że woli parówki zamiast pierożków…
– Adam! – krzyknął rudy, wyraźnie
zgorszony tym, co powiedział chłopak. – Do kurwy nędzy! Skończ! Nie chcę o tym
gadać.
– Strasznie drażliwy się zrobiłeś, wiesz?
– Zamknij się! Zamknij się albo nie ręczę
za siebie! Przestań pierdolić i daj mi to w spokoju przeczytać, a potem
pójdziesz w pizdu, żebym nie musiał cię więcej dzisiaj oglądać, bo serio ci
jebnę.
Oho, chyba wystarczy, pomyślał Adam. Nie
było sensu go dalej drażnić, bo jeszcze naprawdę go uderzy.
Zapadła cisza. Adam westchnął i położył
się na łóżku. Jedną nogę spuścił z mebla, a drugą ugiął w kolanie. Z dziury na
kolanie wychyliło się całkiem zgrabne, męskie kolano. Zamknął oczy. Bastian
pewnie do końca życia nie skończy tego cholerstwa czytać. Gdyby sam miał to sobie
przygotować, pewnie szybciej by umarł. Ze starości.
Adam czekał i czekał, aż w końcu chyba mu
się trochę przysnęło, bo ocknął się nagle czując, że ktoś go szturcha i jest mu
zimno. Wymamrotał kilka słów nieprzytomnie i rękami próbował znaleźć coś, czym
mógłby się przykryć, ale niczego nie było, więc rozchylił niechętnie powieki i
rozejrzał się. Stało obok niego jakieś dziecko, zapewne młodszy brat Bastiana.
– Cześć – powiedział Adam, uśmiechając
się lekko.
– Cześć – odparł chłopczyk, przyglądając
mu się uważnie. – Bastian powiedział, że jeśli chcesz zjeść z nami obiad, to
musisz już wstać.
Obiad? Adam aż zamrugał ze zdumienia.
Usiadł na łóżku i ziewnął szeroko. Spojrzał na komórkę. Była już prawie piąta
po południu.
– Em, nie, chyba nie. Nie chciałbym wam
przeszkadzać.
– Nie będziesz przeszkadzał.
– Wasz tata gotuje? – zapytał Adam,
autentycznie ciekawy. Wstał i przeciągnął się.
Chłopiec pokręcił przecząco głową.
– Bastian. Tata jest ciągle w pracy.
Rzadko z nami jada.
– Bastian gotuje? – zapytał Adam
autentycznie zaskoczony. Zachichotał. – No, to w takim razie koniecznie muszę
zostać. A tak w ogóle to jestem Adam. – Wyciągnął dłoń do dziecka.
– Nataniel – odparł spokojnie chłopiec,
uśmiechając się lekko.
Bracia nie byli do siebie zbyt podobni,
mieli jedynie takie same oczy. Nataniel miał niemal białe włosy. Adam jeszcze
nigdy nie widział takich. Zupełnie, jakby miał prze sobą małego albinosa.
Poszli razem do kuchni, gdzie Bastian
stawiał na stole naczynie żaroodporne z parującymi ziemniakami posypanymi
koperkiem i polanymi tłuszczem, jakiś sos i surówkę. Całość wyglądała naprawdę
apetycznie i Adamowi mimowolnie pociekła ślinka.
– Siadajcie – powiedział rudy, wskazując
im miejsca przy stole.
Adam czuł, że Bastian czeka na jakiś
komentarz z jego strony co do tego, że gotuje. Nie zamierzał jednak nic na ten
temat mówić, bo wiedział, że Bastian by go udusił.
Nataniel wdrapał się na krzesło, gdzie
Bastian ustawił dla niego kolorowe naczynka.
– Smacznego – powiedział Croswelt,
nakładając sobie porcję na talerz.
– Dzięki – odparł Adam. – Rety, pachnie
super.
– Tylko nie ośliń stołu – skomentował
Bastian złośliwie.
Ciemnowłosy wywrócił oczami.
– Nie musisz się bać. Postaram się
zmieścić wszystko na talerzu.
Nataniel zachichotał, słysząc ich
przekomarzania.
– Jak było w przedszkolu? – spytał
Bastian brata.
– Dobrze – powiedział chłopczyk. – Kurt
przyniósł swoją zabawkę Iron–Mana i pozwolił mi się nią chwilę pobawić. Jest
naprawdę super.
– Może jeśli będziesz grzeczny to Mikołaj
ci takiego przyniesie.
– Naprawdę? – ucieszył się maluch.
– Mhm…
Adam uśmiechnął się lekko.
– Zazdroszczę ci – przyznał szczerze.
– Czego?
– Kontaktu z bratem. Ja mam ochotę zabić
swoich, kiedy tylko ich widzę. I w życiu nie zgodziłbym się dzielić z którymś
pokoju. Te małe bestie wszędzie wsadzą swoje łapy. Koszmar jakiś.
– Nataniel też lubi szperać w moich
rzeczach kiedy myśli, że nie widzę – powiedział Bastian, patrząc z kpiącym uśmieszkiem na młodszego brata, który
spojrzał na niego speszony – ale jakoś się dogadujemy. Nie, młody?
Nataniel skinął głową z uśmiechem.
Adam był zdecydowanie umysłem ścisłym,
więc wyciągniecie wniosków nie było dla niego specjalnie trudne. Szybko
porównał sposób, w jaki żyje jego rodzina, a w jaki rodzina Bastiana. U niego
całą ich trójką zajmowali się i mama, i tata. Razem podejmowali decyzje i razem
obmyślali, jak ich ukarać, kiedy coś przeskrobali. A u Bastiana nie było matki.
Ojca też tak jakby nie było. Adam nawet jeszcze go zbytnio nie widział, raz
tylko w przelocie. Nataniel ciągle był pod opieką brata i to zapewne dla niego
nauczył się gotować, żeby mały mógł spożywać pełnowartościowe posiłki. Adam
dałby sobie jaja ogolić, że to Bastian pomagał mu w lekcjach i kąpieli, i że to
on rano go budził, karmił i szykował do szkoły. Chłopak opiekował się swoim
bratem tak, jakby był dla niego jednocześnie ojcem i matką. Adam był pewny, że
ojciec Nataniela nie ma pojęcia, co jego synek chciałby dostać pod choinkę. A
Bastian wiedział. I jakoś mimowolnie trudno było się na niego o cokolwiek
gniewać, kiedy się widziało jak uśmiecha się z czułością do swojego braciszka.
Rety, Adam mu szczerze zazdrościł tego kontaktu. Chciałby byś tak zżyty ze
swoim rodzeństwem.
– W przyszłą sobotę pierwszy mecz sezonu.
– Zmienił temat, kończąc swoją porcję. Jedzenie było naprawdę dobre. –
Powinienem przyjść kibicować?
Bastian wzruszył ramionami.
– Jak chcesz. I tak wygramy.
– Pewny jak zawsze. – Adam uśmiechnął się
kpiąco.
– Oczywiście, nie ma się czego bać. Jesteśmy
od nich lepsi, to jasne.
Pierwszy mecz sezonu był zawsze wielkim
wydarzeniem, nawet jeśli do samego turnieju niczego wielkiego nie wnosił. Była
to swego rodzaju rozgrzewka, która nie miała większego wpływu na dalsze losy
drużyny w rozgrywkach, ale niosła ze sobą zapowiedź dobrej zabawy. Był to jakby
sygnał, że rozpoczynają się właśnie zmagania poszczególnych drużyn o tytuł
mistrza. Adam nieszczególnie przepadał za wychowaniem fizycznym i graniem, ale
za to bardzo lubił oglądać. Mógł godzinami patrzeć na to, jak inni pocą się na
boisku.
Jeszcze chwilę gadali o sporcie, po czym
Adam stwierdził, że musi już iść do domu. Pożegnał się z braćmi Croswelt i
opuścił ich mieszkanie. Czuł się jakoś dziwnie.
Jeszcze nigdy w taki sposób nie spędził
swojego czasu razem z Bastianem.
Jeszcze nigdy nie poczuł się przy nim jak
przy swoim dobrym kumplu.
Tomek obejrzał się ze wszystkich stron.
Musiał niechętnie przyznać, że te godziny męki w centrum handlowym nie poszły
na marne. Kacper dał mu swoją kartę i powiedział, żeby nie przejmował się
cenami i brał co chce i że na pewno mu starczy. Tomek podziękował grzecznie.
Wcale nie miał zamiaru wydawać jakoś dużo, ale dziewczyny tak. Wzbogacił się
więc o kilka nowych koszul, dwie pary nowych spodni, dwie naprawdę odjazdowe
bluzy i nowe, jasnoniebieskie trampki, bo akurat butów miał sporo.
Koszule całkiem nieźle na nim leżały. Nie
zdecydował się jednak na to, żeby na pierwszą swoją w życiu randkę założyć
spodnie, w których jeszcze nie chodził. Wiedział, że czasami coś się kupi, a
potem nagle się okazuje, że to jest niewygodne. Nie zamierzał wylądować na
randce w niewygodnych spodniach, niech sobie dziewczyny mówią co chcą.
Delikatnie spryskał się swoim ulubionym
perfumem, wziął portfel, telefon i zszedł na dół. Kacper uniósł brwi znad
papierów, które przeglądał.
– A ty dokąd? – spytał wyraźnie
zaciekawiony.
– Umówiłem się – odparł.
Mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem.
– Domyśliłem się. Wziąłeś gumki?
Tomek zarumienił się.
– Nie! Nie idę się bzykać!
– Może nie idziesz tam z takim
założeniem, ale powinieneś mimo wszystko wziąć. Nigdy nie wiadomo, kiedy coś
się przyda.
– Kto powiedział, że chcę się od razu
bzykać? – spytał z irytacją.
– Każdy facet od razu chce. No chyba że
jesteś baba.
Tomek prychnął.
– Jasne. Paul na pewno był zachwycony
tym, że używałeś go kiedy chciałeś, by potem zapomnieć, że w ogóle istnieje –
rzucił z sarkazmem. Kacper zmrużył groźnie oczy. – Wybacz, ale ja nie zamierzam
zaczynać od seksu. I nigdy w życiu nie chciałbym, że traktowano mnie tak, jak
ty traktowałeś Paula.
Kacper nagle zdał sobie sprawę, że on też
by nie chciał, żeby Tomka tak traktowano, ale nie powiedział tego głośno.
Wzruszył tylko ramionami.
– Jak tam chcesz. Baw się dobrze.
– Taki mam zamiar. Dobranoc.
Tomek już przyzwyczaił się, że Kacper
nigdy nie pyta o której wróci albo czy w ogóle wróci na noc. Dawał mu zupełnie
wolną rękę.
W drodze do centrum, gdzie miał się
spotkać z Zackiem wygrzebał z kieszeni spodni komórkę i zaczął skrobać na
telefonie wiadomość do swojej mamy. Chciał się z nią podzielić swoją radością.
„Mam zaraz randkę z super przystojnym
brunetem;) Trzymaj kciuki.”
Bał się trochę tego. Jego serce już od
momentu, kiedy się ubierał, waliło jak szalone i przestawało tak mocno bić
tylko na krótkie chwile, by zaraz ponowić swój szaleńczy galop z pełną mocą.
Jak powinien się zachować? Pocałować go na przywitanie? A może przytulić?
Jedynie się uśmiechnąć? Cholera, mógł kogoś spytać. Nie miał też pojęcia, o
czym będą rozmawiać. Niby idą do kina, nie będą potrzebowali wielu tematów,
żeby je upchnąć pomiędzy filmami i reklamami, ale i tak…
Tomek jęknął w duchu.
Randka randką, ale on bał się jak
cholera.
Niemal podskoczył, kiedy rozdzwonił się
jego telefon. Ze zdumieniem zobaczył, że to jego mama. Dzwoniła do niego? Był
pewien, że takie połączenie kosztuje fortunę, o ile w ogóle jest możliwe.
Odebrał niepewnie.
– Halo?
– Opowiadaj – rzuciła od razu. Była chyba
bardziej podekscytowana niż on sam. – Co to za chłopiec? Od kiedy się znacie?
Jak wrażenia? Zwiałam do łazienki, żeby móc z tobą pogadać. Musiałam powiedzieć
szefowi, że dostałam okres.
Tomek zachichotał.
– Cześć, mamo. To Zack Warrow, brat
Tylera. Wspominałem ci o nich od samego początku. Zack zaprosił mnie do kina.
Dziewczyny z klasy pomogły mi się ubrać i właśnie idę się z nim spotkać.
– Zdenerwowany?
– Cholernie – jęknął. – Zack to trudny
orzech do zgryzienia. Może nie zrobię z siebie idioty.
– Wszystko będzie dobrze, kochanie. Tak
się cieszę, że już czujesz się dobrze! I tęsknię za tobą.
– Ja za tobą też, mamo… Szkoda, że nie
możesz tutaj ze mną być.
– Nie można mieć wszystkiego. Ważne, że
ty czujesz się dobrze. Baw się dobrze z tym chłopcem i niczym się nie przejmuj.
Skoro chciał się z tobą umówić, na pewno mu się podobasz. Pewnie jest tak samo
zestresowany jak ty.
– Zack i stres? To się wzajemnie
wyklucza…
– Muszę kończyć! – szepnęła
konspiracyjnie. – Szef przyszedł i to do damskiego kibla! Cholera jasna!
Tomek parsknął śmiechem, kiedy jego matka
w pośpiechu się rozłączyła.
Był już prawie przed centrum. Na
chodnikach pojawiało się coraz więcej ludzi. Odetchnął głęboko i ruszył
dziarsko przed siebie. Miał jeszcze całe dziesięć minut, więc wątpił, żeby Zack
już przyszedł.
Sam nie wiedział czy ucieszył się, czy
rozczarował, że jednak Zack Warrow już na niego czekał tam, gdzie się umówili.
***
Witam. Przybywam z nowym rozdziałem kompletnie bez humoru. Jestem chyba bardziej zmęczona niż po sesji, ale do rzeczy.
1. Ktoś napisał, że gubię przecinki i źle czasami coś odmieniam, ale nie będzie się czepiał. APELUJĘ O CZEPIANIE SIĘ. Czytanie fanficków jest fajne, ale niestety upośledza się swoje umiejętności języke, stylistyczne itd. Łapię się na tym, że czasami z automatu robię straszne błędy, a nigdy nie miałam problemów z ortografią. Jeżeli widzicie błędy i jesteście na 100% pewni, że nie mam racji z przecinkiem czy czymś innym - piszcie. To są naprawdę cenne uwagi, które postaram się wdrożyć jak najszybciej, żeby więcej błędów nie popełniać. Jak wiecie - albo nie:) - nie mam bety. Często wstawiam rozdziały na gorąco, a wtedy to już w ogóle można się wyłożyć. Wytykajcie mi błędy, bo inaczej nigdy nie oduczę się ich popełniania.
2. Ktoś - chyba Unda - napisał, że Tomek wszystko wyolbrzymił. Powiem tylko tyle - pudło:)
2. Ktoś - chyba Unda - napisał, że Tomek wszystko wyolbrzymił. Powiem tylko tyle - pudło:)
3. Jeśli chodzi o jednopartówkę, to coś się pewnie znajdzie, mam kilka zaczętych, ale jeszcze nie skończonych, a to co mam to dno, ale jak chcecie, to mogę to tutaj wcisnąć w najbliższej przyszłości.
4. Co do nowych utworów TH wypowiedziałam się już na Ask.fm, ale mogę jeszcze raz tutaj. "Run, run, run" jest fajne jak na smęta i lubię tego słuchać. Nowa piosenka też nie brzmi najgorzej, chociaż teledysk to większa masakra niż to, że wyciulali mnie z mieszkaniem i nadal nie mam gdzie się podziać (od tego czwartku mam zajęcia, pomocy!ToT)
To tyle z tego, co zapamiętałam z komentarzy. Wydaje mi się, że miałam napisać coś jeszcze, ale niestety zapomniałam.
Mam nadzieję, że chociaż Wam ten rozdział poprawi humor. Ja topię swoje smutki w Naruto Shippuuden.
Pozdrawiam!
Lubię to opowiadanie, ale ten rozdzial trochę mnie rozczarował. Zero akcji - takie trochę lanie wody. Mimo to czekam na kolejny z utęsknieniem.
OdpowiedzUsuńPoprawiłaś mi dziś humor o 6 rano. Czytałam w autobusie. Akcji trochę mało ale ważne że coś się zadziało. :) Coś czuje że Adamowi nie będzie tak łatwo przekonać do siebie Bastiana. Swoją drogą to jesteś okropna. Musiałaś pominąć randkę Tomka z Zackiem. A ja się już tego nie mogę doczekać! Proszę Cię pisz next jak najszybciej bo normalnie zwariuje od tego oczekiwania. Weny życzę i litości dla nas. :D
OdpowiedzUsuńmasz rację, nowa piosenka wpada w ucho, ale teledysk... nocomment.
OdpowiedzUsuńooo Naruto .? Też oglądam < i czytam> no ale mniejsza z tym :P opowiadanie widocznie zwolniło akcję w tym rozdziale aczkolwiek jak dla mnie nie ujmuje to opowiadaniu a nawet jest na plus, cały czas się coś dzieje więc takie zwolnienie w jednym rozdziale niczemu nie przeszkadza ^^ Ehh a kiedy coś o Paulu będzie .?! tak długo nie ma jego postaci :(
OdpowiedzUsuńJak zawsze super. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że w każdym rozdziale pojawia się coś o Admie i Bastianie.
A co z Paulem? Czy miał wypadek? Co się z nim dzieje?
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Jak Ty to robisz, że wszystkie rozdziały Twoich opowiadań są na takim wysokim poziomie- zawsze tak cudownie napisane? Zazdroszczę Ci tego talentu^^
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba. Może nie ma za wiele akcji, ale jest sporo rozmów, poznajemy bohaterów pobocznych (a nigdy nie wiadomo co oni mogą wnieść do historii).
Podobała mi się rozmowa Bastiana i Adama. To jak Bastian się wypowiadał o gejach, a sam patrzył na tyłki chłopaków... czyżby tak głęboko siedział w swojej 'szafie' lub tak bardzo bał się ujawnić nawet samemu Adamowi? Liczę na to, że niedługo dasz nam odpowiedzi na choćby niektóre pytania :D
Co do Kacpra to mam mieszane uczucia. I myślę, że on potrzebuje jakiegoś silnego bodźca, albo naprawdę dużo czasu, żeby dopuścić do siebie myśl, że Tomek jest jego synem, i że tak- zależy mu na nim. Chciałabym, aby tak właśnie było.
Dziewczyny z klasy Tomka były świetne! Haha... uśmiałam się przy tym jak one przeglądały szafę chłopaka, a on się załamywał. I to jak kanały Kacprowi dać Tomkowi kasę na nowe ciuchy^^
To opowiadanie jest cudowne. W żadnym stopniu nie nudzi- wręcz jest cholernie wciągające, a Ty niestety masz zwyczaj kończyć w TAKICH momentach, kiedy wszyscy już chcą wiedzieć co się stanie.
Będę teraz z niecierpliwością czekać na kolejne rozdziały ♡♥
PS. Zapraszam do przeczytania: opowiadania-slash-desire.blogspot.com
Uwielbiam tą historię!
OdpowiedzUsuńPo prostu kocham Tomka i Zacka ♡♥ są mega słodcy~!
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
Mam nadzieję, że szybko się pojawi :*
Kocham! Kocham! Kocham!
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest fenomenalne! Nic dodać nic ująć! Bohaterowie świetni! Gratuluję Ci tworzenia takiej wspaniałej historii!
Życzę dużo czasu i weny~