– Chcesz zobaczyć coś fajnego?
Tomek zamrugał, zdziwiony brakiem powitania i tym, że Tyler
od razu przeszedł do rzeczy.
– Uhm… Tyler… Hej, wiesz… To chyba nie najlepszy moment… –
wyjąkał Polak. Przymknął oczy, kiedy po raz kolejny usłyszał te dziwne odgłosy
z toalety. Chyba dodał więcej tego środka przeczyszczającego niż myślał.
Kacper go zabije.
– Ee… Ok, jasne, ale dostałem szlaban za złe oceny i jestem
przez tydzień odcięty od świata. Gwizdnęli mi Internet z komputera i zaraz
muszę oddać telefon. Jeśli chcesz zobaczyć coś fajnego, przyjdź jutro do mnie o
dwudziestej. I powiedz opiekunowi, że zostaniesz na noc, ok? A, jeszcze jedno.
To coś fajnego dotyczy Zacka.
– Uhm, czemu mi to mówisz? Co z tego, że chodzi o niego? –
zapytał Tomek, mimo że ta dodatkowa informacja faktycznie wzmogła jego
ciekawość.
– Bo lecisz na mojego brata tak że bardziej się nie da?
Nieważne zresztą. Będę czekał.
– Ok, ok… – odparł blondyn, rumieniąc się lekko. Aż tak było
widać? Zacisnął mocniej dłoń na słuchawce telefonu, przymykając oczy, znowu
słysząc te dziwne odgłosy. – Przyjdę… – Jeśli jeszcze będę żył, dodał w
myślach. Tyler rozłączył się.
Po kilkunastu minutach dziwne odgłosy w toalecie ustały. Ktoś
wyszedł i zszedł na dół. Jeszcze trochę gadali ze sobą, ale ciężko było mu to
wyłapać, bo nie mówili zbyt głośno, a on jeszcze na tyle nie ogarniał języka,
żeby to zrozumieć. Z ciężkim sercem usłyszał dźwięk zatrzaskujących się drzwi
wejściowych.
–TOMEK! NA DÓŁ, DO CHOLERY!
Chłopak przełknął ciężko i smętnie zwlekł się na dół.
Spojrzał na Kacpra niepewnie. Jego ojciec był chyba jakimś zajebistym
szczęściarzem, bo jakimś cudem nie wylądował w toalecie. Pewnie coś mu się
odwidziało i nie jadł tego, co Tomek mu uszykował.
Przez chwilę w kuchni panowała cisza. Potem Kacper powiedział
całkiem spokojnie, uważnie mu się przyglądając.
– Nie pomyłeś po sobie naczyń.
I tyle. Minął go i poszedł do swojego pokoju.
Tomek odetchnął, zdając sobie sprawę, że od jakiegoś czasu
wstrzymywał oddech. Czyżby Kacper nie był o to zły, zastanawiał się. Nie
wiedział, że Kacper, owszem, był zły i nie wiedział, czym sobie zasłużył na te
środki przeczyszczające, ale po raz pierwszy prócz zewnętrznego
podobieństwa, zobaczył w Tomku samego
siebie sprzed około dwudziestu lat.
Następnego dnia o dwudziestej Polak stał przed drzwiami domu
Tylera i Zacka. Słyszał ze środka dość głośną muzykę. Zadzwonił niepewnie
dzwonkiem.
Po chwili w drzwiach stanął Tyler ubrany w jakieś szerokie
dresy i uśmiechnął się szeroko na jego widok.
– Wiedziałem, że przyjdziesz. – Wyszczerzył się do niego.
– Kto przyszedł? – wtrącił ktoś – Zack? – nagle pojawiając
się w drzwiach. Zamrugał ze zdziwienia. – O, Tomek. Hej.
– Cześć – odparł Polak, gapiąc się na niego jak w obrazek.
– Wydawało mi się, że masz wolny wieczór – powiedział Zack do
młodszego brata.
Tyler zrobił minę niewiniątka.
– Zupełnie zapomniałem. Ale przecież skoro już przyszedł to
może…
– Wypaplałeś mu, co? – jęknął Zack, rumieniąc się wyraźnie.
Westchnął ciężko. – Dobra, niech będzie. Czekam na was na dole.
Starszy zniknął, a Tomek spojrzał pytająco na Tylera.
– Zack czasami uczy mnie tańczyć i robić salta i takie tam –
powiedział konspiracyjnie, ciągnąc go na górę. – Pomyślałem, że chciałbyś to
zobaczyć. Ciebie też pouczy jak chcesz.
Blondyn uśmiechnął się i skinął głową. No jasne, że chciał.
Po pierwsze, Zack będzie tego uczył, a po drugie, zawsze chciał czegoś takiego
spróbować, nigdy jednak nie miał okazji.
Tyler wlazł do pokoju swojego brata i wygrzebał z jego szafy
ciuchy, w które kazał się Tomkowi przebrać. Potem otworzył jeszcze jedną
szafkę.
– Wybierz sobie jakieś buty.
Polak uniósł brwi. Zack miał prawdziwą kolekcję ciuchów i
butów. Wszystkie były markowe.
– Waszych rodziców nie ma? – zapytał, sięgając po czarnobiałe
adidasy Nike. Założył szerokie, bardzo wygodne rybaczki i bokserkę.
– Pojechali gdzieś w cholerę. I dobrze, chata tylko dla nas.
– Zack nie będzie zły, że dałeś mi jego ciuchy? – zapytał,
rozglądając się po pokoju. Był naprawdę fajnie urządzony. Część ścian była
pomalowana na ciemny fiolet, a część na biało, co dawało naprawdę fajny
kontrast. W dwóch miejscach pojawiały się paski jasnofioletowej tapety. Meble
były jasne i ładnie odbijały na fioletowych ścianach. Na biurku piętrzył się
stos książek i zeszytów, a na tablicy korkowej powyżej było poprzypinanych
mnóstwo zdjęć i notatek, skreślonych ładnym jak na chłopaka pismem. Ogólnie w
pokoju Zacka było wiele ramek ze zdjęciami. Na jednej półce stały żołnierzyki,
którymi zapewne bawił się jako dziecko. Na ścianie był zawieszony kij do
baseballu z jakimś autografem. Nad łóżkiem wisiała spora białoczarna fototapeta
z czarnymi postaciami. Sądząc po ich pozycjach, musiał to być Michael Jackson i
jego tancerze. Łóżko było niezaścielone i Tomek mimowolnie wyobraził siebie
leżącego na nim, z Zackiem na sobie albo obok, całujących się do
nieprzytomności. Poczuł drgnięcie w kroczu i dziwny prąd wspinający mu się po
brzuchu, więc natychmiast odpędził od siebie tę wizję. Jeszcze tylko tego
brakowało, żeby się podniecił przy Tylerze i Zacku.
– Nie, przecież nie możesz tańczyć w ciuchach, w których
przyszedłeś. Chodź, bo zaraz się wścieknie, że tyle musi na nas czekać.
Tomek niepewnie zszedł za Tylerem do piwnicy, która piwnicą
wcale nie była. Było tam kilka par drzwi i jedne otwarte. Pomieszczenie, do
którego weszli, wyglądało jak normalna sala taneczne, z ogromnym lustrem na
całą przednią ścianę. W rogu pomieszczenia stał sprzęt, z którego Zack puszczał
sobie muzykę. Najwyraźniej nie nudził się czekając, bo tańczył właśnie jakiś
układ. Zrobił salto w tył i skończył.
Spojrzał na nich w lustrze.
– No, nareszcie – powiedział, obracając się i podchodząc do
nich. – Tańczyłeś już kiedyś?
Tomek pokręcił przecząco głową.
– Ok, to w takim razie z tobą polecę podstawy, a Tyler będzie
się uczył dalej. On chce się uczyć tylko salt. A ty?
– Dla mnie wszystko będzie fajne – powiedział Tomek,
uśmiechając się niepewnie. – Em, na pewno nie masz nic przeciwko? Bo nie
chciałbym się napraszać.
– Z chęcią cię nauczę, jeśli chcesz. Tyler mówił, że
wstydzisz się mnie o to zapytać.
Tomek aż otworzył usta, nie wiedząc co powiedzieć. Jego
policzki poczerwieniały gwałtownie. Wcale nie mówił Tylerowi, że chce tańczyć,
ale wstydzi się Zacka zapytać!
– Zabiję twojego brata – mruknął tylko, nie wiedząc, co
odpowiedzieć. Zack uśmiechnął się półgębkiem, poklepał go po ramieniu i zabrali
się za rozgrzewkę.
Po półtorej godzinie Tomek miał wrażenie, że wypluje własne
płuca, a przecież wcale nie palił. Wcześniej myślał, że ma całkiem niezłą
kondycję, ale maraton z Zackiem dobitnie mu uświadomił, że się mylił.
Pocieszało go tylko to, że Tyler też był nieźle zmęczony i marudził Zackowi tak
długo, aż ten w końcu go wykopał. Tyler chyba zrobił to specjalnie,
prawdopodobnie miał po prostu dość. W każdym razie zostali tylko oni dwaj, a
kiedy Zack go spytał, czy też już ma dość, nie mógł powiedzieć „tak”. Nie mógł
i już. Nie zamierzał wyjść na mięczaka przy Zacku Warrowie, co to to nie. W
pewnym momencie brunet ściągnął koszulkę, eksponując ładnie wyrzeźbione ciało z
delikatnie zarysowanymi mięśniami brzucha i ramion. Tomek wiedział, że jego
ciało jest dość atrakcyjne, ale on mięśni nie miał prawie wcale. Też by chciał
mieć taki kaloryferem na brzuchu jak miał Zack i zakodował sobie w głowie, że chyba czas najwyższy zacząć robić
brzuszki. Jasne, jego brzuch nie był brzydki – był gładki, bez żadnych blizn,
płaski… Ale Tomek musiał przyznać, że brzuch Zacka to po prostu ideał.
– Chyba starczy jak na pierwszy raz – rzucił Zack około
dwudziestej drugiej, odgarniając sklejone potem kosmyki z czoła. Z Tomka po
prostu się lało, a jego twarz już chyba nie mogła być bardziej czerwona. W
duchu odetchnął z ulgą, że to już koniec, chociaż musiał przyznać, że układ,
jakiego Zack go uczył, był naprawdę spoko. – I jak się podobało?
– W porządku – odparł Polak, po czym dodał z lekkim zażenowaniem.
– W ogóle nie mam kondycji.
Zack zaśmiał się i zabrał za wyłączanie sprzętu.
– To normalnie skoro nie ćwiczysz ani nic. Ja gram w
baseball, biegam i tańczę. Muszę mieć kondycję.
– Nie mam na tyle hmmm… Samozaparcia, żeby wytrwać i
faktycznie zacząć to robić regularnie – przyznał Tomek szczerze. – Po
tygodniu bym zaczął wynajdywać wymówki i
szybko bym przestał ćwiczyć.
– To może chcesz ze mną? Znaczy biegać albo tańczyć? – Tomek
uniósł brwi, widząc nagle, że Zack chyba jest zawstydzony.
– To nie byłby problem?
– Nie, no co ty. Właściwie to – brunet zbliżył się – sądzę,
że powinniśmy się lepiej poznać. – Ostatnie słowa niemal wymruczał mu wprost do
ucha. Zanim jednak Tomek zdążył zareagować, Zack odsunął się i dodał. – Chodź,
wypadałoby wziąć prysznic. Założę się, że cuchniemy na kilometr.
Kiedy dwadzieścia minut później leżał już na kanapie w
salonie czuł ogromne, ogromne rozczarowanie, że do niczego nie doszło.
Westchnął ciężko. Mógłby wreszcie zachować się jak facet i przejąć inicjatywę,
ale niee… Po co? To ciągle Zack go prowokował i zaczepiał. Tomek miał nadzieję,
że naprawdę mu się podoba i nie robi tego z jakichś innych powodów.
– Jesteś pewien, że chcesz tu spać? – spytał obiekt jego
rozmyślań, materializując się nagle przy schodach. Miał na sobie jedynie
spodenki do spania, a w ręce trzymał szklankę soku. Tomek nawet nie słyszał go,
jak poszedł po niego o kuchni.
– Em… Tak? – No dalej, pomyślał, dając sobie mentalnego kopa.
Zarumienił się mocno, ale powiedział tak pewnie, jak tylko był w stanie. – A
co? Chcesz mnie przygarnąć?
Zack się zakrztusił sokiem, którego akurat się napił. Tomek
jeszcze bardziej się zarumienił i odwrócił wzrok, żałując, że to powiedział.
Zack jeszcze chwilę kasłał, patrząc na niego załzawionymi oczami, a kiedy już wreszcie
przestał, powiedział.
– Eh, hmm… Czemu nie?
Teraz to Tomek się speszył.
– Zapomnij! – jęknął, zakrywając się kołdrą zawstydzony. To
chyba dodało Zackowi pewności siebie, bo po chwili szarpnął za jego przykrycie.
– Moje łóżko nie jest jakieś ogromne, ale z chęcią się
podzielę.
Blondyn zagryzł dolną wargę. Co powinien zrobić? Czy to
rozsądne pchać się prosto w ręce Zacka? Tak po prostu, bez żadnych pytań? Może
powinien dać sobie trochę na wstrzymanie i dokładnie to przeanalizować? Tylko,
kurcze, on wcale nie chciał nic analizować! Chciał z nim iść i dowiedzieć się,
co się tam stanie. Bo w sumie czemu nie? Czemu miałby się powstrzymywać? Skoro
najwyraźniej Zack był nim zainteresowany, dlaczego z tego nie skorzystać? Jego
doświadczenia seksualne były praktycznie zerowe, więc już chyba najwyższy czas,
żeby ich odrobinę przybyło.
– Serio?
– Serio, serio.
Tomek uśmiechnął się lekko, wciąż zawstydzony.
– Dobra, niech będzie.
Zack uśmiechnął się lekko.
– To chodź.
Tomek poszedł. Z serce w dłoni i duszą na ramieniu.
– Ja od ściany – rzucił Polak. Skoro powiedziało się A,
trzeba było też powiedzieć B. – Mogę?
– Skoro tak ładnie prosisz – parsknął Zack, popychając go w
kierunku łóżka. Tomek bez sprzeciwu ułożył się przy ścianie, robiąc miejsce
brunetowi. Zack ziewnął szeroko i ułożył się wygodnie obok niego. W pokoju
panowała dość niepewna atmosfera, w końcu żaden z nich nie był pewien tego
drugiego. – Nie ściągniesz koszulki? Będzie ci gorąco.
– Jeśli będzie gorąco to zdejmę.
– Jak sobie chcesz – stwierdził Zack, obracając się i
przypadkowo trącając Tomka kolanem w udo. – Przepraszam.
– Spoko.
Przez chwilę leżeli w ciszy. Tomek zerknął na niego w
ciemności. Nie był w stanie dostrzec wyrazu twarzy Zacka, a jedynie jej zarys.
Przełknął ślinę. W końcu to nie był związek kobiety z mężczyzną. Obaj byli
facetami, obaj byli gejami i najwyraźniej obaj pragnęli tego drugiego. Dlaczego
zawsze to Zack miał robić pierwszy ruch? Czemu choć raz nie on?
Raz kozie śmierć, pomyślał Polak. Uniósł się na łokciu,
nachylił nad Zackiem i przywarł wargami do jego ust. Chłopak westchnął cicho,
ale niemal od razu rozsunął wargi, dając mu dostęp do środka. Tomek objął jego
policzek jedną dłonią i głaskał kciukiem delikatną skórę. Brunet objął jego
plecy, wsuwając mu rękę pod koszulkę i gładząc skórę pleców. Polaka przeszedł
dreszcz. Mocniej przyssał się do ust Zacka, przysuwając się do niego jeszcze
bliżej. To było takie dobre…
Zack jęknął coś, jakieś pytanie, ale odpowiedzią Tomka było
tylko pełne zadowolenia westchnienie. Wciągnął głośniej powietrze, kiedy ręka
bruneta zawędrowała na jego tyłek. Jeszcze nikt inny go tam nie dotykał.
Wydawać by się mogło, że to nic szczególnego, a jednak to bardzo specyficzne
uczucie, kiedy robi to ktoś inny i to jeszcze tak pieszczotliwie jak robił to
Zack.
Warrow chyba postawił sobie za punkt honoru przejąć inicjatywę,
bo jednym ruchem odwrócił ich w ten sposób, że to on górował. Tomek przyciągnął
go ramionami bliżej siebie. Później będzie czas na żałowanie swojej głupoty,
teraz chciał tylko pożreć te słodkie usta. Nigdy nie wierzył ludziom, że
pocałunki są takie przyjemne. On sam całował się z jedną dziewczyną, ale to nie
było to. Od razu to wiedział. Z Zackiem było zupełnie inaczej. Tak…
intensywnie.
Kolano bruneta rozsunęło mu dość stanowczo nogi. Tomek posłusznie
pozwolił mu na to, chociaż dziwnie było tak leżeć.
– Mogę dotknąć? – spytał chłopak, odrywając się od niego na
chwilę. Wzrok Tomka podążył tam, gdzie patrzył Zack. Zawstydził się. Jasne,
chciał, ale… Chyba nie był gotowy na nic więcej. – Tylko dotknąć – dodał Zack,
widząc jego wahanie. – Ty mojego też możesz.
Polak spłonił się i przełknął ślinę, ale skinął niepewnie
głową. Zack widząc jego wahanie, przysiadł na piętach i zsunął jego bieliznę
delikatnie na uda. Widać było, że stara się nie gapić, żeby Tomka jeszcze
bardziej nie speszyć. Blondyn był pewien, że zsunie mu bokserki tylko trochę,
ale po chwilę był od pasa w dół goły jak go Pan Bóg stworzył. Jego ręce
odruchowo powędrowały do zbiegu ud, chcąc się zasłonić. Zack odsunął jego ręce
i sam również zsunął z siebie bieliznę, a potem od razu, nie dając Tomkowi
czasu na przyjrzenie się, z „czym” ma właściwie do czynienia, ułożył się na nim
wygonie, przyciskając ich penisy do siebie.
– Tak lepiej? – spytał cicho, podpierając się po obu stronach
jego głowy. Tomek skinął głową, rozluźniając się, choć wciąż miał trochę
niepewną minę. – Tylko się trochę poocieramy. To bardzo przyjemne.
Och, nie wątpił, że to przyjemne. Usta Zacka powróciły do
jego warg, tym razem całując go zdecydowanie namiętniej. Nie było czasu na
jakieś delikatne, czułe całusy. Obaj byli nastolatkami i obaj mieli tylko jeden
cel – dojść jak najszybciej.
Warrow poruszył delikatnie biodrami. Tomek jęknął w jego
usta. To było niesamowite uczucia. Podkulił jedną nogę, drugą obejmując chłopaka
w pasie. Jego serce biło z ekscytacji. Nie mógł uwierzyć, że robi coś takiego.
To był prawie seks. Prawie uprawiał seks! Z Zackiem! Jeszcze chwilę będzie się
tym jarał, a dojdzie od samego myślenia o tym.
Na początku bał się wydawać z siebie jakiekolwiek odgłosy…
zadowolenia, ale kiedy usłyszał, że Zack w ogóle się nie hamuje, jęcząc i
wzdychając z podniecenia bez żadnego skrepowania, sam również pozwolił sobie na
ciche pojękiwanie. Jego szeroko rozwarte oczy nie mogły się oderwać od twarzy
Zacka, który wciąż poruszał miarowo biodrami, mając zamknięte oczy. Czasami,
gdy wyrywało mu się jakieś głośniejsze westchnienie, otwierał szeroko usta, a
czasami zagryzał dolną wargę. Tomek uniósł głowę i zaczął składać na jego
obojczyku i barku pocałunki, samemu również nie mogąc się powstrzymać od
pocierania kroczem o krocze Zacka. Czuł tam, na dole, jak bardzo jest
podniecony i pęczniał z dumy, że to on go do tego doprowadził. Kiedyś bał się,
ze taka ciepła klucha jak on nie będzie potrafiła podniecić innego faceta, więc
niejako odetchnąć z ulgą, że tak nie jest.
Zack przyspieszył i wpił się w usta blondyna. Ten spiął się i
doszedł, zupełnie tego nie kontrolując. Zawstydził się momentalnie. Jeszcze
nigdy przy nikim tego nie zrobił. Zanim zdążył z tego powodu wpaść w panikę,
Zack również doszedł i opadł na niego. Był dość ciężki, ale Tomek nie narzekał.
To był przyjemny ciężar. Palce Polaka zaczęły przesuwać delikatnie lekko
spocone włosy Zacka, a jego usta muskały delikatnie szyję chłopaka. Czuł, że to
jest… właściwe. Miał nadzieję, że nie wyjdzie na jakąś ciotę. No, bardziej niż
zazwyczaj. W końcu który facet wstydzi się swojej nagości? To baby mają takie
problemy, faceci zazwyczaj łatwiej akceptują swoją powierzchowność. On nie.
– Podobało ci się? – wymruczał Zack, zsuwając się trochę z
niego.
– T–tak – powiedział Tomek cicho.
– Cieszę się – odparł Warrow, wyraźnie z siebie zadowolony.
Pocałował Tomka krótko w usta, a potem wstał i podszedł do biurka. Wrócił po
chwili z paczką chusteczek nawilżających. W ciszy wytarli spermę ze swoich
brzuchów i krocza, a potem Zack wyrzucił je do kosza na papierki, który miał
przy biurku. Zanim wrócił do łóżka, Tomek odnalazł i założył swoje bokserki.
– Em, Zack?
– Tak? – spytał chłopak, bez skrepowania obejmując go ręką w
pasie.
– J–ja… Nie przyszedłem tutaj po to – jęknął Tomek w końcu,
kompletnie zestresowany. – Nie chcę, żebyś sobie pomyślał, że ja… – urwał.
– Wszystko rozumiem, nie martw się. Lepiej idźmy już spać, bo
jutro będziemy niewyspani.
– Dobrze…
Zack złapał go za podbródek i odwrócił jego twarz w swoją
stronę, a potem pocałował go delikatnie.
– Dobranoc – wymruczał.
– Dobranoc – odparł Tomek uspokojony. Obrócił się tyłem do
Zacka i pozwolił mu się objąć. Nawet to, że genitalia starszego od niego
chłopaka były przyciśnięte do jego tyłka zbytnio mu nie przeszkadzało. Zamknął
oczy. Jego usta z jakiegoś powodu ciągle
rozciągały się w szerokim uśmiechu i choć bardzo chciał się go pozbyć, nie był
w stanie tego zrobić.
Za bardzo się cieszył.
Kacper po raz kolejny miał ochotę walić głową w biurko. Kiedy
po raz kolejny rozdzwonił się telefon, westchnął ciężko i podniósł słuchawkę.
Kazał sekretarce nikogo nie łączyć, chyba że to naprawdę ważne. Ciekawe, kto
nagle odczuł potrzebę porozmawiania z nim.
– Tak?
– Dzwoni jakaś Aleksandra Dulska. Nie mogłam się z nią
dogadać, bo nie mówi po angielsku i…
Ola… Super, tylko tego mu brakowało, żeby suszyła mu łeb z
powodu Tomka. Odchylił się do tyłu i burknął.
– W porządku, połącz ją… Halo?
– Kacper! – W głosie Oli pobrzmiewała wyraźna ulga. Cóż,
pewnie rozmawianie z jego sekretarką było dla niej dość stresujące. Należała do
grupy „wybrańców”, którzy od najmłodszych lat uczyli się języka niemieckiego.
Angielski musiał być dla niej wciąż pojęciem z deka abstrakcyjnym. – Cieszę
się, że cię złapałam. Próbowałam się do ciebie dodzwonić na komórkę, ale…
– To coś naprawdę pilnego? – przerwał jej. Nie chciał być
nieuprzejmy, ale czekało na niego naprawdę mnóstwo roboty, a nie pomagał mu
fakt, że miał kaca. Na swoje własne życzenie co prawda, ale jednak. – Jestem w
pracy i…
– Tak, uważam, że to całkiem ważne. – Jej głos momentalnie
stwardniał i zabrzmiał niezwykle sucho. Ostatni raz mówiła do niego w ten
sposób, kiedy ustalali, co zrobią z nieplanowaną ciążą. – Mam kilka pytań
odnośnie Tomka.
– I co ja ci niby mam powiedzieć? Przecież gadacie prawie
codziennie.
– Tomek ostatnimi czasy jest dość skryty. Nie mam nad nim
żadnej kontroli. Łatwo jest kłamać matce, kiedy tak daleko się od niej mieszka.
Chcę wiedzieć, jak on się czuje. Mówi, że wszystko jest w porządku, ale ja chcę
wiedzieć, co ty na ten temat myślisz.
Co on na ten temat myśli? Kacper zamknął oczy i zastanowił
się. Bądź co bądź wziął sobie dzieciaka na głowę, więc w pewien sposób za niego
odpowiadał.
Zdał sobie sprawę, że nie wie. Widywał Tomka przeważnie
wieczorami, kiedy razem siadali do stołu i jedli kolację. No i jadali też razem
śniadania, ale przeważnie milczeli. Miał za dużo własnych problemów, żeby
jeszcze zajmować się tymi Tomka. Wciąż czuł się trochę niekomfortowo z tym, że
ma syna i to prawie osiemnastoletniego(!) syna. Łapał się na tym, że zawieszał
na dzieciaku wzrok na trochę dłużej i gapił się na niego jak sroka w gnat.
Wciąż do niego nie docierało, że to on go zrobił. Przy pomocy Oli, co prawda,
ale jednak. Trzeba było jednak przyznać, że poza obserwowaniem go, kiedy było
to możliwe, nie poświęcał Tomkowi zbyt wiele uwagi. Zupełnie jakby podświadomie
nadał mu rangę mebla w domu. Załatwił mu psychologa i uznał, że jego rola się
już skończyła. Nie kontrolował go zbytnio ani nie strofował, bo tak rzadko go
widywał, że nawet nie miał za co.
Czy Tomek znalazł sobie jakichś znajomych? Chyba tak, w końcu
przychodził do niego ten jeden dzieciak. Wyglądali na dość dobrze zaprzyjaźnionych,
więc chyba jego syn się jakoś pozbierał do kupy.
– Co ja myślę? – powtórzył głośno. Czuł nadchodzący ból
głowy. – Myślę, że zachowuje się zupełnie normalnie, jakby tego wypadku z
Polski w ogóle nie było. Serio, Ola, nie przypomina w ogóle tego dzieciaka,
jakiego zobaczyłem na lotnisku.
– Więc ma się dobrze? – dopytywała. – Znalazł sobie
przyjaciół i zaaklimatyzował się?
– Tak – rzekł. – Nie zauważyłem, żeby coś było nie tak. Nie
musisz się martwić.
O tym, że Tomek był w szpitalu z ostrym zapaleniem płuc,
wolał jakoś nie wspominać. Miał nadzieję, że Tomek nie powiedział o tym matce.
– W porządku. Z tego, co mi mówił, w Stanach nie traktuje się
źle osób homoseksualnych. Nikt go więc nie powinien za to szykanować.
– Nie, nie powinien – przyznał. Ola pewnie nadal nie
wiedziała, że on sam bzykał ostatnimi czasy tylko facetów i chyba lepiej, żeby
tak zostało.
– A więc jest duże prawdopodobieństwo, że Tomek pozna tam
jakiegoś miłego chłopca – zaczęła ostrożnie. – O ile już nie poznał. Nie
oszukujmy się, jest naprawdę przystojny. Pod tym względem muszę przyznać, że
odziedziczył geny po tobie. To jednak skłania mnie do poruszenia jeszcze jednej
kwestii…
– Hmm? To znaczy?
– Nigdy z nim o tym nie rozmawiałam, bo nie było ku temu
odpowiedniego momentu. No i podejrzewam, że Tomek krepowałby się rozmawiać o
tym z matką. Chcę, żebyś pogadał z nim o seksie.
Kacper zamrugał. W jej głosie nie było prośby, ona wydała mu
rozkaz. Zrobiła to takim tonem, że w pierwszej chwili Kacper miał zamiar od
razu się temu podporządkować, nawet jeżeli był z natury buntownikiem.
– Mam z nim gadać o seksie?
– Tak, w szkole niby tego uczą, ale nie wspominają o seksie
homoseksualnym.
– Coo? – jęknął.
– Ja też z nim o tym nie rozmawiałam. Pewnie w ogóle z nikim
nie poruszał tego tematu. Nie chciałabym, żeby ktoś mu zrobił krzywdę dlatego,
że jest hmm… nieuświadomiony.
– Ola, on ma siedemnaście lat! Jak może być nieuświadomiony?
– Wbrew pozorom oglądanie pornosów to nie wszystko –
powiedziała twardo. – Musisz z nim o tym porozmawiać. Jak to wygląda od strony
technicznej i jak powinien się zabezpieczać. Chcę, żeby był dobrze
przygotowany, zanim zacznie współżyć z innym chłopcem. Żeby wiedział, jak to
wygląda z perspektywy partnera dominującego i p–pasywnego. – Zająknęła się, a
więc pewnie było jej głupio o tym gadać, pomyślał.
– Skąd, do cholery, ja mam to wiedzieć? – spytał, jawnie
wypierając się swoich własnych doświadczeń.
– Jesteś inteligentnym mężczyzną, na pewno sobie poradzisz.
Spytam Tomka o tą rozmowę, więc lepiej nie odwlekaj jej w czasie. Powodzenia.
Kacper otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale w słuchawce
usłyszał jedynie głuche pikanie. Jęknął żałośnie.
Za jakie, kurwa, grzechy?!
Poranek nie był już taki radosny i beztroski, jak Tomek
chciał, żeby był. Był tak zażenowany tym, co się stało, że miał ochotę schować
się w mysiej dziurze. Zack najwyraźniej dobrze się bawił, obserwując jego
zmieszanie podczas śniadania i nawet nie próbował uciszyć Tylera, który był
zdziwiony wyrazem twarzy Tomka.
Pożegnali się zwykłym „cześć” i tyle się widzieli. Polak
zastanawiał się, czy napisać do Zacka esemesa, ale nie chciał być nachalny i
postanowił, że teraz to Zack powinien wyjść z inicjatywą.
Wieczorem postanowił się przejść. Wybrał jak zwykle ten sam
park i jak zwykle coś musiało mu się przydarzyć.
Usłyszał dziwny skowyt pełen bólu i stanął jak wryty, kiedy
dostrzegł dziwną scenę rozgrywającą się wprost na jego oczach. Po prostu nie
mógł uwierzyć w to, co widzi.
Zacisnął dłonie w pięści, kiedy usłyszał żałosny skowyt
psiaka. Mały szczeniak był przywiązany do drzewa, a jakiś idiota rzucał w niego
kamieniami, śmiejąc się jak psychopata. Widać było, że ranienie zwierzęcia
bardzo mu się podobało.
W Polaku aż się zagotowało. Szumiało mu w uszach ze złości.
Miał wrażenie, że ktoś go woła, ale to musiał być omam, bo prawie nikogo w
pobliżu nie było. Prócz tego chłopaka i nieszczęsnego psa.
Nie zastanawiał się praktycznie wcale. Niczym torpeda pognał
w stronę miejsca, gdzie stał chłopak. Dopadł go i bez zastanowienia uderzył
najmocniej jak zdołał, powalając na ziemię. Nawet się nie spodziewał, że ma
taki cios. Czuł ból w knykciach, ale kompletnie go zignorował. Usiadł
nieznajomemu na biodrach i zaczął go okładać, nie dając mu najmniejszej szansy
do obrony. Chłopak był tak zdezorientowany, że nawet nie próbował się bronić.
Tomek krzyczał na niego po angielsku i po polsku, nie przestając go bić, aż w
końcu ktoś złapał go w pasie i odciągnął.
Sapiąc głośno, odwrócił głowę, nie wiedząc, kto się wtrącił.
Zack. No jasne, któżby inny? Czasami miał wrażenie, że
wszystko pcha ich ku sobie.
– Już starczy – powiedział chłopak, wciąż mocno Tomka
przytrzymując i patrząc na krwawą miazgę, która niedawno był całkiem normalną
twarzą. – Już dostał za swoje, nie musisz go więcej bić.
Tomek nie odpowiedział, jedynie oddychając ciężko. Walczyły w
nim teraz sprzeczne emocje. Z jednej strony poczuł wstyd za to co zrobił, ale z
drugiej strony czuł jakąś cholerną przyjemność, widząc krew na swoich rękach i
twarzy tego okropnego sadysty. Wyrwał się Zackowi i upadł na kolana obok psa,
którego zaraz wziął na ręce i przytulił mocno do siebie. Zwierzę zaskomlało i
polizało go po twarzy, merdając wesoło ogonem, jakby już zapomniało o
krzywdzie, jaką mu wyrządzono.
– Przypomnij mi lepiej, żebym nigdy nie wchodził ci w drogę –
stwierdził Zack, patrząc z zupełnym niedowierzaniem na chłopaka, który wypluł
właśnie zęba i jęcząc boleśnie, gramolił się z ziemi. Widać było, że takiego
wybuchu się po Tomku kompletnie nie spodziewał. – Jesteś jakimś obrońcą
zwierząt czy co?
Tomek pokręcił przecząco głową, tuląc do siebie psa.
– Co ty tutaj robisz? – spytał cicho Tomek.
– Biegam – odparł Zack, rozkładając ręce. Faktycznie, miał na
sobie sportowe ciuchy. Tomek mocniej przytulił do siebie psa. – Co zamierzasz z
nim zrobić?
Blondyn westchnął ciężko. Powoli opadały z niego emocje i nie
miał pojęcia, co powinien zrobić. Z chęcią by psa zatrzymał, ale…
Kacper w życiu mu na to nie pozwoli.
– Nie wiem.
– Co się właściwie stało? – spytał Zack. Ten nieznajomy
chłopak naprawdę musiał nieźle Tomka podkurwić, żeby Tomek aż tak się na niego
rzucił.
– Przywiązał go do drzewa i rzucał w niego kamieniami, kretyn
jeden. Mam nadzieję, że w tym kraju to jest karalne.
Na szczęście było. Pewnie gdyby sprawy miały się inaczej,
Tomek skończyłby w sądzie za napaść i pobicie.
– Więc? Co z nim zrobisz? – spytał Zack.
– Nie wiem. Chyba będę musiał oddać go do schroniska.
Na pierwszy rzut oka było widać, że nie jest to coś, co
naprawdę chce zrobić, ale po prostu brak mu lepszych opcji.
– Em, wiesz, może ja go wezmę? – Zack potarł kark. – I tak
przechodzę obok schroniska, jak wracam, mogę go zanieść.
– Na pewno?
– Jasne, nie ma sensu, żebyś też szedł, tym bardziej, że nie
wiesz, gdzie to jest. Ja się tym zajmę.
– Okej. – Tomek ostatni raz pogłaskał małego szczeniaczka i z
wyraźną niechęcią oddał go Zackowi. – To w takim razie… Ee… Dziękuję i… Cześć?
Brunet skinął mu głową, rozsuwając zapięcie bluzy i wsadzając
psa do środka, żeby nie zmarzł. Zasunął ją i ulokował psa wygodnie na jednej
ręce, którą ciągle trzymał przyłożoną do ciała.
– Tomek? – Zack chrząknął cicho. Miał lekko zarumienione od
biegu policzki. – Chciałbyś wyskoczyć ze mną do k–kina?
– Mhm… Tak, czemu nie?
Brunet uśmiechnął się do niego. Tomek aż w duchu westchnął.
Rety, Zack był naprawdę przystojny.
– Okej, w takim razie zadzwonię i obgadamy szczegóły. Muszę
już spadać, mama robi kolację na siódmą, będzie zła, jak się spóźnię.
– Jasne, jasne. Będziemy w kontakcie.
Stali jeszcze chwilkę, uśmiechając się do siebie. Właściwie
to dziwacznie się do siebie szczerząc. Tomek omal nie zaczął podskakiwać z
radości.
W końcu Zack przełamał się, skinął mu jeszcze raz i poszedł w
swoją stronę. Pomachał mu jeszcze na pożegnanie.
Tomek niemal w podskokach udał się w drogę powrotną do domu.
***
Mam nadzieję, że to, co znaleźliście w tym rozdziale, wynagrodzi Wam to długaśne, niestety, czekanie.
Pozdrawiam!
Rozdział genialny <3, fajnie opisałaś emocje Tomka podczas ich "niewinnej zabawy". Rozbudziłaś apetyt na więcej i mam nadzieje na szybką kontynuację ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się po Tomku, że może być taki agresywny, ale to dobrze, że potrafi walczyć :)
Już nie mogę doczekać się rozmowy o seksie xD
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Podpinam się pod anonima :D Za cholerę nie spodziewałem się czegoś takiego po Tomku :P ach i Kacper ^^ dobrze że nie ukarał Tomka za proszki
OdpowiedzUsuńCieszę się że po tej dłuuugaśnej przerwie dodałaś tak zajebisty rozdział choć dalej nie było nic z Paulem :(
Dużo weny!
Pozdrawiam
brakuje mi Adama :<
OdpowiedzUsuńAle i tak jest super! :D
Świetny rozdział :-) Tomek nabiera pewności siebie a i Kacper taki bardziej ludzki się wydaje :-) jestem bardzo ciekawa rozmowy uświadamiającej :-) Pięknie dziękuję
OdpowiedzUsuńYes, yes, yes! Już myślałam że się nigdy nie doczekam! Rozdział świetny. :) A to co się działo między Tomkiem i Zackiem jeszcze lepsze. Szkoda że wcześniej przerwalaś im tę "poważną" rozmowę, chciałabym już wiedzieć na czym stoi Tomek. :D
OdpowiedzUsuńMoże następnym razem? :D
Będę się też upominać o Paula, jestem strasznie ciekawa co z nim. :)
No i jeszcze ta rozmowa uświadamiająca. Tym mnie rozwaliłaś. Ale może wbrew pozorom wyniknie z tego coś dobrego. Może się do siebie zbliżą, albo chociaż Kacper przekona się do Tomka trochę badziej. :D
Dobra, koniec gdybania. Czekam na to co napiszesz. Mam nadzieję że tym razem będzie szybciej. Dlatego duuuuużo weny życzę, czasu i chęci pisania. :)
"Biedny" Kacper, tak mi go "żal"... :D No, bo przecież za jakie grzechy los go tak karze? Chyba nie za bycie dupkiem... ;)
OdpowiedzUsuń:D
:*
Ri
Ile rozdziałów będzie mieć Światło w ciemności? Pytam, dlatego że czekam na całość. (:
OdpowiedzUsuńMonika
Nie mam pojęcia. Jak na razie opowiadanie jest rozplanowane do 23 rozdziału. Nie wiem ile rozdziałów może wyjść z tego, co mam jeszcze do napisania, myślę jednak, że sporo. Nie chcę jednak podawać jakiejś konkretnej liczby, bo to mija się z celem. Gdy skończę plan, dam Wam znać ilu rozdziałów możecie się mniej więcej spodziewać.
UsuńPozdrawiam!
Kocham to opowiadanie. Juz nie mogę się doczekać co będzie dalej :) Tak wgl to kiedy będzie następny odcinek?
OdpowiedzUsuńBohaterowie podbili moje serce. Zwłaszcza Zack :3 lubię takich tajemniczych gości^^
OdpowiedzUsuńA fabuła jest genialna! I to co pomiędzy nimi zaszło w tym rozdziale ♡♥ cud, miód i czekolada ♡
Nie wiem co więcej mogę napisać, ale wiedz, że bardzo bardzo polubiłam to opowiadanie i niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały :D
PS. Jeśli znajdziesz chwilę to zapraszam do przeczytania: opowiadania-slash-desire.blogspot.com
Mmmm....
OdpowiedzUsuńCoś się dzieje ^^
Nie mogę się doczekać tej rozmowy i...
Ja sama zabiłabym tego skurwiela >:|
Jak można coś takiego robić?!