poniedziałek, 15 września 2014

20.Twarzą w twarz

Patrząc na twarz Billa, nikt by nie powiedział, że w tej właśnie chwili jego brat bliźniak doprowadza go do szału. Bill niemal trząsł się z bezsilnej złości.
Sława przyszła niespodziewanie szybko. Z dnia na dzień stali się rozpoznawalni, trąbiono o nich wszędzie i sypały się propozycje występów nie tylko w Niemczech, ale też wielu innych krajach Europy. Jost niezwykle szybko się ze wszystkim uwinął i kazał im pakować manatki. Wyruszyli w swoją pierwszą trasę koncertowa, która obejmowała aż 58 koncertów. Większość miała się odbyć w Niemczech, ale kilka też w innych krajach. Zaczęły się sesje fotograficzne, wywiady i… imprezy.
Bill właściwie nigdy nie myślał o zostaniu piosenkarzem. Jego marzeniem był modeling, a to, że namiętnie oddawał się pisaniu tekstów, było tylko hobby. Teraz nagle to, co tworzył przez lata, śpiewała połowa dzieciaków w Niemczech i część zagranicą. W jego zespole był Tom Kaulitz – jego brat bliźniak, o którym dowiedział się kilka miesięcy temu i…

Sam nie był pewien, czy dobrze, że stało się, jak się stało. W chwilach takich jak ta bardzo żałował, że kiedykolwiek Toma poznał. Wolałby mieszkać z wujkiem tam, gdzie mieszkał wcześniej, skupić się na byciu modelem i żyć w błogiej nieświadomości, że ma brata bliźniaka. Znalazłby sobie z czasem jakiegoś porządnego faceta, urody w końcu mu nie brakowało, i stworzyłby z nim na tyle szczęśliwy związek, na ile to tylko byłoby możliwe. Teraz już nie miał na to szansy.
Wiedział, że jest osobą, która niestety zakochując się, oddaje się całkiem i bezwarunkowo osobie, którą pokochał. Że jest w stanie zrobić dla niej wszystko i zapewne miną lata, zanim będzie w stanie otrząsnąć się z takiej niespełnionej miłości i zacząć od nowa. A w wypadku, w którym Tom kręcił się cały czas obok niego, z niemal wyrytymi na czole słowami „zakazany owoc” odkochanie się jest zupełnie niemożliwe. Mało tego, ta miłość boli go jak cholera i za każdym razem, kiedy Tom znika z jakąś ładną – bądź nie – dziewczyną w toalecie, coś w nim powoli umiera.
Kipiał z wściekłości i widzieli to wszyscy poza Tomem, który najzwyczajniej w świecie nie chciał tego widzieć. Ale gdzieś tam w środku, było mu po prostu tak cholernie smutno… Tak źle… Miał ogromny żal za to, co się stało. Za to, że już nie mógł z tego wybrnąć. Już nie chciał ani Tokio Hotel, ani Toma, ani niczego. Chciałby znaleźć się gdzieś, gdzie nie musiałby się tym wszystkim martwić. Gdzie mógłby o tym zapomnieć, tak jak Tom zapominał o nim, uprawiając seks w toalecie z większą ilością dziewczyn niż Bill znał osobiście.
– W porządku? – Ktoś puknął go w ramię. Gustav. Wrażliwy i przyjacielski, z zadziwiająco silną kobiecą intuicją. Zawsze wiedział, kiedy coś było nie tak.
– Jasne, co miałoby być nie tak? Może to, że jeśli ktoś przyłapie Toma na takiego rodzaju zabawach, to jesteśmy skończeni, zanim w ogóle zaczniemy? – Jasne, jasne…
Tak zadziwiająco łatwo było kłamać… Tak łatwo udawać przed nimi, że wcale go nie bolało to, co się działo. Że cieszy go sława.
Nie cieszyło go już nic. Nadszedł dla niego zadziwiająco szybko czas, kiedy wszystko go zwyczajnie denerwowało. I wkurwiało go, że denerwuje się o takie głupoty, bo wiedział, że to były głupoty
Sam już siebie nie rozumiał.
– Spadam stąd – rzucił, duszkiem pijąc niemal całego drinka. Tom szukał zapomnienia w seksie i alkoholu, on tylko w alkoholu. – Jak już Tom przestanie się bawić, też powinniście wrócić. Jutro o dziesiątej wyjeżdżamy.
– Poczekaj na niego trochę, zaraz pewnie skończy.
– Wątpię, żeby po takiej dawce alkoholu rzeczywiście potrwało to tak krótko, jak sugerujesz – powiedział Bill z przekąsem. – Róbcie sobie co chcecie, ja spadam. Nie zostanę tu ani minuty dłużej.
Gustav wołał za nim, żeby się nie wygłupiał i został, że przecież przyszli razem i razem powinni wyjść. Bill miał jednak tego wszystkiego po dziurki w nosie. Ani myślał patrzeć na kolejne podboje Toma i wysłuchiwać jak porównuje do siebie kolejne dziewczyny. Nawet gdyby tylko mu obciągały w kiblu, dla niego to i tak było obrzydliwe i nie zamierzał tego ukrywać.
Wiedział, co reszta ekipy sobie o nim myśli. Twierdzili zapewne, że Bill jak to Bill, miewa „humorki”. O, tak, był pewien, że właśnie tak to określają. A Tom pewnie był za głupi, żeby domyślić się prawdy.
Taksówka zawiozła go pod hotel, w którym zatrzymali się po koncercie. Jakimś cudem mieli pokoje dwójkami i Bill wylądował razem z Tomem. Z jakiegoś powodu drażniło go to jeszcze bardziej.
Rozebrał się i nagi poszedł wziąć szybki prysznic. Był porządnie zmęczony, marzył już tylko o śnie. Wiedział, że Tom zapewne i tak narobi tyle hałasu, że go obudzi, chciał więc jak najdłużej pospać, zanim jego brat wróci. Dredziarz czasami pochrapywał, jeśli dużo wypił i był bardzo zmęczony i to działało na Billa jak płachta na byka.
Założył na siebie białą koszulkę na ramiączkach – o ironia, Toma! – i położył się spać. Mimo zmęczenia niezbyt mógł zasnąć. Ciągle myślał o tym, jak bardzo jego życie jest popieprzone. W końcu jakoś mu się to udało.
Obudziły go głośne ŁUP i stłumiony, bolesny jęk.
Gdy Bill rozchylił sklejone powieki zauważył Toma leżącego na brzuchu na podłodze. Uniósł brwi, kiedy zobaczył jak Tom podnosi się na kolana i ręce i na czworakach idzie w stronę łazienki.
– Oszalałeś? – warknął Bill, wstając z łóżka. Podszedł do swojego bliźniaka zamaszystym krokiem.
– Ciiiicho. Sikać mi się chce! – krzyknął Tom szeptem.
– Wstawaj, pomogę ci iść – burknął Bill z westchnieniem.
Nie było to łatwe, ale w końcu udało mu się podnieść Toma do pionu. Jakoś przetransportował go do łazienki i ustawił przed sedesem. Zamierzał go tam po prostu zostawić, ale gdy tylko próbował go puścić, Tom od razu leciał w tym kierunku, na który akurat go trochę przechyliło.
Bill oblizał wargi i nie namyślając się długo, stanął tuż za nim i objął go rękami w pasie, sięgając do jego rozporka. Dredziarz jęknął cicho, błądząc wzrokiem po ścianie.
– Jesteś kretynem – mruknął Bill. Nie zamierzał jednak przepuścić takiej okazji. Tak dawno już go nie dotykał w tamtym miejscu…
Rozpiął mu pasek, a potem sprawnie wyciągnął penisa Toma ze spodni. Złapał go pewnie w rękę i nakierował tak, żeby trafić do muszli.
– No, dalej. Możesz sikać.
Tom skrzętnie z tego korzystał. Bill też – pocierał go kciukiem. Był lekko lepki i ciepły i Bill nienawidził myśli, że jakaś dziewczyna miała go dzisiaj w ustach i cipie. Gdy tylko Tom skończył, jakby nigdy nic wsunął mu go z powrotem w majtki i poprawił tak, jak zawsze poprawiał sobie. Nie zapiał mu spodni.
– Zdejmij je – polecił. Gdy tylko opadły w dół, Tom po prostu zrobił dwa chwiejne kroki w tył i już nie miał na sobie spodni. Czarny zlitował się i pomógł mu także z czapką, bandaną, bluzą i koszulką. Gdy już te rzeczy były zdjęte, zaprowadził go do jego łóżka i tam dopiero zdjął mu buty. Z westchnieniem nakrył go kołdrą i na koniec jeszcze zdjął mu gumkę, która podtrzymywała wszystkie dredy na czubku jego głowy. Przesunął kilka pojedynczych dredów między palcami, a potem z cichym prychnięciem poszedł na swoje łóżko. Zanim zasnął zastanawiał się, po co on właściwie to wszystko dla tego idioty robi. Obiecał sobie, że jutro będzie na Toma święcie obrażony choćby się paliło i waliło, o!

Tom miał wrażenie, że pęka mu czaszka. Z samiuteńkiego rana prowadził rozmowę… Właściwie to monolog z muszlą klozetową. Chyba naprawdę przesadził tamtego wieczoru, ale co miał zrobić, że Bill go podkurwił jakimś kolejnym głupim komentarzem na temat jego podbojów i Tom chciał mu zwyczajnie zrobić na złość. I zrobił. Wyrwał więcej panienek niż kiedykolwiek. Uch, serio przesadził. Pamiętał, że każda kolejna miała coraz większy problem, żeby doprowadzić go do orgazmu ustami. W końcu nic dziwnego, mógł sobie być nastolatkiem, ale nawet on po sześciu orgazmach w krótkich odstępach czasu nie był w stanie dojść zbyt szybko. Ech…
Bill stanął w drzwiach. Tom kątem oka zobaczył jego skrzywioną minę. Gdyby akurat nie był w trakcie zwracania, warknął by coś do niego, ale zobaczył tylko, jak jego brat zawraca i idzie z powrotem do pokoju.
Gdy już wreszcie mu przeszło i ogarnął się, postanowił dołączyć do reszty i zjeść z nimi śniadanie. Od razu zauważył, że Bill jawnie go lekceważy i jedynie rzuca mu pełne złości spojrzenia, jakby to on, Tom, był winny całemu złu świata. Tom tylko zgrzytał zębami i udawał, że tego nie widzi, chociaż miał ochotę wrzasnąć na swojego bliźniaka, żeby się odpierdolił.
Odkąd zaczęli podróżować pomiędzy kolejnymi miastami, w których mieli dawać koncerty, sytuacja między nim a Billem zrobiła się bardzo napięta i to zupełnie nagle. Jednego dnia wciąż się cieszyli, że Simone jednak odpuściła i pozwoliła mu jechać, a drugiego byli w swoim towarzystwie niezwykle spięci.
Najgorsze było to, że pragnienie posiadania Billa w ogóle nie malało, wręcz przeciwnie. Im dłużej go nie miał, tym bardziej był sfrustrowany i rozdrażniony. Wiedział, że to głupie. Nie mogli tego dalej robić wiedząc, jak blisko są ze sobą spokrewnieni. Jego ciało jednak zdawało się tego nie rozumieć. Podniecał się za każdym razem, kiedy widział szczupłe ciało Billa odziane jedynie w bokserki i koszulkę. Przyglądał mu się, kiedy Czarny siedział po turecku na łóżku i rozczesywał swoje długie włosy po kąpieli. Jego jasne, szczupłe uda były takie kuszące. Na samą myśl o tym, jak obejmowały go w pasie, kiedy w niego wchodził jego penis w kilka sekund robił się całkiem twardy. O zawartości ciemnych slipek nawet nie chciał myśleć. Próbował jakoś rozładować to napięcie, bzykając wszystko, co tylko chciało dać mu się wybzykać, ale to nie pomagało. Nic nie pomagało. Pożądał właśnie Billa i wiedział, że nie może ulec temu pragnieniu.
Bill zdawał się nie mieć takiego problemu. Tom ani razu nie zauważył, żeby jego bliźniak był w jego obecności podniecony i to cholernie mocno godziło w jego ego, dumę. No cholera po prostu we wszystko. Zaczynał wątpić w to, że Bill czuł do niego to samo, co on do niego i jeszcze bardziej go to drażniło.
A teraz się obraził. Tak, dobrze wiedział, że jego kochany braciszek jest mega wściekły za jego zachowanie . Bill chyba nie chciał skończyć na pierwszej stronie gazet z nagłówkiem, że jego brat bliźniak rucha panienki po klubach. To nie przystoi takim jak on no i jeszcze nie miał wystarczająco lat, żeby go na taką imprezę w ogóle wpuścili. To jednak już inna historia. Tom już nieraz mu mówił, żeby po prostu zluzował gacie, ale Bill jeszcze tylko bardziej się ciskał, kiedy słyszał tego typu lekceważące słowa.
Tom rozmawiał z Gustavem i Georgem o imprezie i śmiał się, kompletnie ignorując Billa i jego cholerne porozumiewawcze spojrzenia. Reszta ekipy, która z nimi podróżowała, siedziała przy zupełnie osobnym stoliku i z reguły nie zwracała na nich uwagi. Billa mieli za primadonnę, Gustava za nudziarza, Georga za impertynenckiego idiotę a jego samego za alkoholika i seksoholika. Cóż… Ogólnie można więc powiedzieć, że nie mieli o nich najlepszego zdania.

Bill dziobał w swoim jedzeniu, nie mając kompletnie apetytu. Tom jak zwykle miał w dupie, że coś przeskrobał i pewnie zamierzał udawać, że nic się nie stało. I jadł jakby nie rzygał całego ranka. Czarny na samą myśl o tym skrzywił się i odsunął od siebie talerz.
– Nie jestem głodny. Idę do pokoju – mruknął.
– Prawie nic nie zjadłeś – powiedział Gustav, patrząc ze zdziwieniem na jego prawie pełny talerz.
– Nie jestem głodny – powtórzył Bill. Spojrzał jeszcze raz oskarżycielsko na Toma, jakby to była jego wina, a potem wyszedł ze stołówki.
– Sukinsyn – burknął Tom.
– Daj spokój – mruknął Gustav. – Nie zrobił nic złego.
– Nie odzywa się do mnie, chujek jeden – warknął Dredziarz. – Znowu. Mam go już po dziurki w nosie. Jego i jego durnego czepiania się o wszystko. Och!!
Georg westchnął, podpierając policzek ręką.
– Widocznie imprezy nie są dla niego takie fajne jak dla nas. Zresztą sądzę, że wczoraj chyba naprawdę trochę przesadziłeś. Nie sądzisz, że on… No, wiesz… – Georg zawahał się.
– On co? – warknął Tom.
– Jest zazdrosny? – podsunął Gustav.
Dredziarz uniósł brwi.
– Zazdrosny? A niby o co?
– O ciebie? – spytał Georg ironicznie. – Dobrze wiemy, że byliście w związku, zanim dowiedzieliście się o swoim pokrewieństwie. Jak myślisz, jak on może się czuć, widząc jak na każdej imprezie zaliczasz te tłumy?
Tom wbił wzrok w talerz. Bill był zazdrosny? O co? Przecież sam się z nim zgodził, że nie mogą dłużej być razem. Więc o co tak naprawdę mógł mieć pretensje? On się go nie czepiał o to. No, ale fakt był taki, że Bill jeszcze ani razu się nawet z nikim nie całował. Nie szukał towarzystwa nikogo innego. Dla Toma jednak było to równoznaczne z tym, że nie odczuwa potrzeby zaspokojenia swoich potrzeb i w ogóle nie tęskni za tym, co razem robili. Jego samego aż nosiło, Billa nie.
– Wątpię – prychnął.
– Ty nie byłbyś zazdrosny, gdybyście zamienili się miejscami?
– Nie, każdy może robić co chce. Niech pcha chuja, gdzie mu się podoba.
– I naprawdę nic by cię to nie obeszło? – zdumiał się Gustav.
– Byłbym może trochę zły, ale on kurewsko przesadza. Zazdrosny! – prychnął znowu. – Też coś.
– Tom, on może być zazdrosny o wszystko. O czas, jaki spędzasz z innymi.
– Nie brałem z nim cholernego ślubu – mruknął.
– Może i nie. Możliwe, że się mylimy – powiedział Gustav, uważnie mu się przyglądając. – Gadaliśmy po prostu o tym z Georgem i wydaje nam się, że to może być to. Zrobił się taki nie odkąd wyjechaliśmy, ale odkąd zaczęły się imprezy i twoje podrywy.
– On mnie wykończy, mówię wam – rzekł Tom, odsuwając od siebie talerz z rozmokłymi płatkami.
Nie miał pojęcia, co o tym wszystkim myśleć.
Gdy już skończyli i rozeszli się do pokojów, Tom czuł na sobie wzrok Billa. Czekał, aż brat do niego zagada, ale gdy tak się nie stało, wybuchnął.
– Możesz przestać?!
Bill spojrzał na niego z miną niewiniątka.
– Niby co?
– Nie udawaj głupiego, dobrze wiesz, co, do cholery! Skończ już z tymi cholernymi fochami.
– Miło, że w ogóle zauważyłeś, że jestem na ciebie wściekły.
– Jasne, że zauważyłem! – Tom niemal wypluł te słowa. – Zachowujesz się jak obrażona księżniczka. Masz mnie za idiotę?
– Nie chcesz znać odpowiedzi na to pytanie – rzekł Bill całkiem serio.
Tom aż poczerwieniał ze złości.
– Z czym masz problem, co? Nie możesz mi tego powiedzieć prosto w twarz?
– Niby czego? – Bill także podniósł głos. – To ty zachowujesz się jak skończony palant. W ogóle ostatnio wszystko prócz panienek przestało cię obchodzić.
– Skąd niby możesz to wiedzieć?
– Widzę, co robisz! Zupełnie ci odbiło! Ciągle tylko alkohol, imprezy i panienki! Już się nie mogę doczekać aż dojdziesz do narkotyków.
Tom prychnął.
– To, że ty jesteś sztywniak i nie umiesz się normalnie bawić to nie moja wina.
– Jasne, tak sobie tłumacz! Wszyscy dookoła są nienormalni, tylko ty jeden jesteś okej! Super dedukcja, gratuluję.
– Nie, tylko ty jesteś nienormalny. Georg i Gustav jakoś potrafią się ze mną normalnie bawić.
– Oni nie bzyczą wszystkiego dookoła.
– Więc to z tym masz problem?
– Nie! – krzyknął Bill. – Mam problem z tym, że mieliśmy siedzieć w tym wszystkim razem!
Tom wywrócił oczami.
– I siedzimy. Bardziej razem już nie można.
– Serio? – spytał ironicznie, zaciskając dłonie w pięści. – Mi to raczej wygląda na to, że ty odciąłeś się i żyjesz sobie własnym życiem. A ja… – głos Bill lekko się załamał. Tom zamrugał ze zdziwienia. – Ja miałem nadzieję, że naprawdę będziemy blisko. Że jeśli będę cię potrzebował, będę mógł się do ciebie zwrócić i poprosić o pomoc. Że będziesz… mój.
– Przecież jestem. W każdej chwili możesz do mnie przyjść i porozmawiać.
– Jasne. Jak jesteś pijany też?
– Nie zaczynaj! – burknął Tom, niemal grożąc mu palcem wskazującym.
– Ostatnim razem stwierdziłeś, że mam okres, kiedy próbowałem serio z tobą podyskutować. I widzę, że ciągle się ze mnie z chłopakami nabijacie. I ja nie czuję, że mogę… mogę ci ufać.
– A niby czym sobie na ten brak zaufania zasłużyłem? – spytał Dredziarz urażony. Nie zrobił przecież nic złego. Jasne, pojechał kilka razy Billa, ale nie było innej opcji. Bill za bardzo się panoszył i czasami trzeba było go usadzić na dupie, żeby trochę zluzował.
Bill spojrzał na niego ze smutkiem.
– Stawiasz zabawę, panienki i alkohol ponad mną. To nie fair. Ja jestem zawsze dla ciebie.
– Czego ty chcesz? Nie mam prawa w ogóle się bawić, bo potem przez kilka godzin nie możesz przyjść i się wypłakać? No chyba żart… – Nie dokończył, bo Bill wkurzył się i rzucił w niego pilotem.
Dredziarz zrobił unik i spojrzał na swojego brata ze złością.
– Ty chuju głupi!
– Wypłakać?! – syknął Bill, nie przejmując się tym, że Tom do niego doskoczył, złapał za gardło i zaczął dusić. Wywiązała się szarpanina. – Przyjść i wypłakać? Widać właśnie, jaką wartość ma dla ciebie to, że ci się zwierzam!
– Daj spokój! Jakie ty masz, kurwa, problemy? Który pasek będzie pasował do czarnych spodni czy może jak Natalie powinna cię uczesać na następny konc... Au! – Tom złapał się za krocze, w które Bill z premedytacją wbił kolona. Był już purpurowy na twarzy. Tom w złości naprawdę zaczął go dusić i brakowało mu tlenu. Ten cios tylko rozzłościł jego bliźniaka, bo po chwili odwdzięczył mu się uderzeniem w brzuch i to równie bolesnym, jak sam zapewne poczuł.
Szarpiąc się, spadli na podłogę, ale po krótkiej chwili dezorientacji wrócili do okładania się pięściami. Pewnie by się tak tłukli jeszcze długo, dopóki któremuś nie stałoby się coś poważnego, gdyby nie wkroczył Georg i Gustav. Chłopaki odciągnęli ich od siebie i przytrzymali, krzycząc i próbując ich uspokoić. Bill otarł krew z twarzy, w oczach miał czyste szaleństwo. Tom oblizał pękniętą i spuchniętą wargę. Czuł wściekłe pulsowanie na kości policzkowej, gdzie Bill uderzył go czołem.
– Do reszty wam odbiło? – spytał Georg, puszczając Toma i stając pomiędzy nim i jego bratem. Gdy tylko Tom spróbował zbliżyć się do bliźniaka, Georg bez wahania odepchnął go z powrotem. – Dzisiaj wieczorem gramy kolejny koncert! Jak wy wyglądacie?!
– Natalie robi świetny makijaż, ale nawet jej będzie ciężko to zatuszować – dodał Gustav nieśmiało.
– Siadać, kurwa, na dupy i spokój! – krzyknął Georg. – Jezu, jak z dziećmi. Nie umiecie normalnie ze sobą pogadać?
– To Bill się o wszystko przypierdala! – wykrzyczał Tom ze swojego miejsca.
– Weź się już zamknij! – krzyknął Czarny, trzymając się za nos. – Sam jesteś sobie winny.
– Pewnie! Nic nie można zrobić, żeby księżniczki nie urazić.
– Nie nazywaj mnie tak! – wrzasnął Bill, zrywając się na równe nogi, ale Gustav szybko złapał go za ramiona i posadził z powrotem.
– Jak dzieci – westchnął.
– To on zaczął! – warknęli bliźniacy jednocześnie, a potem spojrzeli na siebie morderczo. Georg westchnął cierpiętniczo i potarł nasadę nosa.
Tom czasami naprawdę miał Billa powyżej uszu. Kompletnie zaczęło mu w trasie odbijać. Czepiał się dosłownie wszystkiego. Żadne babsko nie było takie upierdliwe jak on. Czego właściwie oczekiwał? Że będzie kolo niego skakał jak koło jajka i leciał na każde jego zawołanie? To, że byli bliźniakami nie oznaczało, że może sobie go na własność przywłaszczyć. Byli bliźniakami, więc tym bardziej nie miał takiego prawa. Tom nie oczekiwał tego od Billa i nie rozumiał, dlaczego Bill oczekuje tego od niego. Nie mogli być razem. Nie tak, jak by chcieli, więc albo Bill zaakceptuje sytuację, albo pozostaną dla siebie tylko niewygodnym towarzystwem z konieczności. Z jakiegoś powodu ta myśl wydała mu się niezwykle smutna.

3 komentarze:

  1. WOW niespodziewałam się...
    Naprawdę nas zaskoczyłaś :)
    Ale rozdział super!!
    Tylko szkoda że Tom i Bill nie mogą się dogadać :(
    W sumie sama nie wiem o co Billy się czepia no tak tak o imprezy i panienki ale czy nie może Tomowi powiedzieć po prostu że chce żeby z nim został?


    A sam Tom nie jest lepszy zamiast normalnie porozmawiać...


    Powiem tak zrobiło się ciekawie i czekam na kolejna część ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju. Strasznie szkoda mi Billa, Tom jest okropnie niedomyślny. Powinno ze sobą normalnie porozmawiać i sobie wszystko wyjaśnić. Może po tym się do siebie snów zbliżą? !
    :D
    Czekam na kolejną część. Pisz szybko cokolwiek. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha... Normalnie jestem nienormalna, ale uśmiałam się tą ich upartością – obaj nie ustąpią na kroczek. :D Gdybym nie wiedziała lepiej, to powiedziałabym, że są spokrewnieni... A nie – czekaj!, przecież są bliźniakami! ;P
    Hahaha... Głupawkę mam jak nigdy! ;)

    Ri :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)