Patrząc na twarz Billa,
nikt by nie powiedział, że w tej właśnie chwili jego brat bliźniak doprowadza
go do szału. Bill niemal trząsł się z bezsilnej złości.
Sława przyszła
niespodziewanie szybko. Z dnia na dzień stali się rozpoznawalni, trąbiono o
nich wszędzie i sypały się propozycje występów nie tylko w Niemczech, ale też
wielu innych krajach Europy. Jost niezwykle szybko się ze wszystkim uwinął i
kazał im pakować manatki. Wyruszyli w swoją pierwszą trasę koncertowa, która
obejmowała aż 58 koncertów. Większość miała się odbyć w Niemczech, ale kilka
też w innych krajach. Zaczęły się sesje fotograficzne, wywiady i… imprezy.
Bill właściwie nigdy
nie myślał o zostaniu piosenkarzem. Jego marzeniem był modeling, a to, że
namiętnie oddawał się pisaniu tekstów, było tylko hobby. Teraz nagle to, co
tworzył przez lata, śpiewała połowa dzieciaków w Niemczech i część zagranicą. W
jego zespole był Tom Kaulitz – jego brat bliźniak, o którym dowiedział się
kilka miesięcy temu i…
Sam nie był pewien,
czy dobrze, że stało się, jak się stało. W chwilach takich jak ta bardzo
żałował, że kiedykolwiek Toma poznał. Wolałby mieszkać z wujkiem tam, gdzie
mieszkał wcześniej, skupić się na byciu modelem i żyć w błogiej nieświadomości,
że ma brata bliźniaka. Znalazłby sobie z czasem jakiegoś porządnego faceta,
urody w końcu mu nie brakowało, i stworzyłby z nim na tyle szczęśliwy związek,
na ile to tylko byłoby możliwe. Teraz już nie miał na to szansy.
Wiedział, że jest
osobą, która niestety zakochując się, oddaje się całkiem i bezwarunkowo osobie,
którą pokochał. Że jest w stanie zrobić dla niej wszystko i zapewne miną lata,
zanim będzie w stanie otrząsnąć się z takiej niespełnionej miłości i zacząć od
nowa. A w wypadku, w którym Tom kręcił się cały czas obok niego, z niemal
wyrytymi na czole słowami „zakazany owoc” odkochanie się jest zupełnie
niemożliwe. Mało tego, ta miłość boli go jak cholera i za każdym razem, kiedy
Tom znika z jakąś ładną – bądź nie – dziewczyną w toalecie, coś w nim powoli
umiera.
Kipiał z wściekłości i
widzieli to wszyscy poza Tomem, który najzwyczajniej w świecie nie chciał tego
widzieć. Ale gdzieś tam w środku, było mu po prostu tak cholernie smutno… Tak
źle… Miał ogromny żal za to, co się stało. Za to, że już nie mógł z tego
wybrnąć. Już nie chciał ani Tokio Hotel, ani Toma, ani niczego. Chciałby
znaleźć się gdzieś, gdzie nie musiałby się tym wszystkim martwić. Gdzie mógłby
o tym zapomnieć, tak jak Tom zapominał o nim, uprawiając seks w toalecie z
większą ilością dziewczyn niż Bill znał osobiście.
– W porządku? – Ktoś
puknął go w ramię. Gustav. Wrażliwy i przyjacielski, z zadziwiająco silną
kobiecą intuicją. Zawsze wiedział, kiedy coś było nie tak.
– Jasne, co miałoby
być nie tak? Może to, że jeśli ktoś przyłapie Toma na takiego rodzaju zabawach,
to jesteśmy skończeni, zanim w ogóle zaczniemy? – Jasne, jasne…
Tak zadziwiająco łatwo
było kłamać… Tak łatwo udawać przed nimi, że wcale go nie bolało to, co się
działo. Że cieszy go sława.
Nie cieszyło go już
nic. Nadszedł dla niego zadziwiająco szybko czas, kiedy wszystko go zwyczajnie
denerwowało. I wkurwiało go, że denerwuje się o takie głupoty, bo wiedział, że
to były głupoty
Sam już siebie nie
rozumiał.
– Spadam stąd –
rzucił, duszkiem pijąc niemal całego drinka. Tom szukał zapomnienia w seksie i
alkoholu, on tylko w alkoholu. – Jak już Tom przestanie się bawić, też
powinniście wrócić. Jutro o dziesiątej wyjeżdżamy.
– Poczekaj na niego
trochę, zaraz pewnie skończy.
– Wątpię, żeby po
takiej dawce alkoholu rzeczywiście potrwało to tak krótko, jak sugerujesz –
powiedział Bill z przekąsem. – Róbcie sobie co chcecie, ja spadam. Nie zostanę
tu ani minuty dłużej.
Gustav wołał za nim,
żeby się nie wygłupiał i został, że przecież przyszli razem i razem powinni
wyjść. Bill miał jednak tego wszystkiego po dziurki w nosie. Ani myślał patrzeć
na kolejne podboje Toma i wysłuchiwać jak porównuje do siebie kolejne
dziewczyny. Nawet gdyby tylko mu obciągały w kiblu, dla niego to i tak było
obrzydliwe i nie zamierzał tego ukrywać.
Wiedział, co reszta
ekipy sobie o nim myśli. Twierdzili zapewne, że Bill jak to Bill, miewa
„humorki”. O, tak, był pewien, że właśnie tak to określają. A Tom pewnie był za
głupi, żeby domyślić się prawdy.
Taksówka zawiozła go
pod hotel, w którym zatrzymali się po koncercie. Jakimś cudem mieli pokoje
dwójkami i Bill wylądował razem z Tomem. Z jakiegoś powodu drażniło go to
jeszcze bardziej.
Rozebrał się i nagi
poszedł wziąć szybki prysznic. Był porządnie zmęczony, marzył już tylko o śnie.
Wiedział, że Tom zapewne i tak narobi tyle hałasu, że go obudzi, chciał więc
jak najdłużej pospać, zanim jego brat wróci. Dredziarz czasami pochrapywał,
jeśli dużo wypił i był bardzo zmęczony i to działało na Billa jak płachta na
byka.
Założył na siebie
białą koszulkę na ramiączkach – o ironia, Toma! – i położył się spać. Mimo zmęczenia
niezbyt mógł zasnąć. Ciągle myślał o tym, jak bardzo jego życie jest
popieprzone. W końcu jakoś mu się to udało.
Obudziły go głośne ŁUP
i stłumiony, bolesny jęk.
Gdy Bill rozchylił
sklejone powieki zauważył Toma leżącego na brzuchu na podłodze. Uniósł brwi,
kiedy zobaczył jak Tom podnosi się na kolana i ręce i na czworakach idzie w
stronę łazienki.
– Oszalałeś? – warknął
Bill, wstając z łóżka. Podszedł do swojego bliźniaka zamaszystym krokiem.
– Ciiiicho. Sikać mi
się chce! – krzyknął Tom szeptem.
– Wstawaj, pomogę ci
iść – burknął Bill z westchnieniem.
Nie było to łatwe, ale
w końcu udało mu się podnieść Toma do pionu. Jakoś przetransportował go do
łazienki i ustawił przed sedesem. Zamierzał go tam po prostu zostawić, ale gdy
tylko próbował go puścić, Tom od razu leciał w tym kierunku, na który akurat go
trochę przechyliło.
Bill oblizał wargi i
nie namyślając się długo, stanął tuż za nim i objął go rękami w pasie, sięgając
do jego rozporka. Dredziarz jęknął cicho, błądząc wzrokiem po ścianie.
– Jesteś kretynem –
mruknął Bill. Nie zamierzał jednak przepuścić takiej okazji. Tak dawno już go
nie dotykał w tamtym miejscu…
Rozpiął mu pasek, a
potem sprawnie wyciągnął penisa Toma ze spodni. Złapał go pewnie w rękę i
nakierował tak, żeby trafić do muszli.
– No, dalej. Możesz
sikać.
Tom skrzętnie z tego
korzystał. Bill też – pocierał go kciukiem. Był lekko lepki i ciepły i Bill
nienawidził myśli, że jakaś dziewczyna miała go dzisiaj w ustach i cipie. Gdy
tylko Tom skończył, jakby nigdy nic wsunął mu go z powrotem w majtki i poprawił
tak, jak zawsze poprawiał sobie. Nie zapiał mu spodni.
– Zdejmij je – polecił.
Gdy tylko opadły w dół, Tom po prostu zrobił dwa chwiejne kroki w tył i już nie
miał na sobie spodni. Czarny zlitował się i pomógł mu także z czapką, bandaną,
bluzą i koszulką. Gdy już te rzeczy były zdjęte, zaprowadził go do jego łóżka i
tam dopiero zdjął mu buty. Z westchnieniem nakrył go kołdrą i na koniec jeszcze
zdjął mu gumkę, która podtrzymywała wszystkie dredy na czubku jego głowy.
Przesunął kilka pojedynczych dredów między palcami, a potem z cichym
prychnięciem poszedł na swoje łóżko. Zanim zasnął zastanawiał się, po co on
właściwie to wszystko dla tego idioty robi. Obiecał sobie, że jutro będzie na
Toma święcie obrażony choćby się paliło i waliło, o!
Tom miał wrażenie, że
pęka mu czaszka. Z samiuteńkiego rana prowadził rozmowę… Właściwie to monolog z
muszlą klozetową. Chyba naprawdę przesadził tamtego wieczoru, ale co miał
zrobić, że Bill go podkurwił jakimś kolejnym głupim komentarzem na temat jego
podbojów i Tom chciał mu zwyczajnie zrobić na złość. I zrobił. Wyrwał więcej
panienek niż kiedykolwiek. Uch, serio przesadził. Pamiętał, że każda kolejna
miała coraz większy problem, żeby doprowadzić go do orgazmu ustami. W końcu nic
dziwnego, mógł sobie być nastolatkiem, ale nawet on po sześciu orgazmach w
krótkich odstępach czasu nie był w stanie dojść zbyt szybko. Ech…
Bill stanął w
drzwiach. Tom kątem oka zobaczył jego skrzywioną minę. Gdyby akurat nie był w
trakcie zwracania, warknął by coś do niego, ale zobaczył tylko, jak jego brat
zawraca i idzie z powrotem do pokoju.
Gdy już wreszcie mu
przeszło i ogarnął się, postanowił dołączyć do reszty i zjeść z nimi śniadanie.
Od razu zauważył, że Bill jawnie go lekceważy i jedynie rzuca mu pełne złości
spojrzenia, jakby to on, Tom, był winny całemu złu świata. Tom tylko zgrzytał
zębami i udawał, że tego nie widzi, chociaż miał ochotę wrzasnąć na swojego
bliźniaka, żeby się odpierdolił.
Odkąd zaczęli
podróżować pomiędzy kolejnymi miastami, w których mieli dawać koncerty,
sytuacja między nim a Billem zrobiła się bardzo napięta i to zupełnie nagle.
Jednego dnia wciąż się cieszyli, że Simone jednak odpuściła i pozwoliła mu
jechać, a drugiego byli w swoim towarzystwie niezwykle spięci.
Najgorsze było to, że
pragnienie posiadania Billa w ogóle nie malało, wręcz przeciwnie. Im dłużej go
nie miał, tym bardziej był sfrustrowany i rozdrażniony. Wiedział, że to głupie.
Nie mogli tego dalej robić wiedząc, jak blisko są ze sobą spokrewnieni. Jego
ciało jednak zdawało się tego nie rozumieć. Podniecał się za każdym razem,
kiedy widział szczupłe ciało Billa odziane jedynie w bokserki i koszulkę.
Przyglądał mu się, kiedy Czarny siedział po turecku na łóżku i rozczesywał
swoje długie włosy po kąpieli. Jego jasne, szczupłe uda były takie kuszące. Na
samą myśl o tym, jak obejmowały go w pasie, kiedy w niego wchodził jego penis w
kilka sekund robił się całkiem twardy. O zawartości ciemnych slipek nawet nie
chciał myśleć. Próbował jakoś rozładować to napięcie, bzykając wszystko, co
tylko chciało dać mu się wybzykać, ale to nie pomagało. Nic nie pomagało.
Pożądał właśnie Billa i wiedział, że nie może ulec temu pragnieniu.
Bill zdawał się nie
mieć takiego problemu. Tom ani razu nie zauważył, żeby jego bliźniak był w jego
obecności podniecony i to cholernie mocno godziło w jego ego, dumę. No cholera
po prostu we wszystko. Zaczynał wątpić w to, że Bill czuł do niego to samo, co
on do niego i jeszcze bardziej go to drażniło.
A teraz się obraził.
Tak, dobrze wiedział, że jego kochany braciszek jest mega wściekły za jego
zachowanie . Bill chyba nie chciał skończyć na pierwszej stronie gazet z
nagłówkiem, że jego brat bliźniak rucha panienki po klubach. To nie przystoi
takim jak on no i jeszcze nie miał wystarczająco lat, żeby go na taką imprezę w
ogóle wpuścili. To jednak już inna historia. Tom już nieraz mu mówił, żeby po
prostu zluzował gacie, ale Bill jeszcze tylko bardziej się ciskał, kiedy
słyszał tego typu lekceważące słowa.
Tom rozmawiał z
Gustavem i Georgem o imprezie i śmiał się, kompletnie ignorując Billa i jego
cholerne porozumiewawcze spojrzenia. Reszta ekipy, która z nimi podróżowała,
siedziała przy zupełnie osobnym stoliku i z reguły nie zwracała na nich uwagi.
Billa mieli za primadonnę, Gustava za nudziarza, Georga za impertynenckiego
idiotę a jego samego za alkoholika i seksoholika. Cóż… Ogólnie można więc
powiedzieć, że nie mieli o nich najlepszego zdania.
Bill dziobał w swoim
jedzeniu, nie mając kompletnie apetytu. Tom jak zwykle miał w dupie, że coś
przeskrobał i pewnie zamierzał udawać, że nic się nie stało. I jadł jakby nie
rzygał całego ranka. Czarny na samą myśl o tym skrzywił się i odsunął od siebie
talerz.
– Nie jestem głodny.
Idę do pokoju – mruknął.
– Prawie nic nie
zjadłeś – powiedział Gustav, patrząc ze zdziwieniem na jego prawie pełny
talerz.
– Nie jestem głodny –
powtórzył Bill. Spojrzał jeszcze raz oskarżycielsko na Toma, jakby to była jego
wina, a potem wyszedł ze stołówki.
– Sukinsyn – burknął
Tom.
– Daj spokój – mruknął
Gustav. – Nie zrobił nic złego.
– Nie odzywa się do
mnie, chujek jeden – warknął Dredziarz. – Znowu. Mam go już po dziurki w nosie.
Jego i jego durnego czepiania się o wszystko. Och!!
Georg westchnął,
podpierając policzek ręką.
– Widocznie imprezy
nie są dla niego takie fajne jak dla nas. Zresztą sądzę, że wczoraj chyba
naprawdę trochę przesadziłeś. Nie sądzisz, że on… No, wiesz… – Georg zawahał
się.
– On co? – warknął
Tom.
– Jest zazdrosny? – podsunął
Gustav.
Dredziarz uniósł brwi.
– Zazdrosny? A niby o
co?
– O ciebie? – spytał
Georg ironicznie. – Dobrze wiemy, że byliście w związku, zanim dowiedzieliście
się o swoim pokrewieństwie. Jak myślisz, jak on może się czuć, widząc jak na
każdej imprezie zaliczasz te tłumy?
Tom wbił wzrok w
talerz. Bill był zazdrosny? O co? Przecież sam się z nim zgodził, że nie mogą
dłużej być razem. Więc o co tak naprawdę mógł mieć pretensje? On się go nie
czepiał o to. No, ale fakt był taki, że Bill jeszcze ani razu się nawet z nikim
nie całował. Nie szukał towarzystwa nikogo innego. Dla Toma jednak było to równoznaczne
z tym, że nie odczuwa potrzeby zaspokojenia swoich potrzeb i w ogóle nie tęskni
za tym, co razem robili. Jego samego aż nosiło, Billa nie.
– Wątpię – prychnął.
– Ty nie byłbyś
zazdrosny, gdybyście zamienili się miejscami?
– Nie, każdy może robić
co chce. Niech pcha chuja, gdzie mu się podoba.
– I naprawdę nic by
cię to nie obeszło? – zdumiał się Gustav.
– Byłbym może trochę
zły, ale on kurewsko przesadza. Zazdrosny! – prychnął znowu. – Też coś.
– Tom, on może być
zazdrosny o wszystko. O czas, jaki spędzasz z innymi.
– Nie brałem z nim
cholernego ślubu – mruknął.
– Może i nie. Możliwe,
że się mylimy – powiedział Gustav, uważnie mu się przyglądając. – Gadaliśmy po
prostu o tym z Georgem i wydaje nam się, że to może być to. Zrobił się taki nie
odkąd wyjechaliśmy, ale odkąd zaczęły się imprezy i twoje podrywy.
– On mnie wykończy,
mówię wam – rzekł Tom, odsuwając od siebie talerz z rozmokłymi płatkami.
Nie miał pojęcia, co o
tym wszystkim myśleć.
Gdy już skończyli i
rozeszli się do pokojów, Tom czuł na sobie wzrok Billa. Czekał, aż brat do
niego zagada, ale gdy tak się nie stało, wybuchnął.
– Możesz przestać?!
Bill spojrzał na niego
z miną niewiniątka.
– Niby co?
– Nie udawaj głupiego,
dobrze wiesz, co, do cholery! Skończ już z tymi cholernymi fochami.
– Miło, że w ogóle
zauważyłeś, że jestem na ciebie wściekły.
– Jasne, że
zauważyłem! – Tom niemal wypluł te słowa. – Zachowujesz się jak obrażona
księżniczka. Masz mnie za idiotę?
– Nie chcesz znać
odpowiedzi na to pytanie – rzekł Bill całkiem serio.
Tom aż poczerwieniał
ze złości.
– Z czym masz problem,
co? Nie możesz mi tego powiedzieć prosto w twarz?
– Niby czego? – Bill
także podniósł głos. – To ty zachowujesz się jak skończony palant. W ogóle
ostatnio wszystko prócz panienek przestało cię obchodzić.
– Skąd niby możesz to
wiedzieć?
– Widzę, co robisz!
Zupełnie ci odbiło! Ciągle tylko alkohol, imprezy i panienki! Już się nie mogę
doczekać aż dojdziesz do narkotyków.
Tom prychnął.
– To, że ty jesteś
sztywniak i nie umiesz się normalnie bawić to nie moja wina.
– Jasne, tak sobie
tłumacz! Wszyscy dookoła są nienormalni, tylko ty jeden jesteś okej! Super
dedukcja, gratuluję.
– Nie, tylko ty jesteś
nienormalny. Georg i Gustav jakoś potrafią się ze mną normalnie bawić.
– Oni nie bzyczą
wszystkiego dookoła.
– Więc to z tym masz
problem?
– Nie! – krzyknął
Bill. – Mam problem z tym, że mieliśmy siedzieć w tym wszystkim razem!
Tom wywrócił oczami.
– I siedzimy. Bardziej
razem już nie można.
– Serio? – spytał
ironicznie, zaciskając dłonie w pięści. – Mi to raczej wygląda na to, że ty
odciąłeś się i żyjesz sobie własnym życiem. A ja… – głos Bill lekko się
załamał. Tom zamrugał ze zdziwienia. – Ja miałem nadzieję, że naprawdę będziemy
blisko. Że jeśli będę cię potrzebował, będę mógł się do ciebie zwrócić i
poprosić o pomoc. Że będziesz… mój.
– Przecież jestem. W
każdej chwili możesz do mnie przyjść i porozmawiać.
– Jasne. Jak jesteś
pijany też?
– Nie zaczynaj! –
burknął Tom, niemal grożąc mu palcem wskazującym.
– Ostatnim razem
stwierdziłeś, że mam okres, kiedy próbowałem serio z tobą podyskutować. I
widzę, że ciągle się ze mnie z chłopakami nabijacie. I ja nie czuję, że mogę…
mogę ci ufać.
– A niby czym sobie na
ten brak zaufania zasłużyłem? – spytał Dredziarz urażony. Nie zrobił przecież
nic złego. Jasne, pojechał kilka razy Billa, ale nie było innej opcji. Bill za
bardzo się panoszył i czasami trzeba było go usadzić na dupie, żeby trochę
zluzował.
Bill spojrzał na niego
ze smutkiem.
– Stawiasz zabawę,
panienki i alkohol ponad mną. To nie fair. Ja jestem zawsze dla ciebie.
– Czego ty chcesz? Nie
mam prawa w ogóle się bawić, bo potem przez kilka godzin nie możesz przyjść i
się wypłakać? No chyba żart… – Nie dokończył, bo Bill wkurzył się i rzucił w
niego pilotem.
Dredziarz zrobił unik
i spojrzał na swojego brata ze złością.
– Ty chuju głupi!
– Wypłakać?! – syknął
Bill, nie przejmując się tym, że Tom do niego doskoczył, złapał za gardło i
zaczął dusić. Wywiązała się szarpanina. – Przyjść i wypłakać? Widać właśnie,
jaką wartość ma dla ciebie to, że ci się zwierzam!
– Daj spokój! Jakie ty
masz, kurwa, problemy? Który pasek będzie pasował do czarnych spodni czy może
jak Natalie powinna cię uczesać na następny konc... Au! – Tom złapał się za
krocze, w które Bill z premedytacją wbił kolona. Był już purpurowy na twarzy.
Tom w złości naprawdę zaczął go dusić i brakowało mu tlenu. Ten cios tylko
rozzłościł jego bliźniaka, bo po chwili odwdzięczył mu się uderzeniem w brzuch
i to równie bolesnym, jak sam zapewne poczuł.
Szarpiąc się, spadli
na podłogę, ale po krótkiej chwili dezorientacji wrócili do okładania się
pięściami. Pewnie by się tak tłukli jeszcze długo, dopóki któremuś nie stałoby
się coś poważnego, gdyby nie wkroczył Georg i Gustav. Chłopaki odciągnęli ich
od siebie i przytrzymali, krzycząc i próbując ich uspokoić. Bill otarł krew z
twarzy, w oczach miał czyste szaleństwo. Tom oblizał pękniętą i spuchniętą
wargę. Czuł wściekłe pulsowanie na kości policzkowej, gdzie Bill uderzył go
czołem.
– Do reszty wam
odbiło? – spytał Georg, puszczając Toma i stając pomiędzy nim i jego bratem.
Gdy tylko Tom spróbował zbliżyć się do bliźniaka, Georg bez wahania odepchnął
go z powrotem. – Dzisiaj wieczorem gramy kolejny koncert! Jak wy wyglądacie?!
– Natalie robi świetny
makijaż, ale nawet jej będzie ciężko to zatuszować – dodał Gustav nieśmiało.
– Siadać, kurwa, na
dupy i spokój! – krzyknął Georg. – Jezu, jak z dziećmi. Nie umiecie normalnie
ze sobą pogadać?
– To Bill się o
wszystko przypierdala! – wykrzyczał Tom ze swojego miejsca.
– Weź się już zamknij!
– krzyknął Czarny, trzymając się za nos. – Sam jesteś sobie winny.
– Pewnie! Nic nie
można zrobić, żeby księżniczki nie urazić.
– Nie nazywaj mnie
tak! – wrzasnął Bill, zrywając się na równe nogi, ale Gustav szybko złapał go
za ramiona i posadził z powrotem.
– Jak dzieci –
westchnął.
– To on zaczął! –
warknęli bliźniacy jednocześnie, a potem spojrzeli na siebie morderczo. Georg
westchnął cierpiętniczo i potarł nasadę nosa.
Tom czasami naprawdę
miał Billa powyżej uszu. Kompletnie zaczęło mu w trasie odbijać. Czepiał się
dosłownie wszystkiego. Żadne babsko nie było takie upierdliwe jak on. Czego
właściwie oczekiwał? Że będzie kolo niego skakał jak koło jajka i leciał na
każde jego zawołanie? To, że byli bliźniakami nie oznaczało, że może sobie go
na własność przywłaszczyć. Byli bliźniakami, więc tym bardziej nie miał takiego
prawa. Tom nie oczekiwał tego od Billa i nie rozumiał, dlaczego Bill oczekuje
tego od niego. Nie mogli być razem. Nie tak, jak by chcieli, więc albo Bill
zaakceptuje sytuację, albo pozostaną dla siebie tylko niewygodnym towarzystwem
z konieczności. Z jakiegoś powodu ta myśl wydała mu się niezwykle smutna.
WOW niespodziewałam się...
OdpowiedzUsuńNaprawdę nas zaskoczyłaś :)
Ale rozdział super!!
Tylko szkoda że Tom i Bill nie mogą się dogadać :(
W sumie sama nie wiem o co Billy się czepia no tak tak o imprezy i panienki ale czy nie może Tomowi powiedzieć po prostu że chce żeby z nim został?
A sam Tom nie jest lepszy zamiast normalnie porozmawiać...
Powiem tak zrobiło się ciekawie i czekam na kolejna część ;)
Jeju. Strasznie szkoda mi Billa, Tom jest okropnie niedomyślny. Powinno ze sobą normalnie porozmawiać i sobie wszystko wyjaśnić. Może po tym się do siebie snów zbliżą? !
OdpowiedzUsuń:D
Czekam na kolejną część. Pisz szybko cokolwiek. :)
Hahaha... Normalnie jestem nienormalna, ale uśmiałam się tą ich upartością – obaj nie ustąpią na kroczek. :D Gdybym nie wiedziała lepiej, to powiedziałabym, że są spokrewnieni... A nie – czekaj!, przecież są bliźniakami! ;P
OdpowiedzUsuńHahaha... Głupawkę mam jak nigdy! ;)
Ri :*