– Halo? Tomek?
Serce zabiło mu mocno. To był ten głos! To był
Paul Felton, mężczyzna, z którym sypiał przez ostatnie cztery lata! Naprawdę
udało mu się go znaleźć!
– Nie, nie Tomek – powiedział Kacper spokojnie.
Cała złość gdzieś wyparowała, teraz czuł… Właściwie nie wiedział, co. – Tutaj
Kacper. Wydaje mi się, że mamy kilka spraw do omówienia.
Kacper czekał na odpowiedź dłuższą chwilę. Nie wiedział, czy
Paul jest przestraszony, że się dowiedział i nie wie, co powiedzieć, czy po
prostu zaskoczony, a może zwyczajnie nie chce gadać i chce mu to przekazać w
jakiś w miarę miły sposób. Ciężko było wyczuć, zważywszy na okoliczności, jakie
zaistniały przed zniknięciem Paula.
– Nie, nie sądzę – powiedział Paul wypranym z emocji głosem,
po czym po prostu się rozłączył.
Kacper spojrzał ze zdumieniem na telefon, nie mogąc w to
uwierzyć. Nawet podczas największych spin, do jakich między nimi dochodziło,
Paul tak po prostu nie uciął rozmowy ani nie postawił na swoim. Jakaś mała
część Kacpra była dumna, że Paul choć raz pokazał, że ma jaja. Cała reszta była
zaskoczona. I wkurwiona.
– Co za chuj! – warknął. Spojrzał na Tomka z morem w oczach.
– Zamierzałeś mi w ogóle powiedzieć?
Na twarzy syna dostrzegł całą mieszankę różnych emocji. Było
to oburzenie za jego grubiańskie zachowania, lekki strach, zaskoczenie, ból…
Wszystkiego po trochę.
– Powiedzieć co? – burknął. Widocznie nie był zadowolony, że
Kacper się dowiedział.
– Że masz kontakt z Paulem. To chyba oczywiste, co?! –
warknął. Miał ochotę gówniarza udusić.
– Nie zamierzałem – odparł Tomek. – Paul nie chciał, żebyś
wiedział.
– Świetnie! Paul nie chciał, żebyś mi powiedział. A jak
będzie chciał, żebyś poszedł się powiesić, to zrobisz to?
Tomek odwrócił wzrok.
– Skoro nie chciał, to widocznie miał powód. Gdyby mu
zależało, żeby się z tobą skontaktować, zrobiłby to.
– Oh, na pewno by zrobił – rzucił kąśliwie Kacper. – Od
kiedy wiesz?
– Około trzech tygodni…
– Gdzie on jest? Jak się z nim skontaktowałeś? Wasza mała
słodka tajemnica się wydała, więc masz okazję mi wszystko powiedzieć, póki
jeszcze jestem w nastroju, żeby tego słuchać. Potem cię po prostu zabiję!
Tomek się bał. Kacper wcześniej nie wyglądał na osobę, która
mogłaby posunąć się do rękoczynów, ale teraz jak najbardziej. Był wściekły i
Tomek nie miał złudzeń, że jeśli mu teraz podpadnie, to Kacper po prostu
rozniesie go na strzępy. Nie mógł jednak tak po prostu mu wszystkiego
powiedzieć. Paul nie chciał, żeby Kacper wiedział. Tomek podejrzewał, że jego
ojciec będzie chciał zobaczyć swojego „eks”. Co wtedy? Paul był tak strasznie
oszpecony! Prawdopodobnie z tego powodu nie chciał się z Kacprem kontaktować.
Chciał wreszcie zamknął ten rozdział swojego życia. Paul od początku był mu
bliski, troszczył się o niego, jakby był jego ojcem. Nie zdradzi jego sekretów
bez walki.
– Nic ci nie powiem.
– Powtórz, proszę, bo nie jestem pewny, czy dobrze
usłyszałem – powiedział Kacper starannie modulowanym głosem. Tomek nie miał
złudzeń, że był o krok od wybuchu.
– Paul nie chciał, żebyś wiedział i miał swoje powody –
rzekł Tomek najspokojniej, jak umiał. – Zraniłeś go. Dlaczego nie pozwolisz mu
zamknąć tego rozdziału w życiu?
– Mówiąc tego rozdziału, oczywiście, masz na myśli mnie,
prawda? To nie jest twój zakichany interes. To sprawa między mną a nim i żaden
gówniarz nie potrafiący sobie poradzić z własnymi problemami, nie będzie mi
mówił, co mam robić. W tej chwili masz mi powiedzieć, gdzie on jest. Jeśli ty
nie chcesz wyśpiewać całej reszty, on to zrobi.
Tomek pokiwał przecząco głową.
– Nie. Obiecałem, że nie powiem.
Kacper zmrużył oczy.
– Jesteś pewny tej odpowiedzi? – Tomek nie zawahał się nawet
na chwilę. Uparty gówniarz, pomyślał mężczyzna ze złością. Nie zamierzał się z
nim bawić w żadne podchody. Chciał wiedzieć, gdzie jest Paul i wyciśnie to z
niego, choćby miał go torturować.
Zastanowił się chwilę. Tomek był przewrażliwiony na punkcie
gnębienia, bo grupa chłopców znęcała się nad nim w szatni. Kacper nie wiedział
dokładnie, co mu zrobili, bo Tomek się nie przyznał, ale widocznie musiał mu
zaserwować coś podobnego. Dzieciak poczuł się bardzo bezpiecznie w Stanach.
Wychodził na randki i najwidoczniej nie miał oporów przed publicznym
okazywaniem uczuć, za coś w końcu wyłapał w parku. W takim razie…
… powinien uderzyć właśnie tu.
– Wiesz, co w Stanach robi się z tymi, którzy noszą głowę
wyżej niż powinni? Jeśli nie, to się zaraz przekonasz.
Bez ceregieli chwycił go za włosy i pociągnął. Tomek
krzyknął z bólu i mimowolnie pozwolił się prowadzić, bo wyrywanie się było
niezwykle bolesne. Kacper miał mocny uścisk i był zdeterminowany, poza tym
Tomka wciąż bolała głowa. Jego ojciec jednak nie wyglądał na kogoś, kogo to
obchodzi. Zaciągnął go do łazienki.
Tomkowi zaczęło świtać, co jego ojciec chce mu zrobić, ale
od razu odrzucił tę opcję. To przecież niemożliwe, że…
Otworzył szeroko oczy, bo Kacper naprawdę prowadził go do
sedesu. Tomek zaczął się szarpać, nawet jeśli bolało go o wiele mocniej, ale
Kacper mocno trzymał. Tuż przed samym kiblem potknął się i wywrócił. Kacper
puścił jego włosy, a Tomek zawył z bólu, kiedy tak nagle upadł. Złapał się za
głowę, czując łzy pod powiekami.
Kacper otworzył zaciśniętą pięść. Trzymał w dłoni sporo
włosów, które wyrwał nastolatkowi. Zacisnął zęby. W pierwszej chwili chciał go
chwycić ponownie i wsadzić mu ten przeklęty łeb w kibel, ale zdał sobie sprawę,
że to może być przesada, zwłaszcza że Tomek dopiero co opuścił szpital i
powinien go zawieźć na kontrolę.
Przeszkodziło mu w tym coś jeszcze. Cichy szloch.
– Jesteś pojebany! – jęknął nastolatek, trzymając się za
głowę.
– Albo powiesz, albo wsadzę ci łeb w kibel i potem wyciągnę
od ciebie te informacje, a gdy już załatwię sprawę z Paulem, odwiozę cię na
lotnisko z biletem w jedną stronę do Polski. I nigdy więcej o tobie nie
usłyszę. – Ich wzrok spotkał się na chwilę. Tomkowi ciekły po policzkach łzy
bólu. Nie wiedział, co ma zrobić. – I będę miał w dupie, czy następnym razem
zajebią cię na ulicy, czy może jednak zrobisz tę przysługę światu i sam się pozbawisz
życia. Będę miał w dupie, czy twoja matka zabije się z tęsknoty za swoim
cholernym bachorem. Jesteś tutaj tylko dlatego, że kiedyś ja i Ola byliśmy
bliskimi przyjaciółmi. Spłacam swój dług, jaki zaciągnąłem u niej jeszcze w
czasach studenckich. Ale nie zamierzam się z tobą bawić w podchody. Albo robimy
po mojemu, albo wracaj do domu i becz matce w spódnicę. Ja cię tutaj nie chcę i
nie potrzebuję.
Zapadła cisza. Kacper czekał na odpowiedź. Tomek zamknął
oczy. Nie miał wyjścia. Przecież nie mógł wrócić teraz do Polski, a wiedział,
że Kacper naprawdę byłby zdolny do wyrzucenia go. Jeśli do tej pory miał
jeszcze jakieś złudzenia, że Kacper cokolwiek do niego czuje, bo jest jego
ojcem, to teraz pozbył się ich wszystkich. Nigdy nie miał ojca i nigdy go nie będzie
miał. Koniec kropka, witamy na planecie zwanej Ziemia. Koniec bujania w
obłokach.
– Mieszka u brata za Seattle – powiedział cicho.
Za Seattle? To było dziwne i kompletnie do Paula niepodobne.
Coś zaświtało Kacprowi. W końcu nie tak dawno jechał za Tomkiem i jego kolegą
za miasto, gdzie Tomek spotkał się z jakimś mężczyzną. Czyżby to był…?
– Idź do samochodu, wybieramy się na małą przejażdżkę. I nie
patrz tak na mnie. No, już!
Tomek wstał i spojrzał na niego dziwnie zaszklonymi oczami.
– Mój telefon.
– Żebyś zadzwonił i mu powiedział, że zamierzamy mu złożyć
wizytę? Nie ma takiej opcji.
Kacper poszedł po klucze i po kilku minutach już mknęli
drogą w kierunku wioski, w której mieszkał Paul. Tomek wciąż nie dostał z
powrotem swojego telefonu, więc nie miał nawet okazji zadzwonić do Zack i
spytać, czy mógłby u niego nocować. Nie wyobrażał sobie, żeby miał spędzić tę
noc pod jednym dachem z Kacprem. Chciał być w miejscu, w którym mógłby się
poczuć bezpieczny.
Tomek nie pytał, skąd Kacper wie, w którą stronę jechać,
chociaż jechał dobrze. Był zdumiony, ale nie zamierzał się do Kacpra odzywać po
tym, co mu zrobił. Chciał mu wsadzić głowę do ubikacji! Może nie byłoby to tak
upokarzające, jak picie moczu, ale również plasowało się całkiem wysoko na jego
liścieni najbardziej upokarzających rzeczy.
Po około połowie godziny byli już przed odpowiednim domem.
– Siedź tutaj, zaraz wrócę – powiedział Kacper, odpinając
pas i zabierając kluczyki.
Tomek pociągnął nosem.
– Mój telefon.
– Po cholerę ci telefon?
– Chcę zadzwonić do Zacka.
– Kim dla ciebie jest Zack?
– Mój alfons. Oddaj mi, proszę, telefon.
Kacper wiedział, że swoim gwałtownym zachowaniem
przestraszył Tomka. Do tej pory żyli obok siebie i starali się nie wchodzić
sobie w drogę. Teraz na pewno się to zmieni. Tomek nie będzie chciał mieć z nim
nic wspólnego. Mógł się założyć, że będzie go teraz unikał.
Nie miał głowy, żeby się tym martwić. Czekała na niego o
wiele ważniejsza sprawa do załatwienia. Oddał synowi telefon i wysiadł z
samochodu. Sprężystym krokiem podszedł pod odpowiednie drzwi i zadzwonił
dzwonkiem. Nie wiedział, co zamierza Paulowi powiedzieć, prócz tego, że opierdoli
go od góry do dołu.
Drzwi otworzył mu całkiem przystojny mężczyzna, ale nie był
to Paul.
– Dzień dobry. Czy zastałem Paula? – spytał Kacpra.
– Paula? Tak, chwileczkę.
Drzwi się zamknęły, przez chwilę słyszał jakieś głosy, a
potem drzwi się uchyliły i pojawił się w nich…
– Paul?
Kacper był tak zdumiony tym, co zobaczył, że prócz tego
krótkiego słowa nie był w stanie wydusić z siebie niczego innego. Patrzył na
oszpeconą twarz, szukając w niej oznak jakiegoś podobieństwa do mężczyzny,
który był jego partnerem seksualnych przez cztery długie lata, ale…
… to nie był Paul. Nie jego Paul. Oczy tego mężczyzny były
zmęczone, smutne, pełne cierpienia. Gdzieś zniknęła ta energia, którą wcześniej
wręcz tryskał. Teraz wyraźnie się garbił, wokół oczu i ust zrobiły mu się
zmarszczki, zupełnie jakby często się krzywił. Lewą rękę trzymał dziwnie
bezwładnie. I wyglądał na zszokowanego tym, że go widzi.
– K–Kacper… – wyjąkał, robiąc krok w tył. – Co ty tutaj
robisz? Jak mnie znalazłeś?
Wzrok mężczyzny podążył od razu do zaparkowanego nieopodal
samochodu, gdzie siedział Tomek.
– Dzielnie walczył, ale poległ – podsumował Kacper, widząc
jego zraniony wzrok.
– To znaczy?
– Ach, wystarczyło mu zagrozić, że wykopię go z powrotem do
Polski i wsadzę mu łeb w kibel, żeby zgodził się wyśpiewać, gdzie jesteś. A
skoro już wreszcie mamy okazję porozmawiać po jakichś czterech pieprzonych
miesiącach, podczas których nawet słowem się nie odezwałeś, to chciałbym się
spytać, czy już zupełnie cię popierdoliło?! Możesz mi wyjaśnić, co to wszystko
ma do cholery znaczyć?
Paul patrzył na Kacpra jak na wariata. Co to ma znaczyć?
Widział jego twarz i jeszcze się pytał? Czego on właściwie oczekiwał? Po co
tutaj przyszedł? Po co w ogóle chciał wiedzieć, gdzie jest? Jaki to miało sens?
Przecież już go nie chciał! Dobitnie mu to uświadomił, w swój zwyczajny
kacperowy sposób.
– Jeśli przyszedłeś tylko po to, żeby mnie wyzywać, daruj
sobie, nie mam czasu – odparł Paul z całą mocą, na jaką było go stać w tej
sytuacji.
– To go, do cholery znajdź! – warknął Kacper, przepychając
sobie obok i wchodząc do środka. Paul westchnął i zatrzasnął za nim drzwi. –
Nie dam się tak po prostu zbyć po tych kilku miesiącach milczenia.
– Jakby miało to dla ciebie znaczenie! – rzucił Paul
sarkastycznie, postanawiając go po części zignorować i zabrał się za wkładanie
kilku drobiazgów do jednej z walizek, która stała w przedpokoju. Nie widział
jak Kacper zaciska dłonie w pięści ze złości.
– Wyobraź sobie, że ma! – Paul tylko wywrócił oczami, w
ogóle mu nie wierząc. Być może miało, ale na pewno niewielkie i na pewno nie
teraz, kiedy już zobaczył jego nowy „image”. – Wyjeżdżasz gdzieś? – spytał,
próbując się uspokoić. Te walizki widocznie musiały należeć do Paula. Było ich
za mało, żeby można było uznać to za wyjazd rodzinny.
– Tak, przeprowadzam się.
– Dobrze wiedzieć. Naprawdę tak ciężko było zadzwonić i
powiedzieć : „Kacper, pojebany sukinsynu, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego?
Żyję i mam się dobrze, daj mi spokój, frajerze?” Telefon to tu chyba miałeś,
co?
– Wyraźnie mi powiedziałeś, że to koniec. Czego ty jeszcze
od mnie chciałeś?
– Nie twierdziłem, że to koniec. Powiedziałem tylko, że ja i
Lilith jesteśmy zaręczeni, a to różnica.
Paul spojrzał na niego jak na wariata. No, tak, tylko dla
Kacpra to mogły być dwie zupełnie różne sprawy. Pokręcił głową i spróbował
zapiąć zamek od walizki, ale jedną ręką nie było to takie proste. Kacper
sapnął, nachylił się i zrobił to za niego.
– Co się stało z twoją ręką?
Paul ponownie pokręcił głową. Chciał, żeby Kacper sobie
poszedł. Zobaczył jak wygląda, czy naprawdę nie mógł dać mu spokoju? Musiał go
wpędzać w jeszcze głębszą depresję? Paul i bez niego czuł się strasznie w swoim
ciele. Pościągał wszystkie lustra, w których mógłby zobaczyć jak okropnie teraz
wygląda, bo za każdym razem, kiedy na to patrzył, chciało mu się płakać. Jemu
samemu robiło się niedobrze, kiedy to wszystko widział, więc jak mieli reagować
inni ludzie? Dzieci? Wcześniej uczył w szkole podstawowej, teraz nie było
takiej opcji.
Mężczyzna doszedł do wniosku, że Kacper się nie odczepi,
póki nie zaspokoi swojej ciekawości, więc postanowił mu co nieco powiedzieć i
zamknąć ten rozdział swojego życia raz na zawsze.
Tomek bez zastanowienia wybrał numer Zacka i z
niecierpliwością czekał, aż jego chłopak odbierze. Jego serce wciąż biło
odrobinę mocniej, kiedy myślał o tym, że on i Zack są prawdziwą parą.
– Cześć, Tomek.
– Cześć, Zack… Em, słuchaj, mógłbym dzisiaj u ciebie nocować?
– Jasne. Coś się stało? Masz dziwny głos.
– Kacper to chory palant. Nie chcę spać z nim dzisiaj pod
jednym dachem.
– Coś ci zrobił?
W głosie Zacka dało się wyczuć silne emocje, jakby nie mógł
znieść, że ktoś mógł Tomka źle potraktować. Tomek uśmiechnął się lekko, chociaż
wciąż trochę chciało mu się płakać i bolała go głowa.
– Opowiem ci wszystko jak przyjadę, dobrze? To dość długa
historia, a nie wiem, kiedy wróci.
– W porządku. Poczekam na ciebie z kolacją.
– Twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko?
– Nie, w ogóle ich nie ma. To u nas standard. To naprawdę
święto, jeśli są razem w domu. Mama poczuwa się jeszcze do jedzenia posiłków ze
mną i Tylerem, więc czasami urywa się z pracy na parę godzin i w ogóle, ale
ojca to ostatni raz widziałem w zeszłym tygodniu.
– Rozumiem. W takim razie widzimy się wieczorem.
– Okej, czekam.
Paul spojrzał na Kacpra. Wydawał się już odzyskać spokój.
Właściwie to był… obojętny. Kacper kompletnie tego nie rozumiał. Paul latał
zanim przez tyle lat, to z jego inicjatywy pociągnęli tak długo jako
kochankowie. To on zawsze zabiegał o jego uwagę. Dlaczego teraz tak nagle
przestał? Był mocno oszpecony, Kacper ledwo powstrzymał skrzywienie, kiedy to
zobaczył. W jego opinii Paul tym bardziej powinien chcieć z nim być, żeby udowodnić
sobie i światu, że mimo tych blizn może złapać takiego przystojniaka jak on.
– Miałem wypadek, oberwałem kwasem i utraciłem częściowo
władzę w lewej ręce. Byłem miesiąc w śpiączce, a potem przygarnął mnie brat.
Teraz się przeprowadzam do ośrodka dla niepełnosprawnych, gdzie zajmą się mną
fachowcy. Nie sądzę, żebyśmy musieli dłużej utrzymywać ze sobą kontakt.
Zaspokoiłeś swoją ciekawość, więc możesz już iść.
– Myślisz, że przywiodła mnie tutaj tylko ciekawość?
– A co innego?
Kacper nie wiedział, co odpowiedzieć. Od kiedy Paul jest tym
„odartym ze złudzeń”? Tyle lat próbował mu uzmysłowić, że nigdy nie będą w
prawdziwym związki i było to jak rzucaniem grochem o ścianę, a teraz nagle tak
po prostu to zaakceptował? Coś zimnego ścisnęło go za serce. Już dawno nie czuł
się tak niekomfortowo, a przecież nie miał ku temu powodów. Czy to dlatego, że
z tak pozytywnego człowieka w przeciągu kilku miesięcy został tylko wrak? Co
tak naprawdę do tego stopnia złamało Paula, że tak się zachowywał?
– Twój brat się zgadza z tym, żebyś tam mieszkał?
– Mój brat ma żonę i malutkie dziecko. Nie potrzebuje na
głowie dodatkowo niepełnosprawnego brata. Proszę, idź już. Zostaw mnie w
spokoju. Nie jestem ci do niczego potrzebny, po prostu o mnie zapomnij.
– Nie chcesz wracać do tego, co było, w porządku, ale nie
pozwolę ci znowu zniknąć. Chcę wiedzieć, gdzie jesteś i w razie potrzeby móc
się z tobą skontaktować.
– Po co?
– Dla własnego widzimisię, oczywiście. Wiesz, że nie
odpuszczę.
Paul uśmiechnął się tylko smutno. Jasne, że wiedział.
Wyciągnął z szafki kartkę i długopis i napisał mu adres. Kacper przecież i tak
nie przyjedzie. Może miał jakieś wyrzuty sumienia, choć Paul w to nie wierzył,
więc przyjechał, żeby trochę uspokoić sumienie. Kartka z adresem świetnie
będzie się do tego nadawała. To, że rzuci ją w kąt i o niej zapomni, już nie
będzie miało znaczenia.
Blondyn spojrzał podejrzliwie na świstek papieru, który Paul
wyciągnął w jego stronę.
– Nie próbujesz mnie nabrać?
– Po co? Przecież i tak nie przyjedziesz. A teraz naprawdę
już idź, spieszę się.
– Odwiozę cię –
mruknął Kacper. Nie wierzył Paulowi ani trochę, że podał mu właściwy
adres. To byłoby zbyt proste. – Na którą masz tam być?
Paul wzruszył ramionami. Co za różnica, skoro i tak podał mu
właściwy adres?
– Już powinienem wyjeżdżać.
Kacper skinął głową i poszedł po walizki. Bez problemy wziął
dwie z nich i zaniósł do samochodu. Paul w tym czasie poszedł pożegnać się z
bratem i jego rodziną oraz poinformować ich, że ktoś inny go odwiezie. Jego
brat wydawał się rozdarty – z jednej strony czuł ulgę, że Paul pójdzie swoją
drogą, a drugiej nie był zachwycony tym, że będzie mieszkał w jakimś ośrodku,
zupełnie jakby coś było z nim nie tak. To nie ważne, że miał to być jego
tymczasowy dom, dopóki nie odzyska władzy w ręce albo po prostu nie nauczy się
radzić sobie jedną. Wciąż nie czuł się z tym całkiem w porządku.
Po pięciu minutach jechali już z powrotem do Seattle. Kacper
kazał Tomkowi przesiąść się do tyłu, z czego Paul nie był zadowolony, ale
jednak zajął miejsce z przodu. Zauważył, że Tomek jest blady i nie wygląda za
dobrze, a kiedy o to spytał, odpowiedź trochę go przeraziła.
– Groziłeś dzieciakowi po czymś takim? – spytał z
niedowierzaniem. Kacper był po prostu nieobliczalny. – Oszalałeś?
– No przecież nic mu nie jest – rzucił Kacper na swoją
obronę.
– Przepraszam, że mu powiedziałem – mruknął Tomek do Paula.
Źle się z tym czuł.
– Nic się nie stało, nie martw się.
Reszta drogi minęła im w milczeniu. Dopiero w centrum
Seattle, Tomek rozejrzał się i rzucił.
– Wysadź mnie tutaj.
Kacper spojrzał na niego w lusterku wstecznym.
– A niby po co?
– Idę do Zacka, umówiliśmy się.
– To twój chłopak czy co? Ciągle tylko Zack i Zack.
– Tak, mój chłopak.
Kacper starał się zachować kamienną twarz, ale trochę go to
ruszyło. Boże, mimowolnie przed oczami stanął mu obraz Tomka posuwanego przez
tego krzykacza, który przy nim siedział w dniu wypadku i cały aż się najeżył na
tę myśl. Nie, żeby dzieciakowi seksu żałował, ale czy to musiał być akurat ten
chłopak… Wciąż miał nadzieję, że to jednak nie jest on, chociaż dobrze
wiedział, że to dokładnie jedna i ta sama osoba.
Tomek przez chwilę pomyślał, że Kacper zrobi mu na złość i
specjalnie go nie wysadzi, na szczęście po chwili mężczyzna zatrzymał samochód
i Tomek mógł spokojnie wysiąść.
– Jesteśmy w kontakcie, jakby co? – spytał Paula. Mężczyzna
uśmiechnął się do niego lekko i skinął głowa. Tomek zatrzasnął drzwi i poszedł
w swoją stronę.
Z tego miejsca było blisko do domu Zacka, więc nawet nie
wsiadał w żaden tramwaj. Na dworze wciąż jeszcze było jasno, ale ten stan
rzeczy miał już długo nie potrwać.
Był zmęczony tym wszystkim i chciał się po prostu Zackowi
wyżalić, a potem pójść spać.
W domu był tylko Zack. Był trochę zaskoczony, że Tomek
przyszedł tak wcześnie, ale nie miał z tym żadnych problemów.
– Hej, nie przeszkadzam? – zapytał Tomek na wstępie, całując
go lekko w usta.
– Nie, kończyłem właśnie odrabiać lekcje. Wejdź, nie
wyglądasz najlepiej.
– Kacper każdego może wykończyć.
– Zabrał cię na badania?
– Jaasne. Dzisiaj tak mu podpadłem, że pewnie sam z chęcią
wysłałby mnie do szpitala na dłuższy czas.
Brunet spojrzał na niego pytająco, ciągnąc go do swojego
pokoju. Tomek westchnął, położył się na wznak na łóżku i opowiedział mu całą historię.
Zack był wzburzony tym, co usłyszał i miał ochotę przyłożyć temu facetowi. No
co za kretyn! Tomek był jego gościem!
– Jeśli chcesz, możemy pójść razem na te badania –
zaoferował Zack.
– Em, chętnie, ale chyba już nie dzisiaj. To naprawdę był
dzień pełen wrażeń.
– Jeśli chcesz się teraz trochę zdrzemnąć, to nie ma sprawy,
dokończę sobie w tym czasie lekcje i zrobię nam jakąś kolację.
Tomek zawahał się. Głupio mu było pytać, czy może trochę się
przespać, ale skoro Zack sam zaproponował…
– Jeśli nie miałbyś nic przeciwko…
– Nie ma sprawy. Śpij ile potrzebujesz. – Zack nachylił się
i pocałował go delikatnie w usta. Tomek odwzajemnił pieszczotę z zadowolonym
pomrukiem. Przez chwilę się całowali, bawiąc wzajemnie językami, aż wreszcie
Zack odsunął się lekko. – Jak się obudzisz, kolacja będzie gotowa.
– Jesteś kochany.
– Tylko nie mów nikomu, bo stracę twarz – zażartował brunet.
Tomek uśmiechnął się lekko. Zawinął się w kołdrę, zamknął oczy i odetchnął. To
było to, czego w tej chwili potrzebował.
Zasnął w mgnieniu oka.
Kacper czuł się rozdarty do tego stopnia, że nie mógł spać.
Pierwszy raz coś męczyło go do tego stopnia, że spędzało mu sen z powiek. Nawet
jakoś umknął mu fakt, że Tomek nie wrócił na noc.
Obrócił się na drugi bok, próbując ułożyć się wygodniej.
Ilekroć zamknął oczy, widział tą klitkę, w jaką wciśnięto Paula i nazwano to
„pokojem”. Warunki w tamtym ośrodku były straszne, jak Paul mógł w ogóle chcieć
tam mieszkać? Pomijając już burdel i całą resztę, personel nie wyglądał zbyt
przyjaźnie. Ta stara piurwa, która ich powitała, wręcz wydawała się rozsiewać
negatywną energię. Kacper wolałby spać pod mostem niż w tym cholernym ośrodku.
Nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Paul się
zmienił, mimo że minęło zaledwie kilka miesięcy od ich ostatniego spotkania.
Nic na to nie mógł poradzić. Ta zmiana kompletnie Kacprowi nie przypadła do
gustu. Chciał mu jakoś pomóc, w końcu nie zamierzał udawać, że nic między nimi
nie było. Miał na koncie tyle siana, że wnuki Tomka mogłyby z tego dostatnio
żyć. Swoją drogą się gówniarz zdziwi, gdy Kacper kopnie w kalendarz i te wszystkie
piękne zera przypadną właśnie Tomkowi. Chciałby zobaczyć jego minę… Szkoda, że
będzie wtedy już martwy.
Zmienił pozycję po raz kolejny. Wciąż nie znalazł
rozwiązania, mimo że po głowie krążyły mu gorsze i lepsze pomysły. Szczególnie
jeden nie dawał mu spokoju, ale Kacper nie chciał o nim myśleć, bo TO niosłoby
za sobą zbyt wiele niedogodności. Starał się wymyślić coś innego, ale…
…jakoś nic sensownego nie przychodziło mu do głowy.
– Zbieraj się, spadamy stąd.
Paul obejrzał się ze zdumieniem. Siedział właśnie na
grupowych zajęciach u psychologa, gdzie pacjenci opowiadali o swoich wypadkach
i tym, jak zmieniło się przez to ich życie. Wielu miało depresję, bo stracili
różne kończy, któryś ze zmysłów, rodzinę lub jeździli na wózku. Paul wydawał
się być szczęściarzem pośród tej zbieraniny.
W drzwiach świetlicy, w której mieli te zajęcia, stał
Kacper. Ubrany w garnitur, z niedbale rozluźnionym krawatem pod szyją i
wypastowanymi na błysk włoskimi butami. Mężczyzna, który akurat opowiadał o
swoim nieszczęściu, zamilkł spłoszony. W tym pomieszczeniu najważniejszą zasadą
było uważne słuchanie innych. Nie wolno im było przerywać, a ktoś właśnie to
bezceremonialnie zrobił.
Cholera, pomyślał Paul. Jasne, kto inny jak nie Kacper mógł
tak nonszalancko wpaść sobie na sesję frajerów u psychologa i, nie chcąc czekać
aż skończą, po prostu im przerwać i zawołać jednego z nich?
– No, dalej. Nie mam całego dnia, za godzinę mam zebranie rady
nadzorczej, a ja jeszcze nie wiem, co powiedzieć, żeby nie przycięli mi budżetu
na przyszły rok.
Paul zamrugał, ale obraz się nie zmienił. Kacper gapił się
wprost na niego, wyraźnie oczekując, żeby się ruszył i do niego podszedł. Wzrok
wszystkich skupił się na Paulu. Czekali, aż zdecyduje. Psycholog również wyglądał
na zaskoczonego tym nagłym wtargnięciem, pewnie nikt nie miał wcześniej na tyle
tupetu, żeby to zrobić.
– Idę – mruknął w odpowiedzi i zaczerwieniony na twarzy z
zażenowania, opuścił pomieszczenie. – Co ty sobie wyobrażasz? – syknął do
Kacpra.
– Och, proszę cię, nic nie stracisz. Kilka urwanych kończyn
i parę wózków inwalidzkich. Jeśli chcesz to ci znajdę jakiś film, gdzie
nasłuchasz się tego samego co tutaj. A teraz idziemy.
Kacper złapał go za nadgarstek i pociągnął za sobą.
– Co ty tutaj właściwie robisz? – spytał mężczyzna, ledwo
nadążając za jego przyspieszonym krokiem. Nie spodziewał się, że Kacper zechce
tu jeszcze przyjść.
– Zabieram cię z tego cuchnącego szczochami miejsca.
– Zabierasz? – zdumiał się Paul. – Dokąd?
Kacper zerknął na niego, mrużąc oczy. Wepchnął go do pokoju
i uśmiechnął się na widok nierozpakowanych walizek.
– Na razie do samochodu.
– A potem?
Ich wzrok spotkał się na krótką chwilę, zanim Kacper
odwrócił wzrok. Z jego twarzy nie można było nic wyczytać.
– Potem do domu.
***
Tym razem trochę szybciej, bo:
a) następny rozdział niestety dopiero około 15 lutego
b) mam dobry humor, bo zaliczyłam ten przeklęty przedmiot, który tak mnie ostatnio dobił
c) Polacy zdobyli brąz w ręczną.
To trzy powody warte tego, żeby dodać rozdział wcześniej, hm? No i wiem, że czekaliście na konfrontację Paula i Kacpra, mam nadzieję, że Wam się podobało. Chyba nie trudno się po tym odcinku domyślić, że Kacpra czeka cięęężka przeprawa z Paulem :) Trzymajcie za niego kciuki.
Czekam z niecierpliwością na Wasze opinie.
Pozdrawiam!
<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńdziękuję, kocham Cię :3 dobranoc.
No nieeee, dopiero 15? Nie wytrzymam tyle... :/ no dobra, raczej jakoś będę musiała, rozumiem, że masz też swoje prywatne życie. Mimo to i tak będę tu włazić codziennie i czekać na cud. :D
OdpowiedzUsuńCo do odcinka to był świetny, chociaż po tej akcji z Tomkiem to straciłam do Kacpra resztę szacunku i sympatii, nic nie usprawiedliwia tego, że zachował się jak największy ch*j na świecie. Nie wyobrażam sobie, żeby tak potraktować własnego syna i to po jego wyjściu ze szpitala. Normalnie to jakiś sadysta.
I smutno się robi jak się ten dupek o byłego kochanka się bardziej troszczy niż o własnego syna. Lubie Paula, ale to Tomek powinien być dla Kacpra na pierwszym miejscu.
Strasznie mnie zaszokowałaś tym odcinkiem. Czekam niecierpliwie na next!
Ten ocinek jest świetny. Myślę, że ta opinia oddaje na tyle istotę rzeczy, że nie trzeba nic dodawać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ogromnie
Chwilowo Anonimowa
Genialny odcinek :) !!
OdpowiedzUsuńOch jak jak uwielbiam tego drania Kacpra ! Mam nadzieje, że w następnym rozdziale będzie go znacznie więcej :)
Oczywiście strasznie mnie ciekawi czy uda się Adamowi, wreszcie przekonać Uparciucha, do tego, że bycie sobą nie jest złe .... :)
Dużo weny i powodzenia na zaliczeniach <3
Pozdrawiam
Super! No nareszcie :3
OdpowiedzUsuńPaul jest ostrożny i to mi się podoba. Zmienił się i teraz Kasper musi się starać., może w końcu zrozumie że kocha Paula?
Czekam na rozwój wydarzeń!
A co do Zacka i Tomka to jestem ciekawa ich związku i tego jak on się rozwinie !
Pozdrawiam
Kacper to głupi fiut, jak mógł tak potraktować Tomka, czy on w ogóle nie ma uczuć? Ja bym raczej czegoś takiego nie wybaczyła na miejscu Tomka.
OdpowiedzUsuńPaul zmienił się i to bardzo, w końcu to nie on będzie walczyć o Kacpra tylko on o niego, może to dobrze, a Kacper w końcu coś zrozumie.
Dobrze, że Tomek może liczyć na Zacka :)
Brakowało mi Adama i Bastiana
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Kacper jest niereformowalny, ale lubię go. Dodaje temu opowiadaniu dramatu. Jestem pewna, że zmieni swoje zachowanie, dlatego czekam na tę przemianę. Szkoda, że w rozdziale nie było Adama i Bastiana. Niestety, jak to często bywa, najmniej lubię główną parę, mimo iż Tomek przypadł mi do gustu, to na początku opowiadania myślałam, że będzie z Bastianem. Jednak wtedy nie byłoby w opowiadaniu Adama, przynajmniej tak często, a Jego również darzę sympatią. Po prostu Zack mi trochę tu nie pasuje, nie polubiłam go na początku i teraz ciężko jest mi go zaakceptować. Podsumowując, opowiadanie jest świetne. Masz takie 3 moje ulubione opowiadania i to jest jednym z nich. "Granice", "Poskromić złośnika" i "Światło w ciemności" są najlepsze. Trzymaj tak dalej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Yuuka
Kacper jest... *niezrozumiały bełkot* No! Debil! Półgłówek! Jak można tak traktować ludzi?!
OdpowiedzUsuńAle wiesz co? On nadaje jakiegoś uroku temu opowiadaniu :3
Mam nadzieję, że pomiędzy Tomkiem i Zack'iem będą jakieś kłótnie. Po prostu nie lubię happy-endów.
Gratuluję zaliczenia!
a ja se tak myślę że trochę jest już zreformowany, taki delikatny odcień zmiany będę czekać do 15:-) co z tego wyniknie.
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji na: http://timefliesfaster.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html
o mamuniu, genialny odcinek, nie mam słów. kacper to ostatnia świnia, ale widać, że jednak mu na swoim byłym kochanku wciąż w pewien sposób zależy... kto wie, może jednak coś z tego będzie?
OdpowiedzUsuńogólnie nie komentuje u ciebie odcinków, ale teraz po prostu musiałam xd
pozdrawiam,
J.
Tak sie zastanawiam kiedy wreszcie Tyler odpowie na propozycje tego producenta co go słyszał gdy śpiewał po pijaku ?????
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Awards!!! Gratuluje!!!
OdpowiedzUsuńSzczegóły znajdziesz tutaj: http://hp-dziedzictwo-bogow.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html
Wybacz że nie skomentowałam wszystkich części ale w pewnym momencie nie byłam w stanie oderwać wzroku od tekstu... W każdej wolnej chwili zaglądam do chłopaków xD
OdpowiedzUsuńHistoria jest NIESAMOWITA!!! Z opowiadania na opowiadanie twoja wyobraźnia bardziej mnie zachwyca... Świetnie kreujesz bohaterów... Są tacy "prawdziwi"...
Swoją drogą Adam jest nieźle szurnięty... Gwałt wgl go nie ruszył... On nie jest normalny nie?! Rozumiem że chciał poderwać Bastiana, no ale bez przesady... Koło takich rzeczy nie przechodzi się obojętnie, szczególnie.jeżeli jest się głównym zainteresowanym...
Bastian to cholerny tchórz! Ale w pewien sposób go rozumiem... Nie będę się nad tym rozpisywała bo nikt nie jest w stanie zrozumieć mojej chorej psychiki xD
Zack... Były momenty ze chciałam.go zabić ale.ogólnie to go lubię... Wydaje się być taki ciepły... Mam nadzieje.ze taki zostanie do samego końca;)
Tomek... Jest tak cholernie uroczy ze aż momentami robi mi się nie dobrze... Ale potrafi pokazać pazurki... Niby z niego taka "cnotka niewydymka " ale niemal na wszystko się zgadza... Lubię go!
Kacper jest wredny chujem ale i tak go lubię... A właściwie zaczynam go lubić... Powoli zaczyna być człowiekiem xD mam nadzieję że mój ulubieniec tak mu dokopie, że będzie się po tym bardzo długo zbierał... Może to go czegoś nauczy...
Chyba nigdy nie napisałam.tak długiego i co ważniejsze bzdurnego komentarza o.O wybacz...
A, miałam jeszcze coś dodać...
Twój styl nadal jest dobry ale popełniasz coraz więcej błahych błędów... Pomijam części wyrazów, robisz znacznie więcej literówek niż w poprzednich opowiadaniach...zdarzają ci się też piwtorzenia i błędne formy... A uwierz mi, jeżeli ja o tym piszę to musiało, mnie to razić w oczy... Nie jestem orłem w gramatyce i stawianiu przecieków ale nawet ja widzę niektóre błędy... Mam nadzieje ze mnie nie zabije za to że się do tego przyczepił xD
Pozdrawiam cieplutko i życzę weny ;)
Pomijasz* cholerny słownik :/
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZabijesz* i przyczepiłam*
OdpowiedzUsuńNie znoszę pisać komentarzy na telefonie :/
Zdaję sobie z tego sprawę. To niestety skutek uboczny czytania opowiadań takich amatorów jak ja:) oraz tego, że nie mam na to już tyle czasu co kiedyś. Przeważnie też nie sprawdzam rozdziałów, które wrzucam na bloga, bo szkoda mi na to czasu. Jeśli chodzi o odmianę to jest to niestety moja pięta Achillesowa... Niestety nikt z Was nie chce się podjąć wytykania mi błędów tego typu jak i interpunkcyjnych, więc te przecinki gdzieś tam wędrują w tekście w nieodpowiednie miejsca. Trzeba niestety jakoś to przeżyć podczas czytania.
UsuńCieszę się, że mimo wszystko co jakiś czas wracasz na mojego bloga, bo muszę przyznać, że znikasz i pojawiasz się jak nikt inny z czytelników :)
Pozdrawiam!
obsesja
Wow... To było straszne.
OdpowiedzUsuńWidzisz do czego doprowadziłeś Kacper? Jesteś z siebie dumny?
Do tego jak on mógł zrobić coś takiego Tomkowi wiedząc co przeszedł?!
On ma jakieś problemy psychiczne?!
Paul nie daj mu się! Potraktuj go tak jak on ciebie!
Dobrze, że Tomek ma Zacka...