poniedziałek, 2 lutego 2015

27.Światło w ciemności



– Halo? Tomek?
Serce zabiło mu mocno. To był ten głos! To był Paul Felton, mężczyzna, z którym sypiał przez ostatnie cztery lata! Naprawdę udało mu się go znaleźć!
– Nie, nie Tomek – powiedział Kacper spokojnie. Cała złość gdzieś wyparowała, teraz czuł… Właściwie nie wiedział, co. – Tutaj Kacper. Wydaje mi się, że mamy kilka spraw do omówienia.
Kacper czekał na odpowiedź dłuższą chwilę. Nie wiedział, czy Paul jest przestraszony, że się dowiedział i nie wie, co powiedzieć, czy po prostu zaskoczony, a może zwyczajnie nie chce gadać i chce mu to przekazać w jakiś w miarę miły sposób. Ciężko było wyczuć, zważywszy na okoliczności, jakie zaistniały przed zniknięciem Paula.
– Nie, nie sądzę – powiedział Paul wypranym z emocji głosem, po czym po prostu się rozłączył.

Kacper spojrzał ze zdumieniem na telefon, nie mogąc w to uwierzyć. Nawet podczas największych spin, do jakich między nimi dochodziło, Paul tak po prostu nie uciął rozmowy ani nie postawił na swoim. Jakaś mała część Kacpra była dumna, że Paul choć raz pokazał, że ma jaja. Cała reszta była zaskoczona. I wkurwiona.
– Co za chuj! – warknął. Spojrzał na Tomka z morem w oczach. – Zamierzałeś mi w ogóle powiedzieć?
Na twarzy syna dostrzegł całą mieszankę różnych emocji. Było to oburzenie za jego grubiańskie zachowania, lekki strach, zaskoczenie, ból… Wszystkiego po trochę.
– Powiedzieć co? – burknął. Widocznie nie był zadowolony, że Kacper się dowiedział.
– Że masz kontakt z Paulem. To chyba oczywiste, co?! – warknął. Miał ochotę gówniarza udusić.
– Nie zamierzałem – odparł Tomek. – Paul nie chciał, żebyś wiedział.
– Świetnie! Paul nie chciał, żebyś mi powiedział. A jak będzie chciał, żebyś poszedł się powiesić, to zrobisz to?
Tomek odwrócił wzrok.
– Skoro nie chciał, to widocznie miał powód. Gdyby mu zależało, żeby się z tobą skontaktować, zrobiłby to.
– Oh, na pewno by zrobił – rzucił kąśliwie Kacper. – Od kiedy wiesz?
– Około trzech tygodni…
– Gdzie on jest? Jak się z nim skontaktowałeś? Wasza mała słodka tajemnica się wydała, więc masz okazję mi wszystko powiedzieć, póki jeszcze jestem w nastroju, żeby tego słuchać. Potem cię po prostu zabiję!
Tomek się bał. Kacper wcześniej nie wyglądał na osobę, która mogłaby posunąć się do rękoczynów, ale teraz jak najbardziej. Był wściekły i Tomek nie miał złudzeń, że jeśli mu teraz podpadnie, to Kacper po prostu rozniesie go na strzępy. Nie mógł jednak tak po prostu mu wszystkiego powiedzieć. Paul nie chciał, żeby Kacper wiedział. Tomek podejrzewał, że jego ojciec będzie chciał zobaczyć swojego „eks”. Co wtedy? Paul był tak strasznie oszpecony! Prawdopodobnie z tego powodu nie chciał się z Kacprem kontaktować. Chciał wreszcie zamknął ten rozdział swojego życia. Paul od początku był mu bliski, troszczył się o niego, jakby był jego ojcem. Nie zdradzi jego sekretów bez walki.
– Nic ci nie powiem.
– Powtórz, proszę, bo nie jestem pewny, czy dobrze usłyszałem – powiedział Kacper starannie modulowanym głosem. Tomek nie miał złudzeń, że był o krok od wybuchu.
– Paul nie chciał, żebyś wiedział i miał swoje powody – rzekł Tomek najspokojniej, jak umiał. – Zraniłeś go. Dlaczego nie pozwolisz mu zamknąć tego rozdziału w życiu?
– Mówiąc tego rozdziału, oczywiście, masz na myśli mnie, prawda? To nie jest twój zakichany interes. To sprawa między mną a nim i żaden gówniarz nie potrafiący sobie poradzić z własnymi problemami, nie będzie mi mówił, co mam robić. W tej chwili masz mi powiedzieć, gdzie on jest. Jeśli ty nie chcesz wyśpiewać całej reszty, on to zrobi.
Tomek pokiwał przecząco głową.
– Nie. Obiecałem, że nie powiem.
Kacper zmrużył oczy.
– Jesteś pewny tej odpowiedzi? – Tomek nie zawahał się nawet na chwilę. Uparty gówniarz, pomyślał mężczyzna ze złością. Nie zamierzał się z nim bawić w żadne podchody. Chciał wiedzieć, gdzie jest Paul i wyciśnie to z niego, choćby miał go torturować.
Zastanowił się chwilę. Tomek był przewrażliwiony na punkcie gnębienia, bo grupa chłopców znęcała się nad nim w szatni. Kacper nie wiedział dokładnie, co mu zrobili, bo Tomek się nie przyznał, ale widocznie musiał mu zaserwować coś podobnego. Dzieciak poczuł się bardzo bezpiecznie w Stanach. Wychodził na randki i najwidoczniej nie miał oporów przed publicznym okazywaniem uczuć, za coś w końcu wyłapał w parku. W takim razie…
… powinien uderzyć właśnie tu.
– Wiesz, co w Stanach robi się z tymi, którzy noszą głowę wyżej niż powinni? Jeśli nie, to się zaraz przekonasz.
Bez ceregieli chwycił go za włosy i pociągnął. Tomek krzyknął z bólu i mimowolnie pozwolił się prowadzić, bo wyrywanie się było niezwykle bolesne. Kacper miał mocny uścisk i był zdeterminowany, poza tym Tomka wciąż bolała głowa. Jego ojciec jednak nie wyglądał na kogoś, kogo to obchodzi. Zaciągnął go do łazienki.
Tomkowi zaczęło świtać, co jego ojciec chce mu zrobić, ale od razu odrzucił tę opcję. To przecież niemożliwe, że…
Otworzył szeroko oczy, bo Kacper naprawdę prowadził go do sedesu. Tomek zaczął się szarpać, nawet jeśli bolało go o wiele mocniej, ale Kacper mocno trzymał. Tuż przed samym kiblem potknął się i wywrócił. Kacper puścił jego włosy, a Tomek zawył z bólu, kiedy tak nagle upadł. Złapał się za głowę, czując łzy pod powiekami.
Kacper otworzył zaciśniętą pięść. Trzymał w dłoni sporo włosów, które wyrwał nastolatkowi. Zacisnął zęby. W pierwszej chwili chciał go chwycić ponownie i wsadzić mu ten przeklęty łeb w kibel, ale zdał sobie sprawę, że to może być przesada, zwłaszcza że Tomek dopiero co opuścił szpital i powinien go zawieźć na kontrolę.
Przeszkodziło mu w tym coś jeszcze. Cichy szloch.
– Jesteś pojebany! – jęknął nastolatek, trzymając się za głowę.
– Albo powiesz, albo wsadzę ci łeb w kibel i potem wyciągnę od ciebie te informacje, a gdy już załatwię sprawę z Paulem, odwiozę cię na lotnisko z biletem w jedną stronę do Polski. I nigdy więcej o tobie nie usłyszę. – Ich wzrok spotkał się na chwilę. Tomkowi ciekły po policzkach łzy bólu. Nie wiedział, co ma zrobić. – I będę miał w dupie, czy następnym razem zajebią cię na ulicy, czy może jednak zrobisz tę przysługę światu i sam się pozbawisz życia. Będę miał w dupie, czy twoja matka zabije się z tęsknoty za swoim cholernym bachorem. Jesteś tutaj tylko dlatego, że kiedyś ja i Ola byliśmy bliskimi przyjaciółmi. Spłacam swój dług, jaki zaciągnąłem u niej jeszcze w czasach studenckich. Ale nie zamierzam się z tobą bawić w podchody. Albo robimy po mojemu, albo wracaj do domu i becz matce w spódnicę. Ja cię tutaj nie chcę i nie potrzebuję.
Zapadła cisza. Kacper czekał na odpowiedź. Tomek zamknął oczy. Nie miał wyjścia. Przecież nie mógł wrócić teraz do Polski, a wiedział, że Kacper naprawdę byłby zdolny do wyrzucenia go. Jeśli do tej pory miał jeszcze jakieś złudzenia, że Kacper cokolwiek do niego czuje, bo jest jego ojcem, to teraz pozbył się ich wszystkich. Nigdy nie miał ojca i nigdy go nie będzie miał. Koniec kropka, witamy na planecie zwanej Ziemia. Koniec bujania w obłokach.
– Mieszka u brata za Seattle – powiedział cicho.
Za Seattle? To było dziwne i kompletnie do Paula niepodobne. Coś zaświtało Kacprowi. W końcu nie tak dawno jechał za Tomkiem i jego kolegą za miasto, gdzie Tomek spotkał się z jakimś mężczyzną. Czyżby to był…?
– Idź do samochodu, wybieramy się na małą przejażdżkę. I nie patrz tak na mnie. No, już!
Tomek wstał i spojrzał na niego dziwnie zaszklonymi oczami.
– Mój telefon.
– Żebyś zadzwonił i mu powiedział, że zamierzamy mu złożyć wizytę? Nie ma takiej opcji.
Kacper poszedł po klucze i po kilku minutach już mknęli drogą w kierunku wioski, w której mieszkał Paul. Tomek wciąż nie dostał z powrotem swojego telefonu, więc nie miał nawet okazji zadzwonić do Zack i spytać, czy mógłby u niego nocować. Nie wyobrażał sobie, żeby miał spędzić tę noc pod jednym dachem z Kacprem. Chciał być w miejscu, w którym mógłby się poczuć bezpieczny.
Tomek nie pytał, skąd Kacper wie, w którą stronę jechać, chociaż jechał dobrze. Był zdumiony, ale nie zamierzał się do Kacpra odzywać po tym, co mu zrobił. Chciał mu wsadzić głowę do ubikacji! Może nie byłoby to tak upokarzające, jak picie moczu, ale również plasowało się całkiem wysoko na jego liścieni najbardziej upokarzających rzeczy.
Po około połowie godziny byli już przed odpowiednim domem.
– Siedź tutaj, zaraz wrócę – powiedział Kacper, odpinając pas i zabierając kluczyki.
Tomek pociągnął nosem.
– Mój telefon.
– Po cholerę ci telefon?
– Chcę zadzwonić do Zacka.
– Kim dla ciebie jest Zack?
– Mój alfons. Oddaj mi, proszę, telefon.
Kacper wiedział, że swoim gwałtownym zachowaniem przestraszył Tomka. Do tej pory żyli obok siebie i starali się nie wchodzić sobie w drogę. Teraz na pewno się to zmieni. Tomek nie będzie chciał mieć z nim nic wspólnego. Mógł się założyć, że będzie go teraz unikał.
Nie miał głowy, żeby się tym martwić. Czekała na niego o wiele ważniejsza sprawa do załatwienia. Oddał synowi telefon i wysiadł z samochodu. Sprężystym krokiem podszedł pod odpowiednie drzwi i zadzwonił dzwonkiem. Nie wiedział, co zamierza Paulowi powiedzieć, prócz tego, że opierdoli go od góry do dołu.
Drzwi otworzył mu całkiem przystojny mężczyzna, ale nie był to Paul.
– Dzień dobry. Czy zastałem Paula? – spytał Kacpra.
– Paula? Tak, chwileczkę.
Drzwi się zamknęły, przez chwilę słyszał jakieś głosy, a potem drzwi się uchyliły i pojawił się w nich…
– Paul?
Kacper był tak zdumiony tym, co zobaczył, że prócz tego krótkiego słowa nie był w stanie wydusić z siebie niczego innego. Patrzył na oszpeconą twarz, szukając w niej oznak jakiegoś podobieństwa do mężczyzny, który był jego partnerem seksualnych przez cztery długie lata, ale…
… to nie był Paul. Nie jego Paul. Oczy tego mężczyzny były zmęczone, smutne, pełne cierpienia. Gdzieś zniknęła ta energia, którą wcześniej wręcz tryskał. Teraz wyraźnie się garbił, wokół oczu i ust zrobiły mu się zmarszczki, zupełnie jakby często się krzywił. Lewą rękę trzymał dziwnie bezwładnie. I wyglądał na zszokowanego tym, że go widzi.
– K–Kacper… – wyjąkał, robiąc krok w tył. – Co ty tutaj robisz? Jak mnie znalazłeś?
Wzrok mężczyzny podążył od razu do zaparkowanego nieopodal samochodu, gdzie siedział Tomek.
– Dzielnie walczył, ale poległ – podsumował Kacper, widząc jego zraniony wzrok.
– To znaczy?
– Ach, wystarczyło mu zagrozić, że wykopię go z powrotem do Polski i wsadzę mu łeb w kibel, żeby zgodził się wyśpiewać, gdzie jesteś. A skoro już wreszcie mamy okazję porozmawiać po jakichś czterech pieprzonych miesiącach, podczas których nawet słowem się nie odezwałeś, to chciałbym się spytać, czy już zupełnie cię popierdoliło?! Możesz mi wyjaśnić, co to wszystko ma do cholery znaczyć?
Paul patrzył na Kacpra jak na wariata. Co to ma znaczyć? Widział jego twarz i jeszcze się pytał? Czego on właściwie oczekiwał? Po co tutaj przyszedł? Po co w ogóle chciał wiedzieć, gdzie jest? Jaki to miało sens? Przecież już go nie chciał! Dobitnie mu to uświadomił, w swój zwyczajny kacperowy sposób.
– Jeśli przyszedłeś tylko po to, żeby mnie wyzywać, daruj sobie, nie mam czasu – odparł Paul z całą mocą, na jaką było go stać w tej sytuacji.
– To go, do cholery znajdź! – warknął Kacper, przepychając sobie obok i wchodząc do środka. Paul westchnął i zatrzasnął za nim drzwi. – Nie dam się tak po prostu zbyć po tych kilku miesiącach milczenia.
– Jakby miało to dla ciebie znaczenie! – rzucił Paul sarkastycznie, postanawiając go po części zignorować i zabrał się za wkładanie kilku drobiazgów do jednej z walizek, która stała w przedpokoju. Nie widział jak Kacper zaciska dłonie w pięści ze złości.
– Wyobraź sobie, że ma! – Paul tylko wywrócił oczami, w ogóle mu nie wierząc. Być może miało, ale na pewno niewielkie i na pewno nie teraz, kiedy już zobaczył jego nowy „image”. – Wyjeżdżasz gdzieś? – spytał, próbując się uspokoić. Te walizki widocznie musiały należeć do Paula. Było ich za mało, żeby można było uznać to za wyjazd rodzinny.
– Tak, przeprowadzam się.
– Dobrze wiedzieć. Naprawdę tak ciężko było zadzwonić i powiedzieć : „Kacper, pojebany sukinsynu, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego? Żyję i mam się dobrze, daj mi spokój, frajerze?” Telefon to tu chyba miałeś, co?
– Wyraźnie mi powiedziałeś, że to koniec. Czego ty jeszcze od mnie chciałeś?
– Nie twierdziłem, że to koniec. Powiedziałem tylko, że ja i Lilith jesteśmy zaręczeni, a to różnica.
Paul spojrzał na niego jak na wariata. No, tak, tylko dla Kacpra to mogły być dwie zupełnie różne sprawy. Pokręcił głową i spróbował zapiąć zamek od walizki, ale jedną ręką nie było to takie proste. Kacper sapnął, nachylił się i zrobił to za niego.
– Co się stało z twoją ręką?
Paul ponownie pokręcił głową. Chciał, żeby Kacper sobie poszedł. Zobaczył jak wygląda, czy naprawdę nie mógł dać mu spokoju? Musiał go wpędzać w jeszcze głębszą depresję? Paul i bez niego czuł się strasznie w swoim ciele. Pościągał wszystkie lustra, w których mógłby zobaczyć jak okropnie teraz wygląda, bo za każdym razem, kiedy na to patrzył, chciało mu się płakać. Jemu samemu robiło się niedobrze, kiedy to wszystko widział, więc jak mieli reagować inni ludzie? Dzieci? Wcześniej uczył w szkole podstawowej, teraz nie było takiej opcji.
Mężczyzna doszedł do wniosku, że Kacper się nie odczepi, póki nie zaspokoi swojej ciekawości, więc postanowił mu co nieco powiedzieć i zamknąć ten rozdział swojego życia raz na zawsze.

Tomek bez zastanowienia wybrał numer Zacka i z niecierpliwością czekał, aż jego chłopak odbierze. Jego serce wciąż biło odrobinę mocniej, kiedy myślał o tym, że on i Zack są prawdziwą parą.
– Cześć, Tomek.
– Cześć, Zack… Em, słuchaj, mógłbym dzisiaj u ciebie nocować?
– Jasne. Coś się stało? Masz dziwny głos.
– Kacper to chory palant. Nie chcę spać z nim dzisiaj pod jednym dachem.
– Coś ci zrobił?
W głosie Zacka dało się wyczuć silne emocje, jakby nie mógł znieść, że ktoś mógł Tomka źle potraktować. Tomek uśmiechnął się lekko, chociaż wciąż trochę chciało mu się płakać i bolała go głowa.
– Opowiem ci wszystko jak przyjadę, dobrze? To dość długa historia, a nie wiem, kiedy wróci.
– W porządku. Poczekam na ciebie z kolacją.
– Twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko?
– Nie, w ogóle ich nie ma. To u nas standard. To naprawdę święto, jeśli są razem w domu. Mama poczuwa się jeszcze do jedzenia posiłków ze mną i Tylerem, więc czasami urywa się z pracy na parę godzin i w ogóle, ale ojca to ostatni raz widziałem w zeszłym tygodniu.
– Rozumiem. W takim razie widzimy się wieczorem.
– Okej, czekam.

Paul spojrzał na Kacpra. Wydawał się już odzyskać spokój. Właściwie to był… obojętny. Kacper kompletnie tego nie rozumiał. Paul latał zanim przez tyle lat, to z jego inicjatywy pociągnęli tak długo jako kochankowie. To on zawsze zabiegał o jego uwagę. Dlaczego teraz tak nagle przestał? Był mocno oszpecony, Kacper ledwo powstrzymał skrzywienie, kiedy to zobaczył. W jego opinii Paul tym bardziej powinien chcieć z nim być, żeby udowodnić sobie i światu, że mimo tych blizn może złapać takiego przystojniaka jak on.
– Miałem wypadek, oberwałem kwasem i utraciłem częściowo władzę w lewej ręce. Byłem miesiąc w śpiączce, a potem przygarnął mnie brat. Teraz się przeprowadzam do ośrodka dla niepełnosprawnych, gdzie zajmą się mną fachowcy. Nie sądzę, żebyśmy musieli dłużej utrzymywać ze sobą kontakt. Zaspokoiłeś swoją ciekawość, więc możesz już iść.
– Myślisz, że przywiodła mnie tutaj tylko ciekawość?
– A co innego?
Kacper nie wiedział, co odpowiedzieć. Od kiedy Paul jest tym „odartym ze złudzeń”? Tyle lat próbował mu uzmysłowić, że nigdy nie będą w prawdziwym związki i było to jak rzucaniem grochem o ścianę, a teraz nagle tak po prostu to zaakceptował? Coś zimnego ścisnęło go za serce. Już dawno nie czuł się tak niekomfortowo, a przecież nie miał ku temu powodów. Czy to dlatego, że z tak pozytywnego człowieka w przeciągu kilku miesięcy został tylko wrak? Co tak naprawdę do tego stopnia złamało Paula, że tak się zachowywał?
– Twój brat się zgadza z tym, żebyś tam mieszkał?
– Mój brat ma żonę i malutkie dziecko. Nie potrzebuje na głowie dodatkowo niepełnosprawnego brata. Proszę, idź już. Zostaw mnie w spokoju. Nie jestem ci do niczego potrzebny, po prostu o mnie zapomnij.
– Nie chcesz wracać do tego, co było, w porządku, ale nie pozwolę ci znowu zniknąć. Chcę wiedzieć, gdzie jesteś i w razie potrzeby móc się z tobą skontaktować.
– Po co?
– Dla własnego widzimisię, oczywiście. Wiesz, że nie odpuszczę.
Paul uśmiechnął się tylko smutno. Jasne, że wiedział. Wyciągnął z szafki kartkę i długopis i napisał mu adres. Kacper przecież i tak nie przyjedzie. Może miał jakieś wyrzuty sumienia, choć Paul w to nie wierzył, więc przyjechał, żeby trochę uspokoić sumienie. Kartka z adresem świetnie będzie się do tego nadawała. To, że rzuci ją w kąt i o niej zapomni, już nie będzie miało znaczenia.
Blondyn spojrzał podejrzliwie na świstek papieru, który Paul wyciągnął w jego stronę.
– Nie próbujesz mnie nabrać?
– Po co? Przecież i tak nie przyjedziesz. A teraz naprawdę już idź, spieszę się.
– Odwiozę cię –  mruknął Kacper. Nie wierzył Paulowi ani trochę, że podał mu właściwy adres. To byłoby zbyt proste. – Na którą masz tam być?
Paul wzruszył ramionami. Co za różnica, skoro i tak podał mu właściwy adres?
– Już powinienem wyjeżdżać.
Kacper skinął głową i poszedł po walizki. Bez problemy wziął dwie z nich i zaniósł do samochodu. Paul w tym czasie poszedł pożegnać się z bratem i jego rodziną oraz poinformować ich, że ktoś inny go odwiezie. Jego brat wydawał się rozdarty – z jednej strony czuł ulgę, że Paul pójdzie swoją drogą, a drugiej nie był zachwycony tym, że będzie mieszkał w jakimś ośrodku, zupełnie jakby coś było z nim nie tak. To nie ważne, że miał to być jego tymczasowy dom, dopóki nie odzyska władzy w ręce albo po prostu nie nauczy się radzić sobie jedną. Wciąż nie czuł się z tym całkiem w porządku.
Po pięciu minutach jechali już z powrotem do Seattle. Kacper kazał Tomkowi przesiąść się do tyłu, z czego Paul nie był zadowolony, ale jednak zajął miejsce z przodu. Zauważył, że Tomek jest blady i nie wygląda za dobrze, a kiedy o to spytał, odpowiedź trochę go przeraziła.
– Groziłeś dzieciakowi po czymś takim? – spytał z niedowierzaniem. Kacper był po prostu nieobliczalny. – Oszalałeś?
– No przecież nic mu nie jest – rzucił Kacper na swoją obronę.
– Przepraszam, że mu powiedziałem – mruknął Tomek do Paula. Źle się z tym czuł.
– Nic się nie stało, nie martw się.
Reszta drogi minęła im w milczeniu. Dopiero w centrum Seattle, Tomek rozejrzał się i rzucił.
– Wysadź mnie tutaj.
Kacper spojrzał na niego w lusterku wstecznym.
– A niby po co?
– Idę do Zacka, umówiliśmy się.
– To twój chłopak czy co? Ciągle tylko Zack i Zack.
– Tak, mój chłopak.
Kacper starał się zachować kamienną twarz, ale trochę go to ruszyło. Boże, mimowolnie przed oczami stanął mu obraz Tomka posuwanego przez tego krzykacza, który przy nim siedział w dniu wypadku i cały aż się najeżył na tę myśl. Nie, żeby dzieciakowi seksu żałował, ale czy to musiał być akurat ten chłopak… Wciąż miał nadzieję, że to jednak nie jest on, chociaż dobrze wiedział, że to dokładnie jedna i ta sama osoba.
Tomek przez chwilę pomyślał, że Kacper zrobi mu na złość i specjalnie go nie wysadzi, na szczęście po chwili mężczyzna zatrzymał samochód i Tomek mógł spokojnie wysiąść.
– Jesteśmy w kontakcie, jakby co? – spytał Paula. Mężczyzna uśmiechnął się do niego lekko i skinął głowa. Tomek zatrzasnął drzwi i poszedł w swoją stronę.
Z tego miejsca było blisko do domu Zacka, więc nawet nie wsiadał w żaden tramwaj. Na dworze wciąż jeszcze było jasno, ale ten stan rzeczy miał już długo nie potrwać.
Był zmęczony tym wszystkim i chciał się po prostu Zackowi wyżalić, a potem pójść spać.
W domu był tylko Zack. Był trochę zaskoczony, że Tomek przyszedł tak wcześnie, ale nie miał z tym żadnych problemów.
– Hej, nie przeszkadzam? – zapytał Tomek na wstępie, całując go lekko w usta.
– Nie, kończyłem właśnie odrabiać lekcje. Wejdź, nie wyglądasz najlepiej.
– Kacper każdego może wykończyć.
– Zabrał cię na badania?
– Jaasne. Dzisiaj tak mu podpadłem, że pewnie sam z chęcią wysłałby mnie do szpitala na dłuższy czas.
Brunet spojrzał na niego pytająco, ciągnąc go do swojego pokoju. Tomek westchnął, położył się na wznak na łóżku i opowiedział mu całą historię. Zack był wzburzony tym, co usłyszał i miał ochotę przyłożyć temu facetowi. No co za kretyn! Tomek był jego gościem!
– Jeśli chcesz, możemy pójść razem na te badania – zaoferował Zack.
– Em, chętnie, ale chyba już nie dzisiaj. To naprawdę był dzień pełen wrażeń.
– Jeśli chcesz się teraz trochę zdrzemnąć, to nie ma sprawy, dokończę sobie w tym czasie lekcje i zrobię nam jakąś kolację.
Tomek zawahał się. Głupio mu było pytać, czy może trochę się przespać, ale skoro Zack sam zaproponował…
– Jeśli nie miałbyś nic przeciwko…
– Nie ma sprawy. Śpij ile potrzebujesz. – Zack nachylił się i pocałował go delikatnie w usta. Tomek odwzajemnił pieszczotę z zadowolonym pomrukiem. Przez chwilę się całowali, bawiąc wzajemnie językami, aż wreszcie Zack odsunął się lekko. – Jak się obudzisz, kolacja będzie gotowa.
– Jesteś kochany.
– Tylko nie mów nikomu, bo stracę twarz – zażartował brunet. Tomek uśmiechnął się lekko. Zawinął się w kołdrę, zamknął oczy i odetchnął. To było to, czego w tej chwili potrzebował.
Zasnął w mgnieniu oka.

Kacper czuł się rozdarty do tego stopnia, że nie mógł spać. Pierwszy raz coś męczyło go do tego stopnia, że spędzało mu sen z powiek. Nawet jakoś umknął mu fakt, że Tomek nie wrócił na noc.
Obrócił się na drugi bok, próbując ułożyć się wygodniej. Ilekroć zamknął oczy, widział tą klitkę, w jaką wciśnięto Paula i nazwano to „pokojem”. Warunki w tamtym ośrodku były straszne, jak Paul mógł w ogóle chcieć tam mieszkać? Pomijając już burdel i całą resztę, personel nie wyglądał zbyt przyjaźnie. Ta stara piurwa, która ich powitała, wręcz wydawała się rozsiewać negatywną energię. Kacper wolałby spać pod mostem niż w tym cholernym ośrodku.
Nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Paul się zmienił, mimo że minęło zaledwie kilka miesięcy od ich ostatniego spotkania. Nic na to nie mógł poradzić. Ta zmiana kompletnie Kacprowi nie przypadła do gustu. Chciał mu jakoś pomóc, w końcu nie zamierzał udawać, że nic między nimi nie było. Miał na koncie tyle siana, że wnuki Tomka mogłyby z tego dostatnio żyć. Swoją drogą się gówniarz zdziwi, gdy Kacper kopnie w kalendarz i te wszystkie piękne zera przypadną właśnie Tomkowi. Chciałby zobaczyć jego minę… Szkoda, że będzie wtedy już martwy.
Zmienił pozycję po raz kolejny. Wciąż nie znalazł rozwiązania, mimo że po głowie krążyły mu gorsze i lepsze pomysły. Szczególnie jeden nie dawał mu spokoju, ale Kacper nie chciał o nim myśleć, bo TO niosłoby za sobą zbyt wiele niedogodności. Starał się wymyślić coś innego, ale…
…jakoś nic sensownego nie przychodziło mu do głowy.

– Zbieraj się, spadamy stąd.
Paul obejrzał się ze zdumieniem. Siedział właśnie na grupowych zajęciach u psychologa, gdzie pacjenci opowiadali o swoich wypadkach i tym, jak zmieniło się przez to ich życie. Wielu miało depresję, bo stracili różne kończy, któryś ze zmysłów, rodzinę lub jeździli na wózku. Paul wydawał się być szczęściarzem pośród tej zbieraniny.
W drzwiach świetlicy, w której mieli te zajęcia, stał Kacper. Ubrany w garnitur, z niedbale rozluźnionym krawatem pod szyją i wypastowanymi na błysk włoskimi butami. Mężczyzna, który akurat opowiadał o swoim nieszczęściu, zamilkł spłoszony. W tym pomieszczeniu najważniejszą zasadą było uważne słuchanie innych. Nie wolno im było przerywać, a ktoś właśnie to bezceremonialnie zrobił.
Cholera, pomyślał Paul. Jasne, kto inny jak nie Kacper mógł tak nonszalancko wpaść sobie na sesję frajerów u psychologa i, nie chcąc czekać aż skończą, po prostu im przerwać i zawołać jednego z nich?
– No, dalej. Nie mam całego dnia, za godzinę mam zebranie rady nadzorczej, a ja jeszcze nie wiem, co powiedzieć, żeby nie przycięli mi budżetu na przyszły rok.
Paul zamrugał, ale obraz się nie zmienił. Kacper gapił się wprost na niego, wyraźnie oczekując, żeby się ruszył i do niego podszedł. Wzrok wszystkich skupił się na Paulu. Czekali, aż zdecyduje. Psycholog również wyglądał na zaskoczonego tym nagłym wtargnięciem, pewnie nikt nie miał wcześniej na tyle tupetu, żeby to zrobić.
– Idę – mruknął w odpowiedzi i zaczerwieniony na twarzy z zażenowania, opuścił pomieszczenie. – Co ty sobie wyobrażasz? – syknął do Kacpra.
– Och, proszę cię, nic nie stracisz. Kilka urwanych kończyn i parę wózków inwalidzkich. Jeśli chcesz to ci znajdę jakiś film, gdzie nasłuchasz się tego samego co tutaj. A teraz idziemy.
Kacper złapał go za nadgarstek i pociągnął za sobą.
– Co ty tutaj właściwie robisz? – spytał mężczyzna, ledwo nadążając za jego przyspieszonym krokiem. Nie spodziewał się, że Kacper zechce tu jeszcze przyjść.
– Zabieram cię z tego cuchnącego szczochami miejsca.
– Zabierasz? – zdumiał się Paul. – Dokąd?
Kacper zerknął na niego, mrużąc oczy. Wepchnął go do pokoju i uśmiechnął się na widok nierozpakowanych walizek.
– Na razie do samochodu.
– A potem?
Ich wzrok spotkał się na krótką chwilę, zanim Kacper odwrócił wzrok. Z jego twarzy nie można było nic wyczytać.
– Potem do domu.

***
Tym razem trochę szybciej, bo:
a) następny rozdział niestety dopiero około 15 lutego
b) mam dobry humor, bo zaliczyłam ten przeklęty przedmiot, który tak mnie ostatnio dobił
c) Polacy zdobyli brąz w ręczną.
To trzy powody warte tego, żeby dodać rozdział wcześniej, hm? No i wiem, że czekaliście na konfrontację Paula i Kacpra, mam nadzieję, że Wam się podobało. Chyba nie trudno się po tym odcinku domyślić, że Kacpra czeka cięęężka przeprawa z Paulem :) Trzymajcie za niego kciuki.
Czekam z niecierpliwością na Wasze opinie.
Pozdrawiam!

19 komentarzy:

  1. <3 <3 <3
    dziękuję, kocham Cię :3 dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieeee, dopiero 15? Nie wytrzymam tyle... :/ no dobra, raczej jakoś będę musiała, rozumiem, że masz też swoje prywatne życie. Mimo to i tak będę tu włazić codziennie i czekać na cud. :D
    Co do odcinka to był świetny, chociaż po tej akcji z Tomkiem to straciłam do Kacpra resztę szacunku i sympatii, nic nie usprawiedliwia tego, że zachował się jak największy ch*j na świecie. Nie wyobrażam sobie, żeby tak potraktować własnego syna i to po jego wyjściu ze szpitala. Normalnie to jakiś sadysta.
    I smutno się robi jak się ten dupek o byłego kochanka się bardziej troszczy niż o własnego syna. Lubie Paula, ale to Tomek powinien być dla Kacpra na pierwszym miejscu.
    Strasznie mnie zaszokowałaś tym odcinkiem. Czekam niecierpliwie na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten ocinek jest świetny. Myślę, że ta opinia oddaje na tyle istotę rzeczy, że nie trzeba nic dodawać.
    Pozdrawiam ogromnie
    Chwilowo Anonimowa

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny odcinek :) !!
    Och jak jak uwielbiam tego drania Kacpra ! Mam nadzieje, że w następnym rozdziale będzie go znacznie więcej :)
    Oczywiście strasznie mnie ciekawi czy uda się Adamowi, wreszcie przekonać Uparciucha, do tego, że bycie sobą nie jest złe .... :)
    Dużo weny i powodzenia na zaliczeniach <3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! No nareszcie :3
    Paul jest ostrożny i to mi się podoba. Zmienił się i teraz Kasper musi się starać., może w końcu zrozumie że kocha Paula?
    Czekam na rozwój wydarzeń!

    A co do Zacka i Tomka to jestem ciekawa ich związku i tego jak on się rozwinie !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Kacper to głupi fiut, jak mógł tak potraktować Tomka, czy on w ogóle nie ma uczuć? Ja bym raczej czegoś takiego nie wybaczyła na miejscu Tomka.
    Paul zmienił się i to bardzo, w końcu to nie on będzie walczyć o Kacpra tylko on o niego, może to dobrze, a Kacper w końcu coś zrozumie.
    Dobrze, że Tomek może liczyć na Zacka :)
    Brakowało mi Adama i Bastiana
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kacper jest niereformowalny, ale lubię go. Dodaje temu opowiadaniu dramatu. Jestem pewna, że zmieni swoje zachowanie, dlatego czekam na tę przemianę. Szkoda, że w rozdziale nie było Adama i Bastiana. Niestety, jak to często bywa, najmniej lubię główną parę, mimo iż Tomek przypadł mi do gustu, to na początku opowiadania myślałam, że będzie z Bastianem. Jednak wtedy nie byłoby w opowiadaniu Adama, przynajmniej tak często, a Jego również darzę sympatią. Po prostu Zack mi trochę tu nie pasuje, nie polubiłam go na początku i teraz ciężko jest mi go zaakceptować. Podsumowując, opowiadanie jest świetne. Masz takie 3 moje ulubione opowiadania i to jest jednym z nich. "Granice", "Poskromić złośnika" i "Światło w ciemności" są najlepsze. Trzymaj tak dalej. :)
    Pozdrawiam,
    Yuuka

    OdpowiedzUsuń
  8. Kacper jest... *niezrozumiały bełkot* No! Debil! Półgłówek! Jak można tak traktować ludzi?!
    Ale wiesz co? On nadaje jakiegoś uroku temu opowiadaniu :3
    Mam nadzieję, że pomiędzy Tomkiem i Zack'iem będą jakieś kłótnie. Po prostu nie lubię happy-endów.
    Gratuluję zaliczenia!

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja se tak myślę że trochę jest już zreformowany, taki delikatny odcień zmiany będę czekać do 15:-) co z tego wyniknie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć!
    Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji na: http://timefliesfaster.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  11. o mamuniu, genialny odcinek, nie mam słów. kacper to ostatnia świnia, ale widać, że jednak mu na swoim byłym kochanku wciąż w pewien sposób zależy... kto wie, może jednak coś z tego będzie?
    ogólnie nie komentuje u ciebie odcinków, ale teraz po prostu musiałam xd

    pozdrawiam,
    J.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak sie zastanawiam kiedy wreszcie Tyler odpowie na propozycje tego producenta co go słyszał gdy śpiewał po pijaku ?????

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do Libster Awards!!! Gratuluje!!!
    Szczegóły znajdziesz tutaj: http://hp-dziedzictwo-bogow.blogspot.com/2015/02/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Wybacz że nie skomentowałam wszystkich części ale w pewnym momencie nie byłam w stanie oderwać wzroku od tekstu... W każdej wolnej chwili zaglądam do chłopaków xD
    Historia jest NIESAMOWITA!!! Z opowiadania na opowiadanie twoja wyobraźnia bardziej mnie zachwyca... Świetnie kreujesz bohaterów... Są tacy "prawdziwi"...
    Swoją drogą Adam jest nieźle szurnięty... Gwałt wgl go nie ruszył... On nie jest normalny nie?! Rozumiem że chciał poderwać Bastiana, no ale bez przesady... Koło takich rzeczy nie przechodzi się obojętnie, szczególnie.jeżeli jest się głównym zainteresowanym...
    Bastian to cholerny tchórz! Ale w pewien sposób go rozumiem... Nie będę się nad tym rozpisywała bo nikt nie jest w stanie zrozumieć mojej chorej psychiki xD
    Zack... Były momenty ze chciałam.go zabić ale.ogólnie to go lubię... Wydaje się być taki ciepły... Mam nadzieje.ze taki zostanie do samego końca;)
    Tomek... Jest tak cholernie uroczy ze aż momentami robi mi się nie dobrze... Ale potrafi pokazać pazurki... Niby z niego taka "cnotka niewydymka " ale niemal na wszystko się zgadza... Lubię go!
    Kacper jest wredny chujem ale i tak go lubię... A właściwie zaczynam go lubić... Powoli zaczyna być człowiekiem xD mam nadzieję że mój ulubieniec tak mu dokopie, że będzie się po tym bardzo długo zbierał... Może to go czegoś nauczy...
    Chyba nigdy nie napisałam.tak długiego i co ważniejsze bzdurnego komentarza o.O wybacz...
    A, miałam jeszcze coś dodać...
    Twój styl nadal jest dobry ale popełniasz coraz więcej błahych błędów... Pomijam części wyrazów, robisz znacznie więcej literówek niż w poprzednich opowiadaniach...zdarzają ci się też piwtorzenia i błędne formy... A uwierz mi, jeżeli ja o tym piszę to musiało, mnie to razić w oczy... Nie jestem orłem w gramatyce i stawianiu przecieków ale nawet ja widzę niektóre błędy... Mam nadzieje ze mnie nie zabije za to że się do tego przyczepił xD

    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zabijesz* i przyczepiłam*
    Nie znoszę pisać komentarzy na telefonie :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie z tego sprawę. To niestety skutek uboczny czytania opowiadań takich amatorów jak ja:) oraz tego, że nie mam na to już tyle czasu co kiedyś. Przeważnie też nie sprawdzam rozdziałów, które wrzucam na bloga, bo szkoda mi na to czasu. Jeśli chodzi o odmianę to jest to niestety moja pięta Achillesowa... Niestety nikt z Was nie chce się podjąć wytykania mi błędów tego typu jak i interpunkcyjnych, więc te przecinki gdzieś tam wędrują w tekście w nieodpowiednie miejsca. Trzeba niestety jakoś to przeżyć podczas czytania.
      Cieszę się, że mimo wszystko co jakiś czas wracasz na mojego bloga, bo muszę przyznać, że znikasz i pojawiasz się jak nikt inny z czytelników :)
      Pozdrawiam!
      obsesja

      Usuń
  16. Wow... To było straszne.
    Widzisz do czego doprowadziłeś Kacper? Jesteś z siebie dumny?
    Do tego jak on mógł zrobić coś takiego Tomkowi wiedząc co przeszedł?!
    On ma jakieś problemy psychiczne?!
    Paul nie daj mu się! Potraktuj go tak jak on ciebie!
    Dobrze, że Tomek ma Zacka...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)