Robin
– Ty skurwielu!
W ostatniej chwili
uskoczyłem w bok, kiedy wściekły Atkinson w dwóch susach dopadł Sebastiana i
uderzył go z pięści w twarz. Chemik zatoczył się na meble, ale zanim zdążył się
pozbierać, wściekły matematyk po raz kolejny doskoczył o niego i mocno go
uderzył.
– Ty jebany pedofilu!
Tak ucznia wykorzystywać! Jak w ogóle…! – urwał, posapując jak rozjuszony byk.
Nawet wydawało mi się, że z nosa ulatuje mu para. Jeszcze nigdy nie widziałem
takiej miny na tej spokojnej i przyjaznej twarzy. Byłem przerażony, ale jedyną
rzeczą, która akurat przychodziła mi na myśl, to że jak na tak niepozorną i
chudą osobę, Atkinson zaskakująco mocno potrafi kogoś uderzyć.
Sebastian w końcu
ocknął się z tego otępienia i odepchnął od siebie kolegę po fachu, po czym
odsunął się od niego.
- Uspokój się! –
powiedział ostro, doprowadzając się do porządku i zapinając spodnie. Phil wciąż
stał w drzwiach i obserwował wszystko z nieprzeniknioną miną. Odniosłem jednak
wrażenie, że był zadowolony z tego, co zobaczył, a lekki, kpiący uśmiech, który
wypłynął po chwili na jego usta, tylko mnie w tym upewnił.
Miałem ochotę zetrzeć
mu ten durny uśmiech z twarz. To, co się stało, wcale nie było zabawne.
- Do kurwy nędzy,
uspokój się! – krzyknął Sebastian, kiedy Atkinson z powrotem przymierzał się do
uderzenia go. – Porozmawiajmy, ok?
- Robin, dlaczego
nikomu nie powiedziałeś? – spytał nauczyciel z wyraźną pretensją w głosie. –
Pomógłbym ci!
Patrzyłem na niego
zupełnie przerażony, zawstydzony i wyraźnie skołowany. Pomógłby mi? Ale w czym?
Przecież nie potrzebowałem pomocy.
– To nie tak, jak
myślisz – warknął Sebastian. Starł wierzchem dłoni krew z wargi.
– Dobrze wiem, co
widziałem – odparł Atkinson. Jego twarz wciąż była czerwona ze złości, a dłonie
zwinięte w pięści. Wyglądał na osobę w każdej chwili gotową do ataku. – Brown,
przepraszam, że ci nie wierzyłem. Gdybym wiedział wcześniej…
– Kurwa, zamknij się
wreszcie i daj coś powiedzieć! – Sebastian był BARDZO zły. Mimo wszystko
zbliżyłem się do niego, bo Atkinson wyglądał na nieobliczalnego, wolałem więc
mniejsze zło.
– Robin, chodź –
odezwał się Phil. Spojrzałem na niego niepewnie i pokręciłem przecząco głową,
robiąc jeszcze jeden chwiejny krok w stronę Sebastiana. Ten, widząc to, również
się do mnie zbliżył.
– Robin?
– Mieszka ze mną od
śmierci rodziców – wycedził Boot. – Przygarnąłem go, bo jego ojciec miał
ogromne długi i Robin musiał oddać dom. Chciał zrezygnować ze szkoły i iść do
pracy.
– Ach, i postanowiłeś…
– Po prostu jesteśmy
razem. Jest już pełnoletni, może sam za siebie decydować. Nikt go do niczego
nie zmusza.
– Wyglądało to trochę
inaczej – wtrącił Phil. Na samą myśl, że zobaczył, jak robię Sebastianowi loda,
moim ciałem wstrząsał zimny dreszcz. Chyba nigdy już nie spojrzę mu w oczy.
Ba! Na pewno nigdy nie
spojrzę mu w oczy.
– Daj spokój, Robin
nawet nie jest gejem! – warknął matematyk.
– Jestem – odezwałem
się lekko zachrypniętym głosem. Chrząknąłem cicho. Nie miałem zamiaru zwalać
teraz wszystkiego na Sebastiana. Skoro się dowiedzieli, powinni poznać prawdę.
Jeżeli potem Phil się już do mnie nie odezwie, trudno, przynajmniej będę miał
czyste sumienie. – Jestem gejem, tylko nigdy nikomu o tym nie mówiłem.
Sebastian mi pomógł i umożliwił dalszą naukę. Dzięki niemu mogę iść na studia.
Do niczego mnie nie zmuszał. Po prostu… zaiskrzyło między nami. Nie mówiliśmy
nikomu, żeby ktoś nie posądzał go o faworyzowanie mnie. – Phil prychnął z
wyraźnym niesmakiem. – Nie życzę sobie, żeby za pomoc, którą mi ofiarował,
odpłacano mu w taki sposób.
– Tak w ogóle, jak
udało się wam tutaj wejść? I skąd wiedzieliście? – spytał Sebastian.
– To proste – rzucił
kpiąco Phil. – O jego rzekomym opiekunie nikt nic nie wiedział, nikt go nigdy
nie widział. Na wycieczce Alan zobaczył, jak Robin wychodzi z pana… z TWOJEGO
pokoju z samego rana. Wszyscy dobrze wiemy, że w naszym go w nocy nie było.
Wtedy wydawało mi się jednak absurdalne, żeby spędził całą noc w pokoju
nauczyciela. Potem nagle spotykamy go na zakupach. Och, i jest z tobą! To
trochę dziwne, nawet jeśli bylibyście sąsiadami. Nie jesteś typem osoby, która
podrzuca nielubianego bachora do marketu. O tym, że nie znosiłeś Robina,
wiedzieli wszyscy. Gdy Robin u mnie nocował, słyszałem, jak wtedy w łazience
powiedział „Seba”. Kiedy źle się czuł i został z tobą po lekcji w klasie,
wszedłem do środka i zobaczyłem, że pije
kawę z twojego kubka. To już było na maksa dziwne, zwłaszcza że wcale nie
wyglądałeś na kogoś, komu to przeszkadza. A potem jeszcze odjechał z tobą spod
szkoły. Wszystko układało się w jedną logiczną całość. Kiedy na imprezie Cleo
pochwaliła się, że wrzuciła Robinowi tabletkę do drinka, wykorzystałem to i
zabrałem mu klucz. – Phil uniósł rękę i pokazał przedmiot, którego braku Robin
nawet nie zauważył. – Nawet nie musiałem tego robić. Po tym, jak nagle wbiłeś
się na krzywy ryj do domu Lucy i go zabrałeś, nie miałem najmniejszych
wątpliwości.
Seba zaklaskał kpiąco.
– Cóż za dedukcja.
Mogę ci już wystawić ocenę, czy muszę wstrzymać się do poniedziałku?
– Dyrektor się o tym
wszystkim dowie, Boot – mruknął Atkinson. – Mam nadzieję, że wyciągnie z tego
konsekwencje.
– Wolałbym, żeby nikt
więcej się o tym nie dowiedział – wtrąciłem.
Phil i matematyk
spojrzeli na mnie podejrzliwie. Wciąż nie wierzyli, że trzymam stronę
Sebastiana.
– Chyba musimy
pogadać! – warknął Phil.
Podszedł do mnie,
złapał mnie za nadgarstek i wyciągnął z kuchni. Otworzył drzwi prowadzące do
małego pokoju i wepchnął mnie tam.
Nagle jego otwarta
dłoń uderzyła mnie mocno w twarz, a potem blondyn złapał mnie za ramiona i
potrząsnął. Patrzyłem na niego oniemiały i trochę przestraszony.
– Czy to w ogóle
zdajesz sobie sprawę z tego, co robisz?! Bronisz tego… Tego…
– Nie zrobił nic
złego! – odparowałem, wciąż będąc w szoku.
Uderzył mnie…
Phil mnie uderzył. Po
raz pierwszy w życiu naprawdę mnie uderzył.
– Nie? Przyznaj, że
cię pierzył!
– To był tylko seks!
Chciałem tego! Nie pozwolę, żebyście zrobili ze mnie ofiarę, a z niego jakiegoś
pierzonego pedofila!
– To nawet nie o to chodzi! Znamy się… Znamy
się tyle lat, a ty się słowem nie zająknąłeś, że jesteś gejem! Możesz mi to
wytłumaczyć?!
Zapadła cisza.
Spuściłem wzrok, czując rosnącą gulę w gardle. Stracę go. Dowiedział się i na
pewno się ode mnie odsunie.
– Bałem się, że mnie
nie zaakceptujesz – przyznałem w końcu.
– Nigdy nie wyrażałem
się źle o gejach! – syknął.
– Jasne, i co z tego?!
Już widzę, jak by to wyglądało! Za każdym razem, kiedy spędzalibyśmy czas tylko
we dwóch, zastanawiałbyś się, czy myślę o tobie jak robię sobie dobrze albo czy
mój wzrok nie zatrzymał się zbyt długo na twojej dupie! W końcu wstydziłbyś się
przy mnie rozbierać, bojąc się, że mogę spojrzeć na ciebie jak na potencjalnego
dupojebca! Czułbyś się niezręcznie w moim towarzystwie! Jak niby miałem ci
powiedzieć?!
Phil zacisnął mocno
usta, zapewne zdając sobie sprawę z tego, że mam rację. Nie mógłby traktować
mnie normalnie po takich rewelacjach. Już nigdy nie byłoby tak ja przedtem. Źle
się stało, że się dowiedział, ale skoro już i tak zostałem do cna upokorzony,
postanowiłem wyznać mu całą prawdę.
– Poza tym… – Po moich
policzkach popłynęły łzy. Blondyn drgnął dziwnie, gdy je zobaczył. – Poza tym,
to dzięki tobie uświadomiłem sobie swoją orientację. Zdałem sobie sprawę, że z
czasem… stałeś się dla mnie kimś więcej niż tylko przyjacielem. Zacząłem cię
pragnąć. Bałem się, że jeśli się do tego przyznam, znienawidzisz mnie. Jak
miałem ci powiedzieć, że się w tobie podkochuję?
Był w szoku. Spuściłem
głowę, szlochając cicho.
– Chciałem tylko być
twoim przyjacielem. Nigdy nie miałem zamiaru obarczać cię brzemieniem swoich
uczuć. Byłeś szczęśliwy z Lucy. Nie chciałem niczego pomiędzy nami popsuć.
Miałeś się nie dowiedzieć o mojej orientacji.
– Nie płacz –
powiedział cicho. – Nie wiem, jak mam się zachować.
Przez chwilę po prostu
stał, gapiąc się na mnie. Potem westchnął cicho. Objął mnie niepewnie i
przytulił. Wiedziałem, że kiedy się uspokoję, będziemy kontynuować rozmowę.
Sebastian
Byłem wściekły, że
Atkinson tak szybko uwierzył w moją winę. Miałem ochotę zamordować Browna, ale
postanowiłem zostawić sobie egzekucję na jakiś inny dzień, kiedy nie będę
musiał się martwić tą tępą głową, Atkinsonem. Gdy dzieciaki wyszły z kuchni,
spojrzałem na kolegę z niechęcią.
– Jeśli tak bardzo ci
zależy, możesz powiedzieć o tym dyrektorowi – rzekłem. – Wie o mojej orientacji
i jestem pewny, że wyciągnie właściwe wnioski.
– Dalej się upierasz,
że nie zmuszałeś Robina do niczego?
– A wyglądał, jakby
był do czegoś zmuszany?! Do cholery, gdzie ty masz oczy?! To dorosły chłopak.
Gej! Hormony w nim buzują. Naprawdę myślisz, że go wykorzystywałem?
– Sam już nie wiem, co
mam myśleć.
Prychnąłem.
– Cokolwiek zrobisz,
pamiętaj, że plotki szybko się rozchodzą. Chcesz na mnie donieść, proszę
bardzo, postaraj się tylko tego za bardzo nie rozdmuchać. Nie chcę, żeby ta
sytuacja odbiła się na Robinie.
– Nie mów, że się o
niego troszczysz.
– Przecież już
powiedziałem…!
– Dobra! – odparł tym
samym tonem, wyraźnie zły. – Co mogłem sobie pomyśleć?! Brown już od jakiegoś
czasu mnie męczył, twierdząc, że Robin z tobą mieszka i że prawdopodobnie na
mieszkaniu się nie kończy. Był bardzo pewny siebie, przytoczył wiele dziwnych
sytuacji. A teraz wchodzę do twojego domu i widzę, jak młody Linn klęczy przed
tobą i… Boże! Nawet nie chcę o tym myśleć. To było… Było…
– Nikt nie wie o
orientacji Robina – mruknąłem. – Bądź tak miły i zachowaj tę informację dla
siebie.
Atkinson patrzył na
mnie spod byka. Widziałem, że nie podoba mu się ta cała sytuacja, ale mało mnie
to obchodziło. Robin mieszkał ze mną i kropka, a to, co jeszcze nas łączyło,
nie powinno go interesować.
Od początku zdawałem
sobie sprawę z tego, że przez ten związek mogę mieć kłopoty, ale mało mnie to
obchodziło. Dzieciak był już pełnoletni i tak się składa, że niezwykle
inteligentny. Żeby takiego skurczybyka wyprowadzić w pole, trzeba by było
naprawdę dobrej taktyki. Sam nie byłem pewny, czy dałbym radę go omamić, gdyby
nie był zainteresowany. Robin był naprawdę bystry i insynuacje, że go wykorzystałem,
właściwie obrażały jego inteligencję.
Nie miałem zamiaru
mówić o naszym związku więcej, niż to absolutnie konieczne, tak samo jak nie
zamierzałem się z niego tłumaczyć, bo, na Boga, jestem już od dawna dorosły i
wiem najlepiej, co mi wolno, a czego nie. Taki Atkinson nie będzie właził z
butami w moje życie.
Uśmiechnąłem się do
niego słodko, wiedząc, że odbierze to jako prowokacje. Miałem to gdzieś. Niech
sobie nie myśli, że wygrał.
Robin
Nie było mi łatwo o
tym wszystkim rozmawiać. Widziałem, że Phil też czuje się niezręcznie, chociaż
nie przeszkadzało mu to w zadawaniu mi różnych osobistych pytań. Wyznałem mu
wiele rzeczy, starając się nie opowiadać zbyt wielu o moim związku z
Sebastianem. Powiedziałem tylko tyle, ile było konieczne, czyli że to tylko niezobowiązujący
seks i że zacząłem sypiać z nim z własnej, nieprzymuszonej woli. Przeprosiłem
również za to, że kłamałem. Na szczęście poza dezorientacją i lekkim
oburzeniem, że nie powiedziałem mu o tym wszystkim od razu, nie wydawał się być
zły.
Gdy już dowiedział się
ode mnie tego, co chciał, westchnął ciężko i podrapał się po głowie.
– Rany, jak tak teraz
o tym myślę, to nie mogę uwierzyć, że się nie domyśliłem – mruknął. – Zmyliła
mnie ta twoja dziewczyna. Jak ty to powiedziałeś? Starsza i zajebiście ładna? –
Jego twarz wyrażała dezaprobatę. – No, może trochę, ale bez przesady!
Uśmiechnąłem się
lekko.
– Musiałem coś
powiedzieć, nie odczepiłbyś się.
– Ta… Coś w tym jest.
– Phil, byłbym
wdzięczny, jeśli to wszystko zachowałbyś dla siebie. Wolałbym, żeby nikt więcej
się o tym nie dowiedział. I nie, nie chodzi o to, że się tego wstydzę, bo nie
wstydzę. Dobrze mi z tym, że jestem gejem. Ludzie po prostu zaczęliby zadać
zbyt wiele pytań, a ja nie mógłbym
odpowiedzieć tak, żeby nie zdradzić czegoś istotnego. Gdyby ktoś się
dowiedział, że jestem z Sebastianem, z nas dwóch to ja miałbym większe kłopoty.
Możesz to dla mnie zrobić?
– Jeśli tego naprawdę
chcesz…
– Nikomu, Phil.
Zwłaszcza Lucy. To baba, a one są pierwsze do plotkowania.
– Niestety, w tym
jednym muszę się z tobą zgodzić – westchnął i skinął głową. – W porządku,
nikomu nie powiem. Atkinson też nie powiadomi dyrektora, ale wiedz, że
kompletnie nie podoba mi się to wszystko. Uważam, że nie powinieneś być z tym
idiotą i że popełniasz błąd. Duży… Ogromny błąd!
– Phil…
– Wiem, wiem,
mózgowcu. Po prostu chyba się trochę o ciebie… martwię.
Zaśmiałem się.
– Akurat o swoją dupę
potrafię zadbać.
Blondyn wywrócił
teatralnie oczami, taktownie nie komentując mojej wypowiedzi. Nie sądziłem, że
tak będzie, ale czułem się naprawdę dobrze z tym, że już wiedział i nie
musiałem przed nim nic ukrywać. Trochę mi było głupio, że dowiedział się w taki
sposób, ale trudno. Widocznie nie można mieć wszystkiego.
Sebastian
Atkinson czekał w
drzwiach aż Brown wreszcie się zbierze i wreszcie przestanie nawijać z Linnem
jak przekupka na targu. W końcu się zdenerwował i poszedł już do samochodu, tam
mając zamiar na niego poczekać. Gdy Brown wreszcie wyszedł, Robin nie przyszedł
za nim. Chyba nie chciał stanąć twarzą w twarz z matematykiem, a może miał
jakiś inny powód. Właściwie nie wiedziałem.
Brown spojrzał na mnie
z taką niechęcią, z jaką zazwyczaj patrzy się na gówno, w które się wdepnęło.
Odwzajemniłem mu się dokładnie tym samym. Jeszcze nie zapomniałem sprawy z
wiadrem wody, które mi wylał na łeb. Nie odegrałem się tylko ze względu na
Linna.
– Powiedział mi prawdę
– rzucił wyzywająco.
Uniosłem brwi. Nie
miałem zamiaru dać się sprowokować.
– Jaką dokładnie
prawdę masz na myśli?
– Nie myśl sobie, że
tak to zostawię. Nie pozwolę, żebyś miał Robina dłużej niż to absolutnie
konieczne.
Spojrzałem na niego z
politowaniem.
– A co ty możesz
zrobić?
Uśmiechnął się
nieprzyjemnie.
– Robin mnie kocha.
Jak myślisz, ile razy będę musiał go przelecieć, żeby wybić mu ciebie z głowy?
Z jakiegoś powodu
poczułem, że moje ciało sztywnieje na jego słowa. Były w końcu jednoznaczne.
– Chcesz ze mną o
niego rywalizować? – spytałem z niedowierzaniem.
– Co to za
rywalizacja, kiedy z góry zna się zwycięzcę? – zapytał, jego głos wręcz ociekał
ironią. – Mówił, że łączy was tylko seks, więc nie powinieneś mieć problemu ze
zrezygnowania z niego. Jeśli jednak chcesz ze mną walczyć, spróbuj szczęścia.
– Za daleko się
posuwasz. To ty go skrzywdzisz, nie ja.
– To już mnie nie
obchodzi – powiedział zimno. Patrząc mu w oczy, musiałem stwierdzić, że
faktycznie, w ogóle go to nie interesuje. – Ważne, żebyś ty go nie miał.
Zanim zdążyłem
porządnie trzepnąć go w łeb, wyszedł z mieszkania.
Zacisnąłem dłonie w
pięści. On mówił poważnie, że będzie zalecał się do Robina. Najwyraźniej granie
na dwa fronty nie stanowiło dla niego większego problemu. To, że Linn mu
ulegnie, było dla mnie oczywiste. Kochał się w nim już od dłuższego czasu, więc
teraz, kiedy jego „miłość” – Boże, zlituj się nade mną i zapierdol tego
bachora, zanim skarzę się na wieczne potępienie – się nim zainteresuje, na
pewno nie będzie się nad tym zastanawiał, tylko czerpał z tego pełnymi
garściami.
Zostawi mnie.
Poczułem bolesny ucisk
w okolicy serca, zupełnie jakby ktoś próbował mi je wyrwać. Zdałem sobie
sprawę, że się boję. Boję się, że go stracę. Nie chciałem go stracić. Robin
wiele dla mnie znaczył, na Boga! Był mój i tylko mój! Jeśli już musiałem się
nim z kimś dzielić, trudno. Mógł to być jednak każdy, ale nie Phil Brown.
Z przygnębieniem
pomyślałem, że na to już nie mam wpływu. Nie wiedziałem jednak, dlaczego tak
bardzo mi zależy na tym, żeby ich rozdzielić.
Pewne było tylko to,
że chociaż „rywalizacja” jeszcze się nie zaczęła, ja już przegrałem.
***
Mam nadzieję, że się podobało. Jak widzisz, Unda, u mnie było trochę bardziej... destrukcyjnie;).
Pozdrawiam i życzę miłych wakacji!
Zwykle nie komentuje tylko czytam, ale tym razem.. Wow.. Co za rozdział! Biedny Robin Phil nie jest wart jego uczuć i miana jego przyjaciela. Mam nadzieję, że Sebastian się nie podda i będzie walczył o Robina, a młody zrozumie, że to Seba jest dla niego stworzony.
OdpowiedzUsuńAle rozemocjonowana jestem, matko takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Życzę weny i miłych wakacji.
Pozdrawiam,
Julie
Phil jest wredną mendą i mam nadzieję, że za te wszystkie świństwa spotka go zasłużona kara i mam nadzieję, że będzie go bolało, bardzo bolało...
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci udanego wypoczynku, pozdrawiam ***
Jak na razie stać mnie tylko na to: <3.
OdpowiedzUsuńMatko boska rywalizacja o Robina jakby byl jakims pucharem czy bóg wie czym. przecież ten chlopak woli dziewczyny więc jak na zlośc bęzie podjudzac Robina że go niby kocha tlyko po to , by zabrać go Sebastianowi.
OdpowiedzUsuńJezu Seba weź w koncu wyznaj Robinowi uczucia I NIE POZWÓL MU ODEJŚĆ bo mnie szlag trafi ! TT^TT
"– Robin mnie kocha. Jak myślisz, ile razy będę musiał go przelecieć, żeby wybić mu ciebie z głowy?"
OdpowiedzUsuńDo tej pory byłam dzielna, ale przy tym zdaniu umarłam
Obsesjo, czczę Cię
Super notka.Mam nadzieję że Robin wybieże Sebastiana.Nie ja nie mam nadzieji, ja wiem że na końcu będą razem.
OdpowiedzUsuńEwa
"Robin wiele dla mnie znaczył, na Boga! Był mój i tylko mój!" to było fajne. Niech Sebastian powie Robinowi, co kombinuje Phil. Wtedy mu na pewno nie ulegnie i Seba będzie miał go dla siebie. Bo widać, że coraz bardziej zależy mu na Robinie.
OdpowiedzUsuńOdcinek cudny <3.<3 Tak się cieszę, że udało się go dodać :)
OdpowiedzUsuńAle biedny Seba :c Mam nadzieję, że porozmawia poważnie z Robinem, i wyzna mu co czuje. Czy co go tam męczy..
I też, że Robin nie da się nabrać na to co chce zrobić Phil..
"– Za daleko się posuwasz. To ty go skrzywdzisz, nie ja.
– To już mnie nie obchodzi"
Czyli, że Phila wcale nie obchodzi co Robin potem będzie czuł? ;c Cham z niego a nie przyjaciel :C
Już nie mogę się doczekać kolejnej notki, niech ten tydzień szybciej mija! <3
Pozdrawiam :*
Świetny rozdział. Bardzo dobrze oddałaś uczucia wszystkich bohaterów.
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne - znienawidziłam Phila już zupełnie. Nie rozumiem jak Robin mógł się zakochać w kimś tak ohydnym. Bo Phil tak naprawdę nie jest jego przyjacielem. Wykorzystuje go, wciąga w kłopoty, a teraz na dodatek chce przelecieć tylko po to, żeby odegrać się na nauczycielu. Mam szczerą nadzieję, że mu się to nie uda. Że Robin odkryje jego perfidię, uzmysłowi sobie, że kocha Sebastiana, czy zwyczajnie nie spodobają mu się pocałunki dotyk "przyjaciela" i w ostatniej chwili się wycofa.
Hm... Ciekawe czy Atkinson pójdzie jednak do dyrektora... Stawiałabym na to, że tak.
czekam niecierpliwie na kolejny rozdział,
Ariana
SUPER!!!!
OdpowiedzUsuńPhil mnie przeraża. ;_;
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, na prawdę cieszę się, że wszystko jako tako się wyjaśniło, ale te słowa Phila... Brr...
Niech Seba w końcu przekona się, że kocha tego bachora i niech jak najprędzej bachorowi to powie, bo mnie już niedługo szlak trafi, a i Robin (czyli bachor) może ucierpieć... Choć... Choć to wszystko w końcu zależy od Ciebie.
Weny życzę [po powrocie]! :D
~ Tysyfone