Chyba nie mógłby wymarzyć sobie
lepszych urodzin. Jako dziecko zawsze pragnął, aby mógł obchodzić swoje
urodziny nie tylko z mamą, ale też tatą. Teraz jednak nie wyobrażał sobie
Kacpra siedzącego z nimi przy stole i jedzącego tort. Żartującego z nimi. Na samą
myśl o tym chciało mu się śmiać. Uświadomił sobie, że nie potrzebuje obojga
rodziców, żeby być szczęśliwym. Ba! Nie potrzebował nawet tłumu ludzi, którzy
mogliby dzielić z nim tę chwilę. Miał mamę, Zacka i Pawła i naprawdę nie
potrzebował więcej.
Było dobrze. Był szczęśliwy. Miał
ochotę uśmiechać się aż pękną mu usta, nie mogąc tego znieść. Nawet na chwilę
był w stanie zapomnieć o strachu, że to szczęście może szybko się skończyć. Po
prostu… cieszył się chwilą i nic innego się nie liczyło.
Przed północą Paweł zdecydował, że musi
już wracać, ale jeszcze wpadnie, zanim Tomek wyleci do Stanów. Gdy jego mama
też już poszła do siebie, a on został sam z Zackiem w swoim pokoju… Chyba sam
nie wiedział, czego powinien się spodziewać.
Czekał w łóżku już wykąpany, aż Zack
uwinie się w łazience i dołączy do niego. Trochę go nawet dziwiło, że mama nic
kompletnie nie powiedziała na temat ich spania razem. Był pewny, ze wygoni
jednego z nich na kanapę do salonu, ale nic takiego się nie stało.
Po chwili w drzwiach pokoju pojawił się
Zack, mając na sobie jedynie krótkie spodenki do spania. Tomek mimowolnie
oblizał usta, patrząc jak kropelki wody spływają po umięśnionej klacie bruneta,
a potem brzuchu, aż wsiąkają w materiał spodenek. Zack był świetnie
wyrzeźbiony, lekko opalony, szeroki w ramionach i wąski w biodrach. Ideał. Może
Tomek tak myślał, bo był zakochany, a może nie, miał to gdzieś. Ważne było
tylko to, że na samą myśl o ciele Zacka robił się twardy.
– Co się tak gapisz? – zapytał Zack,
uśmiechając się lekko i wycierając włosy ręcznikiem.
– Podobasz mi się. Nie mogę? – spytał
Tomek, unosząc zadziornie brwi.
– Oczywiście, że możesz – powiedział
Zack, podchodząc do niego i całując go lekko w policzek. – Nawet powinieneś –
dodał cicho, przesuwając dłonią po udzie Tomka.
Polak zaśmiał się, odbierając to jako
zachętę do czegoś więcej. Nagle jednak zdał sobie sprawę, że o ile coś do
nawilżenia by znalazł, tak gumek nie miał. To było zupełnie tak, jakby ktoś
wylał na niego kubeł zimnej wody.
Zack aż odsunął się, kiedy Tomek cały
zesztywniał, po czym spytał rozbawiony.
– Co jest?
Blondyn spojrzał na niego żałośnie.
– Nie mamy kondomów.
Zack zaśmiał się.
– Może ty nie masz – odpowiedział.
Tomek spojrzał na niego z nadzieją.
– Masz?
Zack odsunął się i kucnął przy swojej
torbie. Po chwili wyciągnął z niej paczkę prezerwatyw i lubrykant. Podał to
Tomkowi z niewinnym uśmiechem, mówiąc.
– Twoja mama była bardzo wyrozumiała. –
Tomek spojrzał na niego z miną, jakby ktoś go walnął w łeb. – Zobacz, dała nam
całą paczkę. Może myśli, że w tym wieku możemy więcej niż w jej?
Tomek milczał przez chwilę, zupełnie
jakby czekał, aż Zack powie, że go wkręca, ale kiedy Zack tego nie zrobił,
Tomek wydukał.
– Wkręcasz mnie.
Nie zabrzmiało to ani jak pytanie, ani
jak stwierdzenie. Tomek chyba sam nie wiedział, czy chciał o to zapytać, czy
tonem głosu wymusić na Zacku, żeby przyznał, że owszem, to tylko głupi żart.
– Eee, nie? Dlaczego miałbym?
– Wkręcasz mnie! Nie dogadałbyś się z
mamą, ona nie zna angielskiego, a ty nie znasz wystarczająco polskiego.
– No łatwo nie było, ale jakoś dałem
radę. – Zack wzruszył ramionami. – Wiesz, tak trochę na migi jej pokazałem… Na
szczęście obeszło się bez rysowania, o co mi chodzi…
Tomek pokręcił głową. Był czerwony na
twarzy i wyglądał, jakby zaraz miał eksplodować. Albo rozpłakać się.
– Zack! Powiedz, że nie masz tego od
niej! – powiedział Tomek dziwnie wysokim głosem.
– Mam skłamać?
Tomek padł na łóżko i zakrył twarz
poduszką, zawstydzony do granic możliwości. Jak on spojrzy matce w oczy?
– Jak mogłeś spytać moją mamę o gumki?!
Zack parsknął śmiechem. Tomek spojrzał
na niego .
– To nie jest śmieszne! Zack! – Złapał
go za ramiona i potrząsnął. Wyglądał na naprawdę zdesperowanego i
zawstydzonego, przez co Zack tylko jeszcze bardziej zaczął chichotać. – Skąd
masz te gumki?
– Z apteki, wariacie – powiedział Zack,
szczerząc się głupkowato. – Nie jestem samobójcą, żeby pytać o gumki twoją
mamę.
– Nienawidzę cię! – mruknął Tomek
zawstydzony i trochę wkurzony, że Zack tak perfidnie zrobił sobie z niego jaja.
– Daj spokój, nawet gdyby ją zapytał,
to co w tym złego? Masz osiemnaście lat, to jasne, że się bzykasz.
– Co nie znaczy, że moja mama musi o
tym wiedzieć. A poza tym, jeśli ona trzyma gumki w domu, to znaczy, że się z
kimś bzyka, a ja nie chcę o tym wiedzieć.
– Poszukamy?
Tomek spojrzał morderczo na swojego
chłopaka. Pacnął go poduszką w twarz i ją tam przytrzymał.
– Śpisz na podłodze. Do odwołania!
Zack wyrwał poduszkę i rzucił ją z
powrotem na łóżko, wciąż rozbawiony.
– Jesteś pewny, że nie chcesz zrobić z
tego użytku? – spytał, wskazując głową na prezerwatywy i lubrykant. – Bo wiesz,
tak sobie pomyślałem, że… – Zac nachylił się i pocałował Tomka w szczękę, po
czym wyszeptał zmysłowo wprost do jego ucha. – … że skoro to twoje osiemnaste
urodziny, to może dla odmiany ty chciałbyś wziąć mnie?
Tomek poczuł dziwny skurcz w brzuch na
samą myśl o tym. Kiedy Zack pocałował go delikatnie za uchem, wszystkie włoski
na jego ciele dosłownie stanęły dęba.
W pierwszej chwili nie wierzył, że Zack
to zaproponował. Nigdy tego nie omawiali, jakoś tak odruchowo wpasował się w
rolę pasywa w tym związku i mu to nie przeszkadzało. Ba, był szczęśliwy, że
może pełnić jakąkolwiek rolę w związku. Cieszył się, że ma kogoś, z kim może
dzielić te chwili, nie przeszkadzała mu konfiguracja. Teraz jednak dotarło do
niego, że to, że to Zack wcześniej górował nie oznacza, że tak musi być zawsze.
I najwyraźniej nie miało być. Zack chciał mu się oddać… w ramach prezentu
urodzinowego.
– Mówiłeś, że mój prezent jest w
Stanach – powiedział Tomek ochryple.
– Część – przyznał Zack. Odsunął się
lekko. – To jak? Chciałbyś spróbować swoich sił?
Tomek pokiwał głową, no bo, czy to nie
było oczywiste? Wcześniej jakoś o tym nie myślał, ale teraz za cholerę nie
zamierzał odpuścić.
Objął Zacka za szyję i pocałował go
mocno. Zack zaśmiał się wprost w jego usta.
– Wezmę to za tak – odparł. Przekręcił
ich tak, żeby leżeć na łóżku pod Tomkiem.
Blondyn trochę się bał, bo w końcu do
tej pory nie miał okazji być tym przejmującym inicjatywę. Pozwalał Zackowi
kierować tym związkiem w sposób, w jaki Zack tego chciał. A teraz… teraz Zack
zupełnie oddał mu stery i Tomek miał nadzieję, że nie rozbije się na pierwszym
lepszym zakręcie.
Starał się robić to, co zawsze robił mu
Zack – przycisnął go do materaca i zaczął obsypywać pocałunkami jego obojczyk,
a potem szyję, głaskając ręką jego bok. Zack odchylił głowę do tyłu, dając mu
lepszy dostęp do swojej szyi. Miał zamknięte oczy i minę, która sugerowała
Tomkowi, że to, co robi, jest naprawdę przyjemne.
Zjechał pocałunkami na jego jabłko
Adama, na którym się zassał, po czym zszedł jeszcze niżej, aż dotarł do sutków.
Pieścił je chwilę, wyrywając ciche westchnienia z ust swojego chłopaka. Zack
rozsunął mocniej nogi i objął go jedną w pasie. Tomek zacisnął dłoń na jego
kroczu, sprawiając że Zack jęknął dość głośno.
Tomek uśmiechnął się szeroko. Coraz
bardziej mu się to podobało. Reakcje Zacka dodawały mu odwagi i z każdą kolejną
chwilą był coraz mniej zestresowany. Jasne, był z Zackiem krótko i jasne, wielu
rzeczy jeszcze nie robili, ale czuł się z nim dobrze i to było najważniejsze.
Zack najwyraźniej chętnie próbował nowych rzeczy, więc Tomek nie zamierzał
polemizować.
Pocałował przez spodenki penisa Zacka,
a potem zsunął z niego zbędną część garderoby. Zack nie pozostał mu dłużny,
usiadł na łóżku i sprawnie zdjął mu koszulkę i slipy. Zaczęli się namiętnie
całować, bawiąc się wzajemnie swoimi językami. Tomek wymacał na pościeli
buteleczkę lubrykantu. Otworzył go i wylał sobie trochę na rękę, po czym
pokierował jedną rękę pomiędzy nogi Zacka i ujął w rękę jego penisa, pobudzając
go jeszcze bardziej. Zack wzmocnił uścisk na jego szyi i jeszcze żarliwiej
oddawał każdy pocałunek.
Po dość długiej chwili pieszczenia
Zacka, Tomek wreszcie pokierował rękę dalej, za jądra, i musnął palcami
pomarszczoną skórę. Brunet sapnął cicho i rozsunął bardziej nogi, dając Tomkowi
lepszy dostęp.
– Robiłeś już to? – spytał Polak,
wylewając sobie na palce więcej lubrykantu.
– Kiedyś. Kilka razy. Zazwyczaj byłem
na górze.
Tomek zagryzł wargę. Z jednej strony
nie chciał być porównywany do tych
wcześniejszych chłopaków, z którymi Zack uprawiał seks, z drugiej czuł jeszcze
większą potrzebę dania z siebie wszystkiego i sprawienia Zackowi tyle
przyjemności, ile to tylko możliwe.
Masował delikatnie dziurkę Zacka, nie spiesząc
się ani trochę. Widział, że Zackowi się podoba i nawet odważył się z nim trochę
podroczyć.
– Nie baw się – jęknął Zack, wiercąc
się. – Włóż…
– Poproś.
– Proooszę.
Tomek parsknął, nie spodziewając się
natychmiastowej kapitulacji, ale posłusznie wsunął w Zacka palca. To było…
dziwne uczucie. Dziurka była ciasna i gorąca, a skóra w środku gładka i
przyjemna w dotyku. A może tylko mu się wydawało?
Wsunął palca głębiej, po czym wyciągnął
go i wsunął z powrotem. Nie miał pojęcia, ile czasu rozciągał tak Zacka, ale
sam widok, jak jego palec zanurza się w tyłku jego chłopaka sprawiał, że był
bliski orgazmu. Nawet nie musiał się dotykać, żeby jego penis był twardy i
gotowy. Po prostu był.
Wsunął drugiego, bez pośpiechu
rozciągając Zacka, a potem jeszcze jednego. Zack wyglądał niezwykle seksownie,
leżąc płasko na materacu i pojękując cicho za każdym razem, kiedy Tomkowi
udawało się trafić w ten magiczny punkt, który krył się w środku.
– Już – mruknął Zack. – Przestań się ze
mną droczyć i wejdź we mnie wreszcie.
– Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek
to od ciebie usłyszę – powiedział Tomek, bo serio, nie spodziewał się. To po
prostu do Zacka nie pasowało.
– Widzisz, cuda się zdarzają. A teraz
wsadź go w końcu.
Tomek aż zdębiał widząc zmarszczone
brwi Zacka i jego dominującą postawę.
– Hej, hej, hej! – skarcił go Tomek,
złośliwie trącając palcem jego prostatę. Zack wygiął się w łuk. – Dzisiaj ja
dowodzę.
– Pff! Jesteś tego pewny?
Zanim Tomek zdążył odpowiedzieć, już
leżał płasko na pościeli, a Zack siedział okrakiem na jego biodrach. Brunet
nachylił się do niego.
– I co? Kto teraz jest górą? Wygląda na
to, że sam muszę się obsłużyć.
Tomek po raz drugi tego dnia został
zupełnie zbity z pantałyku. Zack bezceremonialnie rozpakował jedną prezerwatywę
i nałożył ją na penisa Tomka – ustami! – po czym nawilżył go mocno lubrykantem,
a potem…
Polak otworzył szeroko oczy, kiedy Zack
go najzwyczajniej w świecie dosiadł. Gdy ich wzrok się spotkał, brunet uniósł
brwi i spytał zadziornie.
– To co? Jedziemy?
Tomek nie był w stanie wykrztusić z
siebie słowa. Zack oparł się rękami tuż przy jego ramionach i zaczął delikatnie
poruszać biodrami. Tomek zacisnął usta, powstrzymując jęki przyjemności. Być w
Zacku… W jego gorącym, śliskim, ciasnym tunelu było chyba najlepszą rzeczą,
jaka mu się w życiu przydarzyła. Jego biodra poruszały się zupełnie bez udziału
jego woli, próbując wepchnąć się w Zacka mocniej, szybciej, na szczęście uda
jego chłopaka trzymały jego biodra w ryzach. Tomek zacisnął ręce na biodrach
chłopaka i starał się być cicho, kiedy ten go ujeżdżał. Ostatnie czego
potrzebowali, to żeby nakryła ich jego matka. Miał już dość tego, że wszyscy
ciągle włazili na nich w trakcie… TEGO.
Zack odkrył kąt, pod którym Tomek raz
za razem trafiał w jego prostatę, bo gubił co chwilę rytm i jęczał całkiem
głośno, wyraźnie na granicy orgazmu. Tomek ujął w dłoń jego członek i pomógł mu
skończyć, mimo że sam jeszcze nie doszedł.
Gdy tylko Zack otrząsnął się po
orgazmie, zszedł z Tomka i położył się na brzuchu, unosząc biodra do góry.
– Pokaż co potrafisz, kotku.
Tomek uniósł się i klęknął za Zackiem.
Nawet nie musiał sobie pomagać ręką, żeby w niego wejść, jego penis wślizgnął
się do środka bez najmniejszego problemu. Zack starał się uspokoić oddech po
przebytym orgazmie, pozwalając Tomkowi pieprzyć się tak, jak tylko tego Tomek
mógł chcieć. Albo potrzebować. Tomek jeszcze nie potrafił tego zupełnie
kontrolować, więc wbijał się w Zacka mocno, gwałtownie i chaotycznie i długo mu
nie zajęło dojście.
Wysunął się z Zacka i położył się na
łóżku obok niego, próbując uspokoić oddech i szaleńcze bicie serca.
– Kocham cię – mruknął cicho, całując
Zacka w bark. – To był najlepszy prezent jaki dostałem.
Zack nie odpowiedział – zrobił już
dosyć zaskakujących rzeczy – ale uścisk na dłoni Tomka powiedział mu wszystko.
– … i wtedy pojawił się jakiś brunet,
który kompletnie nie znał polskiego, pomógł Damianowi i razem jakoś sobie z
nimi poradzili. Potem pojawił się ten blondyn, ten, o którym było tak głośno… –
opowiadał Dominik podczas długiej przerwy w szkole.
– Tomek? Tomek Dulski? – wtrąciła
Justyna, jedna z jego przyjaciółek.
– Tak, chyba tak. Bardzo przystojny,
niebieskie oczy, całkiem wysoki, ładnie zbudowany?
– Na pewno Tomek – powiedziała Agata,
wgryzając się w swoje jabłko. – Matko, kochałam się w nim od czwartej klasy
podstawówki. Najlepszy towar w mieście i do tego miał mózg. I oczywiście musiał
okazać się gejem.
– Weź mi nie mów – wtrąciła Karolina. –
Chyba nie było dziewczyny, która się w nim nie kochała… Taka dupa – jęknęła
zawiedziona.
– No niezły, przeleciałbym go – wtrącił
Dominik zadziornie. Wszystkie trzy spojrzały na niego niezadowolone.
– To smutne, że taki szczur jak ty ma
szansę go wyrwać, podczas gdy my nie mamy o czym marzyć, mimo że na nasz widok
ślini się większość neandertalczyków z naszej szkoły – mruknęła zdegustowana
Agata.
– Aż tak sobie nie wlewajcie – zgasił
je Dominik.
–
Dobra, pojawił się Tomek i ten drugi i co potem? – spytała Justyna.
– Pomogli mi pozbierać moje rzeczy i
poszedłem sobie. Rozmawiali jeszcze chwilę, ale nie mam pojęcia, o czym. I
nawet nie chcę wiedzieć. Nie chcę mieć nic wspólnego z Damianem Strzyżeckim,
ale wiecie co? On jakoś się tym nie przejmuje. Gapi się.
– Nie możesz tego wiedzieć, siedzisz
plecami do niego.
Dominik parsknął rozeźlony.
– Czuję jego wzrok na swoich plecach,
mam gęsią skórkę, wiecie? Jakim cudem dorobiłem się stalkera? No, serio, wiem,
że jestem zajebisty, ale żeby aż tak?
– Myślicie, że Tomek wrócił na stałe? –
spytała Karolina.
Dominik spojrzał na nią z irytacją, no
bo serio? Za każdym razem, kiedy próbował omówić z nimi jakieś swoje problemy,
one wyskakiwały z Dulskim. Zawsze. Wiedział o tym blondasie zdecydowanie więcej
niż chciał. Jasne, był przystojny i wydawał się całkiem sympatyczny, ale trochę
go irytowało, że tak przyciągał uwagę dziewczyn. Były dla niego tylko
koleżankami, jedynymi jakie miał właściwie, ale i tak był trochę zazdrosny.
Odrobinę. Tak tyci tyci.
– Może. – Agata wzruszyła ramionami. –
Zniknął na ponad pół roku. Nikt nie miał pojęcia, gdzie się podział, nawet
Paweł. Zupełnie jakby się zapadł pod ziemię. Jego mama nadal tutaj mieszka, z
tego co wiem, nie ma żadnej innej rodziny.
– A jego ojciec? – podsunęła pomysł
Justyna. – Wiem, że chował się przez całe życie bez ojca, ale w pierwszej
gimnazjum na matmie słyszałam jak Tomek rozmawiał z Pawłem i mówił, że czeka na
przelew od taty, żeby kupić sobie buty, które mu się podobały.
Dominik zakrztusił się colą.
– Pamiętasz coś takiego? Prowadzicie
jakieś zeszyty, w którym zapisujecie te wszystkie bzdury czy co? – Cała trójka
spojrzała mimowolnie w górę, tym samym przyznając się do winy. Dominik otworzył
szeroko oczy. – I ja się martwiłem, że Damian jest stalkerem? Matko, on wam do
pięt nie dorasta! Nic dziwnego, że ten biedak rozpłynął się w powietrzu!
Wszystkie trzy znowu go zignorowały.
– Myślisz, że wiesz, skoro przelewał mu
kasę, to mógł w tej sytuacji zabrać go do siebie?
– No jasne. Wiesz, może ten facet żył w
innym mieście i w ogóle i nie mógł za bardzo się z nim kontaktować? Znaczy,
wiesz, może też chciał się nim zająć, ale opieka nad nim przypadła matce i nie
mógł z tym nic za bardzo zrobić? Nikt nie wie jak to było.
– Wątpię – powiedziała Karolina. – No
ale kto wie? Byłoby fajnie, gdyby wrócił. Nawet jeśli jest poza zasięgiem, miło
byłoby na niego popatrzeć.
– Bo rzygnę! – wtrącił Dominik.
– Miał wczoraj urodziny! – wykrzyknęła
Justyna, doznając nagłego olśnienia. – Dlatego pojawił się w mieście!
– Egh, i tak jestem ciekawa, gdzie on
się wyprowadził. Nawet w szkole nikt nie wiedział, dosłownie nikt. Tomek po
prostu przepadł.
Dominik pokręcił głową i podniósł torbę
z ziemi.
– Wiecie co? Pójdę już pod klasę. Mam
zdecydowanie dość obcowania ze stalkerami na dziś.
Pożegnał się z dziewczynami i odszedł.
Wiedział zdecydowanie więcej o Tomku Dulskim niż chciał.
Usiadł na podłodze pod klasą i otworzył
swój zeszyt od matmy. Do końca przerwy zostało jeszcze całe piętnaście minut,
ale wolał je wykorzystać na naukę niż plotkowanie o kimś, kogo widział raz w
życiu. Zdążył przeczytać zaledwie dwie linijki, kiedy padł na niego cień, a on
sam wychwycił parę czerwonych butów Nike. Podniósł wzrok zirytowany.
– Co znowu?
Damian aż cofnął się o krok, kiedy
zobaczył wyraz jego twarzy. I dobrze. Dominik miał już serdecznie dość dziwnego
zachowania tego kolesia. Czego on, do cholery, chciał?
– Em, cześć. Co robisz?
Dominik uniósł brwi.
– Hmm, pomyślmy… Co mogę robić, siedząc
na przerwie z książką w ręce? Ach, tak! Wiem! Mogę się na przykład uczyć.
Czytać to, co w tej książce napisali, bo wiesz, w książce zazwyczaj jest coś do
przeczytania.
Twarz Damiana zrobiła się niemal
buraczano czerwona, ale Dominik nie miał najmniejszych wyrzutów sumienia z
powodu zawstydzenia go. Jak ktoś zadaje głupie pytania to dostaje głupią
odpowiedź.
– Em, no tak, jasne. Jestem głupi. – A
to nowość, pomyślał Dominik. – Chciałem się tylko zapytać, czy wszystko u
ciebie w porządku? No wiesz, po wczorajszym?
– Żyję? Więc chyba nie jest źle, co?
– Uhm, no tak. – Damian przeniósł
ciężar ciała na drugą nogę, a potem zaraz z powrotem, wyraźnie zdenerwowany. – Eee…
I jeszcze…
Dominik westchnął, zastanawiając się,
czego ten osioł jeszcze może chcieć. Jeśli Dominik nie rozumiał czyjegoś
postępowania na tym świecie, to był to właśnie Damian Strzyżecki. Bo tak to
jest, że Dominik wyglądał zupełnie niewinnie i kujonowato. I nawet był tym
cholernym kujonem. Był też jednak całkiem wyszczekany. Brakowało mu sprawności
i siły fizycznej, więc nadrabiał te braki ciętym językiem. To był jedynie jego
mechanizm obronny i Damian był tym szczęściarzem, który doświadczył tego w
pełni. No bo niby jak inaczej Dominik miał na niego reagować? Jasne, koleś w
porę ogarnął, że gnębienie ciot nie przysporzy mu raczej przyjaciół.
Wyrządzanie krzywdy nigdy nie przysparza przyjaciół. Coś lub ktoś sprawiło, że
Damian się ogarnął, ale Dominik nie miał pojęcia na ile. Na ile to, co ten
chłopak robił, było prawdziwe, a na ile udawane. I najważniejsze – czego ten
fiut mógł od niego, do cholery, chcieć? Ten koleś był po prostu wszędzie,
gdziekolwiek Dominik ruszył się w tym mieście. Zaczynał się go trochę bać.
– Co jeszcze? Chciałbym to przeczytać
zanim zacznie się lekcja.
Damian podrapał się po karku.
– Miałem nadzieję, że pomożesz mi z
niemieckim… – powiedział cicho. – Jestem okropny z niemieckiego, wkrótce kończymy
już rok, potem matury, a ja mam tyły. Mieszkałeś w Niemczech, więc pomyślałem,
że może byś mi pomógł? – spytał niepewnie. – Zapłacę jeśli chcesz! – dodał
szybko.
Dominik zmarszczył brwi, kalkulując to
szybko.
– Dobra. Dzisiaj u mnie o siedemnastej,
weź książki – powiedział.
– Naprawdę? – spytał Damian z
niedowierzaniem. Chyba nie sądził, że Dominik tak po prostu się zgodzi.
– Tak. Spadaj, zanim się rozmyślę.
Damian uśmiechnął się radośnie i
odszedł. Dominik westchnął i zamknął książkę. Kiedy Damian do niego przyjdzie,
Dominik będzie miał okazję przyprzeć go do muru i dowiedzieć się wreszcie, o co
chodzi temu kolesiowi.
– KACPER!!!
Ups, pomyślał Kacper, uśmiechając się
do siebie lekko, czyżby już do niego zadzwonili?
Paul wparował jak burza do kuchni. Był
wściekły.
– Upadłeś na głowę?! Kto dał ci prawo
robić coś takiego?
Kacper spojrzał na niego z udawanym
zdziwieniem.
– Ja? Co ja znowu zrobiłem?
– Nie udawaj idioty! Złożyłeś moje podania
o pracę w kilku szkołach! Wiem, że to ty! Jestem tego pewny! Prosił cię ktoś, żebyś
to robił?!
Kacper parsknął tylko, wracając do
robienie lasagne.
– Tak, moja kanapa. Wytarłeś już z niej
skórę od wiercenia się na niej dupą – odparł Kacper spokojnie.
– Co to miało niby znaczyć? – spytał
Paul rozeźlony. Zazwyczaj ciężko było go wkurzyć, ale widać tym razem Kacper
trafił w czuły punkt. Nawet bardzo czuły.
– To, że już czas najwyższy przestać
się nad sobą użalać i zacząć żyć z powrotem w społeczeństwie. Możesz żerować
sobie na mnie do końca życia, mam to w dupie, stać mnie, ale tej wszechobecnej depresji
dłużej nie zniosę. Rehabilitacja ci pomaga, już prawie całkiem normalnie możesz
poruszać ręką. Na rehabilitację mózgu też już najwyższa pora iść.
– Sam idź sobie zrehabilitować mózg!
Zawsze musisz coś namieszać, prawda?! Jebany Kacper Małecki zawsze wie wszystko
najlepiej!
– Oczywiście, że tak – odparł Kacper,
jakby słowa Paula nie były przesiąknięte sarkazmem. – Skoro sam boisz się
stawić czoła światu, z chęcią popchnę cię w odpowiednim kierunku.
Paul przeczesał nerwowo swoje kręcone,
kasztanowe włosy.
– Już ci mówiłem, że to nie jest takie
proste. Jak mam pracować z dziećmi, wyglądając TAK?! – rozłożył ręce, wściekły.
Kacper wzruszył ramionami.
– Normalnie. Poparzyłeś się w wypadku,
a nie w trakcie napadu na bank. To nie są blizny, których powinieneś się
wstydzić. Pyza tym, nie idziesz na podryw. Idziesz do pracy. Nie widzę w tym
żadnego problemu.
Paul pokręcił tylko głową, zupełnie nie
rozumiejąc Kacpra. Kacper z kolei zupełnie nie rozumiał Paula. No jasne,
poparzył się, blizny zostaną mu do końca życia, ale to nie oznacza, że trzeba
pogrążyć się w depresji i spędzać całe dnie na kanapie przed telewizorem,
oglądając jakieś badziewie filmy i obżerając się rzeczami, których normalny
żołądek nie jest w stanie przetrawić. Kacper dał Paulowi sporo czasu, żeby
mężczyzna mógł na spokojnie pozbierać się do kupy, ale nie widział u niego
żadnej poprawy. O tym, że nawet na seks nie miał co liczyć, Kacper nie chciał
już w ogóle myśleć. Paul po prostu dryfował. W ogóle nie myślał o przyszłości,
o tym, że nie może przesiedzieć na tej cholernej kanapie czy fotelu kolejnych
dwudziestu lat swojego życia. Miał wypadek, trudno, trzeba się pozbierać i żyć
dalej. Ludzie radzą sobie z o wiele poważniejszymi problemami i przy tym są w
stanie cieszyć się życiem. Dlaczego kilka dość ohydnych blizn na ciele Paula
miało przekreślać jego życie? Kacper na pewno nie zamierzał na to patrzeć.
– Jesteś stuknięty i kompletnie nic nie
rozumiesz – burknął Paul.
– Nie jestem tego taki pewien. Zresztą,
zamiast martwić się o te cholerne blizny, lepiej przestań żreć te wstrętne
chipsy i pizzę. Jestem pewien, że urosłeś w oczach o jakieś dwa kilogramy.
W pierwszej chwili Paul spojrzał na
niego z absolutnym niedowierzaniem, zupełnie jakby nie wierzył, że Kacper śmiał
powiedzieć mu coś takiego.
Potem przyszła złość.
– PIERDOL SIĘ! – krzyknął, po czym wybiegł
z domu, trzaskając drzwiami.
Kacper wzruszył ramionami i wrócił do
lasagne. Nie zamierzał jej zepsuć przez kaprysy faceta będącego na poziomie
rozwojowym nastolatka.
Nie wszyscy z drużyny byli zadowoleni,
że Bastian woli chłopców. Właściwie to co najmniej połowa drużyny miała coś
przeciwko temu, ale nikt nie odważył się go wprost skonfrontować. Było kilka
głupich uwag rzuconych w powietrze podczas prysznica po treningu, ale jego
koledzy stanęli na wysokości zadania i ucięli dyskusję.
Inni uczniowie, nawet jeśli mieli coś
przeciwko, nie odważyli się na ten temat odezwać. Fama poszła szybko, po
pierwszej lekcji wiedzieli już wszyscy. Bastian w pierwszej chwili nie
wiedział, jak ma się z tym czuć, zwłaszcza że wyłapał kilka niezbyt
przychylnych spojrzeń, ale kiedy po kilku pierwszych lekcjach nic się nie stało
i wszystko wyglądało w miarę normalnie, jakoś przestał się tym przejmować.
Oczywiście, uważał na siebie, nigdy nie
wiadomo, czy komuś nie zechce się go pobić tak o, z okazji ujawnienia swojej
orientacji, ale rozluźnił się znacznie i wreszcie, wreszcie!, czuł się
kompletni wyluzowany. Nawet jeśli część chłopaków nie chciała z nim zbytnio
gadać, gdzieś tam w środku wiedział, że w końcu im przejdzie. Kiedyś. A jeśli
nie, to trudno, w końcu jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził.
Fakt był taki, że ostatnie wydarzenia –
sesja u Ani, małe co nieco z Adamem, wizyta w kościele – dały mu nieźle do
myślenia. Czuł, że przekonania, które matka wbijała mu tak zawzięcie do głowy,
powoli przestają go obchodzić. Widząc pozytywną reakcję tak wielu ludzi na
sekret, którego nie miał odwagi wyjawić przez lata, jakoś tak… wyluzował.
Przestało mu zależeć. Teraz już wszyscy wiedzieli i nikogo nie zdziwi, jeśli
zobaczy go gdzieś na mieście albo nawet w szkole z facetem. Teraz już mógł mieć
faceta.
Mimowolnie pomyślał o Adamie. Nie
bardzo wiedział, co z nim zrobić. Z jednej strony Adam mu się podoba, był
fajnym, mądrym i całkiem przystojnym chłopakiem, który pomagał mu odnaleźć się
w tym wszystkim. Z drugiej strony, nie widział siebie z kimś takim. Adam
kojarzył mu się ze stałym związkiem, a stały związek był ostatnią rzeczą, na
jaką Bastian miał ochotę. No, gdyby to był Tomek, to MOŻE jeszcze by to
przemyślał, a tak? Jakoś nie miał ochoty.
Bastian chciał się pieprzyć. Chciał
pieprzyć innych chłopaków. Dużo innych chłopaków, właściwie tylu, ilu się da. Tylu,
na ilu starczy mu sił. Będzie pieprzył aż padnie, bo… Cóż.
Wreszcie mógł.
***
Hej:) Jak zwykle mam nadzieję, że się podobało i nie było zbyt wielu błędów. Osoby, które jeszcze tego nie zrobiły, proszę o zagłosowanie w ankiecie.
Pozdrawiam!
Całkiem szybko się doczekałam tego czego chciałam. Mam nadzieje że Tomek z Zackiem będą się częściej zamieniać rolami. Xd fajnie ze się miedzy nimi tak układa.
OdpowiedzUsuńCo do Bastiana to wkurzyłam się na niego. Będzie teraz krzywdzić Adama tymi niezobowiązującymi przygodami. I mam nadzieje ze nie zrobi niczego głupiego z związku z Tomkiem.
Jestem ciekawa co będzie dalej u Paula. Chciałabym żeby układało mu się jak najlepiej po tym wypadku.
Czekam na następny odcinek, mam nadzieje jak najszybciej. Pozdrawiam. :)
Super nic dodać nic ująć.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa zachowania statej klasy Tomka gdy sie spotkają z Pawłem albo Tomkiem i się dowiedzą kim jest Zack. XD XP
Pozdro i WENY
Jestem pozytywnie zaskoczona tym, że umieściłaś tutaj wszystkich. Co do Tomka i Zacka to było milutko nie powiem :D
OdpowiedzUsuńDominik mnie zaskoczył myślałam, że to taki biedny chlopaczek a tu sie okazuje że ma gadane.
Następnie Kacper...wybacz ale gościa nie rozumiem, lubie go ale to ten konflikt i nieporozumienie trwa juz tak długo...no chyba ze szykujesz nasz 100 rozdziałów wtedy mi pasuje xD
No i na koniec coś co spodobało mi się najbardziej chlopiec wyszedl z szafy i teraz bedzie polowac...mam nadzieje ze szybko Adam rozkocha go do czerwonosci xD
Czekamy na następne, mniej teen wolf więcej pisania proszę xD Pozdrawiam :D
super i tyle :-)
OdpowiedzUsuńO nie, nie, nie, nie, nie. Ja nie chcę, żeby Bastian był dupkiem, któremu zależy tylko na zaliczaniu! Nie rób mu tego! Rany, już sobie wyobrażam jak poczuje się Adam... Koszmar.
OdpowiedzUsuńAch, i wreszcie jest Kacper i Paul. Brakowało mi ich. Super, że Kacper stara się (dość nietypowo) pomóc byłemu kochankowi w powrocie do normalności. Może sam nie zdaje sonie sprawy z tego, ale naprawdę mu zależy na Paulu. Inaczej by nawet palcem nie kiwnął, by mu pomóc.
Damian i Dominik mnie intrygują, Czyżby sportowiec podkochiwał się w kujonie? ;)
Prezent Zacka byl świetny. Nie tylko Tomek się go nie spodziewał, ja również ;) I to "Kocham cię" na końcu... Po prostu słodkie!
Czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały.
Ariana
Jeżu, błagam, błaaaaagam, nigdy nie pisz nic o 1D. Rozpłaczę się wtedy chyba. :c
OdpowiedzUsuńOdcinek jak zawsze super, ale krótki. Błędów nie wyłapałam.
Pozdrawiam. :3
u.
Bardzo fajny prezent urodzinowy, bardzo :) Super że było coś o każdej parze - nawet nowa para się ukazała na horyzoncie, ciekawe czy będzie o nich coś więcej czy zrobisz z tego oddzielne opowiadanie? Tylko ten Bastian jakoś taki nie ogarnięty, chociaż rozumiem jego podejście to i tak niezbyt mi się to podoba. Stęskniłam się trochę za Paulem i Kacprem, mam nadzieję że będzie coś więcej o nich niebawem ☺ Bardzo dziękuję za rozdział i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, czytałam go z przyjemnością. Wreszcie pojawili się Kacper i Paul, za którymi już się stęskniłam;-). Myślę, że "szokowa" terapia Kacpra ma swoje plusy. Prezent dla Tomka pozytywnie zaskakujący. Natomiast postawa Bastiana mnie zaskoczyła, teraz jak wszyscy wiedzą, a on nie musi się ukrywać, to będzie zaliczał wszystko - a właściwie wszystkich - co się rusza. Szkoda Adama... . Dzięki za rozdział i czekam na więcej:-).
OdpowiedzUsuńAnonimek.
Tak, wiem, że wątek Bastiana jest zaskakujący. Przyznam szczerze, że kiedy to opowiadanie było jeszcze tylko w mojej głowie, zamierzałam pokierować Bastiana i Adama w zupełnie innym kierunku, jednak w trakcie pisania tego tekstu doszłam do wniosku, że to byłby kompletny kicz i że nie byłoby to w ogóle realne.
UsuńBastian jest chyba najbardziej pokręconą postacią z tego opowiadania. Jest też niezwykle niezdecydowany i nie ma na siebie żadnego pomysłu, co widać od samego początku. Przez całe swoje życie dryfował i wszystkie problemy zamiatał pod dywan, udając że nie istnieją. Więc teraz, kiedy tak trochę go zmuszono, żeby wreszcie zabrać się za porządki, miota się we wszystkie strony i sam nie wie, czego chce. A kiedy wreszcie zrozumie, co/kto jest mu potrzebne/y? Dowiecie się niebawem;)
Pozdrawiam!
Zgadzam się z Tobą, idealny Bastian, po tym co wpoiła mu matka, byłby nierealny. Ale każdy "głód" w końcu da się nasycić (chyba...) ;-). Pozdrawiam, Anonimek.
UsuńHej, Obsesjo!
OdpowiedzUsuńJaki sympatyczny rozdział! W końcu żaden z wielbicieli poszczególnych par nie poczuł się pokrzywdzony, bo wspomniałaś o wszystkich a nawet, dodatkowo :), o Dominiku i Damianie. Jak miło :). Prezent Tomka - bardzo seksowny:). Kacper, jak to Kacper, zawsze wszystko wie najlepiej, a Bastian? W sumie nic dziwnego, że po tak długim okresie wypierania i nienawiści do siebie samego, nareszcie zaczyna czuć się dobrze w swojej skórze i chce spróbować czegoś nowego. To tak, jak po wypuszczeniu z klatki, jest tyle możliwości, przyjemności. Zobaczymy co będzie dalej. Ostatecznie może jego plany nie zostaną zrealizowane :).
Czekam niecierpliwie na następny rozdział, dzięki za ten.
Pozdrawiam, Tazkiel
Ciekawe jaki prezent ma Zack dla Tomka w Stanach w takim razie ;) Fajnie się ten związek rozwija. Widać że są zakochani, że Zack myśli poważnie o Tomku skoro nawet pozwolił mu się zdominować.
OdpowiedzUsuńCo do Bastiana to mam nadzieję że nie zacznie chodzić do klubów i sypiać z kim popadnie, to złamałoby Adamowi serce, mam nadzieję że odważy się na ten wielki krok w zdecyduje na związek z Adamem,że ten tez nie będzie miał oporów i będzie umiał walczyć,
Kacper wcale nie jest takim draniem. I kocha Paula, Wiem że wiele wody upłynie zanim coś drgnie w tym mężczyźnie ale mam nadzieję że jak najszybciej tego doczekam No i chciałabym aby Paul przejrzał na oczy i dał mężczyźnie szansę.
Fajny rozdział, bardzo mi sie podobał i niecierpliwie czekam na kolejny
To się robi coraz lepsze :3 pewnie wiele się wyjaśni kiedy Damian pójdzie na korki z niemca do Dominika (a Dominik przypomina mi Andy'iego z OS). Choć ja już mam teorię, że on się mu po prostu podoba. Akcja Zack-Tomek była cudowna i nie mogę się doczekać więcej :). No i doczekałam się Bastiana i tak mi się wydaję, że jakby Tomek się ujawnił to ten by do niego strasznie zarywał co doprowadziłoby do szału Adama. No i Zacka. Ale to już nie będę snuła swoich teorii tylko poczekam na dalsze rozdziały.
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę :*
~Eleila
Ps. Nadal czekam na to by Tomek owalił Kacpra za naściemnianie Zackowi ;).
Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńNa 99% w czwartek;)
UsuńPozdrawiam!
Ty chyba masz kobieto jakąś sadystyczną przyjemność z trzymania nas w niepewności. Xd
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Twoja wene i chęci do pisania :)
O tak, tak, Bastian bądź dobra dupa i pieprz wszystkich na których starczy ci sil, lam serce Adamowi i walcz z zackiem o tomka, a później grzecznie wróć do Adama. Ach i więcej tomka i Kacpra iiiiii super zamiana ról i wgl luv u ;****
OdpowiedzUsuń