„Zadzwonimy do pana”.
Ha ha, jasne, już to widział. Dobrze wiedział, że nie
zadzwonią.
Paul był już w trzech szkołach na spotkaniach o pracę i
szedł właśnie do kolejnej, już ostatniej. Był wściekły przez tą całą akcję i
nie gadał z Kacprem, ale nie zamierzał wyjść na tchórza i oddać walkowerem tę
rozgrywkę. Poszedł na te spotkania, żeby Kacprowi udowodnić, że nie jest tak
bezradny jak Kacprowi się wydaje.
Nie miał pojęcia, do ilu tych przeklętych szkół Kacper
złożył jego podanie i CV czy cokolwiek, ale chyba nie chciał wiedzieć. Niemal
od razu zadzwonili do niego z czterech i na wszystkie cztery spotkania
zamierzał się stawić. Miał nadzieję, że nikt więcej już nie zadzwoni, wtedy
będzie miał spokój, a Kacper nie będzie mógł mu zarzucić, że nie próbował.
Cholerny Kacper! Paul po raz kolejny się zastanawiał, jakim
kretynem musiał być, żeby ulokować w nim swoje uczucia? W chwili obecnej miał
ochotę go zwyczajnie rozszarpać za… za wszystko. Za to, że tak lekko do tego
pochodził, jakby jego blizny nie miały wielkiego znaczenia. Za uważanie się za
lepszego i mądrzejszego od innych. Za zmuszanie go do przechodzenia przez te
rozmowy, które miały na celu jedynie go ośmieszyć. Za to, że śmiał mu wytykać
jego błędy. Kim on był, do cholery, żeby to robić?
Paul był wściekły, bo Kacprowi zawsze się w życiu układało.
Miał zajebistą pracę, był przystojny jak mało kto i w dodatku inteligentny.
Ludzie pchali się drzwiami i oknami do jego łóżka, do jego życia. Chcieli być
blisko niego, nawet jeśli był ostatnim fiutem. Kacper zawsze miał z górki.
Zawsze. Kłopoty wydawały się go omijać szerokim łukiem, żadne gówno do niego
nie lgnęło. Inni ludzie wydawali się staczać na same dno, a on piął się wyżej i
wyżej bez najmniejszych problemów. Mimo że był fiutem. Ktoś taki nie miał prawa
mu mówić, że najwyższy czas się otrząsnąć. Ktoś, kto nigdy nie doświadczył
takiego bólu, nie miał prawa się wypowiadać. I dlatego, że Kacper śmiał się
odezwać, był na niego taki wściekły.
Ostatnia rozmowa o pracę była tylko punktem do odhaczenia
dla niego, więc kiedy poproszono go do gabinetu i uciął sobie pogawędkę z
dyrektorem, był zupełnie wyluzowany. Na szczęście coś zostało z jego sposobu
bycia sprzed wypadku i kilka razy udało mu się rozbawić dyrektora. Facet nie
dał nic po sobie poznać, kiedy zobaczył wygląd Paula i wydawał się w porządku,
ale Paul wiedział, jak to się skończy.
A przynajmniej tak mu się wydawało.
– Podoba mi się pana sposób bycia, panie Felton – powiedział
w końcu dyrektor, odchylając się bardziej do tyłu na fotelu i patrząc na niego
poważnie. – Chciałbym jednak pana uświadomić, że uczniowie w tej szkole nie są
tacy jak w innych. Seattle jest całkiem bezpieczne biorąc pod uwagę inne miasta
Ameryki, ale i tak jest kilka niebezpiecznych dzielnic. Większość uczniów
pochodzi z rodzin patologicznych. Chowa ich ulica. Kradną, palą i handlują
trawą. To podstawówka, a na korytarzach musi czuwać ochrona, przy wejściu do
szkoły są bramki, na których sprawdza się, czy uczniowie nie próbują wnieść
jakiejś broni. To trudna młodzież. – Paul zamrugał. Czemu on mi to mówi,
pomyślał. – Przydałby im się więc ktoś, kto mógłby ich pokierować w odpowiednim
kierunku. Potrzebuję nauczycieli, którym dzieci mogą zaufać, a o to nie jest
teraz łatwo. – Dyrektor uśmiechnął się lekko. – Jeśli mimo tego, co powiedziałem,
nadal jest pan chętny tutaj uczyć, z radością pana zatrudnię.
Paul spojrzał na mężczyznę jak na wariata.
– Nie boi się pan, że moje blizny mogą wywołać kontrowersje?
– Te dzieci widziały więcej niż kilka blizn, panie Felton.
Szybko się pan o tym przekona. Poza tym, to są dzieci. One nie widzą problemów
tam, gdzie widzą je dorośli.
Paul pokręcił głową i powiedział lekko oszołomiony.
– Skoro tak stawia pan sprawę, chętnie podejmę tę pracę.
Gdy wracał do domu, wciąż był oszołomiony i nie do końca
wierzył w to, co się stało. Naprawdę znalazł się idiota, który chciał go
zatrudnić.
Ale Paul i tak miał ochotę udusić Kacpra. Teraz nawet
jeszcze bardziej, bo się okazało, że miał rację.
Czas w Polsce płynął nieubłaganie, przybliżając go do
momentu wyjazdu. Jego mama była bardzo smutna, dobrze to widział, ale żadne z
nich nic nie mówiło na ten temat, nie chcąc tylko tego pogarszać. Tomek też
czuł żal na myśl, że być może minie kolejne pół roku, zanim ją znowu zobaczy.
Miał też wyrzuty sumienia, że tak łatwo ułożył sobie życie bez niej. Widział,
jaka jest wyczerpana i miał co do tego straszne przeczucia, ale matka zbyła go
kilka razy twierdząc, ze jest po prostu zmęczona, więc w końcu doszedł do
wniosku, że może faktycznie jest zbyt przewrażliwiony. Wieczorem wyszli w
trójkę się przejść. Paweł też wydawał się smutny, że Tomek już odjeżdża.
Właściwie to przez to, że przyjechał Zack, Paweł kompletnie nie zdążył się nim
nacieszyć przez ten tydzień, bo cały czas byli w trójkę i Tomek nie miał za
bardzo jak poopowiadać o swoim życiu w Stanach.
Gdy niedaleko miejsca, w którym usiedli, chcąc trochę
posiedzieć na świeżym powietrzu, zobaczyli Damiana Strzyżeckiego, Tomek nie był
ani trochę zaskoczony. Czasami miał wrażenie, że kompletnie nie ma wpływu na
to, co się dookoła niego dzieje. To po prostu się dzieje, a on musi się
dostosować, jeśli chce przetrwać. Uważał, że należą mu się wyjaśnienia co do
niektórych rzeczy i to było zupełnie tak, jakby los pchał ich na siebie przy
każdej okazji, aż wreszcie ze sobą porozmawiają.
Nie zastanawiając się długo, zostawił Zacka z Pawłem i
zdecydował się zagadać Damiana. Może wreszcie uzyska kilka odpowiedzi na
nurtujące go pytania? Jeśli nie teraz, nie będzie miał już więcej do tego
okazji, na pewno nie w najbliższej przyszłości.
Teraz albo nigdy, pomyślał.
– Hej – zagadał, patrząc jak Damian robi różne sztuczki z
piłką.
Chłopak złapał ją w ręce i obejrzał się. Westchnął, kiedy
zobaczył Tomka.
– Mów, co chcesz wiedzieć i zostaw mnie w spokoju –
powiedział Damian zmęczonym głosem.
– To chyba oczywiste, co chcę wiedzieć. – Tomek oparł się
plecami o drzewo i wsunął ręce w kieszenie. – Dlaczego pomagasz temu całemu
Dominikowi, skoro mnie chciałeś zakatować za to samo?
Damian pokręcił głową.
– Po pierwsze, to nikogo nie chciałem zakatować, a już na
pewno nie ciebie, a po…
– Pamiętam to trochę inaczej – wtrącił Tomek.
Damian uśmiechnął się półgębkiem, patrząc pustym wzrokiem na
piłkę, którą trzymał w rękach.
– Och, jestem pewien, że pamiętasz to inaczej. – Ich wzrok
spotkał się na chwilę. Widząc, że Tomek nie rozumie, Damian dodał. – Nie
pamiętasz zbyt wiele z zajścia w szatni, prawda? – Tomek pokręcił głową na
znak, że owszem, nie pamięta. – Tak myślałem. W porządku. – Damian wzruszył
ramionami. – Prawda jest taka, że nic by ci się nie stało, gdybyś zachował
zimną krew. Wkręcenie cię z tym wielbicielem było pomysłem Olka, ale to tylko
dlatego, że jego dziewczyna powiedziała, że jesteś od niego przystojniejszy.
Olek chciał ci tylko trochę dogryźć, nic więcej. Ale ty dostałeś pierdolca,
kiedy się zorientowałeś, co się dzieje. Nie wiem, czy to był atak paniki, czy
jaka cholera, ale zacząłeś gadać jakieś głupoty, wrzeszczeć, rzucać się…
Próbowałem cię uspokoić, ale nic do ciebie nie docierało, ani jedno moje słowo.
Twoje zachowanie nakręciło wszystkich pozostałych, zwłaszcza tych, którzy
chcieli ci wpierdolić za bycie gejem. Bartek chwycił za kij. Nie wiem, skąd go
miał, po prostu w jednej chwili zamachnął się nie ciebie i uderzył cię w plecy.
I nagle wszyscy dostali pierdolca, zupełnie poszaleli. Zaczęli cię popychać, a
ty darłeś się jakby cię obdzierali ze skóry. Zupełnie ześwirowałeś. Bartek
przyłożył ci kolejny raz, tym razem w głowę. Wiedziałem, że jeśli pozwolę mu
cię bić, w końcu cię zabije, więc zabrałem mu kij i udawałem, że cię biję tak mocno
jak on, bo przynajmniej wiedziałem, że nie wyrządzę ci krzywdy… takiej, jaką
wyrządziłby ci Bartek. Myślisz, że przeżyłbyś tyle uderzeń w głowę kijem do
baseballu, gdyby bił cię ktokolwiek inny? – Tomek otworzył usta, ale nic nie
powiedział. Ta sprawa z tym kijem już nieraz go zastanawiała, a teraz, jeśli
Damian mówił prawdę, wreszcie miał na to odpowiedź. – W końcu kilku chłopaków
się przestraszyło, kiedy zobaczyli, jak mocno cię skopali. Nic takiego nie
miało się stać, chcieli cię tylko upokorzyć. Olek powiedział, że idzie po
pomoc, więc wszyscy uciekli. Cała drużyna, która była podczas tego zdarzenia w
szatni, uciekła. Sprzątaczka nie znalazła cię dlatego, że akurat szła sprzątać
szatnię. Znalazła cię, bo była pierwszą osobą, którą Olek znalazł i której
powiedział o tym, że potrzebujesz pomocy. – Damian spojrzał na niego. Z jego
twarzy nie dało się niczego odczytać. – Większość z nich bardzo tego żałowało,
wiesz? Mówili policji, że to stało się za szybko, że to nie tak miało być…
Zapadła na chwilę cisza. Damian bawił się chwilę piłką, po
czym zaczął mówić dalej.
– Nigdy nie chciałem ci zrobić krzywdy. Nigdy nie miałem nic
do gejów. Byłbym hipokrytą, gdybym miał. – Tomek otworzył szeroko oczy,
kompletnie się tego nie spodziewając. – Nigdy nie miałem odwagi wyznać, że
interesują mnie inni chłopacy, a nie dziewczyny. Do tej całej zadymy z tobą w
roli głównej nie wiedział nikt, nawet moja rodzina. Twój przykład tylko
udowodnił, że miałem rację, milcząc na swój temat.
– Dlaczego teraz taka zmiana frontu? – spytał Tomek po
chwili. – Czemu teraz nagle przestało ci zależeć na ukrywaniu się? Dlaczego
pomogłeś Dominikowi?
Damian wzruszył ramionami.
– Liceum to tylko
etap przejściowy, nie będzie trwać wiecznie. Dla mnie właśnie się kończy. Niedługo
koniec roku, potem matury, a potem studia. Wyprowadzam się z tej dziury do
Londynu, gdzie będę studiował weterynarię. Tam nikt mnie nie będzie znał, tak
jak znają mnie tutaj. Będę tak anonimowy jak sobie tego zażyczę. Wstawiłem się
za Dominikiem, bo jestem od niego silniejszy i wiem, że mogę go obronić, dopóki
obaj nie wyjedziemy na studia. Wkrótce mnie tu nie będzie, więc nie ma więcej
sensu się ukrywać. Nie będzie mnie tutaj, więc wisi mi, co inni o mnie pomyślą.
Co ty pomyślisz. Nie zamierzam cię przepraszać, bo uważam, że nie zrobiłem nic
złego. Próbowałem ci pomóc najlepiej jak umiałem. Nie odpowiadam za czyny
innych ludzi i nie zamierzam brać na siebie ich winy ani odpowiedzialności za
to, co się stało. Masz jeszcze jakieś pytania, czy mogę wrócić do kopania piły?
– Co z tym, co robili mi twoi koledzy? Chcesz powiedzieć, że
o tym nie wiedziałeś?
– Możesz mi wierzyć lub nie, ale nie miałem o tym pojęcia.
Nigdy się z nimi nie trzymałem i tak szczerze powiedziawszy zawsze uważałem, że
są pojebani.
Tomek skinął głową. Z jednej strony nie był pewny, czy może
wierzyć Damianowi, z drugiej to wszystko wydawało się mieć ręce i nogi.
Faktycznie, od początku wydawało mu się dziwne, że przeżył, mimo że okładano go
kijem do baseballu. Po głowie. Nie pamiętał za wiele z całego zajścia, a po kilku
uderzeniach stracił przytomność i obudził się, kiedy drużyny piłkarskiej już
nie było. Potem był w szpitalu, a później poleciał od razu do Stanów – nie miał
okazji zorientować się w sytuacji. Może Damian miał rację? Pamiętał, jaki był
przerażony, kiedy Paweł wygadał się w szkole o tym, ze Tomek jest gejem.
Pamiętał, jak strasznie się bał reakcji innych. Może faktycznie mu odbiło ze
strachu, kiedy zobaczył całą drużynę w miejscu, gdzie miał się z nim spotkać
jego „wielbiciel”? To wydawało się prawdopodobne. Tak samo jak to, że Damian
zdecydował się wszystko powiedzieć policji i ujawnić, bo niedługo idzie na
studia i prócz rodziny nie będzie miał wiele wspólnego z tym miejscem. Pozna
nowych ludzi, znajdzie nowych przyjaciół, którzy z miejsca go zaakceptują… Co
za różnica, co o nim pomyślą ci, których miał teraz? Jeśli nie potrafili go
zaakceptować takim, jakim jest, to nie byli prawdziwymi przyjaciółmi, prawda?
– W porządku. Dzięki, że mi powiedziałeś. – Tomek zmarszczył
brwi i dodał. – I jeśli spotkasz Olka, powiedz mu, że nie mam do niego
pretensji o to, co się stało. I powodzenia na studiach.
Damian tylko skinął głową i odwrócił się do Tomka plecami,
wyrzucając piłkę w powietrze i robiąc kapki.
Damian nie wiedział, czego może spodziewać się po Dominiku, więc
przygotował się psychicznie na „oczekiwanie nieoczekiwanego”. Blondyn miał
charakterek i cięty języczek i Damian był pewny, że chłopak użyje to przeciwko
niemu niejednokrotnie tego dnia.
Nie mógł się doczekać.
Gdy Dominik mu otworzył, wyglądał jakby szedł na wojnę.
Widać nie tylko Damian miał wrażenie, że szykuje się bitwa.
– Cześć – powiedział Damian.
– Cześć – odparł Dominik, przepuszczając ciemnowłosego.
Damian zdjął buty i założył papcie, które wskazał mu Dominik.
– Chcesz coś do picia? Wody? Herbaty? Kawy?
– Nie, dzięki.
Blondyn wzruszył ramionami.
– Jak chcesz.
Pokój Dominika był świeżo pomalowany, jeszcze czuć było
farbę. Prawie nic nie było wypakowane z kartonów podpisanych markerem i
upchniętych we wszystkich kąty.
– Eee… jeszcze się nie rozpakowałeś? – zdziwił się Damian.
– Nie mam czasu – odparł Dominik, wzruszając ramionami.
– Mieszkasz już tutaj trzy miesiące.
– I?
Damian tylko pokręcił głową. Zdjął plecak i wyciągnął z
niego zeszyt i książkę oraz długopis. Dominik usiadł na podłodze obok łóżka i
wyciągnął te same rzeczy.
– Co chciałbyś poćwiczyć? – zapytał.
– Ustny? A potem gramatykę, głównie odmianę przymiotnika,
passiv i konjunktiv.
– O–kej. – Dominik uniósł brwi, ale nie skomentował tego,
otwierając na pierwszej lepszej rozmowie, jaka była w książce, akurat w temacie
jedzenie. – To jedziemy po kolei.
Damian wcale nie był taki głupi z niemieckiego, jak udawał.
Korki były po prostu jedyną opcją na zbliżenie się trochę do Dominika i Damian
zamierzał to wykorzystać. Udawał więc, że nie pamięta niektórych słówek i
celowo robił błędy, żeby nie wyszło, że idzie mu za dobrze. Dominik mówił
płynnie, z ładnym niemieckim akcentem, po pewnym czasie celowo wciskając w
swoją wypowiedź wyrażenia, których Damian kompletnie nie rozumiał i w pewnym
momencie wcale nie musiał udawać, że nie wie.
Uczyli się chyba z dwie godziny, kiedy Dominik zatrzasnął
książkę i spojrzał na niego niemal wyzywająco.
– Dobra. Odegraliśmy obaj szopkę, a teraz powiedz mi
wreszcie, czego ty naprawdę chcesz.
Damian w pierwszej chwili był zupełnie zaskoczony i nie
bardzo wiedział, co powiedzieć.
– Słucham? – wykrztusił jedynie.
– Nauka niemieckiego jest ostatnią rzeczą, po jaką tu
przyszedłeś, Damian, i obaj o tym wiemy. Po pierwsze, konjunktiv nie obowiązuje
nawet na maturze rozszerzonej, nie w takim stopniu, w jakim chcesz to niby
ćwiczyć. Wiem, że jesteś jedną z lepszych osób w swojej grupie i że nauczycielka
daje ci dodatkowe zadania, żeby ci pomóc przygotować się do matury. A teraz
gadaj, czego chcesz.
– To naprawdę aż takie oczywiste? – burknął ciemnowłosy.
– Tak – odparł Dominik dobitnie. – Na pewno dla kogoś, kto
zna biegle niemiecki. Wiesz za dużo jak na idiotę, którego próbujesz z siebie
zrobić. Więc?
Zapadła cisza. Dominik wyraźnie czekał na odpowiedź, a
Damian nie bardzo wiedział, co powinien mu powiedzieć. W końcu dał sobie
mentalnego kopniaka i stwierdził, że walić to, nie ma nic do stracenia.
Nachylił się do Dominika i pocałował go zupełnie znienacka.
Oczy blondyna były szeroko otwarte z szoku, tak samo jak usta, co Damian
wykorzystał, wsuwając mu język do środka. Całował delikatnie Dominika, nie
chcąc go w żaden sposób wystraszyć. Blondyn dłuższą chwilą nie mógł wyjść ze
zdziwienia. Kiedy w końcu to się stało, Damian jęknął i szybko się odsunął.
Dominik ugryzł go w język.
– Ktoś ci pozwolił pchać tam swój jęzor? – spytał Dominik.
Damian otworzył usta, próbując jakoś zareagować, kiedy
Dominik złapał go za koszulkę, przyciągnął do siebie i pocałował namiętnie. Tym
razem to Damian był tym, który siedział kompletnie zdezorientowany, pozwalając
się całować.
Gdy tylko wyszedł z oszołomienia, żarliwie oddał pocałunek.
Całował się wiele razy z dziewczynami i sam pocałunek nie wydawał się w żaden
sposób różnić. Bardziej chyba nakręcał go fakt, że wreszcie ma szansę całować
chłopaka. I to nie pocałunek sam w sobie, ale właśnie myśl o tym, jakiej płci
jest osoba, z którą się całuje, sprawiła, że jego spodnie zrobiły się
zdecydowanie za ciasne. No, może jeszcze to, że Dominik bezceremonialnie
chwycił go za krocze i ścisnął. Damian pomyślał, że Dominik mógł sobie wyglądać
jak przeciętny kujon, który nigdy jeszcze nie zamoczył swojego małego, ale to
nie oznaczało, że naprawdę tak było. I najwyraźniej nie było, bo Dominik
całował wprawnie, jego ręce były pewne i wyraźnie wiedział, czego chce.
Damian chciał objąć go ręką w pasie i przyciągnąć bliżej
siebie, kiedy nagle Dominik raptem przerwał.
– Co? Coś się stało? – spytał Damian, nie wiedząc, o co
chodzi.
Dominik podał mu plecak.
– Tak, powinieneś już iść.
– Ale…
– No, już. – Dominik wstał i pokazał Damianowi drzwi.
Ciemnowłosy patrzył na niego przez chwilę z otwartymi ustami, po czym pokręcił
głową i wstał. Pozbierał swoje rzeczy i pozwolił się odprowadzić do drzwi.
– Powtórzymy to jeszcze? – spytał w progu.
– Co?
– Całowanie.
Dominik nie odpowiadał przez dłuższą chwilę, jedynie patrząc
mu spokojnie w oczy. Nic nie odpowiedział, ale delikatny uśmiech, który Dominik
próbował ukryć, zagryzając dolną wargę, powiedział mu wszystko.
Nim Tomek się obejrzał, Zack już jechał na lotnisko, a kilka
godzin później był w drodze powrotnej do Seattle. Nie miał zbyt dobrego humoru.
Nie przez to, że musi już lecieć z powrotem, tylko przez rozmowę telefoniczną,
jaką miał z ojcem. Cóż… Powiedzmy, że jego ojciec nie był zachwycony, kiedy na pytanie
„gdzie jesteś, że nie możesz teraz wrócić do domu?”, Zack odpowiedział „w
Europie… Tak, tato, dobrze myślisz, mam na myśli kontynent.”. No, tak… To nie
był dobry pomysł. Ojciec zapowiedział mu już przez telefon, że zamierza dać mu
szlaban co najmniej do trzydziestki i przetrzepać skórę, jak już tylko pojawi
się w domu. Pewnie rodzice Zacka nie mieliby pojęcia o jego wyjeździe, gdyby
nie to, że zadzwonili do nich ze szkoły z pytaniem, czemu Zack nie pojawił się
na zajęciach przez prawie cały tydzień. Tylerowi też się oberwało za krycie
Zacka i w dodatku kłamanie, że Zack nocuje u Tomka. Tomek był trochę zdziwiony,
że Tyler go nie zapytał o ten wyjazd ani nic, ale potem Zack mu powiedział, że
Tyler znowu miał jakieś problemy i znowu matka skonfiskowała mu komórkę.
Już następnego dnia to Tomek miał lecieć do Stanów. Cóż, jak
się okazało, nie sam. Paweł stękał i jęczał, że też chce i przyznał się, że
wyrobił sobie wizę, bo tak czy siak zamierzał wbić do niego na krzywy ryj –
jego rodziców w końcu było na to stać – więc zdecydowali, że równie dobrze
Paweł może polecieć teraz, zwłaszcza że po zadzwonieniu na lotnisko okazało
się, że jest jeszcze kilka wolnych miejsc.
Tomek z jednej strony cieszył się, że wraca z powrotem. Miał
sporo do opowiedzenia Tylerowi i Paulowi – Kacper pewnie i tak miałby go w
dupie, zresztą z nim zbytnio nie chciał gadać – no i chciał wreszcie ujawnić
się przed swoimi znajomymi. Z drugiej jednak strony na samą myśl o tym, że
znowu tak długo nie będzie widział mamy, czuł ogromny smutek. Nic jednak nie
mógł na to poradzić.
– Masz wszystko? – spytała go mama godzinę przed wyjazdem na
lotnisko, kiedy zszedł na dół na obiad.
– Taa – skinął smętnie głową, biorąc do reki widelec i
zaczynając jeść obiad. – Nie mogę uwierzyć, że już minął cały tydzień. Zupełnie
jakby to była dosłownie chwila.
– Wiem, kochanie – odparła
– czuję dokładnie to samo.
Zapadła cisza.
– Kiedy się znowu zobaczymy? – spytał cicho, czując gulę w
gardle.
– Może na wakacje? Już blisko do nich, możesz tutaj
przylecieć i zostać przez jakiś czas.
– Byłoby super.
Znowu zapadła cisza. Tomek jadł powoli, wciąż czując się
wybitnie źle z tą cala sytuacją. Jego mama też siedziała cicho, pijąc powoli
swoją ulubioną kawę. Wyglądała o wiele starzej niż pamiętał i była bardzo
smutna. Chyba nigdy jej jeszcze takiej nie widział.
– Wiesz… – zaczęła. –
Na początku, kiedy poprosiłam Kacpra, żeby cię zabrał, myślałam, że to
tymczasowe… – urwała, biorąc łyk kawy. Uśmiechnęła się do niego lekko. – Teraz
jednak widzę jak głupia byłam myśląc, że kiedykolwiek tu wrócisz. Widzę, jak
dobrze się tam czujesz i jak wielu jest tam ludzi, z którymi nie chciałbyś się
rozstać.
– Przepraszam…
Poczuł się strasznie, widząc ją tak smutną. Miał przez
chwilę wrażenie, że zwróci wszystko, co zjadł. Ona poświęciła dla niego całe
swoje życie, a on tak po prostu ją zostawił.
– Nie musisz przepraszać – odparła ze łzami w oczach. – Nie
mam ci tego za złe. Ja tylko… strasznie za tobą tęsknię.
Tomek zerwał się ze swojego miejsca i przytulił do niej
mocno, czując łzy płynące mu po policzkach. Był najgorszym synem na świecie.
Nie zasługiwał na taką mamę. Wiedział, że powinien tutaj wrócić i zrobić dla
niej coś więcej niż tylko przysparzać jej ciągle zmartwień i kłopotów, ale… nie
mógł. Po prostu nie mógł. Był zbyt samolubny, zbyt egoistyczny, żeby zostawić
Zacka i wrócić do Polski dla mamy. Tutaj nie miał perspektyw, nie takie, jakie
miał w Stanach.
Kiedy już jechali w milczeniu na lotnisko, Tomek zastanawiał
się, czy egoizm jest wpisany w ludzką naturę, czy jedynie w jego charakter.
Przerabiał ten temat już wiele razy, miał wyrzuty sumienia z powodu swojej
mamy, a i tak jego własny interes wydawał się być ważniejszy niż dobro jego
mamy. Wróciłby do Polski, gdyby go o to poprosiła, ale nie poprosiła i czuł z
tego powodu niewysłowioną ulgę.
– Więc wakacje? – spytał, patrząc na nią pytająco. Miał nadzieję, że go nie
nienawidziła to wszystko, co się ostatnio stało.
Uśmiechnęła się do niego, kiwając głową.
– Tak, wakacje. To tylko kilka miesięcy, prawda? Nawciskam
Kacprowi, to może nawet da ci pieniądze na bilet.
– Byłoby super – odparł, również się lekko uśmiechając. –
Przemyśl jeszcze raz tę przeprowadzkę. Byłoby ekstra, gdybyś też tam ze mną
była. No i wolałbym mieszkać z tobą niż z Kacprem.
Westchnęła ciężko.
– Dobrze, skoro tak bardzo ci zależy, zastanowię się nad
tym. Ale nie licz na nic, dobrze?
Tomek skinął głową. Wiedział, że skoro jego mama
powiedziała, że to przemyśli – i to po raz kolejny – to ma spore szanse, że
jednak się zgodzi i faktycznie przeprowadzi się do Stanów. To byłoby jak
spełnienie marzeń.
Cały smutek i żal jakoś z niego wyparowały, kiedy przed
oczami stanęła mu wizja mieszkania z mamą w Stanach. Miałby wtedy przy sobie wszystkie
ważne w jego życiu osoby.
Gdy żegnał się z mamą, jego uśmiech był prawdziwy i szeroki.
Jasne, było mu smutno, że znowu nie zobaczy jej przez jakiś czas, ale przecież
w wakacje będzie miał mnóstwo okazji, aby poruszyć z nią ten temat i przekonać ją
do przeprowadzki. Podejrzewał, że prędzej czy później mu ustąpi i w końcu
wyprowadzą się z Polski na dobre. A Paweł? Paweł miał wystarczająco dużo kasy,
żeby móc go odwiedzać w Stanach, więc być może kontakt im się nie urwie.
Zresztą teraz jakoś mało go obchodził Paweł. Najważniejsza była dla niego jego
mama.
Zamieszkanie razem z nią w USA było wszystkim, o czym mógłby
marzyć.
***
Wybaczcie, że tak późno, ale kończyłam drugi sezon Teen Wolfa (po raz nie powiem który =.=') i totalnie się zagapiłam. W dodatku nie wiem czy ktoś z Was słucha One Direction - ja przepadłam i to nie tyle przez muzykę (chociaż jest absolutnie boska, co ja robiłam przez 5 lat ich kariery?), co przez ff (chociaż Drag me down słucham od dnia, gdy wypuścili tego singla i sama już czuję się jak down) - ale nawet jeśli nie, jest masa genialnego slashu w języku angielskim - przez polski zbytnio nie brnęłam to nie wiem. Jeśli ktoś z Was czyta po angielsku i jeszcze nie przetrzepał fandomu 1D, radzę to zrobić. Gwarantuję, że to z rok czytania w każdej wolnej chwili :P I, żeby Was zachęcić, nie jest on kanoniczny. Są tam postacie nazywając się jak chłopaki z 1D, ale w większości zespół nie istnieje i w ogóle, więc można to podpiąć od zwykły slash.
I w ogóle słyszałam plotki, że 1D ma się rozpaść.
A Larry is real.
Wybaczcie, ja po prostu musiałam to napisać:D
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Kolejny w przyszłym tygodniu (prawdopodobnie w piątek), już gotowy do wstawienia na bloga.
Pozdrawiam!
Nie wiem czy to tylko ja, ale rozdział wydaje mi się być taki krótki... Znęcasz się nade mną! Tak czy siak nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) Jesteś cudotwórcą!
OdpowiedzUsuńPo 1 BŁAGAM nie 1d, chba że uda ci się przekonać i nie będą to pedały pedałów
OdpowiedzUsuńPo 2 rozdział taki słodko sexy
Dominik <3
Po 3 z niecierpliwością czekam na bastiana pieprzacego (znając ciebie, pewnie tylko pocalujacego, albo nic ;((((( ) Tomka i wielką kłótnie Zacka i bastiana na która zapowiadało się już od pierwszych rozdziałów
Po 4 Kacper, Kacper, Kacper jak dobrze że Paul ma ciebie
Po 5 wzruszającą scena z mama i Tomkiem
Po 6 a może odrobinę wcześniej skoro jest już napisany :D
Nie wstawię go wcześniej z kilku powodów, a najważniejszy jest ten, że 15.08. wyjeżdżam do Włoch do babci i mnie nie będzie do 26.08., a tam nie ma ani neta, ani komputera. A poza tym i tak chcę skończyć pisać ŚWC wcześniej, żeby móc się wziąć za kolejny tekst i zrobić małe zapasy, kiedy jeszcze będę publikować ŚWC, tak więc nie ma opcji, żeby rozdziały pojawiały się częściej niż co 8 dni. Przykro mi.
UsuńPozdrawiam!
Kobieto, nie znam Cię wcale, a już Cię kocham.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię, bo zajebiście piszesz. (Tylko Twój blog sprawdzam niemal co 5 min.)
Uwielbiam Cię, bo oglądasz Teen Wolfa. (Sterek jest moim OTP. <3 )
Uwielbiam Cię, bo Larry is real. (Tak nawiasem, od tygodnia żyję Larry'm. C":)
I gdybym nie była tak śpiąca, to wymyśliłabym jeszcze z 'ard innych powodów.
Może napisałabyś coś z Larrym i Sterekiem? *oczy kota ze Shreka*
Byłabym bardziej niż chętna aby to przeczytać. A wiem, że zrobiłabyś to zajebiście. Poważnie, jakim cudem nie ma żadnego Twojego opowiadania, które mi się nie podoba?! To absurd! XD *bulwers*
Chcę Ci tylko powiedzieć, że to co tworzysz jest cudowne.
Nie przestawaj nigdy tworzyć, błagam.
Dziękuje Ci za każde opowiadanie, każde pojedyncze słowo i myśl.
Jesteś niesamowita.
PS. Udanych wakacji~
Super rozdział:-)
OdpowiedzUsuńwybaczam :) czekam na następne rozdziały ps udanych wakacji :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś wstawić rozdział w czwartek? W piątek wyjeżdżam i do poniedziałku nie mam neta. Nie wiem jak przezyje ze świadomością że jest rozdział i nie mogę się do niego dostać
OdpowiedzUsuńMogę dodać w piątek zaraz po północy, jeśli Cię to satysfakcjonuje.
UsuńPozdrawiam!
Tak..dodaj! :D
UsuńWow, Paul wpada w bojowy nastrój. Super, bo przestaje powoli skupiać się na swoich bliznach, a zacznie na pracy. Co pewnie doceni i Kacper. Tomek wraca do USA z Pawłem - to mnie zaskoczyło. No i sprawa mamy Tomka - po lekturze wcześniejszych części podejrzewałam, że będzie poważanie chora. Ale na razie o tym cisza. Pojawiają się kolejne potencjalne pary... . Życzę udanego wyjazdu:-). Anonimek.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie będziesz wstawiać częściej, bo czekanie na następny rozdział to dla mnie tortura. Ale rozumiem. :)
OdpowiedzUsuńCo do Paul to ciesze się, ze zaczyna mu się układać. :) Jeszcze tylko żeby Kacper trochę zmiękł względem Paula i Tomka.
W opowiadaniu nie pasuję mi tylko to, że Paweł leci nagle na drugi koniec świata w samym środku roku, przed sama maturą, na dodatek rodzice nie mają nic przeciwko. Poza tym nie lubię Pawła i mam przeczucie, że namiesza.
Zastanawia mnie też kwestia matki Tomka. Parę odcinków temu, przed wyjazdem Tomka, rozmawiała z Kacprem na jakiś temat. Generalnie wyglądało to na coś poważnego i myślałam, że ta kwestia rozwiąże się podczas pobytu Tomka w Polsce. Mam nadzieję, że dowiemy się o co chodziło za tydzień. :)
Pozdrawiam
Za tydzień to może nie, ale już wkrótce na pewno. Jeśli zaś chodzi o Pawła... Hmm, wspominałam gdzieś, że Paweł jest w klasie maturalnej? Bo jeśli tak, to znaczy, że mam minę w opowiadaniu o.O Damian i Dominik są o rok starsi od Tomka i Pawła i to oni są w klasie maturalnej. Paweł kończy drugą, w trakcie której Tomek się przeniósł.
UsuńCo do Kacpra... Cóż, podejrzewam, że to on będzie największym zaskoczeniem tego opowiadania, bo mamy już prawie 40 rozdziałów, a wciąż niewiele wiadomo o jego przeszłości. Wkrótce poznacie całą jego historię:) Jestem ciekawa, jak Wam się spodoba.
Pozdrawiam!
Kacper jest dobry przecież. Jestem pewna że razem z Paulem w ostatnim rozdziale stworzą kochającą się parę. Tomka i Zacka oraz Adama i Bastiana także czeka happy end :)
UsuńA to sorry, coś mi się pokićkało, myślałam, ze wszyscy są w tym samym wieku. XD
UsuńA co do Kacpra o była już mała wzmianka o jego przeszłości. Chyba coś o tym, że jego ojciec był chu*em. Ale jestem ciekawa co tam nam wymyśliłaś. :)
Na dobre Paulowi wyszedł ten kopniak na rozpęd od Kacpra :) Może w końcu otworzy oczy i zobaczy że mało kto zwróci uwagę na jego blizny. Trochę się rozrosła fabuła tego opowiadania, nowi bohaterzy - tak myślałam ze Damian jest gejem. Dzięki za rozdział. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPaul z trudną młodzieżą zapowiada się ciekawie :D.
OdpowiedzUsuńP.S. Larry is real na 100% ( pasujące tatuaże, spojrzenia, to co mówią w wywiadach, twitter Harrego itp.).