sobota, 16 kwietnia 2016

11.Atak



Theo spojrzał na zamaskowaną postać. Nie sądził, że wróci po tym jak udało im się ją pokonać w bibliotece, ale najwyraźniej się mylił.
Przełknął ciężko ślinę, spoglądając na zbitą szybę. Damon był silnym wampirem, ale nawet on mógł zginać upadając z takiej wysokości. Czy też raczej… na pewno mógł zginąć. Napastnik nie wyrzucił go dla zabawy, on chciał go w ten sposób zabić.
Mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem, patrząc na niego drapieżnie. Theo zerwał się ze swojego miejsca, chcąc uciec, ale nie miał szans. Napastnik zatrzymał go bez większego problemu i popchnął mocno na ścianę. Theo jęknął, uderzając plecami w drewnianą ramę obrazu i upadając razem z nim na panele.
- Aua – jęknął, gramoląc się z podłogi. Nie zdążył się podnieść, bo postać złapała go za rękę i rzuciła nim o przeciwległą ścianę pokoju. Odbił się od niej jak piłka, rozbijając sobie głowę i ręce, którymi dał radę zasłonić twarz. Czuł w ustach posmak krwi.

Nawet nie próbował się podnieść, wszystkie jego mięśnie krzyczały z bólu i odmawiały mu posłuszeństwa.
- Czego ty chcesz? – wycharczał, czując jak krew płynie mu po brodzie.
Napastnik nie odpowiedział. Uśmiechnął się jedynie, podchodząc do niego powoli i kopnął go w brzuch. Nie spieszył się, wyraźnie czuł, że ma czas.
Po kilku kolejnych ciosach złapał go za kaptur i zaczął go wlec do wybitego okna. Theo opierał się ze wszystkich sił, próbując się wyrwać. Nie trzeba było być geniuszem, żeby przejrzeć zamiary napastnika. Nie chciał zginąć, upadając z takiej wysokości. Już wolał, żeby wampir wyssał go do cna.
- Puszczaj! Puść mnie! – charczał, próbując się wyrwać nieznajomemu.
Był już przy samym oknie. Pod butami chrupały kawałki szkła, które posypały się na podłogę przy upadku Damona.
- Sayonara – mruknął napastnik z zadowoleniem.
Theo zamknął oczy, przygotowany na swój koniec. Żaden człowiek nie był w stanie przeżyć upadku z takiej wysokości.
Nagle coś uderzyło w nich z boku, przewracając obu na podłogę.
- Sukinsyn!
Theo podniósł głowę i ze zdumieniem zobaczył Damona. Wampir miał miejscami porwane ubranie i był pokaleczony, ale zdecydowanie żywy. I konkretnie wpieniony.
Nastolatek odetchnął z ulgą, dając sobie chwilę na odpoczynek. Odczołgał się od okna - groźba wypadnięcia przez nie stale była całkiem realna - i z pomogą szafki nocnej udało mu się wstać. Damon szarpał się z napastnikiem, wyżywając się na nim za wszystkie niepowodzenia, jakie go do tej pory spotkały. Nie znaczyło to jednak, że wygrywa. Ostatnim razem udało mu się wygrać walkę z pomocą Theo. Tym razem był jej pozbawiony.
Przynajmniej chwilowo.
Nastolatek zagryzł zęby i wolnym krokiem podszedł do aneksu kuchennego. Widział tam wcześniej sporo noży, więc to je obrał sobie za cel. Było  ich pięć, w tym sporej wielkości tasak. Chwycił dwa w dłonie.
Damon i zamaskowany mężczyzna tarzali się po podłodze, okładając pięściami. Theo wyczuł odpowiedni moment i zamachnął się nożem na napastnika. Zdołał zranić go w ramię, ale ten nie bardzo się tym przejął, odpychając go jak natrętną muchę.
Podniesienie się z podłogi po tym ciosie było o wiele trudniejsze niż za pierwszym razem, ale jakoś mu się udało. Nie zamierzał siedzieć i czekać, aż ten wariat wykończy Damona. Jeśli Damon przegra, zginą obaj.
Zadanie drugiego ciosu nie było proste, bo walka nabrała rumieńców. Damon miał siny policzek i rozwaloną wargę oraz zakrwawiony obojczyk. Na szczęście Theo jakoś dał radę zbliżyć się na wystarczającą odległość, żeby wbić napastnikowi nóż w pośladek. Mężczyzna syknął rozsierdzony. Kopnął Damona w brzuch, przewracając go na podłogę i na chwilę skupił całą swoją uwagę na Theo. Chwycił za jeden z noży, który leżał w pobliżu i wbił go nastolatkowi pod obojczykiem, a potem przekręcił i wyszarpnął z rany. Chłopak wrzasnął z bólu, upadając na podłogę.
Resztę widział jak przez mgłę. Próbował ręką zatamować krwotok, ale ten był zbyt silny, by go w ten sposób powstrzymać. Zresztą i tak nie miał na to zbytnio sił.
Tracił i odzyskiwał przytomność wiele razy. Cale jego ciało było jednym wielkim bólem. Czuł, że ktoś zajmuje się jego raną, jakiś starszy, przestraszony mężczyzna, ale nic więcej nie był w stanie zrozumieć. Już dużo później, kiedy leżał na łóżku zbyt słaby, by chociaż ruszyć palcem, usłyszał podniesiony głos Damona.
- … kto, ale możesz być pewny, że się dowiem! – warknął wampir, chodząc nerwowo po pokoju.
Wzrok Theo mimowolnie za nim podążył.
- Tylko nieliczni mieliby z tobą szansę, Damon. To nie jest nikt przypadkowy.
- Myślisz, że to ktoś z naszych?
Jacob westchnął, przeczesując ręką swoje jasne włosy.
- Nie sądzę. Jaki miałby w tym cel? Zabijając przypadkowe wampiry nic nie zyskuje.
Damon parsknął.
- Podejrzewasz wilkołaki?
- Nie wiem, Damon. One faktycznie mogłyby zabijać naszych bez żadnego konkretnego powodu, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
- Wilkołaki istnieją? – wykrztusił z siebie Theo. Jego głos był cichy niczym szept, ale wyostrzone zmysły wampirów pozwoliły im dostrzec fakt, że się odezwał.
Oba wbiły w niego wzrok. Damon zmarszczył brwi i podszedł do niego. Przyłożył mu dłoń do czoła.
- Pójdę już – rzucił Jacob i chwilę później już go nie było.
- Jak się czujesz? – spytał Damon.
Theo zamknął oczy i uśmiechnął się leciutko. Nawet to wydawało się zbyt wielkim wysiłkiem dla jego ciała.
- Słabo. Co się stało?
- Nasz kochany nieznajomy dźgnął cię i chwilę potem uciekł. Prawie się wykrwawiłeś.
- Ugh… To chyba niedobrze.
- No pewnie, że niedobrze! Jeszcze chwila i skasowałbyś mnie ze sobą! – mruknął Damon z irytacją.
- No, tak… Wiesz… wiesz, kto to był?
Damon westchnął, siadając obok niego na łóżku.
- Mam swoje podejrzenia – przyznał ponuro.
- Więc?
Przez chwilę wampir się nie odzywał, patrząc przed siebie i marszcząc brwi. Po chwili rzucił w przestrzeń.
- Jonas.
Jonas? Ten sam, z którym mieszkał Dennis? Theo jakoś ciężko było w to uwierzyć, mimo że nie spotkał go jeszcze ani razu.
- Dlaczego on?
Damon tylko pokręcił głową. Nie miał ochoty tłumaczyć Theo wszystkiego.
Chłopak westchnął cichutko, zamykając oczy. Skoro Damon nie chciał gadać, to trudno. Wątpił, żeby podejrzenia wampira były słuszne. Niby dlaczego Jonas miałby go atakować? Jasne, Damon chciał mu zamordować protegowanego, ale to tyle. Theo wątpił, żeby coś takiego wystarczyło, aby sprowokować tak starego wampira.
- Wilkołaki istnieją? – spytał Theo, poruszając kolejną interesującą go kwestię.
Wampir pokręcił głową, patrząc na niego z politowaniem.
- To naprawdę wszystko, co cię w tej chwili obchodzi?
- No co? To ciekawe…
- Egh, dla ciebie pewnie tak.
- Więc? – dopytywał nastolatek.
Damon sarknął, ale odpowiedział:
- Tak, Theo, wilkołaki istnieją. To cholerne zwierzęta. Uwielbiają swoją wilczą postać bardziej niż ludzką, wyją jak pojebane przy pełni księżyca i generalnie masz ochotę je zajebać za każdym razem, jak tylko pojawią się w zasięgu twojego wzroku.
- Tak samo jak pewnego wampira – zażartował Theo.
Damon uśmiechnął się półgębkiem.
- Idź lepiej spać i daj mi pomyśleć.
- Opowiedz mi coś więcej o wilkołakach. Jesteście naturalnymi wrogami? Jak byś jednego ugryzł to by zdechł? Śmierdzicie według nich?
- Och mój Boże, nigdy więcej nie oglądaj „Zmierzchu”, okej? Ten film mnie obraża.
- Oj, weź, był całkiem niezły.
- Dla ciebie na pewno – skomentował Damon niemal pogardliwie.
Theo tylko uśmiechnął się lekko. Chwilę później odpłynął.
Przespał prawie całe dwa kolejne dni. Stracił sporo krwi i był tym wszystkim mocno osłabiony. Damon pilnował, żeby pił dużo wody i pomagał mu dojść do łazienki. Resztę czasu Theo spędzał w łóżku, przeważnie śpiąc. Trzeciego dnia nastąpił przełom, bo był zupełnie przytomny prawie całą godzinę, zanim znowu zapadł w sen. Jak się okazało, nie tylko rana po nożu była sporym problemem. Napastnik zadał mu też kilka innych dość paskudnych ran, których wyleczenie potrzebowało czasu.
Damon był bardzo niespokojny. Nie trudno było zauważyć, że jego oczy znacznie poczerwieniały, co oznaczało głód. Gdy jednak Theo go spytał, czy wampir chce trochę jego krwi, ten odmówił. Stwierdził, że nie może, dopóki stan Theo się trochę nie unormuje i że ugryzienie go w tym momencie byłoby szkodliwe dla jego zdrowia. Pewnie miał rację.
Trzeciej nocy nastolatka zaczęły nękać koszmary. Obudził się zdezorientowany i przerażony, czując oddech napastnika na swoim karku i wszystkie włosy stanęły mu dęba. Mimo bólu zerwał się do siadu, rozglądając na boki.
Damon spojrzał na niego ze zdumieniem ze swojego miejsca w fotelu.
- Co jest? – spytał.
Theo rozejrzał się czujnie po pokoju, szukając wroga, ale nikogo tam nie było. Odetchnął głęboko i spojrzał na wampira.
- Wydawało mi się… Ugh, to chyba był koszmar. Wydawało mi się, że ktoś tu jest i chce mnie zaatakować.
Damon pokręcił głową.
- Nikt tutaj nie wejdzie bez mojego pozwolenia. Wiesz, że nie mogę cię zabić, nawet jeśli bardzo tego chcę. Możesz spać spokojnie.
Theo pokręcił tylko głową i odetchnął. Nie mógł uwierzyć, że coś takiego mogło go uspokoić, ale tak się stało.  Nie oznaczało to jednak, że nagle położył się spać i nie śniły mu się żadne koszmary. Wręcz przeciwnie, było coraz gorzej. Czwartej nocy obudził się tylko raz, ale piątej już trzy. Jego strach zdawał się nasilać. Jakby tego było mało, Damon był coraz bardziej niespokojny. Chodził nerwowo po pokoju całymi godzinami, wściekając się i rzucając butami po pokoju. Theo się tym zbytnio nie przejmował, za bardzo zajęty swoimi problemami, żeby jeszcze przejmować się wampirem. Podejrzewał, że Damon reagował tak z głodu. Jego oczy były już prawie zupełnie czerwone, ale ilekroć Theo proponował swój krew, wampir odrzucał jego propozycję.
Theo zastanawiał się, kto mógłby chcieć zabić Damona i miałby na tyle sił, żeby faktycznie to zrobić. Wyglądało na to, że Jacob też szedł tym tropem. Theo nie był pewny, które wampiry były silniejsze, a które słabsze. Nie liczył w ogóle ludzi przemienionych w wampiry, bo jak już wspominał Dennis, te były marną podróbką tych prawdziwych. Arystokraci musieli być jakoś podzieleni, ich moc z pewnością nie była równa. Sensowne wydawało się, że im bardziej rozrzedzało się wampirzą krew, tym słabszy rodził się osobnik. Wtedy najsilniejsi byliby potomkowie pierwszego wampira, a najsłabsi ci, którzy byli na samym dole drzewa genealogicznego.
Damon był wnukiem pierwszego. To mogło oznaczać, że silniejszy od niego był pierwszy i jego dzieci oraz prawdopodobnie niektórzy z jego kuzynów i kuzynek. Ich dzieci już pewnie nie. To zawężałoby krąg poszukiwań. Należało też z niego wyrzucić wszystkie kobiety, bo napastnik z pewnością był mężczyzną. Więcej Theo nie był w stanie wymyślić, nie bez dodatkowych informacji, a i to, co już wymyślił, było oparte na wątpliwych informacjach, więc pewnie tak naprawdę nie wiedział niczego.
Siódma noc była o wiele gorsza niż wszystkie poprzednie. Theo kilka razy przebudził się z koszmaru. Za każdym razem bał się zasnąć, ale gdy już wreszcie się uspokoił i próbował, po jakimś czasie budził się z kolejnego koszmaru, jeszcze gorszego niż poprzedni.
Był zupełnie rozklejony, czego Damon nie wytrzymał.
- Przestań się bać! Na litość pańską, wiesz, jak strasznie strach śmierdzi? Nie mogę się skupić na niczym innym!
- P-przeprasz-szam – wydukał Theo, czując dławiącą gulę w gardle. Nic nie mógł poradzić, że ciągle śnią mu się te okropne rzeczy.
- Nie przepraszaj tylko śpij! Pilnuję cię, jesteś tu bezpieczny! Nie nadużywaj mojej cierpliwości!
Theo strasznie go w tamtej chwili nienawidził.
Damon mógł sobie tylko pogadać, bo Theo nie był w stanie kontrolować swoich snów. Starał się więc nie zasnąć, żeby nie drażnić Damona, mimo że był wykończony. Wiercił się i kręcił na łóżku, nie mogąc sobie znaleźć wygodnej pozycji, aż Damon nie wytrzymał.
Zerwał się ze swojego fotela tak gwałtownie, że aż go przewrócił. Theo zamarł i wstrzymał oddech przerażony.
- Przestań. Się. Bać – wysyczał Damon, podchodząc do łóżka i kładąc się na nim za Theo. Theo, który nie odważył się choćby drgnąć, żeby go jeszcze bardziej nie zdenerwować. Damon nie mógł go zabić, ale to nie oznaczało, że nie mógł mu zrobić krzywdy w ramach kary. Chłopak był tak wykończony, że uwierzyłby w to, że Księżyc jest zrobiony z sera, gdyby ktoś uargumentował to w miarę logicznie.
Ku jego zdumieniu, Damon objął go od tyłu w pasie i przycisnął swoje ciało do nastolatka na całej długości.
- Teraz lepiej? Wierz mi, jeśli ktoś tu wejdzie, najpierw zaatakuje mnie. Idź wreszcie spać i pozwól mi rozkoszować się głodem w ciszy i spokoju – warknął wampir.
Theo obejrzał się lekko do tyłu, ale nie był w stanie dostrzec nic z kamiennej maski, jaką była twarz Damona. Podejrzewał jedynie, że głód naprawdę daje mu się we znaki, jeśli tak łatwo mógł go wyprowadzić z równowagi. Odetchnął głęboko i zamknął oczy.
Nie miał pojęcia, na jakiej zasadzie to działało, ale o dziwo przespał noc zupełnie spokojnie. Przebudził się kilka razy w nocy, kiedy chciał zmienić pozycję i zabolała go rana, ale poza tym spał spokojnie. Damon ciągle był przy nim. Też spał, obejmując go i opierając czoło o jego ramię. Nie wiedzieć czemu, jego obecność była dla Theo na tyle uspokajająca, że nie przyśnił mu się żaden koszmar.
Spokój Theo zdawał się też w jakiś sposób wpłynąć na Damona, bo wyciszył się, przestał maszerować po pokoju w tą i z powrotem i zajął się jakąś książką. Mało rozmawiali przez te wszystkie dni. Theo obserwował, jak oczy wampira robią się coraz ciemniejsze, aż w końcu czerwień przejęła każdy jeden skrawek jego tęczówek. Było to zdecydowanie przerażające, choć na swój sposób też fascynujące.
- Dlaczego byłeś wcześniej taki zdenerwowany? – spytał Theo z braku lepszych pomysłów. Snake na telefonie już mu się znudził. Nie sądził, że Damon mu rzeczywiście się odezwie, z reguły ignorował jego pytania, ale tym razem zaszczycił go odpowiedzią.
- Wampiry są bardziej wrażliwe na bodźce niż ludzie. Dodaj do tego to, że jestem głodny i sparowany z tobą, a dowiesz się, że twoje emocje doprowadzą mnie do białej gorączki. Mogę wyczuć zapach twojego bólu i strachu. Bycie zamkniętym tu z tobą to najgorsze, co mogło mi się przydarzyć.
- Możesz się pożywić jeśli chcesz.
Damon spojrzał na niego krzywo.
- Tylko tyle zrozumiałeś z tego, co do ciebie powiedziałem? Ech, nie jesteś wart mojego czasu i uwagi.
- Dennis coś mi o tym wspominał. Dlatego tak łatwo mnie wyczułeś, prawda? Wtedy z tą kobietą i dzieckiem. Od razu wyczułeś moje emocje. Wiedziałeś, że się zgodzę, zanim jeszcze połapałem się dobrze w sytuacji.
Damon tylko uśmiechnął się, wyraźnie zadowolony z siebie.
- Nie mogłem sobie darować odrobiny dramatyzmu – skomentował.
Theo wywrócił oczami.
- No, jasne, że nie. Powiesz mi w końcu, jakim cudem przeżyłeś upadek z piętra… tego, na którym był nasz pokój? Nawet ty powinieneś zginąć.
Damon wzruszył ramionami.
- Akurat myli okna.
- Więc to był zwykły fart?
- Mhm. Miałem szczęście.
Theo pokręcił głową.
- Nie wierzę, że tak mało brakowało. Dlaczego chciał się też pozbyć mnie?
- Pewnie dla pewności. Gdybym jakimś cudem przeżył, tak jak to się stało, wyrzucenie cię z okna załatwiłoby sprawę.
- Uh-huh… nie czuję się zbyt komfortowo z myślą, że mógłby mnie rzeczywiście wyrzucić z pokoju położonego na takiej wysokości.
- Dobrze wiedzieć. Jak już skończę cię torturować, gdy więź wystarczająco osłabnie, totalnie zrzucę cię z dachu jakiegoś wieżowca.
Theo czuł, że przechodzą mu ciarki po plecach. Wampir wyszczerzył się, bez problemu wyczuwając jego emocje. Nastolatek tylko spojrzał na niego krzywo.
- Jesteś strasznym sadystą, wiesz?
Damon wzruszył ramionami.
- Z tego słynę. Jeszcze się nie zorientowałeś?
Theo nagle zamarł.
- Hej!
- Co?
- Pocałowałeś mnie! Totalnie mnie pocałowałeś!
Wampir prychnął.
- Teraz to sobie przypomniałeś? To było ponad tydzień temu.
- Pocałowałeś mnie. – Damon tylko na niego patrzył. – Sam. Z własnej woli. Pocałowałeś mnie.
- I co w związku z tym? – spytał mężczyzna znudzonym głosem.
- Pocałowałeś mnie – powtarzał Theo jak zacięta płyta.
- Tak, już to słyszałem. Tak, pocałowałem cię. Skończyłeś?
- Nie – odparł Theo automatycznie. Na chwilę zapadła cisza, po czym dodał: - Pocałuj mnie jeszcze raz.
Wampir parsknął.
- W twoich snach.
- Ej! Czemu nie? A w ogóle to… czemu zrobiłeś to ostatnim razem?
Odpowiedziała mu cisza. Wpatrywał się intensywnie w wampira, ale ten wyraźnie nie zamierzał mu odpowiedzieć. Theo wiedział, że nic z niego nie wyciągnie, jeśli Damon sam nie zechce mu powiedzieć, więc machnął na to ręką i już więcej nie pytał.
Nie mógł jednak darować sobie pełnego zadowolenia uśmiechu, kiedy wieczorem Damon położył się obok niego na łóżku tak jak dzień wcześniej.
- Przestań się szczerzyć, bo inaczej sam zetrę ci ten uśmieszek z twarzy – powiedział wampir.
Theo uśmiechnął się jeszcze szerzej w odpowiedzi.
Damon uszczypnął go w tyłek.
Theo sapnął z zaskoczenia i wbił w niego zdumione spojrzenie.
Damon po prostu zamknął oczy i go zignorował.
Tej nocy śnił mu się koszmar, ale Damon obudził go niemal od razu, jak zaczął się wiercić, a kiedy ponownie zasnął, spał już zupełnie spokojnie. Czuł się też o wiele lepiej niż tydzień temu. Rana stale mu dokuczała, ale już nie tak, jak na początku. Damon praktycznie nie spuszczał z niego wzroku, błądząc za nim głodnymi oczami.
- Jesteś pewien, że nie chcesz teraz trochę? – spytał Theo. Sposób, w jaki Damon się na niego gapił, trochę go przerażał. Teoretycznie wiedział, że Damon go nie zagryzie, bo zwyczajnie nie może, ale mimowolnie bał się tego momentu, w którym wampir po prostu się do niego dopadnie, bo już nie wytrzyma.
- Jeszcze za szybko.
- Przecież nie musisz pić dużo, tylko trochę, żeby zaspokoić pierwszy głód. Chyba nie chcesz poczekać kilka dni tylko po to, by potem znowu wpakować mnie na tydzień do łóżka, co? Wątpię, żeby mój organizm zniósł dobrze kolejną sporą utratę krwi.
Damon pokręcił głową.
- Jeszcze nie dzisiaj.
- Miejmy nadzieję, że wiesz co robisz – burknął Theo, ale nie zamierzał się z nim dłużej wykłócać.
Minęło dokładnie dwanaście dni, zanim Damon wreszcie powiedział mu, że nadszedł czas. Theo bez słowa sprzeciwu położył się na łóżku i obnażył szyję. Wampir z cichym westchnieniem ulgi zatopił kły w jego szyi, ssąc zawzięcie.
Uczucie było uzależniające. Rzadko kiedy miało się okazję czuć taką błogość jak w momencie, kiedy gryzł cię wampir. Theo mimowolnie się podniecił i doszedł w swoje spodenki, ale był zbyt nieprzytomny w trakcie całe akcji, żeby się tym przejąć. Gdy Damon skończył i się odsunął, Theo nawet nie próbował wstać z łóżka. Skończyłoby się to tylko zawrotami głowy, a tego nie chciał.
Wampir wcisnął mu w usta kostkę czekolady. Minęło jakieś pięć minut, zanim Theo oprzytomniał wystarczająco. Wtedy Damon powiedział.
- Jutro wracamy do LA.
- Do domu? – zdumiał się Theo.
- Tak. Nie mamy czego tutaj szukać.
- Myślałem, że może będziesz jeszcze chciał poszukać jakichś informacji w bibliotece?
Damon pokręcił głową.
- To nie ma najmniejszego sensu. Czarownica nie miała powodów, żeby odmawiać mi pomocy. Tacy jak ona chętnie wchodzą w układy z takimi jak ja. Skoro twierdziła, że pewnie nikt jeszcze nic w tym temacie nie odkrył.
- Czyli mogę spać spokojnie przez następnych kilka lat?
- Powiedzmy. Co jakiś czas, oczywiście, będę próbował cię zabić, żeby sprawdzić, czy czasem już nie nadszedł czas, ale można tak powiedzieć.
Theo wywrócił oczami, patrząc na niego z politowaniem. Naprawdę, Damon mógłby się z tym trochę ogarnąć. Co mu tak przeszkadzało, że przez jakiś czas będzie z nim związany? Przecież to nie tak, że więź posadzi go na dupie na długo. Kilka lat to jak kilka dni w życiu nieśmiertelnych wampirów.
- Myślisz, że ten, kto nas zaatakował, będzie chciał się mnie pozbyć pod twoją nieuwagę? – spytał nastolatek. Jeśli ktoś się uparł na zabicie Damona, to było to najsensowniejsze rozwiązanie. Wystarczyło tylko poczekać, aż Theo będzie bezbronny i się go pozbyć.
- Nie musisz się o to martwić.
- Więc nie?
- Nie musisz się o to martwić – powtórzył wampir.
- Nie rozumiej jednej rzeczy… Jeśli to ktoś z waszych… Co zyskuje na zabijaniu swoich? To w końcu nie pierwszy raz, kiedy ginie jakiś wampir. Dennis mi mówił, że ostatnimi czasy zabito sporo pierwszych wampirów. Nie mogę znaleźć motywu. Dlaczego jakiś wampir miałby wyżynać swoich? To bez sensu.
Damon wzruszył ramionami. Też go to zastanawiało. Większość wampirów nie była zbyt terytorialna. Ba, większość wampirów miała swoich stałych żywicieli, ale nie była do nich zbytnio przywiązana. Mało kto polował na mieście tak jak Damon. Przyszło mu do głowy, że może tym właśnie musi się zająć. Zamiast latać po całym świecie i szukać sposobu na zerwanie więzi, powinien dowiedzieć się, dlaczego ktoś czyha na jego życie.

***
Hej:)
Przybywam z rozdziałem dzień wcześniej niż zwykle, ale myślę, że nikt nie będzie narzekał;) Kończenie ostatnim razem w środku akcji kompletnie nie było moim zamierzeniem, tak po prostu wyszło.
I co myślicie? Kto zabija te wszystkie wampiry i po co? Jestem ciekawa waszych przemyśleń.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i totalnie mam pomysł na drugą cześć tego opowiadania z innymi bohaterami :D Jakieś pomysły, co też wpadło mi do głowy?
Przypominam o ankiecie.
Pozdrawiam!

20 komentarzy:

  1. Kto zabija... Rząd? Opłacili jakiegoś pierwszego (kogoś, kto ma na pieńku z innymi, albo jakąś dziwną ideologię w głowie), żeby zmniejszyć popuację wampirów! Albo po prostu żeby wyeliminować najsilniejszych. Ci młodzi nie będą w razie czego robić problemów.
    Taka jest moja teoria xD
    No... a co wymyśliłaś apropo części drugiej... Nie mam pojęcia xD Ale rzucę jakimś tematem, co mi tam. Otóż... Nie pamiętam imion, a jestem zbyt leniwa na sprawdzenie - opowiadanie będzie o koledze Theo i tym "jego" chłopaku. Ktoś jednego z nich zmieni w wampira i się okaże, że mogą stworzyć więź jak Damon i Theo :D Poniosło mnie... (a z tą więzią chyba niemożliwe...)
    Skąd mamy wiedzieć! To frustrujące. Może być tyle pomysłów :D
    Życzę weny <3 I czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden z bohaterów "Więzi" nie pojawi się w ewentualnej kontynuacji. Pisanie drugi raz o podobnym przypadku jak Theo i Damon wydaje mi się nudne, więc na tapetę zostaną wzięte inne istoty nadprzyrodzone;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Wymyślałam totalnie od czapy :D Ale dzięki temu podpowiedziałaś :3 Wilkołaki?

      Usuń
  2. Oczywiście nie narzekam na wcześniejsze opublikowanie rozdziału. ale kto zabija wampiry, wszystkie możliwości jeszcze otwarte, może najsilniejszy wampir, może wilkołaki a może ludzie a być może jeszcze jeden paranormalny byt:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może Jonas?? Prawie nic o nim nie wiemy a często go wspominają.... Nwm to pierwsza osoba która wpadła mi do głowy ale napastnik mówił po japońsku....... A kontynuację oczywiście popieram ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjny rozdział :)Uwielbiam to opowiadanie :)
    Jak to dobrze, że nic nie stało się Theo, o Damona się tak nie martwiłam, twarda z niego sztuka xD
    Theo to jest odważny, nie bał się zaatakować silniejszego, a wręcz czuł potrzebę by pomóc Damonowi.
    Damon jednak w jakimś stopniu opiekuje się Theo, nie wypił od razu gdy poczuł głód jego krwi, a nawet przytulił go gdy miał koszmary, co było słodkie :)
    Wielkie brawa dla Theo za jego refleks z pytaniem "Dlaczego mnie pocałowałeś?" To wygrało wszystko, ale na szczerość to mnie też zastanawia :)
    Nie wiem, kto jest zabójcą wampirów, ale Johsa bym chyba odrzuciła, może to Dennis taki niby nie pozorny, no nie wiem, nie mogę się doczekać rozwiązania tej zagadki.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej kocham to opowiadanie. Jesteś wspaniała Obsesjo!
    P.S Czy oglądałaś może film Kill your darlings? Jeśli nie to serdecznie polecam. I czy kiedyś tam w przyszłości mogłabyś napisać jakiegoś one-shota z Lucien x Allen? Jestem bardzo ciekawa jakby to wyszło w Twoim wykonaniu, ale pewnie genialnie jak zwykle.
    Pozdrawiam i miłej resztki weekendu życzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też obstawiam Jonasa, twierdził że nic nie wie na temat więzi co jest w ogóle nie prawdopodobne, tylko ten japoński... No ale trochę lat już ma więc może się nauczył? Tylko mam problem z motywem, może po prostu odbiło mu ze starości i z nudów?
    Damon zrobił się bardziej opiekuńczy w stosunku do Theo - moja romantyczna dusza jest cała w skowronkach 😄
    A co do drugiej części było by super gdyby to było o wilkołakach 😀
    Dzięki za super rozdział i dużo weny życzę ☺

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja tak kompletnie z innej beczki. Zastanawiam się czy może masz już napisane to opowiadanie całe? Jeśli tak to może rozważyłabyś wstawienie na beezar tak jak "Światło w ciemności"?

    Wracając do opowiadania. Tak teraz przyszło mi do głowy, że to faktycznie może być Jonas. A na dodatek pojawienie się Dennisa w szkole jakoś podejrzanie zbiega się w czasie z zawiązaniem więzi Damona i Theo.
    Cóż, zobaczymy jak to się potoczy :) Czekam na kolejny rozdział.
    Weny! :D
    Pozdrawiam
    Nightmare

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę mniej więcej na bieżąco, więc beezar nie wchodzi w grę. Obecnie walczę z licencjatem, więc mój czas na pisanie opowiadań jest ograniczony.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Borzee kocham to opowiadanie, nie mogę się do nieczego przyczepić! Genialne! Dalej czekam na ciąg dalszy igraszek w łóżeczku 😂😂 może tym razem Theo coś zacznie 😆
    A co do pytania to myślę, że pewnie to będzie taka super niespodziewana osoba(y) np. Rodzice Theo którzy mają podwójną osobowość i są łowcami wampirów czy innych dziwaków czają się na największego zabójce Mr. Damona.
    To by tłumaczyło też dlaczego akurat przerwano im w tak pięknej scenie, który rodzic chciałby oglądać swoje dziecko w takiej sytuacji?!
    Jestem dziwna 😂 ale zwale na późną godzinę 😂😂
    Rozdział cudny 😀 dużo weny na kolejne 😉😉 i więcej seksu w rozdziałach kobietoo!!😂😂😈
    Pozdrawiam (dalej czekajaca na kolejne pikantne sceny)
    Humsuki 😊

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam i bardzo mi się to podoba :) czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziś czy jutro?

    OdpowiedzUsuń
  11. Uhm.... Chciałam zapytać czy jest możliwość oznajmiania o kolejnych rozdziałach bo bardzo mi na tym zależy, opowiadanie wręcz wciągnęło mnie do siebie i zasnąć nie mogę.... Naprawdę, niesamowite

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powiadamiam o nowych rozdziałach, to zajmuje za dużo czasu, którego i tak nie mam. Musisz niestety zaglądać co jakiś czas i sprawdzać, czy jest coś nowego.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  12. Opowiadanie super. Lubię takie klimaty i od razu mnie wciągnęło :) Nie mogę się doczekać na na kolejna scene z Theo i Damon *.* Zycze weny i czekam na kolejne rozdzialy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam,
    wspaniale, mnie też bardzo zastanawia kto zaatakował Deamona i jaki miał w tym cel... zemsta? Mmm Deamon spędził ten czas przy Theo...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej,
    wspaniale, kto zaatakował Deamona? i jakiw ogóle miał w tym cel? zemsta czy coś innego?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej,
    wspaniale, zastanawiam się kto zaatakował Deamona... i jaki w ogóle miał w tym cel? Co chce osiągnąć zemsta czy jeszcze coś innego?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)