wtorek, 3 maja 2016

13.Jonas



Jonas patrzył na Damona wyczekująco. Z jego wyrazu twarzy nie dało się nic odczytać. Była jak kamienna maska, nienawykła do okazywania emocji.
- Dlaczego to mnie zawsze biją przez ciebie albo Theo? – spytał niezadowolony Dennis, podnosząc się z ziemi i ocierając krew z ust. Podszedł do Jonasa i stanął obok niego. – Co tym razem przeskrobałeś?
- Czy to ty mnie zaatakowałeś w Nowym Jorku? – spytał Damon, zaciskając ręce w pięści.
Jonas patrzył na niego przez chwilę. Potem odpowiedział:
- Nie.
- I ja mam w to uwierzyć?
- Nie widzę powodu, dla którego nie miałbyś w to wierzyć, tak samo jak nie ma powodu, żebym cię okłamywał.
- To bardzo ciekawe, biorąc po uwagę, że jesteś jedną z nielicznych osób, z którymi mógłbym przegrać w walce.

- To jeszcze nie dowodzi, że próbowałem ci zrobić krzywdę.
- Jakoś nie wyobrażam sobie nikogo innego – rzucił Damon. Był wyraźnie wpieniony, te wszystkie niewiadome nieźle dawały mu się we znaki. – Wiem, że Jacob jest leworęczny. Tylko ty byłbyś na tyle silny, żeby zadać mi takie obrażenia.
- Nie bądź głupi, Damon. I na litość boską, przestań atakować Dennisa, żeby mnie znaleźć. Wiesz, że istnieją już telefony, prawda? Wystarczyło zadzwonić.
- Wiesz, kto krył się pod maskami, kiedy chciałem zabić Theo?
Jonas nawet nie mrugnął.
- Oczywiście.
Damon zawarczał. Dosłownie. Theo aż się na niego obejrzał.
- Ale mi nie powiesz – stwierdził Damon.
- Powiem, gdy przyjdzie na to czas. Jeszcze nie jesteś gotowy.
- Zawsze to robisz, po prostu zawsze! Ciągle gadasz cholernymi zagadkami. Po prostu mi powiedz prawdę! – Damon w mgnieniu oka znalazł się przy Jonasie i zamachnął się na niego pięścią, ale wampir zgrabnie uniknął ciosu. Dennis sapnął i odsunął się pospiesznie pod ścianę, nie chcąc zostać przypadkiem uderzonym.
- Uspokój się – powiedział Jonas.
- Ani mi się śni.
- Nie myślisz racjonalnie. Do tej pory wydawało mi się, że więź zaczęła wpływać na ciebie pozytywnie, ale zaczynam mieć wątpliwości.
Damon prychnął. Wyglądał, jakby słowa Jonas właśnie do żywego go uraziły.
- Zabiłbym gówniarza bez żadnych skrupułów.
- Wiem, ale sam przyznasz, że dobrze się bawiłeś przez ostatnie tygodnie. I nawet nikogo nie musiałeś zabić.
Damon prychnął po raz kolejny, próbując zaatakować Jonasa, ale ten znowu zrobił unik bez większych problemów. Zain i Liam odsunęli się na tyle, żeby nie oberwać przez przypadek, ale pozostali na tyle blisko, żeby dobrze wszystko widzieć.
- To bzdura.
- A jednak.
- Przestań!
Theo nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Damon brzmiał jak rozkapryszone dziecko, któremu się właśnie czegoś odmówiło.
- Czy ta rozmowa ma w ogóle sens? – spytał cicho Liam.
Damon spiorunował go wzrokiem. Liam cały zesztywniał ze strachu.
- Damon… - westchnął Jonas. – Wiem, że jesteś wściekły z powodu zawiązania więzi z Theo, ale mleko już się rozlało. Po prostu się z tym pogódź. Kilka lat w związku dobrze ci zrobi. Może nawet zechcesz dopełnić więź.
Ten prychnął w odpowiedzi.
- Upadłeś na głowę? Niby czemu miałbym tego chcieć?
Jonas uśmiechnął się lekko.
- Na początku też tak myślałem, ale potem zmieniłem zdanie.
- Co? – wykrzyknęli chórkiem Dennis i Theo. Zain i Liam byli zbyt skołowani, żeby nadążać za tematem.
- Mówisz tak, jakbyś miał doświadczenie – skomentował Damon.
Jonas spojrzał krótko na Dennisa.
- Może mam.
- Co?! – Dennis omal się nie przewrócił, słysząc to. Patrzył na swojego stwórcę szeroko rozwartymi oczami.
Damon aż się wyprostował, słysząc to dziwne wyznanie.
- Co masz na myśli? – spytał powoli. Cała złość nagle mu przeszła, została tylko ciekawość.
- Damon, dopełniłem więź lata temu. Nikt tego nie zauważył, bo dopiero stuknie nam setka razem.
- Co?! – zdziwił się Dennis. – Masz partnera? Kogo?
Jonas westchnął.
- Ciebie, baranie.
Zapadła cisza.
- Niemożliwe! Dlaczego ja o tym nie wiem? Jakim cudem mogę o tym nie wiedzieć? – wybuchnął w końcu Dennis.
Jonas kompletnie go zignorował.
- Kilkaset lat temu polowano na wampiry i dość skutecznie je zabijano. Dennis był najmłodszym członkiem rodziny McCarterów, która żywiła mnie setki lat. Od czasu, kiedy się urodził, wiedziałem, że to on jest żywicielem doskonałym na minione stulecie. Mogłem go zabić, był tylko małym dzieckiem, ale nie czułem takiej potrzeby. Związałem się z nim, kiedy był jeszcze małym, przerażonym i krnąbrnym dzieciakiem. – Tu twarz Jonasa przybrała wyraz irytacji. – Pilnowałem, żeby się nie zabił, spadając z drzewa, żeby ktoś go nie zamordował za niewyparzony ryj – Dennis krzyknął „eej!” obrażony – żeby nie zeżarły go wilki z pobliskiego lasu. Miałem pełne ręce roboty. Początkowo okropnie mnie to irytowało. Uwielbiałem ciszę i spokój, relaks z dobrą książką przy kominku… To był mój świat. Odkąd Dennis podrósł wystarczająco, żeby jego głowa sięgała stołu, mój spokój się skończył. Tam, gdzie był ten gówniarz, nie było spokoju. Zdemolował całą moją kolekcję ubrań, książek i butów i wszystko to w przeciągu jednego miesiąca. – Liam mimowolnie się uśmiechnął, patrząc na Dennisa. To wszystko cholernie do niego pasowało. – Myślałem, że jak będzie starszy, to trochę zmądrzeje, ale była to płonna nadzieja. Miał coraz więcej głupich pomysłów, a ja coraz częściej bóle głowy. Gdy jednak przyszedł czas, że już mogłem się go pozbyć, odwlekałem ten moment. Jeden miesiąc, drugi, trzeci, potem rok, dwa, trzy… Zacząłem się zastanawiać, czy nie przemienić go w wampira i nie dopełnić więzi. Miałem wcześniej partnerów, ale nie wnosili nic nowego do mojego życie, więc nigdy nie zdecydowałem się dać im swojej krwi. Atak na wioskę, w której żył Dennis ze swoją rodziną i ukochaną, jedynie przyspieszył moją decyzję. Miał kilka swoich momentów od tego czasu – tu Jonas spojrzał na Dennisa karcąco – ale mimo to nigdy nie żałowałem swojej decyzji. Byłbym więc bardzo wdzięczny, gdybyś przestał go atakować.
- I zupełnie nikt o tym nie wie? Nikt się nie domyślił? – spytał Damon. Wyglądał, jakby ochota do walki mu już przeszła.
Jonas wzruszył ramionami.
- Moi bracia i siostry zawsze uważali, że jestem ekscentryczny...
- Delikatnie mówiąc – wtrącił Dennis.
- … więc nigdy nie podejrzewali, że Dennis jest moim partnerem. Myśleli, że po prostu dotrzymuje mi towarzystwa. – Damon parsknął i wywrócił oczami. Niby dlaczego mieli myśleć inaczej? Damon natknął się tu i tam na Jonasa przez ostatnie sto lat, ale nigdy nie widział przy nim tego dzieciaka. – Kompletna więź ma zaskakujące właściwości – dodał Jonas zagadkowo. – Mam nadzieję, że przyjdzie dzień, kiedy ktoś wreszcie to dostrzeże. Nie ma się czego bać.
Theo westchnął, widząc jak Damon się krzywi. Nie było opcji, żeby dał Theo do wypicia swoją krew.
- Na pewno zaskakujące, skoro ten osioł się nawet nie zorientował. – Damon wskazał Dennisa, który spojrzał na niego oburzony. – Ale wracając do tematu. Ktoś zaatakował mnie dwa razy w Nowym Jorku i mi się to nie podoba. Nie do końca ci wierzę, że to nie byłeś ty… ale nieważne. Domyślasz się w takim razie, kto to może być?
Jonas westchnął i pokręcił przecząco głową. Theo po minie Dennisa zobaczył, że wampir kłamie. Czyżby to oznaczało, że Jonas tak naprawdę wiedział?
Theo zastanowił się chwilę. Jonas wydawał się rozsądnym mężczyzną. Inteligentnym. I sprytnym. Wiedział, kto pomógł Damonowi w ugryzieniu go po raz pierwszy. Czy to więc możliwe, że… Jonas był jedną z osób, która kryła się pod maską? To miałoby sens. Damon pewnie stanowił zagrożenie nie tylko dla ludzi, ale też wampirów. Psuł im opinię niedługo po tym, jak się ujawniły. Zabijał niewinnych i bezbronnych, co mogło w przyszłości odbić się na wszystkich wampirach. Ktoś taki jak Jonas mógł wziąć sprawy w swoje ręce i posadzić Damona na trochę na dupie. Damon nie miał pojęcia o sposobie działania więzi, więc to mogło go zając na trochę. I zajęło, szczerze mówiąc. Pojawienie się w tym samym czasie tego faceta, który zabijał wampiry, mogło być przypadkiem, ale mogło też się wiązać z całą tą sprawą.
Nie umknęło też jego uwadze, że Jonas tak zgrabnie pokierował rozmową, że zupełnie zeszli z tematu, który Damona pierwotnie interesował. Theo czuł coraz większy szacunek do opiekuna Dennisa.
- Może wy sobie tutaj pogadajcie, a my pójdziemy do parku – odezwał się Theo. – Szliśmy tam, zanim ktoś nam niegrzecznie przerwał. – Tu spojrzał na Damona. – Bardzo niegrzecznie.
Wampiry nie wyglądały, jakby miały coś przeciwko, więc Theo wzruszył ramionami i zaczął iść przed siebie, chcąc już wyjść z tej uliczki. Liam niepewnie poszedł za nim, tak samo Zain. Dennis patrzył przez chwilę na Jonasa, mrucząc pod nosem coś, co brzmiało jak „policzymy się” w domu, ale w końcu podbiegł do nich i zostawili wampiry same. Theo z chęcią posłuchałby dalszego ciągu tej rozmowy, ale jakoś miał przeczucie, że lepiej się ulotnić póki Damon jest spokojny. Gdyby doszło do prawdziwej walki, nie byliby tam bezpieczni. Tym bardziej, że Jonas nie był skory do dzielenia się informacjami. Theo podejrzewał, że nawet gdyby tam zostali, nie dowiedzieliby się niczego konkretnego.
Dennis był ostro naburmuszony przez cały ich pobyt w parku. Co chwilę przypominał sobie o zdarzeniu, które miało miejsce, i jego gniew zdawał się wybuchać z nową mocą. Gdy Zain w końcu nie wytrzymał i kazał mu się zamknąć, Dennis spojrzał na niego obrażony i powiedział:
- Sto lat, Zain! Minęło cholernych sto lat, a on się słowem nie zająknął, że coś takiego jak więź w ogóle istnieje! Ba! Jak go zapytałem jakiś czas temu to zaprzeczył bez mrugnięcia okiem. Grrr… nienawidzę go! Więc nie mów mi, że nie mam prawa się wkurzać.
- To się wkurzaj po cichu – skomentował Zain, wyciągając paczkę papierosów z kieszeni. – Straszna z ciebie drama queen.
Dennis wyglądał, jakby zamierzał mu wydrapać oczy za ten komentarz.

Wieczorem, kiedy Theo leżał już w swoim pokoju na łóżku i słuchał muzyki, przez uchylone okno wślizgnął się Damon.
Theo spojrzał na niego zaskoczony.
- Już głodny?
Damon wzruszył ramionami.
- Głodowałem ostatnie dwa tygodnie, pamiętasz?
- Okej. Swoją drogą… wiesz, że obserwuje mnie jakaś organizacja rządowa? To znaczy, nigdzie ich nie widziałem, ale jestem prawie pewny. Powiązali mnie z tobą bez większych problemów.
- Wiem – przyznał wampir z lekkim uśmieszkiem. – Są lepsi niż myślałem.
- Pewnie widzieli, jak tutaj wchodzisz.
- Mam wszystko pod kontrolą – powiedział tylko.
Theo wzruszył ramionami. Jeśli tak było, to okej. Mniej kłopotów dla niego.
Damon usiadł obok niego na łóżku. Theo zawahał się i zagryzł dolną wargę, po czym chwycił za ściągacz swoich spodenek do spania i zdjął je.
Wampir zamrugał, nie rozumiejąc, o co chodzi.
- Czemu jesteś goły? – spytał powoli, próbując zamaskować swoje zaskoczenie.
- A co? Chcesz mi je wyprać – nastolatek wskazał spodenki – jak je pobrudzę spermą?
- Nie brudź ich spermą i nie będzie kłopotu – odparował wampir.
Theo tylko wzruszył ramionami.
Damon mimowolnie przesunął wzrokiem po ciele nastolatka. Theo nie był typem sportowca, nie należał też do osób szczupłych. Tu i tam był ładnie zaokrąglony. Nie na tyle, żeby uznać go za grubego czy nawet puszystego, ale wystarczająco, żeby nie zaszufladkować go jako szczupłego. Damon kompletnie nie rozumiał mody dwudziestego pierwszego wieku, gdzie modelkami zostawały chude jak patyk kobiety. Sama skóra i kości. To była pierwsza taka epoka, kiedy ludzie niedożywieni uważani byli za ideał piękna. Kiedyś mężczyźni chcieli mieć za co złapać. Teraz chcieli tylko patrzeć. Nawet już nie chciał myśleć o tym, że tacy ludzie zazwyczaj byli niesmaczni.
Zdziwiło go, że Theo nie wygląda na zażenowanego sytuacją. Zdjęcie spodenek też nie przyszło mu z wielkim problemem.
- Nie powinieneś się wstydzić? – spytał Damon, patrząc na niego uważnie. – Dziewice zawsze się wstydzą.
- Nie jestem wstydliwy. Poza tym, nie jesteś pierwszą osobą, która widzi mnie nago. I z pewnością nie jestem dziewicą.
Damon tego nie skomentował tego. Złapał Theo za podbródek i obrócił jego głowę w bok, wybierając sobie miejsce, w które chciał się wgryźć.
Krew nie była taka wspaniała jak wcześniej, ale lepsza niż ostatnio. Mruknął z zadowoleniem, ssąc zawzięcie. Jego członek stwardniał, kiedy wyczuł rosnące podniecenie Theo. Już się do tego przyzwyczaił, ale nie oznaczało to, że zupełnie przestało go to irytować. Wyciągnął dłoń i zacisnął palce u podstawy penisa chłopaka, nie pozwalając mu dojść. Theo jęknął przeciągle i zaczął się wiercić na łóżku.
Smak krwi zmienił się nieznacznie na odrobinę bardziej w jego guście.
Nie zastanawiając się długo, zaczął przesuwać ręką po penisie chłopaka, od nasady po czubek i z powrotem i jeszcze raz. Wystarczyły zaledwie trzy pociągnięcia, a dzieciak już doszedł w jego rękę.
Damon drugą rękę mimowolnie zacisnął na swoim kroczu. Seks nigdy nie był jego priorytetem. Kiedyś zwyczajnie się ludzi brzydził. Kąpali się raz w miesiącu, ukrywając smród pod perfumami, mieli wszy i tłuste włosy i o słowie „higiena” generalnie nie mieli pojęcia. Pod tym względem obecna epoka podobała mu się o wiele bardziej. Emocje Theo też pomagały uczynić ideę seksu bardziej… nęcącą.
Oderwał się od szyi chłopaka i zaczął lizać zranione miejsce, zaleczając w ten sposób uszkodzoną skórę. Theo leżał na łóżku prawie nieprzytomny. Wyglądał jakby się naćpał. Damon mimowolnie zacisnął mocniej dłoń na swoim kroczu. Zjechał ustami na obojczyk Theo i zaczął ssać. Dopiero po dłuższej chwili odsunął się lekko. Spora malinka była bardzo dobrze widoczna. Z jakiegoś powodu Damon poczuł ogromne zadowolenie. Nawet jeśli dzieciaka nie chciał, to gówniarz należał do niego, a zaznaczenie go w taki sposób było bardzo przyjemne.
Nie wahając się dłużej, wykorzystał kolejne minuty na robienie mu malinek. Kilka w pobliżu sutków, kilka na biodrach i całą masę na udach.
- Co ty robisz? – zapytał Theo, pomrukując cicho z zadowolenia. Jego penis był znowu na wpół twardy i domagał się uwagi. – Damon?
Wampir nie odpowiedział. Theo wplótł palce w jego włosy, zaciskając je tam mocno i pozwalając mu robić, co chciał.
- Myślałem, że wampiry nie są terytorialne – mruknął cicho, kiedy Damon skończył.
Wampir wzruszył ramionami.
- Nie jesteśmy. Po prostu chcę ci zrobić wstyd. Jutro masz obowiązkowy basen w szkole, prawda?
Theo spojrzał na niego z niedowierzaniem.
- Zrobiłeś to tylko dlatego?! I w ogóle skąd o tym wiesz?
Damon uśmiechnął się szeroko.
- A niby po co innego miałbym to robić?
- Jesteś niemożliwy!
Wampir tylko wzruszył ramionami. Gdy przez chwilę Theo był rozproszony, zapomniał o strachu, ale nagle jakby sobie o nim przypomniał i ten dziwny zapach wrócił. Damon zmarszczy brwi. Nie podobało mu się to ani trochę. Początkowo chętnie straszył go, groził mu i szantażował, ale nie miał pojęcia, że smak krwi się zepsuje. Nie chciał być dla niego miłym ani nic z tych rzeczy. Wiedział jednak, że jeśli chce smacznie jeść, musi dzieciaka trochę uspokoić. To z kolei wymagało czasu.
Patrzył na niego chwilę bez słowa, po czym obrócił się na pięcie i wymknął z pokoju przez okno. Sporo spraw się skomplikowało od czasu, kiedy Damon poznał Theo. Skoro ludzie wpadli na jego trop, musiał trochę przystopować i przemyśleć swój kolejny ruch. Nie był na tyle głupi, żeby ich nie doceniać.

Dennis nie wiedział, co tak właściwie czuł, kiedy dowiedział się o więzi z Jonasem. Jakaś jego część nie mogła uwierzyć, że nic o tym nie wiedział i to przez tyle lat. Gdy pierwszy gniew minął, powrócił zdrowy rozsądek. Jonas nie był osobą, która robiła rzeczy ot tak. Skoro mu nie powiedział o więzi, miał w tym jakiś konkretny cel i Dennis był go ciekawy.
Ich mieszkanie znajdowało się na szczycie luksusowego apartamentowca. Cała jedna ściana była zrobiona tylko ze szkła. Jonas uwielbiał gapić się na miasto w dole, zwłaszcza nocą, kiedy było oświetlone ze wszystkich stron.
Gdy wysiadł z windy i wszedł do mieszkania, od razu zlokalizował Jonasa. Stał i gapił się na miasto. Nic nowego.
Dennis nie zapalał światła, bo obaj świetnie widzieli w ciemności. Zdjął buty i podszedł do starego wampira. Zatrzymał się kilka kroków za nim.
Przez chwilę żaden z nich się nie odzywał. Dopiero po dłuższym czasie Jonas zabrał głos:
- Jesteś zły?
Nastolatek pokręcił głową.
- „Zły” nie oddaje powagi sytuacji – odparł ponuro. – Zamierzałeś mi w ogóle powiedzieć?
Jonas obrócił się do niego przodem.
- Nie.
- Dlaczego?
- A jakie to ma znaczenie?
Dennis rozłożył ręce.
- To w końcu wasza legendarna więź, którą trzymacie w tajemnicy przed wszystkimi. Wydawało mi się, że to dość poważna sprawa.
- Nie musi taka być.
- Jonas…
- Mówię poważnie. Do tej pory układało nam się… jak zawsze. – Dennis parsknął cicho. – Dlaczego mielibyśmy to zmieniać?
- Nie wiem, ty mi powiedz. Trzymałeś to tyle czasu w tajemnicy i nagle się wygadałeś i to akurat Damonowi? Nie rozumiem tego.
- I tak ma być.
Dennis zmarszczył brwi.
- Co to ma niby znaczyć?
- Dennis, to, co się obecnie dzieje, to bardzo poważna sprawa. Im mniej wiesz, tym bezpieczniejszy jesteś. Nie zamierzam cię narażać tylko dlatego, że jesteś ciekawski.
- A więc ty wiesz, co jest grane, tylko nikomu nie chcesz powiedzieć. – Jonas nie zaprzeczył. Dennisowi nie podobała się ta cała sytuacja. Już nawet nie chciał wspominać, że Jonas ostatnie trzy tygodnie spędził w Nowym Jorku. Jonas mu tego nie powiedział, ale Dennis zobaczył przypadkiem jego bilety lotnicze. Ufał swojemu opiekunowi, ale to wszystko było bardzo dziwne. Wiedział, że jeśli o to spyta, to Jonas i tak mu nie odpowie, więc postanowił zadać pytanie dotyczące kwestii, na które miał szansę otrzymać odpowiedź. – Dlaczego mi nie powiedziałeś, że jesteśmy związani? Czemu mnie okłamałeś, jak spytałem cię o więź? Wiesz, że się niczego nie domyślałem.
- Nie czułem potrzeby, żeby ci mówić. Theo Douglas to tylko nastolatek. Niewiedza to dla niego błogosławieństwo. Nie chciałem, żeby za szybko się zorientował w temacie.
- Mogłeś mi po prostu powiedzieć.
Jonas uśmiechnął się lekko.
- Obaj wiemy, że wszystko być im wyśpiewał przy pierwszej okazji.
Dennis jęknął cierpiętniczo, ale nie zaprzeczył. To była prawda.
- Na czym w ogóle polega ta więź? – spytał chłopak. – Musiałeś mieć jakieś oczekiwania, kiedy się ze mną związałeś na dobre.
- Wierz mi, nie miałem kompletnie żadnych oczekiwań. No, może poza tym, żeby nie nudzić się już ani dnia do końca życia.
- Jonas, mówię poważnie!
- Ja też – potwierdził spokojnie. - Na świecie nie ma innych tak silnych wampirów jak ja, które pozwoliły sobie na dopełnienie więzi, ale… - Wzruszył ramionami. – Natura takich związków może być różna. Przyjacielska w naszym przypadku. Seksualna w przypadku Damona i Theo. Zależy, kto czego chce.
- A ty nigdy nie chciałeś…? No wiesz… Seksu?
- To nie w moim stylu.
- Co? Bzykanie się?
- Bzykanie ciebie.
- Ej… Nie podobam ci się?
Jonas podszedł bliżej swojego partnera i położył mu rękę na ramieniu.
- Dennis, nie chcę, żeby przychodziły ci teraz do głowy jakieś głupoty. Do końca świata jeszcze setki tysięcy lat, więc lepiej, żeby dotarło to do ciebie już teraz. Nie każda tego typu więź musi mieć podtekst seksualny. To zależy tylko i wyłącznie od partnerów. Do tej pory dobrze sobie radziliśmy.
Dennis spojrzał mu prosto w oczy.
- Co, jeśli chciałbym, żebyśmy byli razem też w kontekście seksualnym?
- Gdy naprawdę tego zechcesz, wyczuję to i spełnię twoje życzenie. Ale na razie o tym nie myśl i trzymaj się z daleka od problemów. Przynajmniej dopóki nie pozbędę się osoby, która zabija dzieci moich sióstr i braci.
- Okej, ale nie myśl sobie, że nie jestem na ciebie wkurzony za te kłamstwa! Nie spodziewałem się tego po tobie. Może, jeśli będziesz się sprawował, wybaczę ci za jakieś… sto lat.
Jonas uśmiechnął się półgębkiem, wracając na swoje miejsce przy przeszklonej ścianie.
- Będę w szoku jeśli wytrzymasz sto godzin.
- Eeej!

***
Moje opowiadania są zbyt przewidywalne, domyśliliście się, że Jonas jest partnerem Dennisa. Mam nadzieję, że tożsamość osoby, która zabija, nie jest taka oczywista =.=
Ponieważ ciągle pojawia się to pytanie: rozdziały pojawią się co 7-9 dni. Jeśli nie ma nic po 9 dniach to znaczy, że ginę w papierach i nie miałam czasu tego napisać/opublikować. Wiem, że czekanie na kolejny rozdział jest do kitu, sama też czytam opowiadania w sieci i znam ten ból. Staram się odpisywać na Wasze komentarze, ale te odnośnie "kiedy rozdział" będą od tej pory ignorowane. Jeśli po 9 dniach nic się nie pojawi, to wtedy napiszę w komentarzu, że "jeszcze nie, bo..." Do wakacji już blisko, wszyscy musimy jakoś przetrwać te dwa miesiące.
Pozdrawiam!
 

22 komentarze:

  1. Nawet jeśli mniej więcej wiem kiedy będzie następny rozdział to nie przeszkadza mi w codziennym zaglądaniu na bloga by sprawdzić czy może jednak jakimś cudem pomyliły ci się dni albo coś podobnego.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem tego świadoma, ale spróbuj też mnie zrozumieć, wiele razy pisałam, jak często będą pojawiać się rozdziały. Jeśli ktoś chce pytać tak czy siak to jasne, nie mam nic przeciwko;) Po prostu zaznaczam, że nie będę na takie komentarze odpowiadać, bo nie widzę w tym większego sensu.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Jeej. Mam pierwszy komentarz! :>> No cóż... rozdział zajebisty jest... Jak zwykle zresztą ;) Wreszcie coś się zadziało (czyt. rączka poszła w ruch) między Damonem i Theo. Mam nadzięję, że Dennisowi szybko nadejdzie potrzeba (czyt. potrzeba bzykanka...) bliskości ;) No i właśnie... jestem niedomyślnym tępakiem... i chyba pocieszę Cię :) nie domyślam się niczego kurcze :( to smutne.
    Weny życzę ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera... poprawka. Drugi komentarz... spóźniłam się 3 minuty...

      Usuń
  3. Taki taki taki cudnyyy!!!!! :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też jestem głupia, bo nie miałam pojęcia o ich więzi. xD Swoją drogą fajnie by było, gdybyś częściej robiła takie przerzuty na Dennisa i Jonasa. Liczę na jakieś love story między nimi. A przynajmniej pociąg fizyczny!
    Co do tej Theo'wej części, standardowo było świetnie. Biorąc pod uwagę to, co było na początku, relacja Theo - Damon uległa pewnym zmianom. Może jakoś wkrótce będzie seksik na poprawę humoru...?

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam to opowiadanie :) Jest bardzo intrygujące, niby ujawniasz jakieś strzępki informacji, ale na razie nie umiem ich powiązać, więc czekam na więcej :)
    Malinki są super xD
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Daaaaaamn
    Zaszalałaś z Theo i Damonem, oby więcej takich szalonych rzeczy 😂😂
    No kurczę, będę musiała się powtórzyć. Rozdział jak zawsze cudowny!
    To meczarnia czekać tyle na kolejne rozdziały tak cudownego opowiadania ale ja się nie poddaje i czekam cierpliwie!
    A co do Dennisa i Jonasa to fajnie nawet byłoby przeczytać coś o nich 😀😀
    Przyrzekam nie zgadywać już nic więcej. Będę to zatrzymywać dla siebie jeżeli już! 😁😂
    💖💖

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też się kwalifikuję do tych niedomyślnych, ładnie to ujmując bo byłam nieźle zaskoczona ☺ Ale to dobrze lubię takie niespodzianki. I w ogóle Dennis mnie niesamowicie rozśmieszył w tym rozdziale, taka słodka gapa, haha 😆 Za to Theo ma trochę oleju w głowie, przynajmniej teraz tak to wygląda. No a Damon chyba rzeczywiście trochę się uspokoił, ale złośliwiec z niego okropny ☺ Dziękuję bardzo za super rozdział i oczywiście czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedziałam, jej jakie to słodkie. Niecierpliwie czekam na następny rozdział :)
    Dużo weny
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Powie mi ktoś z jakiej paki sobie ubzdurałam, że Jonas to wujek Dennisa? Znając życie i naszą kochaną nieprzewidywalną Obsesję, Dennis nie przez przypadek dowiedział się o łączącej ich więzi. Jestem ciekawa, jakie kroki podejmie i jak długo jego opiekun będzie w stanie trzymać młodego na dystanas.
    Tak przy okazji, wspomniane kiedyś było coś o 2.części Granic (Robin x Sebastian). Czy ten pomysł będzie zrealizowany? Pewnie nie tylko ja cieszyłabym się z 2.serii.
    Pozdrawiam
    inna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Przyznaję bez bicia, że nie mam pojęcia. Wiem, że sporo osób by chciało kontynuację. Pisałam już, że jeśli pojawi się druga część "Granic" to nie o Robinie i Sebastianie. Jeśli chodzi o tę parę bohaterów, to zastanawiałam się nad krótkim sequelem. Ale czy to napiszę i kiedy? Nie wiem. Mam sporo pomysłów, z każdą chwilą pojawia się coś nowego. Nie chcę się brać za pierdylion rzeczy na raz tylko po to, żeby po jakimś czasie to wszystko rzucić i nie skończyć nic. Przyznam, że obecnie nawet mi nie w głowie pisanie "Granic". Oba, G2 i sequel do G, są na mojej "liście życzeń", powiedzmy, ale co się z tym stanie? Kto wie? Nie chcę niczego obiecywać na 100 % i potem Wam napisać, że sorry, jednak nie. Temat cały czas wędruje gdzieś w mojej głowie. Pamiętam o tym, przysięgam, ale nic nie obiecuję.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  10. Mam takie zasady, że nie czytam zakończonych opowiadań, więc czekam aż zakończysz, ale dla mnie to wieczne tortury :( może wiesz przynajmniej ile będzie rozdziałów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee, mogę tylko obstawiać. Wydaje mi się, że jesteśmy mniej więcej w połowie. Jak już będę wiedziała, to oczywiście dam znać, ale dwa miesiące czekania murowane. Nie mam teraz niestety czasu, żeby pisać coś poza tym, co wstawiam na bieżąco:( Trzeba czekać.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. WIEDZIAŁAM MIAŁAM RACJĘ HA!
    Dlaczego Dennisowi ta sytuacja kojarzy się tylko z seksem? :') Przecież w więzi nie musi chodzić tylko o to ;-; Ale nie pogardzę Jonasem z Dennisem :3
    ~Strzyga

    OdpowiedzUsuń
  12. WIEDZIAŁAM MIAŁAM RACJĘ HA!
    Dlaczego Dennisowi ta sytuacja kojarzy się tylko z seksem? :') Przecież w więzi nie musi chodzić tylko o to ;-; Ale nie pogardzę Jonasem z Dennisem :3
    ~Strzyga

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Fantastyczne opowiadanie i z każdym rozdziałem coraz lepsze.
    Cieszę się, że odeszłaś od stereotypowej postaci wampira oraz odrzuciłaś bzdury ze Zmierzchu.
    Bardzo wciągające opowiadanie.
    Dużo weny życzę.
    Olga

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,
    super, właśnie tak podejrzewałam, miło było się dowiedzieć, że Denis był utrapieniem dla Jonasa, i to znaczenie terytorium, coś mi się zdaje, że Deamon już inaczej patrzy na Theo...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  16. Hejka,
    wspaniale, takie właśnie miałam podejrzenie, haha Denis był wielkim utrapieniem dla Jonasa, i jeszcze to znaczenie terytorium, zdaje mi się, że Deamon już całkiem inaczej patrzy na Theo...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  17. Hejka,
    wspaniale, och Denis to był wielkim utrapieniem dla Jonasa ;) i jeszcze to znaczenie terytorium, Deamon jak dla mnie to całkiem inaczej patrzy teraz na Theo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)