Jonas patrzył
na Damona wyczekująco. Z jego wyrazu twarzy nie dało się nic odczytać. Była jak
kamienna maska, nienawykła do okazywania emocji.
- Dlaczego to
mnie zawsze biją przez ciebie albo Theo? – spytał niezadowolony Dennis,
podnosząc się z ziemi i ocierając krew z ust. Podszedł do Jonasa i stanął obok
niego. – Co tym razem przeskrobałeś?
- Czy to ty
mnie zaatakowałeś w Nowym Jorku? – spytał Damon, zaciskając ręce w pięści.
Jonas patrzył
na niego przez chwilę. Potem odpowiedział:
- Nie.
- I ja mam w
to uwierzyć?
- Nie widzę
powodu, dla którego nie miałbyś w to wierzyć, tak samo jak nie ma powodu, żebym
cię okłamywał.
- To bardzo
ciekawe, biorąc po uwagę, że jesteś jedną z nielicznych osób, z którymi mógłbym
przegrać w walce.
- To jeszcze
nie dowodzi, że próbowałem ci zrobić krzywdę.
- Jakoś nie
wyobrażam sobie nikogo innego – rzucił Damon. Był wyraźnie wpieniony, te
wszystkie niewiadome nieźle dawały mu się we znaki. – Wiem, że Jacob jest
leworęczny. Tylko ty byłbyś na tyle silny, żeby zadać mi takie obrażenia.
- Nie bądź
głupi, Damon. I na litość boską, przestań atakować Dennisa, żeby mnie znaleźć.
Wiesz, że istnieją już telefony, prawda? Wystarczyło zadzwonić.
- Wiesz, kto
krył się pod maskami, kiedy chciałem zabić Theo?
Jonas nawet
nie mrugnął.
- Oczywiście.
Damon
zawarczał. Dosłownie. Theo aż się na niego obejrzał.
- Ale mi nie
powiesz – stwierdził Damon.
- Powiem, gdy
przyjdzie na to czas. Jeszcze nie jesteś gotowy.
- Zawsze to
robisz, po prostu zawsze! Ciągle gadasz cholernymi zagadkami. Po prostu mi
powiedz prawdę! – Damon w mgnieniu oka znalazł się przy Jonasie i zamachnął się
na niego pięścią, ale wampir zgrabnie uniknął ciosu. Dennis sapnął i odsunął
się pospiesznie pod ścianę, nie chcąc zostać przypadkiem uderzonym.
- Uspokój się
– powiedział Jonas.
- Ani mi się
śni.
- Nie myślisz
racjonalnie. Do tej pory wydawało mi się, że więź zaczęła wpływać na ciebie
pozytywnie, ale zaczynam mieć wątpliwości.
Damon
prychnął. Wyglądał, jakby słowa Jonas właśnie do żywego go uraziły.
- Zabiłbym
gówniarza bez żadnych skrupułów.
- Wiem, ale
sam przyznasz, że dobrze się bawiłeś przez ostatnie tygodnie. I nawet nikogo
nie musiałeś zabić.
Damon prychnął
po raz kolejny, próbując zaatakować Jonasa, ale ten znowu zrobił unik bez
większych problemów. Zain i Liam odsunęli się na tyle, żeby nie oberwać przez
przypadek, ale pozostali na tyle blisko, żeby dobrze wszystko widzieć.
- To bzdura.
- A jednak.
- Przestań!
Theo nie mógł
oprzeć się wrażeniu, że Damon brzmiał jak rozkapryszone dziecko, któremu się
właśnie czegoś odmówiło.
- Czy ta
rozmowa ma w ogóle sens? – spytał cicho Liam.
Damon
spiorunował go wzrokiem. Liam cały zesztywniał ze strachu.
- Damon… -
westchnął Jonas. – Wiem, że jesteś wściekły z powodu zawiązania więzi z Theo,
ale mleko już się rozlało. Po prostu się z tym pogódź. Kilka lat w związku dobrze
ci zrobi. Może nawet zechcesz dopełnić więź.
Ten prychnął w
odpowiedzi.
- Upadłeś na
głowę? Niby czemu miałbym tego chcieć?
Jonas
uśmiechnął się lekko.
- Na początku
też tak myślałem, ale potem zmieniłem zdanie.
- Co? –
wykrzyknęli chórkiem Dennis i Theo. Zain i Liam byli zbyt skołowani, żeby
nadążać za tematem.
- Mówisz tak,
jakbyś miał doświadczenie – skomentował Damon.
Jonas spojrzał
krótko na Dennisa.
- Może mam.
- Co?! –
Dennis omal się nie przewrócił, słysząc to. Patrzył na swojego stwórcę szeroko
rozwartymi oczami.
Damon aż się
wyprostował, słysząc to dziwne wyznanie.
- Co masz na
myśli? – spytał powoli. Cała złość nagle mu przeszła, została tylko ciekawość.
- Damon,
dopełniłem więź lata temu. Nikt tego nie zauważył, bo dopiero stuknie nam setka
razem.
- Co?! – zdziwił
się Dennis. – Masz partnera? Kogo?
Jonas
westchnął.
- Ciebie,
baranie.
Zapadła cisza.
- Niemożliwe! Dlaczego ja o tym
nie wiem? Jakim cudem mogę o tym nie wiedzieć? – wybuchnął w końcu Dennis.
Jonas kompletnie go zignorował.
- Kilkaset lat temu polowano na
wampiry i dość skutecznie je zabijano. Dennis był najmłodszym członkiem rodziny
McCarterów, która żywiła mnie setki lat. Od czasu, kiedy się urodził,
wiedziałem, że to on jest żywicielem doskonałym na minione stulecie. Mogłem go
zabić, był tylko małym dzieckiem, ale nie czułem takiej potrzeby. Związałem się
z nim, kiedy był jeszcze małym, przerażonym i krnąbrnym dzieciakiem. – Tu twarz
Jonasa przybrała wyraz irytacji. – Pilnowałem, żeby się nie zabił, spadając z
drzewa, żeby ktoś go nie zamordował za niewyparzony ryj – Dennis krzyknął
„eej!” obrażony – żeby nie zeżarły go wilki z pobliskiego lasu. Miałem pełne
ręce roboty. Początkowo okropnie mnie to irytowało. Uwielbiałem ciszę i spokój,
relaks z dobrą książką przy kominku… To był mój świat. Odkąd Dennis podrósł
wystarczająco, żeby jego głowa sięgała stołu, mój spokój się skończył. Tam,
gdzie był ten gówniarz, nie było spokoju. Zdemolował całą moją kolekcję ubrań,
książek i butów i wszystko to w przeciągu jednego miesiąca. – Liam mimowolnie
się uśmiechnął, patrząc na Dennisa. To wszystko cholernie do niego pasowało. –
Myślałem, że jak będzie starszy, to trochę zmądrzeje, ale była to płonna
nadzieja. Miał coraz więcej głupich pomysłów, a ja coraz częściej bóle głowy.
Gdy jednak przyszedł czas, że już mogłem się go pozbyć, odwlekałem ten moment.
Jeden miesiąc, drugi, trzeci, potem rok, dwa, trzy… Zacząłem się zastanawiać,
czy nie przemienić go w wampira i nie dopełnić więzi. Miałem wcześniej
partnerów, ale nie wnosili nic nowego do mojego życie, więc nigdy nie
zdecydowałem się dać im swojej krwi. Atak na wioskę, w której żył Dennis ze
swoją rodziną i ukochaną, jedynie przyspieszył moją decyzję. Miał kilka swoich
momentów od tego czasu – tu Jonas spojrzał na Dennisa karcąco – ale mimo to
nigdy nie żałowałem swojej decyzji. Byłbym więc bardzo wdzięczny, gdybyś
przestał go atakować.
- I zupełnie nikt o tym nie wie?
Nikt się nie domyślił? – spytał Damon. Wyglądał, jakby ochota do walki mu już
przeszła.
Jonas wzruszył ramionami.
- Moi bracia i siostry zawsze
uważali, że jestem ekscentryczny...
- Delikatnie mówiąc – wtrącił
Dennis.
- … więc nigdy nie podejrzewali,
że Dennis jest moim partnerem. Myśleli, że po prostu dotrzymuje mi towarzystwa.
– Damon parsknął i wywrócił oczami. Niby dlaczego mieli myśleć inaczej? Damon
natknął się tu i tam na Jonasa przez ostatnie sto lat, ale nigdy nie widział
przy nim tego dzieciaka. – Kompletna więź ma zaskakujące właściwości – dodał
Jonas zagadkowo. – Mam nadzieję, że przyjdzie dzień, kiedy ktoś wreszcie to
dostrzeże. Nie ma się czego bać.
Theo westchnął, widząc jak Damon
się krzywi. Nie było opcji, żeby dał Theo do wypicia swoją krew.
- Na pewno zaskakujące, skoro ten
osioł się nawet nie zorientował. – Damon wskazał Dennisa, który spojrzał na
niego oburzony. – Ale wracając do tematu. Ktoś zaatakował mnie dwa razy w Nowym
Jorku i mi się to nie podoba. Nie do końca ci wierzę, że to nie byłeś ty… ale
nieważne. Domyślasz się w takim razie, kto to może być?
Jonas westchnął i pokręcił
przecząco głową. Theo po minie Dennisa zobaczył, że wampir kłamie. Czyżby to
oznaczało, że Jonas tak naprawdę wiedział?
Theo zastanowił się chwilę. Jonas
wydawał się rozsądnym mężczyzną. Inteligentnym. I sprytnym. Wiedział, kto
pomógł Damonowi w ugryzieniu go po raz pierwszy. Czy to więc możliwe, że… Jonas
był jedną z osób, która kryła się pod maską? To miałoby sens. Damon pewnie
stanowił zagrożenie nie tylko dla ludzi, ale też wampirów. Psuł im opinię
niedługo po tym, jak się ujawniły. Zabijał niewinnych i bezbronnych, co mogło w
przyszłości odbić się na wszystkich wampirach. Ktoś taki jak Jonas mógł wziąć
sprawy w swoje ręce i posadzić Damona na trochę na dupie. Damon nie miał
pojęcia o sposobie działania więzi, więc to mogło go zając na trochę. I zajęło,
szczerze mówiąc. Pojawienie się w tym samym czasie tego faceta, który zabijał
wampiry, mogło być przypadkiem, ale mogło też się wiązać z całą tą sprawą.
Nie umknęło też jego uwadze, że
Jonas tak zgrabnie pokierował rozmową, że zupełnie zeszli z tematu, który
Damona pierwotnie interesował. Theo czuł coraz większy szacunek do opiekuna
Dennisa.
- Może wy sobie tutaj pogadajcie,
a my pójdziemy do parku – odezwał się Theo. – Szliśmy tam, zanim ktoś nam
niegrzecznie przerwał. – Tu spojrzał na Damona. – Bardzo niegrzecznie.
Wampiry nie wyglądały, jakby
miały coś przeciwko, więc Theo wzruszył ramionami i zaczął iść przed siebie,
chcąc już wyjść z tej uliczki. Liam niepewnie poszedł za nim, tak samo Zain.
Dennis patrzył przez chwilę na Jonasa, mrucząc pod nosem coś, co brzmiało jak
„policzymy się” w domu, ale w końcu podbiegł do nich i zostawili wampiry same.
Theo z chęcią posłuchałby dalszego ciągu tej rozmowy, ale jakoś miał
przeczucie, że lepiej się ulotnić póki Damon jest spokojny. Gdyby doszło do
prawdziwej walki, nie byliby tam bezpieczni. Tym bardziej, że Jonas nie był
skory do dzielenia się informacjami. Theo podejrzewał, że nawet gdyby tam
zostali, nie dowiedzieliby się niczego konkretnego.
Dennis był ostro naburmuszony
przez cały ich pobyt w parku. Co chwilę przypominał sobie o zdarzeniu, które
miało miejsce, i jego gniew zdawał się wybuchać z nową mocą. Gdy Zain w końcu
nie wytrzymał i kazał mu się zamknąć, Dennis spojrzał na niego obrażony i
powiedział:
- Sto lat, Zain! Minęło
cholernych sto lat, a on się słowem nie zająknął, że coś takiego jak więź w
ogóle istnieje! Ba! Jak go zapytałem jakiś czas temu to zaprzeczył bez
mrugnięcia okiem. Grrr… nienawidzę go! Więc nie mów mi, że nie mam prawa się
wkurzać.
- To się wkurzaj po cichu –
skomentował Zain, wyciągając paczkę papierosów z kieszeni. – Straszna z ciebie
drama queen.
Dennis wyglądał, jakby zamierzał
mu wydrapać oczy za ten komentarz.
Wieczorem, kiedy Theo leżał już w
swoim pokoju na łóżku i słuchał muzyki, przez uchylone okno wślizgnął się
Damon.
Theo spojrzał na niego
zaskoczony.
- Już głodny?
Damon wzruszył ramionami.
- Głodowałem ostatnie dwa
tygodnie, pamiętasz?
- Okej. Swoją drogą… wiesz, że
obserwuje mnie jakaś organizacja rządowa? To znaczy, nigdzie ich nie widziałem,
ale jestem prawie pewny. Powiązali mnie z tobą bez większych problemów.
- Wiem – przyznał wampir z lekkim
uśmieszkiem. – Są lepsi niż myślałem.
- Pewnie widzieli, jak tutaj
wchodzisz.
- Mam wszystko pod kontrolą –
powiedział tylko.
Theo wzruszył ramionami. Jeśli
tak było, to okej. Mniej kłopotów dla niego.
Damon usiadł obok niego na łóżku.
Theo zawahał się i zagryzł dolną wargę, po czym chwycił za ściągacz swoich
spodenek do spania i zdjął je.
Wampir zamrugał, nie rozumiejąc,
o co chodzi.
- Czemu jesteś goły? – spytał
powoli, próbując zamaskować swoje zaskoczenie.
- A co? Chcesz mi je wyprać –
nastolatek wskazał spodenki – jak je pobrudzę spermą?
- Nie brudź ich spermą i nie
będzie kłopotu – odparował wampir.
Theo tylko wzruszył ramionami.
Damon mimowolnie przesunął
wzrokiem po ciele nastolatka. Theo nie był typem sportowca, nie należał też do
osób szczupłych. Tu i tam był ładnie zaokrąglony. Nie na tyle, żeby uznać go za
grubego czy nawet puszystego, ale wystarczająco, żeby nie zaszufladkować go
jako szczupłego. Damon kompletnie nie rozumiał mody dwudziestego pierwszego
wieku, gdzie modelkami zostawały chude jak patyk kobiety. Sama skóra i kości.
To była pierwsza taka epoka, kiedy ludzie niedożywieni uważani byli za ideał
piękna. Kiedyś mężczyźni chcieli mieć za co złapać. Teraz chcieli tylko
patrzeć. Nawet już nie chciał myśleć o tym, że tacy ludzie zazwyczaj byli
niesmaczni.
Zdziwiło go, że Theo nie wygląda
na zażenowanego sytuacją. Zdjęcie spodenek też nie przyszło mu z wielkim
problemem.
- Nie powinieneś się wstydzić? –
spytał Damon, patrząc na niego uważnie. – Dziewice zawsze się wstydzą.
- Nie jestem wstydliwy. Poza tym,
nie jesteś pierwszą osobą, która widzi mnie nago. I z pewnością nie jestem
dziewicą.
Damon tego nie skomentował tego.
Złapał Theo za podbródek i obrócił jego głowę w bok, wybierając sobie miejsce,
w które chciał się wgryźć.
Krew nie była taka wspaniała jak
wcześniej, ale lepsza niż ostatnio. Mruknął z zadowoleniem, ssąc zawzięcie.
Jego członek stwardniał, kiedy wyczuł rosnące podniecenie Theo. Już się do tego
przyzwyczaił, ale nie oznaczało to, że zupełnie przestało go to irytować.
Wyciągnął dłoń i zacisnął palce u podstawy penisa chłopaka, nie pozwalając mu
dojść. Theo jęknął przeciągle i zaczął się wiercić na łóżku.
Smak krwi zmienił się nieznacznie
na odrobinę bardziej w jego guście.
Nie zastanawiając się długo,
zaczął przesuwać ręką po penisie chłopaka, od nasady po czubek i z powrotem i
jeszcze raz. Wystarczyły zaledwie trzy pociągnięcia, a dzieciak już doszedł w
jego rękę.
Damon drugą rękę mimowolnie
zacisnął na swoim kroczu. Seks nigdy nie był jego priorytetem. Kiedyś
zwyczajnie się ludzi brzydził. Kąpali się raz w miesiącu, ukrywając smród pod
perfumami, mieli wszy i tłuste włosy i o słowie „higiena” generalnie nie mieli
pojęcia. Pod tym względem obecna epoka podobała mu się o wiele bardziej. Emocje
Theo też pomagały uczynić ideę seksu bardziej… nęcącą.
Oderwał się od szyi chłopaka i
zaczął lizać zranione miejsce, zaleczając w ten sposób uszkodzoną skórę. Theo
leżał na łóżku prawie nieprzytomny. Wyglądał jakby się naćpał. Damon mimowolnie
zacisnął mocniej dłoń na swoim kroczu. Zjechał ustami na obojczyk Theo i zaczął
ssać. Dopiero po dłuższej chwili odsunął się lekko. Spora malinka była bardzo
dobrze widoczna. Z jakiegoś powodu Damon poczuł ogromne zadowolenie. Nawet
jeśli dzieciaka nie chciał, to gówniarz należał do niego, a zaznaczenie go w
taki sposób było bardzo przyjemne.
Nie wahając się dłużej,
wykorzystał kolejne minuty na robienie mu malinek. Kilka w pobliżu sutków,
kilka na biodrach i całą masę na udach.
- Co ty robisz? – zapytał Theo,
pomrukując cicho z zadowolenia. Jego penis był znowu na wpół twardy i domagał
się uwagi. – Damon?
Wampir nie odpowiedział. Theo
wplótł palce w jego włosy, zaciskając je tam mocno i pozwalając mu robić, co
chciał.
- Myślałem, że wampiry nie są
terytorialne – mruknął cicho, kiedy Damon skończył.
Wampir wzruszył ramionami.
- Nie jesteśmy. Po prostu chcę ci
zrobić wstyd. Jutro masz obowiązkowy basen w szkole, prawda?
Theo spojrzał na niego z
niedowierzaniem.
- Zrobiłeś to tylko dlatego?! I w
ogóle skąd o tym wiesz?
Damon uśmiechnął się szeroko.
- A niby po co innego miałbym to
robić?
- Jesteś niemożliwy!
Wampir tylko wzruszył ramionami.
Gdy przez chwilę Theo był rozproszony, zapomniał o strachu, ale nagle jakby
sobie o nim przypomniał i ten dziwny zapach wrócił. Damon zmarszczy brwi. Nie
podobało mu się to ani trochę. Początkowo chętnie straszył go, groził mu i
szantażował, ale nie miał pojęcia, że smak krwi się zepsuje. Nie chciał być dla
niego miłym ani nic z tych rzeczy. Wiedział jednak, że jeśli chce smacznie
jeść, musi dzieciaka trochę uspokoić. To z kolei wymagało czasu.
Patrzył na niego chwilę bez
słowa, po czym obrócił się na pięcie i wymknął z pokoju przez okno. Sporo spraw
się skomplikowało od czasu, kiedy Damon poznał Theo. Skoro ludzie wpadli na
jego trop, musiał trochę przystopować i przemyśleć swój kolejny ruch. Nie był
na tyle głupi, żeby ich nie doceniać.
Dennis nie wiedział, co tak
właściwie czuł, kiedy dowiedział się o więzi z Jonasem. Jakaś jego część nie
mogła uwierzyć, że nic o tym nie wiedział i to przez tyle lat. Gdy pierwszy
gniew minął, powrócił zdrowy rozsądek. Jonas nie był osobą, która robiła rzeczy
ot tak. Skoro mu nie powiedział o więzi, miał w tym jakiś konkretny cel i
Dennis był go ciekawy.
Ich mieszkanie znajdowało się na
szczycie luksusowego apartamentowca. Cała jedna ściana była zrobiona tylko ze
szkła. Jonas uwielbiał gapić się na miasto w dole, zwłaszcza nocą, kiedy było
oświetlone ze wszystkich stron.
Gdy wysiadł z windy i wszedł do
mieszkania, od razu zlokalizował Jonasa. Stał i gapił się na miasto. Nic
nowego.
Dennis nie zapalał światła, bo
obaj świetnie widzieli w ciemności. Zdjął buty i podszedł do starego wampira.
Zatrzymał się kilka kroków za nim.
Przez chwilę żaden z nich się nie
odzywał. Dopiero po dłuższym czasie Jonas zabrał głos:
- Jesteś zły?
Nastolatek pokręcił głową.
- „Zły” nie oddaje powagi
sytuacji – odparł ponuro. – Zamierzałeś mi w ogóle powiedzieć?
Jonas obrócił się do niego
przodem.
- Nie.
- Dlaczego?
- A jakie to ma znaczenie?
Dennis rozłożył ręce.
- To w końcu wasza legendarna
więź, którą trzymacie w tajemnicy przed wszystkimi. Wydawało mi się, że to dość
poważna sprawa.
- Nie musi taka być.
- Jonas…
- Mówię poważnie. Do tej pory
układało nam się… jak zawsze. – Dennis parsknął cicho. – Dlaczego mielibyśmy to
zmieniać?
- Nie wiem, ty
mi powiedz. Trzymałeś to tyle czasu w tajemnicy i nagle się wygadałeś i to
akurat Damonowi? Nie rozumiem tego.
- I tak ma
być.
Dennis
zmarszczył brwi.
- Co to ma
niby znaczyć?
- Dennis, to,
co się obecnie dzieje, to bardzo poważna sprawa. Im mniej wiesz, tym
bezpieczniejszy jesteś. Nie zamierzam cię narażać tylko dlatego, że jesteś
ciekawski.
- A więc ty
wiesz, co jest grane, tylko nikomu nie chcesz powiedzieć. – Jonas nie
zaprzeczył. Dennisowi nie podobała się ta cała sytuacja. Już nawet nie chciał
wspominać, że Jonas ostatnie trzy tygodnie spędził w Nowym Jorku. Jonas mu tego
nie powiedział, ale Dennis zobaczył przypadkiem jego bilety lotnicze. Ufał
swojemu opiekunowi, ale to wszystko było bardzo dziwne. Wiedział, że jeśli o to
spyta, to Jonas i tak mu nie odpowie, więc postanowił zadać pytanie dotyczące
kwestii, na które miał szansę otrzymać odpowiedź. – Dlaczego mi nie
powiedziałeś, że jesteśmy związani? Czemu mnie okłamałeś, jak spytałem cię o
więź? Wiesz, że się niczego nie domyślałem.
- Nie czułem
potrzeby, żeby ci mówić. Theo Douglas to tylko nastolatek. Niewiedza to dla
niego błogosławieństwo. Nie chciałem, żeby za szybko się zorientował w temacie.
- Mogłeś mi po
prostu powiedzieć.
Jonas
uśmiechnął się lekko.
- Obaj wiemy,
że wszystko być im wyśpiewał przy pierwszej okazji.
Dennis jęknął cierpiętniczo,
ale nie zaprzeczył. To była prawda.
- Na czym w
ogóle polega ta więź? – spytał chłopak. – Musiałeś mieć jakieś oczekiwania,
kiedy się ze mną związałeś na dobre.
- Wierz mi,
nie miałem kompletnie żadnych oczekiwań. No, może poza tym, żeby nie nudzić się
już ani dnia do końca życia.
- Jonas, mówię
poważnie!
- Ja też –
potwierdził spokojnie. - Na świecie nie ma innych tak silnych wampirów jak ja,
które pozwoliły sobie na dopełnienie więzi, ale… - Wzruszył ramionami. – Natura
takich związków może być różna. Przyjacielska w naszym przypadku. Seksualna w
przypadku Damona i Theo. Zależy, kto czego chce.
- A ty nigdy
nie chciałeś…? No wiesz… Seksu?
- To nie w
moim stylu.
- Co? Bzykanie
się?
- Bzykanie
ciebie.
- Ej… Nie
podobam ci się?
Jonas podszedł
bliżej swojego partnera i położył mu rękę na ramieniu.
- Dennis, nie
chcę, żeby przychodziły ci teraz do głowy jakieś głupoty. Do końca świata
jeszcze setki tysięcy lat, więc lepiej, żeby dotarło to do ciebie już teraz.
Nie każda tego typu więź musi mieć podtekst seksualny. To zależy tylko i
wyłącznie od partnerów. Do tej pory dobrze sobie radziliśmy.
Dennis
spojrzał mu prosto w oczy.
- Co, jeśli
chciałbym, żebyśmy byli razem też w kontekście seksualnym?
- Gdy naprawdę
tego zechcesz, wyczuję to i spełnię twoje życzenie. Ale na razie o tym nie myśl
i trzymaj się z daleka od problemów. Przynajmniej dopóki nie pozbędę się osoby,
która zabija dzieci moich sióstr i braci.
- Okej, ale
nie myśl sobie, że nie jestem na ciebie wkurzony za te kłamstwa! Nie
spodziewałem się tego po tobie. Może, jeśli będziesz się sprawował, wybaczę ci
za jakieś… sto lat.
Jonas
uśmiechnął się półgębkiem, wracając na swoje miejsce przy przeszklonej ścianie.
- Będę w szoku
jeśli wytrzymasz sto godzin.
- Eeej!
***
Moje opowiadania są zbyt przewidywalne, domyśliliście się, że Jonas jest partnerem Dennisa. Mam nadzieję, że tożsamość osoby, która zabija, nie jest taka oczywista =.=
Ponieważ ciągle pojawia się to pytanie: rozdziały pojawią się co 7-9 dni. Jeśli nie ma nic po 9 dniach to znaczy, że ginę w papierach i nie miałam czasu tego napisać/opublikować. Wiem, że czekanie na kolejny rozdział jest do kitu, sama też czytam opowiadania w sieci i znam ten ból. Staram się odpisywać na Wasze komentarze, ale te odnośnie "kiedy rozdział" będą od tej pory ignorowane. Jeśli po 9 dniach nic się nie pojawi, to wtedy napiszę w komentarzu, że "jeszcze nie, bo..." Do wakacji już blisko, wszyscy musimy jakoś przetrwać te dwa miesiące.
Pozdrawiam!
Nawet jeśli mniej więcej wiem kiedy będzie następny rozdział to nie przeszkadza mi w codziennym zaglądaniu na bloga by sprawdzić czy może jednak jakimś cudem pomyliły ci się dni albo coś podobnego.....
OdpowiedzUsuńJestem tego świadoma, ale spróbuj też mnie zrozumieć, wiele razy pisałam, jak często będą pojawiać się rozdziały. Jeśli ktoś chce pytać tak czy siak to jasne, nie mam nic przeciwko;) Po prostu zaznaczam, że nie będę na takie komentarze odpowiadać, bo nie widzę w tym większego sensu.
UsuńPozdrawiam!
Jeej. Mam pierwszy komentarz! :>> No cóż... rozdział zajebisty jest... Jak zwykle zresztą ;) Wreszcie coś się zadziało (czyt. rączka poszła w ruch) między Damonem i Theo. Mam nadzięję, że Dennisowi szybko nadejdzie potrzeba (czyt. potrzeba bzykanka...) bliskości ;) No i właśnie... jestem niedomyślnym tępakiem... i chyba pocieszę Cię :) nie domyślam się niczego kurcze :( to smutne.
OdpowiedzUsuńWeny życzę ~
Cholera... poprawka. Drugi komentarz... spóźniłam się 3 minuty...
UsuńTaki taki taki cudnyyy!!!!! :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńJa też jestem głupia, bo nie miałam pojęcia o ich więzi. xD Swoją drogą fajnie by było, gdybyś częściej robiła takie przerzuty na Dennisa i Jonasa. Liczę na jakieś love story między nimi. A przynajmniej pociąg fizyczny!
OdpowiedzUsuńCo do tej Theo'wej części, standardowo było świetnie. Biorąc pod uwagę to, co było na początku, relacja Theo - Damon uległa pewnym zmianom. Może jakoś wkrótce będzie seksik na poprawę humoru...?
Dołączam się ;D
UsuńUwielbiam to opowiadanie :) Jest bardzo intrygujące, niby ujawniasz jakieś strzępki informacji, ale na razie nie umiem ich powiązać, więc czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńMalinki są super xD
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Daaaaaamn
OdpowiedzUsuńZaszalałaś z Theo i Damonem, oby więcej takich szalonych rzeczy 😂😂
No kurczę, będę musiała się powtórzyć. Rozdział jak zawsze cudowny!
To meczarnia czekać tyle na kolejne rozdziały tak cudownego opowiadania ale ja się nie poddaje i czekam cierpliwie!
A co do Dennisa i Jonasa to fajnie nawet byłoby przeczytać coś o nich 😀😀
Przyrzekam nie zgadywać już nic więcej. Będę to zatrzymywać dla siebie jeżeli już! 😁😂
💖💖
Ja też się kwalifikuję do tych niedomyślnych, ładnie to ujmując bo byłam nieźle zaskoczona ☺ Ale to dobrze lubię takie niespodzianki. I w ogóle Dennis mnie niesamowicie rozśmieszył w tym rozdziale, taka słodka gapa, haha 😆 Za to Theo ma trochę oleju w głowie, przynajmniej teraz tak to wygląda. No a Damon chyba rzeczywiście trochę się uspokoił, ale złośliwiec z niego okropny ☺ Dziękuję bardzo za super rozdział i oczywiście czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, jej jakie to słodkie. Niecierpliwie czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńDużo weny
Pozdrawiam
Powie mi ktoś z jakiej paki sobie ubzdurałam, że Jonas to wujek Dennisa? Znając życie i naszą kochaną nieprzewidywalną Obsesję, Dennis nie przez przypadek dowiedział się o łączącej ich więzi. Jestem ciekawa, jakie kroki podejmie i jak długo jego opiekun będzie w stanie trzymać młodego na dystanas.
OdpowiedzUsuńTak przy okazji, wspomniane kiedyś było coś o 2.części Granic (Robin x Sebastian). Czy ten pomysł będzie zrealizowany? Pewnie nie tylko ja cieszyłabym się z 2.serii.
Pozdrawiam
inna
Nie wiem. Przyznaję bez bicia, że nie mam pojęcia. Wiem, że sporo osób by chciało kontynuację. Pisałam już, że jeśli pojawi się druga część "Granic" to nie o Robinie i Sebastianie. Jeśli chodzi o tę parę bohaterów, to zastanawiałam się nad krótkim sequelem. Ale czy to napiszę i kiedy? Nie wiem. Mam sporo pomysłów, z każdą chwilą pojawia się coś nowego. Nie chcę się brać za pierdylion rzeczy na raz tylko po to, żeby po jakimś czasie to wszystko rzucić i nie skończyć nic. Przyznam, że obecnie nawet mi nie w głowie pisanie "Granic". Oba, G2 i sequel do G, są na mojej "liście życzeń", powiedzmy, ale co się z tym stanie? Kto wie? Nie chcę niczego obiecywać na 100 % i potem Wam napisać, że sorry, jednak nie. Temat cały czas wędruje gdzieś w mojej głowie. Pamiętam o tym, przysięgam, ale nic nie obiecuję.
UsuńPozdrawiam!
Mam takie zasady, że nie czytam zakończonych opowiadań, więc czekam aż zakończysz, ale dla mnie to wieczne tortury :( może wiesz przynajmniej ile będzie rozdziałów?
OdpowiedzUsuńNieee, mogę tylko obstawiać. Wydaje mi się, że jesteśmy mniej więcej w połowie. Jak już będę wiedziała, to oczywiście dam znać, ale dwa miesiące czekania murowane. Nie mam teraz niestety czasu, żeby pisać coś poza tym, co wstawiam na bieżąco:( Trzeba czekać.
UsuńPozdrawiam!
WIEDZIAŁAM MIAŁAM RACJĘ HA!
OdpowiedzUsuńDlaczego Dennisowi ta sytuacja kojarzy się tylko z seksem? :') Przecież w więzi nie musi chodzić tylko o to ;-; Ale nie pogardzę Jonasem z Dennisem :3
~Strzyga
WIEDZIAŁAM MIAŁAM RACJĘ HA!
OdpowiedzUsuńDlaczego Dennisowi ta sytuacja kojarzy się tylko z seksem? :') Przecież w więzi nie musi chodzić tylko o to ;-; Ale nie pogardzę Jonasem z Dennisem :3
~Strzyga
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńFantastyczne opowiadanie i z każdym rozdziałem coraz lepsze.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że odeszłaś od stereotypowej postaci wampira oraz odrzuciłaś bzdury ze Zmierzchu.
Bardzo wciągające opowiadanie.
Dużo weny życzę.
Olga
Witam,
OdpowiedzUsuńsuper, właśnie tak podejrzewałam, miło było się dowiedzieć, że Denis był utrapieniem dla Jonasa, i to znaczenie terytorium, coś mi się zdaje, że Deamon już inaczej patrzy na Theo...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, takie właśnie miałam podejrzenie, haha Denis był wielkim utrapieniem dla Jonasa, i jeszcze to znaczenie terytorium, zdaje mi się, że Deamon już całkiem inaczej patrzy na Theo...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, och Denis to był wielkim utrapieniem dla Jonasa ;) i jeszcze to znaczenie terytorium, Deamon jak dla mnie to całkiem inaczej patrzy teraz na Theo...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza