Schował się za podrapaną ścianą, oddychając ciężko. Zjechał po niej i usiadł na ziemi czując, że już dłużej nie pociągnie na tak wysokich obrotach.
Zacisnął dłoń na łuku. Pięć
strzał. Z wypełnionego kołczanu zostało mu tylko pięć strzał. Za mało, żeby
zdjąć przeciwnika takiego kalibru. Nie oznaczało to jednak, że nie zamierzał
spróbować tak czy siak. Wystarczyło, ze przytrzyma go przez odpowiednią ilość
czasu i jego cel zostanie osiągnięty.
- Za wolno! – doszedł do niego
rozbawiony głos napastnika. Theo poderwał się błyskawicznie i rzucił za
pobliskie pudła. Dwa ostrza wbiły się w ziemię w miejscu, gdzie przed chwilą
siedział. Gdyby w porę się nie poderwał, już miałby przedziurawione udo.
Albo jajka. Ale wolał myśleć, że
udo.
Kurwa, zaklął w myślach, biorąc
głęboki oddech i decydując się na dość odważny atak.
Wychylił się, robiąc z siebie
łatwy cel, ale zyskując też czas, aby czysto strzelić. Przekleństwa zza
sąsiedniego budynku sprawiły, że uśmiechnął się lekko.
Trafił.
Przeciwnik jednak nie pozostawał
dłużny. Theo wystrzelił kolejną strzałę, ale tym razem nie miał tyle szczęścia.
Zdecydował, że lepiej będzie poszukać jakiejś kryjówki, z której będzie mógł
czysto strzelić. Nawet wampir z taką mocą jak jego przeciwnik będzie miał
problemy, żeby tego uniknąć.
Po cichu wycofał się za śmietnik,
potem jeszcze dalej, aż okrążył budynek i wbiegł w ciemną uliczkę. Już się ich
nie bał. Odbił się od jednego pudła i bez problemu pokonał siatkę odcinającą mu
dalszą drogę. Wbiegł za róg i…
… coś ciężkiego nagle zwaliło mu
się na plecy, posyłając go w piach. Theo zaklął, czując ostry ból w kolanach,
łokciach i dłoniach. Próbował sięgnąć po łuk, który podczas upadku wypadł mu z
ręki, ale silna dłoń przycisnęła go za włosy do ziemi, wykręcając mu rękę na
plecy.
- Jesteś mój – powiedział mu do
ucha napastnik, ocierając się swoim podnieceniem o pośladki chłopaka. Theo
jęknął, próbując się wyrwać, ale wampir zadbał, aby nie miał takiej możliwości.
Napastnik jednym silnym ruchem zsunął mu spodnie z pośladków.
- To nie fair! – zaprotestował
Theo, wiercąc się. – Miałeś nie wykorzystywać swojej prędkości!
- A ty znowu wszystko psujesz –
odparował Damon, cmokając z niezadowoleniem. – Jesteś pewny, że znasz termin
„odgrywanie ról”?
Starszy wampir odwrócił go na
wznak, przyciągając bardziej do siebie. Theo wydął usta niezadowolony.
- Obiecałeś – marudził patrząc,
jak Damon odpina guzik i rozpina rozporek, uwalniając swoją męskość. Nie trzeba
być geniuszem, żeby domyślić się, co chciał zrobić.
- Wcale nie – uciął Damon krótko,
uśmiechając się drapieżnie. – To ty powiedziałeś, żebym nie używał swojej
szybkości. Ja się na nic nie zgadzałem. – Sapnął, ostrożnie wsuwając się w
niechętnego, aczkolwiek nie protestującego, chłopaka.
Theo zamknął oczy. Dobra, pod tym
względem Damon miał rację, ale i tak… Mógł choć raz dać mu jakieś fory. Damon
urodził się z nadnaturalnymi zdolnościami. Theo mógł ćwiczyć latami – co robił
– a sam na sam i tak nie miał żadnych szans ze swoim stwórcą. Obaj dobrze o tym
wiedzieli.
Od czasu, kiedy Theo i Damon
opuścili Los Angeles i ruszyli w podróż minęło dziesięć lat. Układało im się…
tak jak mogło się układać dwóm osobom o tak różnych charakterach. Sporo się
kłócili i przekomarzali, przeżyli mnóstwo niesamowitych przygód i zdecydowanie
umocnili swoją więź. Życie w taki sposób zbliżyło ich do siebie. Nie mieli
pojęcia, gdzie ich rzuci kolejnego dnia. Theo wreszcie nauczył się żyć. Nie
musiał się niczym martwić, nie miał żadnych zobowiązań. Liczyło się tylko tu i
teraz. Z Damonem.
Gdy już było po wszystkim, Theo
podciągnął spodnie i otrzepał je. Aż zakasłał, tak dużo kurzu z siebie
wytrzepał.
- Kiedyś cię pokonam i wtedy
twoja dupa będzie moja, zobaczysz! – zagroził. Damon tylko parsknął,
podciągając własne spodnie i doprowadzając się do porządku.
Damon i Theo ustalili, że jeśli
Theo zdoła go pobić w walce lub wytrzymać na polu bitwy dłużej niż kwadrans, to
Damon pozwoli mu się przelecieć. Jak na razie Theo nie miał w tym względzie
szczęścia, a wiele się nauczył od kiedy został wampirem. Nieważne, jak długo i
ostro trenował, Damon wciąż był od niego lepszy. Theo jednak nie zamierzał się
poddać. Był zdeterminowany. Już nawet nie chodziło o to, żeby być na górze.
Utarcie Damonowi nosa było o wiele bardziej kuszące niż seks, którego mieli na
pęczki.
- Wracajmy do hotelu. Jutro z
rana ruszamy dalej – powiedział Damon.
Theo skinął, odgarniając loki z
czoła. Damon wcisnął ręce w kieszenie. Szli obok siebie w komfortowej ciszy,
każdy zatopiony w swoich myślach.
Mimo początkowej apatii i
niechęci do podtrzymania kontaktu z ludźmi ze swojego ludzkiego życia, Theo
dalej dawał znać Liamowi i Dennisowi, co i jak. Pierwszemu dlatego, że ten o to
dbał, a drugiemu dlatego, że całkiem często na siebie wpadali.
Liam i Zain rozeszli się na
studiach na prawie sześć lat przez rodziców Zaina, którzy ostro zareagowali na
homoseksualizm syna. Theo nie znał szczegółów. Wiedział tylko, że związek Liama
i Zaina nie przetrwał tego szturmu i że Zain zerwał z Liamem. Po sześciu latach
spotkali się w szpitalu – Liam jako lekarz, Zain jako zaniepokojony o swoją
siostrzyczkę brat. Cokolwiek działo się z Zainem przez te sześć lat, chłopak
zdecydowanie pozbierał się do kupy i dojrzał do tego, by postawić się rodzicom
i otwarcie być gejem. Prawie rok później on i Liam znowu byli razem i z tego co
Theo wiedział, dobrze im się układało.
Dennis to trochę inna historia.
Theo nie bardzo wiedział, co się stało, ale młody wampir doprowadzał swojego
stwórcę do szału. Na zazwyczaj nieczytelnej twarzy Jonasa często gościła
irytacja i bezradność. Z jakiegoś powodu Dennis uparł się, że chce z Jonasem
uprawiać seks i starszy wampir już chodził po ścianach, nie potrafiąc wybić mu
tego z głowy. Gdy Damon o tym usłyszał, śmiał się z tego tak mocno, że omal nie
spadł z kanapy na podłogę. Theo był trochę zaskoczony, co jego kolegę tak nagle
wzięło, ale nie zamierzał o to pytać. Często widywali Dennisa i Jonasa w
różnych miejscach, więc mieli sporo okazji do porozmawiania. To były właściwie
jedyne osoby, z którymi Theo widywał się regularnie.
Swoich rodziców nie odwiedził ani
razu. Wiedział, że jego mama urodziła zdrową dziewczynę, której dali na imię
Madison. Miała ciemne włosy poskręcane w loczki i zielone oczy i była naprawdę
urocza. No, przynajmniej tak twierdził Liam, który ją kilka razy wypatrzył na
ulicach miasta. Wyglądało więc na to, że…
BUM!
Theo zamachał rękami, ale i tak
nie udało mu się utrzymać równowagi i przeleciał przez barierkę prosto do wody.
Damon ledwo stał, tak mocno się śmiał, gdy Theo wypłynął na powierzchnię.
- Co ty wyprawiasz?! – krzyknął
do niego Theo, łapiąc się barierki i wychodząc z wody.
Damon tylko pokręcił głową, śmiejąc
się jak wariat. Niektórzy ludzie aż się oglądali, widząc go. Wiedzieli, że to
silny wampir i podchodzili do niego bardzo ostrożnie.
Theo pchnął go w ramię, ale Damon
zbytnio nie zareagował. Za bardzo zajęty był śmianiem się. Dopiero po chwili
powiedział:
- Myślałem, że się zorientujesz,
że powoli cię spycham w bok. Przepraszam, że przeceniłem twoje możliwości.
Gdyby wzrok mógł zabijać, Damon
już byłby martwy.
- Och, doprawdy?! – warknął Theo
wkurzony. Serio, Damon zawsze odwalał takie numery. Zawsze. – W takim razie sam będziesz sobie ssał fiuta w najbliższej
przyszłości, bo ja tego na pewno nie zrobię!
- Tak, tak – mruknął blondyn lekceważąco.
- Wrr…!
Damon szedł przed siebie, kręcąc
głową z rozbawieniem. Podśmiewał się cały czas.
Theo szedł za nim z naburmuszoną
miną, cały mokry. Miał ochotę wpakować mu strzałę w tyłek, ale raz już mu się
to udało i cóż… nie było to zbyt przyjemne. Dla żadnego z nich.
Z daleka nie wyglądali na osoby,
które są sobie bliskie, ale te dziesięć lat z Damonem nauczyło Theo jednego.
Jeśli Damon przebywał z czyimś
towarzystwie dłużej niż pięć minut to dlatego, że albo był za słaby, by się
tego kogoś pozbyć, albo żywił do niego uczucia i jego obecność była mile
widziana.
Theo nie miał szans na pokonanie
swojego stwórcy, więc opcja pozostawała tylko jedna. I kiedy by o tym nie
pomyślał, na usta cisnął mu się szeroki uśmiech. Bo Damon mógł udawać dupka ile
chciał.
Theo i tak wiedział, że Damon go
kocha.
***
Hurra!
Koniec.
Dziękuję wszystkim za komentarze, które były chyba jedyną mocą, jaka pchała mnie do prowadzenia tego opowiadania dalej. W pewnym momencie doszło do mnie, że właściwie sama nie wiem o co mi w nim chodzi i co chcę nim przekazać. No aleeee, choćby to była najgorsza szmira, to jednak wolę, żeby była zakończona, więc wspólnymi siłami jakoś dobrnęliśmy do końca z czego bardzo się cieszę :D
To teraz UWAGA WAŻNE!
Pojawiło się pytanie, czy chwilowo zawieszam bloga. Napisałam, że nie wiem i podtrzymuję to stanowisko dla własnego spokoju. I od kiedy zakodowałam sobie w głowie, że przecież nikt mnie nie goni i przestałam się zamartwiać brakiem weny, ta zaczęła się budzić do życia. Zdaje się, że zaczęłam podchodzić do blogowania zbyt poważnie i to był mój błąd.
Dlatego też... sprawa kolejnego opowiadania jest otwarta. Możliwe, że w ciągu najbliższych dwóch tygodniu zacznę już coś publikować, możliwe że nie. Nie wiem. Jeśli nie będę miała zbytniej ochoty na pisanie czegoś swojego, może wezmę się za tłumaczenie jakiegoś opowiadania, które mi się spodobało. Jak już pisałam na ask.fm nie zamierzam znikać z powierzchni ziemi;)
To tyle z mojego marudzenia. Dajcie znać, co o tym wszystkim myślicie i do następnego ;)
Byłoby mi bardzo miło gdybyś napisała coś o Harrym z One Direction. Nie tak jak ostatnio tylko coś dłuższego lub o bliźniakach. Podoba mi się twój styl pisania a nowe posty czyta się szybko i miło wszystko jest wyraźne i zrozumiałe. Powodzenia i pozdrawiam. Patusia
OdpowiedzUsuńJwjku wzruszyłam się. Podbiłaś moje serce tym opowiadaniem i wywołałaś wiele uśmiechu jak i łez.
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią zobaczę co nowego dla nas wymyślisz. Życzę Ci dużo weny przy pisaniu.
Chętnie przeczytałabym nowe opowiadanie ale to twoja decyzja czy je napiszesz czy nie.... Ja w każdym razie na pewno będę czekać <3
OdpowiedzUsuńW końcu koniec i już koniec. Jak dla mnie to jedno z najlepszych Twoich opowiadań. Choć wszystkie są bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńZe zniecierpliwieniem czekam na nowe ;)
Weny autorko :)
Bardzo mi się podobało to opowiadanie :) nie czuć było że tracisz wenę :) Fajnie że Demon pozostał taki wredny, Theo i tak go rozszyfrował więc wie co ten czuje a nie ma tego słodzenia które nie pasowałoby absolutnie do Demona :) Bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie ☺
OdpowiedzUsuńja chętnie przeczytam coś o Larrym - nawet na Twoim drugim blogu! ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za opowiadanie, fajnie się czytało i lubię wrednych ludzi. Mam nadzieję że znowu odezwiesz się na blogu.:-)
OdpowiedzUsuńTa opowieść jest naprawdę świetna :D Theo i Demon pozostaną niezapomniani. Czytało się przyjemnie. Co tu dużo mówić, historia wciągnęła i nie chciała wypuścić. Wspaniały happy end dla tej dwójki i reszty grupy (aż chciałabym zobaczyć minę Jonasa kiedy Dennis go "przekonywał" :D to musiało być epickie).
OdpowiedzUsuńTak więc piękne dzięki za tę opowieść i niech cię wena nie opuszcza :)
Pozdrawiam
Uwielbiam to opowiadanie i szkoda, że to już koniec. Na pewno do niego wrócę. Jeśli chodzi o twoje nowe opowiadanie to będę czekała z niecierpliwością bo kocham to jak piszesz. Z tłumaczeniem też będzie fajnie, nie mam nic przeciwko :D
OdpowiedzUsuńA i trochę szkoda, że nie rozwinęłaś bardziej wątku Dennisa i Jonasa bo bardzo ich polubiłam
UsuńTo opowiadanie jest zaskakujące :D Generalnie, gdzieś tam w pewnym moemencie (zbliżając się do końca), zauważyłam, że gdzieś tam się trochę zagubiłaś w własnych pomysłach, ale i tak naprawdę świetnie Ci poszło. PLus należy Ci pogratulować za wytrwałość, że mimo wszystko sama nie chciałąś tego opowiadania porzucić i zależało Ci na jego dokończeniu.
OdpowiedzUsuńSpędziłam przy tym tekście naprawdę miłe chwile i choc trochę dramatycznego początku, chyba zawsze będę je traktować jako taką lżejszą komedię. Bo te śmieszne wątki pomiędzy chłopakami chyba najbardziej mi przypadły do gustu.
Trochę mnie jednak przeraża ta wizja tej obojetności u wampirów. Dość to brutalne i ostre, ale życie czasem takie jest i trzeba się w tym pogodzić. A jednak nie chciałabym utknąć w skórze takiego wampira.
Dziękuję bardzo za to opowiadanie i trzymam kciuki, żebyś przy następnym świetnie się czuła przez cały okres jego tworzenia i żebyś wiedziała, co chcesz nam przekazać ;) Życzę Ci wszystkiego dobrego i powodzenia! :)
Super zakończenie losów Theo i Damona :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za tą historię :)
Chciałabym jeszcze może przeczytać o Dennisie i jego stwórcy oraz jego szale na punkcie seksu xD Mogłoby być zabawne :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
P.S Trzymam kciuki za Theo, że w końcu pokona Damona w walce i utrze mu nosa :)
Mmm, to opowiadanie było świetne! *.* A Damon podbił moje serce.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miło spędzony czas! :)
Z chęcią bym przeczytała jakiś twincest z blizniakami, a najlepszy będzie jakiś szkolny :)
Całkowicie zgadzam się z osobą wyżej. Chętnie bym przeczytała twincest z Kaulitzami i jakby był szkolny. Uwielbiam takie. Mam nadzieję że to jednak bd twincest ;)
OdpowiedzUsuńNie pośpieszam, nie naciskam, ale chcę żebyś widziała, że czekam ☺
OdpowiedzUsuńŻyję :) I nawet jestem w trakcie pisania kolejnego tforka. Mam już kilka rozdziałów, ale najpierw muszę dobrze przemyśleć sobie fabułę w dalszej części opowiadania, zanim to tutaj opublikuję ;)
UsuńPozdrawiam!
W takim razie wszyscy czekamy! :)
UsuńI trzymam kciuki, żeby dobrze szło <3
Super, że skończyłaś to opowiadanie. Gratuluję. Teraz będę mogła wziąć się za jego czytanie. Nie wiem jeszcze kiedy, bo mi się gorzej czyta teksty na blogu i trwa to długo(wolę plik pdf), ale postaram się najszybciej jak mogę zapoznać z tym opowiadaniem. Wrócę z opinią. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst. Przyznam, że z początku podchodziłam do niego z ostrożnością, bo lubię wampiry, ale odkąd pokochałam tylko te z serii książek "Bractwo czarnego sztyletu" ciężko mi przetrawić innych krwiopijców. Ale nie zwiodłam się. Damon jest super. Fajnie, że do tego połączyłaś go z nastolatkiem więzią, a ja lubię tego typu rzeczy. Bardzo fajnie mi się to czytało. Zresztą lubię Twoje teksty i lubię jak są one długie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Świetne ☆.☆
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie autorskie opowiadania z twojego bloga i po prostu muszę napisać jakiś w miarę ko struktywny komentarz, bo czuję się zobowiązana żeby jakoś docenić twoją prace. Ogromnie podoba mi się jak tworzysz historie mimo iż bywają do siebie podobne mają swój specyficzny styl charakterystyczny dla ciebie. Zdarzyło się kilka postaci, do ktorych na prawdę się przywiązałam, przyjemnie się czyta a właściwie połyka xD twoje teksty. Mogę dodać jeszcze, że życzę weny i mam nadzieję, że trochę osłodziłam ci życie :p
Niesamowicie wciągające opowiadanie! Uwielbiam je bardzo, bardzo, bardzo!!!! <3 <3 Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj jak mi sie smutno zrobiło, jak przeczytałam "hurra! wreszcie koniec"
OdpowiedzUsuńKurde, bo czuje się źle, że kocham opowiadanie które przez autorke jest uznawane za niezbyt udane XD nie mniej uwielbiam twój styl, i własnie chyba (tak tak 3 miesiace temu) znów przeczytam wszystko ;) i nie wiem dlaczego, dalej mnie smuci że Okowy Życia nie są długie, a tylko jako short story :_: spodobał mi sie zamysł tej historii :__:
Moje oczy zaraz wypadna. Dobrnalem do konca i wow. To bylo swietne!
OdpowiedzUsuńTen Ojciec... Swietny pomysl, nie wpadlbym na to chyba nigdy.
Jonas... Najbardziej go chyba polubilem. Ciagle trzymalem kciuki, ze to nie on zabija tych wszystkich krewnych. No czulem, ze to nie on po prostu, jest za cudowny xD
I czulem tez, ze jak Dennis sie dowie o tej wiezi to bedzie chcial uprawiac z nim seks. Ale jestem w szoku, ze trwalo to tak dlugo :D
Fajnie, ze Liam i Zein mieli problemy w zwiazku i ze soba zerwali. To bylo takie prawdziwe. I jednoczesnie fajnie, ze znow sie zwiazali.
Damon i Theo - slodka parka. Damon to juz w ogole slodki. Jak na poczatku uwazalem go za zimnego drania tak ostatnie rozdzialy pokazaly, ze zachowuje sie jak nastoletni buntownik. Ale to na swoj sposob urocze.
Super opowiadanie. Na pewno kiedys jeszcze do niego wroce :)
Witam,
OdpowiedzUsuńbardzo miłe zakończenie tej historii, choć czy rodzice Theo go wspominają, no i czy siostra wie, ze miała brat, choć wciąż go ma...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, bardzo miłe zakończenie historii, choć czy rodzice Theo go czasami wspominają, no i czy siostra wie, że miała brata, choć w sumie to wciąż go ma...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, bardzo miłe zakończenie tej historii, ale czy rodzice Theo chociaż czasami wspominają go, no i czy siostra wie, że miała brata... choć... w zasadzie to wciąż go ma...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza