piątek, 28 lipca 2017

Rozdział 7[G2]

Dzień po zawsze jest trochę niezręczny, zwłaszcza po seksie, który wziął cię z zaskoczenia. Dosłownie?
W każdym razie, tego się właśnie spodziewałem. Niezręczności i niepewności, co teraz. Czy to oznaczało, że my coś ten teges, czy był to tylko ten jeden raz, kiedy zaćmiło mi mózg? Wiedziałem, że Pascal chciał mnie pocałować już wcześniej, tak jak on wiedział, że totalnie na to wtedy czekałem. Nie oznaczało to jednak, że coś z tego od razu musiało być, mógł być ciekawy. Tak jak i ja, szczerze mówiąc.
Nie miałem pojęcia, co Pascal o tym wszystkim myślał, ba! Nie miałem pojęcia, co ja sam o tym wszystkim myślałem. Rozważałem wcześniej seks z facetem, jasne, ale coś więcej? Nie bardzo. Nie chciałem za bardzo wybiegać myślami w przyszłość, ale ewentualny „związek” zdecydowanie był na horyzoncie i wolałem być przygotowany.

Czy chciałem więcej gorącego seksu, jaki Pascal zaserwował mi dzień wcześniej? Zdecydowanie.
Czy chciałem być w związku z facetem? Z Pascalem? Tu odpowiedź nie była taka prosta.
Westchnąłem i przetarłem zaspane oczy. Dalej leżałem na podłodze niedaleko kominka, otulony szczelnie kocem. Pascal przez całą noc podkładał do kominka, więc ogień buchał wesoło za szybą i było bardzo ciepło.
Owinąłem się szczelniej w koc i poszedłem do kuchni, gdzie trzaskały szafki i ktoś pogwizdywał cicho.
Tak jak podejrzewałem, Pascal robił śniadanie. Nie miałem pojęcia, co on miał z tym gotowaniem, ale nie zamierzałem narzekać. Zawsze dzielił się żarciem i było wyśmienite. Kuchnia Lucy była niczym w porównaniu z rzeczami, które gotował Pascal. Najwyraźniej lubił eksperymentować w kuchni i spędzać w niej dużo czasu. W sumie nic dziwnego, że Travis chciał z nim zamieszkać.
Gdy zdałem sobie sprawę, że Pascal znowu nuci „Manicured”, wywróciłem ostentacyjnie oczami. Serio? Czy ta piosenka miała mnie prześladować do końca życia czy coś?
Pascal spojrzał na mnie przez ramię i uśmiechnął się szeroko.
– Wstała i śpiąca królewna! – rzucił śpiewnie, przekładając jajecznicę na talerze i stawiając je na stole. Czując zapach jajka zmieszanego z bekonem, ślinka napłynęła mi do ust i mój brzuch zaczął mocno burczeć. Nieważne, że czułem, jakby coś zdechło mi w gębie i rozkładało się od jakichś trzech dni. Moje myśli skoncentrowały się tylko i wyłącznie na jedzeniu. Czy ja coś wspominałem o potencjalnym związku z Pascalem, którego nie byłem pewny? Zmieniłem zdanie. Jeśli związek z nim oznaczał jedzenie takich pyszności do końca życia, totalnie chciałem tego ćwoka. Tak, tak, tak.
Pascal parsknął, widząc jak pałaszuję jedzenie.
– Między kęsami możesz brać oddech, nikt ci tego nie zabrania – rzucił.
Spojrzałem tylko na niego z lekką irytacją, żując nieprzerwanie. Pascal obserwował mnie, jedząc swoją porcję, ale nic więcej nie powiedział. Cieszyłem się, że nie zaczął tego tematu. W sumie może na tym właśnie polegała magia bycia z innym facetem? Nie mieliśmy tendencji do owijania w bawełnę, ale też potrafiliśmy znaleźć odpowiedni czas, żeby zacząć ten czy tamten temat. Gdyby na miejscu Pascala była jakaś laska, rzucałaby mi porozumiewawcze spojrzenia typu „no weźże coś powiedz, czekam!” lub by mnie zasypała gradem pytań, co tylko by mnie zirytowało, więc bym jej nie odpowiedział, co z kolei zirytowałoby ją i nic by z tego tak czy siak nie wyszło. A tak? Mogłem się w spokoju najeść, a potem przejść do tych poważniejszych rzeczy, jak… wybranie jednej z dróg życiowych? Cipki czy kutasy? Pchanie w dupę czy branie w dupę? Czy może jedno i drugie? Jezu, w mojej głowie zawsze dział się taki shit z rana… Sam siebie czasami nie rozumiałem.
Skończywszy jeść, podziękowałem za śniadanie i umyłem szybko brudne rzeczy, które były w zlewie. Musiałem iść do łazienki, żeby trochę się odświeżyć, bo pewnie waliło ode mnie na kilometr.
Byłem już blisko drzwi, kiedy Pascal nagle złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. Nim zdążyłem spytać, czego chce, już miałem jego język w ustach, poczynający sobie tam w najlepsze. W pierwszej chwili po prostu zareagowałem – oddałem pocałunek z pasją. Potem jednak uświadomiłem sobie, że nawet jajko i bekon nie mogły zamaskować zapachu, jaki pewnie wydobywał się z moich ust, więc odsunąłem się i zasłoniłem dolną część twarzy ręką.
– Nie myłem jeszcze zębów! – syknąłem. – Fuj!
Normalnie nie miałbym z tym problemów, ale alkohol serio cuchnął na drugi dzień. Każdy choć raz w swoim życiu był zmuszony do znoszenia smrodu kogoś, kto alkoholizował się dzień wcześniej i nie zdążył się jeszcze doprowadzić do porządku i nie było to bynajmniej przyjemne.
Pascal wywrócił oczami i pocałował mnie w rękę w miejscu, gdzie ta zakrywała usta. Odwróciłem się i poszedłem do łazienki, obracając się jeszcze w progu i mówiąc:
– I nie pozwalaj sobie na za dużo!
Po ogarnięciu się w łazience – i przemyśleniu całego swojego życia pod prysznicem – wróciliśmy do grania w Playstation, nie chcąc tak wcześnie iść na stok. Przeszliśmy dwie plansze, zanim Pascal poruszył temat poprzedniego wieczoru.
– Podobało ci się?
Zerknąłem na niego. Cały czas patrzył na ekran telewizora, sprawnie poruszając swoją postacią w grze.
Chciałem być złośliwy i powiedzieć, że „nie”, ale jeśli czegoś życie mnie nauczyło, to było to mówienie prawdy.
– Tak – odparłem więc tak beznamiętnie, jak tylko mogłem. Nie miałem pojęcia, na czym stoję. Cała sytuacja była dla mnie trochę… stresująca?
Nie wiedziałem, czego chcę i to był problem. Jedyne, czego byłem pewny to tego, że moje serce biło szybciej niż normalnie. Tylko… dlaczego?
– Chciałbyś to powtórzyć? – drążył dalej.
– Tak myślę – padła szczera odpowiedź z mojej strony.
– W ramach eksperymentu?
Westchnąłem cicho.
– Bo ja wiem? Nie mam pojęcia, czego ode mnie oczekujesz, ale jeśli jest to związek, to pass. Ostatnie czego mi potrzeba to facet po tym, jak zerwałem z laską, z którą byłem przez dwa lata.
Milczał przez chwilę, zanim się znowu odezwał:
– Czyli seks bez zobowiązań jest okej?
Zagryzłem dolną wargę. Seks? Z Pascalem? Bez zobowiązań?
Fuck yeah. Miałem ochotę zgodzić się niemal od razu, bo tego typu rzeczy można odwołać w każdej chwili. No, przynajmniej w teorii. Wiedziałem, że nie mogę podjąć pochopnej decyzji. Byliśmy współlokatorami, a seks dla samego seksu miał właśnie tym być – seksem dla samego seksu. Wiedziałem, że zgodzenie się na taki układ może zniszczyć tę nić porozumienia, jaką udało nam się nawiązać, ale czym jest życie, jeśli nie wiecznym ryzykowaniem tego, co się ma?
– Tak myślę – powiedziałem.
– Nie wiem, co mam powiedzieć na twój brak entuzjazmu – skomentował, unosząc brwi.
– To nie jest brak entuzjazmu – zaprotestowałem. – To zdrowy rozsądek. Już raz mieszkałem z osobą, z którą uprawiałem seks, teoretycznie w jej mieszkaniu. Zobacz, gdzie mnie to zaprowadziło.
Uśmiechnął się półgębkiem.
– Prosto w moje szeroko otwarte ramiona?
Parsknąłem.
– Chodzi mi o to, że seks jest okej tak długo, jak jest to tylko seks. Spójrzmy prawdzie w oczy, w naszej sytuacji to się wyklucza skoro razem mieszkamy i studiujemy. Jesteśmy skazani na spędzanie ze sobą czasu.
– Nie musi to od razu oznaczać niczego złego – rzucił, wzruszając ramionami. – Seks nie jest skomplikowany. Ty chcesz spuścić trochę pary z klejnotów, ja też… Możemy sobie pomóc nawzajem. Sam seks jest zupełnie w porządku jeśli chodzi o mnie. Jeśli chcesz trochę poeksperymentować z facetem… – urwał znacząco, oblizując usta.
Mój wzrok mimowolnie podążył za jego językiem, a penis drgnął.
Pokręciłem głową. Wiedziałem, że już podjąłem decyzję.
Odłożyłem joystick na podłogę i pocałowałem bruneta w szczękę, potem przejechałem ustami bardziej w kierunku jego warg, by w końcu wsunąć język w jego usta i zaatakować ich wnętrze. Całowanie się z nim było takie zajebiste. Niemal od razu przeszły mnie ciarki po plecach z przyjemności. Złapał mnie za kark i przyciągnął jeszcze bliżej. Uśmiechnąłem się i odsunąłem od niego z wrednym uśmiechem.
– Wciągaj na tyłek odpowiednie portki i idziemy na stok.
Pascal spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
– Nie, nie przesłyszałeś się – dodałem. Zrobił minę kopniętego szczeniaka. Poklepałem go po ramieniu i wstałem. – No, dalej. Jeszcze nie nauczyłeś się porządnie jeździć na desce.
Pascal wyraźnie chciał zaprotestować, ale zrobił tylko naburmuszoną minę i mamrocząc coś pod nosem, poszedł się przebrać. Zaśmiałem się bezgłośnie, idąc po swoje rzeczy.
Jasne, chciałem spędzić cały dzień w łóżku bzykając się do nieprzytomności, ale nic nie zaostrza apetytu tak jak czekanie. Poza tym, musiałem się psychicznie przygotować na anal. Nawet ja nie byłem takim hardcorem, żeby to tak bez ceregieli zrobić.
Stoki były zapełnione entuzjastami sportów zimowych, ale jakoś zdołałem znaleźć nam miejsce gdzieś całkiem na poboczu, gdzie mogłem torturować Pascala. Na początku jeszcze trzymałem go trochę za ręce, co wyraźnie mu się podobało, ale potem nie było już takiej potrzeby, co Pascal skomentował ciężkim westchnieniem.
Obaj wiedzieliśmy, że przyprowadziłem go na stok z czystej złośliwości – przygotowywanie się na anal stanowiło jakieś 20% powodu wylezienia z domu – ale dzielnie się trzymał, skupiając swoją uwagę na nauce. Trochę zrzedła mi mina z tego powodu, bo chciałem, żeby mi marudził i żebym mógł mu powiedzieć „nie”, ale w końcu machnąłem na to ręką. Pascal był jedyny w swoim rodzaju, już serio powinienem się przyzwyczaić.
Widząc, że radzi sobie całkiem dobrze i raczej nie znokautuje nikogo, gdy do na chwilę zostawię, zakomunikowałem mu, że chciałbym chociaż raz sobie zjechać. Zgodził się, więc zostawiłem go samego i podjechałem pod wyciąg, a potem na samą górę i zjechałem sobie raz z górki. Byłem już trochę głodny i podejrzewałem, że Pascal też był.
Zerknąłem na niego po zjeździe. Radził sobie, więc wzruszyłem ramionami i wjechałem sobie na górę jeszcze raz.
– Idziemy coś zjeść? Jestem głodny – zakomunikowałem Pascalowi, zatrzymując się obok niego i odpinając deskę.
– Jasne – odparł. – Na mieście czy robimy coś w domu?
– Możemy zrobić coś w domu. – Wzruszyłem ramionami. – Byle w miarę szybko?
– Hmm, coś wymyślę – obiecał.
Przez prawie całą drogę powrotną milczeliśmy, pogrążeni w myślach. Nie wiedziałem, o czym myślał Pascal, ale ja totalnie myślałem o seksie z nim. Być może on myślał o seksie ze mną. Wiedział, że nie robiłem tego jeszcze z facetem. Nie miałem pojęcia, jak się psychicznie na to przygotować. Seks z facetem a seks z facetem to też dwie różne rzeczy. Można było pójść do łóżka z facetem i wepchnąć mu w tyłek, a można było wziąć w tyłek. Nie miałem pojęcia czemu, ale na samą myśl wzięcia w tyłek zaczynałem się podniecać. Czułem ekscytacje. Jasne, chciałem ruchać Pascala, miał zajebistą dupą, ale to głównie bycie pasywem było żeglowaniem po nieznanych wodach. I na to się nastawiałem, bez względu na to, czy Pascal wrzuci do puli opcję pieprzenia jego czy nie.
– Przywiozłeś ze sobą jakieś gumki? – spytał znienacka.
Spojrzałem na niego i pokręciłem przecząco głową.
– Jakieś preferencje co do marki? – dopytał, parkując auto pod pobliską apteką.
– Nie.
– Okej – rzucił, odpinając pas i wysiadając z auta.
Wrócił z apteki po około pięciu minutach z małą reklamówką, w której były gumki, jakiś żel intymny i paragon. Mimowolnie przełknąłem cicho ślinę, widząc to.
Naprawdę zamierzaliśmy to zrobić.  Zamierzałem uprawiać seks z facetem.
Jezu Chryste i wszyscy święci! Robin by pękł ze śmiechu, gdyby się o tym dowiedział. I o tym, jak trzęsły mi się ręce z emocji. Lekko, ale jednak.
Ugh…
W domu Pascal szybko zrobił nam jedzenie. Trochę mu pomagałem, ale tylko odrobinę, bo zadzwoniła moja mama i musiałem zostawić go samego na placu boju.
Obiad zjedliśmy w relatywnej ciszy, co jakiś czas zerkając w stronę przedpokoju, gdzie leżały rzeczy kupione w aptece. Za każdym razem, kiedy nasz wzrok się spotykał, moje serce zaczynało mi walić w piersi, a penis twardnieć. Obserwowałem, jak oblizuje widelec, jak je, przeżuwa i połyka i każdy jeden gest wydawał mi się erotyczny, nawet jeśli taki nie był. Zanim skończyliśmy jeść, byłem już totalnie twardy i jadłem zupełnie bezmyślnie, wpychając kolejne porcje jedzenia do ust.
Pierwszy wstałem i podszedłem do zlewu, od razu biorąc do ręki gąbkę i szorując swój talerz. Pascal wstał i wstawił do zlewu swój własny, ocierając się o mnie. Zadrżałem lekko i omal nie upuściłem talerza, który usiłowałem umyć jeszcze chwilę wcześniej. Pascal pocałował mnie w kark, chwytając za biodra. Mój oddech przyspieszył, ale w żaden inny sposób nie zareagowałem na to, co robił, zmuszając swoje ciało do całkowitego bezruchu.
Pascal otarł się o mnie mocniej, przyciskając twardego penisa do moich pośladków.
– Pragnę cię – powiedział cicho ochrypłym głosem. Westchnął w mój kark, opierając brodę na moim ramieniu. – Tak bardzo cię pragnę.
Westchnąłem cicho, zamykając na chwilę oczy, po czym odłożyłem talerz i zakręciłem kurek. Mokrą ręką chwyciłem go za rękaw bluzy i pociągnąłem w stronę sypialni, zgarniając po drodze reklamówkę z zakupami z apteki.
Zatrzasnąłem kopniakiem drzwi, oblizując usta. Pospiesznie rozpiąłem spodnie i zdjąłem je, z ulgą pozbywając się bolesnego nacisku na krocze. Pascal zrobił to samo. Mogłem sam go rozebrać później, ale za bardzo mi się spieszyło, żeby już wreszcie mieć go nagiego w łóżku.
Obrócił się do mnie przodem, zupełnie nagi i podniecony. Lustrował wzrokiem moje nagie ciało bez cienia wstydu czy zdenerwowania. Ja błądziłem wzrokiem po jego ciele, rejestrując po raz kolejny każdy szczegół, nie chcąc niczego pominąć.
Był cholernie perfekcyjny. Szczupły lecz umięśniony z cholernym sześciopakiem na brzuchu i ścieżką ciemnych włosów biegnących od pępka w dół i okalających nasadę jego twardego penisa. Nigdy nie patrzyłem na męskie uda czy łydki, ale on miał je totalnie zgrabne. Ręce, przedramiona, ramiona… Podobało mi się wszystko. Czemu podobało mi się wszystko?
Nasz wzrok się w końcu spotkał. Uniosłem zadziornie brew.
– Już się napatrzyłeś? – spytałem.
– Nie zamierzasz zdjąć skarpetek? – odbił piłeczkę.
– Nie zamierzam marznąć w stopy. Skarpetki zostają. No? Weźmiesz się wreszcie do roboty?
Sekundę później Pascal dosłownie rzucił się na mnie i przygniótł własnym ciałem do łóżka, na oślep odnajdując moje wargi i wpijając się w nie namiętnie. Jęknąłem zaskoczony jego pośpiechem, ale jak zwykle, szybko rozeznałem się w sytuacji i zacząłem oddawać pocałunki, ocierając się o niego i zaciskając palce w jego włosach, żeby nie mógł się odsunąć. Zacisnął dłoń na moim udzie, przyciskając mnie mocniej do siebie i ocierając się o mnie mocno, pożądliwie. Niech mnie szlag, ale robiłem to samo. Na początku byłem trochę niepewny, nie wiedząc, jak się zachować. Kiedy zobaczyłem, że Pascal nie ma takich oporów, zacisnąłem palce w jego włosach i pociągnąłem mocno w dół, całując go namiętnie.
Gdy oderwaliśmy się od siebie, obu nam brakowało tchu. Dalej trzymałem go za włosy, patrząc na niego niemal wyzywająco. Oddychałem urywanie.
– Co chcesz robić? – spytał, zasysając się na moim obojczyku.
– Wszystko – odparłem bez cienia wahania. Jak już się za coś brałem, szedłem na całość.
Spojrzał na mnie krótko, po czym wsunął palce między moje pośladki i opuszkami palców potarł moje wejście.
– Na pewno? Kolejny raz nie spytam.
Spojrzałem mu w oczy z miną „jakby cię ktoś o to prosił”. Uśmiechnął się więc tylko lekko i pocałował mnie w usta.
– Nigdy nie tracisz pewności siebie? – wymruczał, trącając mój nos swoim własnym.
Prychnąłem.
Och? To nie czujesz, jak mi drżą kolana? – spytałem z kamienną twarzą, rozsuwając nogi i oplatając go nimi w pasie.
Oblizał usta, starając się nie okazać zdziwienia, ale słabo mu szło. Potrząsnął głową.
Usiadł na piętach między moimi udami i wziął do ręki lubrykant. Chwyciłem w dłoń swoją męskość i pieściłem się niespiesznie, posapując cicho z przyjemności. Pascal obserwował moje poczynania wygłodniałymi oczami, pieszcząc wzrokiem każdy skrawek mojego ciała.
Nawilżył palce lubrykantem, który wmasował delikatnie w moje wejście. Nie skomentowałem tego w żaden sposób, dając mu wolną rękę, co chyba tylko jeszcze bardziej go nakręciło. Wsunął ostrożnie palec do środka, obserwując moją reakcję. Wstrzymałem na chwilę oddech i zamarłem. Jakaś część mnie miała ochotę wywrócić oczami na jego ostrożne ruchy.
Wrażenie było dziwne, ale nie jakoś mocno nieprzyjemne. Zagryzłem dolną wargę i wróciłem do miarowego przesuwania ręką po penisie. Wiedziałem, że bez względu na to, jak dobrze mnie przygotuje, dalej będzie mu tam cholernie ciasno. Chyba o tym wiedział, bo mimo braku stymulacji jego penis stał sztywny i ani myślał opaść. Nawet miałem wrażenie, że stwardniał bardziej, a nie sądziłem, że jeszcze mógł.
Sapnąłem, kiedy wsunął palec głębiej. Zaczął nim poruszać, najpierw ostrożnie, potem o wiele sprawniej. Patrzyłem na niego spod na wpół przymkniętych powiek. Rozsunąłem szerzej nogi, robiąc mi więcej miejsca.
Ostrożnie wsunął drugi palec. Czułem, jak moje mięśnie rozciągają się z o wiele większym trudem niż przy pierwszym palcu. Jęknąłem cicho i zagryzłem dolną wargę, zaciskając wolną dłoń na pościeli. Zabolało.
Pascal jęknął. Spojrzałem na niego. Drżącymi dłońmi założył prezerwatywę i rozprowadził na jej powierzchni lubrykant. Po jego minie widziałem, że już nie może wytrzymać. Przysunął się bliżej i ujął członka u nasady, krótko potem dość agresywnie torując sobie drogę do środka.
Jęknąłem głośno, kiedy tak bezceremonialnie wepchnął się we mnie dość głęboko. Wyciągnąłem dłoń i powstrzymałem go przed wsunięciem się głębiej. Mruczał coś o tym, jak zajebiście jestem ciasny, ale nie słuchałem go, wiercąc się i próbując wypchnąć go ze środka. Bolało jak cholera, ale na szczęście Pascal zatrzymał się posłusznie i dał mi chwilę wytchnienia.
– Okej? – spytał.
Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego zdeterminowany. Odgarnął mi włosy z oczu.
– Się głupio pytasz – opieprzyłem go, biorąc głęboki oddech i próbując się rozluźnić. Jezu, miałem fiuta Pascala w tyłku. Naprawdę we mnie wszedł. Ciągle trochę nie wierzyłem, że się zmieścił. Znałem możliwości swojego tyłka, okej? Dobrze wiedziałem, jakiego rozmiaru rzeczy zazwyczaj z niego wychodzą. To, że Pascal mimo wszystko dał radę się wsunąć do środka postrzegałem jako spore osiągnięcie. O, matko, naprawdę to robiłem! –Pchasz mi chuja w tyłek! – Gapił się na mnie tylko jak idiota, więc odetchnąłem i rzuciłem: – Okej, chyba możesz głębiej. Fuck…
Ostrożnie wysunął się ze mnie i mocniej zwilżył prezerwatywę żelem, po czym ponownie się we mnie wsunął, tym razem do samiuteńkiego końca. Jęknąłem głośno, odchylając głowę do tyłu. Kurwa, kurwa, kurwa…
Pogłaskał mnie uspokajająco po udzie, po czym złapał w pasie i podniósł, zmieniając dość niezdarnie naszą pozycję. Teraz to ja byłem na górze, obejmując jego biodra udami. Oparłem się po bokach jego głowy, przyzwyczajając się do nowej pozycji i tego, jak głęboko Pascal we mnie był.
Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech, po czym powoli wypuściłem powietrze. Pascal chyba pomyślał, że to z bólu, bo powiedział cicho:
– Jeśli naprawdę tak mocno boli, możemy przestać.
Uśmiechnąłem się lekko. Brzmiał tak nieprzekonująco, że hej! Zupełnie jakby wypowiedzenie tego zdania sprawiało mu fizyczny ból.
– Oczywiście, że boli, jesteś beznadziejny w te klocki – drażniłem się. Otworzyłem oczy i spojrzałem na niego.
– Nikt do tej pory nie narzekał – obruszył się.
– Kiedyś musi być ten pierwszy raz.
– To dlatego siedzisz teraz na moim fiucie? Bo kiedyś musi być ten pierwszy raz? No, no… Nie spodziewałem się tego po tobie! – droczył się.
Parsknąłem i poruszyłem lekko biodrami. Pascal sapnął cicho.
O, tak. Może i on był tym, który pieprzył, ale to zdecydowanie ja miałem władzę.
– Nie jest tak źle – przyznałem w końcu, odchylając się bardziej do tyłu. – Szczerze mówiąc, nie wiem, o co takie wielkie halo z analem. Jak na razie nie zrobiło to na mnie wielkiego wrażenia.
Pascal spojrzał na mnie z wyraźną ochotą…
… pacnięcia mnie w łeb. Nie mogłem dłużej utrzymać kamiennego wyrazu twarzy i zacząłem chichotać.
– Zamiast pytać o to, czy mi dobrze, byś się lepiej zajął tym, żeby tak faktycznie było. Pieprz mnie. Tylko porządnie, to w końcu mój pierwszy raz. Muszę mieć czym gorszyć wnuki.
Przez chwilę tylko gapił się na mnie z otwartymi ustami. Chyba nie wierzył, że to powiedziałem. Pascal jeszcze wiele musiał się o mnie nauczyć.
W końcu udało mu się przetworzyć to, co powiedziałem. Złapał mnie za biodra i zsunął z siebie.
– Na kolana i łokcie – polecił, klepiąc mnie w tyłek.
Parsknąłem, wykonując jego polecenie. Obejrzałem się na niego przez ramię.
– Na pieska?
Nie odpowiedział, tylko wszedł we mnie po samą nasadę. Jęknąłem przeciągle, zaciskając palce na pościeli. Nie dało się jednak nie zauważyć, że tym razem mięśnie nie zaprotestowały ani trochę, kiedy się wsuwał. Też musiał to zauważyć, bo zaczął mnie pieprzyć ostro i szybko, poruszając biodrami, jakby od tego zależało jego życie. I kurwa, to było przyjemne. Dziwne, ale zdecydowanie przyjemne.
Pchał i pchał, wsuwając się we mnie szybko i gwałtownie. Położył mi rękę na plecach i popchnął mnie między łopatkami bardziej w dół tak, żeby mój tył był jeszcze bardziej wypięty. Pozwoliłem mu na to, zwłaszcza że nagle zobaczyłem gwiazdy z przyjemności. Ocierał się o jakiś punkt w środku. Ledwo chwyciłem swojego penisa w rękę, a już doszedłem, opadając bezwładnie na pościel. Pascal trzymał moje biodra w górze, wbijając się we mnie raz za razem. Ciągle ocierał się o ten magiczny punkt. Zamknąłem oczy i zacisnąłem mocno palce na pościeli, czując to. Miałem wrażenie, że zemdleję za każdym razem, kiedy trafiał w to miejsce. Gdybym nie był tak bardzo wykończony, zapewne bym krzyczał z przyjemności.
Pozwoliłem mu się pieprzyć i czekałem cierpliwie, aż też dojdzie. Nawet mi się to podobało. Minęła dłuższa chwila, kiedy wreszcie strzelił w gumkę z głośnym jękiem i opadł na łóżko obok mnie.
Nic nie powiedziałem. Z mojego mózgu została tylko galareta i nie byłem pewny, czy jeszcze da się cokolwiek z tym zrobić.
Kiedy Pascal ogarniał swoje genitalia, ja sięgnąłem do swojego tyłka i przejechałem palcami po miejscu, które Pascal tak ochoczo zbezcześcił. Odkryłem, że moja dziurka była na wpół otwarta. Zaintrygowany wsunąłem do środka dwa palce. Weszły bez najmniejszego problemu. Wysunąłem je i wytarłem w kołdrę.
Jezu, chciałem jeszcze raz. Totalnie jeszcze raz.
Ale później, ugh…
Pascal wytarł ze mnie spermę i lubrykant i rzucił ręcznik na podłogę. Nakrył nas obu kołdrą i objął mnie mocno, całując mnie w ramię.
Chyba. Nie byłem pewny, już spałem.

Gdy znowu otworzyłem oczy, była jakaś godzina później, a mały stał mi na baczność.
– Chcę jeszcze raz – wymamrotałem do Pascala, szturchając go w ramię.
Zamruczałem z aprobatą, kiedy otarł się o mnie z cichym jękiem. Słyszałem, jak majstruje coś z gumkami i otwiera lubrykant. Chwilę później już miałem go w sobie.
Tym razem nie cisnął się we mnie jak wariat. Nadał swoim biodrom wolniejsze tępo, wchodząc we mnie głębiej i dbając o to, by każdy ruch był mocny na tyle, by wyrwać z moich ust choćby najmniejszy jęk. Z każdego pchnięcia, który nie kończył się moją werbalną aprobatą, zdawał się totalnie niezadowolony.
– Złap mnie za ręce, żebym nie mógł sobie trzepać – poprosiłem czując, że świerzbią mnie łapy. Chciałem, żeby mnie trochę potorturował. Chyba miałem w sobie coś z masochisty.
Złapał mnie za nadgarstki. Dyszał ciężko w mój kark.
To, że nie mogłem się dotknąć, było prawdziwą torturą. Pascal nawet nie mógł mi pomóc, bo to on trzymał moje ręce na moje polecenie. Byłem o krok od orgazmu, brakowało tak niewiele, tak…
Jęknąłem głośno, domagając się mocniejszego pieprzenia. I jeszcze mocniejszego i jeszcze.  W końcu Pascal uwolnił moje ręce. Kilkanaście sekund później było już po sprawie. Odetchnąłem głęboko i zamknąłem oczy. Mogłem iść spać dalej.

Boli, pomyślałem zaraz po przebudzeniu. Kurewsko boli.
Byłem cały upierdolony spermą i lubrykantem i jeszcze nigdy nie czułem się tak zrelaksowany i… żywy?
Pascal obejmował mnie mocno, głaskając moje udo pod kołdrą. Też już nie spał.
Jezu, naprawdę to zrobiłem. Przespałem się z nim. I nie licząc początkowego bólu, podobało mi się. Czyli jednak w tym szaleństwie była jakaś metoda.  Żeby tylko mnie tak nie bolała dupa.
Skrzywiłem się.
– Czy ja jutro będę w stanie usiąść na dupie? – wymamrotałem, obracając się w jego ramionach.
Pascal otworzył lekko oczy.
– Usiąść, usiądziesz, pytanie tylko ile będzie cię to kosztować – odparł, przesuwając rękę na moją dolną część pleców. – Podobało ci się chociaż? – zapytał cicho.
Miałem ochotę prychnąć i wywrócić oczami. Oczywiście, że się podobało, doszedłem tak mocno, że omal nie przestałem kontaktować ze światem. No  i zażądałem powtórki z rozrywki. Mimo to udałem, że się zastanawiam.
– Hmm… Mogło być lepiej. – Pascal spojrzał na mnie lekko naburmuszony. Uśmiechnąłem się pod nosem. – Musisz więcej ćwiczyć, a skoro ja mam serce ze złota, pozwolę ci ćwiczyć na sobie.
Zaśmiał się, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.
– Och? Doprawdy? Jak myślisz, jak wiele praktyki mi jeszcze trzeba, żeby być ekspertem w tej dziedzinie?
– Od chuja i trochę – odparłem. – Ale nie martw się, pomogę ci. Tak się składa, że ostatnio mam sporo wolnego czasu.
– Hmm… – Jego ręka przemknęła między moje pośladki. Wsunął we mnie palec, patrząc mi uważnie w oczy. Ciągle byłem tam rozciągnięty, więc nie miał z tym najmniejszych problemów. Sapnąłem cicho, ale nie odwróciłem wzroku.
– Chcesz jeszcze raz? – spytałem.  Nie wiem, co mnie podkusiło. Podejrzewałem, że raz wystarczy, żeby chodzić jak kaleczniak przez co najmniej dwa dni, ale z drugiej strony, będzie w chuj boleć tak czy siak, więc równie dobrze mogliśmy się pobawić trochę dłużej.
– Mogę? – spytał niepewny. Chyba myślał, że się z nim droczę.
Spojrzałem na niego krytycznie.
– Nie jesteś po sześćdziesiątce, żebyś nie mógł więcej niż dwa razy, więc bierz gumkę i do roboty. Czekam.
Wybałuszył na mnie oczy, a potem zaczął się histerycznie śmiać. Cały czas kręcił głową i mruczał pod nosem, kiedy masturbował się pospiesznie, a potem zakładał czystą gumkę.
Rozsunąłem nogi i objąłem go nimi w pasie, kiedy już wreszcie się ogarnął. Tym razem było o wiele lepiej, kiedy się wsuwał. Trochę bolało, bo moje mięśnie dupy już nieźle dostały w dupę – egh whaaat? – ale przynajmniej wiedziałem, czego się spodziewać.
Zamknąłem oczy, wzdychając cicho i opierając wygodnie głowę na poduszce. Pascal niemal od razu przyssał się do mojej wyeksponowanej szyi, poruszając się miarowo we mnie. Miałem nadzieję, że nie będzie mi się podobać seks analny. Pierwszy raz to w końcu pierwszy raz, mogłem przejechać cały na samej adrenalinie i ekscytacji. A za drugim byłem śpiący, o! Przy trzecim już trochę ze mnie zeszła zarówno adrenalina jak i ekscytacja, więc skupiałem się bardziej na tym, co faktycznie się działo, a nie na tym, że zdecydowałem się uprawiać seks z facetem.
Ugh… Musiałem przyznać – i nie było odwołania – że podobało mi się tak czy siak.
Szlag.

Gdy przebudziłem się kolejnym razem, było to spowodowane bólem. I nie, nie był to ból dupy. Pascal miażdżył mi nadgarstek swoim uściskiem, mrucząc coś przez sen i kręcąc się niemiłosiernie. Podejrzewałem, że śni mu się koszmar. Próbowałem wyrwać nadgarstek z jego uścisku, ale tylko mocniej mnie ścisnął.
– Puść, kurwa! – sapnąłem. Byłem pewien, że będę miał siniaki. – Pascal! Ej, obudź się! To boli!
Pacnąłem go w ramię wolną ręką. Ocknął się gwałtownie oddychając ciężko. W końcu zauważył, że próbuję go odepchnąć. Gdy zorientował się, że miażdży mi rękę, puścił mnie pospiesznie.
– Przepraszam – wychrypiał.
Rozmasowałem obolały nadgarstek, krzywiąc się lekko.
– Wszystko okej? – spytałem.
Skinął głową.
– Tak – odparł. Potarł twarz dłońmi. – Sorry, że cię obudziłem. Śnił mi się wypadek – dodał.
– Często ci się to zdarza? – zapytałem, próbując ułożyć się wygodnie.
– Czasami – odparł.
– Chcesz o tym pogadać? – spytałem po dłuższej chwili.
Pokręcił przecząco głową, uśmiechając się lekko.
– Nie. To tylko zły sen.
– Okej.
Ułożyłem się wygodnie, biorąc głęboki oddech i zamykając oczy. Widziałem, że nie chce o tym gadać, więc nie zamierzałem go cisnąć. Gdy przyjdzie mu ochota, sam zacznie temat.
Chyba.


4 komentarze:

  1. O cholera.




    Zmarłam z zachwytu 😍

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, to było cudowne. Uwielbiam Pascala i oboje mega do siebie pasują. Chce już następny rozdział bo usycham xD Weny kochana
    ~Demi Lerman

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę... Jakoś podskórnie czułam, że Phil wyląduje na dole. Trzy razy.? Czyżby się rozbestwił.? :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak Phil się już za coś bierze to konkretnie xD
    Nie myślałam, że aż tyle razy pozwoli Pascalowi tyle razy się wziąć, ale teraz już nie będzie mógł wyprzeć się, że mu się nie podobało, gdyż był bardzo skory do współpracy XD
    Myślę, że teraz tak szybko nie pójdzie na stok, choć nauczył Pascala jeździć na snowbordzie.
    Mam nadzieję, że Pascal opowie kiedyś o wypadku oraz, że Phil nie zdradzi Pascala np. z Weroniką.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)