Sebastian
Chciało mi się śmiać,
kiedy patrzyłem na bladego Linna. Cała sala zapełniona była absolwentami
szkoły, którzy czekali na wyniki swoich matur. Siedziałem w takim miejscu, że
spokojnie mogłem przejrzeć wyniki tak, że widziało to tylko kilku nauczycieli.
Zdali wszyscy, a
przynajmniej z mojej klasy. Szybko odszukałem kartkę Robina i przeleciałem
wzrokiem po jego wynikach. Niemiecki podstawowy zdał na 86%, angielski na 94.
Hm, całkiem nieźle. Matematyka podstawowa biła po oczach – 100%. Z rozszerzonej
92. Chemia rozszerzona na 96%.
Zapewne znowu
zapomniał coś podzielić przez dwa, pomyślałem. Uśmiechnąłem się półgębkiem.
Robin był prawdziwym geniuszem.
Gdy nadeszła moja
kolej, wstałem i powoli zacząłem wyczytywać kolejne nazwiska. Robin na szczęście
był lepszy od Browna prawie ze wszystkiego. Brown napisał tylko trochę lepiej
matematykę rozszerzoną, ale reszta jego wyników nie była już taka fenomenalna.
To był mój ostatni dzień w tej szkole, może jeszcze kilka wizyt, żeby pozbierać
jakieś swoje klamoty i tyle.
Gdy przyszła kolej
Robina, wstał i sztywny jak kłoda podszedł do mnie. Przełknął ciężko ślinę,
kiedy ściskałem mu rękę. Kciukiem pogładziłem delikatnie jego skórę i z lekkim
uśmiechem wręczyłem mu kartkę.
– Gratuluję –
powiedziałem miękko.
Uśmiechnął się
niepewnie i odszedł, żeby złożyć potwierdzić odebranie świadectwa dojrzałości.
Widziałem, że wciąż nie patrzył na swoją kartkę. Dopiero w drodze na swoje
miejsce zerknął. Całe powietrze od razu z niego uszło, a kiedy siadał, na jego
twarzy widniał wciąż delikatny, ale pełen zadowolenia uśmiech. Hanys trzepnął
go w łeb, gdy Robin coś powiedział. Pewnie, że ma słaby wynik. Gdy skończyłem
wręczać świadectwa, wróciłem na swoje miejsce. Po całej uroczystości
zapakowałem Robina i jego znajomych i zabrałem do pizzerii. Pojawiło się
jeszcze sporo uczniów z tym samym zamiarem i wszyscy byli zszokowani tym, że
plotki okazały się prawdą. Specjalnie pocałowałem Robina w momencie, kiedy
wchodzili do środka. Ich zaskoczone miny były warte oburzonego szturchnięcia
Robina prosto w moje biedne żebra. Na szczęście już mnie nie bolały, inaczej
chyba bym mu oddał.
Zresztą, i tak go
kochałem. Nawet jeśli mnie niesłusznie bił.
Robin
Starałem się nie
patrzeć na Phila i resztę wrogo nastawionej do mnie byłej klasy, kiedy
Sebastian oderwał się od moich ust z zadowolonym uśmiechem. Momentalnie
zrobiłem się buraczano–czerwony. Wszyscy przy naszym stole wybuchli śmiechem,
kpiąc z moich rumieńców i zażenowania.
– Patrzcie, jaki
czerwony się zrobił – śmiał się Hanys, pokazując mnie palcem. Justin dławił się
kawałkiem pizzy, a dziewczyny szeptały coś do siebie, cały czas patrząc na mnie
z rozbawieniem.
– Och, spadajcie! –
warknąłem, przykładając ręce do policzków. Zapragnąłem znaleźć jakąś dziurę i
schować się w niej przed światem.
Sebastian objął mnie
ramieniem. Na jego twarzy błąkał się delikatny uśmiech. Jawnie sobie ze mnie
kpił, menda jedna.
– Rety, szybko
zleciało – mruknął Hanys.
– Nom – powiedział
Justin. – Psioczyłem na tę zafajdaną szkołę przez okrągłe trzy lata, przez cały
ten rok na nauczyciela chemii – wyszczerzył się bezczelnie do Sebastiana – a
teraz mam to już za sobą razem z tą przeklętą maturą. I jeden wolny! Wooolny!
– Tylko do
października – mruknęła Mary. – Gdzie składacie papiery?
Angela westchnęła.
– Ja do Berlina i
tutaj, a wy?
– Ja jeszcze nie wiem.
Nie jestem pewien, czy chcę studiować. Poza tym, mój stary nie ma kasy – rzucił
Justin zza kolejnego kawałka pizzy. – Chyba zacznę od jakiegoś stażu i jeśli mi
się spodoba, podejmę studia. Wtedy bez problemu dam radę się samodzielnie
utrzymać.
– A ty Hanys? –
spytała Mary.
– Zostaję tutaj. Jest
jedna dobra uczelnia, nie chcę się ruszać z miasta. Mój brat planuje rozkręcić
własny biznes, chce żebym mu pomagał. Robin, a ty?
– Ja składam do
Monachium – powiedziałem. Justin zagwizdał, mrucząc coś, co brzmiało jak
„daleko”. – Seba będzie wykładał tam na uczelni, a z tymi wynikami nie
powinienem mieć zbyt dużych problemów z dostaniem się.
– Przeprowadzicie się?
Chemik skinął głową.
– Tak będzie
najłatwiej. Szukaliśmy już jakiegoś mieszkania. Sprzedamy nasze obecne i kupimy
sobie jakieś w Monachium. Ceny są mniej więcej takie same.
– Rety, nie wyobrażam
sobie, że może was nie być – mruknęła Angela. – Jakoś tak głupio… Robin, znamy
się od przedszkola! Pamiętam nawet jak się poznaliśmy.
– Ja też – zaśmiałem
się. – Ukradłaś mi łopatkę, jak pierwszego dnia przedszkolanka zabrała nas na
plac zabaw, a ja poszedłem do piaskownicy.
– Wysypałeś mi w
odwecie wiaderko piasku na głowę.
– Miałaś czapkę.
– To co? To znaczy, że
można było mi coś takiego zrobić, co?
– Nie, po prostu po
wytrzepaniu czapki, nie było innych śladów.
Mary zachichotała.
– Już wtedy myślał
zbyt logicznie – stwierdził Hanys. Zdzielił Justina po łapach, kiedy ten
próbował podkraść mu kawałek pizzy. – A, sio!
– Cześć, Robin. Dzień
dobry, proszę pana.
Wszyscy spojrzeli na
Raia, który z kilkoma przyjaciółmi również przyszedł świętować zakończenie
roku. Chociaż ich ceremonia zakończyła się wcześniej, spore grupy licealistów
kręciły się po mieście.
– Czy wszyscy uparli
się na tę pizzerię? – zapytała Mary.
– Na to wygląda – odparłem,
witając się z Raiem. On i jego trzech znajomych dosiadło się do nas.
– To prawda, że nie
będzie nas pan uczył w przyszłym roku? – spytał Rai.
– Tak – przyznał
Sebastian, biorąc łyk piwa ze swojej szklanki.
Trójka chłopaków
spojrzała na siebie z uśmiechem.
– Żartowałem – rzucił
Sebastian, a twarze młodszych chłopaków od razu zrobiły się ponure. Wybuchliśmy
śmiechem.
– Mówił poważnie –
powiedziałem do nich uspokajająco. – Już nie będzie was męczył.
– Nikogo nie męczyłem
– burknął Sebastian.
– Jasne. Wcale.
Przyznaj się, że lubisz się pastwić nad uczniami. Aż się boję pomyśleć, co
będziesz wyprawiał ze studentami.
– Lepiej nie
podskakuj, bo jeszcze możesz być jednym z moich uczniów.
– Oby nie…
Przekomarzaliśmy się
tak i bawiliśmy do wieczora. Sebastian postawił pizzę również tym młodszych
chłopakom, więc na koniec miał do zapłacenia spory rachunek. Machnął jednak na
to ręką, stwierdził, że ten raz można zaszaleć. Kiedy wieczorem pożegnaliśmy
się z resztą, pojechaliśmy do domu wziąć prysznic, a potem postanowiliśmy
obskoczyć trochę klubów. W końcu na dłużej zatrzymaliśmy się w klubie, w którym
bawili się nie tylko heteroseksualiści, ale również i homo. Nikt tam na nikogo
krzywo nie patrzył, więc bez przeszkód mogliśmy tańczyć na parkiecie, ocierać
się o siebie i bezwstydnie lizać. Przez to wszystko moje podniecenie nie
opadało nawet na chwilę, a spodnie cisnęły mnie jak jasna cholera. Nie
narzekałem jednak, po za każdym razem, kiedy zbliżaliśmy się do siebie
bardziej, czułem podniecenie Sebastiana.
Dziwnie było wiedzieć,
że ktoś pragnie właśnie mnie, że to ja doprowadziłem go do takiego stanu. Nie
widziałem w swoim ciele nic nadzwyczajnego, właściwie daleko mu było do ideału,
a jednak podobało się Sebastianowi na tyle, że przez cały czas myślał o mojej
dupie. Całkiem nieźle to rokowało naszemu związkowi i miałem nadzieję, że nie
zniszczymy tego, co się między nami narodziło.
Niektórzy dziwnie na
nas patrzyli. Widać było, że jest między nami dosyć spora różnica wieku. Jeden
z ochroniarzy nawet spytał mnie o dowód, jakby podejrzewał, że Sebastian mnie
wykorzystuje. Z mózgiem zamroczonym dobrym alkoholem pokazałem mu swój dowód, a
kiedy mi go oddał, uśmiechnąłem się do niego szeroko, by zaraz potem przyssać
się do ust chemika. Miło było wiedzieć, że mogę to robić bez żadnych oporów.
Gdy wreszcie
postanowiliśmy wrócić do domu, Seba wyniósł mnie z klubu na barana i wtedy
zdarzyła się najdziwniejsza rzecz na świecie.
Natknęliśmy się na
dyrektora naszej szkoły z jeszcze kilkoma osobami. Przez chwilę gapił się na nas
jak skamieniały – w końcu nie często ma się okazję zobaczyć, jak nauczyciel
wynosi swojego ucznia na barana z klubu, w lekkim upojeniu alkoholowym, śmiejąc
się i całując co kilka kroków, z rozchełstanym ubraniem i zaczątkami malinek na
szyjach.
– Dobry wieczór,
proszę pana – powiedziałem uprzejmie, mocniej oplatając szyję Sebastiana
rękoma.
– D–dobry wieczór –
odparł i chrząknął, wyraźnie zażenowany. Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć,
ale nie był w stanie. Patrzył na nas podejrzliwie, tak samo jak reszta
towarzyszących mu osób.
Kopnąłem Sebastiana w
udo.
– Przywitaj się –
skarciłem go.
– Jak się napijesz,
jesteś okropny – stwierdził z westchnieniem, a potem skinął głową swojemu
byłemu szefowi. – Dobry wieczór. Pan również postanowił się zabawić z okazji
zakończenia roku?
– Znacie się? – spytał jeden z mężczyzn.
– Em. Yhm, tak. Tak.
To jest Sebastian BOOT, uczył w mojej szkole chemii. A to… No, to jest Robin
Linn. No, wiecie… Napisał najlepiej maturę z naszym mieście.
Spojrzałem na niego ze
zdziwieniem.
– Serio? W innych
szkołach nikt nie miał lepszych wyników? – spytałem, ignorując domyślne
spojrzenia pozostałych, kiedy dyrektor nas przedstawił. – Wow! Nie wiedziałem.
– Bardzo podniosłeś
naszą średnią – przyznał dyrektor.
Seba podrzucił mnie do
góry, poprawiając mnie na swoich plecach.
– Super – zaśmiałem
się. – Phil pozielenieje z zazdrości…
– Em, my już chyba
powinniśmy iść – wtrącił Sebastian.
– A, tak. Tak. Jasne.
Dowidzenia.
Dyrektor wyburczał
coś, co brzmiało jak pożegnanie. Kiedy odeszliśmy kawałek, zawyłem głośno.
– We are the champions my friend!
Z pewnością się za
nami obejrzeli, ale nie sprawdziłem tego.
– Och, jesteś okropny
jak się napijesz – powtórzył Sebastian. – I masz zdecydowanie za dobre płuca,
biorąc pod uwagę ilość fajek, jakie pochłaniasz.
Parsknąłem tylko.
Spojrzałem w niebo, niestety nie byłem w stanie dostrzec gwiazd. Miasto było za
dobrze oświetlone.
Byłem cały spocony i
wymięty, na lekkim rauszu, trzymanie Sebę za szyję było męczące, a pozycja
niewygodna, ale jeszcze nigdy w życiu nie byłem taki szczęśliwy. Perspektywa
studiowania tak trudnego kierunku nie była już przerażająca, bo wiedziałem, że
mam u swego boku Sebastiana. Phil był mi obojętny, a sprawa narkotyków
załatwiona. Jedyne, co musiałem zrobić, to dać krok naprzód ku nowej
przyszłości u boku faceta, którego kochałem.
No, może jeszcze wziąć
kąpiel przed pójściem spać. Miałem głupie wrażenie, że walę na kilometr.
***
Noo... Jak widzicie, koniec. Aż nie chce się wierzyć, że tak szybko to zleciało. Mam wrażenie, jakbym wczoraj zaczęła to publikować z nadzieją, że przypadnie Wam do gustu.
Dziękuję za wszystkie komentarze, jakie znalazły się pod poszczególnymi rozdziałami tego opowiadania. Cieszę się, że tyle osób je czytało i zostawiło coś po sobie. Nic tak nie motywuje jak świadomość, że ktoś czeka na to, co stworzyłam.
Jak zwykle, mam nadzieję, że jak najwięcej osób naskrobie coś na temat całokształtu pod epilogiem. Zawsze miło jest wrócić do tych komentarzy. Myślę, że zmotywuję się do napisania dalszej części. Wszystko zależy od tego, jak trudne będą te przeklęte studia, które niedługo zacznę.
Zauważyliście pewnie, że blog w pewien sposób sobie hibernuje. Pojawiają się notki, ale to już nie to samo, co było wcześniej. Cóż. Staram się, ale fakt jest taki, że kiedy nie chce mi się pisać, że nie jestem w stanie robić tego na siłę. Postaram się wrócić do starego systemu, ale, ku mojej rozpaczy, poza historią Colina i Joe nie mam na razie nic, co dałoby się tutaj opublikować.
Wspomniany tekst zacznie się pojawiać od końca września, więc będzie tydzień przestoju.
Czekam na Wasze opinie i serdecznie pozdrawiam!
Boże.. Genialne.. I szczerze? Pokochałam to opko. Bardzo. A widząc ze to koniec. Poryczalam się ;cc
OdpowiedzUsuńObsesjo.. Dziękuję ci za to opko! Jesteś genialna
Bardzo chce kolejna część kocham to opko.. Ehh na co ja teraz będę czekać w soboty? ;cc
Pozdrawiam i w cholerne weeeeeeeny ! By pisać kolejna część
Jejuu.. Kiedy tydzień temu napisałaś, że został tylko epilog, popłakałam się, najzwyczajniej w świecie zaczęłam płakać. Dzisiaj wyczekiwałam kiedy tylko dodasz i jak zobaczyłam, że już jest, ponownie się rozpłakałam. Opanowałam się i zaczęłam czytać. Gdy skończyłam nie wytrzymałam i znowu zaczęłam płakać. Nawet kiedy teraz to pisze, nie mogę się opanować. Co tydzień czekałam na to opowiadanie. Najlepsze ze wszystkich jakie czytałam, a mało ich nie było.. Po prostu żyłam tym opowiadaniem.. Uwielbiam Cię <3/Ikaa
OdpowiedzUsuńJa też nie wierzę, że to już koniec. Widząc długość epilogu, załamałam się.
OdpowiedzUsuńDobrze wiesz, jak bardzo uwielbiam to opowiadanie i należy ono do moich ulubionych. Podobają mi się Twoje dialogi, ale opisy są zdecydowanie zbyt mało rozbudowane. Popracuj nad tym. Zresztą... Zapomniałaś o piesku Robina. Po tym jak go przygarnęli słuch po nim zaginął, chociaż ostatnio został u sąsiadki. Powinnaś i wziąć to od uwagę. No, ale przeważnie skup się na rozbudowaniu i mniejszej minimalizacji. Czytelnik serio czuje niedosyt i mętlik, kiedy wszystko dzieje się tak szybko. Rozdział przed epilogiem był pisany, jakbyś chciała to jak najszybciej skończyć, jakby ktoś Cię gonił. Dosłownie. Fakt, czasem czytelnik ma dość nudnawych opisów pomieszczeń itd., ale właśnie sztuką jest to, by odpowiednio je wyważyć. Wiem, że Ty temu podołasz. Jesteś naprawdę zdolna.
Mam ogromną nadzieję, że napiszesz drugą część, bo już tęsknie za Sebą i Robinem... I, że moja mała krytyka Cię nie uraziła. :c
No nic. Dużo weny i powodzenia na studiach~
Podoba mi się , aż szkoda że to koniec : < Nao
OdpowiedzUsuńBoże, to już koniec, nie komentowałam tego opowiadania, ale przeczytałam je całe, więc na koniec czuję się zobowiązana napisać kilka słów.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak za każdym razem czekałam ze z niecierpliwieniem nowego rozdziału.
Płaczę, tak bardzo wielki masz talent. *.*
Robin i Sebastian. <3 forever w moim sercu. C;
Ja i moje ostre przemyślenia...
Sorry, że tak mało, ale to jest takie genialne, że nadal ryczę i nie wiem co powiedzieć.
Życzę weny i żeby Ci się układało.
Jesteś moim guru. <3
CUDO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńEwa
Jeju, już koniec? I znów mam niedosyt ;--; będę płakać normalnie :c już w sobotę na sto procent będę siedzieć jak głupia przed komputerem i czekać aż pojawi się kolejny odcinek " Granic " , a tu dupa, bo koniec :cc
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tej historii i na pewno jeszcze kilka razy ją przeczytam jak resztę Twoich (równie cudownych) opowiadań. Dziękuję Ci bardzo za te cuda <3 Pisz kolejne :)
Pozdrawiam.
Opowiadanie jest świetne. Bardzo dobrze napisane, przemyślane rozdziały. Wszytko układało się w logiczną całość. Dla mnie najważniejsze, że nie było ono zbyt cukierkowe ani brutalne. Takie prawdziwe. Bardzo żałuję, że to już koniec. Mam nadzieję, że może później dopiszesz jakąś kontynuację ( taką np. gdzie Brown dostaję nauczkę):). Powodzenia i dziękuję. AZUMI
OdpowiedzUsuńTo było naprawdę świetne opowiadanie. Jedne z moich ulubionych. I to yaoi, których nie czytam tak często, niestety. xD Naprawdę żałuję (ale tak mam zawsze, jak czytam twoją twórczość), że to już koniec... Jednak mam nadzieję, że ta kontynuacja się pojawi, więc... trzymam kciuki! A co do całego opowiadania... Szczerze? To nie mam pojęcia, co mógłbym napisać, bo wciąż nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Chciałbym więcej. O wiele, wiele więcej. Ale dobrze, że chociaż wszystko się ułożyło tak, jak trzeba. Że Sebastian i Robin mimo wszystko są szczęśliwi. Dziękuję za każdy rozdział osobno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Illusion.
Aż dziw, że tak szybko to powiadanie się skończyło. Naprawdę, wydaje się jakby Sebastian dopiero zaczął uczyć Robina. Szkoda :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak napiszesz też drugą część. Jestem strasznie ciekawa co wymyślisz tym razem.
Pozdrawiam :)
Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Czytałam to opowiadanie od początku i ni mogłam się doczekać kolejnego rozdziału. Super by było, gdybyś napisała kolejną część, bo to opowiadanie było na prawdę dobre. Teraz trochę żałuję, że tak mało komentowałam, ale niestety mam bardzo mało czasu, żeby napisać coś sensownego. Na przykład teraz komentuję, zamiast uczyć się do jutrzejszego egzaminu i nie wiem, jak to się skończy... No ale nieważne. Podobały mi się w tym opowiadaniu emocje i taka naturalność, zwyczajność w dobrym sensie. Nie było przekombinowane, dzięki czemu łatwo było we wszystko uwierzyć.
OdpowiedzUsuńJakie zaczynasz studia? Pytam z ciekawości. Ja odkąd poszłam na studia bardzo mało pisałam, ale nie przez zajęcia, a przez to, że jestem leniem i nie umiem sobie zorganizować czasu. To trochę inny system niż w szkole, więc tak na prawdę dużo musisz się uczyć tylko w sesji. No i jakieś kolokwia, ale to jak kartkówki w szkole, tylko jest ich mniej. Przynajmniej u mnie, ale to wszystko zależy od studiów, kierunku, uczelni. Fakt, że trzeba się trochę przestawić na inny system. Ale piszesz tak regularnie, że jestem pewna, że cały czas będziesz pisać i nie zostawisz bloga. To że nie będziesz publikowała trzech opowiadań na raz to nic złego. Piszesz bardzo dobrze i nie powinnaś z tego rezygnować.
Rany... Ależ to szybko zleciało. Opowiadanie jest bombowe, jedno z moich naaaaj. Będzie mi żal tylko czekania na nowe części. Podsumowanie: wszystko mi się podobało. Totalnie wszystko w tym opowiadaniu. Tylko nie wiem czemu, ale ciągle było mi szkoda uczniów Seby. Wiem, że to głupie, bo przecież mnie on nie uczył, ale jakoś tak... Dziwnie się czułam czytając, jak chamski jest Seba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;p no i dziękuje za umilanie mi czasu tym opowiadaniem. ;D <3 <3 <3
No to może i ja coś napiszę ;) zdarzyło mi się komentować, to opowiadanie, ale teraz czas na podsumowanie. Tak więc powtórzę się po raz enty, ale uwielbiam tą historię! Trafiła idealnie w mój gust - świetni bohaterowie, ciekawe wątki, zakazana miłość no i happy end. Czego chcieć więcej? Jestem tutaj chyba jedyną osobą, która nie oczekuje na kontynuację. Boję się, że wtedy by się coś w ich życiu pogmatwało skomplikowało, a tak jest miło i przyjemnie, i dobrze mi z tą myślą ;)
OdpowiedzUsuńTeraz z niecierpliwością czekam na jakieś nowe opowiadania w Twoim wykonaniu. Cieszę się na historię Colina i Joe, no i liczę na to, że TwT ruszy w końcu do przodu.
Trzymam za Ciebie kciuki. Studia nie są takie straszne ;> pozdrawiam i weny życzę!
P.S.: szkoda, że w epilogu nie dodałaś jakiejś sceny seksu :P
Jesteś cudowna, naprawdę. Kocham to opowiadanie i z niecierpliwością czekałam na każdy jego odcinek...
OdpowiedzUsuńSmutno mi, że jak sama przyznałaś, coś się zmienia. Ale przecież, gdy coś się kończy, to daje początek czemuś nowemu, prawda? Mam głęboką nadzieję, że jeszcze będę miała okazję przeczytać tak piękną opowieść Twojego autorstwa :)
Dziękuję za wszystko.
Pozdrawiam!
Nie mam pojęcia, jak to robisz, ale każde Twoje opowiadanie jest na swój sposób cudowne i inne od pozostałych. Pokochałam "Granice" praktycznie od pierwszego odcinka. Bardzo żałuję, że to już koniec. Strasznie się z nim zżyłam i z jego bohaterami też.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję (a właściwie, wiem to), że zaskoczysz mnie jeszcze nie raz. Życzę ci dużo, dużo weny i pomysłów na kolejne opowiadania. I oczywiście czasu na pisanie ich.
Uwielbiam Twoją twórczość. Jestem Twoją fanką.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za kolejną niesamowicie opowiedzianą przez Ciebie historię.
To jest drugie z Twoich opowiadań, które najbardziej mi się podobają (pierwsze-Odkryć Siebie). I czekam na dalszy ciąg historii.
OdpowiedzUsuńJako całokształt opowiadanie wciągające od pierwszych rozdziałów i trzymające w napięciu. Minusy jakie mogę podać to od czasu do czasu zamiana lub brak liter.
Powodzenia na studiach i przyjemnego pisania następnych historii, na które czytelnicy z niecierpliwością czekają.
G.
To będzie pierwszy komentarz jakie pozostawię po sobie na tym blogu, choć przeczytałam wszystkie opowiadania jakie tu publikujesz i szczerze jestem szczęśliwa tak pięknym zakończeniem, choć będzie mi ciężko pożegnać mi się z tymi bohaterami. Mam nadzieję, że studia za bardzo cię nie wymęczą i będziesz mieć czas na nową historię i na rozbudzenie w nas kolejnych skrajnych uczuć. Serdecznie pozdrawiam Makoto.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo relacje Sebastiana i Robina wydawały mi się kompletną katastrofą. Z całego serca współczułam Robinowi, błagałam, aby Phil w końcu zauważył jego uczucia, a Sebastiana najchętniej wrzuciłabym pod pociąg razem z jego wszystkimi kartkówkami i zadaniami z chemii. Potem sytuacja zmieniła się diametralnie. Z radością obserwowałam miłość Robina i Seby, a to Phila wepchnęłabym pod ów pociąg.
OdpowiedzUsuńIntrygujące zakończenia rozdziałów, niespodziewane zwroty akcji, nieprzewidziane i ekscentryczne sytuacje, słodki smak rodzącego się uczucia - Obsesjo, z taką bezczelnością manipulowałaś moimi uczuciami, że nie sposób nie kochać Twoich opowiadań. Twój styl pisania jest bardzo ciekawy, ładny, prosty, acz - na Mendelejewa! - jak wciągający i cudny dla oczu zarazem. Jako amatorka, piszesz na prawdę dobrze i z pewnością przebijasz niektórych "zawodowych" pisarzy swoim podejściem do historii i doborem słów, posypanych odpowiednią warstwą humoru i zakropionego nutką goryczy. "Granice" smutne, gorzkie jak i słodkie, i zabawne; z czystym sumieniem dodaję do mojej listy Najlepszych Opowiadań w Internecie Ever Które Przeczytałam. Dodaję, iż na 6 tytułów, które znajdują się na liście, dwa miejsca należą do Ciebie. Dziękuję Ci, że dane mi było poznać tę wspaniałą historię.
Tak, jak do "Odkryć Siebie", do "Granic" powrócę jeszcze pewnie nie raz. Chyba, że są granice zabraniające tego...
Pozdrawiam, podziwiam i życzę weny i wytrwałości na studiach.
~ Tysyfone.
Widzę, że Granice dobiegły końca, więc postaram się jak najszybciej zabrać za czytanie tego. Nie ukrywam, że lepiej by było to czytać jakbyś zrobiła z tego pdfa i wstawiła do pobrania. ^^
OdpowiedzUsuńZrobię, jak tylko poprawię cały tekst;)
UsuńSuper. :)
UsuńJednak znalazłam czas i przeczytałam całość na blogu. Jak zaczęłam czytać, to nie mogłam się oderwać. ^^ Bardzo mi się to opowiadanie podobało. Tematyka nauczyciel-uczeń również. Pamiętam, że sama coś dawno temu z tego miałam napisać, ale później odechciało mi się. Robin i Sebastian ( w ogóle kocham to imię) bardzo mi razem przypadli do gustu. Przyznam, że w paru miejscach popłakałam się. Choćby przy tym jak Robin wybiegł z klasy, a potem chciał popełnić samobójstwo, czy jak zajmował się szczeniakiem. Dobrze, że Sebastian zmądrzał i już później nie oceniał chłopaka po czynach jego ojca. Philla nie lubiłam od samego początku i miałam rację. Co za gnój z niego! W pewnym momencie mnie przestraszyłaś, że Robin jednak prześpi się z nim. Na szczęście okazało się, że to nie było to i już wiedział z kim chce być. :D Cieszę się, że czekałam na całość tego opowiadania, bo nie mogłabym wytrwać. Tak to mnie wciągnęło i jak pomyślę, że miałabym czekać z rozdziału na rozdział... Warto było poczekać i to przeczytać. Chętnie bym poczytała o nich część drugą. :DD
OdpowiedzUsuńCo do opowieści o Colinie i Joe (mam nadzieję, że nie pomyliłam imion) też chyba poczekam na całość. :D
Życzę Ci weny, czasu i wiele chęci do pisania dalszych opowieści. ^^
WoW!!! Granice to zdecydowanie najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek mialam okazje przeczytac. Przepraszam, ze tak malo elokwentny komentarz Ci tutaj pozostawiam, ale pisze z telefonu, a on nie ma polskich znakow no i troche kijowo wyszlo. Chce tylko pokazac, ze przeczytalam i doceniam. Na prawde doceniam Twoja prace i wklad w to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ~ Rainbow Unicorn/ Dead Parade
Po pierwsze muszę ci po raz kolejny PODZIĘKOWAĆ za tak niesamowitą historię... Nie wiem jak innym ale mi bardzo przypadła No gustu xD nie wiem jak to robisz że każde twoje opowiadanie tak bardzo mnie urzeka... Jesteś świetną autorką ;) Po drugie cieszy mnie fakt że życie Robina i Sebastiana wkońcu się ułożyło :) należało się to im obu :) już nie muszą się ukrywać i mogą po prostu być szczęśliwi a o to właśnie chodzi w życiu >< Po trzecie nie mnie się zalogować więc piszę jako anonim :/ strasznie tego nie lubię... Pozdrawiam cieplutko i życzę weny kochana ;) / Dorcik
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie... na prawdę było cudowne! szkoda że to już koniec :( ale bardzos iec iesze że był Happy End <3
OdpowiedzUsuńWspaniałe i cudowne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńWpadłam tu przypadkiem, ale jak zaczęłam czytać nie byłam wstanie przestać i nie wstałam od monitora puki nie skończyłam.
Fantastyczne, zaskakujące wzruszające.
Weny dużo życzę :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńyay opowiadanie świetne ^^ czytam już 5 raz i dalej mi się podoba i znając życie jeszcze do tego wrócę:P
OdpowiedzUsuńNo nie, czytam, czytam, czytam, czytam a tu nagle znikąd wyskakuje mi epilog ;-; WHY.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie moje ulubione opowiadanie na twoim blogu *^* Po prostu rozpływam się.
Jestem lewa z chemii i nawet nie wiem jakim cudem mam z niej 4, skoro poziom mojej wiedzy można maksymalnie ocenić na dop. Początkowe rozdziały, kiedy Sebastian "gnębił" Robina straszliwie przeżywałam :vv Prócz tego sądziłam, że coś wyniknie z tego Raia, a on po prostu sobie był, był... No i nic.
Nie mogę uwierzyć, że skończyło się ;-; Wszystko co dobre szybko się kończy. Dlaczego to musi być aż tak prawdziwe :'((((
--
bytaasteful.blogspot.com
To było na prawdę urocze! Z pewnością bardzo dobrze piszesz. Szkoda było mi jedynie Phila. Chyba jego postać polubiłam najbardziej a ty zrobiłaś z niego takiego chu** ;.; Szkodaaa...
OdpowiedzUsuńDroga Obsesjo!
OdpowiedzUsuńTo już szósty (tym razem się upewniłem :D) raz kiedy czytam granicę i chciałem się z Tobą podzielić moimi przemyśleniami co do tego opowiadania :) To co mi się najbardziej podobało to umiejętność kreacji postaci. Ich charaktery zmieniały się stopniowo, współgrały z przeżyciami, zmieniały się w odpowiednim czasie i przez to dały wrażenie pełnego wyglądu i przedstawienia bohaterów. Jedynym wyjątkiem jest dla mnie Phil. Został on dla mnie przedstawiony zbyt...prosto? Łatwo? Niedokładnie? Niejasno? Nie wiem do końca jak to ująć w słowach, ale od samego początku zdawał mi się być tworem niepasującym do obrazka. Nawet Lucy, która pojawiała się raczej tylko w umyśle Robina i najczęściej jako podmiot tortur (LIKE IT !) była bardziej dopasowana niż Phil.To tylko moje wrażenie, ale moim zdaniem można by było go dopracować. Fabuła. Co mogę powiedzieć - WOW. Wprowadzenie Chipa, narkotyków, wątku romantycznego...Nie do opisania, jak wiele szczegółów wpływa na przebieg akcji i jak bardzo wydarzenia się płynnie ze sobą przeplatają. NIE-WIA-RY-GOD-NE ! Opis miejsc. Tutaj trochę gorzej. Ciężko mi było wyobrazić sobie klasę Linna, dom Seby, dom Phila. Co prawda cała opowieść nie ucierpiała na tym ale trochę opisów ubarwiłoby klimat i pozwoliło czytelnikowi lepiej zobaczyć oczyma wyobraźni jak wygląda świat bohaterów. Poprawność w tekście. Jak dla mnie jest ona w normie. Nikt nie ustrzeże się literówek albo zjadania końcówek ;) Radziłbym Ci skupić się na czasownikach bo to głównie tam popełniałaś błędy przez ucięcie końcówki albo zmianę formy męskiej na żeńską ;) Chyba tylko w jednym rozdziale było ich na tyle dużo, że zwróciłem na to mocniej uwagę. Opis przeżyć wewnętrznych (OPW) jest bardzo dobry, zwięzły, merytoryczny, a dodatkowo przekazuje wszystko to, co czuje bohater. Jako osoba o silnej egzaltacji dałem radę wczuć się w każdą osobę i współodczuwać jej emocje. Ogromny plus za to bo niewiele osób dobrze potrafi to robić. Tak więc jakbym miał oceniać:
- Bohaterowie - 9/10
- Fabuła/akcja - 10/10
- Opis miejsc - 5/10
- OPW - 9/10
- Poprawność - 8/10
Co tu dużo mówić - i tak kocham to opowiadanie i pewnie jeszcze nie raz je będę wałkował wciąż i wciąż i wciąż na nowo :3 Bo są utwory, do których wracać warto. Ten jest dla mnie jednym z nich :) Powodzenia, weny i oby - dalszej twórczości ;) Miłego pisania!
Twój fan Bayerus :)
Bardzo Ci dziękuję za komentarz, zwłaszcza za tak obszerny :) Cieszę się, że podzieliłeś się ze mną swoją opinią. Już nie raz wspominałam, że "Granice" uważam za swój najlepszy utwór, a Wasze komentarze tylko mnie w tym utwierdzają.
UsuńMasz całkowitą rację co do opisu miejsc, nie jest to jednak niedociągnięcie lub przeoczenie. Jestem osobą, która uwielbia sobie różne rzeczy wyobrażać i tutaj też pozostawiam Wam pole do popisu. W moich opowiadaniach raczej nigdy nie będzie dużo opisów, bo zwyczajnie ich nie lubię. Każdy na pewno mimo braku dokładnego opisu jest w stanie to sobie jakoś wyobrazić :) Może kiedyś się do nich przekonam, zobaczymy.
Mam nadzieję, że moje kolejne teksty również Ci się spodobają, chociaż przyznam szczerze, że nie jestem pewna, czy "Granice" nie są po prostu przebłyskiem... czegoś. Miejmy nadzieję, że nie;)
Pozdrawiam!
Zdecydowanie moje ulubione opowiadanie na tym blogu. <3 w cały dzien skończyłam je czytać. Ah :)
OdpowiedzUsuńTo pierwsze opowiadanie na tym blogu, które czytam i na nim nie zakończę, gdyż wciągnęło mnie bez reszty. Bardzo fajnie piszesz. Pokochałam głównych bohaterów i teraz ciężko mi się z nimi rozstać! :)
OdpowiedzUsuńJestem strasznie krytycznie nastawiona do każdego opowiadania, ale mogę śmiało powiedzieć, że twoje opowiadanie jest świetne. Cieszę się, że na wszystko był swój czas. Akcja nie toczyła się zbyt szybko, ani zbyt wolno. Szkoda tylko, że ten cały Phil nie dostał nauczki za swoje szczeniackie zachowanie.
OdpowiedzUsuńOoooo Boże ..... kocham to opowiadanie!!!!! Hahahaha i te teksty typu: ,,Jedyne, co musiałem zrobić, to dać krok naprzód ku nowej przyszłości u boku faceta, którego kochałem.No, może jeszcze wziąć kąpiel przed pójściem spać. Miałem głupie wrażenie, że walę na kilometr'' po prostu ŚWIETNE :') w pewnych momentach płakałam ze śmiechu. ....... i spokojnie mogę powiedzieć że między Sebastianem a Robinem była jest i będzie CHEMIA hahahaahh ;) :D A tak teraz bardziej serio to opowiadanie naprawdę przypadło mi do gustu i uwielbiam tą tematykę uczeń-nauczyciel......... no po prostu nic dodać nic ująć. No to życzę już tylko POWODZENIA I WENY a ja biorę się za następne opowiadanie ;) :* ^-^
OdpowiedzUsuńNie lubię się rozpisywać więc napiszę że opo jest CUDOWNE!❤💚💜💙
OdpowiedzUsuńDuuużo weny
To było najlepsze twoje opowiadanie. Nie mam pojęcia, który raz je czytam bo robie to przynajmniej raz w miesiacu. Xd Cudo.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne!!! Kocham je i mam nadzieję , że dalej bedziesz nas zaskakiwać nowymi opowiadaniami tak samo cudownymi jak to! Życzę dużo weny!
OdpowiedzUsuńMoja przygoda z Twoimi opowiadaniami zaczęła się od ściągnięcia "Światło w ciemności" na beezar :) I wtedy przepadłam z kretesem - zakochałam się w Twoim stylu i wrażliwości. Oczywiście jak to ja dopiero po kilku miesiącach zobaczyłam, że na profilu jest również adres bloga (no naprawdę-brawo ja). I znowu mnie powaliłaś na kolana XD Moim skromnym zdaniem jest to jedno z naprawdę niewielu świetnych opowiadań jakie krążą w odmętach internetu. Cieszę się również, że miałam okazję je przeczytać gdy było już zakończone :) Wydaje mi się, że relacja uczeń-nauczyciel jest ryzykownym i dość grząskim motywem przewodnim opowieści, bo bardzo łatwo tu o powielenie schematu, jednak Tobie udało się wprowadzić powiew świeżości. Był humor, łzy, akcja i moment refleksji a więc wszystko czego oczekuję od wybitnych opowiadań a Twoje z całą pewnością takie było :) Obawiałam się też smutnego zakończenia- nie cierpię smutnych zakończeń :( Ale naprawdę miło mnie zaskoczyłaś i wreszcie mogę ze spokojem położyć się spać XD Musiałam rozdzielić sobie czytanie na dwa dni tylko dlatego, że uznaję zasadę "minimum 4h snu przed pracą" za absolutną konieczność w celu w miarę normalnego funkcjonowania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo za to, że na te kilka godzin pozwoliłaś mi oderwać się od szarej rzeczywistości i przeżyć wspaniałą przygodę :)
Świetna historia, super się czyya <3
OdpowiedzUsuńZarwałam z noce żeby to przeczytać :D
Świetna historia, super się czyya <3
OdpowiedzUsuńZarwałam z 3 noce żeby to przeczytać :D
Czytam to opowiadane już któryś raz i za każdym razem nie mogę przestać szczerzyć się do ekranu. Bosssskiee <3
OdpowiedzUsuń