Jak na pierwszy mecz w sezonie na trybunach przed szkołą
pojawiła się naprawdę spora grupa kibiców. Adam znalazł sobie najlepsze według
siebie miejsce i z uwagą obserwował najpierw rozgrzewkę, a potem właściwy mecz.
Przeciwnicy drużyna Bastiana byli nieźli, ale prezentowali zbyt słaby poziom,
aby móc zagrozić ich drużynie, nawet mimo dziwnego rozkojarzenia kapitana.
Bastiana nosiło przez cały mecz, Adam świetnie to widział.
Nie rozumiał jednak, dlaczego rudy jest taki rozkojarzony i napalony. Grał
niezwykle słabo jak na siebie i gdyby to na nim spoczywał ciężar gry, pewnie
byłoby po nich.
Tuż przed końcem meczu jakiś idiota wylał na Adama swoją
colę. Gdyby nie to, że ten facet miał ze dwa metry, Adam bez zastanowienia by
mu przyłożył. Niestety, był to dryblas, któremu chłopak nie chciał podskoczyć,
więc tylko wyburczał coś w jego stronę i wściekły ruszył w stronę szkoły. Było
za zimno, żeby wracać do domu w koszulce na krótki rękaw. Wracanie w mokrej
bluzie również odpadało. Tak się jednak składało, że po przeżyciach w
poprzednich latach, Adam trzymał w swojej szkolnej szafce zapasowe ciuchy.
Koszulkę, bluzkę, spodnie, buty. Dałby sobie uciąć głowę, że gdyby dobrze
poszukał, znalazłby też bokserki. Nieraz oblewano go rożnymi napojami, a
czasami ludzie byli tak bezczelni, że potrafili mu nim chlusnąć prosto w twarz.
Nie było łatwo się wtedy pozbyć ani zapachu, ani plam, więc nauczony
doświadczeniem, zostawił w szafce komplet ciuchów i kiedy coś tego typu mu się
przydarzyło, miał się w co przebrać.
Widział kątem oka jak ich drużyna cieszy się ze zwycięstwa,
a kibice głośno krzyczą i klaszczą szczęśliwi. Szkoła była otwarta, bo
zawodnicy musieli się gdzieś przebrać. Wszedł przez tylne wejście do środka i
ruszył w stronę głównego wejścia, bo na tym korytarzu znajdowała się jego
szafka. Nie spieszyło mu się zbytnio. Wiedział, że zanim chłopaki wezmą
prysznic, nagadają się i opuszczą szatnię, minie sporo czasu.
Chwilę się siłował ze swoją szafką, która znowu nie chciała
się otworzyć. W końcu jednak poradził sobie z tym, wyciągnął ze środka swoją
bluzę i krzywiąc się, zdjął z siebie tą mokrą.
Coś nagle pisnęło, niosąc się echem po korytarzu. Był to
dźwięk, jaki wydają z siebie mokre buty na hali. Adam rozejrzał się niepewnie.
Trochę się bał.
– Jest tam kto? – spytał spokojnie.
Korytarz z jednej i z drugiej strony wydawał się pusty. Był
bardzo słabo oświetlony, najwyraźniej jacyś uczniowie dopiero co skończyli
zajęcia dodatkowe. Adam usłyszał kroki, które ucichły bardzo blisko miejsca, w
którym był.
– Kto tam jest? – zawołał Adam, trochę już spanikowany. Tyle
się horrorów podobnych naoglądał, że miał wrażenie, iż dosłownie każde
stworzenie może na niego wyskoczyć zza rogu.
Znowu rozległy się kroki i w załomie korytarza ukazał się…
Bastian. Adam odetchnął z ulgą, że to tylko on, zaraz jednak się zbulwersował.
– No i czego mnie tak straszysz, co? – warknął w jego
stronę, opierając wojowniczo ręce na biodrach. – Mało zawału nie dostałem!
Myślałem, że to może jakiś stwór z horrorów przyszedł mnie prześladować albo
twoi durni koledzy znowu mają ochotę się trochę rozerwać. Gdyby na moim miejscu
był ktoś ze słabym sercem, pewnie pięć sekund temu już zszedłby na zawał!
Adam zdawał sobie sprawę, że paple. Z jednej strony naprawdę
był wkurzony za to bezmyślne odrobinę zachowanie Bastiana, z drugiej jednak
strony nie miał pojęcia, jak się przy nim zachować. W końcu ostatnio zrobił mu…
TO. Znaczy, niekoniecznie TO o czym ktoś mógłby pomyśleć, gdyby tak to
przestawił, ale było to coś, co znacznie w kierunku tego konkretnego TEGO
zmierzało. I fakt, że Adam był w tym kompletnie zielony, tylko potęgował jego
zdenerwowanie, tak samo jak to, że zrobił – a przynajmniej zaczął robić – owe TO
właśnie Bastianowi.
– No i czego milczysz? – paplał dalej, zatrzaskując szafkę i
robiąc kilka kroków w kierunku futbolisty. – Może tak „przepraszam” albo
chociaż jakieś słowo usprawiedliwienia, dlaczego się tak skradasz po korytarzu?
Bastian znowu nic nie odpowiedział. Stał tam jedynie, wciąż
ubrany w te wszystkie dziwne ochraniacze, których nazw Adam nigdy nie pamiętał.
Opierał się ręką o ścianę, mięśnie miał spięte, a jego wzrok…
Adam zatrzymał się zaskoczony. Rudy patrzył na niego tak…
dziwnie. Patrzył tak jak jeszcze nigdy na nikogo. Wyglądał, jak wykuty z
kamienia, jego twarz nie wyrażała kompletnie niczego, a źrenice były
nienaturalnie rozszerzone.
– Jesteś na mnie zły? – spytał młodszy chłopak niepewnie,
nie chcąc poruszać tematu, który mógł być dla Bastiana drażliwy. Kiedy Croswelt
po raz kolejny nie zareagował, dodał. – Za to, co ci zrobiłem wtedy w łazience?
Coś w oczach Bastiana błysnęło złowieszczo i Adam poczuł
dreszcze.
Dziwny nastrój Bastiana nie zapowiadał niczego dobrego.
Tomek zacisnął usta, próbując skupić się na swoim najnowszym
projekcie. Starał się uchwycić ten specyficzny wyraz twarzy Kacpra, kiedy bije
z niej niemal ironiczne „serio?”. Była to już jednak wyższa szkoła jazdy, ale
ciągle przychodzące wiadomości stale go rozpraszały. Kompletnie nie mógł się
skupić na szkicu, jego wzrok wciąż uciekał do telefonu, który leżał tuż przy
jego prawej ręce. Gdy tylko zabrzęczał, Tomek momentalnie przestawał nanosić
kolejne linie na kartkę i sięgał po komórkę, chcąc natychmiast wiedzieć, co też
Zack mógł mu napisać.
„ Bez przesady;)”, brzmiał początek wiadomości. „ Nie
wierzę, że po takim truchtaniu aż tak siadły ci mięśnie.”
Polak westchnął. Cóż, mógłby Zacka okłamać, że prawie w
ogóle nie ma zakwasów, ale nie należał do tej grupy osób. Na pierwszym miejscu
była u niego szczerość. Może wyjdzie trochę na mięczaka, ale przynajmniej nie
będzie miał wyrzutów sumienia, że celowo Zackowi skłamał. Czułby się z tym
wybitnie źle.
„Mówiłem, że w porównaniu do ciebie jestem kompletnie
niewysportowany. I tak myślałem, że nie będę mógł rano wstać z łóżka, ale jakoś
udało mi się skulać xD”
Zack szybko mu odpisał.
„To tylko dowodzi, że musisz więcej ze mną przebywać. Przy
mnie się wyrobisz.”
Tomek parsknął, odpisując pospiesznie.
„Masz coś konkretnego na myśli?”
„Oczywiście”, brzmiała kolejna wiadomość. „Możesz wpaść do
mnie na noc. Obejrzymy coś NAPRAWDĘ fajnego czy coś.”
Czy coś… Tomek nawet nie chciał myśleć, co to owe „coś”
mogło dla Zacka znaczyć.
„Hmm… Trudna decyzja, ale chyba skorzystam. Noc filmowa
brzmi dobrze.”
„Więc jesteśmy umówieni?;)”
Tomek westchnął, zamykając swój szkicownik i odkładając
przybory na bok. Nie było opcji, żeby w takich warunkach mógł z powodzeniem
skończyć ten szkic.
Zgasił lampkę, wziął telefon w rękę i rzucił się na łóżko.
Odpisał z uśmiechem na ustach.
„Na kiedy?”
Tomek sapnął, patrząc w sufit. Czy on i Zack byli jakby…
parą? Pisali do siebie, spędzali sporo czasu razem, całowali się, dotykali
czasami… Coś w brzuchu Tomka zatrzepotało, kiedy sobie o tym pomyślał. Tak
bardzo by chciał, żeby Zack był jego chłopakiem… Nic oficjalnie jednak nie
zostało powiedziane. Tomek bał się zapytać, żeby niczego nie zepsuć, ale ta
niepewność źle rzutowała na całą ich znajomość.
„Pasuje ci z poniedziałku na wtorek? Tyler jedzie z mamą do
cioci, więc nie będzie nam się plątał pod nogami”
Dla Tomka znaczyło to tyle, co „nie będzie przeszkadzał,
cokolwiek będziemy robili”. Serce biło mu mocno, kiedy się zgadzał. Był tak
podekscytowany, że nawet nie usłyszał cichego pukania do drzwi.
Dopiero pytanie Kacpra sprawiło, że poderwał się do siadu.
– Dlaczego jesteś taki czerwony?
– J–ja? – wyjąkał Tomek, patrząc na niego niepewnie. –
N–nie, no co ty!
Kacper uniósł brwi.
– Rozumiem, że szykuje się zaliczanie drugiej bazy? – spytał
mężczyzna. – A może trzeciej? Bo ten rumieniec zwiastuje, że już co najmniej
jedną zaliczyłeś.
– Co? – zapytał zdezorientowany Tomek, nie będąc pewnym, czy
oni na pewno rozmawiają w tym samym języku. Jakie bazy? Słyszał o tym w kilku
amerykańskich filmach, ale nie bardzo wiedział, o co chodzi. Widząc jednak
rozbawienie Kacpra postanowił darować sobie wszelkie pytania.
– Nieważne – rzekł w końcu mężczyzna, kręcąc tylko głową.
Zawstydzenie Tomka było naprawdę zabawne. – Zrobiłem kolację. Chodź już na dół.
– Okej, już idę – mruknął chłopak posępnie.
Dlaczego Kacper zawsze musiał wyskoczyć z czymś takim?!
– Bastian? – zapytał Adam, robiąc krok w tył. Futbolista
zachowywał się jak jakiś pieprzony… zombie.
Rudy zrobił jeden dość oporny krok w jego stronę, potem
drugi i trzeci i zanim Adam się zorientował, jedna silna ręka trzymała go za
gardło i przyduszała do szafek, a druga zadarła mu koszulkę do góry. We wzroku
Bastiana było coś odległego i nieznanego i Adam bał się odezwać. Stał
nieruchomo, spinając mięśnie, kiedy duża ręka gładziła jego brzuch, potem pierś
i sutki. Wolf uspokoił się trochę. Pewnie Bastian chciał się po prostu odegrać
za tę akcję w toalecie i robi sobie z niego jaja. Musiał przyznać, że dobrze
odgrywał swoją rolę.
– Kompletnie nie umiesz żartować – stwierdził Adam. – Puść
mnie już.
Chłopak nie zareagował, wciąż zachłannie go obmacując.
– Bastian, już się odegrałeś. Starczy.
Ale Bastian nie zareagował. Adam szarpnął się, próbując się
wyrwać, ale dłoń na jego gardle zacisnęła się tylko mocniej. Młodszy chłopak
sapnął z zaskoczenia, po czym zmobilizował wszystkie siły i jakimś cudem udało
mu się uwolnić. Pewnie zrobił to tylko dlatego, że Bastian się tego nie
spodziewał.
– Oszalałeś? – warknął na niego. Zaraz jednak cofnął się w
tył, kiedy futbolista zmierzył go wzrokiem i skoczył w jego stronę, próbując go
złapać. Adam cudem uniknął tego ataku i zaczął uciekać. Bastian ruszył za nim.
Milczący, zwinny, przerażający. Puknął go w plecy, przez co Adam pogubił nogi i
padł jak długi na podłogę, obijając sobie kolana.
Jęknął, kiedy coś ciężkiego przygniotło go do podłoża.
Poczuł jak chłopak szarpie za jego dżinsy, próbując mu je zsunąć i udaje mu się
to po chwili. No, tak. Te spodnie były dosyć luźne, zawsze zapominał o pasku.
Adam otworzył szeroko oczy, kiedy poczuł silną dłoń
miętolącą jego prawy pośladek. Szarpnął się, ale nic z tego nie wyszło.
Zaczynał powoli panikować. Szarpał się coraz gwałtowniej, ale to niczego nie
dawało. Bastian kolanami rozsunął mu nogi najbardziej jak tylko zdołał i
szamotał się chwilę.
Wolf sapnął, gdy poczuł coś gorącego, lekko wilgotnego i
twardego na swoich pośladkach. Otworzył szeroko oczy. Niee, to przecież
niemożliwe. To nie mógł być Bastiana…
Jednak był. Adam już zrozumiał, do czego zmierza futbolista
i był tak zszokowany, że zupełnie znieruchomiał. Czy Bastian naprawdę chciał…?
Rudy nakierował czubek swojego penisa do wejścia Adama i
pchnął, próbując go wsunąć, ale mu się to nie udało. Zajęczał żałośnie. Ręka na
pośladku Adama drżała nieznośnie. Chłopak ponowił próbę i znowu mu się nie
udało. Dopiero za trzecim razem, kiedy zwilżył trochę członek własną śliną,
udało mu się powoli aczkolwiek stanowczo wsunąć w Adama.
Ciemnowłosy krzyknął, wijąc się z bólu. Próbował się jakoś
wyrwać, zaraz jednak zrozumiał, że to tylko potęguje ból. Bastian na nim sapał
i jęczał, przyciskając się do niego gwałtownie i poruszając biodrami. Adam
pomimo potwornego bólu czuł na karku jego ciężki oddech i… łzy. Większym ciałem
wstrząsnął gwałtowny szloch, który mimo całego zajścia poruszył Adama.
Ciemnowłosy wziął głęboki oddech i wyszeptał cicho jakieś uspokajające słowa.
Nie było to łatwe. Wciąż nie rozumiał jak do tego wszystkiego doszło.
Jasne, chciał tego. Prowokował Croswelta na każdym kroku,
ale nigdy się nie spodziewał, że Bastian tak po prostu się na niego rzuci i go
weźmie. Bez żadnego przygotowania, nawilżenia… Niczego. Odbierał mu dziewictwo
na szkolnym korytarzu, sprawiając że pierwszy raz nigdy nie będzie mógł zostać
zapomniany. I to wcale nie w pozytywnym sensie.
Zagryzł zęby, starając się ograniczyć jęki bólu. Był niemal
pewny, że krwawi, bo nagle Bastian zaczął o wiele łatwiej się w nim poruszać,
bez tarcia, chociaż wciąż sprawiając mu niemały ból. I mimo że Bastian nie miał
do tego prawa, Adam czuł, że sam jest sobie winien.
Chociaż ten gwałt, bo inaczej nie można było tego nazwać,
trwał może minutę – a może nawet nie – Adam miał wrażenie, że Bastian wdarł się
na siłę w jego ciało wieki temu, że porusza się w nim latami, a on czuje tylko
coraz większy ból i ból. Z oczu pociekło mu kilka łez, których nie był w stanie
powstrzymać. Nawet nie był podniecony. W głowie miał istny chaos.
Poczuł jak Bastian wbija się w niego o wiele mocniej i
głębiej niż kiedykolwiek i nieruchomieje, pojękując. Adam poczuł w sobie jego
ciepłą spermę. Odetchnął z ulgą. Skończył.
Przez chwilę leżeli obaj prawie nieruchomo, oddychając
ciężko. Adam patrzył na jakieś zadrapania na jednej z szafek i próbował
odwrócić tym swoją uwagę od tego, co stało się przed chwilą. Nie wiedział, o
czym myślał Bastian. Chyba nawet nie chciał wiedzieć.
Miękki członek kapitana drużyny futbolowej wysunął się z
niego. Bastian uniósł się do klęczek. Adam odwrócił głowę, patrząc na jego
twarz. Wcześniej zupełnie bez emocji, teraz była plątaniną chyba wszystkiego.
Adam widział tam ból, strach, nerwowość, żal, a przede wszystkim przerażenie.
Kiedy wzrok ciemnowłosego powędrował tam, gdzie wzrok Bastiana, czyli do krocza
rudego, poczuł, że blednie. Spora część jego członka była pokryta krwią,
zbierającą się na czubku i kapiącą na podłogę. Nawet nie chciał myśleć, skąd
tyle tej krwi i do kogo należy.
W oczach Bastiana pojawiło się jakieś szaleństwo. Z jego ust
wydobył się nieartykułowany odgłos, a potem futbolista, zataczając się, wstał,
podciągnął spodnie, chowając narzędzie zbrodni – i to dosłownie! – po czym
mówiąc coś bez ładu i składu wycofał się i uciekł. Adam nawet nie miał sił
protestować.
Z trudem obrócił się na plecy, podkulił nogi i spróbował
podciągnąć spodnie na swoje miejsce. Wiedział, że tutaj i tak nie będzie w
stanie ocenić jak wielkie szkody wyrządził mu członek Bastiana, a nie chciał
narażać się na to, że ktoś jeszcze postanowi trochę powędrować po szkole i się
na niego natknie.
Udało mu się założyć spodnie dopiero wtedy, kiedy je rozpiął
i ostrożnie podciągnął do góry. Podczas wstawania kolana tak mu się trzęsły, że
omal nie upadł. Krzywiąc się, postękując i jęcząc ruszył najszybciej jak mógł do
wyjścia. Czuł, że z niego cieknie, więc bluzę, która miała ochronić go przed
zimnem, zdjął i przewiązał rękawami w pasie. Jeśli krew przecieknie mu przez
spodnie, nikt nie mógł tego zobaczyć.
Nie wiedział, dlaczego chce to ukryć. Dlaczego nie jest
załamany psychicznie z powodu tego, że Bastian go zgwałcił. Czuł jedynie ból
odbytu i złość, że to odbyło się w taki sposób. Doskwierał mu ból fizyczny, ale
z całą pewnością nie psychiczny. Może miało to związek tym, że to był Bastian?
A może po prostu nie był kobietą ani hetero mężczyzną? Adam wiedział tylko
jedno – z Bastianem działo się coś bardzo złego.
Dojście do domu zajęło mu dwa razy więc czasu niż zazwyczaj.
Gdy tylko przekroczył próg domu, zdjął buty i pognał na górę, nie słuchając
matki, która chciała mu coś powiedzieć. Wszedł do łazienki i zamknął się na
patent.
– Adam! – warknęła matka zza drzwi, pukając w nie dość
głośno. – Słuchasz w ogóle tego, co mówię?
– Sorry mamo, ale musiałem pilnie do toalety! – odparł,
zamykając korkiem otwór i napuszczając do wanny najcieplejszej wody, w jakiej
wiedział, że będzie mógł wytrzymać i się nie poparzyć. I nie wykrwawić Zaczął
się rozbierać. – Coś chciałaś?
– Tak. Mówiłam, żebyś się uszykował, bo jutro rano jedziemy
do dziadków na wieś.
Adam sapnął, kiedy zdejmował spodnie. Tak jak myślał, na
spodniach z tyłu miał sporą plamę krwi. Drżał z zimna.
– Okej. Zrobię to później.
– I odrób wszystkie lekcje!
–Już odrobiłem – skłamał. Nie potrzebował teraz żadnych
wykładów na temat szkoły, miał na głowie jakby inny problem.
Wziął z szafki lustro, przed którym jego matka często się
malowała i obrócił się tyłem do tego sporego na ścianie. Dzięki Boże za fobię
jego matki odnośnie luster. Uwielbiała się w nich przyglądać.
Matka chyba już poszła, ale Adam to zignorował. Stanął tyłem
do tego większego, wypiął się trochę i jedną ręką odsunął jeden pośladek, a
potem skierował lusterko w ręce na to większe i po raz pierwszy miał okazję
zobaczyć, co Bastian dokładnie mu zrobił.
Sapnął, widząc sporo zaschniętej i wciąż wypływającej krwi
oraz różowego czegoś, co zapewne było spermą Bastiana. Adam dotknął lekko
palcem zwieracza i syknął z potwornego bólu. Z irytacją pomyślał, że jeśli
krwawienie nie ustanie, będzie musiał iść z tym do lekarza.
Gdy tylko wszedł do wanny, woda szybko zabarwiła się na
różowo. Nie próbował się tam umyć i starał się pozostać bardziej w pozycji
leżącej niż siedzącej. Zabrał mamie jedną podpaskę, decydując się na drastyczny
krok założenia jej sobie na noc. Może uda mu się nie pobrudzić krwią
wszystkiego dookoła.
Dopiero kiedy położył się na swoim łóżku na brzuchu, w
bezpiecznym kokonie z kołdry, odetchnął głęboko i pozwolił sobie wrócić myślami
do tego, co się stało. Wciąż nie mógł w to uwierzyć i tylko potworne pulsowanie
tyłka przypominało mu o tym, że to jednak miało miejsce. Boże! Uprawiał seks!
Znaczy, może nie do końca, bo przecież Bastian nie pytał go o zgodę tylko go
sobie wziął, ale to był seks. Najprawdziwszy seks! Najgorsze w tym wszystkim
było to, że ponoć seks z założenia powinien być przyjemny, a dla niego wcale
nie był. Nie sprawiło mu to ani trochę przyjemności i pewnie szybko nie
spróbuje z nikim zrobić tego odpowiednio.
Jak na tak poważne wydarzenie i chaos myśli w głowie, zasnął
bardzo szybko.
Droga do domu była koszmarem. Jeszcze nigdy tak bardzo nie
płakał. Ludzie dziwnie mu się przyglądali, bo wciąż miał na sobie strój do gry,
ale on nie zwracał na to uwagi.
Był przerażony.
Matthew powiedział, że po tym proszku, który mu dał do
wciągnięcia, będzie się czuł wspaniale i będzie miał więcej sił. Było to coś
nieszkodliwego, co wyhodował w domu. Bastian wziął to od niego, bo Matthew
jeszcze nigdy go nie oszukał, a poza tym sam to zażywał. Był to jakiś rodzaj
słabego narkotyku. I wszystko szło dobrze, wygrali mecz, byli szczęśliwi, a
potem…
Potem mu zupełnie odbiło. Walczył z tym przez tyle lat.
Odkąd tylko zaczął mieć mokre sny i uświadomił sobie, że nie ma w nim
dziewczyn, ale są inni chłopcy, walczył ze swoją orientacją. Nie chciał być
pedałem! To było złe, chore i obrzydliwe. Robił wszystko, żeby być normalnym
nastolatkiem. Wstąpił do drużyny futbolowej, szybko został jej kapitanem. Był
lubiany i szanowany przez innych. Był NORMALNY. Ni uległ nawet wtedy, kiedy
parzył pod prysznicem na ciała innych kolegów z klasy czy drużyny, czy nawet
Adama. Pozwolił sobie tylko patrzeć. Lubił obserwować grę mięśni innych, ich
mokre od wody pośladki, penisy… Nigdy nie pozwolił sobie nawet się masturbować,
myśląc o chłopaku. A teraz pod wpływem tego dziwnego proszku wszystkie jego
hamulce puściły i jego wysiłki spełzły na niczym.
Gdy wchodził do domu, wciąż czuł lekki ból w kroczu. Chciało
mu się wymiotować na samą myśl o krwi jaką wciąż był tam wysmarowany. Nadal do
niego nie docierało, że on… Boże!
Rozpłakał się na nowo, nie potrafiąc już dłużej nad tym
panować. Co, jeśli Adam się komuś poskarży? Zostanie oskarżony za gwałt i
wyląduje w więzieniu. Wszyscy się dowiedzą, że jest ohydnym pedałem. Każdy
będzie wiedział, że Bastian Croswelt to ciota. A nawet jeśli Adam nie powie,
jeśli będzie go krył to jak Bastian miałby mu teraz spojrzeć w oczy? Jak miałby
go za to przeprosić? Boże, przecież nie chciał mu zrobić krzywdy. Adam nie był
tak marnym towarzystwem jak wielu mogłoby sądzić. Gdyby nie jego wścibstwo,
głupie pytania i zdecydowanie zbyt duża inteligencja, żeby to było dla niego
bezpieczne, można by się z nim całkiem nieźle dogadać.
Teraz już nie było o tym mowy. Załamany tym, że uległ swoim
obrzydliwym pragnieniom jak lunatyk poszedł do kuchni, gdzie jego tata trzymał
wszystkie leki. Szybko odnalazł całe pudełeczko tabletek nasennych i nie
zastanawiając się poszedł z tym do pokoju.
Usiadł na podłodze, opierając się plecami o swoje łóżko i
wbił zaszklony wzrok w pudełeczko.
Szukał w głowie argumentów przeciw zażyciu śmiertelnej
dawki, ale…
… nic nie przychodziło mu do głowy.
***
Zszokowani?;) Mam nadzieję, bardzo się starałam. Zbliża mi się morderczy tydzień, więc może chociaż tym rozdziałem poprawię Wam humor przed poniedziałkiem.
Czekam na Wasze opinie.
Pozdrawiam!
Jestem w ogromnym szoku.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego, naprawdę. Wiedziałam, że Bastian kiedyś w końcu wybuchnie i stanie się to dość prędko, ale nie wiedziałam, że... aż tak. Nawet na myśl mi to nie przyszło.
I od razu czułam, że coś jest nie halo i miałam rację, jak się okazało, że był naćpany.
Co teraz będzie? Czy odważy się wziąć tabletki? Oby nie, matko. Jeśli tak, mam nadzieję, że ktoś go uratuje albo po prostu nie zadziałają porządnie.
Adam mu wybaczy, na pewno. Obaj będą teraz obwiniać tylko siebie, nie dostrzegając winy w tym drugim... Szkoda mi Bastiana...
Dobrze chociaż, że Tomek i Zack mają się dobrze. Na razie. Mam nadzieję, że nie dołożysz im więcej problemów, zwłaszcza Tomkowi - boję się, że tym razem mógłby tego naprawdę nie wytrzymać.
A, jeszcze rzuciło mi się w oczy zdanie "Dzięki Boże za fobię jego matki odnośnie luster."
Lepiej byłoby dać "manię" czy coś w tym stylu, bo fobia oznacza tyle, co lęk przed czymś/kimś:) A raczej luster się nie boi, skoro uwielbia się w nich przeglądać :D
Weny, kochana obsesjo i zapraszam do siebie http://grzech-za-grzechem.blogspot.com/ :)
PS Przepraszam, że tak długo nic u ciebie nie komentowałam, ale zawsze czytałam! :D
Jesteś moim wybawieniem! Szukałam niedawno czegokolwiek do przeczytania, bo trzeba było czymś myśli zająć. Wchodzę tu przed chwilą z nadzieją i tadam! nowy rozdział <3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału....Po co Bastian brał ten głupi narkotyk? Niech on tylko spróbuje się zabić to coś mu zrobie no! głupek jeden. Biedny Adam...zostać zgwałconym przez osobę którą się kocha, to nie może być zbyt przyjemne :/ Jeszcze wracając do Bastiana... czego on się boi? Że go pobiją? Go!? Niech weźmie przykład z Zacka i przyzna się do bycia gejem...nie ciotą, bo nie każdy gej to ciota i koniec. Troche mało Kacpra i jego sytuacji życiowej, ale zrekompensowałaś to pierwszym seksem Adama :3
Kiedy była wzmianka o twarzy Kacpra wyrażającej "serio?" to aż sobie to wyobraziłam... to musi wyglądać gebialnie!
Z mojej strony to narazie tyle, przepraszam za wszelakie błędy, pozdrawiam i życzę duuuuuuuużo weny :3
Tak nie wolno! Czemu przerwałaś w takim momencie? Proszę nie męcz nas tak i wstaw nowy rozdział jak najszybciej bo to było świetne =D
OdpowiedzUsuńOooo tego to ja się nie spodziewałam. A końcówki to tym bardziej. Bastian pękł w końcu ale w jakim stylu. Szkoda trochę Adama bo gdyby wiedział ,że Bastian ma taki problemy z akceptacją siebie nie naciskał by tak na niego. Teraz jeżeli zdecyduje się zażyć te leki to tym bardziej się pogrąży. Wszyscy będą szukali wyjaśnienia dlaczego to zrobił. No nie wiem jak to się dalej potoczy.Jeżeli chodzi o Tomka i Zacka to u nich pełna sielanka. Powoli do przodu ale jak znam życie to jak jest za dobrze to się coś psuje więc u nich też da się zdrowo namieszać żeby się coś działo:p
OdpowiedzUsuńWięc weny życzę i pozdrawiam ;)
Jestem w szoku i to ogromnym. W ogóle nie spodziewałam się czegoś takiego. Nawet nie brałam czegoś takiego pod uwagę.
OdpowiedzUsuńDziwi mnie trochę zachowanie Adama, na jego miejscu wiele osób by się załamało, nawet jeśli zrobiłby to, jak w tym przypadku, miłość Adama- Bastian. Nie spodziewałam się, że Bastian coś może wciągać i to spowodowało gwałt, bo myślę, że w innym przypadku Bastian by się tak nie zachował, ale mam nadzieję, że się nie zabije, a Adam wybaczy mu.
Mało Tomka i Zacka, ale wieczór filmowy zapowiada się ciekawie. Mam nadzieję, że tu również nie wprowadzisz jakiejś drastycznej sceny.
A co z Kacprem i Paulem? GDZIE JEST PAUL?
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
P.S. Jesteś wspaniałą autorką, która potrafi zaskoczyć czytelników, co rzadko się zdarza.
DUŻO WENY :)
O FUCK.
OdpowiedzUsuńzabiłaś mnie
O Boże. Czy Ty chcesz mnie zabić? Ten gwałt... Dobry Boże... Po prostu mnie zabiłaś. Naprawdę, ale to naprawdę mam nadzieję, że Bastian pójdzie po rozum do głowy i nie tylko nie popełni samobójstwa, ale również ułoży relacje z Adamem. Od samego początku kibicuję tej parze i bardzo liczę na happy end.
OdpowiedzUsuńChoć gdy przeczytałam o tym wyjeździe Adama do dziadków coś dziwnego przyszło mi do głowy. Czy Ty masz zamiar go spiknąć z Paulem? Bo oni się tam spotkają, co? Chryste, jeśli tak, to chyba znajomi w końcu spalą mnie na stosie...
Mrau. Znajomość Tomka z Zackiem nabiera rumieńców. Czyżby podejrzenia Kacpra miały się spełnić i chłopcy posuną się dalej?
Czekam naprawdę niecierpliwie na ciąg dalszy,
Ariana
PS. tutaj: "Ni uległ nawet wtedy, kiedy parzył pod prysznicem" zjadłaś "e" w słowie "Nie"
Nie spodziewałam się czegoś takiego po Bastianie. Ale na serio... jak on mógł tak skrzywdzić Adama? ;-;
OdpowiedzUsuńZa to coraz bardziej podoba mi się relacja Zacka i Tomka^^ oby tak dalej ♡
Fajnie by było gdyby się zabił. Tak... "niespodziewanie".
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie i widać, że dopiero się rozkręca^^
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Bastian się w końcu wkurzy i coś zrobi, ale...tak?
Tak jak mówiła Ania Adam będzie miał teraz fobię i nie sądzę by zbyt szybko się przekonał do kolejnej próby. Biedaczek :/
A Bastian...
Mam nadzieję, że ktoś go powstrzyma! Zrobił głupotę i w ogóle, ale zabić się?
Idę dalej!