wtorek, 4 listopada 2014

23.Twarzą w twarz



Kiedy następnego dnia Bill i Tom zeszli razem na śniadanie, rozmawiając ze sobą o nowym tekście Billa i wyglądając jak najlepiej dogadujące się rodzeństwo na świecie, Geo i Gus musieli zbierać szczęki z podłogi.
– Jesteście nienormalni – stwierdził Georg, który powoli miał już dość tego jak niestabilne były relacje Billa i Toma. Kłócili się i godzili szybciej niż jego biedny mózg był w stanie za tym nadążyć.
Gustav jedynie uśmiechnął się zadowolony, że wreszcie nikt nie zostaje z tyłu za resztą. Bill zgrabnie został wciągnięty do rozmowy i powiedział więcej niż przez ostatni tydzień. Nawet Georg był w szoku.
Tom czuł się skołowany po tym, co się wydarzyło dzień wcześniej w pokoju Billa i nie wiedział jak się do tego odnieść, ale nie chciał niweczyć swoich prób zaniechania ich konfliktu, więc udawał, że tamto w ogóle nie miało miejsca. Obiecał sobie, że będzie przykładnym bratem, któremu nie w głowie jakieś głupoty i skupi się na zespole.
Zaraz po śniadaniu mieli jechać do kolejnego miasta, tam przenocować, a potem zagrać koncert w godzinach popołudniowych. Większość koncertów grali wieczorami, mało było tych granych za dnia, ale cóż… Zdarzały się.
Matka napisała mu wiadomość z pytaniem jak się czują i czy im się podoba, ale odpisał jej bardzo krótko i rzeczowo. Miał nadzieję, że przypisana kobietom umiejętność czytania między wierszami nie jest tylko legendą i jego matka zrozumiała, że wydźwięk tego esemesa był bliżej „spierdalaj” niż tego co faktycznie pojawiło się w polu tekstowym.
Po popołudniowym koncercie mieli mieć całe trzy dni wolnego, co jeszcze do tej pory się w trasie nie zdarzyło. Jost jednak wiedział co robi, kiedy ustalał te wszystkie przerwy i wywiady, zaskakująco dobrze oceniając, ile ekipa jest w stanie wytrzymać i kiedy będzie potrzebna im dłuższa przerwa.
Podczas podróży tourbusem Bill sporo czasu siedział z Tomem i Georgem, oglądając filmy. Gustav spał w najlepsze, co jakiś czas pochrapując na tyle głośno, że zagłuszał dźwięki wydobywające się z laptopa. Georg miał minę jakby był bliski wyjścia z siebie i stanięcia obok albo pójścia do Gustava z zamiarem uduszenia go, ale… miał pecha, bo siedział w środku między bliźniakami – na swoje własne życzenie – i nie wypuścili go z łóżka.
O dziwo po zażegnaniu konfliktu z Tomem w całym zespole się polepszyło. Ich współpraca układała się o wiele lepiej niż wtedy, kiedy między chłopakami była napięta atmosfera. Teraz całe to napięcie zniknęło, pozostając jedynie bladym wspomnieniem w umysłach pozostałych członków zespołu i przestrogą dla Billa i Toma.
Bill cały czas kombinował jak zbałamucić Toma, ale nie było to takie proste jak mogłoby się wydawać. Wręcz przeciwnie, Tom był niezwykle upartą bestią i kiedy się na coś zawziął, nie było opcji, żeby go od tego odwieść. Na szczęście ta jedna cecha była w stu procentach dla nich wspólna, a dodatkowo Bill był skłonny przysiąc, że „twardziel” Tom jest  tak naprawdę w stanie wiele zrobić dla swojego braciszka, więc przygotował cały szereg różnych intryg i podstępów, żeby jakoś złamać opory brata i przekonać go do swojej racji. Pierwszy punkt planu miał zamiar odhaczyć już na najbliższej imprezie i wiedział, że może to nie być zbyt przyjemne dla niego samego, ale zamierzał to jakoś przetrwać dla wyższego celu.
Tom w ogóle się tego nie spodziewa, pomyślał. Bill zamierzał załatwić go jego własną bronią i jeszcze może uda mu się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze Tom wreszcie zobaczy jak te głupie imprezy wyglądają z jego perspektywy oraz poczuje to, co Bill czuł za każdym razem na takiej imprezie.
Ale najpierw musiał przeżyć koncert, rozdawanie autografów i wywiad. Na szczęście to, że fani omal go nie stratowali, przeszło zupełnie bez echa. Nigdzie nie pojawiła się wzmianka o tym i Bill nie wiedział, czy to Jost wszystko zatuszował, czy po prostu nikt się tym nie zainteresował, bo nikomu nie przyszło do głowy, żeby to nagrać albo sfotografować. Bill pomyślał zirytowany, że wszyscy woleli raczej po nim deptać. To, że nie poszło to w obieg, było drugim plusem tej głupiej sytuacji. Pierwszym oczywiście było to, że pogodził się z Tomem na tyle, że ten przyszedł z nim pogadać i sobie wreszcie wszystko wyjaśnili.
– Mam tremę – mruknął do bliźniaka, kiedy przygotowani czekali już tylko aż ich zawołają i będą musieli wyjść na scenie.
Tom tylko westchnął, opierając się o ścianę tuż obok niego.
– Ja też mam. Wszyscy mamy. Zagraliśmy już tyle koncertów, więc ten też zagramy – odpowiedział. Wcale nie wyglądał na zestresowanego, jedynie jego oczy były dziwnie rozbiegane jak na niego.
– Wiem, ale i tak mam tremę.
Dredziarz tylko uśmiechnął się.
– Coś kosztem czegoś. Sława kosztuje.
– Od kiedy z ciebie taka mądrala?
– Od zawsze?
– Pff!
– Wszystko gotowe, wchodzicie za pięć minut! – powiedział do nich młody mężczyzna, poprawiając sobie słuchawkę w uchu. Tom przeciągnął się tak, że aż mu zaczęły strzelać kości, a Bill jedynie wyprostował się i westchnął, chcąc już być na scenie i czuć jak stres powoli z niego schodzi. Georg i Gustav w ogóle się nie odzywali, stali kawałem od nich – Gustav bawił się pałeczkami, a Georg patrzył w sufit z nieobecną miną. Tom miał rację, każdy z nich się stresował, ale to on musiał zaśpiewać, a kiedy drży głos, śpiewać się po prostu nie da.
Na szczęście po raz kolejny jego obawy były nieuzasadnione. Co prawda poślizgnął się na czymś i omal nie zaliczył gleby, którą mogłyby zobaczyć tysiące ludzi, ale jakoś utrzymał się na nogach i z gracją zakończył piosenkę. Georg musiał to zauważyć, bo parsknął i odwrócił głowę, chowając twarz za włosami. Jego ramiona wyraźnie drżały, prawdopodobnie od śmiechu.
Gdy już skończyli, nie dając się ubłagać na więcej bisów, Natalie zmyła mu ten mocny makijaż i zastąpiła go o wiele delikatniejszym. Chłopaki już czekali na niego w busie, którym Saki miał ich zawieźć na imprezę. Billa czasami szczerze dziwiło, że Jost nie ciska się o te wychodzenie do klubów, ale widać on miał swój pogląd na te sprawy.
– Jestem wykończony – mruknął Tom, ziewając szeroko i grzebiąc coś w telefonie, patrząc na ekran jednym okiem.
Billowi cisnęło się na usta zdanie „to jedźmy do hotelu”, ale w ostatniej chwili powstrzymał się przed wypowiedzeniem go. Gdyby to zrobił to spojrzeliby na niego z politowaniem i zlinczowali na setki sposobów w swoich myślach. Lepiej było zostawić to bez komentarza.
– No, ja też – poparł go Georg, rozsiadając się wygodniej na swoim siedzeniu. – Dobrze, że jutro wyjeżdżamy dopiero po dwunastej.
– Kto by pomyślał, że sława może być taka męcząca – rzucił Gustav filozoficznie. Wszyscy poparli go, bo nikt się nie spodziewał, że to taka ciężka praca. Czasami owszem, mieli sporo zabawy i zarabiali na tym krocie, ale nie należało to do łatwych zawodów. Musieli uważać na każde słowo, każdy gest, uśmiechać się nawet wtedy, kiedy chciało im się płakać i tułać się po całych Niemczech ze sprzętem. Tom kochał swoje gitary, które wieźli w osobnym tirze – inaczej samochodu tej wielkości nie dało się nazwać – i potrafił na każdym postoju zajrzeć, czy aby na pewno wszystko jest całe i nikt niczego nie uszkodził. Zresztą Gustav i Georg nie byli lepsi. Tylko Bill nie potrafił tego zrozumieć, ale akurat on wolał się trzymać z daleka od instrumentów.
Na imprezie była masa ludzi, podskakujących i podrygujących w rytm muzyki. Na szczęście udało im się trafić na wolną lożę, gdzie rozsiedli się wygodnie. Georg jako ten najstarszy poszedł zamówić drinki, a Tom już rozglądał się za jakimiś chętnymi laskami. Fakt, że mógł poderwać na numerek tylko dwie musiał działać na niego motywująco – w końcu musiał znaleźć te dwie najlepsze laski na całej imprezie. Zaczął się więc rozglądać już teraz.
Bill również dyskretnie się rozejrzał, ale nie za dziewczynami, ale za facetami. Już na pierwszy rzut oka wyhaczył dwóch, którzy jego zdaniem mogliby być zainteresowali małym co nieco w kibelku z nim. Na razie jednak nie chciał się wychylać. Chciał, żeby Tom pierwszy dobrał się dwóm dziewczynom do majtek, a potem on wkroczy do akcji.
Aż go nosiło przy tym stoliku, na szczęście nie musiał długo czekać. Zaraz po wypiciu dwóch drinków Tom ruszył na podbój i po niespełna dziesięciu minutach szedł już uśmiechnięty od ucha do ucha do toalety.
– Jak on to robi? – spytał Gustav z nutką zazdrości w głosie. – Jeszcze ani jedna go nie olała!
Georg westchnął, jakby też nie mógł tego zrozumieć.
– Nie ma w nim nic specjalnego – poparł Gustava. – One nawet nie wiedzą, kim jest, bo wiąże pokracznie te swoje dredy, a i tak na niego lecą. T głupie.
Bill najeżył się na tą uwagę, że w Tomie nie ma nic specjalnego. W nim wszystko było „specjalne”, jak Geo śmiał go tak nisko oceniać? To, że jeszcze niedawno sam w myślach Tomowi złorzeczył i nazywał go palantem jakoś wyleciało muz głowy.
– Uch! – sapnął Tom, siadając na swoim miejscu na stoliku. Miał niezadowoloną minę.
– Co znowu? Nie spełniała wszystkich kryteriów? – zapytał Georg kąśliwie.
– Spełniała – odparł Tom spokojnie, popijając ze swojej szklanki.
– Więc? – dopytał się Bill, zaciekawiony. Coś w końcu było nie tak, skoro Tom się tak krzywił.
Tom zrobił naburmuszoną minę.
– Ale nie będziecie się śmiać? – upewnił się.
Wszyscy zgodnie pokiwali głowami, chcąc już wiedzieć, czemu Tom tak dziwnie zareagował. Dredziarz westchnął i burknął ni to zażenowany, ni obrażony.
– Myślałem, że mnie zagazuje – mruknął. – Chyba za dużo wypiła.
Bill parsknął w swoją szklankę, wypluwając do niej z powrotem to, co przed chwilą wypił. Georg i Gustav również się śmiali głośno, ale Bill najbardziej. Wiedział, że nie powinien, bo może sobie rozmazać makijaż, ale nic nie mógł na to poradzić.
Tom kopnął go pod stołem.
– Przestańcie się śmiać!
Bill wyobraził sobie minę Toma w tamtej sytuacji i jak nagle podciąga spodnie i wmawia lasce, że jednak musi już iść i ucieka z tej łazienki, potykając się o własne nogi. Wizja ta była tak komiczna, że nie mógł przestać się śmiać.
Tom w pierwszej chwili nie był zadowolony, ale kiedy zobaczył jak bardzo Bill się śmieje… Dawno nie udało mu się go tak rozbawić, więc mimo zażenowania był rad, że doszło do tej sytuacji. Zsunął się trochę niżej na swoim miejscu i potarł swoim kolanem udo Billa. Jego brat spojrzał na niego figlarnie, chowając twarz za szklanką.
– Została ci jeszcze jedna szansa – powiedział Czarny z lekkim uśmiechem, biorąc mały łyk drinka.
Gustav i Georg nie wiedzieli, o co chodzi, więc tylko spojrzeli na nich pytająco. Tom westchnął.
– Straciłem dzisiaj już ochotę, a tak poza tym to tego w umowie nie było.
Stracił ochotę, zastanawiał się Bill. W porządku, a więc teraz nadszedł czas na jego ruch. Uśmiechnął się do Toma, po czym wstał i ruszył na parkiet. Brat odprowadził go wzrokiem. Wydawał się być zdziwiony, bo Bill nigdy jakoś nawet nie próbował na tych imprezach się dobrze bawić, z założenia marudził, pilnował im miejsca i pił, choć też nie tyle co oni. Nie tylko Tom był zdziwiony, Gustav i Georg też byli zaskoczeni.

– Zamieniliście się ciałami czy jaki ciul? – spytał Georg po niecałym kwadransie. Wciąż siedzieli przy stoliku i żaden z nich nawet się nie kwapił, żeby ruszyć tyłek i trochę powywijać na parkiecie. Z każdą kolejną godziną zmęczenie coraz bardziej dawało o sobie znać. Mimo alkoholu krążącego w ich żyłach powoli robili się śpiący.
– Czemu? – zdziwił się Tom, od razu wiedząc, że kolega pyta go o Billa. – Bo poszedł potańczyć? Niech się młody trochę rozerwie, zawsze był sztywny jakby mu ktoś kij od szczotki w dupę wsadził.
– Może mi się tylko wydaje – wtrącił Gustav, unosząc brwi z geście zdziwienia – ale Bill bawi się zdecydowanie za dobrze.
Tom odwrócił głowę i zaczął się krztusić. Georg usłużnie zaczął go klepać po plecach. Tom kaszlał i kaszlał i miał wrażenie, że nigdy mu nie przejdzie. Zastanawiał się też, czy na pewno od alkoholu nie ma zaburzeń widzenia, ale nie! Bill naprawdę przyciągnął go siebie za krawat jakiegoś rosłego kolesia z wyglądem Harry’ego Pottera, zarzucił mu ręce na szyję i pocałował go namiętnie, poruszając się z nim w takt muzyki. Harry Potter sobie nie żałował, bez skrępowania obmacując jego tyłek. Tom przestał kaszleć, ocierając łzy z kącików oczu.
– Tańczą już tak całe trzy piosenki – powiedział Georg. – Naprawdę nie widziałeś?
Tom nie widział, bo wgapiał się w tyłek laski, która siedziała w pobliskiej loży. Miała spódniczkę mini i kiedy się nachyliła do swojej koleżanki, widział dokładnie to, czego nie były w stanie zamaskować delikatne stringi.
– Zajebię go! – warknął Tom, zrywając się ze swojego miejsca kiedy zobaczył jak Bill szepcze coś nieznajomemu na ucho i idą razem w kierunku toalet.
– Billa?
– Nie Billa! Tego chuja niemytego, co mi brata chce przelecieć!
Tom już wystartował w stronę bliźniaka, kiedy Geo i Gus złapali go za koszulę i posadzili z powrotem na tyłku.
– Oszalałeś? Co niby chcesz zrobić? – zapytał Georg rezolutnie.
– Dać mu gumkę? – spytał Tom ironicznie, próbując się wyrwać.
– Czego się ciskasz? Może robić co chce.
– Nie pozwolę, żeby jakiś jebany Harry Potter zaliczył mojego brata!
Georg i Gustav spojrzeli na niego jak na wariata.
– Co?! – warknął do nich, przestając się na chwilę wyrywać.
– Nie uważasz, że jesteś hipokrytą? Kiedy ty od początku trasy zaliczałeś nawet po sześć lasek na jednej imprezie, on się wkurzał i obrażał, ale nigdy ci nie przeszkodził. A teraz, kiedy on sobie kogoś wyhaczył, zamierzasz mu narobić obciachu?
– To inna sytuacja!
– Niby w czym jest inna?
– W tym, że ja zaliczałem laski. Ja JE, a nie one MNIE.
– Bill nie ukrywał, że woli chłopców. Co za różnica, który z nich kogo zaliczy?
– Wielka, kurwa! – krzyknął Tom, próbując się wyrwać. – Puszczajcie!
– Nie!
– Co, jeśli zrobi mu krzywdę?! – spytał Tom, apelując do ich sumienia.
Georg jednak nie dał się przekonać.
– Bill nie jest małym dzieckiem, poradzi sobie. Skoro zdecydował się na seks na imprezie, na pewno jest doświadczony.
– Nie jest, do cholery!
– Ty tym bardziej. Skąd możesz wiedzieć, że taki seks go skrzywdzi? Przecież tego nie robiliście.
Tom otworzył usta, ale zamknął je niemal od razu i zacisnął zęby. Nie mógł im przecież powiedzieć prawdy. Westchnął tylko ciężko i przestał się wyrywać. To już i tak nie miało sensu. Przytrzymali go na tyle długo, że jeśli Bill naprawdę chciał się ruchać z tym chłopakiem, dawno już zaczął, a może nawet skończył. Nie było sensu już tam iść, bo tylko zrobiłby z siebie debila. I hipokrytę, jak nie omieszkał mu wytknąć Georg.
Aż go całego nosiło z emocji. Jego ręka drżała, kiedy sięgał po swoją szklankę i wypił całego drinka do dna, mając zamiar się już tylko upić. Stracił zainteresowanie dziewczyną, na którą się przed chwilą gapił, imprezą… wszystkim. Chciałby móc powiedzieć, że nie wie, dlaczego aż tak go to ruszyło i jakie uczucia spowodowały, że miał ochotę coś rozwalić. Ale wiedział.
To zazdrość zdawała się wręcz wyciekać z jego ciała każdym dostępnym sposobem. Miał ochotę wyć, bić, pić, a najbardziej chciał zacisnąć dłonie na szyi chłopaka, który ośmielił się tknąć Billa. Nikt nie miał prawa go dotykać!
Szybko się zreflektował, uśmiechając półgębkiem. Przecież nie miał na to wpływu. Nie miał prawa ograniczać Billa. Jeśli ten cholerny Harry Potter mu się spodobał, chociażby na chwilę, nie miał prawa mu zabronić uprawiania z nim seksu. Chłopaki mieli rację – Bill się obrażał i wściekał, ale próbował go od tego odwieźć tylko prośbami. Nigdy nie przeszkodził mu w trakcie, nawet jeśli musiało go skręcać z ochoty, tak jak teraz skręcało Toma.
Przetarł twarz rękami. Miał wrażenie, że cała jego energia życiowa gdzieś uleciała, a on czuje tylko te negatywne emocje, zupełnie jakby w ciągu kilku sekund wpadł w depresję. Zanim zdążył warknąć do chłopaków coś głupiego, chcąc na nich wyładować swoją frustrację, zobaczył Billa idącego w kierunku ich stolika. Harry Potter podążył zaś w stronę wyjścia. Tom mimowolnie odetchnął z ulgą. Numerek jeszcze jakoś przeżył, ale gdyby Bill nagle wyskoczył z tym, że jest w związku, to on… Nawet nie chciał myśleć, do czego byłby zdolny, żeby tylko się jego partnera pozbyć. Z drugiej jednak strony chciał dla niego szczęścia, ale był zbyt dużym egoistą, żeby pozwolić mu żyć sobie szczęśliwie w gejowskim świecie z jednym facetem. Nie dałby po prostu rady.
Gdy tylko Bill podszedł do nich i otworzył usta, Tom wtrącił się.
– Spadamy.
– Oł. Serio? – zdumiał się Bill. – Tak szybko?
– Tak, tak szybko – powiedział Tom, siląc się na neutralny ton. – Jesteśmy już zmęczeni, ten koncert dał mi w kość. Czekaliśmy tylko na ciebie.
Georg i Gustav spojrzeli na siebie, ale na szczęście nie odezwali się na ten temat nawet słowem, za co Tom był im wdzięczny.
Podczas powrotu do hotelu w busie panowała cisza. Tom siedział przy oknie, patrząc bez zainteresowania na mijane krajobrazy. Bill coś skrobał w swoim telefonie, uśmiechając się lekko. Trzymał telefon w taki sposób, że Tom nie byłby w stanie tego odczytać, więc nawet nie próbował.
Przy windach pożegnali się z chłopakami i poszli do swojego pokoju. Bill szedł pierwszy. Było widać, że ma dobry nastrój, bo jego twarz wręcz promieniowała radością, nawet jeśli nie szczerzył się jak idiota. Tom podążał za nim z grobową miną, nawet nie próbując mu dotrzymać kroku.
– Ja pierwszy się kąpię – zaznaczył Dredziarz, gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi.
– Toom! – jęknął Bill. – Ja też chcę już spać.
– Ale ty będziesz się kąpał ze trzy godziny – mruknął Tom, przecierając oczy. Czuł piasek pod powiekami i nie zamierzał mu ustąpić.
Bill zrobił nieszczęśliwą minę.
– Razem? – spytał z nadzieją.
Tom westchnął.
– Rób co chcesz.
Po takiej dawce alkoholu, żaden widok nie byłby w stanie go podniecić. Bill czym prędzej pognał do swojej walizki i już po chwili władował mu się do łazienki. Tom ustawił już sobie temperaturę wody, związał redy na czubku głowy, żeby ich nie zmoczyć i rozebrał do połowy. Bill zadowolony, że nie musi czekać, aż Tom skończy, zmył sobie z twarzy makijaż i po chwili dołączył do bliźniaka pod prysznicem. Zadrżał zadowolony, kiedy przyjemnie ciepła woda poleciała wprost na jego plecy.
Mimo że prysznic był spory, było im trochę ciasno i nieraz otarli się o siebie pewnymi częściami ciała. Żaden z nich jednak nie zareagował na ten dotyk, obaj byli chyba zbyt przemęczeni i przepici.
– Podobało ci się? – spytał Tom znienacka.
– Co? – zapytał Bill, namydlając swój tors.
– Seks z Harrym Potterem.
Bill parsknął śmiechem.
– Daj spokój, pasowały mu te śmieszne okulary.
– Wiesz, że to było totalnie nie fair? – spytał Tom neutralnym głosem.
– Co?
– Mówiliśmy o tym, że można przelecieć dwie dziewczyny. Nie było mowy o facetach.
– To ty przeoczyłeś fakt, że ja wolę chłopców – wytknął mu spokojnie Bill. – I jak już wspomniałeś, układ dotyczył dziewczyn i zaliczania ich. Nikt nie mówił, ile facetów można zaliczyć i ile razy oni mogą zaliczyć nas. – Bill odwrócił do niego głowę i uśmiechnął się cwaniacko. – Jeśli chcesz się pobawić z chłopakami, nie krępuj się.
Tom westchnął ciężko.
– Nie mam sił się teraz z tobą wykłócać, ale jeszcze wrócimy do tego tematu.
Bill patrzył jak brat wychodzi spod prysznica i wyciera się dość flegmatycznymi ruchami. Gdy tylko Tom pozbierał się i opuścił łazienkę, pozwolił sobie na pełen satysfakcji uśmiech. Okazało się, że miał świetny pomysł i udało mu się go zrealizować w stu procentach. Wcale nie przespał się z tym chłopakiem, ale Tom nie musiał o tym wiedzieć. Ważne, że zasiał w nim wątpliwości i że zmusił go do zazdrości.
Niech się dowie jak ja się czułem, pomyślał.
Gdy się ubierał, usłyszał jakieś poruszenie w pokoju. Tom rozmawiał z kimś, ale nie był w stanie ustalić, z kim i o czym. Dokończył pospiesznie i wyjrzał z łazienki.
– Zbieraj się – powiedział Tom, pakując swoje rzeczy do walizki. Gustav stał obok, trzymając ręce w kieszeniach. – Musimy jechać dalej.
– Coś się stało?
– Zmienili termin naszego koncertu z dwudziestej pierwszej na dwunastą po południu.  Żeby na niego zdążyć, musimy już teraz wyjechać.
– Coo? – jęknął Bill. – Czemu?
– Nie wiem, Jost nie wdawał się w szczegóły – rzekł Georg. – Kazał nam tylko się szybko spakować i przyjść do tourbusa, bo im szybciej wyjedziemy, tym lepiej.
– Jak zamierzają to tak nagle przesunąć? – spytał Bill rozeźlony. – Przecież ci wszyscy ludzie mają jakieś życie prywatne!
– To sobota, a większość z nich to uczniowie, którzy mają wolne.
Bill zaczął z kwaśną miną zbierać swoje rzeczy, klnąc na czym świat stoi.
– Lecę, ja też muszę się jeszcze dopakować. Widzimy się w Tourbusie.
– Jasne.
Ziewali na zmianę podczas pakowania, rozmawiając o tej nagłej zmianie. Bill nawet nie chciał myśleć jak trudno będzie im dać dobry koncert po imprezie i całej nocy spędzonej w trasie.
– To będzie katastrofa.
– Weź wypluj te słowa. Jestem taki senny, że mógłbym zasnąć na stojąco.
Jost nie powiedział im, z czego wynika ta zmiana planów, bo „nie ma na to czasu”. Narzekając jak jeden mąż weszli do tourbusa i ruszyli w dalszą trasę. Każdy z nich od razu poszedł się położyć.
Mniej więcej o trzeciej nad ranem wszystkich obudziło gwałtowne hamowanie, przez które pospadali z łóżek na podłogę. Tom miał jeszcze takiego pecha, że uderzył się głową w szafkę i dzwoniło mu w uszach przez następnych dwadzieścia minut.
– Nic wam nie jest? – krzyknął kierowca, otwierając drzwi i zaglądając do środka.
– Żyjemy – burknął Georg. – Co jest grane?
– Mamy pecha, chłopaki. Złapaliśmy gumę. W trzech kołach.

***
Tego się nie spodziewaliście, co?;) Ja też nie, i nawet akapity są wysunięte jak trzeba! Nie, nie odwieszam opowiadania, po prostu oglądałam dzisiaj filmiki z TH i jakoś mnie natchnęło. Wie ktoś, jaki jest oficjalny facebook Toma lub Billa czy coś w tym stylu? Bo ja zawsze mam wątpliwości, że to po prostu fani tą stronę założyli.
Czekam na Wasze opinie.
Pozdrawiam!

9 komentarzy:

  1. Na FB jest tylko oficjalne kont zespołu :)

    Jesteś cudwna! Weny kochana!

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz Prawo Jazdy?
    Zresztą, nie ważne fizyke miałaś na pewno! Tak się zastanawiam jak autorka twoim stażem, wachlazem artystyczny mogła napisać taka głupotę! Autor, podejmujacy się napisania jakiegoś tekstu, którego tematyka jest mu mniej lub bardzej znana powinien z naciskiem na musi, zgłębić problematykę ktorej nieznana. Nie tylko dlatego by się nie ośmieszyć, ale i z szcunku dla czytelników.
    Ps. Przebijają opony w linni równoległej, przy dużej prędkości wpadasz z drogi.

    N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie jeździłam niczym wielkości tira, więc nie mam pojęcia, jak to może wyglądać przy takich dużych samochodach. Nie jest też powiedziane, że jechali z jakąś zawrotną prędkością ani które opony poszły. Masz rację, kompletnie się na tym nie znam, może to głupota, nie wiem, ale trudno - napisałam i tak już musi zostać. Dobrze, że zwróciłaś/eś na to uwagę, zapamiętam to.
      Pozdrawiam!
      obsesja

      Usuń
  3. Następnym razem gdy nie jesteś, czegoś pewna po prostu spytaj☺ To nie boli, a można dowiedzec sie wielu ciekawych rzeczy.
    Pozdrawiam
    N.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam po raz kolejny ten koment i szlak mnie trafia, podziwiam cię Obsesjo za spokój bo ja bym zjebała za tak durny komentarz i jawne chamstwo

      nie ważne czy znasz się na samochodach, piszesz opowiadanie, tworzysz fikcję literacką w której może wydarzyć się wszystko co ci się zamarzy,

      Usuń
    2. Spokojnie;) Nie ma sensu się denerwować, jeśli faktycznie popełniłam błąd, to dobrze, że ktoś zwrócił na to uwagę. Chcę, żeby na moim blogu wszyscy czytelnicy mogli się swobodnie wypowiadać. Nie założyłam bloga, żeby ludzie mnie tylko chwalili. Spotkałam się już z autorami, którzy nie przyjmowali żadnej krytyki i od razu naskakiwali na osoby, które ośmieliły się napisać złą opinię. Jeśli coś Wam się nie podoba, macie to pisać bez obaw, że wywołacie wojnę. Oczywiście mówię o uzasadnionej krytyce, bo pewna pani już mi wytykała, że jestem chora, a nawet nie przeczytała moich tekstów (wiem, bo mi wysmarowała komentarz także przy "Bliźniakach", a to zupełnie niegroźny tekst). Chcę uczyć się na własnych błędach, a nie zrobię tego, jeśli nie będę miała pojęcia, gdzie je robią.
      Tak więc głęboki wdech i wydech i nie denerwuj się z tego powodu:)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. nienawidzę chamstwa, nic na to nie poradzę, a ten komentarz wg mnie taki był, fikcja literacka ma swoje prawa, rozumiem zwracać uwagę na język polski, ale na takie rzeczy to conajmniej lekka przesada

      Usuń
  4. Kobieto, zaszalałaś. Jak dla mnie możesz wstawić odcinki z taka częstotliwością jak teraz. :)
    Odcinek świetny. Najlepsza była reakcja Toma na to że Bill poszedł z jakimś kolesiem do łazienki. :D Normalnie czytałam to kilka razy. Aż miło jak to Tom się skręca z zazdrości. ;)
    Fakt że te 3 koła nierealnie zabrzmiały ale jakoś to przezyje ;)
    Czekam na next, tego i ŚwC . :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)