Kiedy następnego dnia Bill i Tom
zeszli razem na śniadanie, rozmawiając ze sobą o nowym tekście Billa i
wyglądając jak najlepiej dogadujące się rodzeństwo na świecie, Geo i Gus
musieli zbierać szczęki z podłogi.
– Jesteście nienormalni –
stwierdził Georg, który powoli miał już dość tego jak niestabilne były relacje
Billa i Toma. Kłócili się i godzili szybciej niż jego biedny mózg był w stanie
za tym nadążyć.
Gustav jedynie uśmiechnął się
zadowolony, że wreszcie nikt nie zostaje z tyłu za resztą. Bill zgrabnie został
wciągnięty do rozmowy i powiedział więcej niż przez ostatni tydzień. Nawet
Georg był w szoku.
Tom czuł się skołowany po tym,
co się wydarzyło dzień wcześniej w pokoju Billa i nie wiedział jak się do tego
odnieść, ale nie chciał niweczyć swoich prób zaniechania ich konfliktu, więc
udawał, że tamto w ogóle nie miało miejsca. Obiecał sobie, że będzie
przykładnym bratem, któremu nie w głowie jakieś głupoty i skupi się na zespole.
Zaraz po śniadaniu mieli jechać do kolejnego miasta, tam przenocować, a potem
zagrać koncert w godzinach popołudniowych. Większość koncertów grali
wieczorami, mało było tych granych za dnia, ale cóż… Zdarzały się.
Matka napisała mu wiadomość z
pytaniem jak się czują i czy im się podoba, ale odpisał jej bardzo krótko i
rzeczowo. Miał nadzieję, że przypisana kobietom umiejętność czytania między
wierszami nie jest tylko legendą i jego matka zrozumiała, że wydźwięk tego
esemesa był bliżej „spierdalaj” niż tego co faktycznie pojawiło się w polu
tekstowym.
Po popołudniowym koncercie mieli
mieć całe trzy dni wolnego, co jeszcze do tej pory się w trasie nie zdarzyło.
Jost jednak wiedział co robi, kiedy ustalał te wszystkie przerwy i wywiady,
zaskakująco dobrze oceniając, ile ekipa jest w stanie wytrzymać i kiedy będzie
potrzebna im dłuższa przerwa.
Podczas podróży tourbusem Bill
sporo czasu siedział z Tomem i Georgem, oglądając filmy. Gustav spał w najlepsze,
co jakiś czas pochrapując na tyle głośno, że zagłuszał dźwięki wydobywające się
z laptopa. Georg miał minę jakby był bliski wyjścia z siebie i stanięcia obok
albo pójścia do Gustava z zamiarem uduszenia go, ale… miał pecha, bo siedział w
środku między bliźniakami – na swoje własne życzenie – i nie wypuścili go z
łóżka.
O dziwo po zażegnaniu konfliktu
z Tomem w całym zespole się polepszyło. Ich współpraca układała się o wiele
lepiej niż wtedy, kiedy między chłopakami była napięta atmosfera. Teraz całe to
napięcie zniknęło, pozostając jedynie bladym wspomnieniem w umysłach
pozostałych członków zespołu i przestrogą dla Billa i Toma.
Bill cały czas kombinował jak
zbałamucić Toma, ale nie było to takie proste jak mogłoby się wydawać. Wręcz
przeciwnie, Tom był niezwykle upartą bestią i kiedy się na coś zawziął, nie
było opcji, żeby go od tego odwieść. Na szczęście ta jedna cecha była w stu procentach
dla nich wspólna, a dodatkowo Bill był skłonny przysiąc, że „twardziel” Tom
jest tak naprawdę w stanie wiele zrobić
dla swojego braciszka, więc przygotował cały szereg różnych intryg i podstępów,
żeby jakoś złamać opory brata i przekonać go do swojej racji. Pierwszy punkt
planu miał zamiar odhaczyć już na najbliższej imprezie i wiedział, że może to
nie być zbyt przyjemne dla niego samego, ale zamierzał to jakoś przetrwać dla
wyższego celu.
Tom w ogóle się tego nie
spodziewa, pomyślał. Bill zamierzał załatwić go jego własną bronią i jeszcze
może uda mu się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze Tom wreszcie
zobaczy jak te głupie imprezy wyglądają z jego perspektywy oraz poczuje to, co
Bill czuł za każdym razem na takiej imprezie.
Ale najpierw musiał przeżyć
koncert, rozdawanie autografów i wywiad. Na szczęście to, że fani omal go nie
stratowali, przeszło zupełnie bez echa. Nigdzie nie pojawiła się wzmianka o tym
i Bill nie wiedział, czy to Jost wszystko zatuszował, czy po prostu nikt się
tym nie zainteresował, bo nikomu nie przyszło do głowy, żeby to nagrać albo
sfotografować. Bill pomyślał zirytowany, że wszyscy woleli raczej po nim
deptać. To, że nie poszło to w obieg, było drugim plusem tej głupiej sytuacji.
Pierwszym oczywiście było to, że pogodził się z Tomem na tyle, że ten przyszedł
z nim pogadać i sobie wreszcie wszystko wyjaśnili.
– Mam tremę – mruknął do
bliźniaka, kiedy przygotowani czekali już tylko aż ich zawołają i będą musieli
wyjść na scenie.
Tom tylko westchnął, opierając
się o ścianę tuż obok niego.
– Ja też mam. Wszyscy mamy.
Zagraliśmy już tyle koncertów, więc ten też zagramy – odpowiedział. Wcale nie
wyglądał na zestresowanego, jedynie jego oczy były dziwnie rozbiegane jak na
niego.
– Wiem, ale i tak mam tremę.
Dredziarz tylko uśmiechnął się.
– Coś kosztem czegoś. Sława
kosztuje.
– Od kiedy z ciebie taka
mądrala?
– Od zawsze?
– Pff!
– Wszystko gotowe, wchodzicie za
pięć minut! – powiedział do nich młody mężczyzna, poprawiając sobie słuchawkę w
uchu. Tom przeciągnął się tak, że aż mu zaczęły strzelać kości, a Bill jedynie
wyprostował się i westchnął, chcąc już być na scenie i czuć jak stres powoli z
niego schodzi. Georg i Gustav w ogóle się nie odzywali, stali kawałem od nich –
Gustav bawił się pałeczkami, a Georg patrzył w sufit z nieobecną miną. Tom miał
rację, każdy z nich się stresował, ale to on musiał zaśpiewać, a kiedy drży
głos, śpiewać się po prostu nie da.
Na szczęście po raz kolejny jego
obawy były nieuzasadnione. Co prawda poślizgnął się na czymś i omal nie zaliczył
gleby, którą mogłyby zobaczyć tysiące ludzi, ale jakoś utrzymał się na nogach i
z gracją zakończył piosenkę. Georg musiał to zauważyć, bo parsknął i odwrócił
głowę, chowając twarz za włosami. Jego ramiona wyraźnie drżały, prawdopodobnie
od śmiechu.
Gdy już skończyli, nie dając się
ubłagać na więcej bisów, Natalie zmyła mu ten mocny makijaż i zastąpiła go o
wiele delikatniejszym. Chłopaki już czekali na niego w busie, którym Saki miał
ich zawieźć na imprezę. Billa czasami szczerze dziwiło, że Jost nie ciska się o
te wychodzenie do klubów, ale widać on miał swój pogląd na te sprawy.
– Jestem wykończony – mruknął
Tom, ziewając szeroko i grzebiąc coś w telefonie, patrząc na ekran jednym
okiem.
Billowi cisnęło się na usta
zdanie „to jedźmy do hotelu”, ale w ostatniej chwili powstrzymał się przed
wypowiedzeniem go. Gdyby to zrobił to spojrzeliby na niego z politowaniem i
zlinczowali na setki sposobów w swoich myślach. Lepiej było zostawić to bez
komentarza.
– No, ja też – poparł go Georg,
rozsiadając się wygodniej na swoim siedzeniu. – Dobrze, że jutro wyjeżdżamy
dopiero po dwunastej.
– Kto by pomyślał, że sława może
być taka męcząca – rzucił Gustav filozoficznie. Wszyscy poparli go, bo nikt się
nie spodziewał, że to taka ciężka praca. Czasami owszem, mieli sporo zabawy i
zarabiali na tym krocie, ale nie należało to do łatwych zawodów. Musieli uważać
na każde słowo, każdy gest, uśmiechać się nawet wtedy, kiedy chciało im się
płakać i tułać się po całych Niemczech ze sprzętem. Tom kochał swoje gitary,
które wieźli w osobnym tirze – inaczej samochodu tej wielkości nie dało się
nazwać – i potrafił na każdym postoju zajrzeć, czy aby na pewno wszystko jest
całe i nikt niczego nie uszkodził. Zresztą Gustav i Georg nie byli lepsi. Tylko
Bill nie potrafił tego zrozumieć, ale akurat on wolał się trzymać z daleka od
instrumentów.
Na imprezie była masa ludzi,
podskakujących i podrygujących w rytm muzyki. Na szczęście udało im się trafić
na wolną lożę, gdzie rozsiedli się wygodnie. Georg jako ten najstarszy poszedł
zamówić drinki, a Tom już rozglądał się za jakimiś chętnymi laskami. Fakt, że
mógł poderwać na numerek tylko dwie musiał działać na niego motywująco – w
końcu musiał znaleźć te dwie najlepsze laski na całej imprezie. Zaczął się więc
rozglądać już teraz.
Bill również dyskretnie się
rozejrzał, ale nie za dziewczynami, ale za facetami. Już na pierwszy rzut oka
wyhaczył dwóch, którzy jego zdaniem mogliby być zainteresowali małym co nieco w
kibelku z nim. Na razie jednak nie chciał się wychylać. Chciał, żeby Tom
pierwszy dobrał się dwóm dziewczynom do majtek, a potem on wkroczy do akcji.
Aż go nosiło przy tym stoliku,
na szczęście nie musiał długo czekać. Zaraz po wypiciu dwóch drinków Tom ruszył
na podbój i po niespełna dziesięciu minutach szedł już uśmiechnięty od ucha do
ucha do toalety.
– Jak on to robi? – spytał
Gustav z nutką zazdrości w głosie. – Jeszcze ani jedna go nie olała!
Georg westchnął, jakby też nie
mógł tego zrozumieć.
– Nie ma w nim nic specjalnego –
poparł Gustava. – One nawet nie wiedzą, kim jest, bo wiąże pokracznie te swoje
dredy, a i tak na niego lecą. T głupie.
Bill najeżył się na tą uwagę, że
w Tomie nie ma nic specjalnego. W nim wszystko było „specjalne”, jak Geo śmiał
go tak nisko oceniać? To, że jeszcze niedawno sam w myślach Tomowi złorzeczył i
nazywał go palantem jakoś wyleciało muz głowy.
– Uch! – sapnął Tom, siadając na
swoim miejscu na stoliku. Miał niezadowoloną minę.
– Co znowu? Nie spełniała
wszystkich kryteriów? – zapytał Georg kąśliwie.
– Spełniała – odparł Tom
spokojnie, popijając ze swojej szklanki.
– Więc? – dopytał się Bill,
zaciekawiony. Coś w końcu było nie tak, skoro Tom się tak krzywił.
Tom zrobił naburmuszoną minę.
– Ale nie będziecie się śmiać? –
upewnił się.
Wszyscy zgodnie pokiwali
głowami, chcąc już wiedzieć, czemu Tom tak dziwnie zareagował. Dredziarz
westchnął i burknął ni to zażenowany, ni obrażony.
– Myślałem, że mnie zagazuje –
mruknął. – Chyba za dużo wypiła.
Bill parsknął w swoją szklankę,
wypluwając do niej z powrotem to, co przed chwilą wypił. Georg i Gustav również
się śmiali głośno, ale Bill najbardziej. Wiedział, że nie powinien, bo może
sobie rozmazać makijaż, ale nic nie mógł na to poradzić.
Tom kopnął go pod stołem.
– Przestańcie się śmiać!
Bill wyobraził sobie minę Toma w
tamtej sytuacji i jak nagle podciąga spodnie i wmawia lasce, że jednak musi już
iść i ucieka z tej łazienki, potykając się o własne nogi. Wizja ta była tak
komiczna, że nie mógł przestać się śmiać.
Tom w pierwszej chwili nie był
zadowolony, ale kiedy zobaczył jak bardzo Bill się śmieje… Dawno nie udało mu
się go tak rozbawić, więc mimo zażenowania był rad, że doszło do tej sytuacji.
Zsunął się trochę niżej na swoim miejscu i potarł swoim kolanem udo Billa. Jego
brat spojrzał na niego figlarnie, chowając twarz za szklanką.
– Została ci jeszcze jedna
szansa – powiedział Czarny z lekkim uśmiechem, biorąc mały łyk drinka.
Gustav i Georg nie wiedzieli, o
co chodzi, więc tylko spojrzeli na nich pytająco. Tom westchnął.
– Straciłem dzisiaj już ochotę,
a tak poza tym to tego w umowie nie było.
Stracił ochotę, zastanawiał się
Bill. W porządku, a więc teraz nadszedł czas na jego ruch. Uśmiechnął się do
Toma, po czym wstał i ruszył na parkiet. Brat odprowadził go wzrokiem. Wydawał
się być zdziwiony, bo Bill nigdy jakoś nawet nie próbował na tych imprezach się
dobrze bawić, z założenia marudził, pilnował im miejsca i pił, choć też nie
tyle co oni. Nie tylko Tom był zdziwiony, Gustav i Georg też byli zaskoczeni.
– Zamieniliście się ciałami czy
jaki ciul? – spytał Georg po niecałym kwadransie. Wciąż siedzieli przy stoliku
i żaden z nich nawet się nie kwapił, żeby ruszyć tyłek i trochę powywijać na
parkiecie. Z każdą kolejną godziną zmęczenie coraz bardziej dawało o sobie
znać. Mimo alkoholu krążącego w ich żyłach powoli robili się śpiący.
– Czemu? – zdziwił się Tom, od
razu wiedząc, że kolega pyta go o Billa. – Bo poszedł potańczyć? Niech się
młody trochę rozerwie, zawsze był sztywny jakby mu ktoś kij od szczotki w dupę
wsadził.
– Może mi się tylko wydaje –
wtrącił Gustav, unosząc brwi z geście zdziwienia – ale Bill bawi się
zdecydowanie za dobrze.
Tom odwrócił głowę i zaczął się
krztusić. Georg usłużnie zaczął go klepać po plecach. Tom kaszlał i kaszlał i
miał wrażenie, że nigdy mu nie przejdzie. Zastanawiał się też, czy na pewno od
alkoholu nie ma zaburzeń widzenia, ale nie! Bill naprawdę przyciągnął go siebie
za krawat jakiegoś rosłego kolesia z wyglądem Harry’ego Pottera, zarzucił mu
ręce na szyję i pocałował go namiętnie, poruszając się z nim w takt muzyki.
Harry Potter sobie nie żałował, bez skrępowania obmacując jego tyłek. Tom
przestał kaszleć, ocierając łzy z kącików oczu.
– Tańczą już tak całe trzy
piosenki – powiedział Georg. – Naprawdę nie widziałeś?
Tom nie widział, bo wgapiał się
w tyłek laski, która siedziała w pobliskiej loży. Miała spódniczkę mini i kiedy
się nachyliła do swojej koleżanki, widział dokładnie to, czego nie były w
stanie zamaskować delikatne stringi.
– Zajebię go! – warknął Tom,
zrywając się ze swojego miejsca kiedy zobaczył jak Bill szepcze coś
nieznajomemu na ucho i idą razem w kierunku toalet.
– Billa?
– Nie Billa! Tego chuja
niemytego, co mi brata chce przelecieć!
Tom już wystartował w stronę
bliźniaka, kiedy Geo i Gus złapali go za koszulę i posadzili z powrotem na
tyłku.
– Oszalałeś? Co niby chcesz
zrobić? – zapytał Georg rezolutnie.
– Dać mu gumkę? – spytał Tom
ironicznie, próbując się wyrwać.
– Czego się ciskasz? Może robić
co chce.
– Nie pozwolę, żeby jakiś jebany
Harry Potter zaliczył mojego brata!
Georg i Gustav spojrzeli na
niego jak na wariata.
– Co?! – warknął do nich,
przestając się na chwilę wyrywać.
– Nie uważasz, że jesteś
hipokrytą? Kiedy ty od początku trasy zaliczałeś nawet po sześć lasek na jednej
imprezie, on się wkurzał i obrażał, ale nigdy ci nie przeszkodził. A teraz,
kiedy on sobie kogoś wyhaczył, zamierzasz mu narobić obciachu?
– To inna sytuacja!
– Niby w czym jest inna?
– W tym, że ja zaliczałem laski.
Ja JE, a nie one MNIE.
– Bill nie ukrywał, że woli
chłopców. Co za różnica, który z nich kogo zaliczy?
– Wielka, kurwa! – krzyknął Tom,
próbując się wyrwać. – Puszczajcie!
– Nie!
– Co, jeśli zrobi mu krzywdę?! –
spytał Tom, apelując do ich sumienia.
Georg jednak nie dał się
przekonać.
– Bill nie jest małym dzieckiem,
poradzi sobie. Skoro zdecydował się na seks na imprezie, na pewno jest
doświadczony.
– Nie jest, do cholery!
– Ty tym bardziej. Skąd możesz
wiedzieć, że taki seks go skrzywdzi? Przecież tego nie robiliście.
Tom otworzył usta, ale zamknął
je niemal od razu i zacisnął zęby. Nie mógł im przecież powiedzieć prawdy.
Westchnął tylko ciężko i przestał się wyrywać. To już i tak nie miało sensu. Przytrzymali
go na tyle długo, że jeśli Bill naprawdę chciał się ruchać z tym chłopakiem,
dawno już zaczął, a może nawet skończył. Nie było sensu już tam iść, bo tylko
zrobiłby z siebie debila. I hipokrytę, jak nie omieszkał mu wytknąć Georg.
Aż go całego nosiło z emocji.
Jego ręka drżała, kiedy sięgał po swoją szklankę i wypił całego drinka do dna,
mając zamiar się już tylko upić. Stracił zainteresowanie dziewczyną, na którą
się przed chwilą gapił, imprezą… wszystkim. Chciałby móc powiedzieć, że nie
wie, dlaczego aż tak go to ruszyło i jakie uczucia spowodowały, że miał ochotę
coś rozwalić. Ale wiedział.
To zazdrość zdawała się wręcz
wyciekać z jego ciała każdym dostępnym sposobem. Miał ochotę wyć, bić, pić, a
najbardziej chciał zacisnąć dłonie na szyi chłopaka, który ośmielił się tknąć
Billa. Nikt nie miał prawa go dotykać!
Szybko się zreflektował,
uśmiechając półgębkiem. Przecież nie miał na to wpływu. Nie miał prawa
ograniczać Billa. Jeśli ten cholerny Harry Potter mu się spodobał, chociażby na
chwilę, nie miał prawa mu zabronić uprawiania z nim seksu. Chłopaki mieli rację
– Bill się obrażał i wściekał, ale próbował go od tego odwieźć tylko prośbami.
Nigdy nie przeszkodził mu w trakcie, nawet jeśli musiało go skręcać z ochoty,
tak jak teraz skręcało Toma.
Przetarł twarz rękami. Miał
wrażenie, że cała jego energia życiowa gdzieś uleciała, a on czuje tylko te
negatywne emocje, zupełnie jakby w ciągu kilku sekund wpadł w depresję. Zanim
zdążył warknąć do chłopaków coś głupiego, chcąc na nich wyładować swoją frustrację,
zobaczył Billa idącego w kierunku ich stolika. Harry Potter podążył zaś w
stronę wyjścia. Tom mimowolnie odetchnął z ulgą. Numerek jeszcze jakoś przeżył,
ale gdyby Bill nagle wyskoczył z tym, że jest w związku, to on… Nawet nie
chciał myśleć, do czego byłby zdolny, żeby tylko się jego partnera pozbyć. Z
drugiej jednak strony chciał dla niego szczęścia, ale był zbyt dużym egoistą,
żeby pozwolić mu żyć sobie szczęśliwie w gejowskim świecie z jednym facetem.
Nie dałby po prostu rady.
Gdy tylko Bill podszedł do nich
i otworzył usta, Tom wtrącił się.
– Spadamy.
– Oł. Serio? – zdumiał się Bill.
– Tak szybko?
– Tak, tak szybko – powiedział
Tom, siląc się na neutralny ton. – Jesteśmy już zmęczeni, ten koncert dał mi w
kość. Czekaliśmy tylko na ciebie.
Georg i Gustav spojrzeli na
siebie, ale na szczęście nie odezwali się na ten temat nawet słowem, za co Tom
był im wdzięczny.
Podczas powrotu do hotelu w
busie panowała cisza. Tom siedział przy oknie, patrząc bez zainteresowania na
mijane krajobrazy. Bill coś skrobał w swoim telefonie, uśmiechając się lekko.
Trzymał telefon w taki sposób, że Tom nie byłby w stanie tego odczytać, więc
nawet nie próbował.
Przy windach pożegnali się z
chłopakami i poszli do swojego pokoju. Bill szedł pierwszy. Było widać, że ma
dobry nastrój, bo jego twarz wręcz promieniowała radością, nawet jeśli nie
szczerzył się jak idiota. Tom podążał za nim z grobową miną, nawet nie próbując
mu dotrzymać kroku.
– Ja pierwszy się kąpię –
zaznaczył Dredziarz, gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi.
– Toom! – jęknął Bill. – Ja też
chcę już spać.
– Ale ty będziesz się kąpał ze
trzy godziny – mruknął Tom, przecierając oczy. Czuł piasek pod powiekami i nie
zamierzał mu ustąpić.
Bill zrobił nieszczęśliwą minę.
– Razem? – spytał z nadzieją.
Tom westchnął.
– Rób co chcesz.
Po takiej dawce alkoholu, żaden
widok nie byłby w stanie go podniecić. Bill czym prędzej pognał do swojej
walizki i już po chwili władował mu się do łazienki. Tom ustawił już sobie
temperaturę wody, związał redy na czubku głowy, żeby ich nie zmoczyć i rozebrał
do połowy. Bill zadowolony, że nie musi czekać, aż Tom skończy, zmył sobie z
twarzy makijaż i po chwili dołączył do bliźniaka pod prysznicem. Zadrżał
zadowolony, kiedy przyjemnie ciepła woda poleciała wprost na jego plecy.
Mimo że prysznic był spory, było
im trochę ciasno i nieraz otarli się o siebie pewnymi częściami ciała. Żaden z
nich jednak nie zareagował na ten dotyk, obaj byli chyba zbyt przemęczeni i
przepici.
– Podobało ci się? – spytał Tom
znienacka.
– Co? – zapytał Bill, namydlając
swój tors.
– Seks z Harrym Potterem.
Bill parsknął śmiechem.
– Daj spokój, pasowały mu te
śmieszne okulary.
– Wiesz, że to było totalnie nie
fair? – spytał Tom neutralnym głosem.
– Co?
– Mówiliśmy o tym, że można
przelecieć dwie dziewczyny. Nie było mowy o facetach.
– To ty przeoczyłeś fakt, że ja
wolę chłopców – wytknął mu spokojnie Bill. – I jak już wspomniałeś, układ
dotyczył dziewczyn i zaliczania ich. Nikt nie mówił, ile facetów można zaliczyć
i ile razy oni mogą zaliczyć nas. – Bill odwrócił do niego głowę i uśmiechnął
się cwaniacko. – Jeśli chcesz się pobawić z chłopakami, nie krępuj się.
Tom westchnął ciężko.
– Nie mam sił się teraz z tobą
wykłócać, ale jeszcze wrócimy do tego tematu.
Bill patrzył jak brat wychodzi
spod prysznica i wyciera się dość flegmatycznymi ruchami. Gdy tylko Tom
pozbierał się i opuścił łazienkę, pozwolił sobie na pełen satysfakcji uśmiech.
Okazało się, że miał świetny pomysł i udało mu się go zrealizować w stu
procentach. Wcale nie przespał się z tym chłopakiem, ale Tom nie musiał o tym
wiedzieć. Ważne, że zasiał w nim wątpliwości i że zmusił go do zazdrości.
Niech się dowie jak ja się
czułem, pomyślał.
Gdy się ubierał, usłyszał jakieś
poruszenie w pokoju. Tom rozmawiał z kimś, ale nie był w stanie ustalić, z kim
i o czym. Dokończył pospiesznie i wyjrzał z łazienki.
– Zbieraj się – powiedział Tom,
pakując swoje rzeczy do walizki. Gustav stał obok, trzymając ręce w
kieszeniach. – Musimy jechać dalej.
– Coś się stało?
– Zmienili termin naszego
koncertu z dwudziestej pierwszej na dwunastą po południu. Żeby na niego zdążyć, musimy już teraz
wyjechać.
– Coo? – jęknął Bill. – Czemu?
– Nie wiem, Jost nie wdawał się
w szczegóły – rzekł Georg. – Kazał nam tylko się szybko spakować i przyjść do
tourbusa, bo im szybciej wyjedziemy, tym lepiej.
– Jak zamierzają to tak nagle
przesunąć? – spytał Bill rozeźlony. – Przecież ci wszyscy ludzie mają jakieś
życie prywatne!
– To sobota, a większość z nich
to uczniowie, którzy mają wolne.
Bill zaczął z kwaśną miną
zbierać swoje rzeczy, klnąc na czym świat stoi.
– Lecę, ja też muszę się jeszcze
dopakować. Widzimy się w Tourbusie.
– Jasne.
Ziewali na zmianę podczas
pakowania, rozmawiając o tej nagłej zmianie. Bill nawet nie chciał myśleć jak
trudno będzie im dać dobry koncert po imprezie i całej nocy spędzonej w trasie.
– To będzie katastrofa.
– Weź wypluj te słowa. Jestem
taki senny, że mógłbym zasnąć na stojąco.
Jost nie powiedział im, z czego
wynika ta zmiana planów, bo „nie ma na to czasu”. Narzekając jak jeden mąż
weszli do tourbusa i ruszyli w dalszą trasę. Każdy z nich od razu poszedł się
położyć.
Mniej więcej o trzeciej nad
ranem wszystkich obudziło gwałtowne hamowanie, przez które pospadali z łóżek na
podłogę. Tom miał jeszcze takiego pecha, że uderzył się głową w szafkę i
dzwoniło mu w uszach przez następnych dwadzieścia minut.
– Nic wam nie jest? – krzyknął
kierowca, otwierając drzwi i zaglądając do środka.
– Żyjemy – burknął Georg. – Co
jest grane?
– Mamy pecha, chłopaki.
Złapaliśmy gumę. W trzech kołach.
***
Tego się nie spodziewaliście, co?;) Ja też nie, i nawet akapity są wysunięte jak trzeba! Nie, nie odwieszam opowiadania, po prostu oglądałam dzisiaj filmiki z TH i jakoś mnie natchnęło. Wie ktoś, jaki jest oficjalny facebook Toma lub Billa czy coś w tym stylu? Bo ja zawsze mam wątpliwości, że to po prostu fani tą stronę założyli.
Czekam na Wasze opinie.
Pozdrawiam!
Na FB jest tylko oficjalne kont zespołu :)
OdpowiedzUsuńJesteś cudwna! Weny kochana!
Masz Prawo Jazdy?
OdpowiedzUsuńZresztą, nie ważne fizyke miałaś na pewno! Tak się zastanawiam jak autorka twoim stażem, wachlazem artystyczny mogła napisać taka głupotę! Autor, podejmujacy się napisania jakiegoś tekstu, którego tematyka jest mu mniej lub bardzej znana powinien z naciskiem na musi, zgłębić problematykę ktorej nieznana. Nie tylko dlatego by się nie ośmieszyć, ale i z szcunku dla czytelników.
Ps. Przebijają opony w linni równoległej, przy dużej prędkości wpadasz z drogi.
N.
Nigdy nie jeździłam niczym wielkości tira, więc nie mam pojęcia, jak to może wyglądać przy takich dużych samochodach. Nie jest też powiedziane, że jechali z jakąś zawrotną prędkością ani które opony poszły. Masz rację, kompletnie się na tym nie znam, może to głupota, nie wiem, ale trudno - napisałam i tak już musi zostać. Dobrze, że zwróciłaś/eś na to uwagę, zapamiętam to.
UsuńPozdrawiam!
obsesja
Następnym razem gdy nie jesteś, czegoś pewna po prostu spytaj☺ To nie boli, a można dowiedzec sie wielu ciekawych rzeczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
N.
Czytam po raz kolejny ten koment i szlak mnie trafia, podziwiam cię Obsesjo za spokój bo ja bym zjebała za tak durny komentarz i jawne chamstwo
Usuńnie ważne czy znasz się na samochodach, piszesz opowiadanie, tworzysz fikcję literacką w której może wydarzyć się wszystko co ci się zamarzy,
Spokojnie;) Nie ma sensu się denerwować, jeśli faktycznie popełniłam błąd, to dobrze, że ktoś zwrócił na to uwagę. Chcę, żeby na moim blogu wszyscy czytelnicy mogli się swobodnie wypowiadać. Nie założyłam bloga, żeby ludzie mnie tylko chwalili. Spotkałam się już z autorami, którzy nie przyjmowali żadnej krytyki i od razu naskakiwali na osoby, które ośmieliły się napisać złą opinię. Jeśli coś Wam się nie podoba, macie to pisać bez obaw, że wywołacie wojnę. Oczywiście mówię o uzasadnionej krytyce, bo pewna pani już mi wytykała, że jestem chora, a nawet nie przeczytała moich tekstów (wiem, bo mi wysmarowała komentarz także przy "Bliźniakach", a to zupełnie niegroźny tekst). Chcę uczyć się na własnych błędach, a nie zrobię tego, jeśli nie będę miała pojęcia, gdzie je robią.
UsuńTak więc głęboki wdech i wydech i nie denerwuj się z tego powodu:)
Pozdrawiam!
nienawidzę chamstwa, nic na to nie poradzę, a ten komentarz wg mnie taki był, fikcja literacka ma swoje prawa, rozumiem zwracać uwagę na język polski, ale na takie rzeczy to conajmniej lekka przesada
UsuńKobieto, zaszalałaś. Jak dla mnie możesz wstawić odcinki z taka częstotliwością jak teraz. :)
OdpowiedzUsuńOdcinek świetny. Najlepsza była reakcja Toma na to że Bill poszedł z jakimś kolesiem do łazienki. :D Normalnie czytałam to kilka razy. Aż miło jak to Tom się skręca z zazdrości. ;)
Fakt że te 3 koła nierealnie zabrzmiały ale jakoś to przezyje ;)
Czekam na next, tego i ŚwC . :)
Kieeedy Twt? :C Tęsknie!
OdpowiedzUsuń